Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

ODPOWIEDŹ NA UWAGI PANA J. G*** NAD STANEM WŁOŚCIAN POLSKICH OGŁOSZONE W OSOBNYM DODATKU PRZY KURYERZE WARSZAWSKIM Z Dnia 22 Kwietnia 1831. Nr. 110 *** Zaięty pracą od Rządu mi poruczoną, oddany innym ieszcze ważnym obowiązkom, nie iestem wstanie rozwinąć teraz w zupełności myśli moich przeciw wspomnionym uwagom. Lecz gdy całkowite zamilczenie staloby się występną oboiętnością na obrazę prawdy, znamionowałoby nieczułość na krzywdę ludzkości, i ubliżałoby sumieniu moiemiu, przeto na prędce porywam się do pióra, i choć w krótkości odpowiem autorowi na niektóre iego sophismata, zostawiaiąc wolnieyszemu czasowi ob- szerniéysze rozwiedzenie się w téy materyi. Dzięki niebu, że wolno teraz każdemu Polakowi obiawić publicznie uczucia i zdania swoie, dzięki, że minęły czasy arystokracji, stronnictwa i obłudy ! Ia przeto szczycąc się być Polakiem, oświadczam śmiało panu J. G. że praca iego ugruntowana na wysokiey praktyczności, iaką sobie przypisuie, dąży do utrzymania w narodzie polskim zabytków nikczemnego niewolnictwa i bydlęcego przymusu, do wydarcia dostoynym Reprezentantom nayświetnieyszego tryumfu, iakiim pragną oznaczyć chlubną na wieki epokę odrodzenia się Oyczyzny;, oddaiąc hołd szczytney cywilizacyi przez wyniesienie szacowney i kochaney klassy włościan do rzędu prawdziwie wolnych ludzi; dąży mówię do tego, kiedy przez różne sofizmatyczne obroty i rozbiory pragnie koniecznie utrzymać biednego chłopka pod haniebnym batogiem karbowego. Nadto ieszcze oświadczam, że pisemko pana J. G. gdziekolwiek mówi o starozakonnych, nosi na sobie piętno złośliwej intolerancyi, która go uniosła aź do nazwania ludu tego narodem obrzydłym (str. 2 w: 1.) — Wybacz szanowny autorze, że przyznanie takiego epitetu wpiśmie publicznem iakiemubądź ludowi, który wdzikości, pogaństwie, i w sprosnościach nie iest zatopionym, iest prawdziwie obrzydłem, iest potworem i zgrozy pelnem straszydłem w obliczu panuiącego ducha czasu, iest ciężkiem wykroczeniem przeciw Religii. — Oświadczam nareszcie, że krzyki pana J. G. w filantropicznych iego uwagach wywarte na starozakonnych szynkarzy i kramarzy, nie objawiły nam nic nowego, a nadaiąc całemu ludowi Izraelskiemu nazwisko trutni i piiawek , pewnie ten przyiaciel ludzi nie . ziednał sobie wielkiey chluby — Nie iest on ani pierwszym, ani piątym, ani dziewiątym, co o tym przedmiocie pisali — Ktokolwiek bowiem choć zmałą uwagą czytał pisma publiczne i ulotne od roku szczególniey 1816 do 1822, o prócz dawnieyszych i nowszych, ten wie, że ów przedmiot za i preciw wielokrotnie — 2 — był rozbierany — Złośliwe zatem spostrzeżenia pana J. G. wraz z iego ludolubnemi przydomkami są oddawna ulubione łakotki nieprzyiaciół Izraelitów, iuż spleśniałe i całkiem zużyte — Wyznaię przecież, że lubo geniusz pana J. G. niemógł brodzić obficie w źródle iuż wyczerpanem , odniósł iednak palmę pierwszeństwa nad swoiemi poprzednikami w zuchwałem ubliżaniu ogółowi ludu Izraelskiego w Polsce. Lecz iakżeby ten biedny, ucisniony, i pogardzony lud mógł się spodziewać po autorze iakiey sprawiedliwości, kiedy on swoie nawet gniazdo nie waha się kałać, i powierników taiemnic swoiey Religii, Kapłanów Chrześciańskich, ledwie nie w równi z żydami kładzie.— *) Przed przystąpieniem do szczegółów zamierzonego rozbioru, niemogę ieszcze pominąć ogólnego oczernienia ludi moiego wyznania, które w rzeczonych uwagach napotykam. Na iakieyże to zasadzie pan J G. mógł wyrzec ,,czyliż naród ten, tyle ziemi tey, którą obdziera nieprzychylny etc,, zgadzaż się to z sprawiedliwością z prostym rozsądkiem i naylichszem sumieniem oskarżać cały w ogólności naród Izraelski o nieprzychylność do kraiu i obdzierstwo? Zapewniam Pana J. G. iż równie ia, iak wiele tysięcy społwyznawców moich polskich, których znam, bynaymniey nie ustępuiemy w miłości Oyczyzny Panu J G. i niechcielibyśmy nawet mieniać się na iego w tym względzie uczucia — Oznaymuię mu owszem, iż podług moiego i innych dobrze myślących Polaków przekonania, o ile powinniśmy się starać ziedney strony niepokoić, ścigać i niszczyć istotnych wrogów Oyczyzny, o tyle zdrugiey, obowiązani iesteśmy unikać naytroskliwiey od rzucania czy to ustnie, czy piśmiennie ziarna niezgody i zawiści między spółziomków. Ktokolwiek zaś ten ostatni warunek przekracza i puszcza cugle namiętnéy złości, intollerancyi , lub u- krytym widokom zemsty, takiego, każdy dobry Polak uważać powinien za przewrotnego wroga swey Oyczyzny. Co więcéy, Polak do sprawy Oyczyzny szczerze przywiązany, skoro dostrzeże w iednym lub wielu spółrodakach stygnące uczucia patryotyczne, nie powinien przez złość i drażliwą obrazę iątrzyć ich tem bardziey i zatłumiać w nich do reszty te błogie uczucia, ale owszem sposobem łagodnym i drogą przekonania wzbudzić ie na nowo i do nich zagrzewać. Ten zaś, co massę ziomków podług swego krzywego widzi mi się potępia, zatrważa, a tem samem do oboiętności na ogólną sprawę gwałtem przyprowadza, iest w oczach prawdziwego patryoty obłudnym zdraycą, choćby nawet zdołał ukrytą dążność swoię naypięknieyszemi ubarwić pozorami. — Oświadczam ieszcze naostatek Panu J. G. iż bardzo wielu społwyznawców moich bez względu na to, że są obarczeni ogromnemi podatkami, i że przez obecne okoliczności zatamowany maią przemysł i handel, główne źródła ich utrzymania, przez co szybko zbliżaią się do upadku, chętnie iednak znoszą na ółtarz Oyczyzny dobrowolne ofiary. Tuteysza Gmina Wyznania Moyżeszowego, która oprócz podatków wszystkich mieszkańców dotykaiących, obciążona iest wyłącznemi na samych Izraelitów włożonemi, złożyła od kilku miesięcy do 100,000 Złotych dobrowolnych ofiar. Taż Gmina w tych dopiero dniach postanowiła złożyć na zasilenie *) „ Jeżeli ieszcze Rząd postara się.. niemniey o światłych xięży i dobrze uposażoncych, by włościan nie obdzierali. — „Są to słowa Pana J G. na str: 2 wiersz l4. 3 A Woyska Narodowego, swoie srebrne i złote ozdoby obrzędowe, czego dowodzą wydrukowane iuż odezwy tuteyszego Dozoru Buźniczego. Nie wspominając o Gwardyi Narodowey, Gwardyi Mieyskiey i Straży Bezpieczeństwa, w których wielu Izraelitów gorliwie odbywa służbę, nie tayno nikomu, że wszeregach Narodowych około tysiąca ochotników Izraelskich przelewało iuż krew swoią za drogą Oyczyznę, widzieliśmy i widziemy wielu z nich rannych w Szpitalach tuteyszych, a z tych niektórzy iuż chwalebną śmiercią uwieńczeni zostali. Że to nie iest zdarzenie nowe, powtórzyć tu muszę słowa w moich Dumaniach na warcie zacytowane, są to słowa ś. p. Czackiego tego czcigodnego uczonego Polaka. ,,Kiedy w roku 1794 rozpacz uzbroiła Stolicę Polski, żydzi nie lękali się śmierci, zmięszani zwoyskiem i ludem dowiedli, że niebezpieczeństwo nie iest im straszne, a sprawa Oyczyzny iest miłą.,, Przystępując teraz do rzeczy saméy, powtarzam, iż przedmiot wzmiankowany, szczególniey co do starozakonnych utrzymuiących karczmy po wsiach, iuż przechodził różne dyskussye, a zatem dla oszczędności czasu, niepotrzebuię na zbicie zarzutu Pana J. G, iak przytoczyć obok dodatkowych uwag na prędce mi się teraz nastręczaiących, dwa wyiątki z pism drukiem ogłoszonych, z których pierwsze iest przezemnie dawniey wydane, drugie wtym dopiero roku gruntownie wypracowane pod tytułem: Rzut oka na stan Izraelitów w Polsce, Oto iest treść owych wyiątków: ,,I w Narodach gdzie niema starozakonnych, wiele skłonności do trunków, czyli piiaństwa spostrzegać można — Co się tyczy Włościan Polskich, których nieprzyiaciele starozakonnych przez obsadzenie szynkowni samemi Chrześciianami (bo o tém nigdy ieszcze nie myślano, aby szynki poznosić, tylko aby w mieysce żydów Chrześcian porobić szynkarzami, i tak téż iest w saméy rzeczy wszędzie, gdzie kolwiek usunięcie starozakonnych od tego procederu nastąpiło:) chcą odzwyczaić od piiaństwa, sądzę iż nie tylko gdyby Chrześciianin , ale nawet ów znakomity Greckich wieków mówca, uwielbiony Domostenes karczmarską zasiadł katedrę, i codziennie iak nayiaśniey im wykładał obrzydliwe skutki piiaństwa, niezdołałby może zniszczyć wpewney ich liczbie, téy, że tak rzekę, namieiętności i zamienić złe w dobre nałogi. Smiem nawet sądzić, że ci chłopi, co się przywięzuią do kieliszka, w tenczas nayszczęśliwszymi się czuią, gdy rozweselaiący trunek zatłumi w nich na chwilę myśl téy dręczącéy przykrości poddaństwa, w któréy wiecznie prawie pogrążeni zostaią. On to sprawia w nich lube marzenia wolności i swobodnego życia. Możnaż więc ten nałóg, który z innego wypływa źródła, żydom przypisywać? Niech się arystokratyczne i własną korzyścią zaięte głowy niesprzeciwiaią uwolnieniu chłopków od poddańczey robocizny, niech będą obdarzeni zasłużoną wolnością, niech nadana własność gruntowa przywiąże ich tém silniey do téy ziemi, do którey miłość z mlékiem wyssali, niech im się ukaże nadzieia szczęścia, plonów i swobody, łatwo przez pracę, trzeźwość i oszczędność osięgnąć sią mogących , a wtedy i ci nawet, co przywykli do gorzałki, nie będą szukać tey chwilowéy swobody, czyli mamiących o niey marzeń w odurzaiących napoiach. Jeżeli zaś Pan J. G. spoyrzy na prowincye krain, niechay nie gardzi wioskami, w których Izraelici szynki utrzymuią. Tu prędzéy iak gdzie indziéy będzie się mógł spodziewać wygody. Nie osądzi on iuh w ten czas podobnemi do piiawek wysyssaiących do ostatka krew z rolników, lecz uyrzy przeciwnie w ich siedlisku dokuczaiącą nędzę, i w harmonii z kmiotkami żyiących. Gdzież iest więc zysk z wysyssania krwi Kmiotków, gdy nędza równie iednym iak drugim doskwiera. Wreszcie nie znaydzie się iuż dzisiay 4 tak ciemny chłopek, coby pozwolił sobie za iednę kilka kresek napisać. I owszem ma on pomoc częstokroć z Izraelity, bierze bowiem w braku zapasu na kredyt, którego mu nieczuły dziedzic często odmawia, sprawdzaiąc zawsze owo przysłowie, Kiedy bieda, to do Żyda. Smiało i uroczyście zaręczyć mogę, że większą niż Pan J. G. posiadam w téy mierze praktyczność czyli doświadczenie, bo zwiedzaiąc przed kilkoma laty w zdłuż i w szérz cały kray Polski przy odbywaniu czynności Rządowéy, miałem codziennie sposobność zbierania postrzeżeń w tym przedmiocie, i przekonałem się naocznie: a) Że starozakonni po karczmach nie wabią bynaymniey włośeian do siebie, że z szczupłéy rzezi, z sprzedarzy soli, tytuniu, siana, owsa i t. p. ledwie wydołaią uzbierać zapas na opłacenie się dziedzicowi, na niszczenie podatków, i konsensowego, a sami z rodzinami powiększéy części chlebem i kartoflami żyć muszą. W niektórych zaś Woiewództwach , a szczególniey w Augustowskiem, z roskoszą duszy napotykałem karczmarzy żydowskich, krwawą pracą rolniczą po polach i ogrodach zarabiaiącycb na potrzeby życia — b) że często po karczmach przez Chrześciian zaiętych, niezbędnych nawet artykułów dla siebie, dla służących i dla koni dostać nicmogłem, a w porze zimowéy oprócz głodu, ieszcze i przeraźliwe zimno znosić przychodziło dla braku kawałka drzewa. Tu następnie wyiątek z Dziełka „Rzut oka,, Nie przepomniano téż między innemi i odpowiedzieć na następuiący argument: ,,Żyd opłacaiący konsens (mówią) nie daie nic ze swoiey kieszeni, bez wątpienia bowiem stara się odzyskać podatek na chłopku, inaczéy niemogłby się na karczmie utrzymać. ,,Co do oszukania chłopa, można by odpowiedzieć że ponieważ dawanie trónków na borg iest zabronioném, a od Rządu tylko zależy obostrzyć ten zakaz, zdaie się iż iuż odięte Izraelicie sposobność podeyścia chłopa. Że zaś dodaie przytoczony argument, iż oszukaństwo koniecznie istnieć musi, bowiem inaczey iakby się teraz Żyd na karczmie utrzymał? na to Izba doradzcza tak odpowiedziała: a) Że w rzeczy saméy szynkarz chrześciianin podatków konsensowych nieopła caiący, z szynku maiątku się dorobić może i dorabia, a Izraelita, którego ciążą podatki, tyle tylko ma z szynku że ma choć kawałek chleba i żebrać nie potrzebuie. b) Izraelita wiedząc że go czeka opłata konsensu podwaia swą pracę i starania, ma u siebie garnkuchnią, u niego może zieść czy Chrześcianin czy Izraelita, kupiec i furman, ostatnich iest naywięcéy podrużuiących i po karczmach iedzących (obywatel polski wiezie kuchnię z sobą) ; u szynkarza zaś Chrześcianina iuż Izraelita czy kupiec czy furman ieść nie może; a zatém ostatni mniéy ma dochodów z karczmy—a iest to przecież dochód który włościan nie niszczy i owszém iest wygodą podrużuiącym. c) Szynkarz Izraelita z potrzeby na oplacenie konsensu oddaie szynk żonie, a sam trudni się furmanką, gdy tym czasem dzieci iego usluguią podró- 5 żnym dla otrzymania kilku groszy, które czasem sama litość dla nich wystara się. d) Oberżysta Izraelita prowadzi życie nietylko skromne, ale zbyt ograniczone. — To wszystko rozważywszy, każdy przyzna: iż ieżeli się Izraelita na karczmie utrzyma, nie pochodzi to z oszukaństwa chłopów; ale bardziéy ponieważ potrzeby iego są ograniczone, iego utrzymanie się bardzo skromne (*) a iego zaięcie się i zatrudnienie bardzo skrzętne i czynne. Dodała w końcu Izba: iż nie słusznie byłoby, gdyby chciano całkiem usunąć Izraelitów od karczem; z powodu że postępowano by bardzo niesprawiedliwie względem nich, a to dla tego: że Rząd nie zabraniał im całkiém szynkowania wódek w tenczas kiedy ieszcze maiąteczek każdego wystarczał mu na nabycie kilku morgów gruntu i ięcia się rolnictwa, lub na inny iaki proceder do życia; — owszem, podwyższono tylko stopniowo opłatę konsensową od Złt, 80 do Złt. 1000. nie uprzedzaiąc iż opłata będzie tak znacznie podwyższaną, celem odwrócenia ich od trudnienia się szynkiem. Stopniowe podwyższenie opłaty całkiem ich z maiątku wyzuło. — Powtóre, co ieszcze gorszém, iest to: iż w takim razie, szynkarz z karczmy wypędzony, do ostatniéy przywiedziony nędzy, puściłby się nierozmyślnie na występki i bezprawia, iakie zwykle towarzyszą rozpaczaiącéy nędzy; a Rząd sam by to sobie przypisał, gdyby liczba złoczyńców przeto by się powiększyła. Po trzecie, interesem iest dobréy ekonomii politycznéy ażeby iak naywięcéy było rąk pracuiących. — W obecnym zaś stanie rzeczy całkiem przeciwnie się dzieie, włościanin bierze miéysce szynkarza Izraelity, — iuż tedy praca rąk włościanina iest straconą dla kraiu, włościanin szynkarz iuż nietrudni się rolą, — tedy iednego iest rolnika mniéy. — Izraelita zaś zastąpić go nie może, maiąc do tego utrudzony przystęp. ,, Co zaś do starozakonnych z kramarszczyzną po wsiach chodzących: sądzę że Pan J. G. ieśli chce uniknąć zarzutu płytkiego uważania rzeczy i ubliżania prawdzie, sam wyzna, iż targnięcie się na tę klassę wyrobników, bo inaczéy nazwać ich nie mogę, nie było skutkiem namysłu, ale raczey wypływem tey cierpkiey żółci, którą po całym rozlał pisemku, i iego doskwierney chęci prześladowania Izralitów, i dokuczenia onym, kiedy im nawet swieżego na wsiach powietrza pozazdrościł. — Wtey chwili staie mi na myśli starożytna maxyma Hebrayczyków,,Iedna cnota rodzi drugą, iedna nieprawość prowadzi do drugiey ,, Nie iestże to bowiem z korzyścią i wygodą dla wieśniaka zaiętego bez przerwy z żoną i czeladzią rolniczemi i gospodarskiemi pracami, kiedy mu usłużny żydek przyniesie do .chałupy igły, szpilki, nici, grzebień, mydło, tasiemki, krzesiwko, hupkę, i inne drobne szczegułki, bez których się obeyść nie może? Nieprzynosisz on mu często kilka złotych do domu za skórę cielęcia, królika, lub za inne przedmioty wieśniakowi niepotrzebne? Ileż by to on czasu stracić musiał, gdyby z każdą taką drobnostką lub po każdą miał się udawać do miasta czasem o kilka mil od wioski odległego? O poczciwe-kmiotki polskie, iakże wy inaczey daleko myślicie, niż pan JG! widziałem nie raz z rozrzewnieniem, iak dobry rolnik wdzięczny za zrobioną mu wygodę, a przytym poruszony nędzną postacią i lichą odzieżą tułaiącego się z kramikiem żydka, oprócz należnych mu kilku groszy za lichy towar, (*) Kto często odbywa podróż ten zapewne widział nie raz źe karczmarz włościanin sam z drugiemi włościanami piie, i wspólnie z nimi oddaie sie piiaństwu. t obdarzył go ieszcze kilku iaykami lub garścią grochu, a żydek uradowany, odchodząc tysiące błogosławieństw wynurzył. — Powtarzam, iż ieśli Pan J G. nie przyzna się do swoiey wtym względzie nierozważności, można by mu zarzucić śmieszną niedorzeczność i zupełną nieznaiomość wzaiemnych korzyści, iakie wypływaią dla wszystkich stanów państwa z stosunków nayniższego nawet rzędu przemysłu i handlu; te same stosunki, za pomocą codziennéy komunikacyi dzielnie się przyczyniaią do wspólnego przeięcia się duchem narodowości- Mówiąc o tych stosunkach pozwalam sobie znowu odwołać się do czczigodnego Czackiego który wspominaiąc o blogosławionem panowaniu Kazmierza wielkiego, mówi: ,, Kupiec Chrześcianin nie sarkał na Jzraelitę, a kiedy handel kwitnął pod cieniem wolności, Chrześcianin w kościele, żyd w szkole, błogosławił niebu za iedną Oyczyznę i za równą sprawiedliwość,, (: Rospr: o ży : str:77:) Aby się zaś Pan JG lepiey ieszcze o tem przeświadczył, radziłbym mu między innemi odczytanie gruntowney przedmowy nieśmiertelnego filozofa niemieckiego Moyżesza Mendelsohna do dzieła pod tytułem — Manasse ben Israel — Jeśli zaś nie zna ięzyka niemieckiego, niech będzie nieco cierpliwym , bo nie zadługo wyidzie na świat moie iuż gotowe tłómaczenie rzeczonego dzieła. — I tym to więc naybiednieyszym ludziom, iakiemi są karczmarze żydowscy, i tułaiący się od wsi do wsi za groszem zysku kramarze, co stękaiąc pod ciężarem błahego towaru ledwie kilkanaście złotych wartuiącego, przynoszą wygodę wieśniakowi, a czasem nawet ślachcicowi i iego dworskim ludziom, oszczędzaią im mitręgę czasu, któryby na szukanie wielu drobnostek trwonić musieli; tym nędznym mieszkańcom kraiu, co zrzekłszy się wygód i przyiemności życia, pracuią tylko na opłacenie się dziedzicowi lub dzierżawcy, na wykupienie ciążliwych konsensow, i na zaspokoienie różnorodnych od samych Jzraelitów wymaganych podatków, chce pan J G. koniecznie wydrzeć ostatni kęs chleba, nie wskazawszy im innego sposobu do życia? Są to przecież znękani oycowie famlii , co po mozolnych przez cały tydzień zabiegach i pracach maią się za szczęśliwych, gdy w dzień sobotni mogą odetchnąć z trudów , i posilić się zdziećmi zgłodniałemi wątrobą lub trzewiem zbyt drogą dla nich potrawą, bo samego koszernego sześć groszy od funta płacić muszą. Godziż się więc pogrążać ich w ostateczney rozpaczy, przywodzić do żebractwa i do męczarni głodu? Gdzie tu iest ludzkość, gdzie miłosierdzie, gdzie rozsądek? (*) Jakże można teraz, kiedy ślachetny naród Polski walczy za wolność i godność człowieka, występować z tak nieludzkiemi proiektami? czy podobne kroki niezaciemniaią blasku świętey sprawy Oyczyzny, na którą oczy całey Europy są zwrócone? Cożby na to rzekły oświecone i liberalne kraie, a szczególniey bratnia Francya? Czyliż ślachetne ubieganie się o całość i o swobody narodowe z poświęceniem życia da się pogodzić z żądzą pognębienia i całkowitego zniszczenia znaczney massy u- ległych i przychylnych ziomków, którzy iuż dosyć są nieszczęśliwymi? (*) Muszę tu przytoczyć to co niezbyt dawno smutkiem i boleścią przeraziło starozakonnych — Przed 6cią laty , kiedy po wszystkich dobrach narodowych i w większey części prywatnych , wyrugowano starozakonnych z karczm, odebraliśmy w Stolicy zatrważaiącą lecz zbyt prawdziwą wiadomość, że w różnych okolicach kraiu, gdzie biedni ci ludzie po nagłey utracie sposobu do życia zostawali, ziawił się między niemi pewien rodzay zaraźliwey i śmiertelnej choroby, którey zarodem niebyło nic iunego iak głód i nędza. — Chwile obecne zbyt są ważne, zbyt uroczyste dla kochanéy Oyczyzny naszey, aby ie trawić na niedorzecznych i złośliwych rozumowaniach. Krwawa i mordercza woyna, grążący niedostatek, i zaraźliwa choroba, są to ziawienia polecaiące stałość duszy, zgodę i iedność braterską bez względu na różnicę wyznania, i ścisłe trzymanie się świętych zasad Religii i cnoty — Jeśli zaś wkażdym czasie, tak dziś nayszkodliwsze są zwaśnienia ziomków, i tworzenia proieków krzywdzących ludzkość, obrażaiących prawa Stwórcy i natury — Niegodzi się chicieć nawet odstręczyć dostoynych Reprezentantów Narodu od przedmiotów godnych zastanowienia i uwagi, ani przez zimne deliberacye ostudzać powszechny zapał do podniesienia swobód ludu, który iest podstawą szczęścia i pomyślności a nawet samego bytu narodowego. Jak więc z iedney strony obiawił pan J G. swoie nieprzyiazne dla włościan mniemania, chociaż ie chciał pokryć barwą ich własnego i kraiowego interesu, tak zdrugiey okazał się być dalekim od podzielania zacności charakteru wspaniałomyślnego Narodu Polskiego, kiedy bezwzględnie skazuie na potępienie mnogi lud Jzraela , co się iuż zrosł, że tak rzekę z Polakami. — Lubo ieden gwar niesforny psuie harmonią melodyi, iednak nielękamy się, aby wiatrem zaostrzone pociski miały zadać rany bolesne. Nasza ufność iest ubezpieczona na mocnieyszych zasadach, przeciw którym igraszka umysłu pana J G. przemodz niezdoła. Wspomniałem wyżey o gróźliwych ziawieniach, ale równie iak każdy prawy Polak od błędney trwogi iestem daleki. — Naród za sprawiedliwą walczący sprawę nie potrzebuie lękać się przemocy, skoro w Bogu nadzieię swoię pokłada i nieuwłacza świętemu przykazaniu miłości bliźniego. O iak zgodne z prawdą i iak odpowiedne położeniu takiego Narodu są następuiące świętego Poety słowa ,, Niebywa król wybawiony przez liczbę woyska, ani mocarz nie ocali się wielką mocą swoją. Omylnyć iest rumak ku wybawieniu, mnogość hufców nie u- ratuie go. Oto oko pańskie nad tymi, którzy się go boią, nad tymi którzy dufaią w miłosierdziu iego ,, (psalm 33. wiersz 16. 17 i 18.) Święte wyroki naywyższéy mądrości są tak szczytne i niedościgłe, iż ograniczony umysł ludzki rzadko przeniknąć ie zdoła. Niech zarozumiały niedowiarek natrząsa się do woli z ludzi przywiązanych do wiary i cnoty; prędzéy lub późniéy, często nawet w ostatnich dopiero chwilach konania, własne suimnienie potężnie go zgromi i do skruchy zniewoli. — To co często poczytuiemy za proste następstwo kolei naturalnéy i za nielitościwą plagę ślepego losu, iest potrzebném ogniwem do łańcucha przeznaczeń wolą Bożą kierowanych , iest niezawodnym skutkiem litościwych rozporządzeń Pana wszechwładnego. — Bydź może że ziawienie się między nami straszliwey choroby cholerycznéy, iest wedle niepoiętych wyroków Boskich wyrachowaną koniecznością, zaslaniaiącą nas od daleko większego i nieprzewidzianego nie bezpieczeństwa we względzie fizycznym lub moralnym. — Ten sam święty poeta, którego słowa na pociechę naszą wyżéy powołałem, ten sam Psalmista i Król Jzraela, gdy mu prorok Gad oznaymił: iż z trzech plag, iakie miały w państwie iego wybuchnąć (t: i: 1) głód kilkuletni, 2) zgubny miecz nieprzyjaciół kraiu,3) niszcząca choroba czyli pomor kilku dniowy) Bóg dozwala mu stanowić wybór iednéy, by drugich uniknąć, przeięty żalem i obierając ostatnią klęskę iako bezpośrednio z ręki Boga pochodzącą, rzekł do proroka: Zmartwionym bardzo, niech padnę, proszę, w ręce Pańskie, bo iego litość iest wielką, ale w ręce ludzkie niechay nic wpadam. „ (1 Chronol: r: 21 w 13) Dziś, kiedy kochana Oyczyzna nasza podobną potroyną niedolą iest zagrożona, korzmy się przed świętemi Naywyższego Pana wyrokami. Poddawaymy się oy- 8 cowskiéy iego woli z synowskiém zaufaniem, a nie traćmy odwagi i nadziei- Postę puymy drogą prawą, drogą ludzkości, drogą Bogu upodobaną, a nie czyńmy tego, co by sprawiedliwy gniew iego wzbudziło, coby zamieniło oycowską iego dłoń w karczącą potężnego sędziego prawicę. — Biada temu, co teraz inaczey myśli, co pałaiąc niegodziwą intollerancyą lub osobistą iakąś zemstą bądź ustnie bądź piśmiennie usiłuie podżegać umysły przeciw własnym ziomkom, co przez rozmyślną złość lub przez płytkie rzeczy uważanie, może ściągnąć na Oyczyznę naszą upośledną narodów oświeconych opinią i gniew sprawiedliwego nieba. — Już miałem na tem skończyć i w téy chwili chciałem powrócić do zatrudnień moich, od których mnie ta smutna robota oderwała, gdy w tém zatrwożył mnie na nowo artykuł w dzisieyszym Polaku Sumiennym Nr. 124. umieszczony z podpisem J K. Wyznaię teraz żem zaprędko przyznał palmę pierwszeństwa panu J G. bo podobno Pan J K. stał się iey godniejszym. Nie myślę odpowiadać panu J. K. lecz ieśli sobie życzy, abym go przekonał, że cały artykuł iego iest czczą gadaniną, w którey się obiawia nieznaiomość przedmiotu, iest prostym wybuchem złośliwéy żądzy uciemiężania, godnego odległych kraiów i czasów barbarzyństwa, które pod błogą sferą tey ziemi i wpośrod ślachetnego narodu mieysca mieć nie może — ieśli sobie życzy tego pan J K. niech zechce dać się poznać z nazwiska i charakteru. Jawność iest znamieniem prawdy i szczerości, iawność iest cechą ludzi wolnych i prawych, niech się więc wyiawi pan J K. abym wiedział z kim mam do czynienia— Może iest iednym z godnych i zacnych Polaków, może tylko przez nieznaiomość przedmiotu, przez fałszywe doniesienia i zbytnią gorliwość popadł w błąd mimowolnego uwłoczenia ludzkości. — W takim razie będę sobie miał za obowiązek użyć ostatnich chwil wytchnienia na obszerne rozwiedzenie się w przed[tekst nieczytelny] przez niego traktowanym, i na wszystko przytoczę realne dowody. — Jakkolwiek bąć, nie lękam się nikogo, i mam nadzieię, że wspaniałomyślny Naród Polski wyiąwszy małą liczbę uprzedzonych Jndividuow, za złe mi tego nie poczyta, iż głosem prawdy i zbolałego serca przemawiam za znękanemi ziomkami iednego wyznania. — Ci, co mnie bliżéy znaią, wiedzą iakie są moie uczucia, i iakie dążenia. — Radbym przynaymniey uyrzeć promik ziszczenia się kiedykolwiek nadziei moiéy, aby znikły przesądy, znikły uprzedzenia, aby złe poprawionem zostało środkami miłości i opieki; i aby przyszła choć poźno chwila błogosławiona, w któréy wszystkie dzieci iedney Oyczyzny za braci uważać się będą, iak do iednego Boga modły swoie zanoszą- — Wzdrygam się wprawdzie, i każdy przyiaciel ludzkości wzdrygnie się pewnie na śmiałosć Panów J G. i J K. którzy chcieli koniecznie i polecili nieiako, aby ich antifilantropiczne uwagi przez Seym przyiętę zostały; lecz możemyż się tem trwożyć? Dostoyni i cnotliwi Reprezentanci narodu zastępuiac dziś władzę monarchiczną, sprawuią zarazem namiestniczą władzę Boga. Lud Izraelski uwielbia ich i od nich wygląda zbawienia swego. Przyimie on wszystko z korną wdzięcznością cokolwiek względem losów iego wyrzekną, ale niczem innem nie oddycha, iak tylko pragnieniem niesienia dziękczynnych hołdów Bogu za ustalenie z wolnością Oyczyzny ich swobód i szczęścia. — Ninieyszą pracę z zmartwieniem w ostatnich dniach kwietnia pisaną, a dnia (3 Maia 1831 r.) dla Polaków uroczystego na świat niezawodnie wyiść maiącą, oddaię szanownym rodakom moim z braterskiém westchnieniem. I. Tugendhold. Członek Gward; Narodo: i towarzystwa palryotycz: