Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Do Numeru 66 Gazety Korrespondenta Warsz: 1818 ROZMAITOŚCI. NUMER 27. I. Odpowiedź na uwagi pewnego Officera nad uznaną potrzebą urządzenia żydów w naszym kraiu, przez Autora dziełka pod tytułem: Apercu sur les Juifs de Pologne. (Ciąg dalszy). Na karcie 16tey pyta się Autor, dla czego sama Polska iest biedna, a chłop był uciemiężony? Nie praw, nie narodu iest to wina, ale smutnych rozterków po zgruchotaniu dziedzicznego tronu. U nas poddaństwa nie było: prawa nasze opiekę nad włościanami zapewniały, — równy w obliczu prawa z głównym posiadaczem ziemi, miał prawo z nim się rozsądzać, do samego Króla miał przystęp, i wolność porzucenia obrabianey przez niego ziemi: iak tylko iego własność naruszoną została lub iego prawa szanowanemi nie były. Napady Tatarów w Koronie, woyny Rossyyskie z Krzyżakami w Litwie, późniey wyrzynanie miast naszych przez Szwedów spustoszyły szczęśliwą niegdyś Polskę, i żyzne iey grunta w puste obróciły obszary; mieszkańców naszych w odległe przeniosły ziemie. — Na nowo brańcy cudzych kraiów, ze łzami cudzą pod nami obrabiali ziemię. Z po nad Wołgi, Elby, Donu i z puszcz Syryi samey wyprowadzone tłumy ludu, zasiadły wsie i ogrody. — Woiownik zbogacony tym ludzkim łupem w nich widział niewolników, a rząd nieprzyjaciół lub ich potomków. Niewoli ludu ta iest przyczyna, spustoszenie kraiu, woyny i zabory. Na karcie 21ey autor kładzie pomiędzy przyczynami nieszczęść kraiu i ludu Jzraela: Bezrząd kraiu, Chciwość szlachty, Nieoświecenie niższey klassy, Różnicę ubioru i Wzgardę dla żydów. — Muszę przeprosić autora, iż iednego z nim nie iestem zdania, i mam nadzieię, że mi to daruie, potrzebuiąc sam równego pobłażania, że przeciw zdaniu całego kraiu idzie. — Co do pierwszego, sądzę, że ieżeli znaydzie autor choć ieden kray dobrze rządzony w całey Europie, niech mi będzie łaskaw pokazać taki, w którymby na żydów nieskarżono się, i gdzieby zawodem Rządowi nie byli. Po drugie, co do chciwości szlachty, niewiem co ten rząd obywateli świetny dziedzicznym poświęceniem się kraiowi, męztwem, szlachetnością wrodzoną, przywiązaniem do oyczyzny, mógł zdziałać autorowi, by w całym dziełku swoim iadem na niego obelżywe rzucał pociski? Chciwość szlachty iaki wpływ mieć może na żydów? Bawiący się kupiectwem, szynkiem, wolny maią sposób układania się. Czy towar przedaie, czy karczmę żyd aręduie, chciwości niczyiey nie podlega, gdyż do żadnego układu nie iest zmuszonym. Niechęć autora dla tey części narodu, która własnemi usługami lub oyców swoich zyskała wdzięczność narodu, niemoże mi być nawet wytłumaczoną; gdyż u nas równa w obliczu prawa ze wszystkiemi i innemi stanami, cnotą i poświęceniem się dla dobra oyczyzny różni się tylko. Niemogąc zrozumieć przyczyny, odpowiedzieć na to nie umiem. Co do nie oświecenia klassy niższey, autor daley w dziełku swoim na karcie 25 chce by nasi chłopi byli jeszcze przewrotnieysi od żydów, by nie dali się przez nich oszukać. Jest to sofizm ieszcze, i nawet do niedodarowania, gdyż iest podobnym do axiomu Likurga, który w Lacedemonie kraść wszystkim pozwolił, sądząc, że iak wszyscy będą złodzieiami, na końcu czasu na iedno wyydzie, bo co ieden drugiemu ukradnie, to inny odkradnie. Zapewne iest pięknie iść za takim sławnym prawodawcą, ale ieżeli podobny systemat autor przybiera, wątpię, by w Polsce mógł nim zostać, więc gdy żydzi są źli, trzeba podług żądania autora, by my ieszcze gorszemi zostali; by ci nie oszukańcami ale oszukanemi być mogli. Co do ubioru: nie żydzi, powiedziałem, lecz my ubiór zmienili; więc za tę stałość nie mamy prawa na nich się gniewać. Możemy posądzić autora, iż dosyć lubi mody, by za zmianą w tygodniu był ubioru, roku lub wieku, co na iedno wychodzi. Co do wzgardy dla żydów: nie iest ona skutkiem, iak tylko ich złego postępowania; Karaitów szanuiemy, choć są żydami: nie Polaków powinien autor chcieć zmieniać, ale żydów, gdyż naród szlachetny, cnotliwy i świetny, nigdy nie będzie się pospolitować i równać z temi, których nie szacuie. Nie dla ich religii od którey nasza pochodzi, nie dla ich ubioru, który Oycowie nasi nosili, ale dla ich przekupstwa, chciwości i nieszlachetnego postępowania, niemi gardziemy. Wszak otwarte było im pole w naszym woysku, i niektórzy zyskali nie tylko sławę, ale i szacunek swych wyższych, gdyż oddzielili się od swoich współwierców, i naszemi współ-rodakami zostali. Na karcie 26tey autor delikatny będąc i robiąc różnicę zapachów, które w kraiu rozlegać się mogą, do tego lubiąc polowanie uważał: iż psy nasze żydów nie lubią dla iakieyściś nieznaney woni, i na nich szczególnym głosem szczekają. — Winszuiąc autorowi, iż Appolloniusza Tyańskiego odziedziczył wiadomość ięzyków zwierzęcych, na nich się nie znaiąc usuwam się od podobney rozprawy, ale ośmielam się z winnem uszanowaniem dla iego światła przeczyć zdaniu które ma, iż czarny kolor odór zyskuie nie przyienmy. — Każden Hiszpan tym sposobem w swym kraiu, sędzia we francyi, Xiądz w całym świecie, Burmistrz w niemczech i Doktór, zgraie psów za sobą by wodzili, i przez żadne podwórze przeyśćby żaden z nich nie mógł. Autor prócz tego ich koszulom musiał się przypatrzyć, mówiąc, iż nigdy nie są prane. Ja który nigdy ich niewidziałem, ośmielam się tylko wspomnieć, iż religiia nakazuie im czystość, a jeżeli iey uchybiają, trzebaby to przypisać ich niepracowitości, która żadnego potu na nich nie wyciska, a tym sposobem ich ciała nie czyści; zgiełkowi, który w ich ciasnych panuie mieszkaniach od powietrza ich dobrego odosobniaiąc, i nędzy, którey maiętnieysi nawet są podlegli, każden grosz zyskowi poświęcając, a prawie nie maiąc przyzwoitey i zdrowey żywności. (Dokończenie potem).