Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Pamiętnik UMIEIĘTNOŚCI MORALNYCH I LITERATURY. Pensima rex est errorum apotheosis , et propeste intellectua habeada est, si vanis accadat veneratio. — DAGON TOM I. WARSZAWA. W DRUKARNI A. GAŁĘZOWSKIEGO i KOMP. PRZY ULICY ŻABIEY N. 172. 1830. Za pozwoleniem Cenzury Rządowey. DUCH Filozoficzny, iego określenie i znamiona (1). wSZYSCY pisarze tegocześni wystawiają wiek nasz iak wiek filozofii. Niektórzy światli ludzie umieiący oceniać udoskonalenia i postępy nasze, zatrwożeni atoli zawichrzeniami i niespokoynością , domagaią się wiedzieć prawa iakie nam służą, przed przypuszczeniem nas do ich używania. Nic nie podlegało więcey różnym tłómaczeniom iak słowo filozofia, i nigdy rzecz ani więcey zalecaną, ani bardzie'y okrzyczaną nie była iak ona.- Lecz ci co złorzeczą filozofom i ci którzy radziby nas wszystkich widzieć filozofami, zaliz się zgadzaią na przedmiot swey miłości lub nienawiści, swego podziwienia lub nagany? Nikt nie zaprzeczy zapewne bytu filozofii praktyczney, która nie iest czem innem tylko rozumem połączonym z mądrością kierowania sprawami życia; nikt także filozofii badawczey czyli spekulacyiney, 1 Myśli te acz krótkie lecz ważną prawdę wykrywające Wyięte są z dzieła: De l'usage et de l'abus de 1'Esprit philosophique durant le dix-huitieme siecle. Autorem iego iest J. E. M. Portalis ieden z czterdziestu członków Akademii Francuzkiey. {») Takich iak logika, metafizyka, etyka i fizyka. która zależy na poznawaniu i uprawie ścisłych umieiętności (*): lecz, kiedy się mówi o filozofii, oznaczyć przez nią pragniemy ów sposób uważania rzeczy, ową dojrzałość rozsądku, która odróżnia ludzi światłych od ciemnych. I loć to iest co nazwę duchem filozoficznym raczey niżeli filozofią. Nie wiem zali mam powiedzieć czy duch len się rozszerza, czy też gaśnie; powiem tylko źe iedni upatruią w nim źródło wszelkiego dobra, inni znowu początek wszystkich cierpień naszych. Duch filozoficzny, iakim ia go sobie wystawiam, iest rzutem oka dojrzałego rozumu; iest on dla umysłu tern, czem sumienie dla serca; iest duchem wolności, poszukiwań i światła, który pragnie wszystko widzieć i wiedzieć, a nic na domysłach nie budować; który we wszyslkiem postępuie z metodą, działaniom swoim nadaie obszerne pole, ocenia rzecz każdą podług stałych zasad, niezawiśle od mniemania i zwyczaju; który nie przęśliie na skutkach, lecz docieka przyczyn; który w każdym przedmiocie zgłębia wszystkie stosunki dla odkrycia niezawodnych wypadków, kombinuie i połącza części wszystkie dla utworzenia całości; naostalek, który naznacza cel, rozciągłość i granice różnym znajomościom ludzkim, i który sam tylko podnieść ie może do najwyższego stopnia użyteczności, godności i udoskonalenia. Duch filozoficzny różni się istotnie od filozofii, gdyż filozofia właściwie tak zwana, ograniczoną iest do rzędu oznaczonych przedmiotów. Duch fllozoficzny użytym bydź może do wszystkiego: nie iest on umiejętnością: iest on rezultatem czyli wypadkiem z poznania i porównania umiejętności wynikłym, Jest to nieiako duch powszechny tyczący się nie tyle wiadomości nabytych, ile sposobu ich nabywania i celu: nie odnosi się do ley lub owey prawdy, lecz we wszystkiem zakłada sobie samą prawdę. Duch filozoficzny wyższym iest nad samą filozofią, podobnie iak duch geometryczny wznosi się nad geometryą, równie iak znajomość ducha praw przewyższa znaiomość praw samych. Obecny stan żydów w rozmaitych kraiach (*}. Z PEWNEM podziwieniem i uszanowaniem, mówi WATSON, zastanawiam się nad narodem żydowskim, rozproszonym po całey powierzchni ziemi; widzę w nim ogniwo łączące nas z kolebką rodzaiu ludzkiego.» Mimo tey słuszney uwagi filozofa chrześciańskiego iest ieszcze wiele okoliczności, z których obecne 2 Artykuł ten napisany po angielsku i głoszony w Quarterly Review zdawał nam się ze wszechmiar godnym przekładu i wiadomości powszech ney. W małych gdzieniegdzie przypisach wytykamy usterki historyczne, które baczności naszey nie uszły; lub daiemy objaśnienia, których nam żaden wzgląd zamieścić nie przeszkadzał; zresztą zostawiamy pole do uwag samemu czytelnikowi. położenie dawnego od Boga wybranego ludu, staip się ważnym dla myślących głów przedmiotem. Lud izraelski licznieyszy po swoiey rozsypce niż był w górach Palestyny pod Salomonem lub Machabeuszami, nie przechodzi w ludności 6,000,000 którey połowa przemieszkuje w Morawii, Polsce, Wołoszczyznie, Mołdawii i Krymie. W żadnem państwie Europeyskiem nie ma tego ludu tyle iak w Polsce (*); wszędzie atoli przedstawia się on oku postrzegacza iako ieden naród albo raczey iako iedna tylko rodzina. Bogactwa żydów ruchome, składające się naywięcey z kapitałów, nie pozwalaią nam ich uważać tyle w stosunkach do ziemi na którey mieszkaią, iak w stosunkach towarzyskich między nimi samymi zazachodzących. Prześladowania wieków przeszłych (**) (*) Nie wiem czyi kiedy przyjdzie do tego aby z matematyczną pewnością można było oznaczyć ludność żydów; gdyż oni się ukrywaią i niepodaią zwierzchności istotney liczby swego potomstwa, z powodu iakoby się obawiali podobney kary boskiey, iaką dotknięty został Dawid za to, iż swóy lud liczył. Kalmanson w piśmie niżey wzmiankowanem świadczy, że przy schyłku zeszłego wieku stanowili u nas 6 część całey ludności krain. (**) We Francyi do wieku XIV wolno było pluć na żydów i trzy razy w rok przed kościołem policzkować ich; w 1117 dopiero roku za Henryka II mogli mieć osobne cmentarze, a nie wspominając okrucieństw za panowania Filipa długo zabierano na skarb maiątki nawracających się iako z lichwy w czasie ich obłąkania zebrane. W Anglii Henryk III przedał żydów Ryszardowi iak towar; a Król Jan wyrywaniem zębów wymuszał od nich pieniądze. Wspominają czasu tego pisma o iednym żydzie, który dopiero za wyrwaniem osmego zęba 1000 grzywien złożył Królowi. — W Hiszpanii i Portugalii wywołanych % kraiu na stosach i pogarda nowego pokolenia musiały koniecznie ścieśnić te związki braterstwa. Cierpimy ich ale cierpimy tak iak chorobę chroniczną, którey wyleczyć nie można. Nie mamy nawet nad nimi litości, iaką zwykle wzbudza wielkość upadła. Ta zimna oboiętność sprawia, że przy swych zabobonach stanowią nieiako osobny naród, którego nawet przywileie mieyskie nie zdołaią przywiązać do ziemi. Niedawno wielka liczba żydów, w mniemania iakoby proroctwa o powstaniu Izraela miały się spełnić, nie chciała żyć pod nayumiarkowańszemi rządami w Europie i poddała się okrutnemu panowaniu Turków. Przed dwudziestą laty kilkuset żydów polskich mieszkało w Saffet (dawnieyszey Betulii) i w Jeruzalem palono, iako naymilsze zemście bozkiey ofiary i do dzisieyszego wieku zasad rządu względem nich podobno nie odmieniono. We Włoszech mieli rozkaz pożywać potrawy tłuszczem wieprzowym zaprawione, mieli przepisany osobny ubiór i w dni uroczyste musieli stawać przed Biskupami dla słuchania katechizmu. W Niemczech bywali własnością Baronów, późniey niewolnikami kamery Cesarskiey iak świadczy przywiley Fryderyka II pod r. 1238: przywileie wydawane im tylko były dla ciągnienia z nich zysku. Szlachta otrzymywała czasem od nieograniczoney władzy cesarskiey zupełne zniesienie długów żydom przynależnych i t. d. Możnaż Polakom coś podobnego zarzucić? Nie, lubo wyznać potrzeba że nie słuchano zbawiennego głosu posłów kozackich do Jana Kazimierza (nie szukaymy w prawach surowości przeciwko żydom, ale pilnować należy, aby nie byli w mocy nas obdzierać) i popełniano także niekiedy mnieysze lub większe w tey mierze nadużycia stosownie do ducha czasu. Zob. Uwagi nad pyt. czyli żydzi polscy etc. Kraków 1816. Versuch über die Frage: ob die Juden etc. Regensburg 1780 k. 8—16 Czacki o żydach k. 37 i dal. (p. tł.) teraz iest ich tam przeszło 10,000. Oczekiwanie Messyasza robi ich narzędziem lada oszusta, który zechce stanowić względem ich mienia i wolności osobistey. Byłem sam świadkiem iak nadzwyczayne wrażenie zrobiła na żydach polskich odezwa mniemanego Xięcia Izraelskiego, który zamyślał założyć w Azyi państwo niepodległe (*). (*) O którym tu autor mówi? nie wiem. Wspomnieć tu iednak nie będzie od rzeczy, iż pod panowaniem Jana Kazimierza spodziewali się żydzi Messyasza. Sabbatai Sewi czy Zavi, sławny oszust w Carogrodzie, byt przedmiotem ich uwierzenia. Przybywali żydy i z Polski i z innych kraiów do stolicy Turcyi, gdzie w więzieniu zostawał, i wydawał obwieszczenia że iest Messyaszem, Nehemiasz żyd polski przekonał nareszcie rząd turecki o wstydzie którym się okrywał, iż na to udawanie pozwalał. Uczeń tego Sabbatai Sevi, nazwiskiem Frenk, także z Carogrodu, zaczął znowu na Podolu za Augusta III około r. 1740 podobną grać rolę i wielu znalazł stronników. Późniey zamknięty został w Częstochowie, zkąd uwolniony od Rossyan, przybył do Austryi za panowania Maryi Teressy, która mu dała opiekę. Za Józefa II tolerowany żył w Brynie, późniey przeniósł swóy zwodniczy warsztat do Frankfortu, a skończył w Offenbach. Ileż to polskich pieniędzy nie wyszło do tych wszystkich mieysc! Skutki zgubnych zasad tego awanturnika (obym sję mylił!) daią się ieszcze po dziś dzień spostrzegać. Obszernieyszą o nim wiadomość zobacz w rozprawie Jakóba Kalmansona światłego żyda z Hrubieszowa Essai sur l'etat actuel des juifs de Pologne et leur perfectibilite. Varsovie 1796 chap. I. § 3 Secte judaico-chretienne instituee par Frenck. Apercu sur les Juifs de Polugne par un officier General Polonais Nonce a la diete 1’an 1818 p. 27—30. (p. tl.) (**) Znany nam iest ten autor z pism a) Handbuch der Mosaischen Religion für studirende oder sonst köhere Bildung geniessende Jünglinge.. Wien u Prag. 18l8.—b) Handbuch der mosaischen Religion fiir die jüngere Jugend. Wien u. Prag 1821 o których Leipziger Literatur-Zeitung w numerze Sierpniowym 1826 r. pochlebnie wspomina; ale dzielą w mowie będącego nie mamy pod ręką: nie żaluiemy iednak tego, bo widać iak z płytkiego źródła czerpał swoie wiadomości. Pomiiam zkąd i kiedy żydzi do nas zawitali, bo o tern nie ma zupelney pewności; lubo są ślady iż iuż za Władysława Hermana niewolnikami handel prowadzili, i r. 1112 a nawet wprzódy w Kijowie mieszkali; lecz że nie pierwszy Kazimierz W. (który dopiero r. 1333 na trone wstąpił, nadał im przywileje, tylko Bolesław Xiąże Kaliski ieszcze 1264 r. przekonywają dzieie. Ciekawego czytelnika zaspokoi w tym względzie dzieło Jana Wincentego Bantkiego Pomniki prawodawstwa Piotr BEKR autor Uwag o żydach w Lipsku 1825 r. tak wykłada ich napływ do dawney Polski (6). polskiego wkrótce maiące opuścić prassę drukarską. Naruszewicz wcześnieyszą epokę przyjścia żydów do Polski naznacza mówiąc: “Weszli żydzi do Polski około roku 1097. Kozmas Pruski powiada pod tym rokiem: nelatum est duci Breteslao quod quidam ex Judaeis lapsi fuga nonnulli furtim divitias suas subtraherent partim in Poloniam, partim in Panoniam. Gwałtowne nawracanie żydów przez krzyżowe rycerstwo było pobudką ucieczki ich do Polski. Około roku 1208, byli oni na Szląsku we Wrocławiu za Henryka Brodatego, iakn św iadczą dwa przywileje nadane od tego Xięeia mniszkom Trebnickim ('1'. I. Rerum Silesiacarum Somerbergii). Bolesław nazwany Pius, Xiąże Wielkopolskie, nadał im różne przywileje, a Kazimierz W. one utwierdził.*—(Hist. Narodu polsk. T. III, 329).—Daley nie wiem na iakiey zasadzie Beer dopiero przed 4 laty ożenił Kazimierza W. z swoią wspólwyznanką Esterką, kiedy o tern zamężciu, ile nam wiadomo, żaden z dzieiopisów naszych i postronnych dotąd wcale nie wspomniał. Możnaby się tu zapytać: kto im ślub dawał (Przyp. tl.) «Przed kilką wiekami przenieśli się tłumem z Francyi do Niemiec, mieszkali tam bardzo długo, a z tamtąd następnie przeszli do Polski, gdzie Kazimierz W. nadał im wielkie przywileje, zaślubiwszy młodą i piękną żydówkę imieniem Esterkę. Ten drugi Assuerus bądź przez wspaniałomyślność, bądź przez grzeczność, dozwolił swoim córkom zostać w wierze matki.» Odtąd lud ten zaczął się nadzwyczajnie mnożyć; lecz szczep iego giermański obiawia się w ięzyku złożonym z wyrazów niemieckich, hebrayskich i polskich. Żydzi w tych okolicach utrzymuią prawie wyłącznie domy zaiezdne, palą wódkę, warzą piwo, trudnią się lichwą, wexlarstwem i różnem handlarstwem. Rzadko który uprawia rolę. Wstręt ich do rolnictwa nie podoba się rządowi, który czuie potrzebę zachęcać do niego (?.) Wstręt ten utrzymuie nadzieia blizkiego oswobodzenia, które podług ich mniemania poprzedzą zmiany polityczne, w czem ich utwierdzają zaszłe wypadki od r. 1772. Między szlachtą a poddanymi stanowią nieiako osobną klassę, która iednak nie może bydź uważaną za środkującą pomiędzy tamtemi dwiema. Ich iednostayne rysy i niezmordowana żywość, znamię przebiegłości, dziwnie sprzeczne są z niemą fizyonomią i ociężałą postawą ciała ich współwyznawców w Hollandyi. Sławne są z piękności żydówki w Warszawie i na Wołyniu. W ogóle żydzi polscy używaią swoich dostatków iedynie w zaciszu domowem albo dla powiększenia powabów żon swoich. Doznaiąc tylko przytułku unikaią zbytku i okazałości zewnętrzney. Niedawno znaleziono w Jeruzalem iednego, który żył wspaniale w domku spustoszałym przy końcu naybrudnieyszey uliczki. Żydzi zastanawiali się zawsze nad handlowem i politycznem położeniem Niemiec. Wiadomo iakie maiątki pozbierali w niektórych miastach. Ich bogactwa zwróciły na siebie uwagę publiczną bardziey niźli sobie życzyli. Od śmierci sławnego Mendelsona zaczęli uczęszczać z pożytkiem do Uniwersytetów. Niektórzy z nich odznaczyli się iako Professorowie, inni przyspieszyli postęp nauki lekarskiey. Szkolna młodzież izraelska nie dala się wyprzedzić w zapale, który w roku 1813 Niemcy oswobodził. Nieszczęścia iednak podczas zaięcia Prus przez Francuzów pozwoliły żydom nabywać maiętności spustoszałe lub odłużone z powodu niezmiernych podatków, nakładanych na dobra ziemskie. Lecz nie można im było dać własności, posiadali więc tylko prawem wieczystey dzierżawy. Kiedy ich naród uyrzal w posiadaniu gockich zamków, przyozdobionych staremi herbami, wywarł swóy gniew przeciw nim. «Oto, mówił nie ieden zniszczony woyną ziemianin, oto wspieracze przywłaszczenia, których bezwstydny przemysł tak długo miał otwarte pożyczki dla nieprzyjaciela i zapewnił mu utrzymanie woyska. W końcu ta niechęć ku spanoszonym, przestała iątrzyć podupadłych mieszkańców. Obiawiali ią w Meiningen, Wircburgu i prowincyach nadreńskich (w r. 1820) zaburzeniem które się rozciągnęło aż do Kopenhagi. I rzecz to osobliwsza że pierwszy raz od wieku XII słyszano krzyk przeciw żydom hep! hep!, hep! który był hasłem do rzezi ich przodków. Panuiący w Niemczech starali się usilnie polepszyć stan żydów tak pod względem moralnym iak politycznym. Opieka ta ożywiła i upłodniła ich Toin V. umysł, wygładziła obyczaie. Przyiacielscy i uprzeymi pomiędzy sobą, nauczyli się bydź także i dla obcych. Niekiedy nawet doznawali niewdzięczności; dosyć iest wspomnieć o nowym bankierze, który przed 50 laty dal pewną summę, na odbudowanie pogorzałego miasteczka, a potem miał wstęp do niego wzbroniony. Przez długi przeciąg czasu odsunięci od wszelkich zatrudnień szlachetnych, zniewoleni zostali szukać zarobku w podleni handlarstwie. Uwolnieni kiedyś z iarzma ciążącego na nich teraz, potrafią sobie wszędzie ziednać szacunek publiczny. (!) Na czele ich dobroczyńców stoi Józef II. Zniósł on wszelką różnicę w ich ubiorze, usunął podatki osobiste, założył im szkoły elementarne, otworzył uniwersytety i ustanowił przy takowych bursy dla młodzieńców okazujących rzadkie zdolności. Słowem chciał ich zupełnie zrównać w prawach z resztą swoich poddanych. Franciszek II poszedł za iego przykładem iako Cesarz i protektor związku niemieckiego. «Seym, mówi artykuł 16 aktu związkowego, oznaczy naystósownieysze środki polepszenia losu mieszkańców wyznania moyżeszowego i zapewnienia im iako poddanym w zamian obowiązków używanie praw cywilnych. Tym czasem używać będą tych które im dotąd zostały przyznane.)) Cesarz Alexander wydał w r. 1824 ukaz mocą którego zobowiązał wszystkich żydów, prócz lekarzy i kupców stałych, aby w przeciągu iednego roku (1825) zaprzestali się trudnić sprzedażą starzyzny, roznoszeniem kramarszczyzny, paleniem wódki, i udali się do prowincyi Rossyi południowej, przeznaczonych im wyłącznie do uprawy roli, pod warunkiem nieopłacania podatku przez czas oznaczony. Wykonanie tego ukazu było niepodobne. Naymnieyszy krok uczyniony w tym celu sprawiłby był w połowie państwa powszechne oburzenie i zadałby był zgubny cios okolicom, w których się tłumy żydów miały usadowić. W 1825 chwycił się Alexander przyzwoitszego środka; ustanowił w Warszawie Kommissyą maiącą się zaiąć polepszeniem ich losu. Ta Kommissyą tna pod swoim kierunkiem komitet złożony z izraelitów, który rozpoczął swe prace od założenia normalnej szkoły rabinów i nauczycieli, w której młodzież niemaiętna kształci się kosztem rządu (*). Daią w niej naukę ięzyka hebrayskiego, niemieckiego, polskiego, historyi, ieografii, matematyki i literatury hebrayskiej; mówią nawet o rozwinięciu zupełnego systemu szkół elementarnych na całe Królestwo Polskie. Pierwsze popisy tej szkoły odbyły się iuż z powszechnem zadowoleniem, i naymaiętnieysi starozakonni chętnie oddaią do niej swych synów. Jeżeli można dać wiarę Beerowi faryzeizm trwał bez przerwy od tak nazwanych skrybów i prawników z czasu Chrystusa aż do teraźnieyszych rabinów polskich. Wierzą oni we wpływ złych duchów na ciało człowieka, i skwapliwie grzebią każdego kogo sądzą zmarłym , ieżeli na przyłożonej szklance do ust nie widać śladu oddechu. Aby uprzedzić żydów o naszym sposobie rozumienia starego testamentu (o którym rzeczywiście słabe tylko maią wyobrażenie) Komitet ten starozakonnych ustanowiony Dekretem Królewskim z dnia 22 Maia 1825. utrzymuią oni że Bóg umieścił w texcie mnóztwo wyobrażeń trudnych, które dla zaślepionego umysłu pogan (goim) są tyląż skałami, których prawdziwego znaczenia można tylko doyść z pobrzeżnych przypisów w Targum (*) nieomylnego przewodnika, którego Iehova dał samym tylko dzieciom Izraela. Widząc w Jezusie fałszywego tylko proroka, opłakuią w swoich modlitwach że się nie ma kto za nimi wstawiać do Naywyższego. Biada nam, krzyczą, nie mamy pośrednika. Na łożu śmiertelnem maią Boga za nieubłaganego sędziego. W ogóle (*) Tak się zowie ieden z kommentarzy Talmudu nad starym testamentem. Talmud zaś iest w większem u żydów poważaniu niż sama biblia, W iedney części tey xięgi zwaney Bava Meriae powiedziano: Tacy co trzymaią się biblii nie czynią ani dobrego ani złego. Tacy co czytaią Misznę zbliżają się do cnoty i warci nagrody, a czytający Gemarę dostępują naywiększey cnoty. — W xiędze Masecheth Sopherim, rozdziale 15 iest takie zdanie: Biblia iest iak woda; Miszna iak wino; a Gemara iak wino korzeniami zaprawne. Świat nie może bydź bez wody; świat nic może bydź bez wina; świat nie może bydź bez wina zaprawionego Bez tych trzech rzeczy nic może człowiek zwać się bogaczem; więc ani świat nic może bydź bez biblii, bez miszny, bez gemary. Znowu, prawo (biblia) iest podobna do soli, miszna podobna do pieprzu, a gemara do wonnych korzeni. Świat nie może bydź bez soli; świat nie może bydź bez pieprzu; świat nie może bydź bez wonnych korzeni. Bez tych trzech rzeczy nie może nikt zwać się bogaczem; więc i świat nie może bydź bez biblii, miszny i gemary. W Shaare Zedek mówiono: że kto czyta biblią bez miszny i gemary, iest iak ten co nie zna Boga, Rabbi Salomon Jarchi w przypiskach do Talmudu napomina, żeby więcey polegać na słowach Skrybów (Rabinów którzy spisali prawa z podań ustnych) niż na samem prawie Moyżeszowem. Wyd. uważani są żydzi za iedno zjawisko moralne, które się nie daie spostrzegać u innych ludów ięczących iak oni w niewoli od kilku wieków. Niewolnicy (pariasy) Hindostanu nawykłszy do gniotącego ich iarzma, stracili wszelkie uczucie swoiey niedoli i niesprawiedliwości ciemięzców; żydzi przeciwnie, ci nawet którzy z wstydem dla stopnia oświaty dzisieyszey gdzie niegdzie doznaią skutków pewney niewoli, zachowali wrodzoną sobie dumę i pogardę dla swych gnębicieli, uporczywość niezwyciężoną, wzmagające uczucie cierpień i poniżenia iakich doświadczają. Ten stan ich duszy ma swoię zasadę w naukach, które my iako chrześcianie potępiamy, lecz którym mówiąc po ludzku winniśmy pobłażać;. Nie możemy oboiętnie patrzeć na lud, który pomny dawney swoiey chwały i ufny, jakkolwiek niedorzecznie, w nayświetnieyszą przyszłość, opiera się porywającym go bałwanom. Ta tęgość charakteru, która podług świadectwa ksiąg świętych znamienowała izraelitów na pustyni, nie opuszcza ich dziś w murach Londynu lub Kairu ani w puszczach Polski (*) (*) Znałże autor nasz kray albo naszych żydów? Oto nowy dowód iak cudzoziemcy maią dokładne o nas wyobrażenie! Nasz kray nie iest puszczą ani żydzi nasi nie mieszkaią w puszczach, ani żywią się korzonkami; mieszkaią w tak nazwanych miasteczkach, których w wielkiey części oni upadek zrządzili, i podziśdzień chrześciańskich właścicieli z nich ruguią. Jeszczeż gdyby chcieli te mieysca swego mieszkania przyozdobić; ale to ich prawa im wzbraniaią, każąc im uważać swóy u nas pobyt za tymczasowy, i cokolwiek czynią, czynić tylko dla dogodności chwilowey nic trwałego. Dla tego przestaią na naylichszem schronieniu i byle iakich domostwach, których choć się walą nie lubią naprawiać. Domy przez nich zamieszkane prędko pustoszeią, nie zakwitaią kolo nich sady, nie widać nigdzie oceniaiącego drzewka, co przy zwykłem nieochędostwie żydów nadaie miasteczkom naszym odrażającą i smutną postać, osobliwie w oczach podróżujących cudzoziemców, u których miastą iuż przez samą Schludną, kwitnącą i przyjemną powierzchowność swoią, są ozdobami kraiu. Wyd. iest óna równie wydatnem piętnem iak żywe ich oczy i nos orlikowaty. Jej to przypisać należy trudności napotykane w postępowaniu z nimi. Przekonano się, że w wyznaniach błędnych lub z postępem czasu zmienionych płeć słabsza traci przymioty, które posiada pod panowaniem prawdziwej wiary. Zabobon psuie serce nikczemniąc umysł, prawdziwa miłość bliźniego wypływa tylko z czystey religii, a gdzie nie ma prawdziwej miłości bliźniego, tam naydzielnieysza istota nayniedołężniey panuie. Żydzi dzisieysi obchodzą się ze swoiemi żonami iak ze stworzeniami niższego rzędu i wcale o kształcenie ich pod względem moralnym i religyynym niedbaią. Książki które daią w ręce młodych osób zdolne są tylko stłumić rozum i utworzyć krzywe wyobrażenia o bóztwie. Od niedawnego dopiero czasu zjawiło się kilka wypisów z biblii na niemiecki ięzyk przełożonych. Jeżeli przeyście do wyznania moyżeszowego nie ma nic pociągniącego, nic nie może bydź przykrzeyszego dla przechrzty iak kiedy musi wrócić do iudaizmu. Między innemi obrządkami, którym zniewolony iest poddać się na znak upokorzenia, pada na twarz u drzwi synagogi i leży tak nieiaki przeciąg czasu. Tym czasem osoby wchodzące i wychodzące obowiązane są pluć nań i kopać go nogami. Obowiązki rabinów nie wiele w czem odpowiadaią obowiązkom kapłanów chrześciańskich, którzy nauczaią wiernych, przypominają im i tłómaczą słowo boże i udzielaią na tym padole płaczu pociech ewangielicznych. Rabini zaś stanowią pewien rodzay kasty, w którą następnie ich synowie przechodzą. Skoro tylko dziecię okaże nieiaką zdolność i chęć do nauki, zasadzają go zaraz do 12 tomów in folio Talmudu, tudzież licznego zbioru gloss i wykładów. Musi ślęczeć dzień i noc nad tą gmatwaniną; i aby ta nauka stłumiła w niem zupełnie iskierkę przyrodzonego światła, nie pozwalaią mu się czem innem zatrudniać ani co innego czytać. Surowość w tey mierze posuwaną bywa do tego stopnia, że pewien podróżny Anglik znalazł w Polsce trzech młodych rabinów, którzy nigdy nie byli za granicą krain i nie umieli ani słowa po polsku. Jeżeli w 14 lub 15 roku młody rabin ziszcza życzenia swoiey rodziny, bogaci żydzi ubiegaią się o spowinowacenie się z nim (*). (*) Niemniey poszukiwane są córki Rabinów przez bogatych, w czćm ich Rabini utrzymywać staraią się, wpaiaiąc w lud owe słowa z Pesachim: «Człowiek powinien sprzedać wszystko co posiada, aby ożenić się z córką mędrca. Jeśli nie może zaślubić córki mędrca, niech poymie za żonę córkę bogacza; ieśli takiey nie znaydzie, niech zaślubi córkę szkutnika; w braku tey, córkę jałmużnę zbierającego; albo nawet córkę bakalarza; ale niech nigdy nie żeni się z córką Am haarez (głupca) niemaiącego nauki , bo tacy są obrzydzeniem narodu.—W części Talmudu zwaney Kethuvoh znayduią się te słowa: “Oyciec wydaiący córkę swoią za ucznia mędrca (rabina) i ktokolwiek świadczy dla ucznia mędrca usługę, lub czyni go uczestnikiem swego mienia i radości, zostaie przez to iakby uczestnikiem bozkiey chwały.” Czytelnik odgadnie łatwo zasadę i cel tey rabiniczney nauki. (♦) Męzczyzna iest pełnoletnim i może zawrzeć związek małżeński po skończeniu lat 13 i dnia iednego, a kobieta po skończeniu lat 12 i dnia jednego. Ritualgesetze der Juden przez Mendelsona roz. IV. odd. 2. (p. tł.) (”) Ile nam wiadomo miał on bydź lekarzem w Płocku, znany z obszernych wiadomości umarł przed niedawnym czasem. (*♦♦) Jan Scott, sławny teolog anglikańskiego kościoła, urodzony 1638. Oyciec iego handlował bydłem w Chapinham w Wiltshire. Przeznaczony był naprzód do rzemiosła, lecz gdy uczuł chęć do nauk, porzucił ie i udał sic do Uniwersytetu w Oxford 1657, gdzie wkrótce nadzwyczayny postęp okazał w filozofii, mimo to jednak nie starał się wcale o stopnie akademickie w tym wydziale. Doktorem teologii został r. 1685, po wstąpieniu na tron Wilhelma III otrzymał kanonią w Windzor, byłby nawet został biskupem, gdyby nic małe przeszkody. Słynął w Anglii iako wymowny i gorliwy kaznodzieia, otwarty i uprzeymy człowiek. Zostawił wiele kazań, z których część ieszcze za życia, a część dopiero po śmierci drukiem ogłoszoną została. Umarł 10 Marca 1694. Zob. Le Grand Diction. Histor, par L. Moreri. (*♦*♦) Talmud wyraz chaldeyski znaczy, iak mówi Calmansen, doctrine par excellence. Zawiera on, podług nauki Rabinów, zbiór praw ustnych i taiemnic iakie Bóg sam Moyżeszowi ustnie powierzył. Pierwsza iego część zwana Miszną, ma stanowić iego test, a druga Gemara objaśnienia testu; lecz co do tego przedmiotu iako i wielu innych w talmudzie zawartych, dla samey iego ciemności i nieporządku podziałów, zdania są sprzeczne. Talmud ieden iest Babiloński drugi Jerozolimski. Przyczynę dla którey dopiero w późnieyszych czasach a nie przez Moyżesza prawo ustne było na pismo przelane, naznaczaia żydzi następuiaca: Bóg, mówią oni, obiawiwszy się Moyżeszowi na górze Synai, daiacemu przykazania swoie dla dzieci Izraela, zalecił mu misznę, gemarę i aggadę położyć zaraz po biblii. Moyżesz prawdy w nich zawarte chciał równie iak biblii obiawić ludowi pismem; lecz Naywyższy miał go od tego wstrzymać, mówiąc, że biblią tylko daie im na piśmie a misznę, gemarę i aggadę tylko ustnie, ażeby kiedy narody świata wygórują, uiarzmiony lud izraelski przez zachowanie ustnego prawa, mógł się odróżnić od nich.» Inne Rabinów zdanie o Talmudzie iest takie: «prawo ustne dla tego nie było podane żydom na piśmie, bo było za obszerne, że na spisanie go cała przestrzeń ziemi nie byłaby dość szeroką. Dla tego Bóg Naywyższy dal tylko treść iego na piśmie, a objaśnienie go zostawił słowom ustnym.- — Rabbi Elieser twierdzi, że Bóg wiedząc iż słowo iego zostałoby tłómaczone przez wszystkie narody na wszystkie świata ięzyki, uznał potrzebę powierzenia Moyżeszowi wiele taiemnic ustnie. Wnoszą ztąd Rabini daley, że Talmud iest istotną podstawą ich religii i arką przymierza z Bogiem. Zniszczenie iego zniosłoby różnicę między nimi a innemi narodami. I rozumują w tem nie źle; i właściwie tći talmudowi a nie biblii, którą z innemi narodami maia wspólną, winni są te odrębność i odznaczające się cechy ich charakteru, i obyczaiów których tylowieczne tułactwo, klęski, niedola i powszechna pogarda zatrzeć nie zdołały. Przyp. Wyd. Łatwo sądzić o skutkach z niestosownego zawierania tak wcześnie związków małżeńskich, a nadewszystko O stanie piętnastoletniego męża, (*) który całe swoie życie poświęca oderwaney metafizyce i szperaniom dziecinnym. Jakób Polak (**) iest Janem Szkotem (***) w nauce Talmudu, ieźeli można tak nazwać teorye rabinów (****). Subtelne sofizmata, niedościgły a raczey niezrozumiały sposób dowodzenia i igraszki w wyrazach ściągały na iego wykład niezliczone mnóztwo słuchaczów. Chęć nowości była powodem do opuszczenia szkół rozumniejszych. Na głos żydów niemieckich i francuzkich rozpostarli się ci talmudyści północni, w tych stronach iak chmury puhaczów i założyli szkołę główną w Frankforcie nad Menem, w Fuerth i w Pradze. Cesarz Alexander, znaiąc wielkie nadużycia władzy rabinów polskich, zniósł podległe im kahały i sanhedryny (9), kazał ustanowić radę starszych, wybieranych z znakomitych Izraelitów i zobowiązał ią do zarządzania uposażeniem ich wyznania. Postanowienie to żadnego nie uczyniło wrażenia na ludzie, 9 Kahały zniósł Dekret Królewski z dnia 1 Stycznia 1822 r. Dziennik Praw T. VII Str. 275.—Właściwie synhedryn, synedrium od greckiego wyrazu synedrion, który tyle znaczy, co łaciński consessus. Był to pewien rodzay sądu. Czacki w znaney rozprawie o Żydach k. 28 i dal. tak o nim pisze. Władza tem imieniem zwana, była naprzód w kościele Jerozolimskim i trwała podług Maimonidesa aż do roku 40go przed zburzeniem Jerozolimy. Przeniosła się potem w inne mieysca, i 71 osób składało tę magistraturę. Prezes pod imieniem Nazi i Vice-prezes, oycem synedrynu zwany, trzymali pierwszeństwo. Od niższych władz sądowych szła appellacya. Wszyscy podlegali iego rozkazom, prócz Króla który nie mógł bydź sądzonym. Oni stanowili o ważnych sprawach narodu, oni byli radą Króla i naywyższego kapłana. Mieli baczność nad wychowaniem. Oni sądzili winy całego pokolenia lub miasta i o fałszywych prorokach. Prócz tego wielkiego dwa były mnieysze synedryny z 23 osób złożone, które były niższą instancyą. W tych sądach trzeba było do wydania wyroku, dwóch przynaymniey wiecey kresek. Nakoniec była nayniższa instancya, złożona z trzech osób. Często wybierały strony po iednym arbitrze, a ci między sobą iednego wybierali na prezesa. Takich kompromissów iestestwo zaświadcza Gemara babilońska (tit. Sanhedrin c. 1. tit. 5) i zbiór Teodozego Cesarza (Lib. 8 tit. De Judaeis). (P. tl.) któremu nie wiele zależy na mieniu kapłanów nakazanych prawem Moyżesza. Gdzież iest istotnie to pokolenie Levi, które miało czuwać nad arką świętą aż do przyiścia Messyasza? Możnaż się dziwić, że lud którego subtelności Talmudu stanowią całe zasady działania, który się gubi w wybuiałym swoim przemyśle, możnaż się mówię dziwić, że taki lud stara się tylko zbogacić kosztem obcego narodu, którego nienawidzi iako swego ciemięzcę i którym gardzi iako potępionym? Antoni Marguerite, przechrzta z XVII wieku wyrzuca ich duchownym, że na Wielkanoc daią pewnego rodzaiu rozgrzeszenie czynów w złey wierze popełnionych roku zeszłego. Eisenmenger w piśmie das entdeckte Judenthum ogłoszonem w XVII wieku, utrzymuje, że ta forma rozgrzeszania stosuie się także i do roku następnego. W pewnem xięztwie niemieckiem żądano niedawno od żydów, ażeby przed złożeniem przysięgi w sprawie z chrześcianami, przysięgli wprzód że nie byli uczestnikami tego ogólnego rozgrzeszenia podczas wielkieynocy. Zapomniano nieszczęściem, że choćby i byli na takowem rozgrzeszeniu, mogli tego śmiało zaprzeczyć iak i innych rzeczy.— Niejaki czas temu (wiemy to z pewnego źródła) prosił żyd polski rabina, aby posłał anioła śmierci do pewnego pana, którego się pogróżek obawiał. Właśnie temu jegomości umarła była żona, a on został przy życiu. W takim razie żyd zaczął czynić wyrzuty rabinowi. «Wszak widzisz, odpowiedział ten ostatni, posłałem anioła śmierci do pana hrabiego, lecz ten nie zastawszy go w domu, musiał się udać do iego żony. I cóż się stało. wszak ieszcze będzie można raz posłać.» Po takiey odpowiedzi poczciwy Izraelita nie posiadaiąc się z radości, nie miał wyrazów na złożenie dziękczynienia rabinowi. Boże uchoway! abyśmy chcieli mięszać z massą żydów polskich wielką liczbę ich współwyznawców w innych częściach Europy, iako to: w Anglii, Francyi, Hollandyi i t. d. Pomiędzy ostatnimi iest wielu ludzi zacnych łączących z wzniosłym umysłem rzadką poczciwość i nieskazitelne obyczaie (10). Sławny Mendelson, wymowny przekształciciel (11) 10 Nie przeczę że w wymienionych przez autora kraiach iest pomiędzy żydami wielu ludzi zacnych i t. d. atoli iako przyjaciel prawdy nie mogę tu nie wyznać, iż i u nas niektórzy z nich acz w szczupłey nader liczbie zasługuią na to nazwisko, i do tych się żadna z ninieyszych uwag nie ściąga i stosowaną bydź nie może. Tak iuż przekonany był autor iednego z wyszłych u nas przed 12 laty pisemek o żydach, kiedy mówi: «Wiem ia dobrze, że nie dzielą przesądów oświeceni żydzi, ale ich liczba mianowicie u nas iest nader mała, obawiaią się oni nawet głośno obiawić swego sposobu myślenia, przeciwnego fanatycznemu mniemaniu niezliczonego motłochu, który kilku światłych wyjąwszy, milionowa ich ludność u nas składa. » (Zob. Żyd! nie żyd! odpowiedź na głos ludu izraelskiego tir. 31). (P. tl.) (łł) Czy ostatni wyraz w swoiem mieyscu użyty i dobrze spolszczony? niechay osądzą znawcy.—Co do mnie, odsyłam tu tylko czytelnika do rccenzyi przełożonego na polski ięzyk Fedona, w poprzedzającym numerze tego pisma umieszczoney, z nadmienieniem: że autor iey wygotował przekład drugiego dzieła Mendelsona pod napisem Obrzędowe ustawy żydów (Ritualgesetze der Juden) i takowy iuż do druku podał. Ciekawy ten z wielu względów kodex ludu izraelskiego prócz wzorów kontraktów żydowskich , przez autora przy końcu zamieszczonych, obeymować będzie stósowną przedmowę z wyliczeniem ważnieyszych pism o żydach w tym wieku u nas wyszłych, i mieyscami w przypisach uwagi. (P. Wyd. Pam. Um. mor. i Lit.) Sekta ta inaczey zowie się Karaimi od kara pismo, księga (zkąd także podobno pochodzi koran) i mikra święty, gdyż ściśle pisma bożego słucha, i przeciwna iest rabbanitom, którzy się trzymają talmudu i dziel rabinów, Mieszka w kraiach wschodnich. Egipcie, Litwie, Pokuciu i na Wołyniu. Daią im (mówi Czacki w wiadomości o karaitach przy końcu swoiey rozprawy o żydach) rabbanici nazwiska Cuteów, Epikureyczyków i t. d. Kto chce mieć wyobrażenie iak daleko nienawiść rabbanitów unosić się zwykła przeciwko karaitom, niech czyta opis powstania talmudystów przeciwko nim w Stambule, niech czyta w historyi Eliasza wschodniego, którego obszerny wyciąg umieścił Rhenferd w dysertacyi o arabarchach czyli wyższych zwierzchnikach żydowskich w t. XXIV, zbioru Ugolina p. 1156. Uzbroieni talmudyści wzięli przykazania Boskie z zwykłego składu i przysięgli: 1, Że żaden z talmudystów uczyć karaitów czegożkolwiek nie może. 2) Służyć talmudystce u karaitów niewolno. 3) Przeklęci są na zawsze Karaici. 4) Zatem żadne związki z nimi bydź nie mogą. Sam Eliasz dzieiopis sarka na tę ustawę. Jest ona jednak od naszych żydów zachowana, czyli bardziey przysposobiona. (P. tl) Fedona, nauczył ich walczyć z rabinizmem i wpoił w nich zamiłowanie nauk. A tak w Niemczech wychodzi pismo hebrayskie, w niemieckim ięzyku, mające na celu oswobodzenie sanhedrynu od jarzma rabinów. Przedsięwzięcie to wydało iuż owoce: powstało między nimi wyznanie reformowane, które czyta wyiątki z biblii, każe z pewnego textu moralnego i modli się w niemieckim zamiast w zepsutym hebrajskim języku. Nowa ta liturgia nie iest jeszcze przyięta w państwie pruskiem, zapewne dla tego że się nie wspiera na zasadach uznanych. Więcej iak pewna że niedowiarstwo uczyniło wielkie postępy pomiędzy żydami; należy się więc obawiać, ażeby maiący się zaprowadzić nowy system religijny nie był przeciwny obiawieniu. Francja ma dosyć wielką liczbę żydów osiadłych szczególniej w Alzacyi, w Lotaryngii niemieckiej, w Marsylii, Bordo i Paryżu. Za cesarstwa dwa razy byli licznieysi; ponieważ niemal połowa dostała ich się ze zdobytemi prowincyami. We Francyi i w Hollandyi używaią w zupełności praw cywilnych i politycznych. Dzielą się na żydów niemieckich i portugalskich: Bordo i Amszterdam zamieszkałe są od tych ostatnich. Przenieśli się do prowincyi ziednoczonych, po zrzuceniu przez nie iarzma hiszpańskiego. W Amszterdamie maią wspaniałą synagogę. Żydzi włoscy mieszkaią w naywiększey części w Liwornie i Genewie. W Rzymie iest ich około 4000. Nie obeymuiemy w tym obrazie tych żydów, którzy unikaiąc świętey inkwizycyi, wzięli na siebie płaszczyk katolicyzmu we Włoszech, Hiszpanii i Portugalii. Wiadomo że tym sposobem ocalili życie swoje i przyszli do znaczenia. Tego samego podstępu użyło wielu żydów w Salonice, którzy na pozór przyjęli islamizm a w istocie zostali wiernymi wyznaniu swych przodków. To miasto iednak ma 26,000 mięszkańców wyznaięcych iawnie prawa Moyżesza i 32 synagog. W Konstantynopolu iest 40,000 żydów, a w całey Turcyi nad brzegami morza śródziemnego zdaią się bydź osady wypędzonych ich współwyznawców z Hiszpanii. Mówią oni po hiszpańsku i dla tego towarzystwo bibliyne w Korfu ogłosiło dla nich nowy testament w tym ięzyku. Jeżeli zwrócimy oczy ku wschodowi, znaydziemy niedaleko kolebki ich wiary, sektę pod nazwiskiem karaitów (*), która ią iak się zdaie, przez tyle wieków w czystości zachowała. Znachodzimy ich zaraz w okolicach Krymu. Przemyślni, poczciwi, gościnni, szanowani są od sąsiadów; ubiór ich prosty, pożywienie skromne. Rabini którzy się brzydzą nimi, przypisują im wiele herezyi. Surowi moraliści utrzymują, że rozwód dozwolony iest tylko dla cudzołóztwa żony, gdy tymczasem rabini twierdzą iż ta może bydź oddaloną podług woli męża. Doktorowie ich prawa każą im co szabas i dni świąteczne z textów moralnych, co rabini dwa razy tylko w rok czynią. Wiele prawiono o początku Karaitów; atoli to tylko pewna, że przy końcu dwunastego wieku osiedli w części Krymu, gdzie otrzymali od Chana pewne przywileie, których ieszcze dotąd używaią. Założyli tam miasto Bakczyseray i twierdzę nazwaną Czufe Kale (zamek żydowski), którey położenie malownicze opisali wszyscy podróżni zwiedzaiący tę okolicę, a mianowicie Doktor Clarke. Na cmentarzu tey twierdzy iest pomnik na którym napis z r. 1258. Bakczyseray liczy dziś 1100 karaitów, wszyscy prawie bawią się uprawą roli, handlem zboża, furmanką lub rzemiosłami. W prośbie podaney do Cesarzowey Katarzyny wyrazili, że ich przodkowie nie mieli żadnego udziału w męczeniu Chrystusa i że ich rozłączenie się z resztą żydów sięga niewoli Babilońskiey. — W Trokach w Litwie iest osada Karaitów, licząca przeszło półtora sta dusz, i istnieie tani podług swego mniemania od XIV wieku. Rzecz dziwna, że osada ta mówi ięzykiem tatarskim, nieznanym żydom szczepu germańskiego, którymi zalana Polska; ale mówi z ruska po polsku i nosi stróy kraiowy iak karaici krymscy. (*) Mowa tu zapewne o Czackim. Zacny ten uczony w powołaney wyżey wiadomości o Karaitach tak sie wyraża: »Nie szukaymy w społeczności Karaitów nauk, ale szanuymy tych prostaków cnotę. Akta świadczą, że Karaita o zbrodnię przez cztery wieki nie był w naszym kraiu przekonanym. Naywiększe nagrody i postrachy, nie wymogły na którymkolwiek z nich aby był szpiegiem. Furmanka, mały handel, iest źródłem ich zysków. Ubodzy ale pracowici, w pracy rąk szukaią funduszu do życia. Karaici są obyczaiów prostych i łagodnych i niezmiernie przywiązani do wyznania swych przodków. Pewien autor chrześciański zaświadcza, że przez 400 lat żaden z nich kryminalnie nie był karany (*). Pewien missyonarz przeieżdżaiąc przez Troki zabawił tam nieiaki czas dla przekonania się czyliby ich nie można nakłonić do wiary chrześciańskiey. Zdziwieni iego rozumowaniem nie odpowiadali mu wcale i zdawali się nie mieć żadnego wyobrażenia o sofizmatach używanych przez rabinów w uwagach nad chrystanizmem. Wolf missyonarz w Lewancie, dowiedziawszy się, że pewna osada karaitów żyie w puszczy Hit, o trzy mile drogi od Bagdadu odległey, udał się do ich siedzib. Powziął tam od nich o początku ich sekty następuiącą wiadomość. W czasie niewoli babilońskiej kilku Żydów, wiernych prawu Moyżesza, widząc że ich bracia każą iego czystość fałszywemi naukami swoich nauczycieli, poszli na brzegi rzeki wzdychać do Syonu. Aby się przeiąć zupełnie testem pisma (kara), czytali ie zawsze i ztąd przybrali nazwisko karaitów. Po powrocie z niewoli odstrychnęli się od reszty Izraelitów, unikaiąc ich nienawiści i osiedli na tej puszczy. Te dzieci biblii (tak się istotnie mianuią) prowadzą życie pasterskie tak iak Arabowie. Sąsiadzi oddaią im sprawiedliwość i chwalą nieskazitelność ich obyczaiów, tudzież ochędoztwo, przymioty których sami wcale nie posiadaią. Karaici utrzymuią, że ich przodkowie wysłali osady do Kairu i Ispabanu. W ostatniemu z tych miast czytamy w istocie napis na synagodze zdaiący się usprawiedliwiać ten domysł. Mówią, że Beniamin z Tudeli (w XIII wieku żyiący) znalazł w tey samej puszczy żydów tej sekty. Pospolicie mówią czystym arabskim językiem, ale wszyscy umieją i czytaią po hebraysku. Liczbę swych współbraci podaią do 5000 i utrzymuią że są odnogą pokolenia noszącego ich nazwisko. Kapłanów swoich nazywaią mędrcami i nie znaią rabinów. Wspomniony Wolf w swych podróżach na wschodzie, znachodził pokolenia ludu izraelskiego żyiące w różnych bardzo stosunkach towarzyskich i religiynych. Żydzi georgijscy są to niewolnicy do roli przywiązani. W Yemen prowadzą życie podobnie iak Arabowie. W Kurdystanie, gdzie mówią starożytnym językiem chaldeyskim, handluią starzyzną i nie cierpią rolnictwa. W Persyi ięczą w takim ucisku, że wolą nadeń iarzmo tureckie. W Chiraz znają stary testament; lecz ich wiara zasadza się na talmudzie, którego textu nie posiadaią. W kolo Kaukazu ci, którzy żyią z Ossitynianami, nie maią żadnego wyobrażenia biblii ani talmudu; przepędzaią życie na koniu iak ich sąsiedzi kozacy. W Mezopotamii odznaczają się zewnętrznemi przymiotami, które inni żydzi żyiący równie w stanie barbarzyństwa posiadają ale w mnieyszym stopniu. W tey prowincji iest szeik arabski, któremu daią nazwisko patryarchy. (*) Naywięcey iest ich w Międzyborzu na Podolu, w maiętności Xcia Adama Czartoryskiego Wdy. (*) Choside ma znaczyć gorliwca, zagorzalca, pietystę. Sekcie tey dal początek pewien rabin Izrael Hirszowicz, który korzystaiąc z ciemnoty łatwowiernego motłochu, umiał grać rolę proroka. Utrzymywał on między innemi, że wszystkie choroby potrafi leczyć kabałą, i tym sposobem zyskał licznych odwiedzicieli swey chaty n następnie uczniów. Obszernieyszą o nim wiadomość podaie Kalmanson w Essai sur 1'etat actuel des juifs de Pol. etc. chap. I. § 2. (") Żydzi maią za naywiększy obowiązek wierzyć we wszystko co rabini im mówią, Rabbi Bechai w iednym przypisku do pięciu xiąg Moyżeszowych mówi: »Słowa mędrców (rabinów) są słowami samego Boga.,, Rabbi Salomon Sarchi upomina, że chociażby on (sędzia którym u żydów iest rabin, powiedział ci, że twoia prawa ręka iest lewą, a lewa ręka prawą, powinieneś mu wierzyć; u tern bardziej kiedy ci powie że prawa iest prawą, a lewa lewą, W wielu innych miejscach talmudu zabronione iest sprzeczanie się z rabinami iako bluźnierstwo, i zbrodnia klątwy, nawet śmierci godna. Nakazuie się także szanować nauczyciela więcey niż oyca i matkę; "bo rodzice daią tylko doczesne znikome życie, a nauczyciel daie mądrość i życie wieczne. Przed każdym nauczycielem nakaz iest wstawać, a przed doskonałym, wstawać skoro się go uyrzy, choćby był naydaley; bo kto tego nie czyni iest bezbożnym, i krótkie będą dni życia iego. W celu potwierdzenia tego przytaczają czyn Józefata Króla Judy, który na widok mędrca powstawał z tronu, ściskał i całował go, zowiąc go Ojcem, Panem swoim. Wyd. (**) Bruce w swoiey podróży do Abissynii dowodzi, że Abissyniyczykowie w kilka lat po panowaniu Saula, przybyli z Palestyny i przynieśli z sobą zwyczaie i obyczaie żydowskie, które ieszcze trwały podczas iego tam pobytu w r. 1769, 1770 i 1771. W tey epoce imiona hebrajskie ich naczelników poświadczały plemię izraelskie. IFyrf. Joba. Maiątek iego składa się z trzód różnego rodzaiu bydła; znany iest z gościnności i sprawiedliwości, i wywodzi swóy ród od sławnego proroka w piśmie świętem. Do rzędu sekt żydowskich na wschodzie liczą Zoharitów i Chasidemów. Pierwsza utworzona w XVII wieku, ma tajemnicze nauki i zdaie się wierzyć w iakąś tróycę. Nauki te są czerpane z tak nazwaney xięgi Zohar ułożoney przez rabinów w pierwszym wieku ery chrześciańskiey. Druga którey zasady podobnież z Zohar są czerpane, powstała przed 70 laty i rozkrzewiła się w prowincyach dawney Polski, dziś pod panowaniem rossyyskiem zostających (*). Chasidemi są w ogóle wielce zabobonni i zagorzali, z powodu że niektórzy są oszuści a bardzo wielu łatwowiernych głupców (*ł). Rabini maią wielką władzę (*) gdyż oprócz kluczy od nieba i piekła posiadaią dar robienia cudów. Żydzi znayduią się na całey ziemi. Przybyli do Chin, gdzie tyle oporu znajduią cudzoziemcy. Założyli państwa wAbyssynii, (**) w Etiopii i w innych mieyscach na wschodnim brzegu Afryki. Są jeszcze na brzegach Malabaru i w Barbaryi. Wiedzieć należy, iż te osady izraelskie sięgaią pierwszych następców Dawida i powstały ze związku królowey Saba z Salomonem. Syn to właśnie tej Królowey imieniem Salomon pierwszy osiadł w Etyopii. Uważaiąc zupełnie pod względem politycznym złe skutki z religii żydowskiey dla harmonii towarzyskiej w różnych kraiach Europy, dwa są tylko środki dla zaradzenia takowym, to iest: albo wygnać żydów z tey części ziemi (krok do któregoby się żaden polityk nie śmiał posunąć) albo ich oświecić i skoiarzyć z ciałem politycznem, czyli mówiąc inaczej pogodzić ich uczucia z uczuciami chrześcian. Lecz wybór środków zdolnych polepszyć stan ich obecny i zaradzić zamieszkom wynikającym z odosobniania się ich w teraźnieyszym składzie rzeczy, niezmiernie iest trudny. Jawną atoli iest rzeczą, że to odosobnianie się ich iest skutkiem ich przepisów religiynych. Roztropna więc polityka radziłaby może, aby zamiast chwytania się ostateczności (co miało mieysce w niektórych kraiach katolickich z uszczerbkiem przemysłu i dobra powszechnego (15) starano się raczej drogą przełożeń rozniecać pomiędzy nimi światło ewangielii. Ściąga się to szczególniey do lądu stałego, gdyż Wielka Brytania i Irlandya liczą naywięcey 15 Z powołanego wyżey przezemnie dziełka: Versuch über die Frage. ob die Juden zu einer Reichsschlussmaessigen Toleranz unter gewissen Bedingnissen gelangen könnten ? przekona się czytelnik, że ich z Hiszpanii za Ferdynanda katolickiego 170000 na raz wypędzono. (P. tl.) 10 lub 12,000 żydów. Nie sądzimy, aby w tem dziele miłości bliźniego potrzeba było prostego pośrednictwa rządów; to bowiem rozjątrzyłoby i oburzyło lud izraelski (*). Nie tayno nam iest, że wyznawcy praw Mojżesza większą maią odrazę do kościoła rzymskiego niż do protestantyzmu, czytelnik łatwo tego poymie przyczynę. Rządy powinny tylko zachęcać i wspierać towarzystwa czyli missye, których przeznaczeniem iest rozszerzać światło ewangielii pomiędzy żydami. W r. 1728 bogoboyny Kalemberg założył ku temu celowi w Halli (sławnem mieście Saskiem z uniwersytetu) missyą protestancką. Zakład ten utrzymywany ze składek dobrowolnych upadł dla braku funduszów w początkach rewolucji francuzkiey. Winni mu iesteśmy między innemi dziełami bardzo ciekawy zbiór podróży odbytych w Europie, Azyi i Egipcie przez Doktora SCHULTZE, missyonarza, niemniey znanego z cnót ewangielicznych iak znaiomości ięzyków azyatyckich, starożytnych i tegoczesnych. Wydał on także po hebraysku niektóre części nowego C) Każdy uważa rzeczy ze swego stanowiska. Autor iako Anglik może ma słuszność; ale tu zachodzi pytanie: czyli to co w Anglii iest niepotrzebnem, iest także takiem i w Polsce? — Użycie zaiste gwałtownych środków cofnęłoby nas w tył o kilka wieków w oczach przyszłych pokoleń, bo i żydzi są ludźmi, dla tego przecież nie ustaie ieszcze potrzeba powtórzenia owych wyrazów przez posłów kozackich (za świadectwem Czackiego) do Jana Kazimierza wyrzeczonych: pilnować należy aby (żydzi) nie byli w mocy nas obdzierać — i pamiętania o zgubnych dla towarzystwa zasadach sekt niektórych. (P. tl.) testamentu. Znaleziono niedawno kilka exemplarzy tego tłómaczenia u żydów w Polsce i Alepie. Odkryto także u pewnego żyda w Bombay exemplarz ewangielii S. Łukasza, przełożony i ogłoszony przez toż samo towarzystwo w r. 1738. Ten izraelita, wierny wyznaniu swoich naddziadów, nie chciał go wcale sprzedać, w zamian iednak przyjął zań biblią. Drugie towarzystwo tego rodzaiu zawiązało się w Londynie w r. 1809 pod nazwiskiem towarzystwa do rozszerzania ewangielii pomiędzy żydami. Zdaie się, iakoby założyciele iego nie wiedzieli iż istniał kiedy zakład Kalemberga. Dochody iego składaią się ze składek dobrowolnych, roku 1827 wynosiły do 15,000 fun. szter. (600,000 złp.). Ogłosiło ono po Hebraysku nowy testament i wysłało za granicę, a mianowicie do Polski pewną liczbę missyonarzy (*). Inne podobne temu towarzystwa powstały późniey w Anglii i w Irlandyi; iedne zależą od niego, drugie są wcale niezawisłe. (*) Missyonarze ci przybyli r. 1821 do Warszawy, zkąd iako ze środkowego punktu rozszerzaią swoie religiyne prace na miasta prowincyonalne i Wołyń. Jeden z ich grona, Pan Maccaul wytłómaczył i ogłosił drukiem xięgi rodzaiu Moyżesza w dyalekcie przez żydów w Polsce używanym. Oprócz nauk dawanych żydom prywatnie, odbywają dla nich nabożeństwo w każda sobotą, a w niedzielę dla osiadłych w Warszawie Anglików. Maią ku temu celowi kaplicę na ulicy Rymarskiey. Wyd. Zbawienny ten przykład zaczynaią naśladować na stałym lądzie. Towarzystwo Berlińskie mocno iest wspierane przez Króla Pruskiego; zostaie pod przewodnictwem iednego z iego adiutantów polowych i liczy w gronie członków komitetu swego nayznakomitsze osoby w państwie. Prowincye dawney Polski (Wielkie Xięztwo Poznańskie i t. d.) są teatrem prac iego; ma ono tak iak Londyńskie, towarzystwa korrespondencyyne. Powodzi mu się nader szczęśliwie, a nawet nad spodziewanie pomyślnie; na dowód tego przytoczymy tylko ieden przykład. Stu żydów przyięło chrzest w Berlinie 1825 r. Wsparci na świadectwach wiarogodnych, możemy zapewnić, że ci nowochrzczeńcy nie upatrywali w tey zmianie wyznania żadnych dla siebie widoków i uczynili ią tylko z rzetelnego przekonania. Zawiązało się także w Dreźnie towarzystwo do nawracania żydów. Inne znów powstało w Petersburgu, którego mimo główny przedmiot iest oraz celem opiekować się nawróconymi. Missyonarze iego pełnią i w Polsce równie swoie powołanie, i w ogóle w oświeceńszych dzieciach Izraela mniey spostrzegaią skłonności do wybiegów w odpowiedziach niż spostrzegali posłannicy Kalemberga. Dzisieysi żydzi zdaniem ich mniey rozumują, ale skłonnieysi są do wzruszeń religiynych. Missyonarze polscy widzieli nieraz w ręku żydów, maiących ich za swoich współwyznawców exemplarze ewangielii przez siebie wprzódy w obieg puszczone. Wolf, o którego pracach wyżey wspomnieliśmy, poznał u żydów w Ispahan i Cachan rozdarowane przez siebie w Jeruzalem i Alepie exemplarze nowego testamentu, na których dla rozróżnienia ich w czasie, znaki był porobił. W Bukarze i Afganistanie widział kilka exemplarzy, które był rozdał w Ispahanie. Żydzi w Mosul, niedaleko dawney Niniwy, pokazywali mu rękopism nowego testamentu, tłómaczony na ięzyk arabski, a pisany charakterem hebrayskim przez pewnego rabina, który im zalecał czytanie iego w przypisie na czele zamieszczonym. Ten missyonarz wynalazł także w księgozbiorze żydów hiszpańskich w Jeruzalem przełożoną po syryacku ewangielią, ale pisaną podobnie charakterem hebrayskim. Prace Wolfa odsłaniaią nam istnienie pewnych pokoleń, których początek sięga czasów Moyżesza. Ród dzieci Racheba był przedmiotem poszukiwań Beniamina z Tudeli. W XIII wieku twierdził on, że ich znalazł w pobliżu Mekki, lecz twierdzenie to będąc zamieszczone w iednem z tych dzieł, których się tylko uczeni z rzemiosła radzić mogli, wydawało się czystym domysłem. Wolf atoli teraz znayduie ie rzetelnem. Napotkawszy raz w puszczy kilku żydów arabskich, zapytał ich się: czyli nie ma Rachebitów pomiędzy nimi? Oto ieden! odpowiedzieli mu pokazuiąc człowieka marsowey postaci, z wyrazem na twarzy, ubranego po arabsku i trzymaiącego się karku swego konia. Przyiął mile biblią arabską z textem hebrayskim, czytał z niey kilka ustępów i odpowiadał śmiało na pytania missyonarza. I tak zapytany kto był? przeczytał 35 rozdział Jeremiasza i potem zawołał: Jestem synem Racheba. Prosił missyonarza o odwiedzenie swego pokolenia i o rozdanie iak naywięcey biblii; poczem wsiadł na konia i zniknął na błoniu. Wolf udał się w stronę, w którą poiechał syn Racheba i napotkał iego pokolenie rozdzielone nieiako ni trzy obozy w pobliskości Mekki. Liczba Rechabitów iest z 150,000; żyią pod namiotami iak ich przodkowie i maią wstręt do uprawy roli. Zachowuią obrzezanie, wyznaią czysty iudaizm, i posiadaią pentateuch, księgi Samuela, księgę Królów, Izaiasza, Jeremiasza i proroków drugiego rzędu. Mówią iż zawsze żyli w puszczy teraz przez siebie zamieszkałey, wyiąwszy czas w którym byli w Jeruzalem dla przyczyn przywiedzionych przez Jeremiasza. Mówią po arabsku, ale także wszyscy umieią po hebraysku. Z bronią w ręku walczyli przeciw Mahometowi za prawo Synai i zostali pokonani, lecz nie uśmierzeni. Jeżeli można dać wiarę ich podaniom, dziewczyna z ich pokolenia otruła Mahometa. Na koniach ieżdżą doskonale. Za zbliżaniem się karawany z Mekki wysyłaią iednego z pomiędzy siebie po zwyczayną daninę. Jeżeli wysłany znayduie opór, powraca iak strzała i zaraz roty podobnych sobie ieźdźców sprowadza na karawanę. Niektórzy żydzi fanatycy spodziewają się z Rechabitów mieć znaczne posiłkowe woysko w czasie powrotu Izraela do Palestyny. Odwiedził Wolff nakoniec Samarytanów. Znayduie ich się około zwalisk Sichemu z 50 rodzin u stóp góry Gerizim; Miani są za poczciwych, szczerych i gościnnych. Mniemaią oni, że Messyasz którego oczekuią, pokaże się na górze Gerizim, a nie na Sinai. Z pisma świętego przyimuią tylko pentateuch. Obwiniano ich, że czczą gołębie z arki Noego; lecz oni temu przeczą i uznaią tego ptaka jedynie za symbol nadziei. W ciągu swoich podróży dowiedział się tenże Wolf, iż niedaleko Bassory znayduie się rodzina czyli pokolenie, które się mieni pochodzić od Abrahama i które zachowuie imię żony tego oyca patryarchów, nazywaią ie Beni Keturah. Prócz zjawiska iakie nam przedstawiają żydzi zachowujący mimo swego rozproszenia znamię narodowe i religiyne, iest icszcze inne wcale niepoślednieysze, mianowicie pozorne zniknienie po 2500 lat dziesięciu pokoleń, które podług proroctwa maią się odrodzić i złączyć w pokoleniu Judy, a to dla uzupełnienia świetnego powstania ludu Izraela. Dotąd rosła w nim chęć odkrywania mieysca gdzie żyią pogrążeni w zapomnieniu ci starsi synowie wygnania; lecz zrobił tylko dwa domysły. Gdyby nam tu wolno było obiawić nasze, powiedzielibyśmy że Afghani są potomkami tych 10 pokoleń. Sławny Foster, któremu winni Jesteśmy opis powrotu z Indyi lądem, uważał uderzające znamię żydowskie na ich twarzach. Sir William Jones, który po nim zwiedził ten naród, wnosił podobnie, że pochodzą od 10 pokoleń, i zasadzał swóy domysł na tein, że mu sąsiedzi przyznaią taki początek, i że podzielili zupełnie mniemanie swoich sąsiadów w tym względzie. Taka iest istotnie niechęć przywiązana do imienia żydowskiego, zwłaszcza u ludów barbarzyńskich że nie można go przyznawać żadnemu z nich bez, obrażenia go, iak gdyby rzeczywiście nie był z plemienia izraelskiego. Monstuart Elfinston, autor ciekawego opisu poselstwa swego do Kabul, nie zgadza się na to mniemanie, z powodu że nie upatruje żadnego podobieństwa między mową Afghanów a językiem hebrajskim. Z drugiej iednak strony missyonarze teramporscy, którzy w ostatnich czasach długo bawili w Afghanistanie i którzy nauczyli się dokładnie języka kraiowego, utrzymuią że w żadnym innym z wschodnich Języków nie znaleźli tyle pierwiastków hebrayskich iak w tym. Wszyscy jednomyślnie przyznaią Afghanom zdolności potrzebne do wielkich przedsięwzięć. Są tak silni i mężni, Se długi czas pod imieniem Patanów miani byli za naylepszycb żołnierzy w Indyach Wschodnich. Rohillasowie o których odwadze przekonaliśmy się na polu bitwy, składaią część tego narodu. Żyią w wielkiey niepodległości, oddaią się ciągle ćwiczeniom woyskowym, i podobno ze wszystkich narodów muzułmańskich są naytolerownieyszymi. Uważano że prócz pokolenia które się styka z Indyanami i musiało uledz zarazie rozwiozłych ich obyczaiów, Afghani są naymniey występni z pomiędzy ludów azyatyckich. Jeżeli rzeczywiście wyobrażaią dziesięć pokoleń, które maią bydź ogłoszone Królami wschodu, ten tytuł nie iest zbyt wzniosły dla ludu, który się iuż okazał naysilnieyszą podporą Persyi i Hindostanu. O handlu od panowania Karola W. do Krucyat i potędze Genui i Wenecyi (*). (*) Jest to ciąg dalszy artykułów ogloszonych roku przeszłego w Pam. Umie. czyst. i stos. w Tomie 11. str. 23 i 287. POMŚCIŁ się nakoniec świat na Rzymianach swego uciemiężenia; mieysce Cesarzów zaięli na Kapitolu Papieże a świat jaki przez nich byt utworzony, przestał istnieć. Do dwudziestu Języków barbarzyńskich zastąpiło mowę Cycerona i Wirgiliusza. Zjawiły się dwie religie chrześciańska i machometańska; obie do powszechnego panowania dążące; obie od zaciętych i śmiałych sekt szarpane. Północna część Włoch zaięta była przez Lombardów, Galia przez Franków, Hiszpania przez Arabów, a sto innych narodów przebiegało wędrówką od iednego końca do drugiego Europę, szukaiąc siedzib. Z tego zamętu wydobywał się powoli teraźnieyszy stan społeczny i ustalał się pośród zaburzeń. Szukaymy w tey pomroce przewodniczącej nam pochodni, i zobaczmy w iakim stanie mógł bydź handel u narodów nie nie maiących, a przepędzanych iak trzody bydła od zwycięzców. Trzeba było znacznego przeciągu czasu, nim się nowi zdobywcy Europy zwyczaiów grubego i koczuiącego życia wyrzekli. Nie uprawiali oni winnic, dopóki nie zabrakło wina w piwnicach, a przemysł nie przyszedł im na myśl, dopóki nie zużyli wszystkich rękodzieł. Przepisy porządkowe, kierujące pracą, wynikły dopiero z potrzeby pracowania. Dotąd działo się wszystko iakoby w odurzeniu i bez przezorności. Osiadaiąc ci barbarzyńcy w kraiach, które naprzód miecz ich spustoszył, rozłączali to co Rzym był połączył. Wszystkie utworzone państwa rządzone były berłem samo wolności i kaprysu. Rozbóynicy morscy niespokoili uyścia rzek i przeszkadzali żegludze. Pierwszy lepszy przybylec bronił swych siedzib przeciw innym przybylcom; każdy się w swych granicach obwarowywał i w nich sposobu do życia szukał. Normandowie i Saxony nieco iuz późno wyszli z swych kryiówek; chcieli także mieć swóy udział, lecz Europa iuź była na nowo uorganizowaną. Karol Wielki dał im do wyboru albo chrzest albo śmierć; i wiadomo ile ich ta odmowa kosztowała. Ani Faramond, ani Klovis, ani żaden z wodzów których zwano Królami we Francyi, nie mogą bydź policzeni w rzędzie rozkrzewicieli cywilizacyi. Odziewali się skórami dzikich zwierząt albo grubemi z wełny wyrobami, i pozwalali wszystkim zabytkom wspaniałości rzymskiey upadać. Gościńce rzymskie tak piękne i trwałe, które Europę we wszystkich kierunkach od góry Taurus aż do Brind przerzynały, popsuły się przez zaniedbanie; i uważano za coś nadzwyczaynego zaprowadzenie iarmarku w Akwisgranie. Saxoni przybywali tam z Anglii z cyną i ołowiem; żydzi z kleynotami i naczyniami ze srebra i złota; Sławianie z kruszcami północy; Lombardowie, Hiszpanie, z wyrobami własnego kraiu które mieli z Afryki, Egiptu i Syryi; kupcy francuzcy z tem co ich ziemia i przemysł wydawał. Jarmark ten był razem porą do zabaw, i tem tłumniey się tam zjeżdżano, gdyż wówczas nie znano ieszcze teatralnych widowisk, balów, i żadnych tego rodzaiu rozrywek. Handel więc zawiązywał się iak ztąd widać, kiedy się iarmark raz na rok odbywał. Karol W. przyczynił się znacznie do iego podniesienia; zaprowadził nayściśleyszą oszczędność skarbu, kazał warzywa z swoich ogrodów wozić na targ. Woyny przez niego prowadzone, iego podróż i koronacya w Rzymie, obudziły w nim te szlachetne natchnienia, którym Francya winna odrodzenie nauk i mnóztwo pożytecznych zakładów. Marynarka, która strzedz miała uyść rzek i brzegów nadmorskich, wskrzesiła żeglugę i handel zewnętrzny. Alfred W. w Anglii i kilka miast włoskich poszły za iego przykładem i odnieśli równe korzyści. Juz nieiaki blask grzeczności i poloru dał się postrzegać na dworze Karola W. Kupcy Toskańscy i Marsylscy udawali się do Konstantynopolu o materye iedwabne, dla dworu. Rzym, Rawenna, Medyolan, Lion, Arles, Tours, wyrabiały wiele towarów wełnianych: szmelcowano żelazo, robiono szkło; lecz płótno ledwo było znane. Pieniądze były prawie tey samey wartości iak pod panowaniem Rzymian za Konstantyna. Grosz złoty (sou d’or) wartby był teraz do 15 franków. Livre znaczył funt srebra z 15 uncyi, i dzielił się na dwadzieścia części. Prócz monety srebrney i złotey używano ieszcze w rachunkach monet nominalney wartości. Mówiąc zatem o monecie, trzeba uważać Jakiego rodzaiu ona iest, i porównywaiąc ią z naszą, mieć wzgląd na zniżenie iey ceny, po odkryciu min w Peru nastąpioney, która co do srebra ma się iak 4 do 1, a co do złota iak 3 do 1. Trzeba te stosunki wiedzieć, ażeby się ustrzedz fałszywego wyobrażenia o potędze handlu i zamożności ówczesnych narodów (18). Chociaż Karol W. nie umiał pisać, i monety z pod iego panowania niekształtnie są bite, geniusz iego wdzierając się w przyszłość, położył fundament do wielkości Francyi. Wysłańcy ze szczególnemi poruczeniami, zwani missi 18 Obacz Saya Economie Politique, x. I. roz. 21, i Essai, sur les Monnaies, par Dupre de St. Maur. dominici przebiegali wszystkie prowincje donosząc mu o stanie i potrzebach narodów. Jego kapitularia noszą piętno mądrości i przezorności zadziwiającej. Alcuin, Piotr z Pizy, Eginhard, należeli do narad. Kalif Haroun-al-Raschid, przysłał mu w dowód szacunku zegar biiący, dziwną sztukę na tamte czasy. Rachowano wówczas w całey Europie na nocy, czego zwyczay pozostał jeszcze w Anglii, gdzie używaią do dziś dnia fort night czternaście nocy, zamiast mówienia dwa tygodnie. Mowa rzymska utworzona, z mieszaniny łacińskiego, i tudeskiego znamionowała tę nową społeczność. Rewolucja w obyczaiach przyszła do skutku. Na szczęście przedmiot handlu który nas zatrudnia, uwalnia nas od mówienia o sądach Bożych, o krwawych walkach i innych ciężkich owego wieku nadużyciach. Wynikały one z systematu, który długi czas wywierał szkodliwy wpływ na przemysł, na handel i rolnictwo, a nazywał się feudalnością. Była ona nieszczęściami i uciskiem brzemienna. Włościanin pozbawiony ziemi, która do iego Oyców należała, został własnością niemiłosiernych i zgnuśniałych panów; musiał kiedy od niego zażądano o kilkadziesiąt mil furmanki odbywać; trzy dni w tygodniu pracował dla pana, a z pozostałych trzech dni musiał mu dać połowę zysku. Nie mógł zmienić pomieszkania ani żenić się bez iego pozwolenia. 1 iakże mógł nawet myśleć o tem, kiedy sam nie miał z czego żyć! Opat Alcuin miał przeszło dwadzieścia tysięcy takich poddanych czyli niewolników przywiązanych do ziemi. Otóż nayważnieysza przyczyna małey ludności w średnich wiekach, i pomnożenia licznych wszędzie klasztorów. Jakaż była to wielka pociecha dla tak biednych ludzi, znaydywać przynaymniey w klasztornych zaciszach, schronienie przed uciskiem! Rodzay ludzki nigdy większego iak wówczas nie doznał swych praw pogwałcenia, a przemysł dolegliwszego ciosu i pogrążaiącego ziemię w pomroce dzikości. Na dowód nieszczęścia tamtych wieków, rozgłoszona wieść o sądnym dniu bez trwogi przyięta była, i każdy chętnie wyzuwał się z tego co miał, dla zyskania zbawienia. Na szczęście cywilizacya, która na wschodzie doprowadziła do przemysłu i handlu a zgasła w państwie rzymskiem, ożyła na nowo we Włoszech. Cała przestrzeń ziemi od Rzymu aż do Kalabrii była w ręku poiedynczych osób. Florencya, Pawia, Medyolan, rządzone były przez magistraty pod zwierzchnictwem Hrabiów i Xiążąt kreowanych przez Cesarzów. Genua pod zarządem takich samych Hrabiów zostaiąca, potrafiła handlem morskim i przemysłem wynieść się nad inne miasta. Była ona w stanie odebrać Korsykę którą Arabowie sobie byli przywłaszczyli. Wenecya późnieysza od niey, szczyciła się z starożytnego prawa do niepodległości, i przyznano iey wyższą potęgę. Oddawszy swoię wolność pod opiekę rozhukanego morza, dla zabezpieczenia sobie istnienia wzięła się do handlu, a handel nadał ićy monopolium nad całym światem. Podczas kiedy baronowie niemieccy i francuzcy budowali więzienia i uciskali lud, Wenecya ogołacała ich z pieniędzy dostarczaniem towarów ze Wschodu. Morze śródziemne, okryte było ićy okrętami, i umiała korzystać z niewiadomości i barbarzyństwa dziczy północney. W tym samym czasie, kilku możnych z Coutances założyło królestwo Neapolu i Sycylii, a Wilhelm Zdobywca opanował Anglią, która długo przez Anglo-Saxonów pierwszych iey zdobywców i Duńczyków nękana była. Wypłynął on był z Korfu St. Valeryen Caux, 14 Września 1066 r. z liczną flottą z samych Normanów. Można powiedzieć, że dość mu było się pokazać ażeby zwyciężyć: iedna wygrana stawiła go przed murami Londynu, i włożyła na głowę koronę. Moskwa dopiero zaczęła się obeznawać z chrześciaństwem, i była bez znaczenia; Szwecya ieszcze bałwochwalcza nie miała żadnego; Polska trwała przy obyczaiach Sarmatów; Hiszpania podzielona była między chrześcian i muzułmanów, systema feudalne rozciągało się na wszystkie kraie; duch rycerstwa panował; linia xiążąt Sabaudzkich przyszła do steru rządu, Szwaycarya gałęź Burgundyi, podlegała gubernatorom zsyłanym od Cesarzów. W takim stanie była Europa, kiedy nadzwyczayne zdarzenie, naywiększe może w dzieiach, przyspieszyło rozwinięcie się handlu we Włoszech i postępy cywilizacyi. Duch woienny Europeyczyków, podniecony zapałem religiynym, natchnął ich zamiarem oswobodzenia Palestyny z pod berła niewiernych. Liczne zastępy woysk z pomiędzy wszystkich narodów zebrane, ciągnęły do Azyi dla uskutecznienia tego śmiałego przedsięwzięcia. Genueńczycy, Pizanie, i Wenecyanie dostarczali dla nicb okrętów, żywności i amunicyi; oprócz niezmiernych summ pieniężnych, które za to brali, przyznano im znaczne przywileie w osadach, przez woysko krzyżowe na wschodzie założonych. Atoli Włochy nie były iedynym kraiem, w którym krucyaty ożywiły ducha odkryć i wynalazków. Wyprawy krzyżowe do Azyi podały narodom europeyskim sposobność uważania obyczaiów, sztuk i przemysłu narodu od nich świetleyszego. Utworzyły się ztąd potrzeby dotąd nieznane; możni, którzy przedali swoie ziemie na koszta podróży, przenieśli napowrót smak do zbytków i przepychu; lud prosty pod ich chorągwiami służący, ile go pozostało od miecza saraceńskiego i wpływu klimatu, powrócił z trądem który przez brak bielizny i nieochędoztwo tamtym wiekom właściwe, między pospólstwem się wkorzenił, i trzeba było zakładać szpitale, aby się tey straszney pozbyć choroby. Moralność także nie zyskała wiele na wesołych orgiach, które Krzyżacy nawet w kościele St. Zofii w Konstantynopolu wyprawiali (*). Jednakże związki ustanowione między Palestyną i Europą, nadały handlowi niezmierną czynność. We Francyi włościanie uwolnieni z pod iarzma panów zostawszy właścicielami gruntów, podnosili z zapałem rolnictwo. Ludwik S. zniósł różne ścieśńienia, tamuiące czynność rolnika, w mniemaniu, iż wolność wywozu powróci kraiowi te summy, które nieroztropna wyprawa iego roztrwoniła. On był pierwszy, który do urządzeń krajowych dołączył ustawy tyczące się handlu, niezostawuiąc go dowolności i C*) Przystoyność nie pozwalałaby przytoczyć po polsku mieysca wyiętego dosłownie przez P. Fleuri z Nicetasa, historyka tamtoczesnego: « Uno consensu omnia summa scelera et piacula omnibus ex aequo studio. In templis erant querelae, fletus, mulierum lacerationes, stupra. Abominationem et desolationem in loco soncto vidimus meretricios sermones rotundo ore proferentem. zdzierstwom poborców. Zabroniono wywóz wełny, którą narody sąsiedzkie do swoich rękodzieł zakupowały. Taka była ekonomia polityczna tamtych czasów. Nauki, iakie historycy handlowi przypisywać zwykli, zyskały także przez woyny krzyżowe. Umiarkowana wyobraźnia Europejczyków rozogniła się pod skwarnem niebem Syryi, i przyniosła z sobą niektóre szczątki naukowych płodów, które między Arabami kwitnęły. Surowe i niekształtne Języki wszystkich narodów chrześciańskich nie straciły nic na tern,, że naginały się do natchnień harmoniyney i słodkiey poezji wschodu, i ze tak rzekę iak ićy kray wonieiący. W ogólności, kiedy kryzys gorączki przeminęła, spostrzeżono, że dwa miliony ludności utraciło życie; ale literatura europeyska zyskała zapas nowych wyobrażeń, a handel nie mało pamiątek. Ruch, iaki krzyżowe woyny sprawiły w Europie, dał się uczuć i w Azyi. W XII i XIII wieku było kilka emigracyi, z których powstały z czasem wielkie państwa. Podczas napadu rycerstwa krzyżowego na Syryą, Turcy czyli Turkomanie naród zupełnie nowy na hańbę nowoczesney cywilizacyi, przybyli z kraiu z tamtey strony gór Tauryckich leżącego, i rozgościwszy się koło morza Kaspiyskiego, przeszli także do Arabii. Dawna ich historya nie iest znana, i może nie zasługuie na poznanie. Zdaią się oni bydź tym samym ludem, który z siedzib swoich w Azyi wyruszony był przez Gengishana, a który późniey ustalił się w Europie przez zdobycie Konstantynopolu i zwycięstwa swoie nad Wenecyanami. Egipt stał się pastwą Mameluków i dwudziestu przywłaszczycieli rozdzierało wnętrzności państwa założonego przez Mahometa, zmuszaiąc lud do przyięcia ich wspólnego wyznania. Kiedy to się działo na wschodzie, Włochy zbierały owoce z Krucyat wynikaiące, i przybierały osobliwszą postać. Natworzyło się w nich mnóztwo małych rzeczypospolitych, między któremi Genueńska i Wenecka stanęły w rzędzie naypotężnieyszycb państw. W Genui spostrzegamy pierwszy do tego popęd. Miasto to na granicy Włoch i Francyi leżące, służyło za skład dla rękodzielni francuzkich i hiszpańskich; własne iey bogactwo zasadzało się tylko na oliwie i marmurach. Genua słynęła iuż z żeglugi, kiedy Krzyżacy przyczynili się do iey sławy, powierzaiąc iey przewóz rycerstwa do Palestyny. Na iednę wyprawę wystawiła ona siedm flot. Niebawnie uyrzano ią panią na Bosforze i morzu Czarnem, zakładaiącą osadę Pera na przedmieściu Carogrodu, kantory w Armenii i w Kaffa, nad morzem Azowskiem, i zawsze nagradzaiącą sobie szkody w finansach na zgubnych wyprawach ponoszone. Robi w różnych czasach wycieczki do Afryki, Sycylii, Sardynii i Cypru; napotyka tam Wenecyan, i rozpoczyna z nimi walkę o pierwszeństwo. Nie może bydź nic drammatycznieyszego nad to ich współubieganie się i zatargi domowe. Kłótnia stronnictwa Porco i Grillo, Montallo i Boccanegra, sześć bitew w dwóch tygodniach na ulicach stoczonych, iedna połać budowli zburzona przez mieszkańców przeciwney połaci: zjawienie się morowego powietrza po rzezi; oto główne wypadki z bistoryi Genui, wciągu długiego iey istnienia. Pośród tych nieszczęsnych zayść, marynarka nie spuszczała z oka swych korzyści: odniosła sławne zwycięztwo na Wenecyanach, i Grekach w kanale Konstantynopolitańskim, a poeta Petrarcha, ogłosił pismo dla poiednania tych dwóch pochodni włoskich. Naiazdy ustawiczne Francyi na Genuę przyczyniły się znacznie do iey upadku. Znieważona przez Ludwika XII, złupiona przez źołnierstwo cesarskie po bitwie pod Pawią, odebrana napowrót przez Francyą; doznała wszelkich kolei losu i niedoli rewolucyinych wstrząśnięć. Naraża się i ustępuie, a w każdym razie bez rozwagi na los szczęścia, podług tego iak iest od iednego lub drugiego narodu woyną zagrażana. Wielki mąż Andrzey Doria, wraca iey wolność, i zasłużywszy na imię oswobodziciela oyczyzny, nie przyimuie nadawanych mu zaszczytów: mąż ten iest błyskiem z czasów starożytnych. Atoli spisek Fieska, inkwizytorowie rządu, i oszczerstwa donosicieli i tysiąc innych domowych zdarzeń, narażaią iey byt na niebezpieczeństwo (*). Wciągnięta do związku przeciw Ludwikowi XIV, i opuszczona przez swoich sprzymierzeńców, musiała po wytrzymaniu bombardowania, wysłać w końcu swego Dożę do Wersalu, z przeproszeniem Króla francuzkiego. W 1746 r. margrabia Botta zdobywa ią dla Cesarza, i żąda 21 miliony fr. kontrybucyi. Bank S. Jerzego który zostawał pod zarządem celnieyszych obywateli, już skłaniał się do tey ofiary, kiedy lud na pozór do wszystkiego gotowy, obrażony zniewagą przez prostego (') Stella, Annales de Genes. żołnierza iednemu mieszczanowi wyrządzoną, znagła iak nawałnica na morzu powstaie, iednę część załogi wycina, a resztę rozpierzcha. Na tak usposobionych ludzi rewolucya francuzka musiała mocne uczynić wrażenie; przyięto ią z zapałem. Massena dał do niey hasło. W tym udziale wspólnego niebezpieczeństwa i wspólnych strat, Genueńczykowie okazali się godnemi dawney sławy; lecz na cóż im się przydała ta sława? Wróciłaż ona im handel, źródło dawney ich pomyślności? Takie są roczniki dzieiów tego sławnego i zadziwiającego miasta, które leżąc na kamienistym i nieużytym brzegu, utworzyło nowoczesną żeglugę, o losach potężnych państw stanowiło. Handel słynął tam iakby iakim cudem pomimo woien domowych i ościennych, a z iey portu krwią zbroczonego wypływały nie raz zbroyne osady. Tak dalece iest to prawdą, że wytrwałość i czynność są naypewnieyszem źródłem pomyślności kraiów, i iedyną podporą ich bytu! Genua nachyliła się do upadku za przestaniem przemysłu; (19) bo rzeczypospolite graniczące z monarchiami są iak warty przed nieprzyjacielem: ta która zaśnie iest zgubiona. 19 Należy także do przyczyn przyspieszaiących iiy upadek policzyć despotyczne iey odchodzenie się z swemi koloniami, które było im powodem do oderwania się od niey, iak o tem amnestya. r. 1738 dostatecznie przekonywa. Wenecya przyspieszyła upadek Genui. Ta rzeczpospolita nadzwyczayna przez swoie położenie, przez duch rządu i szybki postęp swey potęgi, założona była iak wiadomo przez zbiegów, którzy się tam przed naiazdem barbarzyńców schronili. Niemaiący ziemi musieli szukać w handlu sposobu utrzymania się, a niebawnie zażądali od niego i bogactw. Za pomocą floty zostawali w stosunkach z nadbrzeżami całego śródziemnego morza; ugoda z sułtanem Egiptu otworzyła im port Alexandryiski i drogę do Indyi; Krucyaty dostarczyły im pieniędzy i własności ziemskich. Nasamprzód dali sobie wyliczyć 85 tysięcy talarów (ecus d’or) złotych za przewiezienie woyska, a tey samey zbroyney siły przyłączywszy do niey 50 galer, użyli potem na podbicie Dalmacyi. Odtąd Wenecya popierała swóy handel orężem, w ważnych sprawach udawano się do niey pierwey niż do monarchów. Była wstanie wystawać flotę, iakich Anglia, Francya i Niemcy nie zdołaliby wybudować. Po wzięciu Konstantynopola przez rycerstwo krzyżowe, Wenecyanie zabrali dla siebie Peloponez, wyspę Kandyę i wiele miast na brzegach Frygii, ile ich nie uległo iarzmu tureckiemu. Był to piękny łańcuch kantorów rozciągaiących się od Adryatyckiego do Czarnego morza. Korzystali z tego położenia dla pomnożenia stosunków handlowych z Indyami i nabyli wiadomości uprawy i tkania iedwabiu. Peloponez od morw które na nim obficie rosną, nazwany był przez nich Moreą. Materye jedwabne poczęły się upowszechniać: fabryki sukna i szkła mnożyły się. Jubilerstwo, kryształy, koronki, mydło, axamit, purpura, zostały przedmiotem obszernego handlu. Piza i Florencya były mieyscami buchalteryi, i w tey sztuce tak biegłe, że w Europie powierzano im rachunki i zarząd funduszów publicznych. Włochy nigdy nie miały tak kwitnącego handlu. Zdobycie Carogrodu przez Mahometa II, zniszczyło wszystkie zakłady, przez Genueńczyków i Wenecyan na Hellesponcie i Morzu Czarnem ustanowione; ale rozwinęło wielką czynność między ostatniemi. Jakoż dali iey wielki dowód, kiedy Portugalczycy uczynili pierwsze swoie odkrycia i obżeglowali przylądek Dobrey Nadziei. Wypadek ten był dla Wenecyan niespodzianym piorunem. Od czasu utraty swoich kantorów na Bosforze, zaięci byli iedynie tern iakby wynagrodzić sobie tę stratę korzyściami iakie nastręczał Egipt, i sprowadzanie towarów z Indyi przez Morze Czerwone i Alexandryą. Florenczycy, Genueńczycy, Katalanie z Barcelony korzystali z tych samych bogatych składów. Jak przerażaiąca zatem musiała bydź nowina, o odkryciu iakieyś nieznaney drogi, przez którą Portugalczykowie stanęli w zatoce arabskiey. Wenecya przewiduie fatalny cios dla swego handlu, i używa wszelkich środków do odwrócenia go od siebie; posłańcy udaią się do Arabów dla namówienia ich do odparcia Portugalczyków; urządzaią w Suez mieysce do budowania okrętów; a potrzebne do nich materyały prowadzą lądem wielbłądami z Kairu do morza. Lecz geniusz Albukierka zapobiegł uskutecznieniu ich zamiarów. Wenecya przestała bydź środkowem handlu stanowiskiem. Wydała dziewięć woien Genueńczykom nim ich pokonała, została naostatek sama pokonaną, i iak mówi Montesquieu, odparta w kąt, gdzie dotąd zostaie. Europa zazdrosna iey potęgi i podniecona przez Papieża Juliusza II, (*) powstała przeciw niey uformowawszy sławny związek w Cambray. Nie było panującego, któryby nie miał iakiey prowincyi do upomnienia się u nich. Turcy tylko główni ich i chrześcian nieprzyiaciele, nie upominali się o nie; Wenecya była ieszcze tak zamożna iak oni wszyscy razem. Ufała w posiadane przez siebie środki, że związek do którego tyle osób należało z czasem musi się rozprządz. Od niey tylko zależało ułagodzenie Juliusza, który był sprawcą tey ligi: lecz wołała walczyć przeciw burzy; i chociaż pierwsza bitwa pod Agnadel niekorzystnie dla niey wypadła, daleką iednak była ieszcze od zupełney klęski. Nayważnieyszą stratą dla niey był Tryest, który od tamtych cżasów zostaie przy Austryi. Odtąd poznano, żę ta rzeczpospolita może bydź bezkarnie obrażoną, a wzrastaiąca na Morzu Środziemnem potęga Turków, dawała iey się coraz bardziey we znaki. Turcy zabrali iey wyspę Cypr, i przez zwyczayne barbarzyństwo obdarli żywcem ze skóry Weneckiego Senatora Bragadino, rządcy Famagusty. Pomimo tych nieszczęść, Wenecyanie handlując zawsze z Turkami, śmieli przecie bydź ich nieprzyiaciołmi i namawiać wszystkich xiążąt chrześciańskich do wspólney przeciw nim wyprawy. Pius V i Filip II przyłączyli się do nich i w pięć miesięcy po zagarnięciu Cypru, zbroyna siła złożona z 200 galer, (’) Wenecyanie zwykli mawiać: Siamo Veneziani e poi Christiani, jesteśmy pierwey Wenecyanie, a potem chrześcianie. 6 fregat 25 okrętów wojennych, 50 kupieckich wypłynęła z portu Sycylii. Dowodził nią sławny Don Juan Austryacki, syn Karola V z nieprawego łoża, a flotą Wenecką połączoną z papiezką Sebastyan Veniero. Flota ta spotkała się z równie silnym nieprzyiacielem przy zatoce Lepantu, i stoczyła sławną bitwę. Admirał turecki Ali, był na pokładzie własnego okrętu wzięty w niewolą, o głowę iego zatknięto na maszcie, w celu pomszczenia się okrutney śmierci Senatora weneckiego Famagusty. Ale to zwycięztwo mało przyniosło korzyści. Wenecya nie odzyskała nic z swoich posiadłości. Flota Selima odebrała Tunis, gdzie wszyscy chrześcianie byli w pień wyrżnięci. Algier, Fez, Tripolis, przeszły pod panowanie Muzułmanów, iak gdyby Turcy byli zwycięzcami pod Lepantem. Pomimo widocznego Wenecyi upadku, miała ona ieszcze wyspę Kretę, wyspę lak sławną w starożytności przez swoie prawa, sztuki i baieczność, która iuż w IX Wieku przez Arabów mahometańskich podbitą była. Wenecyanie wybudowali warownią Kandyi od którey całą wyspę nazwano. Maiąc iakąś przyczynę do gniewu, klóre'y historya nie wyiaśnia, Turcy wylądowali wlianei, i osiadłszy na wyspie rozpoczęli oblężenie Kandyi które nosi wiele podobieństwa z oblężeniem Troi. Wzadnem może zdarzeniu nie okazała Wenecya tyle stałości i odwagi; skarbiec u S. Marka był wyczerpany na rekrutowanie woyska; waleczny Morsosini i Montbrum rodem Francuzi, dowodzący woyskiem lądowćm okryli się tam sławą: lecz trzeba było uledz, a Wielki Wezyr Cuprogli zdobył kupę gruzów która kosztowała Turków, podług własnego ich wyznania, 2000 ludzi, tyle, ile ludność całey wyspy wynosiła. Wenecyi zadany był przez to cios śmiertelny, j od tey klęski do r. 1715 straciła ona Peloponez, wyspy, i cały wpływ w Europie. Odkrycia Portugalczyków i Hiszpanów, wskazały dla żeglugi nowe drogi, a targ świata tak się rozprzestrzenił, że nic nie zostało dla ciasnego i burzliwego Adryatyku. Z potężnego rządu swego Wenecya zebrała ten tylko owoc: inkwizycyą stanu (20), grożącą honorowi i życiu obywateli: nieczułą i krwawą, chwytającą się podeyrzeń zamiast dowodów, i nieznaiącą inney kary prócz śmierci. Żyła ona w ciągłey trwodze, wymierzała karę śmierci za noszenie broni, tak dalece, że toż samo było ie'y nadużywać co ią nosić, i bydź oskarżonym o spisek toż samo co bydź spiskowym. Handel musiał usunąć się z tego niesprzyiaiącego mu mieysca. I iakże mógł tam kwitnąć, chyba przez szczególny zbieg okoliczności; gdzie rzemiosło dworskości było zatrudnieniem zaszizytnem a obłuda cnotą rządu ? Kiedy rewolucya francuzka wstrząsnęła tym kolosem, zniknął on z przed oczu iak czcze zjawisko. Dawna arystokracya dumna a bez odwagi, mniemała, że naśladuie wielkich ludzi rzcczypospolitey, wyrzynaiąc w pień francuzkich żołnierzy, i dzwoniąc na nieszpory Sycyliyskie: lecz to było smutnem i ostatniem usiłowaniem iey zgrzybiałości. Oddział woyska francuzkiego okazał się na placu S. Marka, 20 Daru, Histoire de Venise. zdiął z podstawy konie koryntskie, pomniki zaćmioney sławy: a ponieważ krew przelana Francuzów wołała o zemstę, poddano Wenecyę Austryakom (21). Przeznaczenie zachowało ieszcze to dla niey, że zhańbiła się oddaniem w żołd szczątków floty tym samym Turkom, przeciw którym od kilkuset lat walczyła. 21 Wenecya, czyli raczey rzeczpospolita Wenecka, którey każdy nowo obrany Doża zaślubiał sobie uroczyście morze, pierścieniem w iego głębie rzuconym , poczytuje się dziś za szczęśliwą, że przywilejem Cesarza Franciszka II do rzędu miast wolnych iest wyniesiona. Ten zaszczyt spotkał ią bieżącego roku, i lubo dawney iey w ielkości nie wyrównywa, zdaic się iednak przy wskrzeszeniu nowey Grecyi i rozwiiaiących się rozmaitych stosunkach na Archipelagu, przeznaczać ią na ważne z czasem stanowisko. — IFyrf. (ł) 16 Września 1817 Wacław Hanka bibliotekarz narodowego muzeum w Pradze, szukaiąc w Królodworze strzał ieszczo z za czasów Ziszki w sklepieniu pod chórem złożonych, znalazł ten szanowny królodworski rękopis . Taki był koniec te'y rzerzypospolitey, która tak szybki i wielki popęd nadała handlowi, i swoie imię tak szanownem uczyniła w Europie. Wynalazek igły magnesowey przez Flawiana Gioja w XIII wieku, a pierwey ieszcze pisma podróży Marc-Paula, przyczyniły się wiele, że iey geniusz został twórcą własnego szczęścia: lecz miasta Piza, Luka, Rzym, Neapol, Florencya i wszystkie które uprawianiem sztuk pięknych kwitnęły, maią także prawo do iey wdzięczności; malarstwo, snycerstwo, poezya, muzyka, ważyły także coś w stosunkach cudzoziemców z Włochami. Rytownictwo wynalezione w Florencyi, a drukarstwo biorące początek z Niemiec, stało się przedmiotem dość znacznego handlu. Medyceuszowie byli kupcy, Wawrzeniec miał swoich kommissantow na wschodzie, przyymował postronnych posłów, stawił opór Papieżowi, poświęcał się naukom, przyymował uczonych wygnańców z Konstantynopolu, i z oyczyzny swoiey utworzył nowe Ateny. Mirandola, Politien, Lascaris, Chalcondyl, zgromadzeni koło niego przypominali, a może przechodzili mędrców Greckich. Piękna epoka, w którey do handlu przyłączył się orszak wszystkiego, cokolwiek iest świetnem i szlachetnem. Gminna poezya Czeska. RĘKOPISM W roku 1817 w Koeniginhofie (*) znaleziony, odkrył dawną muzę Czeską, która iak się zdaie, zaymowała włościan, rycerstwo i Xiążąt, i istotnie gminną poezyą niegdyś Czechów składała. Opiewa walki Czechów pogańskich z Niemcami, z Sławianami, z Sasami, wystawia obraz naiazdów tatarskich i Hunów za Dzengishana; przytcm śpiewa miłostki ludu i króla, a szczególnie maluie wiek, rząd i religią przedchrześciańską. Przemawia z nich z powagą siwey starożytności słowiański duch bohatyrską epodą w Zaboiu, religiyną w Czestmirze, chrześciańską w Jarosławie, a w mowie przybiera toku i kształtów, według myśli i uczucia. Wynurza myśl formą a uczucie rytmem. 1 dla tego lotny przelew uczuć i niestałość ludów dzikich, maluie zmiennym rytmem w formie niestałey; a zaś statek praw i zwady przypadkowe, iak w sądzie Libussy, wyraża w stateczney formie przypadkową rytmiką. Tam zaś gdzie stałe uczucia rycerskie w Ludyssie i Luborze śpiewa, używa stałey miary, bo turnieie nadawały im charakter niezmienny. W śpiewach miłosnych odszczególnia się lekkością, tęschnotą, prostotą, a w Łasce (śpiewie miłośnym) króla Wacława I. wynurzył słodycz, bole i roskosze miłości, pocałowaniu dwóch promieni podobney; i usprawiedliwił zwyczay wiadomy młodzieży i dworzan Królów polskich, mawiania ięzykiem czeskim; bo wyrobiony, giętki i słodki ięzyk sympatyzuie z uczuciami wyższych stanów. Lecz w tym wieku gdzie Polska, luboć nie tak starożytną ale nierównie bogatszą zaszczyca się poezyą, śmiało i bez obawy skażenia ięzyka możemy się zastanawiać nad rytmami ludów pobratymczych, a ztąd może uzupełnimy skromność rytmiki, zarzucaną nam niesłusznie od cudzoziemców; z większym wstydem dla tych, którzy ią maiąc, późniey zaniedbali. W ciągłych obrotach z ludami niemieckimi i narodem polskim, przeięła się śpiewność ludu czeskiego spadem tonu trzy miarowym, i tylko gdzie niegdzie w zwrotkach i piosneczkach przebiia się dzisiay, stara czeska dwu lub czteromiarowa melodya. (22) nych, iako też z toku rytmów starożytnych, i z właściwego charakteru melodyi dwu i trzymiarowey, i walecznego ducha dawnych Czechów, wnosić możemy, że miara melodyi ich inna od dzisieyszey bydź musiala. Akademia Praska świetna z nauk i z sporów religiynych zatruła rytmikę czeską (23). Zaprawiając smak na Rzymianach i Grekach, i wielemożney w owym wieku poezyi włoskiey, zawarła śpiewność w kadencyą, a rytmy w ośmiozgłoskowe rymy, i odtąd poezya czeska spospoliciła się z obcą, a z właściwą śpiewnością straciła wdzięki a nawet i treściwość dawney. Dusza bowiem każdego ludu tchnie stroiem melodyjnym, do (*) Akademia Praska wr. 1348 założona, znacznie przyczyniła się do zepsucia, czyli raczey uwstecznienia poezyi czeskiey. Prawa które iey założyciel Karol IV nadał, które trzy głosy cudzoziemcom, a ieden tylko Czechom przyznały, dowodzą, iak wielką przewagę Niemcy iuż mieli. Z samym początkiem chrześciaństwa Niemcy, Czechy osiadali, i luboć w r. 1055 Spitihnew ich wypędził, wkrótce Wratysław przez Cesarza Henryka IV na Króla wyniesiony, w Pradze im swobody w niemieckim ięzyku pisze. Przewaga ich wkrótce czuć się dała. Luxenburgowie na tronie Czeskim wydaią prawa miejskie w niemieckim ięzyku 1341; i zaprowadzają ięzyk ten na dworze, iak twierdzi chronika niemiecka Opata z Koenigsal. Wprawdzie Luxenburczyk Karol IV, w bulli złotey 1356, zaleca ięzyk czeski synom, elektorskim; Elżbieta żona iego każę na łyżkach ryć przysłowia czeskie; Wacław IV syn Karola, pierwszy w ięzyku czeskim przywileia wydaie 1394; za Hussa 1409 Czesi trzy głosy i ięzyk własny w Akademii zyskuią; ale ani alfabet czeski przez Hussa urządzony, ani za Podiebrada sądownictwo w czeskim ięzyku, ani za Władysława II (1430) przekład dawnych praw i swobód na czeskie, nie przywołało muzę straconą: proza się wprawdzie wykształciła, ale z końcem trzydziestoletniey woyny zmarniała. którego umysł i zmyślność (24) przystrajają mowę. Kto tę molodyą pierwotną zmąci, i stróy duszy obcą sercu mową rozstroi, ten zniszczył harmonia w duszy. Umysł się mąci, bo odgłosu w sercu dla myśli niema, a zmyślność gaśnie, bo właściwa iey krainą zniknęła. 24 Autor ninieyszego artykułu karcony o śmiałość wyrazów, niema za sobą iedno czucie sławiańszczyzny, i prawo giętkich ust staropolskich. Miasto: Grożenie użył Polak dawny wyrazu Groźba przez co znaczenie czynne zatarł, a nadał mu osobistości. Autor za wiarą przodków uosobiścił Wrażenie, Wraźbą. Wyraz Łęga, znaczy u niego usposobienie przyrodzone, a niewiadomo pokąd zbieg okoliczności ie nierozwinie. Odrzuceniem tylko zgłoski do — uczynił go ogółowym, zasadzaiąc się na tern samem prawie, które iak wieść niesie, pozwoliło Oycom naszym nazwiskiem walecznego rycerza Dołęgi, wyrazić przymioty ogólne duszy: dołęga, niedołęga, niedołężność i t. p. Trudniey autorowi usprawiedliwić się z Zmyślności, bo ma walczyć z wyobraźnią. Ale dawny geniusz polski w idział w imaginacyi nieco więcey nad same wyobrażenia. Czuł w niey prawa zmysłów, prawa myśli, a z złożenia zmysłu i myśli powstaie zmyślność. — Autor potąd nie odważy się zamienić zmyślności na wyobraźnią, pokąd w imaginacyi iego obrazy zmysłowe, na wodzy myśli zostawać będą. (*ł) Wacław Hagek z Liboczan (f 1553) w kronice dzieiów czeskich twierdzi że Xiążęta Czescy mieli pisarzów, którzy sławiańskiemi literami proroctwa (rozkazy) ich zapisywali. W niżey przytoczonym ułomku: Sąd Libussy, którego krytycy Czescy starożytność słusznie zapewniają, iest wyraźna zmianka o tablicach na których prawa były zapisane. Ale w świeżym młodości wieku mieli Czesi Bogów własnych, którzy im duszę prostowali, o serce wiarą poili; mieli ięzyk który prostotę, męztwo i miłość wyrażał; i mieli pisarzów (25) którzy głosy serca dla pamięci ludu przechowywali, i wyrocznie Libussy spisywali, świetnej Xiężniczki Wiszyhradu , i szczęśliwszej od Wandy. To tedy wykształcenie umysłowe, znaczny stopień oświaty towarzyskiej, stały bo trwale w w pismach utrzymywany ięzyk, a przytem żywość i potęga uczucia świeżego ludu, wpływały na wieszcza, i dusza iego musiała oddawać czyny i pomysły w stałych i pewnych formach, z żywym i lotnym rytmem. Ztąd ta rozmaitość rytmu w poezyi czeskiey. Nam nawykłym do stopowania rzymskiego lub Alexandrynów francuzkich, trudno iest oddać właściwą istotę rytmiki czeskiey, która za każdem uczuciem innej miary przybierała. Ogólnie każdy wiersz ich ma w dziesięciu syllabach cztery odetchy, a dwie połowy, gdzie trochey z daktylami na przemianę, lub stale, stosownie do czucia przepływaią. W porywczej mowie i w zapale, połowa z pięciu syllab. staie się wierszem całym, a daktyl z trocheem lub dwa trochey z odskokiem albo odbitką na przodzie, wyrażają równie ogień, iak w łagodnych, religiynych i rzewniących uczuciach, sześciozgłoskowy wiersz w trzech lub dwóch odetchach na przemianę, boleiącą duszę wynurza. Lecz wieszcz maluiący obraz stanu i dzieł bohatyra, nie może się długo zastanawiać nad boleścią. Epoda wyzywa żale i męki, ażeby przez to bohatyrstwu powagi przyczynić; wznosząc duszę nad płacze, uwielbia potęgę ramienia tego, ca niedolę w rozkosz i w szczęście zamienia. Dla tego, prędko gaśnie owa porywczość półwiersza, a boleśny sześciosyllab przelewa się w chyże czworostopne trochey; a tam gdzie poeta tamę swej żywości położyć zamyśla kończy wiersz spadem męzkim, dodaiąc lub uymuiąc iednę syllabę. Tak przedstawiali rytmy czeskie w spadach męzkich i żeńskich, w setnych przekształtach krótkich syllab z długiemi w liczbie pięciu do dziesięciu, właśnie noty serca, do których umyślność obrazów, umysł myśli, a łęga lub pamięć rzeczy poszukiwały i dostarczały. Rzadko iednak naród pierwiastkowy z pamięci wieszczem. Zgromadzone zdarzenia w pamięci, dusza obwieszcza tym samym tokiem i kroiem iak ie poymowała, podobnie źródłu, co tyle wody oddaie ile nórty (1) nadeszlą. Dla tego opowiadania wypadków z pamięci tak są rozwlekłe, pokąd wyższy geniusz czyli raczey lepiey oświecony umysł nie nauczy pisarza, że zjawiska na ziemi maią kres i metę w Niebie. Dla tego i Argonautyka, Farsalia, nawet sama Eneida, mogą się zalecać gładkością, słodyczą, ale nie krótkością i zwrotem dorywczym obrazów. Zmyślność wieszcza gminnego, za podnietą wraźby nowey, wnętrza się w scenę, która się iey przedstawia; góry, rzeki, doliny, miasta, ludy, igrzyska i walki nagle się odsłaniaią, zmyślność w ieden ie obraz złączyć się sili, lecz niezwrotna, bo bez pomocy umysłu wprawnego do śledztwa i ostrego badania, wywiera wzruszenie swe na czucie i głos, którym zduszy wyrywa ten obraz, (I) Autor uprasza o rozróżnienie wyrazu nórt od nurtu. Woda po formacyi w górach, przeciska się żyłami i pomiędzy warstwy ziemi tub opoki w górach — pokąd utworu nie znaydzie; co Karpatanie wyrażaią biciem norów czyli nórtów. Uście nórtów iest źródłem. Jeżeli wyraz nórt wydaie się prowincyalizmem, usprawiedliwia go charakter tey ziemi, co się zaleca bogactwem natury. przy którym naybliżey rzecz się dzieie, i wystawia ią mową krótką, bo zmyślność przelotna; dorywczą, bo uczucie nie czeka; i na pozór bez związku, ale pełną i zaymuiącą każdego co się w stan wieszcza przeniesie. Ztąd epoda gminna tak ściśle z lyryką złączona; a przenośnie w niey tak są odmiennym od klassyków trybem dobierane i iednoczone, że zdaią się w dziwactwo wpadać. Wiernym obrazem tey czynności duszy iest w królodworskim rękopiśmie poezya pod nazwiskiem niewłaściwem Jeleń, którey tu tłómaczenie razem z rzeczą wiernie i rytm przytaczamy, z narodowey chluby albo próżności, któraby niechciała obcym wyższości przyznać. JELEŃ. (l). Bieży tam ieleń po górach, po za osady skacze, po górach po dolinach, rogi pięknymi stroyny. Rogami rozłożystymi gęsty las przerzadza , po lesie harcuie wprawnemi nogami. Ach tam młodzieniec po górach przebywał. Dolinami spieszył w krwawe boie, hardą broń na sobie trzymając, i bronią porażał mocne wrogów szyki. (1) Bichaśe ielen po horach, po wlasti poskakowa, po horach po dolinach, krasna parohy nosi. Krasnyma parohoma husty les proraże, po lese skakaśe hbitymi nohami. Jeleń. Aita iunose po horach chodiva, dolinami chodi w lute boie, hrdu brań na sobie nosiva, i braniu rozraże mocnu wrahom shluky. Niema iuż młodzieńca w górach! Przyskoczył nań tam zdradziecko groźny wróg; i zawróci oczy gniewem zapalone, i uderzy ciężkim młotem w piersi, że zaszumiał smutno, żałośliwy lasek— i wywarł z młodzieńca duszę, ach duszyczkę. — Uciekła piękną długą szyią, przez gardło krasnemi ustami. Tu on leży, ciepła krew, tu za duszą ciecze co uciekła; szara ziemia wrzącą krew piie; a po nim w każdey dziewce żałoba w sercu. Leży młodzieniec w chłodzistey ziemi, na młodzieńcu rośnie dębek, dąb, rozkłada się w sęki wszersz i wszersz. Przechadza się ieleń z pięknemi rogami, skacze na nożeczkach rączych, i po listek sięga smukłą szyią. Zlatuią się tłumy tam bystrych krogulców z całego lasu , siadaią na dąb, pokrakuią na dębie wszyscy, zginął młodzieniec zdradą wroga. Młodzieńca żałuie tam dziewczę. Nenie iuż iunośe w horach. Podskoci nań zdie lstvo, luty wrah; i zamiesi zraky żłobu zapalena, i uderi tieżnym mlatem w prsi, że zewznichu mutno żadostivi lesi; — wyrazi z iunośe uśu, ach duśica! Sie vyletie pieknym tahlym hrdlem, ze hrdla krasnyma rtoma; Ai tu leże, tepla krew za duśicu .teće za otletlu; sira ze mie wrelu krew piie. I by w każdiei Idiewie po żalnym srdece. Leże iunośe we chladnei zemi, na iunośi roste dubec, dub, rozkłada sie w suky sir i sir. I chazieva ielen s krasnyma rohoma, skaće na nożiciech rućiech, wzorn w listie piena tahle hrdlo. Sletaiu sie tlupy sem bystrych krahuicew, ze wśia lesa siemo na sień dub; pokrakuiu na dubie wsici: Pade iunośe zlubu wraha, iutiuśe plakachu wśe dievy. Dziwaczność porównania i zwrot do ielenia znika, uważaiąc że poeta usiłuie tu wywieść ród dębu, na którym krogulce, wizerunki bóstwa czeskiego, siadywały, gdzie ieleń lekkością krogólcom a przeto bóstwu podobny, odpoczynek znachodził, a przy którym dziewczęta modły odprawiały. Wiadomość wyższey myśli wieszcza, usprawiedliwia dorywczość, a nawet czyni mowę iego tak iasną, iaką się okazuie w czystey liryce smętney i wesołey, którey tu przekład równie z rytmem i miarą przytaczamy. OPUSZCZONA, (I) Ach wy lasy, ciemne lasy, lasy Milityńskie! Czemu wy się zielenicie w zimie w lecie równo? Radabym ia niepłakała, niesmuciła serca. Lecz powiedźcie dobrzy ludzie, któżby nie płakał tu? Gdzie móy oyciec, oyciec luby? Zagrzebany w grobie. Gdzie moia matka, dobra matka? Trawka po niey rośnie. Ni mnie brata, ni mnie siostry, kochanka mi wzięto. KITKA (2) (BUKIECIK). Wieie wietrzyczek z xiążęcych lasów, bieży milutka do potoku. Wody nabiera w kute wiaderko, (1) Opuśtiena. Ach wy lesi, tmavi lesi, lesi miletinsti! Cemu wy sie zelenate w zimie letie rowno? Rada bych iaz neplakala, nemutila srdcej a rekniete dobri ludie, ktoby neplakal zdie? Kdie moy otćik, otćik mily? Zahreben w rovece. Kdie moia mati, dobra mati? Trawka na niei roste. Ni mi bratra, ni mi sestry, iunosu mi wzechu. (2) Kytice. Vieie vietrićek s knieżeckych Nabiera vody w kowana viedra, lesów; bieże zmilitka ku potoku. po vodie k dievie kytice plyie. spoyrzy na wodę, płynie kiteczka; wonna kiteczka z fiałków i róży, ią zachęciła, kiteczkę schwytać. Wpadła ach, wpadła w zimny potoczek! Gdybym wiedziała piękna kiteczko, kto ciebie w pulchney sadził grządeczce, temubym dała pierścionek złoty. Gdybym wiedziała piękna kiteczko, kto ciebie łykiem pulchniutkiem związał, temubym dała igliczkę z włosów. Gdybym wiedziała piękna kiteczko kto cię po zimnym puścił potoku, temubym dała wianek móy z głowy. Oddaniem wianka zwyczaiem dawnych Czechów oddawała dziewica serce narzeczonemu, i wiarę ślubiła. Trudno skromniey i prościey wyrazić początek miłości, iey wzrost, roskosze, chwilowe zwaśnienia i przymilenia stopniowe, które zniewalaią serce kochanki do darów tak drogich: pierścionka, igliczki, a nawet i do oddania ręki temu, co serce iey zaiął. Lecz równie iak szczerą liryką zaleca się podobnie królodworski rękopism szczerym i męzkim duchem epody, gdzie marzenia poskramia historya, a widma zmyślności gasną przy wierze, która iest zasadą wieszcza, i tłem epody po wszystkie wieki. Wiara pokazuie że to wszystko co się dzieie Kytice vona z viol a różi, i ie sie dieva kyticu lorit; spade nchl spade w chladnu vodicu. Kdabych wiediela kytice krasna, kto tebe w kypru zemicu saze; tomu bych dala prstenek zlaty. Kdabych viediela kytice krasna, kto tebe łykiem hebućkym sraza; tumu hycli dala iehlicu z u lasów. Kdabych yiediela, I ytice krasna, kto tie po chladnei vudici pusti, tomu bych dala, rienek srói z hlary. nie bez przyczyny się dzieie, a Bóg tą przyczyną (1); wiara pokrzepia męztwo bohatyra i ludów; na wierze opiera się zmiana losów i doli. Do niey ucieka się wieszcz w potrzebie, nią się zapala serce odwagą i walecznością, którą rycerz zwyeięztwo odnosi, a poeta sławę ogłasza.— I tylko przeniknienie się wiarą znamionuie charakter epody. Jakżeż daleką Henryada od Eneydy, a Eneyda od Iliady! — Luboć nie tey ceny, i wcale nie tey są epody czeskie, zasługują iednak na bliższe rozpoznanie, iak duch ludu tego w dwoistey barwie pogańskiey i chrzesciańskiey się obwieszczał. ZABÓY, SŁAWÓY I LUDIEK. Rzecz dzieie się w owych czasach państwa czeskiego, gdzie ieszcze w iedności ludy nie trzymało berło, ale gdzie opiekę nad ludem powierzały Nieba wzaiemney miłości, a dowództwo mężom natchnionym siłą i wymową. Zaborem kraiu i wiary przez Niemców i chrześciaństwo. Zawiała zgryzota ze wszech włości w serce Zaboia, i zaięknął płaczem gołębiowym. I schwyci się z góry iako ieleń. Dołem lasów, lasów długopustych, bystro pospiesza od męża do męża, (2) po całym kraiu. Na zmowę stawią się wszyscy w głębokim lesie. Szykuie ich Zabóy ku wzgórzu, sam (t) Klemens XIV w Listach. (2) I zastena placem holubinym. I wzchopisie wzhórn iako ielen. Dolów lesem, lesem dluhoptistym Bystro spiechaśe ot muże k mużu. na dole staie, i zwarito (lutnią) w ręku, tak śpiewem przemawia: Męże braterskich serc! i iskrzących wzroków! z was stoię nayniżey, śpiewam z głębi piosnkę. Idzie z serca mego, z serca głębokiego, co w goryczy tonie. (1) I daley żywą mową wystawia stan ojczyzny, żony i dzieci w służebnictwie; popustoszone lasy, ołtarze bóstw ich; wytracone krogulce, wizerunki ich Bogów; zniszczone zwyczaie dawne: bicie czołem przed Bogami, zakaz noszenia im iadła wieczorem przy pieśniach, i żale że Z iedyną żoną nam tu żyć kazano, z Wesny do Morany (od młodości aż do śmierci). (2) Żal rozczula słuchaczów słysząc tego co Śpiewa z serca do serca (3) z rozrzewnieniem sławią głos iego: Śpiewaków dobrych miłuią Bogi. Śpieway, tobie od nich dano, śpiewać w serce przeciw wrogom (ś) . Zabóy spoyrzawszy na Sławoia, odśpiewał życie dwóch młodzieńców, ich wzrost, i ćwiczenia do chwili Aż kiedy dorosło ramie męstwu, a rozum obu wyrównał wrogom, wzrosły ich gniewy iak burze nieba (5) (1) Mużie bratrskych srdc I iłskrenych zraków! wam pieiu nainiżi, pieiu zdoła pieseń. Ide z srdce meho z srdce nainiżeie pohrnżena whori. (2) I iediau dróż u nam Imićtpo łuti z Wesny po Moranu. (3) Pieieś srdce k srdcu. <4) Ai piewae dobra miluiu bozi Piei ty, tobie ot nich dano pietl w srdce protiw wrahóm. (5) I kehdy dorostla biesta paże i ieiu urny protiuo wrahóm i by krutost uch buriuce nebe. Rzucili się wszyscy na dół ściskaiąc Zaboia, i kładąc wzaiemnie ręce na piersi, na znak przysięgi albo radości, i Idzie Zabóy w las, lasem za Zaboiem zbory! Idzie Sławóy w las, lasem za Sławoiem zbory; roztropnie złożywszy słowo z słowem (i) okrążaią górę gdzie Ludiek stał z woyskiem, i sposobem prostoty, waleczność swoię łaianiem zagrzewają. Ay ty Ludieku, tyś iest sługą, sługą dla sług twego Króla, powiedz mu okrutnikowi, że dymem nam są rozkazy iego. ("2) Rozgniewany Ludiek, rozpoczyna walkę. Zabóy ze Sławoiem spieszą podług umowy z dwóch stron, roztaczaią hufce; zwarł się mąż z mężem, Zabóy z Ludykiem długo utarczka wystawia siłę i męztwo obu, lecz nakoniec Schwycił Zabóy za młot i cisnął za wrogiem. Rozskoczyła sie tarcz, za tarczą się rozskoczyła Ludwikowa pierś. Przelękła się dusza ciężkim młotem; a młot i duszę wydusił, i zaniósł ią pięć sążni za woysko. (3) Zgon dowódzcy sieie postrach na nieprzyjaciół, wszyscy pierżchaią, lecz (1) Brasie Zabój w les lesem za Zaboiem sbory; bra sie Slawoi w les lesem za Sławoiem sbory. Wiehlasno darachu slora k siołom. (2) Ai Ludicde, ty śi parob, parob na paroby krule! Ty rci svemu okrutniku, ie dymem ieśt nam welenie ieho. Chopi Zaboi swói mlat i wrże po wraże. I roskoći sie śdit za ścitem sie roskućista Ludiekowa prsi. Uleće sie duśe tieżka mlata, i mlat i duśu wyrazi i zaj lieae piet siehów u woisku. 9 Po krainach wszędzie w szersz i w szersz, dziki iastrząb rozpina swoie długie skrzydła; bystro lecąc za ptactwem (i). Tak lecą Czesi, dniem i nocą przez rzeki, góry, doliny i znowu rzeki, aż Tam ku szarym górom, gdzie odetchnie nasza pomsta (2), Ale Sławóy w hetmaństwie niższy, lecz sławnieyszy z ludzkości, mówi: Ach Zaboiu bracie, iui my niedaleko góry, tylko garstka wrogów, i ci żałośliwie proszą. (3) Ale okrutna czyli potężna Zaboia dusza, co niechce dobra oyczyzny z ludzkością połączyć Wygubić co Króla iest (4) każę; łagodny Sławóy ustępuie srogości brata; ale przy radosnym powrocie włościan do domu, zwraca duszę brata i ludu ku bogom i mówi: Ach bracie patrz szary wierzch. Tam nas wiele dusz czeka, tędy owdzie po drzewach. Ich boi się ptactwo, boi płochy zwierz, tylko sowy nie boią się. Nuże ku górom grzebmy trupy, daycie pokarm Bogom po górach, Bogom Zbawcom sprawcie mnóstwo obietnic, złóżcie oręże pobitych mężów. (5J (1) Po kraiinach wezdie w sir i śir luty ostrież rozepie swoie krżedlc dluzie bystro leta za ptactrem. (2) Tamo k śedyrn lioram tam doburi naśe pomsta. (3) Ai Zaboi bratre! iuż nam nedalekohorya iuź hlućek wrahów, i ti źalosliio prosie. (4) Wygubit wśe kralevo. (a)Ai bratre, aiśery wrch! ai bozi ny tamo ricestriem darili! Tamo i wiele duś tieka siemo tamo po drewech. lich boie sie ptactwo, Boie sie piachy zwier; iedno sowy neboie sie., Tamo k wrchu pohrebat mrch dat pokarm boiowom, i tamo bohóm spasani dati mnóstwie obieti i lim oruzić pobitych wrahów. Podobney treści iest wtóre poema bohatyrskie Czestmir i Własław. Własław Xiąże północnych iak się zdaie Sławian, mimo przymierza naieżdża i pustoszy ziemie Prażan. Xiąże Neklan rozgniewany powierza Czestmirowi dowództwo i oswobodzenie kraiu. Czestmir spieszy na Kruwoia dowódzcę woysk Własława, co więził znacznego Prażana Woymira z córką. Zdobycie twierdzy, porażka Kruwoia i Własława, śmierć obu składa osnowę śpiewu. Mała latorośl— ale i mała latorośl wielką księgą dla duszy. Maluie charakter ludu, i charakter religii, na którey szczególnie poema Czestmir się opiera. U źródła i u kresu żywota stoią bóstwa żeńskie Wesna i Morana (1), pod władzą i zarządem Svata-Vita, wspólnego północnym Sławianom Boga. (2) W stolicy Rugów w Winecie iest świątynia iego ; (3) w nadobney młodzieńczej postaci (4) przyymuie u stóp bogatego (1) Cfr. rękopism królodr. pag. 72 v. 24 et p. 104 v. 29, przy tern i to co Mone mówi: Symbolik und Mythologie Tom 5 Cap. II § 37 pag. 167. ed. Lip. 1822. (2) M. Paulus Stransky, De Republica Boiema Cap. VI. g. 2. p. 264. Ed. Amst. 1713. czytał w Chro. Slaror. autlioris incerti cap. 18. Ilelmold. Chro. Sla. lib. I, cap. 53, 70,84- (3) Stransky ibid, mówi: hujus cultui sacer erat Iocus Julini sive Vinnetae urbe apud Rugianos omnium quondam Europae urbium maxima. J. Górrcs czytał z Saxo Gramm. w Arkonie. (4) Stransky ibid. Svianto-Vito adolescentis facie expressum. J. Gorrea Mythenges. der Asia. Vól. czyta go Svatovid i tak opisuie: kolosalny posąg iego utrzymnie na poczwórney szyi cztery głowy bez brody i włosów ku czterym częściom świata, w prawicy trzyma z różnych kruszców odlany puhar, a w lewicy łuk, przy nim siodło, uzda i miecz. Trzysta ieźdców i trzysta koni ołtarza ofiary coroczne Czechów. (1) Jak Złota Baba Polaków i Litwinów w urzędzie swym Wesna i Morana przywodzą i odwodzą duszę, rozmaitem ciałem ią witaią (2) i taiemnicę wieczney metempsychozy pełnią. (3) Ztąd zakon grzebania umarłych. Na marach złożone ciało wynoszono przy pieśniach i modłach do grobów na polu i w lesie. Tu kładziono na mary półbochenka chleba, a na grobie zapaloną świecę długości trupa, i pełniono ofiary Bogom pośmiertnym , Mrnt, Radamass, Njvva, Weles, Tasami, Sudice, Wiły i Trzibek. (4) Ofiary Bogom złożone tłumiły żałobę serca, lud wracał wesół i w pląsach do domu, rzucając drzewka, kamienie, liście i trawę stoi w służbie iejyó, a szczególnie koń biały, wróżbił wypadków woyny i pokoiu, na którym sam Svato-Wit jeździł. (1) Stransky ibid. Omnes illinc Slavi, ipsi adeo quoque Bojemi. f2) Stransky ibid. po zlupieniu i spaleniu bogatey świątyni Svata-Vita przez Woldemara Króla Duńskiego, (r.f Helmold lib.I- c. Si et lib. t cap. 12) zostały ślady czci Svata-vita w umysłach słowiańskich; bo nawet dziś brat brata podaiąc życzliwą rękę zwykł mówić: Wideg, vviteg, albo Wjtam te; wielbiąc przez to Svata-Vita, vquasi Sospitatorcm celebra!.» (3) Luboć wyraźnych artykułów swey wiary niezostawili Czesi, ślady iednak w ręko. król, domyślać się każą wiary w metempsychozę. Dusza ulatuie przez usta, błąka się z drzewa na drzewo, płoszy ptactwo (tylko sowę nie) aż pokąd ciału pogrzebu nie sprawią. Jeleń wyraźnie metempsychozę okazuie. Cfr. Monę T. 5. Cap. II. § 37. (4) Slransky ibid, tłumaczy ie za zdaniem, Cromer Hisi. Pel- Jib. 3. et Ilagek ad ann. 709. mithologią grecką: Pluto, Radamantus, Proserpina, Ate, Eumenides, Parcae, Hecate, Lues (powietrze). Ale podobieństwo znaczenia, może bydź że nie iest podobieństwem źródła. po za siebie,i wyrażał może ów późnieyszy rycerstwa zwyczay, kruszenia oszczepów na grobie zeszłego. Wiara mazała żałobę, ale wspomnień i tęsknicy Bóg nie utulał. Tam gdzie droga rozstayna, tam się snuią dusze przodków i przyiaciół; pobożny Czech stawia chatki dla przodków i braci, wzywaiąc właśnie Morany, by na rozstayney drodze życia duszom swobodnego przytułku użyczyła. (1) Pokąd pamięć przodka i ziomka u ludu żyła, potąd i dusza iego zdawała się oddychać w ulubioney chatce i świętem drzewie. W postaci krogulca, lub ielenia słuchała żalów i modłów dziewcząt, i przyymowała ofiary dzienne z napoiu i iadła, słuchała pieśni pochwalnych i radowała się pokłonami ludu. (2) Po wierzchołkach gór i w lasach Mirikwidu (3) przemieszkiwały cienie przodków. Tam zwoływał hetman ludy, zapalał śpiewem do wiary i walki, i tam po zwycięztwie sprawiał całopalenie z białey iałowicy, i broni zdobytey, na sławę Boga Trzasa, co z poboiowiska płoszył nieprzyjaciół, i co krzyki i ięki z gardła ich wyciskał. (4) Tam się wywiązywali z swych ślubów i obietnic danych Bogom lub przy rozpoczęciu walki, lub w pierwszych dniach wiosny we wtorek lub we środę czynionych. Zgromadzony (l) Cfr. Monę T. 5 C. II § 35 czyta w Chr. Cześ. Hagek E. Lip. nt8p. 254. (2/ Cfr. kro. rek. poezye Zabóy Czestmir etc. (3) Annalista Saxo ad ann. 1004. p. 399 apud Eccard. Nazwisko to pisząc Miri k’ widu oznaczy, że nie iest właściwe, ale rodzayne; dziwny do widzenia, Mone ibid, tłumaczy ciemny las. (4) Cfr. ręk. kro. Czestmir i Zabóy. lud stawał nad studniami; ofiarnicy zarzynali czarne kury i gołębie, rzucali w górę i wywołuiąc bóstwa podziemne, czynili z ludem śluby dla własney potrzeby a sławy Bogów. Czarnoksienie czyli Białe Baby u Czechów, głosiły przytem wyrocznie, sławiąc Wesnę co ma początek wiosny i życia w pieczy, śpiewały sławę iey i bóstw niebieskich; (1) i biorąc nowonarodzone dzieci, trzymały ie nad ogniem, i upraszały dla nich opieki Niebios, (2) Czarnoksiężnice składały, lub główne ciało duchowieństwa, lub dowcipem i nauką wznosiły się nad ród swóy, i równały mężom. Po Czechu padł wybór ludu na Kroka, mędrca, czarodzieia, i wieszcza, co Bogom gór, rzek i lasów ofiary dawał, przyszłość przewidywał, i mądrość swoię między trzy córki rozposażył. Kasza oddziedziczyła znaiomość ziół lekarskich i sztukę znaydy; Tetka została ofiarnicą i (t) Stransky ibid, dzieli bóstwa czeskie na niebieskie, ziemskie, pośmiertne i domowe. Matek: die gottesdienstlichen Alterthumer der Obotriten. Berlin 1771 p. 29. dzieli bóstwa sławiańskie na kościelne, piekielne, półbóstwa i domowe bóstwa. Niebieskie według Stańskiego były: Jasen, Ladon, Zizlila, Marzena, Zivviena, Chvos, Zelun, Pohoda Pochrist, Nehoda, czyli Sol, Mars, Venus, Diana, Ceres, Typhon, Mercur, Serenitas,Nimbus seu Intemperies. Ziemskie Lei, Polel, Skrzitek czyli Szitek I Diblik, czyli Genius, Liber, Lar et Vesta, quos libamentis et yictimis colebant. Z domowych Bogów wspominają autorowie Strantky i Goldats, Klimbę którą czciła Tetka córka Kroka, Dynę, czcił Przemysław, Krafatynę Nezamysł, Kyhałę Banka a Krosinę Ludmiła. Erant nymphae etiam, su montium, fontium et nemorum poteutes Deae, ale ich nazwisk nie pamiętaią ludzie. (2) Mont ibid. « Iłagek. p. 2&4> urządzicielką służby bożey wodney i leśney; a Libussa naymłodsza prorokinią i białą babą. W towarzystwie dziesięciu dziewic pełniła urząd wieszcza, a po śmierci oyca, panowała ludowi. Mądrością swą odkryła prawie wszystkie kopalnie w Czechach, a z dobytego złota odlała bożyszcze Żelu, któremu w ofierze spaliła obcięte paznokcie i włosy. (1) Pamięć iey potąd w uściech ludu, a w królodworskim rękopiśmie piękny trwa pomnik iey sądu, który właściwie wystawia dzieie zaślubin iey z Przemysławem. LlBUSSY SĄD. Ach Włetawo, czemu mącisz wodę, czemu mącisz wotłe srebrną pianą? Czy cif straszna zasmuciła burza, co zasnuła tuczą szare nieba? Opłakawszy głowy gór zielonych , wypłakałaś złotopiaską glinę! Jakżebym ia wody niemąciła, gdy się wadzą dway rodzeni bracia, rodni bracia, o dziedzinę oyca! (2) (1) Hagek p. 1. 4—34- Dubrani fliit. Boh. lib. I p. 4- Bb. H p. 8—17. Cosmae pragensit. Chr.Boh. p. 3—7. Aeneae Sylcii Hist. Boh- cap. 3—8. Pazury długie przywilejem szlachectwa u ludów niektórych azyatyckich, a włosy długie znakiem były wolności, u zachodnich narodów; dla tego niewolnikom strzyżono głowy i brody. W Cesarstwie wschodniem i u Franków obstrzygano włosy Królom gdy ich z tronu zepchnięto, a pobożny mnich w średnim wieku zaprowadził tonzurę na znak pokory. U wschodnich ludów łączyły się do włosów i brody myśli religiyne. (2) Libuiin tau/l. Ai Wletawo, de mutiśi vodu glary gor zelcnych, ryplakawsi de mutiśi rodu strehropienuł za tie łuta rozwłaiaśe bura sesypa- wśi tuću śira neba? oplakawśi ziatopiesku glinu! Kakobych iaz rody neniutila kegdy se raili ta rodna bratry, rodna bratry o diediny otnie. Dziki Chrudosz i chrobry Stagław rodu Klenowica a szczepu Popiela. Niezgoda braterska zasępia nietylko bóstwa wodne, ale i wietrzne. Jaskółeczka w Wyszygradzie, w złotem siedle Libussy, Smęci sif i narzeka smutno, (i) Za poradą pobożney siostry, wyprawia Libussa posły w różne strony, gdzie Orlica Elbę piie, gdzie trut smoka zamordował, gdzie błonia Sazawy, gdzie Mża srebronośna. I gdy się zebrali: „Kmety, Lechy i Wladyky“ Libussa w białey okazale wleczącey się szacie zaięła mieysce na złotym tronie oycowskim. * Dwie rostropne siostry przy niey staia, wyuczone w wieszczach Witeziowych. U iedney są deski prawodawcze, u drugiey miecz krzywdy karaiący. Przed obiema ogień, prawdy zwiestnik, a u stóp ich świętocudna woda. (2) Libussa według zakonu odwiecznych Bogów słucha rady zgromadzonych, czyli dziedzinę oyca między bracia niezgodne na równo podzielić, czyli ich do współki nakłonić, czyli nowe prawo obmyśleć? Pokłonili się Lesi i Władycy, naradzali cicho, poczem Litobor z Dobrosławka powstawszy, upraszał Xiężnę O rozkaz zebrania głosów. I zebrały głosy dziewki radne, zebrały w naczynia święte, (3) (1) Bieduie i narecaie mutno. (2) Dvie vielglatnie diecie u nici stastie yyućenie viessćbam Vitiezovym. U iednei su desky prawdodatnć, u wterei mcii kriwdy karaiuci. Protiw ima plamen prawdozriesten, i pod nima svatucuilna voda. (3) I sebrastieglasy diecie sudnie, sbierastie ie u osudićsvate. i podały ie Lechom do ogłoszenia. Radowan z Mostu kamiennego przeyrzawszy ściśle, rzekł: Oba rodni bracia Klenowice, szczepie zacny rodzin Popielowych, który przyszedł z pokolenia Czecha, do tych płodnych włości z za rzek troyga. Pogódźcie się o dziedzictwo, zostańcie obadwa wspólnie w włości, fi) Na to Chrudosz uniesiony gniewem: Machnął ręką, ryknął głosem tura: Biada gniazda gdzie się zmiia wnętrzy. Biada mężom gdzie kobieta włada, mężem rządzić mężowi przystało, fu) Krzywdą uczynioną Chrudoszowi iako pierworodnemu zawstydzona Libussa powstała z tronu i rzecze: Sądźcie sami po zakonie prawdę, ia niebędę wam sądziła więcey. Bierzcie męża, męża wam równego, co by władał wami, żelaza ostrzem. Dziewki ręka wami rządzić słaba. (3) Ale Raciborz z Gór krukonośnych (Riesengebirge) powstał i rzekł: Nietrzeba nam w Niemczech szukać prawa; u nas prawo za zakonem idzie, tu zaniesionym przez oyców naszych. (4) (t) Oba rodna bratry Klenovica, ruda stara Tetwy Pupelowa, icuże pridas pleky s Cecliovvmy w sieże żirne wlasti pies tri rekyt sniicrila tako o diediny. Budeta im oba wiedno wlasti. (2) Macliau ruku, zan e iaryni turem: Gore ptenceni, k nimże żmija w nori, gore mużem imże żena wlade! Mużu wlasti mużem zapodobnu. (T) Sułttc sami po zakonu prawdu; V ncbudu vam suditi svady. Volte muza mezusubn równa Kyby wladl vam pożelezu krntu. Dicwćie ruka na ry k w ladie słaba. (4) Nechialno nam w Niemciech iskat prawdu; u nas prawda po zakonu siatu, iuże prinesechu otci naśi wsieie—-żiwnti wlasti. Na tern staie nieoszacowany ułamek dawnych obrzędów, praw i dzieiów początkowych czeskich. Późnieysi tylko kronikarze, Hagek co tę rzecz na rok pański 721 kładzie, i Kosmas patryarcha dzieiów czeskich (itr. 1013 t 1125) Uzupełniają ciemną historyą wieku tego. Kosmas mówi: «Ea tempestate inter duos cives.... orla est non modica litigio, agri contigui de termino. Qui.... non sine magno strepitu adeunt Dominant, et ut ratioite justitiae dubiant inter eos dirimat causam, suppliciter rogant. Ilia interim, ut est Iasciva mollities mulierum, quando non habeat, qnem timeat, virum, cubito subnisa, ceu puerum enixn, alte in piclis stratis nimis molliter accubabat. Cumque per callem justitiae incedens, personam li om i mim non respiciens, totius controrersiae inter eos ortae, causam ad sta- tum rectitudinis perduceret, tunc is, cujns causa non obtinuit palmant, plus justo indignatus.... exclamat:.... Foemina rimosa, yirilia judicia ntenle tractat dolosa. Scimus profeclo, quia foemina sive stans, sive in solio residens parum sapit; quanto minus cum in stratis accubat?.... Certum est enim, longas esse crines omnibus, sed breves sensus mulieribus. Satius est mori, quam viris talia pati.„. Ad haec Domina ........................ Ita est inquit, ut ais. Foemina sum, foemina vivo, sed ideo parum sapere robis videor, quia vos non in yirga łerrea judico; et quoniam sine timore yiyitis, merito nie despicitis. Nam ubi est timor, ibi honor. Nunc autem necesse et valde, ut babeatis rectorem foemina ferociorem.... Ite nunc domum, ut juetn vos cras eligatis in dominum, ego assumauimilii in maritum....» Posłowie za rozkazem Libussy ruszyli na iey koniu dnia 13 Maia ku wsi Stadicz, gdzie według wieszczby swey Pani, zastali rolnika Przemysława. Posiliwszy się z nimi chlebem i wodą na pługu, wytłumaczył im wieszczbę stołu żelaznego Libussy, że ród iego żelazną rózgą będzie chłostać Czechów. Dziwna, człowiek wieszczy słucha, ale tylko w pomyślną wierzy. Mimo oporu, wzniesiony Przemysław na tron założył z żoną Pragę i uświetnił Czechy zakładem miast wielu za poradą Libussy. Ale śmierć iey zrokoszowała dworzanki. Pod dowództwem Wlasty i siedmiu iey towarzyszek Mladka, Hodka, Nabka, Swatawa, Wradka, Radka i Czastawa, waruią się w twierdzy Diewin (Magdeburg?), i siedm lat zaciętą woynę z mężami wiodą. Ale nakoniec obsaczone ściśle; w nieszczęśliwey wycieczce tracą hetmankę Wlastę. Wkrótce twierdza zdobyta wystawiła ie na sromotę, na śmierci na pastwę ptakom niebieskim. I tak spełnił się sen Przemysława, w którym mu dziewica puhar ze krwią podała, za co go Czesi wyśmiewali. (1) Wkrótce naiazdy Franków, z nowym panem i nową wiarę zaprowadziły. Czternastu Xiążąt r. 845 z dobrey woli przyimuie chrzest święty na dworze Ludwika Cesarza Franków, (2) ale bez wpływu na wiarę ludu. Dopiero w 891, przez Biskupa Strachoty (Metodiusza) nawrócony Borzywoy Xiąże Welehradu, acz oporem upowszechnia obrządek grecki w Czechach, (3) (V Hagek, Dubravius, Cosmas.. Aeneas Sylvius, ut supra Nota 37. (2, Str.msky (VI. §111 czyta w Annal. Fuldcns- ad aiiu. 845. (3) Stmnsky ibid. który zostawał panuiący do Bolesława Łagodnego, gdzie iego siostra Mlada wyznanie rzymskie zaprowadziła. (1) Odtąd powstała w Czechach utarczka wyznań rozmaitych, wyznania katolickiego walczyli z greckimi, a poganie acz w małey liczbie, zamieszek przyczyniali. (2) Z rokiem 1176 Waldenczycy (3) spłoszeni z dolin Alpeyskich, pomnożyli tarcie umysłów i spory rozliczne, które wysłały łożysko późnieyszym hereziom Hussytów, Taborytów, Kallixtynów, Horobitów, Pikardytów, Braci czeskich i morawskich. Czechy zalały się krwią wiary i niepodległość straciły. Do wielkich klęsk które opatrzność zsyła, ażeby rody plemienia jednego skojarzyć, i zgodę zaszczepić, należały naiazdy Mogołów i Tatarów, którzy od 1223 do 1245 pół Europy pustoszyli. Smutny stan zachodniey Europy zapowiadał wielkie wypadki. W Węgrzech Bela w zatargach ze szlachtą osadza w kraiu zbiegi Mongolskie Kumany; w Niemczech Fryderyk II w niesnaskach z Rzeszą i w nieporozumieniu z Grzegorzem IX we Włoszech, nie poskramiał zamieszek Gwelfów i Gibellinów; w Austryi Fryderyk Bitny (der Streitbare) ostatni z Babenbergów, wyzuty z państwa, z Rokoszanami walczy przeciw Cesarzowi. W Polsce, ach w Polsce, Kraków w perzynie, naród bez Króla. Bezsilność i trwoga zwróciła serce Fryderyka II do Boga (4), a Słowian do Boga i do oręża (t, Cuimas. li. 2, Stransky § IV. (2) Stransky § IV. (3) Hagek ad ann. 1176. (4‘ Fryderyk II Cesarz nic mogąc zebrać ociężali Rzeszę, nakazał dzwonienie rano, w południe i w wieczór, na znaioma modliwtwę Zbieraią się z ludami: Sulisław brat woiewody krakowskiego, Popo wielki mistrz z rycerstwem, Mieczysław Opolski, Bolesław Szlązki z Krzyżakami, pod dowództwem pobożnego Henryka Lignickiego syna Brodatego. Ale szczęśliwszy kto Panu samemu zaufał mówi psalmista, w Niemczech bitny Fryderyk, rokoszanin zbawił Cesarza; a w Szlązku zgon i porażka dowódzcy, wystawiła świat na pożogę od gór Altayskich aż ku górom czeskim, gdzie Wacław I oyciec sławnego Ottokara II stał w zasieczy. Ku Ołomuńcu zwróciła się massa Mogołów, i tam gdzie Hostaynów, dzieie się rzecz poematu czeskiego. • J A R O S Ł A W. Zwiasluię wam powieść wielce sławną, postóycie i dziwa posłuchajcie: (l) iak w prostocie przyczyna wypadków w sercu, oświeconych w rozumie, a wiernych w sercu i rozumie, bo w Bogu. Ciekawością zdięta zwiedzenia kraiów zachodnich Kublaiewna, która Jak gdy zorza po iutrzni się ściele, kiedy nad mgliste lasy zeydzie, tak też się ślniąc Kublay Chana córka, rodzoną i strojną krasę sieie.— Zdziwili się Niemcy krasie takiey, i zazdroszcząc bogactwom iey wielkim (aj Angelus—zwyczay dotąd w kościele, i w pobożnych sercach zachowany. wznide tako siedei Kublaiewa chaoiarozenu i stroinu krasu sieśe. Dietiechu sie Niepici krasę take, zaridiechu bohatswo iei relim. Zabili ią. Rozpalony oyciec, w gniewie i zemście, za pomyślną wieszczbą czarodzieiów rusza na zachód na Chrześcian, którzy stanęli Z taką pycha, wiakiey sile sie czuli, (l) Porażka skruszyła serce, Spoyrzyy mocny Boże, w gniewie twoim, zbaw od wrogów, zbaw nas stfkaiacych. Zamyślaią zdeptać dusze nasze, (a) Alii Tatarzyn rozmnożył sif w mnóstwie, iak sif mnoży wieczorny cień w iesień. (3) I sieiąc popłoch i trwogę stanął gdzie Hostainów. Tu bowiem i pragnieniem wycięczoną garstkę Czechów wiedzie Wratysław do świątyni i z nią razem: Powstań mocny Panie! w gniewie twoim, i wznieś lud twóy w niedoli nad wrogi ! Usłysz głosy ciebie wołaią- ce. Okluczeniśmy nieprzyiacioły. Wybaw nas z sideł tych Tatarów, i zeszliy ulgf wątrobom naszym! Niesiemy ci dary z głośnych pieni. Pogrąż w ziemi naszych nieprzyiaciół, zgładź ich na wieki, wszystkie wieki. .Amen. (4) Wysłuchał Pan modły nieszczęśliwego, i Oto Jarosław iak orzeł leci, twardy pancerz na potężnych piersiach, pod pancerzem siła, bohatyrslwo pod przełbicą (1) s taku pycha, iaku silu imiechu. (2) Wstań o Hospodne w hnievie SToiera, spntsf ny wraków, sprost’ ny stiliaiuciech, Potlaćiti chtieiu duiu naśu. (3) Aita rozmnożiń sic tatar ninostrie, iak sie nutożie rećieriu£ tma w ieseu. (1) Wstań o Hospodine! w hnierie sroiem i poryi ny w krainach nad wrahy wyslyś hlasy k tobie rolaince! Oklućeni smy lutymi wrahy wyprostny z sidl krutych tatar, i dai swlażenie utrobani naśim; hlasonosnu obiet tobie wzdamy! Potri w zemiech naśich nepriately, sblad ie o wiek, a wieki wiekoina! wielce bystry rozum. Odwaga mu z tyuych oczu prysła. (l) Jak lew co ciepła krew poczuie, rzuca sig na nieprzyiaciół; i nad Kublaiewiczem zagrzechotał tylko Sahaydak z lukiem. Zakres pisma iak woli i życia. Po za życiem sława i wiara; po za wolą cnota i pokora. I ten nie żył, co nie wierzył; a ten woli nie używał, co pokory nie doznawał. Spoczywaycie piosnki lube, wy Łaski i Ludyssy! Czucia wasze tych ukorzą, co za wami niezaweslchną. M. S. Wzmianka o pismach Michała WYSZKOWSKIEGO. POCHWALNEGO głosu, którym Towarzystwo Królewskie Przyiaciół nauk oddało cześć pogrzebową Michałowi WYSZKOWSKIEMU, dowiedziała się publiczność, że pisma iego literackie ogłoszone zostaną. Jakoż w tych dniach wyszedł z Drukarni Gałęzowskiego zbiór ich (2). tcnstrie, pod helmiciu welcbyster ńeliłas, iarota mu z żhawu zrakit plaże. (1) AitaJamsIav iak orel letie! trwdo ocel na ntoliucecfi prscch, pod oceli chrabrost, uda (2, Poezye Michała Wyszkowskiego, wydanie pośmiertne w Warszawie nakładem i drukiem Gałęzowskiego, z przedmowy która zawieru wiadomość o życiu i pismach iego, na publicznćm posiedzeniu Towarz. Przyia. Nauk przez Krystyna l.acha Szyrmę Kogo niebo wieszczem uczuciem natchnęło, kio w zapale wyobraźni sam przez siebie, tworzy i utworami swemi współziomków zaymuie, unosi, zachwyca; imię tego iest głośnem, chwała powszechną, zasługa iaśnieiącą, bo zdaie się, że aby stwarzać trzeba mieć w sobie coś boskiego. Lecz kto nie zapragnął laurów na drodze własney wyobraźni, szczęśliwie zwrócił zdolności swoie do przenoszenia obcych wyobrażeń na niwę oyczystego ięzyka; ten zaiste nie nabył ieszcze prawa do sławy geniuszom naleźney, ale uiiino to, iaśnieie tryumfem pokonanych trudności, oraz zasługą pożytku i zbogacenia literatury. Michał WYSZKOWSKI odznaczył się naybardziey w tym drugim zawodzie. Nic głośną wiec iest iego chwała, lecz iako tłumacz zaszczytnie znanym od dawna, i należy do rzędu pisarzy co w końcu minionego wieku troskliwie pielęgnowali narodowy ięzyk, strzegli go od skaz i zatarcia, gładzili i uprawiali, niosąc usiłowania w tym celu podięte, Jakoby ofiarne kwiaty na grób utraconey oyczyzny. Pod tym szczególnie względem wypada oceniać Wyszkowskiego; bo zamiłowanie oyczystey mowy i literatury podało mu pióro do ręki i usiłowania iego bez przerwy wspierało. Nie dosyć iest pięknie myśleć, trzeba myśli pięknie wyrażać, a komukolwiek obcym nie iest pisania czytana, tudzież Rys własnego autora charakteru, przez niego samego skreślony* Przyozdobione iest to wydanie wizerunkiem Wyszkowskiego i przerysem (fac simile) iego listu do Autorki Pamiątki po dobrey matce pisanego, który byt iednyrn z ostatnich. ,f yrf. zawód, wie dobrze iakie trudności sam ięzyk przedstawia. Nie często staie do walki z niemi pisarz oryginalny, bo mu ie wolno pominąć, lub ścieśnić myśl do możności wyrażenia, i niepodobna sprawdzić różnicy między tern co myślał a tem co wyraził. — Lecz innem iest położenie tłómacza; musi on cudze pomysły i ich wszystkie odcienia w obcey mowie kreślone, przelewać na własną wzniośle, szlachetnie lub lekko podług tego ink sam autor szczytnym iest, poważnym, lub żartobliwym; nie wolno mu odbiedz od ducha, zmienić kolorów, pominąć , naydrobnieyszey piękności oryginału , bo go czeka ścisłe z nim porównanie i na tern oparły wyrok krytyki.— Dla tego to tłómacz musi mieć w pogotowiu cały skarbiec ięzyka swego, musi w nim szukać naywłaściwszych wyrażeń: zwrotów, składać ie, przetwarzać, naginać, upiększać. Wynika zląd: że zręczny tłómacz, oprócz korzyści z przyswoienia obcych dzieł literaturze oyczystey, ieszcze i ten owoc przynosi: że kształci, że ubogaca ięzyk i odkryte w nim źródła dostępnemi dla innych czyni. Znał doskonale WYSZKOWSKI to dostoyne powołanie, tę pożyteczność trudney i mozolney pracy tłumacza, a talent iego zapewnił mu nayzupełnieysze wywiązanie się celowi. Czytaymy iego Świątynię Nudów lub Faetona, poemata przełożone z niemieckiego autora Zacharid. Czytaymy Cefizę powieść z Montesquieu i początek zimy z pór roku przez. SAINT-LAMBERTA. Świątynię Nudów zręcznie zastosował WYSZKOWSKI do obyczaiów polskich. Praca szczęśliwie dokonana, styl dziwnie gładki, lekkość i dowcip uymuiący. W Faetonie tćm większe miał tłómacz do zwalczenia trudności, że ięzyk nasz z natury męzki i poważny, mniey nizli w innych rodzaiach doznał uprawy do poematów treści ciągłe żartobliwey. Krasicki i Węgierski piękne w tym zawodzie położyli zasługi, cieszmy się trzecią Wyszkowskiego, który Faetona tak szczęśliwie literaturze polskiey przyswoił, że mógłby uchodzić za poemat oryginalny, gdyby nie zdradzały przekładu zostawione obce nazwiska osób. Nie nadto powiem wyznaiąc: że w przekładach z Montesquieu i Saint - Lamberta, równie mię zadowalnia WYSZKOWSKI iak tłómacz Świątyni w Knidos lub szczęśliwszy od niego tłómacz Ziemiaństwa Delila. Zgoła, czy to z francuskiego czy z niemieckiego przekładał WYSZKOWSKI, widać zawsze w pracy iego smak przewyborny, wzorową czystość ięzyka, szczęśliwe iego stosowanie do przedmiotu, karność wyrażeń, gładkość, potoczystość i naturalną prostotę stylu. Pominąłem dotąd oryginalne drobne pisma Wyszkowskiego, ustępuią one przekładom, nienmiey wszelako przyiemnemi są wczytaniu, bo ie natchnął lub duch obywatelski lub uczucie przyjaźni. Piętno charakteru i nawyknień Wyszkowskiego wyciśnięte iest na wyborze przedmiotów i na sposobie ich traktowania. Zbiór pism iego nie zdoła unieść ani zachwycić, lecz może zrządzić cichą rozrywkę dla umysłu i spokoyną dla serca przyjemność. Uderza nas wspaniałością gwałtownie i z szumem spadaiąca ze szczytu gór rzeka, lecz czyż nie chętnie patrzym na cichy i poziomy strumyk, kiedy ten do naszey swobodney spokoyności stosować się zdaie. Ażeby poprzeć przykładem powyższe zdania o pracach Wyszkowskiego, oto ieden wyiątek z iego tłómaczeń, z Świątyni Nudów gdzie się Bal u Belindy opisuie. Czas był południowy, iuż kareta ślniąca, Piechotnych po ulicy bezkarnie roztrąca. Pan kasztelan w niey iedzie, lud przed nim kark zgina, A do niego się z okna uśmiecha hrabina. Poeladalmu imię wielkiego człowieka, IŁa co ieszcze nagrody u drzwi iego czeka. Już w pałacu Belindy utwarte podwoie, Lokaie zlotem tkane wdziali szaty swoie, A czekaiąc przy bramie pełni uprzeymoici, Wysadzaią z powozów i witaią gości. Muzo! tobie ta chwała była zostawiona! Opisz tych licznych gości stroie i imiona! Wley we mnie zapał, iakim Homer był przeięty, Gdy ciągiem stare Greków wyliczał okręty. Naypierwsza sześcią końmi zaieidza landara, Wysiada z synem swoim kanclerzyna stara. Z czarney zda mi sic mory, z franzlą w koło złotą, Staroświecką trąciła suknia iey robotą, Insza to dawniey moda, insze były czasy; Syn miał frak w drobne prążki, i kamzelkę w pasy Dangłowski koczyk modny przywiózł taiu Klorynę, Oko miała niebieskie, i powabną minę; Pełna gustu iey suknia, nowym wcale kroiem, A włos ciemny bogatym okryła zawoiem. Z nią przybył szambelan — nie sądzę z postaci, Bo u ludzi przesądnych wiele na niey traci, filozof zaniedbany, nie cierpi parady, Ekwipaż iego skromny, ubiór bez przysady. Sam przystoyny, wesoły, ma dowcipne żarty. Jedno tyłku w nim ganią, ie lubi grać w karty. Jakaż wszyscy przytomni byli rozśmieszeni, Gdy mu z chustką as zgięty wyleciał z kieszeni, Stryi tego pan podczasy, przybył nieproszony, Hoyne przy powitaniu udtlaiąc ukłony ; Dawnie y u różnych dworów napatrzył się zbliska, Ze nie zawsze szacuie choć kto kogo ściska. Po polsku był ubrany, miał on żupan szyty, Czamarę z pętlicami, i pas bardzo lity. W tern z łoskotem zaieżdza ziąie, czy też hrabia, Zewsząd iego parada, lud ciekawy zwabia, Pyszny cug , mnóstwo ludzi ubranych w galony, A sam w sukni od złota,gwiazdą ozdobiony, Jakie mi z pańska gada, takie mi się szasta Choć on w kluczu swym liczy, dziesięć wsi, dwa miasta, Lecz każdego oburza ten próżniak bogaty, Który więcey ma dumy, niżeli iutraty. Pan scdzic konno tylko prtyiechał w spencerze, Ale się napokoie inaczey przebierze, Wszyscy wyszli oglądać dzielnego kasztana, Jest on cudem piękności, i pieścidłem pana. Kark, uszko i tok rzadki, młody, żywy, zdrowy, I w biegu niezrównany, i skacze przez rowy: Już on słyszał hak armat, i patrzył na boie, Jemu pewien ienerał winien życie swoie, Gdy uczony mastalerz różczką go podcinał, llżąc rumak rozpieniony, rzucał się i wspinał. Doróżka iedaym koniem, powożąc się sama, Przybyła starościna, bardzo słuszna dama. Ubiór lekki i z piórem kapelusz ią zdobił, Ale co ten kapelusz zazdrości narobił! Zaraz potem naditchai starszy syn skarbnika, Co za układ szczególny! co za mina dzika? Opięty, wyprężony, ledwo sobą włada, Włos z niechcenia strzyżony, twarz wyschła i blada.. Stróy iego był z Warszawy pocztą sprowadzany, Nad nim to pracowały Fuchsy, Kontermany. Choć młodzież zawstydzona, półgębkiem go chwali, Trzeba wyznać że modą celował na gali. Lecz co gorsza, podobno ostatkiem iuż goni. Na dziś tylko pożyczył powozu i koni. Szeicią końmi lichemi, kolasą spuszczoną , Baczył zjechać podstoli z córkami i zoną. Sam rubaśny, otyły, ledwie że się rusza , Marmurkiem obłożone ma brzegi kontusza. Itóżne drogie kamienie, szmaragdy, rubiny, Błyszczyły się na głowie pani podstoliny; A córki przystroione w kwiatki, wstążki , gazy, Z litością oglądali wszyscy kilka razy. Ilcżlo na ich ubiór sklepów się składało! Tyle miały towarów, a gustu tak mało! Półkownik który długo zabawił się w mieście. Pożądany od wszystkich przybywa nareście. Twarz pełną i rumianą włos zdobi czarniawy, Jedyny w społeczeństwie do każdey zabawy, Z tonu można miarkować, że żył w wielkim śmiecie, Śpiewa pięknie po włosku, gra na klarynecie, Wszędzie brzmi odgłos iego wdzięków i przymiotów: Ale czy pan półkownik do boiu tak gotów? Zda się że iego sposób myślenia spokoyny, Brzydzi się razem z nami, okropnością woyny. Krwawych laurów rycerskich, pozór go nic złudzi, Woli zapewne bawić niż zabiiać ludzi. Już się goście do domu Belindy zjechali, Błąka się między niemi dwóch uczonych w sali, Ale że to, iak słychać, mieli bydź mieszczanie, Unikali od panów przez uszanowanie; Uprzeyma gospodyni wita ich z rozkoszą. A w tein stolik do kawy zastawiony wnoszą. Z iasnego srebra, czarny ten napóy byt lany, I z nim się piękne oko kryto w porcelany. Tymczasem czarnoxięski róg maiąc przy boku , Wleciał Charmant do sali, niewidzialny oku. Spełnia się od bogini naznaczona kara, Otwiera go: w momencie iakby gęsta para, Tysiąc nieszczęść w powietrze zarażone spada: Źal, podeyrzliwość, troski, skrzętność, przywidzenia, Milczenie, niesmak, tęskność, chimery, przesada, I różne głupstwa prozą i rymem marzenia, l co tylko bydż może do znudzenia komu, Szybko się rozleciało po Belindy domu. Razem głosy ucichły, wszyscy oniemieli, Jeden się tylko hrabia iak może weseli, Wdzięczy się do Belindy, wdzięczy do Kloryny; Ale widzi, że obie smutne bez przyczyny. Kanclerzyna, chociaż iey dokuczał ból głowy, Przędę się do łagodney zabiera obmowy; Z uśmiechem się ozwała i skromnością zwykłą, I s tym uśmiechem, iedno dobre imię znikło. Znowu głuche milczenie rozmowę przerwało, Pólkownik chce pokazać swoię sztukę całą, Ożywiaiąc iak może w społeczeństwie ducha, Ale nikt nie uważa i nikt go nie słucha: Daremnie śpiewa, skacze, daremnie się trzpiota, Na cały dom Belindy padła dziś tęsknota. Pan sędzic, który długo zamyślony siedział, A — a — otworzył gębę, i nic nie powiedział, Ani się go też spytać nikt nie był ciekawy; Zniknął dowcip, z nim razem znikły i zabawy. Sie myślą o grach żadnych ni o tańcu panie, Z ust do ust się nieznacznie przenosi ziewanie, A nawet nasz szambelan, drzymiąc bez ustanku, Zapomniał tam założyć w Faraona banku. Jako próbkę oryginalnych autora pism przytaczamy tu krótki wierszyk do Szczygła. Pótym cię nie puszczał z klatki, Pótym cię więził ptaszyno, Póki swobodny u matki, Nie poznałem się z Lucyną. Nie znaiąc co iest niewola, Nie mogłem wolności cenić, Ale nieszczęśliwa dola, Potrafi zdanie odmienić. Czuie teraz... nazbyt czuie, Czego doświadcza zdradzony; Ja cię wolnością daruie, Leć sobie w które chcesz strony. Szukay dla się pary zdolney, Podle tey czystey krzewiny, Szczęśliwyś teraz, bo wolny, A ia w więzach u Lucyny. Lecz mi bądź wdzięczny do końca, A w tem ustroniu od zgiełku, Przed wschodem, przed zeyściem słońca, Nuć przy mem oknie szczygiełku. Jako rzecz rzadką, żeby kto czynił spowiedź z własnego życia i uczuć, przytaczamy tu ułomek z rysu własnego charakteru autora, który on sam tak ze szczerością skreśla. «Wiem bardzo dobrze, iż w ród, talenta, naukę niezamożny, imię moie nie będzie głośnem po zgonie, ani tego żądam, lecz dla czegóż nie miałbym zdaleka naśladować tylu mężów, którzy chwalebnym zwyczaiem zostawili nam własne, i nayprawdziwsze o sobie wyobrażenie. Oni pisali dla świata, mnie niech wolno będzie odkryć się szczupłey liczbie przyjaciół i znaiomych. Skromność przewodniczyła wszystkim moim postępom, skromność i w tern wyznaniu, piórem kierować będzie. Wszystko com umiał, sobie samemu winien iestem. Byłbym może miał nieco przyrodzoney zdatności mianowicie do poezyi i muzyki, lecz stan mierny, i okoliczności mego wychowania, do rozwinięcia tych władz umysłu, w pierwiastkach na zawadzie stanęły. Następnie oddany do Stolicy, lubo gorliwie i czynnie pragnąłem nabycia różnych wiadomości zasłyszanych ledwie w szkołach publicznych, lubo dzięki nieskończone Nauczycielowi memu, niewygasłey pamiątki Onufremu KOPCZYŃSKIEMU, iż we mnie przykładem i pracą, smak i ochotę do nauk zaszczepił; lecz iuż wtedy wątłe zdrowie, iakiem od natury odebrał, tamowało głębsze, i ciągłe natężanie umysłu, ani mi dało znacznych w literaturze uczynić postępów. Nazwisko tylko przyiaciela nauk w Towarzystwie Królewskiem Warszawskiemu, mnie istotnie przystało. Szczupły obręb osobistych stosunków, nie pozwolił mi wżyciu publicznem nic znakomitego przedsiębrać, ani dokonać. Pewnie nawet przy słabey fizyczności, nie posiadałem dosyć tęgości charakteru i męstwa, na odpieranie zwykłych na tey drodze przeciwności, ale też dzięki Niebu! daleki od wszelkiej żądzy znaczenia, nie miałem dumy, piąć się na świetne, lecz śliskie stopnie; pochlebstwem zaś i podłością nigdym się nie zmazał. Szlachetna dusza, zginać się przed możnemi nie umie, i podług mego zdania, oburzająca pycha, mniey ieszcze złego zrządza między ludźmi, nad zmyśloną i niewczesną pokorę, bo ta iest pierwszey żywiołem. — Obieraiąc zawsze towarzystwa między równemi mnie osobami, do których wabiła przyjemność, troskliwie unikałem wielkiego świata, gdzie powszechnie czczość i obłuda panuie. Sposób móy myślenia prosty i otwarty znali przyiaciele, z któremi bliższe mnie związki łączyły.— Ani fałsz i podeyścia, nikczemne występki, ani zazdrość, podeyrzenie, chciwość lub zemsta, dręczące serca przywary, nie miały do mnie przystępu, i nigdy mi dni pogodnych nie struły. — Brzydziłem się ohydnem kłamstwem, boleiąc nawet nad smutną potrzebą momentalnego zmyślenia, które ściśle biorąc, iest zawsze pokrewnem obłudy; którego iednak, żyiąc wśród zepsutych ludzi, używać często niusiemy za broń do odparcia natręctwa i podłości, a świat ie fałszywie przyzwoitością mianuie. Szkalująca obmowa była dla mnie nieznośna, lecz z upokorzeniem wyznam, że czyli to iakaś taiemna (a ludziom tak powszechna) złostka, czy chęć popisania się z dowcipem, podniecały mnie częstokroć w poufalszych posiedzeniach do przestąpienia granicy, którą między szkodliwą obmową, a trafnem opowiadaniem, tak trudno iest oznaczyć. Uprzeymość w postępkach i słodycz charakteru, są uymuiącemi darami, których dosyć ocenić niepodobna. W porównaniu zdrugiemi, nie mogę się poszczycić zupełnem ich posiadaniem; lecz usiłowałem przynaymniey trzymać się w tem rozsądnego prawidła, to iest: bydź grzecznym bez różnicy dla równych i niższych, wyższym zaś podług stopnia ich osobistey wartości, okazywać lub uszanowanie rzetelne, lub barwioną tylko oziębłość. Ograniczony w potrzebach, przestawałem zupełnie na drobnem mieniu, którego mi skąpy los, i własna użyczyła praca. Jedyne szczęście, do którego zawsze wzdychałem, i do dziś dnia wzdycham, iest błoga niepodległość, największe dobro człowieka, ieźli i wewnętrzną spokoynością spoione. Lecz niestety! tego szczęścia odmówiło mi zawisnę przeznaczenie. Zniewolony służyć i podlegać, starałem się zawód publicznego życia, uczciwie i nieskazitelnie zapełnić, a czy to w obowiązkach urzędu, czy w prywatnem pożyciu, prawda, iasność, i zdrowa loika, były naypierwszą moią zasadą, i iedynemi mistrzami. Takie są wszystkie moie zalety. Mnóstwo wad, lubo że wrodzona każdemu miłość własna skrzętnie zakrywała, nie były mi i nie są layne. Lecz po cóż mam ich tu na zawstydzenie własne, i nudy czytelników wyliczać? Homo sum, nihil a me humani alienum puto. Tem się tylko pocieszam , iż naysurowszy sędzia mych czynów, odkryie w nich naywięcćy błędów pochodzących z nadzwyczay ney zdrowia słabości, których więc winie moiey własney przez słuszność, przypisywać nie będzie. Ciało dręczącą męczarnią chorób zwątlone, nie inożp bydź siedliskiem swobodnego umysłu. Z tego to meszczęsnego źródła (zdaniem badaczów natury stwierdzonego) wypływały u mnie naprzemian: ociężałość, lenistwo, niesmak, opryskliwość, to szkodliwe w działaniu o siłach moralnych powątpiewanie, ta boiaźliwa nieufność, a nakoniec owa nieznośna obojętność, i odrażająca cierpkość w charakterze, która nie była nigdy iego przyrodzoną cechą i którą przebaczcie mi przyjaciele! bom iey sam w sobie nienawidził; lecz przeciw niey walcząc, oprzeć się niekiedy nie miałem mocy. Przy zamknięciu pisma tego, mógłbym In zdanie moie o obyczajach, prawach i inszych ważnieyszych przedmiotach, dla uzupełnienia głównego obrazu, w ogólności przytoczyć. Wyjawienie to, ma z czynami związek, lecz o tem zamilczam zupełnie. Myśli podobne, skrytemi były za mego życia, i po zeyściu taiemnicą zostaną. Jeźlim błądził iak człowiek, miałem licznych towarzyszów, a iak trzymaiąc się własnego przekonania, nie naśladowałem żadnych obcych zdań w tey mierze, tak też moiego rozumowania, za przykład wystawiaćbym się nie ważył.» L. Oda Horacyusza do Taliarcha (wierszem miarowym). (1) PATRZ iak z Sorakty świetny śnieg bieli się Juk iuż ciężaru lasy nie mogąc znieść; Gną się do ziemi, i iak ostrym Mrozem uięte strumienie stoią. Zimno ułagodź, i na kominku drew Rozłóż szeroko, i dziś obficiey nam (1) Znaiący łaciński oryginał łatwo poymą, iak te wiersze czytać i iaką w nich, naszego ięzyka zaletę upatrywać należy. Zalety te wskazano są dostatecznie przez Mićkiewicza w uczcie iego Walenroda, tudzież w tylu innych nowoczesnych poezyach, osobliwie lirycznych, w których rym połączony iest z regularną miar harmonią. Tym chętniey zwracamy uwagę na miary tych dwóch pieśni Horacyusza, że szanowny ich autor znany iuż zaszczytnie iako tłómacz kilku starożytnych poetów, iak słyszymy, całą Odyseę Homera przełożył w hexametrach greckiego oryginału. Wyi. W puhar Taliarchu Sabiński Czteroletniego kaź nalać wina. Zday Bogom resztę, którzy na Ocean Wywarte wiatry skoro powściągną raz, Ani piramidnych cyprysów Ani iuż starych nie wstrzęsą wiązów Co iutro będzie, oto nie pytay się, Uźyway błogo danych od losu dni; Ani miłostkami słodkimi, Ani tańcami nie gardź młodzianie! Gdy kwitnącego zrzędny nie tłoczy wiek, Rycerskie walki ieszcze przystoią ci, Jeszcze i w wieczornych poszeptach Niech ci rozkosznie godziny biegną. Dziewczęcia uśmiech zdradnie z kącika ust Kochania pewność mile obiawia ci, Albo ty ią poznasz z iey oka, Lub ze ściśnienia źle wzbronney ręki, H. K Oda do Torquata. Roztopiły się śniegi, iuż polom trawy wróciły, Drzewom powraca iuź liść, Ziemia porę odmienia i zniżające się rzeki W dawny skupiają się brzeg. Już z rodzonemi siostrami śmią nago na tańce wesołe Nimfy i Gracye iść. Ze nieśmiertelnym nie będziesz, o tym dzień rwąca godzina O tym przestrzega cię rok. Zefiry zimna łagodzą, wiosnę Lato wygania, I gdy oddali się iuz, Ledwie nam Jesień iabłka rozsypie, wnet za nią tuż Zima ponura śle mróz. (w tropy, Straty iednakże xiężyca prędko natura naprawia. Leczmy gdy wpadniem iuź raz Gdzie Eneasz pobożny, gdzie Tulus spoczywa i Ankus, Proch z nas zostanie i cień. Któż wie czy oprócz dzisieyszey, ieszcze i chwilę iutrzeyszą Niebo dozwoli nam żyć; Wszystko co rozdasz sercem przyiaznem, choćby Straci następca to twóy. (nayskąpszy Skoro raz umrzesz i uroczyście Minos dostojny Wyda na ciebie swóy sąd, Ani pobożnośćTorkwacie, ani cię twoia wymowa Ani ocali cię ród. Nawet Dyana z piekielney otchłani Hippolita swego Wrócić nie zdoła na świat, Ani Tezeusz więzów Leteyskich skruszyć drogiemu Pirytoiowi nie mógł. , H. K. Lilia Lidesdalu, powieść Szkocka przez Autorkę Pamiątki po Dobrćy Matce. CAŁA kraina w około głosiła piękność Emmy Gordon, i inaczey iey nie zwano tylko Lilią Lidesdalu. Była iedynem dziecięciem pasterza, i sama pasterką. Nigdy nie przeszła granic doliny w które'y się urodziła, ale nie teden przyszedł z rodzinnego inieysca swego, przypatrywać się iey gdy trzodę na pochyłości pagórka pasła, albo w skokach i śmiechu, wybiegała z oyciwskiey chatki, lub też gdy w dzień niedzielny w nadobney pobożności w ławce obok oyca siedziała. Bywaią czasem żyiące istoty tak piękne iak owe urojone, które nam pisarze romansów malować zwykli, a wtedy rzeczywistość przechodzi wyobrażenia, bo iakież pióro wysłowić potrafi ten wdzięk uroczy, ten nagły rumieniec, ten uśmiech łagodny, ten rzut oka, ten powab każdego ruszenia i słowa, które zdobią prawdziwie piękną i skromną dziewicę; i któż nie przyzna, że to co widzimy, nadobnieysze iest od tego cobyśmy sobie wystawić mogli. To przyznawał każdy kto na Lilią Lidesdalu spoyrzał. Wzrosła rosą, powietrzem, światłem niebieskie wśród gór samotnych , i skoro doszła lat młodzieńczych, sama natura cieszyć się zdawała, że ią tak piękną stworzyła. Co ią tak piękną czyniło? na czem zawisł ten iey powab szczególny? tego nikt wyrazie nie potrafi. Dokładny nawet opis iey wdzięków wydać nie zdoła dostatecznego ich obrazu, bo któż wdzięki piórem uchwyci?... Jćy płeć była śnieżney białości, lice z lekka ubarwione ink listek polney róży i ztąd dostała przydomek Lilii, lubo często, skromność, radość, zdziwienie, iey twarz nadobną barwą stolistney róży krasiły. Kiedy z głową zwieszoną dumała w milczeniu, podobną była do Lilii, ale gdy przesuwała się po smugach , lub z zapałem dawne Ballady śpiewała, z świetnieyszym kwiatem równać ią należało. Emma Gordon wiedziała , że piękną była i iakżeby o tem wiedzieć nie miała? Czytała wieść tę w oczach każdego kogo spotkała, czytała ią w uprzeymych słowach starca, w miłosnych młodzieńca spojrzeniach; czytała ią w tym nagłym uśmiechu, którym się sama zdobiła, kiedy rano przed małem zwierciadłem gładząc krucze pierścienie, część tylko wdzięków swoich widziała, lub kiedy nachylona nad czystym stłumieniem, chłodząc gładkie czoło wodą iego, całą twarz, całą swą kibić uyreała. Ale ta iey piękność nie czyniła ią dumną, owszem wdzięczna za nią dawcy wszelkiego dobra, dla każdego słodką, pobłażającą, łagodną była. — Prawda że ród iey był nizki, a ułożenie łagodne z pasterską chatą, i z obyczajami owych gór pasterek; ale miesiąc ieden przepędzony w pańskich gmachach byłby złagodził ślady iey urodzenia i zrównał ią wytwornością z temi których pięknością daleko przewyższała. Słońce i słoty rąk iey się dotknęły, ale natura utworzyła ie delikatne i drobne. Lekkie były ślady iey stopy po zielonej darninie, przez przezroczyste Brzozowe lasy i po skałach po których iak koza skakała. Zdawała się bydź i miejscową i obcą pięknością, podobna stworzeniu z pod innego klimatu z kratowym spokrewnionego, łania wschodu; wśród łań szkockich lasów. Emma uyrzała dziewiętnastą wiosnę znaiąc miłość iedynie z dawnych Bardów pieśni i ballad. Te tkliwe dumy były iey roskoszą i umysł iey napawał się pięknością odwiecznych podań. W nich miłość zwykle ma coś smutnego w sobie, a czy pomyślna czy nieszczęśliwa zawsze we łzach się snuie. W nich często mowa o dziewicach gasnących w kwiecie wieku, w skutku ran i boleści serca, a ich luby czy to dzielny rycerz, czyli też pasterz spokoyny, zwykle polega w bitwie, lub też ginie wpośród północney burzy. W nich ciągle się odzywa głos tkliwy smętnego uczucia iakby mruczący strumień po kamykach. Emma nucąc na kwiecisley łące lub na urwisku skały te rozmaite podania, wystawiała sobie miłość lako lube uczucie, ale z śmiercią skoiarzone. Powtarzała te powieści z upodoba, niem, a gdy swym głosem nadobnym nowego im dodawała wyrazu, ten dźwięk obudzał w iey sercu dźwięk inny i odpowiadało to serce, że przyydzie dzień w którym dozna sobie właściwey lecz uciążliwey miłości. Łato niedawno zaczęte tak było pogodne i miłe, iż nie pamiętał równego nuystarszy pasterz. Nigdy przyrodzenie nie wydało się tak piękne Emmy oczom i Emmy sercu, nigdy ona sama tak piękną się nie zdawała oczom i sercu tych którzy ią pasącą trzody widzieli. Często zdobiła krucze warkocze i pierścienie wieńcami dzikiego wrzosu i kładła ich póty, póki czamość iey włosów nie roziaśniała się kwiatów świetnością; częściey jeszcze w mniey ozdobnym stroili zakrywała włosów przedziały białemi liliami, często także nawlekała na nitkę purpurowe iarzębin iagody i ładnie się wydawały czerwone po nich znaki obok żył błękitnych mlecznej iej szyi. Tak wśród gór Szkocyi płynęły dni iej dziewięlnastego lata, wieczory obok sędziwego oyca trawiła, noce w snach lubych schodziły. Ale przecież Emma nie znała co to iest miłość'? była iednak przedmiotem głębokiey, tkliwej, gwałtownej miłości. Jej brat cioteczny Walter Harden, żyć umierać chciałby z nią i dla niej, ale leszcze nie odkrył iej nigdy swego uczucia. Kilkoma laty był starszy od niey i długo ią kochał z zupełną czystością braterskiego przywiązania. Emma nie miała rodzonego brata, i często Waltera tem drogiem zwała imieniem. To imię tak iej serce z nim oswoiło, że nigdy w życiu na myśl iej nie przyszło w innem uważać go świetle. I on także siostrą ią nazywał; lecz pod tym pozorem inne wrzało uczucie; musiał mieć ią narzeczoną, musiał bydź iey mężem albo umrzeć. Kiedy ieszcze była dzieckiem, prowadził ią za rękę po lasach i górach, gdy późniey na dziewczę wyrosła przenosił ią przez wezbrane potoki i zaspy śniegowe, ale teraz kiedy iuż do dziewiczych lat doszła, spoglądał tylko na nią w milczeniu, a serce iego obciążone było tysiącem myśli, nadziei i żądań; nie wyiawiał ich ieszcze bo wiedział, że go tylko iak brata kochała. Widział także, że nie kochała innego i w tein była cała iego nadzieia. Jednego dnia Emma siedziała sobie w ciemnej dolinie między górami, owce iej pasły się koło niej; na ten odosobniony okrąg sokół tylko patrzał z góry unosząc się w powietrzu. Emma ucieszyła się, lecz nie zdziwiła się wcale, gdy uyrzała przed sobą Waltera Hardena; a kiedy usiadłszy obok niey na miękkim trawniku, wziął iey rękę w milczeniu, spoyrzała na niego z nadobnym uśmiechem i spytała się wesoło: iakaby go ważna sprawa w dalsze góry prowadziła? Walter w miejscu odpowiedzi gorącemi wyrazy wydał namiętność swey duszy, i błagał iey żeby mu obiecała, iż nim lato minie, ona iego żoną zostanie. Mówił prędko z drżeniem i z zapałem i czekał z biciem serca na Emmy odpowiedź. Nie było udania, sztuki, obłudy w czystey duszy Lilii Lidesdalu; nie wyrwała swóy ręki z ręki, która ią ściskała, nie powstała trawnika chociaż ramie Waltera iey serca się dotykało, nie odwróciła Z gniewem swóy piękney twarzy, ani łagodność srebrnego głosu zmieniła. Bracie! kochany bracie! dayniy pokóy temu wyrzekła. Alboż nam tak niedobrze? Czyż mogłoby nawet bydź iepiey?» Spokoyność z iaką te słowa wymówiła, do rozpaczy kochanka przywiodła; powstał nagle, puścił iey rękę, i zawołał z boleścią: «bądź zdrowa Emmo! bądź zdrowa !# Ale przecież nie odszedł; i ona wstała i wyszli oboie z samotney doliny; doszli razem do brzegów strumyka, a ich rozmowa była przyiazna i słodka. Walter mówił iey ciągle o swoich uczuciach, ona go słuchała, dziwiąc się iak mogła wzbudzić miłość w tym którego iak brata kochała, którego znała od kolebki. «Walterze! powtarzała mu, ty się mylisz! ty nie możesz mnie kochać miłością, bo ia ciebie inaczey kocham; miłość wcale inna! i daruy! ale ia żoną twoią bydź nie mogę; o nie — nie! Za innego także nie pójdę; ia nie chcę, ia się boię miłości, i przysięgam ci na ojca mego, na tę biblią świętą, którą tak często czytuiemy z sobą, na to słońce zapadaiące za góry, że nigdy, nigdy ślubu moiego z innym nie uyrzysz.» Walter zaspokojony tą przysięgą, przycisnął Emmę do serca; nie mówił iuż ani o małżeństwie, ani o miłości, i weszli oboie do zamieszkałey okolicy. Weszli iak brat i siostra, iak czynić zwykli byli przez tyle lat szczęśliwych. Wkrótce potem, oyciec Emmy posłał ią z pierwszym promieniem wschodzącego słońca do zamku Lidesdalu, gdzie właściciele odwieczni tych okolic, dawna i szlachetna rodzina Eliotów mieszkała; posłał ią z kilkoma koszyczkami dla młodych hrabianek. W końcu parowu nad którym chatka iego stała, rosła giętka rokicina, a z iey gałązek stary pasterz i iego córka tak ładne sprzęty pleść umieli, że nawet w wspaniałych pokoiach zamku łatwo mieysce mieć mogły. Emma założywszy za przepaskę swoią kilka zgrabnych koszyczków, przewiesiwszy resztę przez kształtne ramiona, szła wesoło ku zamkowi przez las wysokich więzów, kiedy spotkała młodego Hrabi Eliota, przyszłego dziedzica tey znokowitey rodziny idącego z wędką ku rzece. Ten młodzieniec wrócił był niedawno z Anglii, gdzie lat kilka bawił; przecież skoro Emmę spostrzegł, zgadł, że ona bydź musiała Lilią Lidesdalu. Pozdrowił ią tem imieniem, a po kilku miłych słowach, prosił, żeby mu który koszyczek dala. Zdiął sam ieden z kształtnych iey ramion, a z poufałością, którą wysoka iego dostoyność uniewinnić mogła, na gładkiem czole Emmy złożył pocałowanie; i rozeszli się, ona w dalszą drogę do zamku, on do wodospadu w którym założyć chciał wędkę. Nigdy ieszcze młody dziedzic Lidesdala tnkiey piękności nic widział. Milczenie poranne, śpiewem ptasząt tylko przerywane, czyste powietrze, dziwne uczucie napełniaiące iego serce, przekonały go w krotce, że chyba lube iakie widmo musiał widzieć przed sobą; a gdy Emma zupełnie znikła mu z cezów, dziwił się samemu sobie, iż mogąc przedłużyć ten sen tak miły nie uczynił tego. Widział jeszcze ten uśmiech, który ożywiał ićy oczy i dwa rzędy perłowych ząbków odkrywał. Widział ten rumieniec , którym zapłonęły śnieżne iey lica; u przecież to całe widzenie mieszało się w wyobraźni iego; osądził nareszcie że Bogini lata mu się ukazała, a w omamieniu swoiem w każdćy Lilii, którą idąc ku rzece postrzegł, czy w parowie, czy nad wodą, bóstwo swoie widział i sięgał po nią i rwał każdą, często z wiełkiem niebespieczeństwem: « Ona będzie musiała koniecznie przez most wracać do domu,» zawołał nareszcie; i pragnąc ią wyprzedzić, bieży, przebywa skały mchem okryte,. gęste zarośle; przydaie sobie drogi chcąc ią skrócić, stawa na moście, siada na wysokiey ławce i nie spuszcza oka z ścieszki, którą piękna dziewica wracać miała do domu.— Serce Emmy zadrżało, gdy dorodny panicz złożył pocałowanie na iey czole. Ani grubiiaństwa, ani zniewagi nie widziała w tym postępku; czuła iednak przykrość iakąś , lubo idąc ciągle przez las powtarzała sobie; «Jaki on dobry, że tak łaskawie z córką pasterza rozmawiał, a obracając głowę, by go raz ieszcze obaczyć, stanęło iey w myśli iż takiemi bydź musieli owi młodzieńcy, o których dawni Bardowie w swoich Balladach śpiewali, i że on godzien był bogatey i xiążęcego rodu oblubienicy, któraby z licznym dworem na śnieżnym koniu do zamku iego przyiechała. I zaczęta nucić balladę w którey podobny byt obraz. Tak doszła do zaniku, a zostawiwszy hrabiankom przeznaczone dla nich koszyki wracała do domu; iuż niedaleko była mostu, gdy ią zatrzymał wyglądaiący iey oddawna Eliot. « Musisz mi dać promień tych pięknych włosów, rzekł do nićy, clicę mieć pamiątkę po tym naycudownieyszym kw iecie z posiadłości mego oyca. » — Tak małego daru iakżeby synowi dziedzica odmówić, dała wiec pasterka promień swych włosów i widziała iak go młody panicz na sercu położył. Szła daley przez most, przez góry i lasy, a on zawsze szedł przy niey. Jakiż był wdzięk w każdem iego słowie! iak każde do serca biedney Emmy trafiało! Słuchała go i nie miała siły prosić młodego panicza by odszedł i zostawńł ią samą. Przy drodze stal pień zgruchotanego piorunem dębu. «Siądź tu piękna Lilio! zawołał Eliot, umiesz pewno ballad wiele, zanuć że mi którą, niech w niey będzie o miłości, niech wniey będzie o synie xiążęcym, który pasterkę pokochał!» Siadła Emma i zanuciła podobną balladę, każde słowo tak zwiększało iey pomieszanie, że skończywszy dziwiła się iakim cudem odśpiewać mogła. Powstała z mieysca a skłoniwszy się z pokorą młodemu dziedzicowi, uciekła.— Nie śmiał iey gonić Eliot, wolnym krokiem wrócił do zamku.— Od tego dnia niespokoyne i żywe uczucie zaięło serce młodzieńca; wiedział, że cnota i niewinność Emmy naywiększą iey piękności były ozdobą, a żoną ićy nazwać nie mógł. Każde z nich do innego świata należało; któżby ich połączył? Jego mieszkaniom był wspaniały zamek, ona dnie swoie pędziła w lepiance; iego oycowie z królami połączeni byli, iey naddziady ledwie nazwisko mieli. Gdybym był panem woli swoiej, wołał niekiedy, to co innego, ale tak.... Ach! oyciec wołałby umrzeć niżli w zamku swoim, ubogą widzieć obok syna pasterkę!» Dręczony temi myślano mimowolnie zbaczał często swe kroki ku mieyscu, gdzie wiedział, iż stała chata Emmy, i we trzy dni po picrwszem iey uyrzeniu, zobaczył ią zdaleka pasącą swe trzody. Przybiegł do niey, ona prawie osłupiała, obaczywszy go znowu przed sobą; zupełnie iey duszy pomięszanie, gwałtowne serca bicie, przekonały ią, że to co czuła było miłością; a na tę myśl mocniey ieszcze się strwożyła. Przed widokiem śmierci niechybney, nie byłaby prędzey uciec rada, a przecież nie znalazła dostatecznej siły do powstania z murawy na klórey siedziała.. . Młody panicz usiadł przy nićy, i nazywał ią nayczulszemi imionami.— Nigdy dotąd dziedzic bogatej Eliotów rodziny, nieśmiałej nie znał miłości, a teraz lubo serce iego gorzało, on był trwożliwy, i zdawało się, że mu Emma udzieliła swej boiaźliwości. Składał przed nią śluby i prośby, przysięgał, źc ieśli ona tylko go kochać zeclice, zapomni o różnicy urodzenia i przedstawi ią rodzicom iako żonę swoią.— Już dwa razy powtórzył te słowa, a dwa razy echo tylko mu odpowiedziało. Zapalony młodzieniec ukląkł przed pasterką i trzeci raz wzywaiąc iuż nieba, wielkim głosem ie wymówił, w tedy Emma blada z zadziwienia i przestrachu, niechcąc wierzyć własnym oczom, iż przyszłego Pana u nóg swoich widzi, krzyknęła: «Acb Panie co czynisz? Oyciec móy i ia poddani twoi iesteśmy! nam bydź u nóg twoich: powstań, odeydź, nie żartuy z biedney Emmy.... Odeydź, odeydź, bo gdyby Walter Harden tu przyszedł, albo stary móy oyciec, łajaliby biedną Emmę. » — Odszedł więc młody Hrabia, Emma zabrała się do powrotu do domu, ale iuż do spokoyności powrócić nie mogła. Ta miłość gorąca, którą w pięknych oczach Eliota wyczytała, na którą w sercu swoiem tak tkliwą odpowiedź widziała, ta chęć wyniesienia iey, zapomnienia różnicy stanu, wszystko to iey umysł mięszało; raz zdawało iey się że nią sen przykry i słodki miota, drugi raz, że się w niey spełnia iedna z dawnych ballad; ale zawsze czuła że się kocha, dostrzegała, że miłość opanowała iey serce, przewidywała, że śmierć tuż za niąprzyydzie. Tik koleyno szczęściem i trwogą zaięta, przyszła do domu drżąc cała. Chciała posłużyć oycu do wieczerzy, ręka iey nic utrzymać nie zdołała, chciała się modlić, nie mogła, ledwie o własney sile do łóżka zayść potrafiła. Wśród nocy okropna porwała ią gorączka; stary oyciec przyszedł do niey i rozpaczał, bo nie wiedział czy żyć będzie irdyne iego dziecię? Nazaiutrz smutek ogarnął całą okolicę, bo wszędzie wieść się rozeszła, że piękna Emma umiera. Pyszniła się iey wdziękami cała Lidesdalu kraina, kochało ią każde serce, i nie iedna przychylna ręka dotknęła się lekko wciągu dnia zamkniętych drzwi chatki, pytając się o iey zdrowie; nie iedne lista błagały Boga, żeby się nad nią zmiłował.— Lecz cóż się działo z Walterem ? kiedy lak więdła ulubiona iego Lilia. Wraz z oycem nie odstępował iey łóżka. Czyż nie była siostrą iego, chociaż nie chciała bydź Żoną? A gdy patrzył na iey oczy obłąkane gdy czuł krew tak szybko w przezroczystych iey żyłach, płynącą błagał Boga żeby Emmie powrócił zdrowie, luboby iey serce na zawsze było tego, którego imię częściey wymawiała od iego i oyca imienia Ani oyciec Emmy, ani Walter Harden nie wiedzieli wcale, że ona młodego Eliota widziała... Jakąż więc było dla Waltera boleścią, przekonywać się, że w kilku godzinach miłość iego więcey wrażenia na iey sercu zrobiła, niż iego równe iey życiu kochanie. Dla duszy mniey wspaniałey widok podobny byłby ostudził wszelkie przywiązanie, ale inaczey było z Walterem; iakżeby chętnie był przeiął w własne żyły trawiącą ią gorączkę! iakżeby chętnie był położył własną gło.wę na tey poduszce, która okrytą była rozruconemi iey włosami, gdyby ona wsparta na ręku Eliota, czerstwa i zdrowa szła z nim i z oycem do świątyni pańskiey. Ale inaczey siać się miało. Po tygodniowćy gorączce, po trzechdniowem iakby letargowem uśpieniu, Emma się ocknęła, i iey błędne oczy, spokoynie na twarzy Waltera spoczęły. Patrzyła na niego długo w milczeniu, nareszcie biorąc z trudnością rękę iego, przyłożyła ią do swego czoła i powiedziała: ><A móy oyciec czy żyie? czy umarł? może myślał także, że miłość iego Emmę zabite, i nie mógł ley myśli przeżyć. Acb! niecli żyie! córka iego takaż sama iak dawniey. W tćy srogiey walce poległa miłość, która na chwilę do duszy moiey trafiła.... iednakżę bądź pewny Walterze, żem nigdy nie zapomniała uczynioney tobie obietnicy. Pamiętam, przyrzekłam ci na słońce zachodzące, na biblią, że nigdy innego nie będę... Ale powiedz mi co się przez ten czas działo, wiele godzin, wiele dni, czy tygodni, czy miesięcy, iam była w tey gorączce? czym co mówiła? czy?.... Tu głos iey umilkł. — Nie było obłudy w tey prostey chatce, Walter i oyciec Emmy, który wkrótce nadszedł, opowiedzieli iey wsz.ystko co się działo, co mówiła w czasie swoiey choroby. 1 Emma z swoiey strony nic przed niemi nie zataiła. Dusza iey wyburzyła się w czasie gorączki , a za iey odeyściem spokoyną i swobodną została. Postać, głos, słowa szlachetnego młodzieńca, zupełnym snem stoły się dla niey; słabość, mdłe siły zwróciły zupełnie iey umysł ku życiu poziomemu, ku spokoynym uczuciom. Pomiędzy górami, pod błękitem nieba, obraz bogatego dziedzica przemawiałby ieszcze do iey wyobraźni, ale w tey skromney chatce, na tem prostem łożu, myśli iey ku rzeczywistemu skierowane były. Dziwne i wybuiałe marzenia minęły; teraz cbciała żyć jedynie dla oyca, dla brata, który przyiazną ręką poprawiał i gładził poduszkę, na którey iuż spokoyną iey głowa leżała. «Walterze! mówiła mu, przystaię na żądanie twoie, chcę bydź twoią żoną; obok ciebie uczucia moie tak miłe a przy tamtym O bo też tamten to sen który minął. Walter w uniesieniu nachylił się i pocałował blade iey usta. — «Tak Walterze, mówiła daley, ia clicę bydź twoią, Bóg przyymie tę obietnicę, ile, że może na śmiertelnem łożu ią czynię,... o! bom ia ieszcze bardzo chora Tak, nie cbcę bydź niczyją tylko twoią. Jeśli żyć będę to przy tobie, jeśli umrę, ty wraz z oycem, odprowadzisz mnie do grobu.... Aleś ty może kochał tylko piękną i świeżą Lilią Lidesdalu, dziś zwiędła i burzą zniszczona, iestże ci ieszcze drogą? Walter słuchał tych słów z rozkoszą lecz wierzyć im nie śmiał, i nie uwierzył póki Emma nie przyszedłszy do zupełnego zdrowia, nie powtórzyła mu ich uroczyście w obliczu oyca. Ufność zupełna, poufałość dawna wróciła do nieb; wróciła też zwolna i świeżość Emmie, zdawało się nawet, że iey nowych wdzięków przybyło, bo ieszcze łatwiey i prędzey rumieniła się niżli dawniey, a płeć iey ieszcze gładszą została. Z Walterem iuż była tak dobrze, że bez pomięszania o młodym Eliocie mówiła, i dowiedziała się od niego przyczyny dla którćy nie pokazywał się iuż w tych stronach? Tey samey nocy kiedy ona na gorączkę zapadła, on odebrał z Francyi wiadomość, źe oyciec iego bawiący w Paryżu był umieraiącym. Poiechał więc natychmiast, ale młode hrabianki, przysyłały codziennie w czasie iey choroby, dowiadywać się iak się miewa? i wiele iey dostarczały lekarstw i przysmaczków. Lekko i miło się zrobiło na sercu Emmie, gdy się dowiedziała, że nie mógł młody dziedzic wiedzieć, że ona tak chorowała. Więcey ieszcze pokochała Waltera, iż nie ukrywał co współzalotnika uniewinniało, a przekonywaiąc się codzień więcey o iego uczuciach i cnotach, co dzień go więcćy kochała. Już Emma zaczęła znowu chodzić po górach i paść trzody swoie w dolinie; ale Walter częściey był przy nićy iak dawniey i godziny prędzey i miley schodziły. Po skończonem żniwie, kiedy xiężyc miał pierwszy krąg swóy roztoczyć, obiecała zostać iego żoną. Już się po całey okolicy rozeszło bliskie piękney Lilii zamęście, nikt mu się nie dziwił, każdy mówił: i dobrana będzie para. » Starzy ludzie szeptali sobie iednak do ucha: «Rzadko się to zdarza, żeby Bóg węzłem małżeńskim związał, tych którzy iuż pokrewieństwem złączeni.)) Już tylko tydzień był przed dniem naznaczonym. Lilia Lidesdalu świeższa, pięknieysza iak kiedy, wracała wieczorem do domu. Walter poiechał był na jarmark do pobliskiego miasteczka; domyślała się, że iey iaki podarek przywiezie, i myślała sobie iaki też będzie ? W tćm słyszy za sobą stąpanie konia i ledwie nie w iedney chwili młodego Eliota widzi przed sobą. Emmy sen iuż był spełzł oddawna, patrzyła więc na młodzieńca z zadziwieniem, ale bez pomięszania.—Juz dawno cię nie widziałem Emmo, dawno, bardzo dawno.... Ale móy oyciec, musiałaś o tem słyszeć móy oyciec był chory, pilnowałem iego łoża.. kochałem go Emmo, był moim oycem, tak dobrym oycem!.... umarł!... (i tu młodemu dziedzicowi łzy oczy zasuły) ale teraz iedno tylko gadanie ludzkie mogłoby mi przeszkodzić do zostania mężem twoim .... twoim mężem, piękna Lilio.... Lecz czemże są dla mnie ludzie? czem ziemia cała przy tobie?».... Tu rozkochany i zapalony młodzieniec widząc iakąś zmianę w oczach Emmy, zaczął iey przywodzić na pamięć dawne iego obietnice, iey milczenie, czułe spoyrzenia.... a widząc coraz więcey oboiętności w niey całey, prędszy od wiatru porwał ią i na prędszym od wiatru posadził rumaku. I poiechali prędszym niż wiatr pędem. Jechali więc, a Emma od zmysłów odszedłszy, nic nie wiedziała, póki nie wiechali w las wspaniały. Tam była skromna, lecz piękna chatka, u drzwi ićy zatrzymał się młody Eliot, zsadził Emmę z konia i powiedział: «To będzie dom nasz godowy, dziś poślubić mnie musisz, dziś Emmo, droga Emmo, będziesz żoną moią. »— Zdziwiona dziewica odpowiedzi znaleźć nie mogła. — Ten sen, który ią kiedyś łudził, miałże doprawdy bydź spełnionym? W mocyż ićy było postać żoną tego, który obudził w iey sercu tak żywą skłonność, wzniecił walki, które ią u drzwi postawiły grobu? Miałażby i ona z kolei podać wieszczkowi jakiemu treść nowey Ballady? Mogłażby nasycić swą próżność? (a któreż serce niewieście od niey iest wolne?) Mogłażby nareszcie skromne Lilii Lidesdalu imię na nazwisko Pani całey tey okolicy zamienić? Takie i podobne myśli tłoczyły się w iey głowie, poiąć się nie mogła, strach ią ogarniał i wątpiła o prawdzie tego co się koło niey działo.— Wtedy poważna i piękna osoba wyszła z chatki, poznała w niey Emma starszą siostrę Eliota. Nie dawno i nie raz nosiła ićy do zamku koszyki własney i oyca roboty, i nie raz rumieniąc się spuściła oczy, słysząc iak mówiła do siostry.- iż zasługuje na Lilii przydomek. Emmo! powiedziała miłym głosem podaiąc iey rękę, Emmo Gordon, móy brat cię kocha i prosił mnie, żebym cię siostrą nazwała, iam wszystko dla mego brata uczynić gotowa, wszystko nawet z dumy ofiarę. A ty chceszże iść za niego? dodała z uśmiechem. Córka ubogiego pasterza zaślubiszże chętnie dziedzica bogatych włości, potomka xiążęcego rodu? Wiem żeś piękna, wiem żeś dobra, może Boga i matkę obrażam, ale tobie sprzyjać będę, i muszę cię widzieć żoną brata mego.»—Tu iuż Emma wątpić przestała. Siostra Eliota mówiła iey, że młody hrabia chcę się z nią żenić. Prawdą więc było, iż zostać mogła panią tego wspaniałego zaniku, równą tym przed któremi dotąd się korzyła, żoną tego, dla którego nie dawno umierać cbciała, który ią lak kochał! Podobne Zmiany losu dawne pieśni opiewały; i ona więc była iedną z tych obranych dziewic, które ledwie co wiek się rodzą i tak głośne po sobie zostawuią imię. Podobnie dumaiąc stała w milczeniu ................... Widział kto kiedy słońce południowe odbiiaiące w brunatney wodzie iasne promienie swoie? wtedy błyszcząca woda słoneczne nurty toczyć się zdaie; niechże obłok słońce zasłoni, woda brunatną wodą, napowrót zostanie. Tak stało się z Emmą, omamił ią blask na chwilę, lecz wspomniała o Walterze; ta myśl stała się dla niey obłokiem, zasłoniła mamiące słońce, okazała rzeczywistość, i wiedney chwili dziewica obaczyła rzeczy wprawdziwem świetle, powzięła niezmienne zdanie. Poznała, że ią Opatrzność do cichego przeznaczyła życia; sam nawet kwiat, który był.iey godłem, rósł naypiękniey w samotney dolinie. Miałażby wstydzić się oyca, rodzinney chatki? miałażby opuścić ubóstwo i pracę w których wzrosła, i tak szczęśliwą była? Miałażby nadewszystko bydź wiarołomną? zdradzić dobrego Waltera? A kiedy szlachetny młodzieniec raz drżący i blady, drugi raz wzapale, u nóg iey klęcząc, nadzieią, boiaźnią, gniewem koleyno był miotany, ona rzekła: «Panie móy! czyż uydą bezkarnie słowa, które sługa twoia wyrzec się ośmieli? Nieszczęśliwa ieslem, bo mimowolnie obrazić cię muszę. Ja, która nietylko ręki twoie'y, ale weyrzenia łaskawego niegodna iestem, ia tobie i zacney siostrze odmówić muszę, — Na te słowa rozgniewany młodzieniec odepchnął Emmę od siebie, ona klękła przed iego siostrą. uPani 1 racz mnie wysłuchać, zawołała; iam nie uczona, prosta dziewczyna, ale nauczył mnie iednak oyciec co to iest przysiądz.na biblią, na Boga! Powiedział mi, że świat ten minie i marności iego, a dusza nasza na wieki żyć będzie. Przyrzekłam Walterowi, że będę iego żoną; czyżbym w straszliwy dzień sądu boskiego nie była po lewey stronie, gdybym złamać mogła tę przysięgę? Kocham Waltera, nie kocham go tą miłością która zabiia, ale kocham go tem słodkiem uczuciem, które spokoyność, swobodę, i wesele rodzi. O! darujcie, że tak śmiało przed wami mówię, przed wami na których bym oczu podnieść nie powinna. O panie móy! gdyby mnie Bóg równą tobie panią był stworzył, nie byłoby drugiego dla mnie, ani na lądzie, ani za morzem, ani na wszystkich wyspach morskich. Ale Emmę Gordon, Bóg stworzył dla Waltera Hardena, z nim tylko bydź szczęśliwą, iego uszczęśliwić mogę. Nie gniewaycie się na mnie! pozwólcic niechay wrócę do domu oyca moiego.»— Dziedzicowi ogromnych włości, potomkowi Xiążąt, odmówienie ubogiey pasterki było rzeczą nieprzewidzianą; błagał ią ieszcze, prosił, groził, wszystko było nadaremnem. Załamawszy ręce stanął oparty o drzewo, a Emma tak ieszcze do siostry iego mówiła: O pani! ty ptzynaymniey nie gnieway się na mnie. Przyydzie czas, kiedy i ty i sędziwa matka twoia błogosławić imię biedney Emmy będziecie, że nie chciała w dom wasz niezgody i nieszczęścia wprowadzać. Nigdyby zacna matka wasza, ani tobie, ani synowi nie przebaczyła. A on iakźeby mógł kochać tę, któraby na niego przeklęstwo matki ściągnęła ? O Boże! zawołała podnosząc piękne swe oczy i kształtne ramiona do nieba, o Boże dziękuię ci żeś mnie oświecił. Twoia to moc nie inna tćy siły biedney Emmie dodała! To powiedziawszy wstała, pocałowała siostrę Eliota w koniec sukni, na iey brata z nieśmiałością spoyrzała, i poszła. Spotkała niedaleko Waltera szukaiącego ią wszędzie, opowiedziała mu wszystko, i przy nim zupełną odzyskała spokoyność. Trzeciego dnia potem, roztoczył xiężyc krąg swóy całkowity, i piękna Lilia została zoną Waltera. Dnie, miesiące, lata minęły, i wieniec równie miłych iak ona kwiatków, rozwinął się w iey chacie. Jednego pięknego wieczora, kiedy pasterz, młoda leez spoważniała zona iego, stary oyciec, i czworo nadobnych dziatek używali przed domem miłego Chłodu, usłyszeli tentent kilku koni i odgłos wesołych ieźdzców. Wkrótce zobaczyli przed sobą dorodnego młodziana na dzielnym koniu, a obok niego damę piękną i ślicznie ubraną. «Lilio Lidesdalu, rzekł młodzian zsiadając z konia , oto iest Pani wasza i żona moia. » Powstała Emma przed panem swoim, przed panią Lidesdalu, i wzajemnie im męża swego i dziatki przedstawiła.— Żyły długo te obie pary i nie było nikomu wiadomo, która była szczęśliwsza i więcey od męża kochana, czy Lilia czy pani Lidesdalu. ROZMAITOŚCI LITERACKIE. W PRZECIĄGU roku zeszłego (1829) wyszło nowych dzieł polskich w drukarniach warszawskich 114, zaprzeszłego roku tylko 101, a więc o 43 więcej. Kalendarzy na rok 1830 wyszło w Warszawie: gospodarskich 3, rolniczy 1, leśny przy Sylwanie 1, niemiecki 1, hebrayski 1; ściennych 3, stoliczkowy 1; kalendarzyków politycznych 2, kieszonkowy i, noworocznik kieszonkowy 1. Nadto w Kaliszu i Lublinie po iednym kalendarzu polskim i 1 niemiecki w Kaliszu. Melitele noworocznik na rok bieżący, przez Ed. Odyńca wydawany, ieszcze wyidzie z druku. Pisma czasowe polskie na rok 1S30 ogłoszone wychodzące w Warszawie, są te: Z. Naukowe. Pamiętnik Umieiętności czystych i stosowanych dzielący się w tym roku na dwa osobne oddziały, na a) Pamiętnik Umieiętności moralnych i literatury, wydawany przez K. L. Szyrmę b) Pamiętnik fizycznych, matematycznych i statystycznych umieiętności z zastosowaniem do przemysłu, wydawany przez M. A. Pawłowicza i S. F. Janickiego. Themis Polska pismo nauce i praktyce prawa poświęcone. Izys Polska czyli Dziennik umieiętności wynalazków, kunsztów i rękodzieł przez Lelowskiego. (wychodzą miesięcznie) Pamiętnik Warszawski lekarski, przez Dr. Malcza. Sylwan, dziennik nauk leśnych i łowieckich, przez Barona Brinken. Pamiętnik Sandomierski poświęcony starożytnościom polskim. Wybór podróży wydawany przez Dembowskiego; nakładem Dmochowskiego, (wychodzą kwartalnie) Pamiętnik dla płci piękney, (dwa razy na miesiąc) Dekameron polski, (trzy razy na miesiąc) Stawiania tygodnik dla rzemiosł, rolnictwa, handlu i t. d. przez Kitaiewskiego. Motyl, pismo zawierające poezye, romanse, mody z rycinami. Ziemomysł pisemko dla dzieci, .{wychodzą tygodniowo) Wiadomości handlowe {dwa razy na tydzień). Dziennik praw. Dziennik Woiewódzki (w każdem woiewództwie ieden.) Piast pismo technologiczne. Roczniki Tow. Przy. Nauk. Posiedzenia Publiczne Uniw. Warszawskiego, {wychodzą bez oznaczonego czasu) Biblioteka handlowa zapowiedziana przez Bank. Dziennik dla dzieci przez Jachowicza {wychodzi co dzień). 9 II. Polityczne czyli Gazety. Dziennik Powszechny kraiowy — Gazeta Warszawska—Gazeta Korrespondenta z rozmaitościami — Gazeta polska — Kuryer polski—Kuryer warszawski. Pisma czasowe polskie za granicami Królestwa wychodzące. W Krakowie i Gazeta Krakowska. Goniec Krakowski. Dziennik rządowy, zawieraiący same obwieszczenia. Rozmaitości naukowe. Dziennik ogrodniczy, przez Hr. Wódzickiego. Nadto w ięzyku łacińskim: Miscellanea Cracoviensia. (wychodzą bez onaczonego czasu). W Wilnie: Dziennik Wileński (wychodzi miesięcznie). Kuryer Litewski, (gazeta). W Petersburgu: Tygodnik Petersburgski, wiadomości kraiowych, zagranicznych, handlowych, literackich i t. d. We Lwowie: Czasopism xięgozbioru imienia Ossolińskich. Haliczanin, pismo literackie (wychodzą kwartalnie). Gazeta Lwowska z rozmaitościami. Gazeta ogrodnicza. W Poznaniu: Gazeta Poznańska. — Nayiaśnieyszy Pan nayłaskawiey udarować raczył pierścieniami kosztownemi Kaietana Niezabitowskiego za ofiarowane sobie Nowe Początki czytania dla młodzieży Litwy i Żmudzi, i Pana Miklaszewskiego za dzieie polskie dla użytku szkół. Za podobny rys dzieiów polskich dla płci piękney napisanych, N. Pan przeznaczył ich autorowi Ł. Gołębiowskiemu 3,000 złp. gratyfikacyi, a pewną summę na zakupienie 100 exemplarzy dzieła Mikołaia Witwickiego o pszczolnictwie. — P. Łukasiewicz przy xięgozbiorze Raczyńskich w Poznaniu, wydał doniesienie zachęcające do zaięcia się przekładami klassyków łacińskich lub do nadsyłania iuż wygotowanych do biblioteki publiczney Raczyńskich w Poznaniu. Donosi, że ieden ze znakomitych obywateli (lir. Edward Raczyński) łożyć chce na wydanie tych przekładów. Tłómaczom zapewnia eig za pracę połowa drukowanych exemplarzy. — W Paryżu umarł 11 Lutego r. b. w 69 roku życia Xiądz GLEY, kapelan domu inwalidów, członek Tow. Przy. Nauk Warsz. znany ze swoiey przychylności do Polaków. Emigrant za czasów rewolucyi, potem ścisły przyjaciel Marszałka Davousta, zarządzał w iego imieniu Xięztwem Łowickiem. Wtenczas nauczył się po polsku. Za powrotem do Paryża udzielał w Bulletynie powszechnym Barona Ferrussac wiadomości o dziełach i literaturze polskiey, historyą polską Naruszewicza przełożył na francuzki język: praca ta iest w rękopismie. W dykcyonarzu sławnych ludzi Michauda umieścił biografią Matyasa Korwina, Nestora historyka, Poniatowskiego, Tarnowskiego, Wacława, Władysława Łokietka podług Lelewela, Zamoyskiego i t. d. — Ziomkowie nasi z Galicyi ze smutkiem donoszą o zgonie Józefa Dzierzkowskiego vice-marszałka koronnego, deputata stanów galicyyskich, który wysokie ukształcenie sobie samemu był winien i gorliwie zaymował się dobrem powszechnem. Naywięcey pracował nad prawem i ekonomią polityczną. Spodziewają się ze pisma iego będą zebrane i ogłoszone drukiem. Był on członkiem Król. Tow. Przy. Nauk. — Dnia 17 Lutego obiął w Uniwersytecie Warsz. Doktor Medycyny Kaczkowski katedrę terapii i kliniki, wakuiącą po śmierci Prof. Freiera. — Professorowie Uniwersytetu Warsz. Fr. Hr. Skarbek i Stanisław Kunatt zostali członkami Paryzkiego towarzystwa ekonomicznego. Pierwszego dzieło o Ekonomii Polityczney, we francuzkim języku napisano, Król Francuzki łaskawie przyiąć raczył. — Testamentowy zapis Kościuszki 15,000 dollarów no oswobodzenie niewolników afrykańskich w Ameryce północney i udzielenie im dobrodzieystw wychowania i oświaty, przychodzi do skutku. Szkołę na ten cel przeznaczoną zakładają w New Yersey, pod nazwiskiem Kościuszko-School. Trudni się tem - towarzystwo wychowania Afrykanów. — Żydzi Drezdeńscy kilkakrotnie iuż podawali o udzielenie praw obywatelskich. Dnia 10 Września zeszłego roku obchodzili rocznicę urodzin Moyżesza Mendelsona, i przy tey okoliczności utworzyli towarzystwo pod nazwiskiem Mendelsona, które zamierza rozszerzać sztuki, rzemiosła, nauki, przemysł między młodzieżą wyznania moyżeszowego, i rozkrzewiać lepsze wyobrażenia o Izraelitach i izraelityzmie. Przedstawili Xięciu Fryderykowi Augustowi plan swoiey fundacyi z proźbą, aby w przyszłości młodzieży izraelickiey wolno było uczyć się sztuk i rzemiosł, i aby im nadal wyzwolenie od cechów nie było wstrzymywane. NOWE DZIEŁA. Poezje Biblijne przez Stefana Witwickiego w Drukarni Szkolney w Warszawie , 1830. 8vo sir. 114. Pod tym tytułem wyszedł zbiór pięknieyszych mieysc z biblii. Z pomiędzy nich Tobiasz znany iuż publiczności z przeszłorocznćy Meliteli. W dalszym ciągu naywięcćy zaymuiące są Izmael, znalezienie Rebeki wyiątki z xięgi Joba i kilka psalmów wydane z prawdziwą mocą i bibliyną stylu prostotą. Przekładem całego Joba ma wkrótce zbogacic literaturę naszą K. Brodziński. W dzisieyszym stanie powszechnego zamętu zdań poetyckich, pochodzących ztąd naybardziey, że na małą liczbę piszących mamy zgraię krytyków, milo iest pomyśleń, że znayduią się przecie tacy, którzy dla uratowania poezyi od zagłady, umysły narodu wyrywaiąc z ciasnych szranków tak nazwanej klassyczności i romantyczności, zwracaią ie na owe wielkie wzory prawdziwej poezyi, które nie zależąc od przelotnej mody, lub krótkowidzącego stronnictwa, czystego iej ducha są wypływem. To ich źródło iest równie bogate iak czyste, opiniami nie zamącone: i rzecz zastanowienia godna, że w tym wzniosłym poezyi rodzaiu, nayznakomitsi nasi poeci, iak Kochanowski i Karpiński, czerpali ożywienie dla swoich uczuć i natchnień. Jakkolwiek zacny autor wspomnionych poezyy biblijnych życzy tylko pod względem literackim a nie z moralnych pobudek bydź sądzonym, iak gdyby nie dowierzał sprawiedliwości sądu swoich współczesnych; ta obawa iego iest zbyteczna. Oddala od siebie wszelką podejrzliwość kto się iak on z swych uczuć nad dzisieyszym składem społeczeństwa z taką prawdą i oburzeniem tłómaczy. Żyiemy, mówi on, w wieku wielkich uczuć, wielkich myśli, i wielkiey hypokryzyi. Nie tylko dziś zdania, sądy, i opinie, ale nawet uczucia są udawane i kłamane. Ztąd to przerażaiąca niemoc i zmienność charakterów, która epoki naszej zdaie się bydź plamą wyłączną. Miłość ludzkości, i miłość bóstwa, dwa uczucia naywspanialsze, dwa główne znamiona serc szlachetnych zostały dla wielu narzędziem tylko osobistego, interesu i pychy nikczemney. Posiada towarzystwo i czcić umie ludzi zacnych i bogoboynych, którzy miłości Boga dowodzą naylepiey przez czynną miłość bliźniego; lecz iluż także musi cierpieć fałszerzy, obłudników, i zmyślohych świętoszków! o których Chrystus powiedział: iź czynią aby byli widziani, a mędrzec Pański przestrzega: nie wierzcie im, bo siedin złośpi są w ich sercach. » O znakach przecinkowych w piśmie czyli znakach pisarskich, w Warszawie u Glucksberga , 1830 roku str. 147. 8vo. Nie tayno iest nikomu, iak wielka do nowszych dzieł polskich wcisnęła się niestałość i prawie zamęt pisowni i interpunkcyi. Królewskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk chcąc tey niepewności na zawsze zapobiedz, mianowało z swego grono deputacyą do ułożenia prawideł pisowni, które wkrótce wyydą z druku; lecz oznaczenie interpunkcyi czyli znaków pisarskich nie wchodziło w obręb tey pracy. Nie chcąc jednak i w tym przedmiocie zostawić co do żądania, jeden z członków do Deputacyi należących, Prof. Un. Felix Bentkowski, z własnego popędu podiął się wypracowania pożytecznego pisma o istocie znaków pisarskich, i gdzie właściwie kładzione bydź powinny. Uważa w swem piśmie autor, że Francuzi większą od Niemców w przecinkowaniu zachowuią dokładność; a z dzieł u nas, dzieła Jana Śniadeckiego i Krasickiego (wydania Dmochowskiego) naylepszą odznaczają się pisownią; z nich też jedynie brał autor przykłady do poparcia swoich twierdzeń i prawideł. Dziełko to łącząc w sobie dwoiaki wzgląd, grammatyczny który iest oraz logicznym, i deklamacyyny, i na tey podstawie zasadzaiąc prawidła przecinkowania, trafnością swoią, równie iak obszernością i gruntownością czyni swemu przedmiotowi zupełnie zadosyć. Te właśnie zalety powoduią nami, Se śmiało i nawet z przyjemnością, na co każde dokładne dzieło zasługuie, polecamy pracę autora publiczności a naybardziey nauczycielom literatury oyczystey. Dokładność interpunkcji więcej, niż może kto mniema, iest oznaką i porządku myśli i iasnych wyobrażeń. —- W drukarni Towarzystwa Missyonarzów angielskich w Warszawie na Lesznie, wyszły xiąźeczki religijnej treści, tłumaczone ich staraniem z języka angielskiego na polski. 1) Odezwa do całego plemienia Izraela, dla wzbudzenia w niem chęci czytania pism świętych z pokorą i prawdziwą pobożnością serca. 2) Dowód z pism świętych Proroków, że iuż Messyasz przybydź musiał, i źe Jezus z Nazaret iest tym Messyaszem. 3) Modlitwy do nabożeństwa w sobotę odbywąiącego się dla nawrócenia żydów. 4) O pierwszeństwie czyli wyższości religii chrześciańskiej nad religią Mahometa (iest ieszcze w druku). Winniśmy tu iako osobliwość dodać, że przekładem, drukiem, nawet oprawą tych xiąźeczek trudnili się nowoochrzczeni przez Missyonarzów Izraelici. Widać w tem nietylko gorliwą chęć przymnoźenia chrześcian, lecz nadto rozsądny sposób wskazania nowochrzczeńcom drogi do pożytecznego zatrudnienia i uczciwego sposobu życia. Postępowanie takowe zwracając tych ludzi od niepewnych do stałych zatrudnień i zawodu życia, może także bydź iednym z naysilnieyszych środków do zapobieżenia przewrotności ich charakteru, w Niemczech iuź w przysłowie zamienionej, że żydzi tyle razy się chrzczą ile razy zabraknie im pieniędzy chrzesnych rodziców (Paten, geld.) — W drukarni Puławskiej wyszło drugie wydanie znanego romansu Pojata Bernatowicza. Jest to po Katalogu Duplikat Puławskich drugie dzieło z tego drukarskiego zakładu, którego użycie na drukowanie licznych w bibliotece Puławskiey nagromadzonych rękopismów nieobrachowane dla literatury narodowey może przynieść korzyści. Przy drukarni zaprowadza się także litografia. — Biblioteka słowiańska w Petersburgu. Dzieło to zawierać ma naydawnieysze pomniki sławiańskie. Akademia Petersburgska wezwała P. Hankę Wacława, bibliotekarza Muzeum Czeskiego w Pradze, do pomocy w wydawaniu tego dzieła. — Prof. Sartori wydaie w Wiedniu Historyczne opisanie stanu nauk literatury i narodów państwa austryackiego. W pierwszey części umieszcza wiadomości o literaturze Czechów, Morawczyków, Słowaków, Polaków, Sławiano-Serbów, Wendów i Węgrów; w drugiej zaś stan literatury łacińskiej u Węgrów i niemieckiej w całey Austryj. — P. Glucksberg ogłasza nowe wydanie historyi polskiey Naruszewicza i uzupełnienie wydanych przez siebie 10 tomów dzieł Krasickiego, czego załączamy tu prospekta. BONSTETTENA O zmianie wychowania młodzieży szlacheckiey. (1) WYCHOWANIE wieku dziecinnego częścią iest tylko wielkiey wychowania sztuki. Dopóki człowiek podległym iest działaniu przedmiotów zewnętrznych i wpływowi okoliczności; zapytywać się będzie, podług iakich praw działanie to rzeczy zewnętrznych wywiera się nietylko na wiek tego młodociany, lecz i na doyrzalszy. Sztuka ogrodnicza zależy nietylko na samem zasiewaniu, ale także na pielęgnowaniu roślin w każdey roku porze staraniom iey powierzonych. Należałoby powiększyć umieietność wychowania, i rozciągnąć ią na wszystkie pory wieku naszego; trzebaby przypomnieć sobie, że ieżeli wiek dziecinny (1) Uwagi te natchnione Bonstettenowi zostały po upadku możnowładztwa we Włoszech, a szczególniey w Bernie. Widział on młodzież zamożnych niegdyś rodzin guliinrn się w próżnowaniu i żalach wtenczas, kiedy należało szukać szlachetności duszy po utracie szlachectwa z urodzenia. Sama tylko Genewa, po utraceniu możnowładztwa z bogactw, poznała że ie odzyskać można przez stosowne wychowanie. Gdziekolwiek człowiek czuie w sobie godność istoty myslącey, tam uie może bydż dla niego upadku. ma swoie prawa, ma ie także wiek młodzieńczy, doyrzały i starość. Natenczas umieiętność rozwinięcia władz człowieka (wstrzymywana teraz w początkach bytu ludzkiego) rozgciągnęłaby się na całe iego życie. Ludzie mniey oświeceni zbyt wiele przyznaią wpływowi okoliczności. Życie nasze iest stosunkiem nietylko rzeczy z nami, lecz nawzaiem i nas z rzeczami. Łacno się zapomina, że przeznaczenie nasze iest dwóch sił wypadkiem; że się składa zdziałania przedmiotów na wolę naszą, a nadewszystko z oddziaływania teyże woli na to, co nas otacza; tym sposobem każdy iest twórcą przeznaczenia swego. Każdy może sam do siebie to powiedzieć, co rzemieślnik powiedział do pnia suchego: cóś zrobią z ciebie pniu teraz nieużyteczny? bożka czy ławkę! Maluit esse deurn. Wychowanie wieku dziecinnego ma mieysce u wszystkich narodów. Przyczyna tego, że kształcenie się w tym wieku za pośrednictwem cudzem iest koniecznem, kiedy w innych porach życia skutkiem iest własnego doświadczenia. Prawo żywienia i pielęgnowania dzieci, iest prawem natury wynikłem ze słodkiey potrzeby wspomagania i wspierania się wzajemnego; istnieie równie u dzikiego iak ucywilizowanego narodu, a nawet powoduią się niem i zwierzęta. Ptak uczy swoie pisklęta latać, żywić się, śpiewać; uczy ie tego co im szkodzić a co pomódz może. Ale to pierwsze wychowanie natury rozciągleysze iest u człowieka, niżeli u zwierząt; gdyż się stosuie tak do moralności, iak do fizyczności. Giętkość członków dziecięcia zdolnem ie czyni do naśladownictwa, i we wszystkich w święcię narodach, charakter i obyczaie rodziców, wyciskają piętno swoie na calem ich potomstwie. Wychowanie dziecka iest naturalne, gdyż wynika z niedołęźności iego; wychowanie młodzieńca mnićy naturalne, gdyż wiek ten nie będąc wiekiem słabości często daie mu zbyt przesadzone o silach rozumienie. Zastanawiając się atoli z uwagą spostrzegamy, iż są pewne prawa naturalne dla wieku młodzieńczego, których szukać za rodziną należy. Instrukcya rodziców i nauczycieli, wszystkiem iest dla dzibcięciti; znaiomość rzeczy a nadewszyslko mniemania spółzioników i co zowiemy opinią publiczną, wszystkiem iest dla młodzieńca. Działalność dziecięcia wielka iest i nagła, lecz zawsze rozpierzclihioua, niepewna, i że tak powiem bez ogniska; kiedy przeciwnie działalność młodzieńca iest stała, lubo na pozór żadna, w chwili nawet kiedy burzliwe namiętności nie cierpią nad sobą hamulca, i chcą wszystkie przełamać przeszkody. W wychowaniu domowem nauczyciele lub rodzice maią wszystkie sposoby przepisywania prawideł dziecięciu; przeciwnie młodzian, inko więcey samemu sobie oddany, nie korzysta iuż z nich w tym właśnie czasie, kiedy naywięcey tego potrzebuje. Władza nad umysłem ma swoie prawa, równie iak nad siłami lizycznemi. Prawa te dążą do skupienia w iedea punkt baczności, lecz do tego potrzeba ieszcze aby ćwiczenie umysłu nie przesiliło się i on miał odpoczynek; podobnie iak dobry zarząd fizyczny, dąży do pogodzenia z sobą potrzeby ruchu z potrzebą spoczynku. Jedynym środkiem instrukcyi pozostałym dla młodzieńca, są nauczyciele; ale w małych miastach dobrych nauczycieli albo zupełnie nie masz, albo przynajmniej rzadko bardzo znaleść ich można. Prócz tego po małych miastach bardzley jeszcze niż w wielkich, klassa zamożna oddaie się próżniactwu, które zatrutemu powietrzu podobne, kazi talenta i cnoty, zagrażając zniszczeniem maiątków najznakomitszym rodzinom. Wstrząśnienie wszystkich niemal maiątków było powodem, że wiele rodzin odstąpiło od dawnych zasad i zwyczaiów swoich. Rodzice przekonani są, iż nie mogą teraz synom swoim takiego przeznaczyć zawodu, iakiby im przeznaczyli wsystemacie dawnym, w którym wszystko na pierwotnych ustawach i nawyknieniu polegało. Wsystemacie dawnym czytać można było przyszłość w przeszłości, i każdy mógł powiedzieć sobie: Będę tem czem był móy oyciec. Ale za czasów naszych przyszłość iest nakształt tęczy prowadzącej w krainę, w której nic z tego co było, nie będzie; w krainę nieprzystępną dla trwaiących uporczywie przy dawnych nawyknieniacli. Zdaie się na pierwsze weyrzenie nic łatwieyszego, iak odmienić drogę i póyść drugą wiodącą do nowych nadziei; lecz to zawodzi. Niech upadnie iaka rękodzielnia, niech tysiące robotników przez to utraci robotę, a rzecz niezawodna, że ci robotnicy albo pomrą z głodu, albo żyć będą w nędzy, dopóki nie nabędą wprawy do iakiego nowego rzemiosła.. Nazbyt skłonni iesteśtny mniemać, że zdarzenia, których związku dochodzimy rozumowaniem, w rzeczy samej przez rozumowanie zdziałanemi były, gdy przecie widzimy, że namiętności a nie rozumowanie otwierają drogę, a nałóg ią toruie. Gdyby ludzie powodowali się wyobrażeniami swoiemi bardziey, niżeli szli za popędem nałogów, wyniknęłoby ztąd samo tylko za- mięszanie i niepokóy, a ieżeli iest iaki bieg powszechny rzeczy, nie zasadom lecz przykładom zgodność postępowania przypisać należy. Trzy rzeczy ruch nadaią wielki społecznościom: namiętności, nałogi kierowane przykładami, naostatek rozum, albo raczey rozumowanie. Dopóki nałogi lub namiętności góruią w człowieku, rozum zamiast kierowania niemi, sam poddaie się ich zwierzchnictwu. Nie zastanawia się wtedy nad namiętnościami i nałogami swoiemi, chyba tylko dla większego im się poddania. Przez opinią publiczną wyrozumiemy powszechnie przyięte przyczyny dla usprawiedliwienia nawyknień ogólnych, przez mądrość wszelką uległość tym przepisom. Gdy pohamujemy nasze namiętności, gdy odstąpimy dawnych nałogów, rozumowanie nami powodować zaczyna. W tym właśnie ostatnim przypadku znayduie się klassa ludzi zamożnych , w całey prawie Europie Wszędzie rodziny odstępują od pierwszych zasad swoich, wszędzie muszą myśl zwracać na siebie samych i oczekiwać, żeby się nowe ukszlałciły nałogi, żeby ubite ścieszki wskazały im drogę którą postępować należy. (1) (1) W takoweni przykrem położeniu, zostawała niedawno szlachecka młodzież Polska. Jedynym środkiem na odwrócenia złego Z tego stanu martwości wynika, że klassa zamożna, na pozór nayszczęśliwsza, trapioną iest naymocniey przez spędzanie na próżnowaniu młodych lat swoich, które dla każdego są naydroższe. Pierwszem złem z próżnowania wynikłem, iest nabywanie coraz więcey nałogów, przez które się toż próżnowanie uwiecznia. Mierzyćby nieiako można wzrost bezczynności w stolicach z wałęsania się po kawiarniach, a po małych miastach z liczby i obszerności schadzek, dokąd niednłężność i brak ochoty do pracy, ciągnie ludzi iak do takich lazaretów, gdzie nieuleczeni na umyśle małą przynayntniey przyjemność nudzenia się razem. Często utrzymuią się fałszywe wyobrażenia o użytecżności nauk. Nauki służą nietylko dla dowiedzenia się o tey lub owey rzeczy, lecz wprawiając do myślenia, bronią myśl od odrętwiałości. Wychowanie uczy kobiety przywiązywać baczność do tego co naybliżey ie obchodzi, znaią się one lepiey od mężczyzn na urządzeniu domowego gospodarstwa, na wygodach, korzyściach, i na wszystkiein co się ich dotyczę. Ztąd pochodzi, że odrętwienie bytu skierowanie iey przez ednkacyn na liczne drogi, które przemysł i handel nastręcza, a które od wielu z wyrzeczeniem się zadawnionych przesądów poczynają z korzyścią dla nich i dla kraiu bydź zwiedzane. To zdaie sie zbliżać tę pożądaną epokę, w którey każdy szczęścia swego nie od trafu losu wyglądać będzie, lecz od wtasnych sil i zdolności. Uięciein władzy losowi, i zmiennym okolicznościom, nie tylko się pomnoży lecz i ustali pomyślność każdego, a upadek stanie się niepodobnym. władz u kobiet nigdy tak zupełnem nieiest, iak u mężczyzn bezczynnych; żywy ich organizm mniey podlega owey sztuczney niedolężności, z próżnowania i odrętwienia myśli wylęgley. Kiedy się mówi o nauce próżniakom, powiadają: alboż to wszyscy maią bydź uczeni? Nieumiejętność im się podoba, a tak zaniedbuią ćwiczenie umysłu, bez czego zdrowia duszy osiągnąć niepodobna. Ale nie mówi się tym ludziom: bądźcie uczonemi, tylko dla uchronienia ich od niedolężności umysłu, zaleca się im iego ćwiczenie. Nie mówi się im: bądźcie Newtonami, nie bądźcie tylko niedołężni i niezdolni służyć wam samym, rodzinom waszym i społeczności. Niemasz błędnieyszego mniemania nad to, że umysł nie postępuie daley. Dusza iest ogniem, który podsycać należy i który gaśnie skoro się nie pomnaża. Myśl równie iak życie stać w iednem nie może mieyscu, i iak drzewo nowych nie puszczaiące gałęzi usycha. Praca i nabywanie wiadomości, nadaią siłę, i wzrost zdolnościom naszym. Porzuć pracę, zaniechay porządku,w zatrudnieniach twoich, będziesz ieszcze przez nieiaki czas miał wolne myśli, wypuścisz ieszcze podobnie zaniedbanemu przez ogrodnika drzewu słabe odrostki, ale one uschnąć niebawnie muszą. Umysł i organa wspólnie rozwiiać się zaczynają; lecz zdaie się że w dłngiey drodze życia czasami oddzielaią się od siebie. Często namiętności przytłumiają przymioty duszy i umysł zostaie w pewnym rodzaiu odrętwienia, lecz w człowieku który nie nikczemniał w wielkiey życia walce, działa on w zupełney mocy do późney starości, i opuszcza niekiedy zmysły pełen sił ieszcze. Słusznie odróżniaią człowieka uprawiającego nauki od człowieka uprawiającego swóy umysł. Liczony w szczęśliwem zapomnieniu o sobie, o samey tylko myśli nauce pomnaźaiąc ią i rozwiiaiąc; żyie całkidm powiedzieć można dla siebie samego. Człowiek zaś uprawiaiący swóy umysł, używa nauk iako środka stania się lepszym przez nałóg do ciągłego rozmyślania. U pierwszego nauka iest celem, u drugiego środkiem. Uczony lub literat iest naksztalt artysty obieraiącego sobie materyę, z którey twkirzy bożka i boliatyra. Człowiek ukształcony, biorąc samego siebie za przedmiot, stara się ozdobić duszę własną i nadać samemu sobie przymioty, iakie tylko człowiek posiadać może. Łatwo poiąć, że pod tym względem sam iedynie talent i zupełna ipgo swoboda posunąć mogą granicę znaiomości ludzkich i rozszerzyć widnokrąg wyobrażeń. Lećz iak nazwać człowieka, któryby się Wzbraniał czynić dobrze wswe'm życiu, nie dbał oswoie wykształcenie i nie usiłował stawać się coraz lepszym, pomnaźaiąc sposoby szczęścia i poważanie u ludzi? Dokazać tego nie można bez wyraźney woli, bez zwalczenia ociężałości własney i bez ochronienia życia od próżniactwa. Chceszli uprawiać twóy umysł, naprzód poznay zdolności twoie; baday, iaki ich kierunek biorą ich działania, i powiedz samemu sobie, że rozpaczanie o zdolności własney nie iest wcale skromnością, lecz tylko sidłem zastawionem na ciebie przez lenistwo. Niech ci nie idzie oto, iakbyś przewyższył drugich, ale raczey iakbyś przewyższył samego siebie. Ta samotna z tobą samym walka ważnieyszą iest od walki przewyższenie drugich na celu maiącey. Walka z samym sobą czyni człowieka coraz lepszym, kiedy w walce ze współzawodnikami tylko sztucznych nabywamy przymiotów. W tamtey zwycięstwo i nagroda zawsze są pewne, w drugiey często za powodzeniem idzie upokorzenie. Jedna czyni nas lepszymi, próżnymi druga; iedna podnosi nas przyczyniając nam sławy, druga stawia nas tylko na słabym gruncie ludzkiey opinii. Ludzie maiący wskazane sobie zatrudnienia, wciągani są w okres wyobrażeń powołania swego. Wynikaią ztąd dążenia i nałogi, które na końcu w pewnym zostaią związku z panuiącym ich rodzaiem życiajżycie ich przeto przybiera tę całość i ieduośó, bez klórey nie masz pewności w postępowaniu, ani szczęścia sobie obiecywać nie można. Człowiek bezczynny nic z tego nie ma. Pozbawiony wszelkiego zewnętrznego popędu, zostaie mu tylko popęd własny. Jeśli nie umie utworzyć sobie rodzaiu życia, i myśli stosownych do zamierzonego planu, błąkać się tylko bez celu i bez zasad będzie. Jakoż gdzieżby mu położyć przyszło zasady, ieśli nie zna jeszcze celu spraw swoich. Skoro nie umocowane i nie pov iązane ieszcze są części iego łodzi, iakże w niey ster umieści? Wielka iest wada w wychowaniu klassy zamożnych, pochodząca z niepoznania władz istoty naszey. Rozumieją źe ćwiczą wszystkie zdolności dziecięcia, Ćwicząc iego pamięć (1) i kształcąc iak naylepiey serce i rozum. Lecz w tein wyliczeniu władz człowieka, zapominają o uaywaźnieysze'y ze wszystkich, to ićst no woli. Bezwątpienia wszystkie władze istoty naszey ściśle są z sobą połączone, lecz wszystkie mogą bydź poymowaue oddzielnie, i stać się pojedynczo przedmiotem uprawy. Podział władz naszych iest ze wszystkich znalom ości psychologicznych nayniezhędnieyszym. Wola ma swoie prawa równie iak pamięć, poymowanie i wyobraźnia. Wola się wzmacnia przez (1) Bardzo fałszywe niekiedy bywaią wyobrażenia o użyciu pamięci. Zapominają że w uczeniu sit języków zmarłych, pamięć slii a nayninieyszą wnicli gra role. W oczach pól mędrka Juh nieuka wszędzie są synonimy z iednego do drugiego języka, i że nie masz nic iacnicyszi go nad tłumaczenie. Lecz, kiedy zastanowimy uwagę, że nnydrobnieysza cześć rzeczy i słów greckich i łacińskich synonimami iest rzeczy i słów nowoczcsoych, na iakie ic przyoblekamy, poyniicmy że wierne tlómaczenie równie iest niepodobne dla ucznia iak dokładność dodawania liczb nieoznaczonych. Zla łacina, iakiey uczą dzieci, wezwyezaia ic do przestawania na znaczeniu niewyruźnem lub falszywem. Jedno to iest iak żeby ich uczono stów igraszki zwaney rehm, która zależy na alluzyach, dwuznacznościach, która wyraża rzecz iaką przez słowo lub po słowie, wzięte w linem niewlaściweni iey znaczeniu. Ale kiedy pomyślimy, że czas trawiony na te słów igraszki uymowuny iest istotnemu poznawaniu rzeczy w tych czasach koniecznych , z zadziw iemem patrzyć przychodzi na te przestarzała mniemania szesnastego wieku, utrzymujące się nekiedy Jeszeze i wśród oświaty. Przyp. IPyit. , ćwiczenie, drętwieie przez nieczynność. a nadewszy. stko przez niedostatek oporu; połączą się mniey więcej z postanowieniami i myślami naszemi; ma swóy własny kierunek; daie się odwracać, naprowadzać, rozpraszać lub zgromadzać, sposobami z iey natury czerpanemi. Ćwiczą pamięć; lecz nie słyszałem nigdy, żeby w którym bądź układzie wychowania, usiłowano ćwiczyć wolę; a przecież wola ma prawidła swoie poniekąd tak istotne, iak pamięć, a może pewnieysze leszcze od prawideł innych władz umysłowych. Moralność cała zależy na czynieniu i zaniechaniu, na działalności i oporze. Zasadza się więcey na władzy chcenia, niżeli poznawania, i częściey grzeszymy niedostatkiem woli, niżeli niewiadomością złego lub dobrego. Każdy kto tylko usiłował pozbyć się nałogu iakiego lub stłumić iakowe uczucie, postrzegać mógł niepewność postępowania w usiłowaniach swoich. To przynaymniey pewna, że wszelkie odniesione nad sobą samym zwycięztwo dziwnie pomnaża moc woli, i że nic ią bardziey nie poniża, iak niestałość w uczynioneni raz należycie postanowieniu, na czem właściwie godność człowieka zależy. Ćwiczenie woli zawisło nieiako od stosunków czułości zsystemalem muszkułowym; uprawiać te stosunki iest w naszey mocy. Uczymy się opierać mniey więcey na woli naszey, czynimy to z czasem prawie mechanicznie, i ztąd wynika naśladowanie. Wielkieby w wychowaniu popełniono nadużycie, w zględem ćwiczenia woli, gdyby iey przyrodzonego dążenia nie zastosowano do ważności powziętych zamiarów. Wielkim mistrzem dla woli iest opór, który ona zwalczyć musi. I dla tego to wychowanie dawne przez samą surowość swoią iest dobre, w przypadkach gdzie działać potrzeba, gdyż nieszczęście uczy zwalczać przeszkody, i ustala silniey wolę; szczęście przeciwnie, nadewszyslko uczucie władzy nie będącey w naszey mocy, usunięciem przeszkód odrętwia wolę. Lecz wróćmy do rzeczy. Gdyby wola stosownie do obranego celu ćwiczoną była od dzieciństwa, próżnowanie mieyscaby nie miało. Ludzie często fałszywe czynią sobie wyobrażenie tego, co zowią przeznaczeniem swoiem. Są w życiu zdarzenia, które w odległości obchodzić zdaią się szczęście nasze: widziane zbliska, nie zmieniaią przecie w niezem położenia naszego. Bogactwa, puścizny, dostoieństwa i godności, ukazuią znaczne wżyciu epoki, są to iakby tryumfalne bramy zdobiące widok przyszłości; lecz po przeyściu nasze'm przez nie, czuiemy niekiedy z zadziwieniem, że ieszcze Jesteśmy ciź sami, i że zawsze przechodzimy przez nie. Nie tak się dzieie z odmianami w nas samych sprawionemi, przez własną naszę wolę. Wszelki plan życia silnie powzięty i bacznie rozważony, większe zdziałałby odmiany w przeznaczeniu naszem, niżby tego dokazały rzeczy zewnętrzne, tak dalece, iż gdyby śmy widzieć mogli życie nasze wewnętrzne, iuk widzimy iego zewnętrzne powłoki, tedy dziwilibyśmy się więcey dziełu woli naszey, aniżeli dziełu fortuny. Zapytają mię czego się uczyć powinien człowiek, który daymy że żyie bez żadnego obowiązku na wsi lub w małem miasteczku; uważny iakie iego konieczne zatrudnienia, a przekonasz się, że dobrze dokonywać wszystkiego co się przedsiebierze, iest iednym z pier-wszych warunków. Nayezęściey bardzo mało zachodzi związku między tem czego uczą dziecięcia, a coby mu umieć potrzeba było w dalszym biegu ipgo życia. Dobrze robią że uczą łaciny; lecz źle robią ucząc iey tego, któremu ona nie będzie potrzebna. To samo się ma rozumieć i o muzyce, która żadney nie sprawia przyjemności, skoro się tylko zostaie przy pierwszych iey początkach. Te wszystkie rzeczy i tyle innych uważam za niepotrzebne wtenczas, gdy przewidzieć można, iż się ich nigdy prawdziwie nie użyie, przeto że samemi tylko ich początkami obeznani iesteśmy. Konieczną iest rzeczą mówić ięzykiem własnego kraiu, i znać go dokładnie iest iedną z naypierwzych wiadomości. Dobrze iest uczyć łaciny lub greczyzny, lecz obok rodowitego Języka. Żeby zbierać owoce z iakieybądź pracy, nie trzeba przestawać na samych początkach, i dlatego wyższe wychowanie przydać należy do elementarnego w którent uczą samych początków. Przypatrując się daley zatrudnieniom doyrzałego człowieka, zobaczymy, że każdy tracić wiele czasu musi na strzeżenie swych nabytków. Nic nie daie większey wartości pieniędzom, iak czas łożony na ich zebranie. Wiadomości bezpośrednio potrzebne do ochronienia majątku, są pierwszey potrzeby wiadomościami. Gdyby można nawet na los swóy bydź obojętnym, zawsze iednak korzystną byłoby rzeczą czynić dobrze to co się czyni, choćby dlatego tylko, ie z czynów dobrych doznaiemy pewney rozkoszy, a niesmaku ze złych. Posiada ktoś ziemię do uprawy, iakież słodsze mole mieć zatrudnienie nad to, które przedwszystkiemi sztukami nas tak przyjemnie z przyrodzeniem łączy? Polubisz-li tę sztukę, a iuż wszystkie prace twoie powab mieć dla ciebie będą; przywiążesz się do życia w miarę nabywanych przez siebie wiadomości, kiedy przeciwnie oziębłość na zatrudnienia, uważane przezemnie za potrzebne, zdolna wszystko, nawet życie całe, zatruć niesmakiem. Jesteś-li oycem rodziny? wychowanie iest sztuką w którey takie zrobiono postępy, iż nie godzi się iey nie znać; obcym będąc w tey sztuce, tracisz powoli całe poważanie w rodzinie własney. Zmuszony radzić się drugich wtem, co istotnie do ciebie należy, iakże możesz wymagać dla siebie poszanowania? Nie mówiłem dotąd o żadnym talencie. Zdaie się bydź prawdą, że każdy człowiek ma talent wrodzony; lecz kiedy pytanie iest o talentach znakomitych. i o ile się obiawiaią, wyznać należy, że wielkie talenta są rzadkie. Wielki talent wykrywa się przez naywyraźnieyszą potrzebę iakiego szczególnego zatrudnienia. Naylepsza rada, iaką tak uposażonym ludziom dać można, iest ta żeby się poświęcili całkiem posiadanemu przez siebie darowi nieba. Ubóstwo mniey szkodzi talentom aniżeli bogactwo. Ubóstwo dąży do zebrania w punkt iedm życia, kiedy bogactwo rozprasza ie. Człowiekowi z geniuszem nie wypada nic innego czynić, iak tylko geniuszowi swoiemu zupełnie się oddać i życie swe w iedno ognisko skupić. Trzeba żeby sobie powiedział, że w rozwinięciu talentu a niegdzie indziey szukać mu należy mienia, chwały, szczęścia i tego wszystkiego co tylko godnem iest zabiegów istoty naszey. Rzadko bardzo znaleść, oyców którzyby godnie oceniali talent swych dzieci. Powiedz nie iedneniu, żeby synowi swemu dał wychowanie w obrębach przyrodzonego talentu, nie zrozumie cię. Rozróżnić tu należy umieiętności od sztuk pięknych. Nie znam pięknieyszego stanu nad stan człowieka, który przez maiąlek swóy zyskał niepodległość, i wszystkie dostatki od potrzeb życia pozostaiące poświęca naukom. Fortuna rzuca blask na naukę, a ta go odbiia na fortunę; kiedy przeciwnie ślepe oddanie się namiętnościom, podległość ludziom i rzeczom, iest wyrzeczeniem się nayszlachetnieyszego i naysłusznieyszego panowania nad sobą samym. Dwie rzeczy nadaią godność życiu poświęconemu pięknym sztukom: wielkość talentu i czystość obyczaiów. Część sztuk pięknych zależąca od wykonywania, iest prawie mechaniczna i wtedy tylko kiedy materya pod władaniem geniuszu zostaie, sztuka zyskuie całą swą wyższość i godność. Jakież świątobliwsze było życie, ieżeli nie Angieliki Kauffmann? Któraż niewiasta szanownieyszą od niey była? Opuściła życie poruczaiąc się całkiem geniuszowi swoiemu, i podług wyrażenia iednego z poetów, głowa iey zgięła się przed śmiercią podobnie kłosowi nachylonemu pod ciężarem własnego plonu. W ostatniem iey dziele, umierającą kończonem ręką, iaśnieie młodość dowodząca, że dusza żyie wtedy nawet, kiedy zmysłów działanie około niey ustaic. Klórvź człowiek z geniuszem większego od Konowy godzien uczczenia? Zaliż się nie zdaie, iż iest u Kunowy bezpośredni wypływ myśli do materyi? Głębokie iego rozmyślania, są to ulwory, które między materyalnym i umysłowym umieszczone światem, preznaczonemi bydź się zdaią do połączenia ich z sobą urokiem piękności i wdzięku. Muzyka także wielkim staie się mistrzem wzniosłego rozmyślania, i przykładu się do udoskonalenia istoty naszey. Od wieków uczucie piękności połączało między narodami myśl z czuciem. Jeżeli są zdarzenia, w których piękne sztuki zmysłowym czynią Człowieka, pytam: czćmby ci sami ludzie byli bez sztuk pięknych? Zaliź nie pomiędzy barbarzyńcami szukać należy ludzi naywięcćy zmysłowości oddanych i w postępowaniu swoiein mało co lepszych od zwierząt ? Cóż bydź może tkliwszego w Rzymie nad widok tylu młodych artystów szczęśliwych przy ubóstwie, ożywionych iedynie uczuciem piękności, klóre na wszystkie ich potrzeby wystarczyć się zdaie? Cóż piękniejszego iak znaydywać ich zawsze w pracowniach swoich, do których światło biiące z góry, prosto niejako przychodzi z nieba dla oświecenia kilku wzorów zaymuiącycli ich myśli? Żaden z nich nie wie i nie dba o to, co się dzieie na ziemi; wszyscy zdaią się należeć do poezyi, do starożytności i do czystszego nieba, które im szczodrze przyświeca. Jeśli kiedy wychylą się z mieysca swego rozmyślenia, to iedynie na to, żeby rozmawiać o tycliże sztukach ze swemi współ pracownikami, lub tysiąckrotnie oglądać arcydzieła pomieszczone w uroozystóy samotności, w stolicy poświęconey pamiątkom. Ponieważ w Rzymie nie masz salonowych zgromadzeń, żadna przeto opinia przelotna i modna, nie kazi gustu artystów i nie odwraca ich oczu od nieśmiertelnych iakie maią przed sobą wzorów. Człowiek, któremu maiątek zabezpieczył niepodległość, nie zna się często na cenie bogactw swoich, których naywiększa zaleta iest ta, że przez nie talentowi swoiemu bez przeszkody poświęcić się może. W tym celu trzeba stale w punkt ieden skupiać życie, i zniszczyć ruch iego odśrodkowy do rozpierzchnienia sił dążący. (I) Niepodległość, iaką nadaie maiątek, przydałaby wielkiego blasku pięknym sztukom, czyniąc ie niezawisłymi od złego gustu kupuiącycb, przez co często talent upodla sję. Prócz tego, geniusz nadałby człowiekowi bogatemu niepodległość prawdziwą, ustalaiąc gust iego i wskazuiąc mu sposób użycia naykorzystniey czasu; powściągając przytem ów niepewny ruch rozumu i serca, który czyni nas niewolnikami potrzeb zmysłowych i wraca do bogactwa nędzę, od którey właśnie toż bogactwo nas ochronić miało. Jakoż nie możnażby mówić, że potrzeby materyalne, od klórychby nas złoto uwolnić powinno, wracaią (1) gnatem w Rzymie młodego Amerykanina niepodległego przeZ suóy maiątek, który z talentem swoim oddawszy się malarstwu, żył samotnie i pracował z taką pilnością, iak gdyby z swoiey sztuki żyć musiai. Kie znalem z podobnym umysłem Europeyczyka żadnego. — Przyp. Bonstettena. znowu do serca bogacza pod postacią uroionych potrzeb, dla wprowadzenia do niego nędzy z próżności wynikającej, tysiąc razy gorszey od potrzeb fizycznych? Zachodzi tak ścisła wzaiemnośc stosunków w nas samych, źe to czem iesteśmy obecnie, zawsze wypadkiem iest właściwie tego, czemeśmy dnwniey bylk Wielki kunszt życia domniemywać się każę, iż żadna myśl i czucie nie iest dla przyszłości bezowocne, tak dalece, iż każda chwila istnienia naszego zawiera nasiona do przyszłych rozwinięć i owoców. Niema wątpliwości, że w następstwie naszych wyobrażeń coraz nowe rozwiiaią się wyobrażenia. Taki iest wpływ, takie działanie i odziaływanie wszystkich naszych wyobrażeń między sobą, że myśl wczoraysza służyć lub szkodzić może myśli obecney. Myśl ostatnia, z której wyprowadził Newton układ świata, nie była owocem momentu w którym się przedstawiła iego umysłowi, lecz owocem iego życia przeszłego i życia ludzi którzy go w iego zawodzie poprzedzili. Myśl płodna podobna do soku roślin; owocorodną iest tylko wtedy, kiedy się w nie'y znayduie doskonałość wewnętrznej organizacyi. Treść znaiomości naszych i postępy umysłu, są w stosunku wyobrażeń i spraw naszych, a nadewszyslko w iedności celu iakiego stosunek ten domyślać się każę. Ten postęp i to rozwinięcie tak oczewiste w układzie wyobrażeń naszych, niemniey są oczywiste w naszych uczuciach. Każdy człowiek, w każdey chwili ma w systemacie swoiey czułości coś przeważającego, co stanowi zgodność lub niezgodność tego co następnie porusza taiemniczy organ, przez który szczęśliwym lub nieszczęśliwym zostaie. Piękność umysłowey harmonii istoty naszey, podobna do muzykalney piękności, która domyślać się każę iedności naywyższey, stanowiącey harmonią lub roztroicnie w naszych uczuciach, podobnie iak powód (motif) rządzi tem, co się podoba lub nie podoba, zgadza się lub nie zgadza w muzyce. To co się podoba lub nie podoba w chwili iedney, gdy oznaczonem iest przez ton na który nastrojeni iesteśmy, i ten ton nastroiony iest także przez poprzednie, uczucia, szczególniey przez uczucie panujące, wynika ztąd, że to caem iesteśmy, dziełem iest tego czemeśmy byli, i że w czułości równie iak w poznawaniu obecność zawsze iest owocem i rozwinięciem przeszłości. Dla tego teź umysł, który się w iedności zasad ustalić nie umie, który życia swego do wielkich widoków zastosować nie potrafi i urządzić przez plany obszerne nie osięgnie nigdy tey wzniosłćy harmonii serca i umysłu, bez którey nigdy ani cnoty ani szczęścia nie będzie. Ztąd sięę azuie, że żadna chwila życia oboiętną nie iest dla chwili następney, równie iak w muzyce żaden dźwięk nie iest obojętnym dla całości aryi. W muzyce iak w czułości zawsze powód, to iest czucie panuiące, stanowi to co iest lub nie iest harmoniynem. Ten to powód, ta iedność wiążąca przeszłość z obecnością a obecność z przyszłością, daie całość i zupełność życiu, tak dalece, że chwila obecna zostaie przeczuciem przyszłości; podobnie iak w muzyce dźwięk nastaiący już niesie przepowiednie stosunki swoie do następnych dźwięków. Nie masz zatćm nic Zgubnieyszego w rozwinięciu znaiomości i uczuć naszych nad to, co rozprasza życie niszcząc iedność, bez fctórey wszelki postęp niepodobnym się staie. Jest w niezawisłości , iaką daią bogactwa, pewny początek oboiętności na wszelkie poruszenia umysłowe, szkodliwy obyczaiom, szczęściu i pomnożeniu znaiomości. U człowieka ubogiego i pracującego w iakiem powołahiu, potrzeba iest pewnym ciężarem, który go zmtisza db postępowania wiednym ciągle kierunku; kiedy bogaty, miotany każdym wiatrem, igraszką się staie ndydrobnieyszych namieiętności i nayulotnieyszych złudzeń. Wszystkim tym nieprzyzwoitościom dla bogaczów wynikaiącym nie można inaczey zaradzić, iak przez stosowne wychowanie młodzieńczego ich wieku. S. K. O handlu miast anzeatyckich, odkryciach Portugalczyków w Indyach, a Hiszpanów w Ameryce. (1) PODCZAS gdy rzeczypospolite włoskie prowadziły handel na południu, niektóre miasta północne na końcu XII wieku połączyły się na swoią obronę i dla zbliżenia handlu morza Bałtyckiego ze Środziemnem. Ciągle napastowane przez rozbóyników morskich napadających na brzegi, i przez samowładną szlachtę, która z ludem swoim zaskakiwała kupcom gościńce, uformowały potężny związek pod nazwskiem Hansy, czyli towarzystwa teutońskiego, które miało kształt rzeczypospolitey pod osobnem naczelnictwem zostaiącey. Hamburg, Lubeka, Brunświk, były znacznieyszemi miastami. Pozakładano w nich wielkie magazyny, dokąd kupcy z całych Niemiec przybywali zaopatrzać się w towary zagraniczne, i zamieniać na nie produkta swego przemysłu, które na okrętach tych miast były w różne strony rozsyłane. Był to pierwszy systematyczny plan handlu, za średnich wieków. Wkrótce korzyści z niego okazały się tak znaczne, że naycelnieysze miasta na północy chciały mieć w nim udział i weyść do współki. Liczono tych miast przeszło ośmdziesiąt, od Rygi do Frankfurtu nad Renem: dzieliły się na cztery klassy, pośród których, iedno większe było iakby naczelne. Między niemi Lubeka przechowywała w swoich murach skarbiec i archiwa tego związku; była stolicą pierwszey klassy, Kolonia drugiey, Brunświk trzeciey, Gdańsk czwartey. To ostatnie miasto obeymowało w swym obrębie Bergen Rygę i Rewel w Inflantach, i całą Norwegią. (1) O) Liczba miast anzeatyrkich nie zawsze byta iedna: nie przechodziła iednak więcey nad 85 miast Wyliczamy tu alfabetycznym porządkiem ich imiona, bez względu na czas kiedy do Związku przystąpiły, i iak długu do niego należały. Były one następujące: Anklam na Pomorzu, Andernach, Aschersleben, Berlin, Bergen w Norwegii, Bielefeld w Westfalii, Bolsward W Fryzyi W taki sposób urządzone miasta anzeatyckie nadały handlowi wielką rozciągłość i popęd. Stosunki z południem ustaliły się przez Hollandyą i stanowisko handlowe w Bruges. Lombardowie i Włosi przysyłali swoie wyroby i towary Indyjskie, które rozchodziły się na całe Niemcy. W zamian miasta anzeatyckie dostarczały im śledzi. Pieprz, goździki, cynamon, nie zatrudniały tyle marynarki Portugalczyków i Hollendrów, ile rybołostwo. Europa chrześciańska, ściśle obchodząca posty nakazane przez kościół, cieszyła się iź mogła za swoie złoto i bogactwa nabywać tak lichego posiłku, a rybacy Bałtyku Brandenburg, Braunsberg w Prusach , Brunszwik, Brema, Buitehude, Campen w Oberyssel, Chełm w Prusach , Colberg, Cuesfeld, Demmin na Pomorzu, Deventer w Oberyssel, Dorpat w Inflantach, Dortmund w Westfalii, Duisburg w Klewskiem, Einberk, Elbląg, Elburg w Getdryi, Emmerich wXiestwie Klewskiem, Frankfurt nad Odrą, Gdańsk, Golnńw na Pumorzu, Goslar, Goetynga, Grbninga, Greifswaldc na Pomorzu, Italia w Saxonii, Halberstadt, llam w Westfalii, Hamburg, Hameln w Hanowerskiem, Hanower, ltarderwyk w Getdryi, Helmsłiidt w Brunświckieni, llerTorden w Westfalii, llildesheim, Kieł w Holsztyriskićm, Kotunia, Kraków, Królewiec, Leingów W Westfalii, Lii, Lubeka, Luneburg, Magdeburg, Miinden w llanowerskiem, Munster, Nimwegen w Geldryi, Nordheim w Saipnii, Osnabriick, Osterburg w Marchii, Paderborn, piedlinburg, Rewel, Biga, Kostńk, Kiigenwalde na Pomorzu , Iturcmonde w Geldryi, Salzwedel, Seehauseu w Marchii, Steudal tamże, Stade , Stargard na Pomorzu, Staiem. w Fryzy i, Szczecin, Stolpe, Sztralsund, Soest w Westfalii, Toruń, Venlo w Geldryi, Ulzen w Luneburskiem , Unita w Westfalii, Warhprg w Szwecyi, Werben w Marchii, Wesel w Klewskiem, Wisby w Gotlandyi, Wismar w Mekleubtuskieni, Ziitphen, Zwoli w Geldryi. a swóy towar przyozdabiali domy przepychem Włoch. Porty tego handlowego związku były tak uczęszczane, iak mało miast południowych, a szczególnićy handel z Hollendrami był dla nich korzysiny. Niemcy maiąc pewność odbytu na swoie wyroby, wyprowadzali płótno, przędzę szląską, kosy i sierpy frankfuckie, arszenik, ołów i antymonium z Węgier, żelazo ze Szwecyi, konopie, wosk, rumbarbarum i skóry z Rossyi. Kredyt wzrastał, papiery jednego miasta anzeatyckiego płacono bez straty winnych, a całe morze Bałtyckie okryło się przybywaiącemi z różnych stron okrętami. Hamburg nad Elbą, o 18 mil od morza odlpgły, wzniósł się w krótkim czasie do miast handlowych pierwszego rzędu. Jego fabryki asamitów, płócien drukowanych, liczne rafinerye cukru, targi na solone mięsa, składy drzewa do budowy domów i okrętów, były różnemi gałęziami handlu i źródłami bogactwa. Lubeka, Brema, Gdańsk, mało co miały Hamburgowi do zazdroszczenia. Lecz na ich nieszczęście kawalerowie Teutońscy, nieumieiąc pokoiu utrzymać, pomimo przywileiów które uzyskali u narodów pogranicznych, narazili byt związku na niebespieczeństwo w woynach z Prusami, Szwecyą i Xiążętami Rzeszy. Trzy tylko miasta przeżyły upadek całćy tey handlowey ligi i do dziś dnia zachowały imię anzeatyckich. Niemcy winny tym dawnym miastom wzrost swego handlu i mieyskie swobody, których wiele miast do dziś dnia ieszcze używa. Przez nie rozkrzewił się duch wolności w cułey północney Europie, a podczas długiey woyny niszczącey iey krainy, one wśród zaburzeń same były spokoyne i same nagradzały zadane klęski. Tak po wszystkie wieki, przeznaczeniem było handlu naprowadzać przemysłowe ludy na własne ich dobro, goić ich rany i ratować od upadku. Pomimo silnego popędu do odkryć przez woyny krzyżowe i marynarkę Wenecyi i Genui umysłom nadanpgo, można powiedzieć, że żegluga nie większy na początku XV wieku uczyniła postęp, iak w całym czasie od upadku państwa Rzymskiego. Ludzie wyr. wali się nakoniec z ciasnych obrębów, w których od dawna niewiadomość i trwoga ich trzymała; po raz pierwszy zaopatrzeni w kompas powzięli porządnieyszy plan do odkryć, i obszerne przezto dla swey odwagi i przemysłu otworzyli pole. Chwała rozpoczęcia tak świetnego zawodu była zachowana Portugalczykom, mieszkaiącym na ostatnich krańcach Europy. Bezustanne woyny, które przeciw Mahometanom utrzymywać musieli, ożywiły w nich wojennego i przedsiebierczego ducha, którym się wszystkie narody średniego wieku przeymowały. Nadbrzeża Portugalii obfitowały w porty obszerne i dogodne, a morze z iedney strony oblewające ią, musiało ich oswoić z burzami. Wszelako pomimo sąsiedztwa Afryki, nie śmieli przecie opłynąć przylądku Non, i to nazwisko dosyć wskaznie że niemieli nadziei przebycia go kiedykolwiek. Wysilenie, które zdawało się nadnaturalne w owym czasie, zawiodło odważnieyszych do przylądku Baiador i wznieciło w nich chęć do torowania sobie dalszey drogi. Król Henryk, który się z zapałem naukami dokładnemi zaymował i otaczał biegłymi astronomami i geografami, dodawał ochoty do dalekich przedsięwzięć, i wysłał eskadrę z trzech okrętów złożoną na południe. Ta to ostatnia odkryła wyspę Maderę (1) która była bezludna i zarosła drzewami. Powtórna do niey wyprawa opatrzyła ią w osadników, zboże, warzywa, zwierzęta domowe. Późniey zasadzono tam winnice z latorośli przywiezionych z Cypru, a trzcinę cukrową z Sycylii. Też same trzciny przeniesione były na wyspy Amerykańskie, i dostarczają cukru dla całey Europy. Roku 1417 opłyniono przylądek Baiador, przeplyniono za zwrotnik, odkryło Senegal i brzegi od przylądku Białego do przylądku Zielonego. Prawie wszystkie te kraie zostawały pod zarządami Cesarzów Marokko. Przeszedłszy na drugę stronę Senegalu, zadziwił ich lud całkiem czarny na południowym brzegu rzeki, a cery popielatey na północney; właśnie to była owa mina murzynów, którą późniey Europeyczycy z takiem barbarzyństwem wyludniali, z iakim zapałem wypróżniali miny złota w Ameryce. Dotąd iednak odkrycia Portugalczyków zaspokaiały więcey ciekawość niż przynosiły użytku. Trzeba było wprzódy zaludniać niezamieszkałe wyspy, a handel na brzegach zachodniey Afryki nie przedstawiał wielkich korzyści. Pod panowaniem Króla Jana II, znaydowano złoto na brzegach Gwinei, lecz w małey ilości. Ztąd to poszło nazwisko Gwintów, monety złotey angielskiey, od złota ztamtąd przywiezionego z którego była bitą. Roku 1471 udało się Portugalczykom przepłynąć równik, i oni pierwsi uyrzeli nowe niebo i nowe (1) Od wyrazu portugalskiego Madrira , znaczącego drzewo, któreni cala wyspa była ukrytą. gwiazdy. Przerażeni skwarem strefy gorącey i czarną cerą negrów, przypomnieli sobie dawne baśnie o wpływie promieni słonecznych, i bali się zostać podobnemi Afrykanom. Magnaci państwa przedstawiali niebespiczeństwa z tych wypraw wynikające z przesadą, dowodząc że nierozsądkiem było szukać krajów, które tylko w marzących głowach zapaleńców istniały. Lecz wytrwałość Emanuela pokonała ich upór; przylądek dawny Kłopotów, o iak szczęśliwe i sprawiedliwe przeczucia nazwały przylądkiem Dobrey Nadziei. On to był wskazówką do Indyi. Covilham zwiedziwszy przez Egipt brzegi Mulabaru i Zanguebaru, i dowiedziawszy się od Arabów w Sofali o możności opłynienia Afryki, podał r. 1586 nader korzystną radę, wskutek którey flotta z czterech okrętów złożona, pod dowództwem Vasco de Gama opływa przylądek, i zwróciwszy się przez niezwiedzane morza ku równikowi, zastaie w Sofali tych samych Arabów, u których Covilham podróżował. Wzięto ztamtąd maytków mahometańskich , którzy roku 1497 przewodniczyli Portugalczykom do Kalkuty. W ten sposób droga do Indyy wschodnich została odkrytą. Ta pamiętna wyprawa zmieniła handel starożytnego świata. Wieść o niey rozeszła się po całey Europie i do poprzedzających odkryć Portugalczyków dodała ieszcze więcey blasku. Już na sam odgłos ich pierwszych podróży, mnóstwo młodzieży z Genui i Wenecyi i biegłych maytków ofiarowało Henrykowi swoie usługi. Papież nie zbraniał się nadać sankcją wówczas potrzebną wszelkim podobnym zdobyczom i nakazał mocarstwom chrześciańskim nie przeszkadzać Portugalczykom w używaniu chwały tak sprawiedliwie nabytej. Nawet więcej ieszcze uczynił; dał im bowiem, na mocy apostolskiej swoiej władzy, prawo wyłączne rządzenia wszystkich odkrytych kraiów, od przylądku Non aż do brzegów Indyi. Lecz zastanówmy się na chwilę nad skutkami tego wielkiego zdarzenia. Wenecya naprzód uczuła bolesny cios, a iey geniusz nie oszczędzał niczego na zasłonienie się od niego. Starała się nakłonić naczelników Kalifatu, do przekopania międzymorza Suez, i wiemy zdzieiów, że przez Alesandryą i Kair wysłała flotę na morze Czerwone dla zastąpienia drogi Portugalczykom. Zdobycie Sokotory i trudności nieodłączne od przekopania istmu, równie iak transporta materyałów potrzebnych do zbroiowni w Suez, uczyniły ich usiłowania bezkorzystnemi. Gościniec Alexandryyski który się tyle do zamożności Ptolomeuszów, Rzymian, Arabów, Kalifowi Wenecyan przyczynił, został odtąd opuszczony. Europa odniosła wielkie chociaż chwilowe tylko korzyści. Bez tej zmiany ićy ludy byłyby pod religią mahometańską i pod zgubne iey zasady zagarnione. Zdobycie Konstantynopolu w 1453, podbicie Cypru i Kandyi i oblężenie Wiednia dowiodły ile może fanatyzm. Oświata byłaby na naywiększe niebezpieczeństwo narażoną, gdyby wpływ islamizmu nie był znalazł oporu. Portugalczycy mu naywięcej się oparli. Wytrzymali oni odważnie męztwo Maurów, aż nakoniec zamknęli im od zachodu wstęp do Europy; lepiej ieszcze udało im się wstrzymanie natarczywości Arabów od wschodu. Anglia dohiiała się wówczas o wolność, Niemcy o religią, Francya wysilała się we Włoszech, a Włochy walczyły o nadanie sobie pana. Jakże było się oprzeć tym hordom z dwóch lub trzechkroć stotysięcy fanatyków złożonym, które mahomotanizm na poobłonienie Europy wysłał? Uważanie rzeczy z tego stanowiska nadaie odkryciu przylądku Dobrey Nadziei więcey wagi niż samemu odkryciu nowego świata, które wkrótce potem nastąpiło. W Ameryce nic nie było do zwalczenia: na wyprawie do Indyi trzeba było spotykać się z Królami Kalkuty, Ormusu, Sianiu, z Wenecyanami i flotą Egipską. Lecz los zaradził, żeby dla dopięcia tak świetnych zamiarów Portugalczycy mieli między sobą tyle wielkich geniuszów, jakich tylko wielkie okoliczności w narodach wydawać zwykły, a iakiemi słynął wiek Leona X, Ludwika XIV; iacy okazali sig przy odżyciu Hollandyi i w rewolucyi francuzkiey. Albukierk nayznakomitszy ze wszystkich opanował Ormus i zyskał dla handlu odnogę Perską. Osiadł w Goa, niegdyś tak znakomitey, dzisiay tak spustoszałey (1) mieścinie, i wydarłszy z rąk Arabów handel, oddał go swoiey oyczyźnie, Soiusze korzystnie z małemi królikami zawierane, zabezpieczyły nayważnieysze punkta nadmorskie Portugalczykom, gdzie wznosili natychmiast warownie i zakładali osady. Wyspa Ceylon starożytna Trapoban, nie mogła się oprzeć iey (I) Goa, zwana niegdyś złocistą, dziś nie istnieje! Tam Vasco da Gama w podeszłym wieku zakończył świetny swńy zawód, tani ięczał i śpiewał Camuens. Dzisiay przedstawia ona wielki zarosły trawą cmentarz, a mała garstka iey ludności z xięży i z mnichów złożoney, zdaie się bydż tylko na to zachowana, aby obrzęd żałobny nad szczątkami zgasłych pokoleń odbywać. L'ąuiiset dt llndt Limdrtt 1824. przez Oficera angielskiego. orężowi: dostarcza im kości słoniowey i cynamonu. Upoieni blaskiem szczęścia, postępuią daley, zaniedbując brzeg Koromandelski. Okręty icb przybiiaią do Malaki, gdzie pod naypięknieyszem niebem zastaią lud obmierzły, i chciwi sławy i bogactw; korzystaią z naypięknieyszego stanowiska Azyi. Port Malaka stał się z przyczyny dogodnrgo położenia swego wielkim targiem dla Indyi. Przybywały tam okręta z Japonii, z Chin, z wysp Filipińskich, Moluckich, i z nadbrzeżnych krain wschodniey Azyi, inne okręta przybywały zBengalu, od Koromandelu, Malabaru, z Persyi, Arabii i Afryki, Portugalczycy zażądali bydź ucześnikami w tey czynnej handlowey sferze; przybrali na siebie z początku rolę kupców; wkrótce okazali się pod postacią nieprzyiaciół, a nakoniec i zwycięzców. Malaka dostała się wich ręce, a za iey zdobyciem poszło uiarzmienie Królów Siamu, Pegu i przyległych krain. Jedna eskadra udała się do wysp Moluckich, które bez wielkiego oporu opanowała; druga pod dowództwem Albukierka popłynęła do Chin i odkryła to wielkie państwo, o klórem tyle baśni i niepodobnych rzeczy rozsiewano. Portugalczyków przyięli tam kraiowcy z uprzeymością; lecz ich chciwość i grabieże rosnące ze wzrostem ich potęgi, tak dalece obmierziły ich Chińczykom, że utraciwszy wszelką w nich ufność nie mogli iey odzyskać, aż kiedy dopomogli im do zguby iednego rabusia, który się był w Kantonie z swoią hordą zamknął. Cesarz w nagrodę za tę usługę darował im wyspę Makao, gdzie poeta Camoens osnował swoią Luzyadę. Wyspa ta służyła im za handlowe stanowisko dla Japonii, dokąd ich w r. 1512 burze za pędziły. Dotykali się oni w ten sposób ostatnich krańców wschodu, i możnaby wyrzec, że fortuna użyła burzy dla ich sławy, aby do świetney narodowey ich epopei im nie brakowało. W przeciągu ledwo 50 lat Portugalczycy odkryli do 3000 mil nadmorskich ziemi i przywłaszczyli sobie handel na całym oceanie Etyopsknn i morzu Atlantyckiemu. Około roku 1540 rozciągały się ich osady od wysp Moluckich aż do zatoki perskiey; panami byli Gwinei, Arabii, Persyi i dwóch półwysep Indyjskich; panowali na Molukach, na Ceylanie, na wyspach Sondu, a z osady swey w Makao rozciągali handel na Chiny i Japonią. Na całą przestrzeń od Tagu do Gangesu utorowali sobie gościniec. Wkrótce zaszły w Europie znaczne zmiany w obyczaiach i cywilizacyi. Nie sama sława tak wielkich żeglarzy, iakiemi byli Bartłomiey Diaz, Vasco de Gama, Albuquerque, Cabral i Covilham podniecała powszechny zapał, lecz i nadzwyczayne wieści, które się o nowo odkrytych kraiach a bardziey ieszcze o różnorodnych ich płodach wszędzie rozchodziły. Lizbona nie mogła w swoim porcie pomieścić natłoku okrętów, które z różnych stron Europy po produktu Indyyskie przypływały. Liczne kosztowne przedmioty, zamożność nie iednego narodu teraz stanowiące, którym sama nowość wówczas większey dodawała wartości, w ręku samych Portugalczyków były skupione. Posiadanie wyłączne handlu czyniło ich dowolnemi taxatorami wszelkich towarów i rękodzieł Europy i Azyi; ich wola była naywyższem dla wszystkich prawem na morzu i na lądzie. Żaden naród i nikt z kupców nie mógł bez ich zezwolenia handlować, a nawet dla tych, którzy to pozwolenie zyskali, wyłączony był cynamon, imbier, pieprz, żelazo, stal, ołów, cyna, bo ten handel oni sobie zachowali. Rękodzielnie Europy były w ruchu dla dostarczenia na targi Wschodu towarów zamiennych, a żegluga narodów ograniczona dotąd do krążenia tylko nad brzegami, zyskała nowe obszernieysze pole. Pospieszano na Moluckie wyspy z narażeniem życia za pieprz i cynamon. Podobnie iak podwyższenie cła od kawy i herbaty było w nowszych czasach powodem do rewolucyi amerykańskiej, tak wyłączny handel imbierem, goździkami, muszkatelami, stał się między ludami przyczyną do zaburzeń i krwawych woien. Portugalczycy dla utrzymania się przy nim nie wahali się dopuszczać nayokropnieyszych gwałtów, i lubo w samych początkach przy zaprowadzeniu swych osad na brzegach Zangwebaru i Mozambiku okazali wiele umiarkowania i roztropności, a dali nawet chwalebne dowody ludzkości, nie długo iednak chciwość i łakomstwo zatarły ślady pierwszych szlachetnych ich zamiarów. Woyny z Maurami, duch rycerstwa przeięty z Francyi, udzielanie szlachectwa za piękne czyny i ztąd sława, przyczyniły się nadewszystko do ich powodzenia; a niechęć ku zwyciężonym, zazdrość sąsiadów i inkwizycya, którey nieszczęsny wpływ dał się nayokropniey uczuć w Goa były początkami ich poniżenia i upadku. Oprócz tych przyczyn były ieszcze inne pomnieysze, które przyspieszyły upadek Portugalii. Portugalczycy nie umieli korzystać ze stanowiska przylądku Dobrey Nadziei, które późniey tak ważne było dla Hollendrów. Nie obwarowali twierdzami ani Ceylanuani brzegów Koromandelu, krainy słynącey z przemysłu mieszkańców i z kopalni dyamentów w Golkondzie. W ten sposób nayważnieysze punkta ich posiadłości, od Lizbony do Moluków, zostały odsłonione i na naiazdy zawistnych sąsiadów otwarte. Zdobycie Portugalii przez Filipa II zadało ostatni cios ich zamorskim koloniom. Małe to królestwo, które z czterdziestotysięcznym ludem zbroynym przepisywało prawa całemu Wschodowi, zaczęło słabieć i uległo niebacznie przewadze potęgi Hiszpańskiey. Portugalczycy w Indyach bawiący, maiąc oyczyznę swą za straconą, ogłosili swą niepodległość; wielu z nich bawiło się rozboiami morskiemi. Indye podzieliły się na trzy prowincye, od siebie niezawisłe, a przeto słabe. Statki maiące opiekować się handlem rządko gdzie pokazywały się na morzu, a Filip II rozgniewany na zbuntowanych przeciw sobie Hollendrów, zabronił ich okrętom brać towary z Lizbony i zmusił ich do udawania się po nie wprost do Indyi. Wówczas to w Portugalii przy nayokazalszym zbytku rozszerzyła się nayokropnieysza nędza. Towary ze Wschodu nie przybywały ani z tą samą regularnością, ani w tey samey obfitości, a lud nienawykły do przemysłu doprowadzony był do żebractwa. Rolnictwo podupadło; wszyscy byli ubodzy co nie mieli urzędów w Azyi. Filip II skarbów nowo odkrytey Ameryki użył na zagładzenie bogactw Portugalii. Takie były skutki gnuśności, łakomstwa i wiarołomstwa. Było to wielką dla narodów nauką; zobaczmy czy Hiszpania z niey korzystała. Gdyby współcześni Krzysztofa Kolumba byli mieli tę samą oświatę, też same widoki, co ten wielki człowiek, bistorya Ameryki nie byłaby pasmem zbrodni i barbarzyństwa, na których samo wspomnienie dreszcz przeymuie; aniby miano powodu do żałowania, że odkrycie tey ziemi Antypodów przypadło trzema wiekami wcześniej. Nie będziemy tu wyszczególniać tych okrucieństw; wiek nasz chciwy romansów, uwalnia nas nawet od wyliczania wszystkich cudownych a niezaprzeczonych wydarzeń, któremi się przybycie Europeyczyków do Indyi Zachodnich odznaczyło. Wiadomo iak Krzysztof Kolumb, ten sławny Genueńczyk, którego rozsądne zdanie wc własnej iego oyczyznie poczytane było za uroienie śmiałka, przewidział z rozważania dawnych pisarzy istnienie nowego świata, a z podróży Marka Paula możność obżeglowania w koło kuli ziemskiey przez nieznane wówczas krainy Antypodów. Łatwo także poiąć, iak pogłoska o odkryciach Portugalczyków i sława ztąd na nich spływaiąca., musiała działać na żywy iego umysł. Wszelako, wszelkie w tym względzie kroki Kolumba uważano wówczas za awanturnicze. Już od 44 roku wieku swego odbywał on na morzu podróże; znane mu były wszystkie porta na morzu Środziemnem które przez Genueńczyków iego ziomków zwiedzane były, i liczył iuż 30 lat doświadczenia, nim śmiał prosić o okręta dla swoiey pamiętney wyprawy. Zwiedził on wprzód brzegi Islandyi i morza północnego. Wszedłszy do służby portugalskiej miał sposobność wydoskonalenia się w żegludze, odbywaiąc w celu handlowym podróże do wysp Kanaryyskich, Azorskich i na brzegi Gwinei. Miał za żonę córkę sławnego żeglarza, który odkrył Maderę i Porto-Santo. Kolumb odziedziczył dzienniki i mappy po swoim teściu właśnie wtenczas, kiedy Portugalczycy szukali drogi do Indyi, tego źródła bogactw, które Wenecyanom nadały nad wszystkiemi narodami pierwszeństwo handlu. Rozbierał on długo z uwagą ten ważny przedmiot, aż nakoniec z wielu domysłów, które iego geniusz w pewność zamienić potrafił, przekonał się o bytności drugiey półkuli. Jeden uczony lekarz z Florencyi, biegły kosmograf, utwierdził go w tem przekonaniu, udzielaiąc mu własnych w tym względzie bardzo ważnych postrzeżeń. Oparłszy w ten sposób przedsięwzięcie swoie na pewney podstawie, oyczyzna iego stanęła mu w pamięci i wyiechał z Lizbony do Genui w zamiarze uproszenia tam potrzebnych do wykonania powziętego planu zasiłków. Genueńczycy okrzyczeli go za awanturnika i odmówieniem wsparcia utracili sposobność do uświetnienia swey rzeczypospolitey. Za powrotem do Portugalii zwierzył się z swych myśli Janowi II, u którego iako lepiey świadomego iego talentu i zdatności, doznał łaskawszego przyjęcia. Jan II udawał z początku, iż nie przywiązuie wielkiey wagi do iego zamysłu; wysłał jednakże potajemnie okręt, który w tym samym kierunku, iaki przez Kolumba był wskazany, miał odbyć podróż. Kapitan, któremu la wyprawa była polecona, zatrwożony trudnościami, wrócił bez. niczego. Kolumb tym postępem obrażony, udał się do Hiszpanii, przełożył swóy plan Ferdynandowi i Izabeli, a brata swego Bartłomieja wysłał do Anglii do Henryka VII. To poselstwo było bezskuteczne; Francyi zaburzoney podówczas mało także mógł się spodziewać. Wenecya iedna mogła mu była dopomódz; lecz bądź z nienawiści narodowey ku niey, bądź z niedowierzeaia, a może i z znudzenia, Kolumb wołał od Hiszpanii oczekiwać ziszczenia się swoich życzeń. Czekał na ostateczną odpowiedź ośm lat, i dopiero w piątek 3 Sierpnia 1492 r. w przystani Palos rozwinął żagle. Dano mu tylko trzy okręty i stu ludzi. Imiona tych okrętów były S. Marya, Pinta i Nina, a wystawienie ich kosztowało tylko 100,000 banków. Puściwszy się na obszerny niezwiedzany Ocean, Kolumb musiał wkrótce więcey doznać od drużyny okrętowey przykrości niżeli z powodu odmownych odpowiedzi od wielu panujących. Ziemia nakoniec pokazała się im 33 dnia po opuszczeniu wysp Kanaryyskich , gdzie się byli dla nabrania żywności zatrzymali. Była to iedna z wysp Lukayskich Saint Salvador następnie odkryto wyspę Kubę i Haity, którą nazwał Kolumb Hispaniolą. Zostawił na niey część swoiey drużyny, a sam w siedm miesięcy wrócił do Hiszpanii, wioząc z sobą na pokazanie złoto i niektóre płody nowoodkrytey ziemi. Powszechna była radość za iego przybyciem: bito w dzwony, bito z dział, i przyjęto go niemal z takiem podziwieniem, z jakiem Haitanie widzieli go wysiadającego na ich wyspę. Król i Królowa powstali przed nim i pozwolili mu z sobą siedzieć. Herrera zaymuiącym sposobem opisał to pamiętne posłuchanie, na którem Kolumb zdawał sprawę z swey podróży. Zachęcano go zaraz do powtórney wyprawy. Na prędce urządzono 17 statków, opatrzono we wszystkie potrzeby do zakładania osad i do woienney rozprawy służyć mogące. Przesłano wszelkiego rodzaiu zwierzęta domowe, nasiona zboża i roślin, iakie mogły rość w tamtym klimacie, nie zapomniano i o robotnikach potrzebnych dla osad. Do 1500 ludzi udało się z tą wyprawą. Papież Alesander VI naznaczył granicę demarkacyyną, przez którą z wysokości Kapitolium, iak dawniey nie raz czynili Rzymianie, przyłączył Nowy Świat do królestwa Kastylii. Kolumb odpłynął, ale w Hispanioli znalazł tylko trupy z swoich towarzyszów. Była to pierwsza krew hiszpańska przelana w Ameryce, i miała bydź zapowiednią dalszych rzezi. Kolumb odłożył na czas zemstę; odkrył Antylle i Jamaykę. Za powrotem do Hiszpanii podziwienie dla niego zamieniło się w zazdrość: był oskarżony, strzeżony i okuty w kaydany. Europa cała oburzona była tym czynem, lecz Kolumb nie mógł otrzymać sprawiedliwości, i dopiero po trzech latach cierpienia dozwolono mu wrócić do Ameryki. Odkrył tam stały ląd o 10 stopni od równika leżący, które odkrycie w kilka lat późniey kupiec florencki Amerykus Wespukeyusz przywłaszczył sobie, niewłaściwe Nowemu Światu imię Ameryki nadaiąc, które Europa przez oboiętność przyjęła. Krzysztof Kolumb umarł wValladolid r. 1506, w 59 roku życia, pełen sławy, lecz skołatany trudami. Wielkorządcy Kuby i Hispanioli którzy po nim nastąpili, mniemaiąc, że mieszkańcy posiadali mnóstwo złota, postanowili wymusić ie na nich, chociażby z krwi rozlewem; poczem boiąc się ich zemsty a może okropności rzezi, która raz rozpoczęta nie łatwo mogła bydź skończona, postanowili wszystkich mieszkańców wytępić. Upominający głos szanownego Laskazesa został zagłuszony wśród krzyków mordujących i ięków konaiącey ludzkości; a iakiemi byli Hiszpanie można ztąd poiąć, że do współki na tę nieludzką woynę przybrali sobie za towarzyszów roziuszoną rasę wielkich psów. Cała w tym wina Kolumba była ta, że sprowadził do założenia osad ludność powiększey części ze złoczyńców i więźniów złożoną (I). Osadnicy hiszpańscy z wyspy Kuba zasłyszeli o Mexyku. Fernand Cortez wylądował tam r. 1519 na łl statkach maiąc z sobą 109 maytków, 508 żołnierzy, ló koni i 10 armat polowycb. Ta mała siła wystarczyła mu do podbicia kraiu. Jeden ziomek iego, od 9 lat zostający w niewoli w Yukatan, służył mu za tłumacza; piękność amerykańska była iego nałożnicą i radą; wulkan dostarcza mu siarki i znayduie saletrę na proch. Rzeczpospolita Tlascala stawi mu opór, lecz musi uledz. Huk armat, iazda i taktyka europeyska zdumiewa i przestrasza ludy. Boiaźń, ta matka zabobonu, wywoływa dawne proroctwa i stosuje do żołnierzy Corteza: tygrysów tych niesytych krwi zowią Dziećmi słońca. Wkraczaią oni do (1) Rzecz osobliwsza, mówi Destutt de Trący wswoiam dziele; Traile ttEconomit pulitigue, iak dalece wiek w którym iakie państwo istnieć poczęło, wpływa na cały skład i trwalotić tego. Państwo przez Klodwika lub Corteza założone, a Stany ustawy swoie od Loka i Franklina przeymuiące, muszą obierać w cole odmienny kierunek. Mexyku, biorą Cesarza, i szerzą wszędzie postrach i spustoszenie. Tymczasem druga większa wyprawa, bo z 1000 ludzi złożona, wysiada w Vera-Cruz: wysłał ią Velasquez rządca wyspy Kuby, na ukaranie Corteza za zuchwalstwo, że bez. iego rozkazów odważył się bydż zdobywcą. Cortez zostawiwszy małą załogę w Mexyku, na czele 230 ludzi idzie na nieprzyjaciela i całe iego woysko przeciąga na swą stronę. Skarby Mexyku dostaią się w iego serce. Odtąd iuż nic nie zdoła wstrzymać Hiszpanów,, ani trudności klimatu ani boiaźń rozlewu krwi. Odkrywaią Kastylią złotą, zakładaią miasta, kopią porty, i na sto mil wzdłuż zaynmią brzegi. Chęć do nowych odkryć wzmagała się z żądzą złota. W 1527 roku Almagro i Pizarro, ludzie zupełnie nieznani i prości, dowiaduią się, że ku południowi pod linią równonocną leży obszerny kray, obfitujący w złoto i srebro, i że drogie kamienie były w nim tak jak wióry pospolite. Biegną więc tam i odkrywają państwo Peru, które tego samego co Mexyk doznaie losu. Karól V dla którego (iak Montesquieu się wyraża) świat zdawał się rozszerzać, począł ciągnąć z Ameryki ogromne daniny, które mu na zmienienie postaci całey Europy wystarczały. Pierwsza, iaka go doszła danina, była 50,000 mark srebra a 5000 złota. Almagro ciągnie do Chile, i zagarnia kray w imieniu Króla hiszpańskiego. Lecz niezgoda poróżniła zwycięzców Ameryki południowey, podobnie iak zwaśniła w Mexyku Velasqueza i Corteza. Almagro został uwięziony i na śmierć skazany; Pizarra, iego przeciwnika, zamordowano. Pomimo tych tragicznych katastrof, rząd hiszpański ustalał się w Ameryce.1 zaprowadzono podział kraiu na audyencie (prowincye), regidorstwa, biskupstwa, arcybiskupstwa. Kopalnie nieznane Peruwianom w Potozi zaczęły bydź wydobywane. Po pierwszy to raz użyto do tego murzynów, których znaydowało się wiele w osadach hiszpańskich; bo uznano ich za silnieyszych i wytrzymalszych od kraiowców. Cnotliwy Laskazes, który się był tyle za Amerykanami uymował, zachęcił do kupowania do min murzynów od osadników portugalskich na brzegach Afryki, i tak iedno plemie ludzi chciał ratować z pokrzywdzeniem drugiego. Kardynał Ximenes zprzeciwiał się mocno temu ohydnemu bandłarstwu; lecz proiekt Laskazesa przyięty został przez Karola V, który nadał ten przywiley kilku kupcom z Genui za 25,000 dukatów. Tak więc na poniżenie dumy człowieka zaprowadzono handel krwią ludzką za radą właśnie tego człowieka, który przez całe życie starał się bydź tarczą ludzkości. Zaledwo rząd hiszpański ustalił się, gdy każdy z wodzów chciał przywłaszczyć sobie to co dla Karola V był zdobył. Syn Almagra ogłosił się Królem Peru i został powieszony; brat Pizarra tego samego doznał losu. Wszystko znowu wróciło do porządku, i poczęto zwolna zwracać uwagę na płody kraiu i iego bogactwa. Pożytecznieysze rośliny przeniesiono na ziemię europeyską, które z czasem stały się obfitszem źrzódłem zamożności niż kopalnie z Potozi. Należy tu indygo, tytuń, bawełna, wanilia, kakao, ialapa, china. Okręty złota i srebra przybywały do Hiszpanii, a na targach towary indyyskie walczyły o odbyt z płodami Ameryki. Chłopi z Estramadury i Andaluzyi piyali czokoladę, kiedy bracia ich w innych kraiach ledwie mogli się zdobyć na śledzie z miast anzeatyckich. Koszenila i indygo zakasowały kolory sprowadzane ze wschodu, tak właśnie iak monarchia hiszpańska przewyższała inne monarchie. Portugalczyk Cabral odkryciem Brazylii, którą odkrył nie szukając, uzupełnił mappę stałego lądu Ameryki, a Magellan odkryciem cieśniny od iego imienia nazwaney, oznaczył iey granice od południa. Okręt iego Wiktorya opłynął około świata w czterech miesiącach. Korzyść, iaką z tey żeglugi odniesiono, było r. 1564 zdobycie wysp Filipińskich dla Filipa II, i zaprowadzenie na morzu południowem ściśleyszych stosunków między Manillą i osadami Ameryki. Odkrycia te, zważaiąc na trudności z któremi połączone były, przechodzą niemal w krainę niepodobieństw i cudowności. Opanowawszy Amerykę,Hiszpania powzięła szczególny plan, u starożytnych nieznany, a który przez ludy nowoczesne był przeięty, żeby zapewnić sobie wszystkie płody z osad, i wziąć na siebie zaopatrywanie, ich w potrzeby. Pod karą śmierci zabroniono osadnikom związków z obcemi i nawet wracania nazad do oyozyzny. Wolno było puszczać się z wszystkich portów do Ameryki; lecz powracać tylko przez Sewillę, a póaniey przez Kadys dla trudney żeglugi na Guadalquivir. I tak Jeszcze kupcom osiadłym w tym porcie nie wolno było mieć bezpośredniego udziału w zamorskim handlu, a rodowitym Amerykanom ledwo pozwalano praenosaenia się z mieysca na mieysce. Rząd stanowił, ile miało bydź wysłanych okrętów a intrygi po biórach w Madrycie roztrzygały o naywaźnieyszych interesach handlowych. Pod pozorem zapobieżenia przemycaniu i zapewnienia bezpieczeństwa okrętom bogactwa przywożącym, ustanowiono tyle komor, rewizyy i formalności w Europie i Ameryce, że opłaty od niektórych towarów przewyższały sarnę ich wartość i podnosiły cenę wszystkich artykułów handlu. Przedmioty do Ameryki pbwracaiące były Jeszcze bardzie'y obciążane; kładziono na nich nawet cenę iaką od nich płacono: od złota wracaiącego płacono 4, od srebra 9 od sta. Całą wielkość państwa zakładano tylko na kopalniach W Ameryce, niezważaiąc wcale, że osady mogą dla macierzyńskiego kraiu tylko wtenczas bydź użyteczne, kiedy służą za zachętę do rolnictwa i przemysłu; ale ekonomiści ówcześni uczynili oyczyznę podległą osadom. Przez zaludnianie ich ubywało w kraiu ludności , a ciągłe woyny z niektóremi państwami w Europie, nie pozwoliły postrzedz się Hiszpanom, iak dalece to systema dla ich kraiu było zgubne, i prędzey czy późnie'y musiało przywieść go do upadku. Hiszpan dumny z panowania nad światem, uważał prace za niegodną siebie, zaniedbywał rękodzieła i rolnictwo, któremi się dawnie'y bogacił. Rękodzielnie iedwabiu w Sewili i Katalonii, i sukna w Segowii, nie zdołały iuż wystarczyć na potrzeby Ameryki: na- rędy postronne, wyrabiaiąc te same przedmioty daleko mnieyszytn kosztem, wysyłały ie do Ameryki pod hiszpańską flagą albo ie tam przemycały. Skarb publiczny nie znayduiąc z rękodzieł dla siebie zasiłku, obciążał podatkami rolnika. Ustanowiono pewną cenę na zboże; naznaczono iaka mogła bydź naywyższa w pokoiu, a na nieprzewidziane wypadki pozaprowadzano magazyny zboża, iak gdyby obfitość miała bydź skutkiem samokupslwa, Kiedy oświata i przemysł coraz większe czyniły w Europie postępy, Hiszpania pomimo złotych min swoich, zmierzała coraz bardziey do barbarzyństwa. Zaprowadzono komory między prowincyami utrudniaiące handel; zaniedbano kanały, rzeki nie były spławne, drogi w naygorszym stanie. Barbaryyczycy niespokoili te same brzegi, zkąd zwycięzka Hiszpanów flota wyszła pod żagle. Wieśniakom ich piiącym czekoladę, zbywało na koszulach i odzieży. Lud prosty zebrał chleba po ulicach, a Grandowie zebrali urzędów, dostoieństw i łask w przedpokojach. Wychowanie młodzieży zamoźuóy poczynało się w kolegiach klasztornych, a kończyło przy gotowalmach u dworu. Te dla Hiszpanii były wypadki z odkrycia Ameryki. Skutki ich nie dały się natychmiast uczuć. Przez wiek ieszcze musiał potrwać ten smutny gasnącego blasku przepych, a Karol V i Filip II wyprawiali uczty przy świetle płomieńieiących się stosów (auto-dafe). Atoli długa woyna o sukcessyą i trwoga na całą Amerykę przez wyprawę Ansona rozszerzona, odsłoniła całkiem nieuleczone monarchii rany: stan ićy podobny był do uciech rospustnika, który w kilka miesięcy rozprasza dziedzictwo, które miało mu na całe iego życie wystarczyć. Na szczęście ten obraz iey upadku nie został zbroczony krwią, którey pierwsze iey zdobycia aż nadto kosztowały. Poezye Alexandra CHODŹKI, w Petersburgu 1829 str. 281. OD chwili zjawienia się w Warszawie poezyi Alexandra CHODŹKI, tyle o nich wydrukowano po różnych pismach czasowych, sprzecznych między sobą zdań i spostrzeżeń , że nam nie pozostaie nic więcey do uczynienia tylko przez wyiąlki celnieyszych mieysc postawić czytelników, zwłaszcza nie maiących oryginału pod ręką, w możności sądzenia podług własnego przekonania i smaku. Czynimy to ieszcze z tego powodu, żeby czytelnicy sami przekonać się mogli, za co nieomylni krytycy nasi autorów i samą publiczność mają, i co znaczą i dokąd dążą owe od niejakiego czasu krzyki Du vague! du vagueł avec le vague et des pjirases vous rncnerez toujours la masse des hornmcs comrne un troupeau de moutons, Mistycyzmu! mistycyzmu! mistycyzmem i słowami zawiążemy ludziom oczy, pozbawimy zdrowego rozsądku. Systema to (ieśli skleianie dzikich uroień i podsuwanie własnych przywidzeń autorom, zasługuie na imię systematu) możeby się przydało w polityce Machiawela, lecz w filozofii, w którey naywięcey o wyjaśnienie prawdy idzie, iest bezzasadne, fałszywe, obłędne, zgubne. Poezye P. CHODŹKI obeymuią pieśni ludu nowogreckiego, poezye azyatyckie, a mianowicie arabskie i perskie, i poezye różnych narodów europeyskich, pod które i oryginalne płody naszego poety podciągamy. Do pieśni ludu nowogreckicgo zamieścił P. Chodźko wstęp, który między inueuii rzeczami obeymuie co następuie: «Za pierwszem nayściem Turków na Thessalią (r. 1153) mieszkance rozległych i żyznych iey dolin nie mogli się im oprzeć, lecz górale Thessalii, Olympu, Pelionu i Agrafa, bronieni niedostępnym położeniem mieysca,a bardziey ieszcze wrodzonem sobie męztwcm, żyli swobodnie w swych górach, śród reszty podbitey Grecyi. Zemsta, a częściey niedostatek sprowadzały ich z dzikich gór na zabudowane i uprawne doliny. Tak bawiąc się rabunkiem, byli postrachem sąsiadów zowiących ich Kleftami. (I) Znużeni Turcy ustawiczną woyną z tym ludem mężnym a ubogim, weszli z nim zrazu w bardzo dogodne układy. Pozwolili im rządzić się własnemi prawami, żyć niepodległe w swych górach, nosić broń, i za to mały podatek opłacać Turkom. Wielu odrzuciło wszelkie warunki, lecz większa liczba przystając na nie, otrzymała pozwolenie utworzenia dla swey obrony milicyi narodowey. Członków iey nazwano strmatolet i żołnierze w zupełnem uzbroieniu, lub Pallikari t. i. młodzieńce w kwiecie sił i wieku, ich wodza, Kapetanot Sf Proestos (naczelnik, starszyzna). Milicyą tę kray podeymował swym kosztem. Złożona tylko z rodowitych Greków, obowiązywała się bronić oyczystych granic. — Od brzegów Wardara (Axius) aż do Koryntu, w każdem mieście stołecznemu powiatu (armatolik) mieszkał Kapetanos ze swoim pułkiem. Upowszechniło się to późniey w całey Grecyi prócz Morei. Godność kapetańska była iak zdaie się dziedziczną. (t, Wyraz alho podług teraźnieyszego wymawiania Jtlefjpr^C znarzijcy złodziey, sial się potćm nayzaszczytnieyszem nazwaniem obrońców Grecyi. Przez długi czas Dywan, trzymając cię bardzo rozsądney polityki, nie powierzał rządu paszalików greckich Albanom, odwiecznym Greków nieprzyjaciołom. Lecz widząc zawsze w Armatolach gorliwych obrońców swobód narodowych, iął się przemocy. Od r. 1740 urzędnicy Albańscy przysyłani ze Stambułu rządzili Epirem (1). Nieporozumienia ich z Proestami coraz groźnieyszą brały postać. Pallikarom broniącym upornie granic, Turcy wrócili przez wzgardę dawne nazwisko Kleftów. Odtąd Kleft i Armatol są wyrazy iednoznaczne. Jak skoro który Kapetanos dostrzegł stawionych sobie sideł przez Paszę lub Derwendźi-baszę, uciekał w góry i przeistaczał się w wodza Kleftów. Rabunek był jedynym środkiem ich utrzymania się. Częściey wszakże, obległszy iaką wioskę, kazali sobie płacić haracz lub dawać żywność. Za powtórną odmową, przysyłali rozkaz na papierze opalonym z czterech końców. Biada mieszkańcom gdy tem pismem wzgardzą! natychmiast wioska była w pożarze, a Kleftowie bez litości łupili i i uciekali ze zdobyczą. Podobne wycieczki były nieczęste. Prości, rubaszni, lecz przytem szlachetni Kleftowie, wnagłey tylko potrzebie chwytali się gwałtownych środków. Dowodzi tego ich łagodne obeyście się z brankami, stanowiącemi główną część ich dochodów. Zdarzało się nieraz, iż w liczbie branek znaydowaly się córki ich (I) Zwali się; oni Derwandżi-baszy, Stróże wąwozów, wielcy dozorcy dróg. Mieli wiosnę woysko pod wodzą swych podkomendnych Derwenagów. Stawny iest Ali Teheleni z zadanych klęsk Armatolom podczas sprawowania tego urzędu. nayzaeiętszych nieprzyjaciół, Agów i Beiów tureckich. Natychmiast wywiedziawszy się o ich mieszkaniu, posyłali do krewnych, naznaczaiąc sobie pewną ilość pieniędzy za każdą brankę, stosownie do iey rodu i znaczenia. Okupy te często przychodziły aż w kilka miesięcy; Pallikarowie cierpliwie czekaiąc, opatrywali we wszelkie wygody swych ieńców. Wieść niesie, ie pewny Kapetanos chcący ubliżyć brance, rozsiekanym był na mieyscu od własnych żołnierzy. W bitwie Kleft potykał się bez porządku i taktyki; nigdy w szeregu, lecz tu i owdzie rozproszony polował raczey niż woiował nieprzyjaciela. Przyczaiwszy się za pniem, krzakiem, kupą gruzów lub trupów, strzelał. Napadniony z bliska odcinał się pałaszem lub sztyletem. Nocą chętniey niżeli dniem walczył, dosyć mu było postrzedz błysk wystrzału nieprzyiaciela, aby go nie chybić. Wolne w obozach (Zi/wpt) godziny poświęcali Kleftowie kształceniu i doskonaleniu zdolności potrzebnych na woynie. Zręczność rzucania kręgu i innych gimnastycznych ćwiczeń, trafność strzelania i szybkość biegu, posuwali do naywyższego stopnia. NikoCarsas przeskakiwał równemi nogami siedm koni obok stoiących. Wytrwałość ich wznoszeniu trudów, boleści i głodu, przechodzi poięcie. Zginąć w boiu, był naypięknieyszy koniec dla Klefta; trupa takiego nazywano ofiarą (oycpa/t); umarłego własną śmiercią zwano ścierwem (yotpiui)) rzetelne wyrażenie ich wstrętu od podobnego zgonu. Piiąc do siebie mawiali: do szczęśliwey kuli! (jjaZot' Holifti). Dostać się za życia w niewolę turecką, a po śmierci zostawić w ich ręku swą uciętą głowę, były dwie rzeczy przerażające, nawet wspomnieniem, każdego Klefta. ((Bracie! zetniy mi głowę (woła w iediiey pieśni Pallikar śmiertelnie raniony), bo wróg ią zetnie i rzuci gdzie na widoku przechodniów. Moi nieprzyjaciele ią zobaczą i ucieszą się, moia matka ią zobaczy i umrze z boleści! « Bohaterowie Iliady podobnież mniemali, że ucięcie głowy zwycięzcy wieczną chwałę, a zwyciężonemu naywiększą hańbę przynosiło. Główne stanowiska Kleftów były na górach Agrafa, Etolii i na łańcuchu gór oddzielaiących Thessalią od Macedonii. Olymp iest oyczyzną naywalecznieyszych górali; Kleftowie mówią o nim z religiynym prawie szacunkiem. Może to zabytek czci staroźytney dla oyczyzny Muz? W górach tych, chociaż niższych od Alpów a nawet i od Pireneow, zimą niepodobna iest mieszkać. Za zbliżeniem się więc tey pory, Kleftowie schodzili na doliny do znaiomych i krewnych, lub się rozsypywali po wyspach, gdzie do przeyścia Wenecyi na turecką stronę, najpewniejszy przytułek znajdowali. Wszędzie ich przyjmowali ziomkowie z uniesieniem i wdzięcznością pomimo zakazów dworu otomańskiego. Wiadomy iest powszechnie los Ali Paszy Janiny, z razu nayzaciętszego prześladowcy a potem stronnika Kleftów. Dotąd garstka górali łamie się z woyskami ogromnego mocarstwa Wschodu. Los ich oyczyzny zdaie się dzisiay ulepszać, a cała ludzkość wygląda końca klęsk nieszczęśliwego ludu, któremu cywilizacja europejska tyle winna W pieśniach domowych, umieści! P. Pauriel początek piosnki uderzające maiącey podobieństwo do Eresiony Homera. Dotąd iak za Czasów wieszcza iońskiego, w każdy pierwszy dzień wiosny, to Jest i Marca, gromady dzieci noszą jaskółkę wystruganą z drzewa śpiewaiąc: uZza białego morza (») iaskółka wróciła, wróciła i szczebioce: Marca! móy piękny Marcu! etc.» Gospodarze domów przed którymi taka gromada zatrzyma się, obdarzaią łakociami małych śpiewaków. Szkoda że nie mamy całey tey piosnki, ma to bydź naiwne wyrażenie uczucia, iakie sprawia pod greckiem niebem powrót pory kwiatów. Lecz na większą uwagę zasługuią myriologi (2), czyli pieśni pogrzebowe Nowo-Greków improwizowane przez kobiety. Zaledwie chory umrze, iego krewne zamykaią mu usta i oczy, wylewaiąc się swobodnie z żalem i rozpaczą. Oddawszy tę pierwszą posługę, zostawuią nieboszczyka staraniom służących, a same udaią się do iedney z bliższych sąsiadek. Zbiegaią się tam znaiome, cieszą nieszczęśliwą rodzinę i ubieraią w żałobne suknie. Tym czasem służący myią trupa; oblekłszy go w naylepsze iakie miał odzienie, kładą na niskiem posłaniu, twarzą na wschód, z rękami na krzyż założonenii na piersiach. Za oznaymienicm że iuż wszystko w pogotowiu, całe grono kobiet idzie (1) t. i. z za Śródziemnego. Turcy ie takoż zowią ak deniz (białe morze), a na wzór ich inne wschodnie narody. (2) Wyrazowi znaczącemu dosłownie mowa ialu, boleici, odpowiada nasz staroświecki wyraz Hryia, dla tego używa go poeta. do drzwi domu nieboszczyka, naypierwcy wchodzi matka i zona, potem dalsze krewne i znfiiome porządkiem wieku i powinowactwa. Boleść ich znowu się obiawia, bez przymusu, bez prawideł, w wyrazach krzyku lub łzach. Po tych narzekaniach dorywczych nastepuią skargi porządnieysze, są to Chryie. Naybliźsza lub nay wymownieysza krewna improwizuie pieśń na notę i miarę właściwą tylko temu rodzaiowi poezyi, wylicza przymioty zmarłego, opisuieswą boleść, i t. p. Za nią inne obecne kobiety toź czynią. Naiwność ich niekiedy do tyła iest posuniętą iż daią umarłemu słowne zlecenia, a nawet kwiaty i inne podarki do oddania znaiomym i krewnym na tamtym świecie. Plutarch (de consolatione) mówi, iż płeć piękna za iego czasów podobnież oddawała się narzekaniom podczas pogrzebów w Grecyi. Hryie te ustaią z przybyciem orszaku pogrzebowego i znów się rozpoczynają przy spuszczeniu trumny do dołu, Męzczyzni żegnaią się wymawiając kilka słów nad brzegiem dołu, lub całuiąc usta umarłego. Kobiety niemaiące zdolności improwizowania, przywołują płaczki z professyi, których iest kilka w Każdej wiosce. Płaczka słynąca z talentu iest celem powszechnego szacunku i prędko się dorabia majątku, iak dziś dobry improwizator we Włoszech. W pieśniach idealnych, imaginacya ludu nowo-greckiego pokazuie się z większą rozmaitością, swobodą i ogniem, niż winnych. W nieb to nayczęściey dostrzegamy śladów wyobrażeń starożytnych. Gmin dzisieyszey Grecyi nic nic wie o swoich przodkach. Wieśniacy Thessalii maią podanie, iż na ich ziemi dawnemi czasy mieszkały iakieś olbrzymy wiary pogańskiey, pod imieniem Hellenów, tak wysocy i ciężcy, ze gdy który z nich upadł na ziemię, umierał niemogąc powstać na nogi dla zbytniego ogromu! Podziśdzień Thessalia iest oyczyzną wróżek i czarownic sprowadzaiących na ziemię księżyc, wywołujących duchy, i t. d. znayduiących ieszcze wiarę u Rzymian za czasów Cezara. (1) Każda rzeka, las, góra i skała, ma w Grecyi po dziś dzień opiekuńczego ducha lub smoka. Zaraza podług iednych, iest to ślepa wiedma na szczudłach, która idąc omackiem po za murami i płotami samem dotknięciem się zabiia nieostrożnych. Podług innych, są to trzy wiedmy chodzące od domu do domu. Jedna niesie papier, druga nożyce, trzecia miotłę. Fatalne trio zatrzymuie się przededrzwiami każdego domu w zarażoney wiosce; pierwsza opisuie osoby maiące umrzeć, druga ie nożycami rani, a trzecia martwe ciała wymiata precz z domu. Skażone przypomnienie Eumenid starej Grecyi, a Furyi i Parek Rzymu. Imiona autorów tych wszystkich pieśni, iak w każdey poezyi gminney, są naycześciey niewiadome. Hryie, iak to mówiliśmy, są dziełem kobiet. W Janinie garbarze słyną szczególną zdolnością do poezyi, pieśni ich szybko się rozbiegaią po całey Grecyi. Poeci (I) Hanc e/fu de codo ducentem tidera vidi, Fuhniiiis haec ra- pidi carniine ccrlit iler. Jlaec canto finditquc loluin, Maneijue nepułcrit Elicil, et tepi- do ecocat utta rogu. TIULLLLS l. 2. uczeńsi piszą ody i wiersze patryotyczne, których lud chciwie na pamięć uczy się i śpiewa. Pieśni Kleftyckie są w części dzieleni samychże górali, w części ślepych żebraków. Pod koniec przeszłego wieku słynął starzec na imię Gawoiannis (Jan ślepy), sławny talentem improwizowania. Ulubionym iego przedmiotem były wypadki z życia Kleftów. Każdy Kapetanos chciał słynąć w iego pieśni; Albanie nawet ubiegali się o ten zaszczyt, hoynie płacąc Rapsodowi. Do pieśni nialuiącyęh nieustraszoność, nieugiętość i męztwo Kleftów, za piękny przykład posłużyć mogą Sterio i Gifiaki który przy końcu ostatniego wieku zabity został w woynie z Jusufem krewnym i Seraskierem Alego: Sterio Nic to źe Albanie osiedli wąwozy, Nic to że turbany bieleią ze wzgórków, Sterio póki żyie śmieie się z tey grozy, I póki śnieg śniegiem, drwi z Paszów i z Turków. Gdzie wilcy się gnieżdżą spieszmy towarzysze, Niech życie w dolinach niewolników mami, Nam gdzie bagna, puszcze, przepaści i wisze, Miley życ z wilkami niżeli z Turkami. Giftaki. Cóż się to stało z biedną Gyftaki Że po dwóch synów, po brata zgonie, We łzach pobiegłszy w skaliste szlaki, Dotąd nie wraca na nasze błonie? Mówią że w górach ięeząc dzień cały Ku wsi pasterzy zwróciła drogę. Kie dla zabawy tam grzmią wystrzały, Giftaki ranny w rękę i w nogę. Krwią rafy sp/ynał, iak dąb się skłonił, I opad/ niby cyprys zrąbany. Głosem i ukiem za bratem gonił, “Wróć się tu, wróć się, bracie kochany. “Utniy mi głowę, byś ią ocałił Od tey zniewagi która mię straszy, »Niech się nią Jusuf, trąb nie chwali, « W Janinie u psa Alego-Paszy!« — W Piosnce Sarneczka tchnie duch gminney poezyi sławiańskich ludów, i rozrzewnia tkliwością swoją. Wystawia się wniey nieszczęśliwa niewiasta, po utracie męża i syna, zapewne z rozkazu którego Paszy, opłakująca swoią niedolę. Piosnka ta iest z Akarnanii i śpiewaną bywa w zdarzeniach smutnych. Gdy noc, gdy tuman łąki zaciemi, Gdy głucho w borze — na bór, na łąki Biegą ielenie, biegą ielonki, Pasą się, bawią, kąpią , do świtu. Jedna sarneczka nie bawi z niemi, W krzakach, w sitowiu samotna żyie, Sypia na nagiey piersi granitu, Szelest ią własny, cień trwoży własny, spragniona znuydzie zdróy iasny, Pierwey go zmąci, a potem piie. Pyta ią słońce pewnego świtu: “Co lobie, powiedz moia sarneczko, “Czemu gdy stado igra nad rzeczką, “Albo się w upal położy w chłodzie, “Ty śnisz nu nagiey piersi granitu , ••Ty wciemncy rada mieszkasz dąbrowie “Czemu sarneczko ni mię o wschodzie “i o zachodzie nigdy nie witasz? ~-„O moie słońce, ponieważ pytasz, biedna sarneczka tobie odpowie. Dwanaście latek żyłam bezdzietna, Bóg mi dał synka w trzynastym roku, Strzegłam go iako źrenicę w oku, Tak mi rósł prosto, pięknie — aż oto liaz wybiegł igra gdzie łączka kwietna, I, alt,! od złego poległ oręża. Bodayliyś umarł strzelcze niecnoto, Boday rzemiosło twoie umarło, Co mi iedyną rozkosz wydarło, Co mi wydurło syna i męża! — Wiele możnaby tu jeszcze przytoczyć takich pieśni, iak Podróż w nocy, Porwanie, które jakkolwiek liczne maią zalety, noszą przecież na sobie piętno poezyi gminney niemieckiey, angielskiey lub francuzkiey, i nie mogą nam wcale dać wyobrażenia życia owych zdziczałych, zemstą i nieustraszoną odwagą tchnących kleftów, którzy z taką wydatnością odbiiaią i przodkuią w dzieiach odrodzenia się nowoczesney Grecyi. Świat ten nowy zaledwie przed kilku laty poznany, dziwny dla Europeyczyka ma powab. Szkoda wielka, że Pan Chodźko nie wystawił go nam w obszernieyszym zarysie. Hryie żon Kleftów nieporównaną miałyby w oczach naszych wyższość nad hryie improwizowane przez damy greckie lub Turczynki wyższego rodu, obeznane niezawodnie z językiem i miękkością obyczaiów ucywilizowanych ludów. Z pomiędzy poezyy maiących nam wystawiać życie Azyatów, naywnżnieysza co do swoiey rozciągłości w zbiorze P. Chodźki, iest powieść pod tytułem Derar wystawiona w dwóch Kasydach (elegiach, idyllach, panegyrykach). W pierwszey Kasydzie opowiada Derar swoiemu Hady czyli przewodnikowi wielbłądów, ile mu miłych a razem okropnych chwil przypomina i nastręcza to mieysze, w którem obecnie umyślili wytchnąć w swoiey podróży. Tu bowiem przepędził, iak się wyraża, swoią zieloną młodość z ukochaną i wzaiemnie kochaiącą Azzą. Allah ią dla mnie stworzył, nasze chęci, Gust, myśli, wszystko aż do rysów twarzy, Były podobne, bliskie, gdy zdaleka Czasem wybiegły, znów w iedno ogniwo Zbiegały skoro. Ah! lecz ręce człeka Zerwały złote boskich rąk przędziwo Ja iey nie skarżę ,nie, ona nie winna, Ona go, iestem pewny, nie kochała. Ca może w domu rodziców dziewczyna, Tyle iak ona młoda i nieśmiała! Wmówią lub każą. Gdy opiekun sknera, Gdy się uprzykrzy złośliwa macocha, Idzie, choć męża serce nie wybiera. — 1 on nie winien.— Któż cnoty nie kocha, Cnoty w tak młodey, w tak piękney dziewczynie Któż niechce spocząć w obięciu anioła. O. nie! — ia tylko kląłem i klnę ninie Złą gwiazdę moię, głupie serce moie Co się uczepi iak paiąk do zioła, I z naymilszego kwiatu w życia łące, Z miłości, zamiast ssać miody pachnące, Gorzkie i mętne wysysa napoie. I całe życie przędąc z tey osnowy, We własnych sieciach wikła się i dręczy. Ah! tak się dręczy myśl ma, córka głowy, Ah! tak ią smutek oplata paięczy! Widziałem tego szczęśliwca — i zrazu Gniew móy i boleść, iako dwa tygrysy, Zamknąłem w piersi; przybrałem twarz głazu , Lecz wzrok móy świecił blaskiem ostrza spisy W boiu, więc Z oczu iad w serce przelałem; 1 choć głos iego nad miedź roztopioną Boleśniey przez słuch przechodzi mi w łono, Ja żyłem, tchnąłem, patrzyłem , słuchałem, l, na móy chrrtdżarl, dotrwałbym do końca, Jak s razu niemy, zimny, nie wzruszony. Przeklęte wino I iedna u nićy wzmianka, Jey imię w tego ustach, imię żony. Krew mi wzburzyło, zaćmiło blask słońca, tyłkom widział ią i iey kochanka, I chandżar i mą przyszłość długą, ciemną, Nieznośną — iak noc iesienna. Nie pomnę Już daley, pomnę tylko że podemną Iliady drżąc iąkai słowa nieprzytomne, Przekrzywiał usta i wywracał oczy, ’ Już wzniosłem chandżar. Lecz mnie rozbroili, Jego unieśli — ahl i od tey chwili D zień losów moięh mgła niedoli mroczy. Jam zbrodzień, Hadi! on chleb ze mną łamal, Za spólnym stołem pił nasze napoie , A iam zwyczaiom pokolenia skłamał, Nie uczcił gościa. Odtąd lata moie Nie warte ziarna poziomego piasku. Daley przypomina Derar, iako lubą kochankę iedney nocy porwał ze snu i uniósł w pustynie na dzielnym rumaku, gdzie narzekając na losy okrutne myślą i duszą sobie na nowo i na zawsze poprzysięgali miłość. Boże! iak czysto, iak wyraźnie ieszcze Pamiętam każdy wyraz, ton wyrazu, Jey głos, twarz, postać, z całego obrazu Bys się nie zatarł, żyie! błyszczy.pieszczę, O omego — niby dziecko za motylem Cozkwiatu na kwiat upada w przelocie. Nie, niewiesz ile szczęścia w Iey pieszczocie, Jak się promieni we mgłach mego losu I Niekiedy słuch móy dopóty nachylam Aż mi coś wyda nakształt Azzy głosu, Aż mi ią zabrzmi! I tak się czatami Serce i oko i ucho omami, Że słyszę tak mnie po imienia wn/a, Ze cisnę usta to dłoń ma, iak do czoła, Jak do nslck iey, w owey godzinie ostatniey, Gdym iey uddaiąc pocałunek bratni, Daszc do duszy przelał w uściśnicuiii. — Błogi stan! rozkosz z lubych ust wypita, Jak moda życia, z ust w serce przepływa, (1) Wstrząsa pulsami, po krwi się rozlewa , Błyszczy na oczach, na twarzy wykwita, I razemz życiem ulatnia się wjchnieniu.— Lecz iuż światło, iuz czarne zawoie Soryod czoła niebios dzień odpinul; Azza odeszła milcząca, spłakana. Bigdy tak smutno cyprys się nie zginał, Jak głowa moia spadla na kolana. Świat mi pociemniał i łez mi nie stało, A w piersiach gorycz. Zda się iedno brzemię Spodlona płuca i oddech trzymało, Drugie na głowę igniotło mię w siemię, Śród konwulsyinych bólów i krwi liiria. Słuchałem burzy w sercu, i czekałem Prędkoi-li boleść ostatnia nić życia Zerwie, ostatnią iuż, cieszą od włosa. Długo tak,niemy, półmarlwy, przetrwałem. Okropny agon ! Piekła i niebiosa Bie wymyślą męk sroiszych iak w tćy woynie, Pickielney woynie żywota z cierpieniem. (1) Woda życia albo woda nieśmiertelności, płynie, podług powszechney wiary na wnehędzie, w ciemnościach {dcrsulumat). Alexander wielki szukał iey bezskutecznie. Prorok Hizr (nasz Esdra, podług innych Elias) miał z niey czerpać. Jestto coś nakształt eau dejoueence która w XV wieku tyle hałasu we Francy i narobiła. Ról się przesilił, nareszcie — strumieniem Lzy się rzuciły i płynęły linynie. Airm odetchnął. Litymi. Wznoszę głowę, W pustyni upał, słońce tuż wysoko. Już odicchati. Tylkom widział owe Reszty namiotów i, iak sięgnie oko, Szlak wydeptany czołgał się po piasku, Iw oddaleniu ginął w dziennym blasku. Kasyda druga wystawia spoczywaiącą karawanę kupców i przyrządzaiącą pilaw (potrawę z ryżu). Wszyscy podróżni zasiadaią do namazu, a po zmówieniu pierwszego rozdziału koranu zwanego fatichą, słuchaią hymnu do .Boga, w którym nasz poeta stara się wydać zwroty i przenośnie koranu. ONI (I) Nlyil chciała zmierzyć wielkość tego, i, iak oczy Stoiącego pod górą, podnosi się, dźwiga, I nie dosięgłszy trierze Im upada zemdlona ; Wyobraźnia roiła sobie że otoczy Jego ogrom, złote otwarłszy ramiona Ich łańcuchem w nieskończoność śmiga, Wytęża się — zrywa.... I licznieysze od piasku Rozsypały się ogniwa, Stopiły się w tego blasku. ON! Tchnął — i wionęło życie. Radź I — i poczwórna dusza wstąpiła w światdzićcie. Spoyrzał — i od boskiego spoyrztnia odbity Błękit roziaśniał, rozlał się w sajirzu morza Wielkie iak brzegi obcymą przestworza. Gdzie średnie błękity (1) Tak w Koranie i innych świętych księgach muzułmanów Bóg się nazywa. Iłiie fontanna ognia trzęsąc z kłosów snopa łłrylantowego deszczem pereł i topazu, Poił nogi Króla Królów — iak w dzień paiendazu. (1) To gwiazdy które uczci dziś Allakatlopa! To nieboI I pod namiotem nieba bryllanlowym Kazał siół zasłać— mnie na ucztę, kto iyic! Na kobiercu smaragdowym Pękaią róże, lilie, Wprzezroczystych kryształach grona błyszczy wino, Staiit słodkie szerbety w owocu puharacłl, ryi i miód i daktyl napalmy konarach, 1 proso złoty kłos rozplcmia, Zapachy, zdroie płyną, To ziemia! "Słuchay wiosno! pomniy mi co roku Ubierać w takie zawoie i szaty Nagie ramiona roślin. Niech latorośl młoda Ssie pokarm z twoich piersi — obłoku. Niech ią w kolebce pączka wiatr kołysze, Ai mi skwar lata powarzy twe kwiaty, Aż wpłynie iesienny owoc i iagoda, I dzięki moich poddanych usłyszę. Słuchay Adamie, Chałifo (2) móy! Zostań tu z niemi, Przewodnicz uczcie u moiego stola , Piastuy berło ziemi, Ai cię Pan twóy powoła. Zaprawdę, błogo mym wybranym, błogo!» (1) Na wschodzie, gdy który ze znakomitszych obywateli zaprosi do siebie Króla, co się dosyd często zdarza, droga prowadząca do iego domu usiana iest suknem lub drogicmi kobiercami; pod nogi konia królewskiego i iego orszaku sypią kwiaty, pieniądze, cukier w kawałkach it. p. Obrządek taki zowie się po persku paiendaz. Toż się dzieie w każdóm mieście Turcyi i Persy gdy Szah lub Sułtan nowo koronowany przyiedzie. (2/ Chalif namiestnik, zastępca. Glos zagrzmiat, Adam spoyrzat, nie postrzegł nikogo, Lecz ieszcze z niebios czata, Ze wszystkich życia kolorów. Ze wszystkich życia ubiorów, Bił iakiś promień , iakaś wesoła, Niebieska iasnośó. Lecz cala Przyroda, iak strona Ifz którey ostatni dźwięk kona, Jeszcze brzmiata, drżuta, Taieinuiczem plodnćm słowem, Jeszcze wiata życiem nowćm. I tenże promień bił z oczu Adama, Toż słowo brzmiało w piersi Adama, On oba poiat i nazwał: Chwata! lUiłośćl — tak, czuię tu Ciebie, Panie! iam zgrzeszył! I łza mu załata Oczy i nieśntiał spoyrzeć drugi raz po Webie, Dawnćy oyczyźnie swoićy— bolesne wspomnienia! o Przebaczam 1u Chór aniołów, I chór żywiołów, Westchnęły iednym hymnem — dziękczynienia. Jednym pokłonem uczciły Adama — Pokłonem hołdu. Wielkie miasto świata, Od złotych bram zachodu aż gdzie wschodnia brama, Czołem poddaństwa proch zmiata; Eblis tylko nic zgiął głowy. « Alłahu! Ja go nic uczczę — Skądże mi Król nowy? Ten proch! Tyś nas z ognia stworzył Szehenszahu, (I) Przeczystych i przemożnych, li stóp twego Tronu, W bram twego seraiu czekamy skłonieni, Gdzie lecieć z twym fctmnncm życia albo zgonu, Darów lub kaźni, z iasnych dnia szczytów w głąb cieni. On cóż! — Tchnąłeś nań Szehenszahu, Stanął — i patrz go sakiem okiem zaczai świecić, (i) Królu Królów. Jaki głos, ile z czata pychy, Patrz go! proch lichy. Nie! ia Adama nie uczczę Allahu!» Ah! straszny, straszny Pan w gniewie. Deszczem gwiazd lunął, Jak kamienie, iak zarzewie Spadty — Eblis runął. Ah! w dobroci Pan bez miary, Ah! bez liczby Jego dary, Źródło promieni słońca ! — ah! to kropla tylko Z oceanu łask iego. Niebo pogodnćy nocy! — to ieden wiersz tylko Z księgi o wdziękach iego. Od tey uroczystey i poetyczney sceny przechodzi poeta do Zaryfa żartownisia, czyli błazna, klassy ludzi liczney na Wschodzie, który wołał: « To Bogu, — teraz ludziom. Towarzysze! Nasz Hadiy śpiewał iako rayski słowik, A ia nikczemny syn piasku— borowik, Inaczey świata stworzenie opiszę. Oto, gdy kucharz Jego Swiętey Mości, Słońce i księżyc, nakształt dwóch patelni, Postawił w piecu nieba, i gdy, zamiast ryżu, Zamiast rozynek, szafranu, anyżu, Sypnął gwiazdami dla niebieskich gości, My z boskiey kuchni wygnance śmiertelni, Pomówmy sobie o ziemskim pilawie.» — Brawo Zaryfie! brawo i w tey chwili Rozdęli ogień, wodę nastawili. Nie dosyć na tern, kto poczyna prawie. Służebne oddał słudze, pańskie panu, Gdy brzuch ma pilaw za cóż duszę głodzić. Niedość w pilawie rozynek, szafranu, Trzeba dowcipnem słowem go zastodzić. Pary niech każdy, nim wrzątek zakipie, Siouie lub cudze stówko tu przysypie : Wtym sposobie bufonady zaytnuią kilkadziesiąt następnych wierszy, żale Zaryfa i Eunuch. Eunuch tak śpiewa: «I cóż milszego iak cień w upałach, I cóż milszego iak lulka w cienili? Jak paląc lulkę siedzieć w milczeniu, Z o niebieskich marzyć migdałach O! gdybym tęczę miał zamiast cybuka, Wulkan za lulkę i dąb za hayduka. Urżnąłbym równa dwa tęczy końce, Piaiediiym końcu wulkan bym wprawił, fia drugim , zamiast bursztynu, słońce, W tyle za sobą dąbbym postawił, I siedział sobie iak Suszyrwan iaki, Z góry na ziemskie poglądaiąc żaki. Dąb móy nay wyższy z dębów Iranu, Lasy i góry przerósłszy głową, Stałby cierpliwie z lulką gotową, Cienia i chłodu nie skąpiąc panu, A iakbym usnął zmordowany skwarem, Dąbby oganiał komary konarem. Hey dębie! fayki ! — Z sutlańską miną Paliłbym, dymek cedząc przez zęby, Albobym rzucał kręgi i kłęby, Ażbym się chmurą otoczył siną; Móy biały turban iak łeb Araratu Z ponad obłoków panowałby światu. Skończywszy lulkę uradowany, Dopóty dałbym, dopóty dmuchał, Dopóty żarem, popiołem buchał, Aż Frengistanu psów (1) iak kasztany (I) Europejczyków; Mahomedanie zowia ogólnym wyrazem Frengistan (mieszkanie Frengów) cali; Europę, iak my zowicniy Wschodem kraie Azyi i Afryki. Popiekłbym w żywym ogniu na cześć Ali, I wytrząsł popiół na tych co Zostali!» Na próbkę oryginalnych płodów Chodźki, między któremi celuią Endymion, Allegro i Nieznaiomy, przytaczamy tylko Łódkę nie naypięknieyszą, lecz naykrótszą. Precz wiosła! wiatr w żagiel trąca, Trąca, wydyma, rozchyla, Piapina, i łódka leniąca Zrywa się lotem motyla, Wierzchołki pieniste muska, Rozcina fale i pluska, Lata na steru skinienie. Jak słodko! piersią i czołem Spotykać chłodne wód tchnienie, liuiać nad groźnym żywiołem, Myślą w przeszłości zaginąć 1 płynąć, płynąć i płynąć. Naymilsza! siaday! za znamię Z masztu twą wstążkę rozwiniem, Opasz koło mnie twe ramie, Szczęśliwi z wiatrem popiyniem, Tak szybko i tak daleko, Aż brzegi od nas ucieką. Aż iak się morze rozlewa, Jak wielkie niebios otchłanie, Tylko nas dwoie zostanie; 1 może iaka gdzie mewa, 1 iaka chmurka podróżna; Ah! tam to zwierzyć się można. Ah ! tam bez świadków, tam śmiało, Co nam los zrządził, co wrogi, Co nas cieszyło, bolało, Skargi,nadzieie i trwogi, Taynie pod sercem leżące, Wyznania szczerością tchnące. Co terceobdarzą zdrowiem, I których serce tak łaknie, Wszystko wypiaczem, wypowiem, .J kiedy tez nam zabraknie, Kiedy wyrazy się splączą, Niech oczy, usta dokończą. Na co nam ludzie ł świat na co? Płyńmy i płyńmy, aż w końcu Znaydzicm wysepkę gdzie słońcu Wiecznie tak w maiu dań płacą, Kwiaty, owoce, fawoni, Dań barwy, wdzięku i woni. Gdzie zdróy po łące się wiie, Jesień iey liśćmi nie grzebie, Zima go lodem nie kryie. Tam iyiac tylko dla siebie, Zapomnim na długie lala, I trosk i ludzi i świata. Gdyby nie uwaga na inne przedmioty iakie wchodzą w obręb pisma naszego, weszłyby tu ieszcze niektóre wyiątki z elegiy perskich równie iak tlómaczenia urywkowych poezyy Byrona, Getego, Żukowskiego i innych; lecz przytoczone przykłady, iak rozumiemy, postawią uważnego czytelnika na tem stanowisku, że potrafi osądzić, czy Alexander Chodźko istotnie iest lub nie iest poetą i o ile zasłużył u nas i w potomności na wdzięczną pamięć. Mier do Trembeckiego. Jak nami rządzą przykłady! Jedne tire czytaiąc dzieło Żądanie mnie zaraz wzięto Cliod z daleka iii wTwo siady, Bożą i laurem wystane. Ale niedosyt na chęci Aby w kościele pamięci Mieć iak Ty imię wpisane. Na cóż mi się przyda żądza Kiedy niebo nietaskawe Między nami tak rozrządza, Że ia trudność, ty masz sławę. Jednak tym nieodstręczony, Cóż ia czynię w takim razie Od natury opuszczony, Mam nadzieię w iey przykładzie. Śliyże mi swe rymy proszę Bym miał wzory i rozkosze. Odpis Trembeckiego. Jeżli ci mam wyznać szczerze, Na twe wiersze, zacny Mierze, Odpisać mi niewygodnie: By się na to przysposobit Żeby twoim równe zrobić, Trzeba naymniey trzy tygodnie. Z twych zaleceń nie z ochoty Poszlę ci dziś me roboty, Długie, kolące, zawiłe. Twym się pismom lepiey zdarza, Podobne są do Pisarza, Malutkie, krótkie i miłe. Mogiła pod wsią Ruszczą płaszczyzna w Sandomirskiem. (1) OD niemałego czasu otrzymuie Towarzystwo Przyiaciół Nauk do zbiorów swych tu i owdzie po dawney ziemi polskiey wygrzebywane starodawne pomniki. Niedostateczna ich liczba, nieoznaczona cecha, niedokładne o ich znalezieniu i położeniu udzielone wiadomości, nie dozwoliły pewnie dawać o nich należytych obiaśnień, wyciągnięcia pewnieyszych ztąd wniosków, i uczynienia tych odkryciów użytecznemu Masymilian Jasieński obywatel województwa Sandomirskiego, obdarzył towarzystwo wygrzebanemi z mogiły pod iego wsią Ruszczą płaszczyzna pomnikami. Zapytany o nie od towarzystwa, z patryotyczną prawdziwie gorliwością udzielił obiaśnień i więcey poszczegółowanych wiadomości (2). Z tego w ninieyszem piśmie sprawę zdaiemy i niektóre postrzeżenia nad tą mogiłą czynimy. Wieś Ruszczą płaszczyzna leży niedaleko Sandomirza na zachód południowy tego miasta, na półdrogi od Sandomirza do Staszowa, pomiędzy Bogoryią, Klimontowem, Koprzywnicą i Osiekiem, w dzisieyszym powiecie Staszowskim, w województwie Sandomirskiem, w dawnym zaś woiewództwie Sandomirskiem 0) Dla porównania obacz o mogile pod Glinianami w Galicji i o górze Marcinowskiey w Prusach Wschodnich. Pamiętnik Umie, czyst. i stos. Toni IV. str. 272. f2) Listy iego pod datą 6 marca 1828 i 14 czerwca tegoż roku, znayduią się w archiwum towarzystwa. w powiecie Chęcińskim, znamienitym licznemi dawney sławy polskiey pomnikami: gdzie prawodawstwa i seymowania początek w Chęcinach, licznych zakładów duchownych siedlisko, wielu bitew nie dosyć rozpoznanych pole, gdzie nieopodal, o mil parę, iest Tursko większe, pamiętne pierwszem z Tatarami spotkaniem. W stronę zachodnią 900 sążni od wsi Ruszczy płaszczyzny ku wsi Bukowey była wielka mogiła, piaszczysta. Czyli kiedy darnią lub tęższą ziemią pokrytą była, niema o tem żadney pamięci, to atoli pewna, że od lat trzydziestu wiatry obiętość ićy umnieyszały zasypuiąc pobliskie pola piaskiem. Po różnych stronach ziemi naszey nie brakowało i dotąd nie brakuie wzgórzów piaszczystych okolicznym polom szkodliwych. Zasłaniały ie przed wieki bory i lasy i od zaspów żyznieyszą zabespieczały ziemię; po uprzątnieniu tych lasów odkryte, powolnemu ulegaią rozwianiu. Mógłby kto sądzić, że blisko wsi Ruszcza płaszczyzna, była podobna góra za mogiłę poczytana. Może to rzeczywiście była góra, ale ręką ludzką w mogiłę zamienioną została, o tern iey skład, o niey pamięć, i z niey wydobywane szczątki starodawnych rzeczy dostatecznie zapewniaią. Tylko iey rozległości trudno oznaczyć, ponieważ od niemałego czasu rozwianiu, a przeto umnieyszeniu bardzo znacznemu uległa. Ale można o nićy nieiakie powziąść wyobrażenie z inney nieopodal znayduiącey się mogiły. O parę tysięcy kroków od Ruszczy na północ iest wieś Ruszcza Nietuia, należąca do tegoż obywatela Maxymiliana Jasieńskiego. W bliskości tey wsi Nietui iest znaczna mogiła podługowata w kształcie melona blisko 20 łokci wysokości, a do 200 łokci długości, końcami wzdłuż od wschodu na zachód usypana. Utrzymuie się w całości, bo iest obrosła, nawet krzakami się okrywa. Ruszona nieco rydlem, okazała że ludzkie kości pokrywa. Bezwątpienia takąż była mogiła przy Ruszczy płaszczyzna, nim ią czas uszkodził. Wiatr rozwiewane piasek ze wzgórza czyli mogiły na polach Ruszczy położoney, odkrywał iedynie same tylko ludzkie kości a żadnych innych. Okazywało się z tego, Że kości były zupełnie spróchniałe, za dotknięciem rozsypuiące się; iednak ludzi rosłych i silnych. Czaszki pospolicie znacznieyszćy wielkości. Szkielety całkowite leżały w kierunku mogiły na wznak położone, o kilka kroków od siebie odsunione, głowami na zachód obrócone. Zdaie się z odległości jednych od drugich że ich nie wiele było, że mogiła dla niewielu osób poświęconą była. Ile się dotąd dostrzegać dało, nie było przy tych kościach żadnego naczynia, ale przy każdym szkielecie była znaczna ilość rozrzuconych w koło skorup glinianych, wcale wielkich i grubey roboty potłuczonych naczyń. Kilka tych skorup iest w zbiorze towarzystwa: równie iak przedmioty na tablicy wyobrażone które Max. Jasieński towarzystwu ofiarował. Odkrywano przytem różne żelastwo mocno zardzewiałe i rdzą zgryzione. Wielu iednak narzędzi i sprzętów postaci rozpoznać można. Kształt nożów, sztychców, kruków z kółkami, które starodawnym obyczajem wbiiano w drewniane ściany między bakami, do zawieszania na iiakacb i kółkach różnych sprzętów. (1) (I) Nóż i kruk wyobrażone w zniuieyszoaey odrobią; wielkości i postaci na tablicy Nr. 1. 3. Znaydowały się blaszki srebrne, klóremi widać pokryte były spinki czy guziki czy inne iakie kształty. Znaydowano kółka cynowe niespoione, a z zagięcia jednego ich końca widocznie do czegoś przyczepione (1); zdaie się służyły za ozdobę do sukni lub jakiego ubioru. Znaleziono pół odkroioną srebrnego pieniążka (2). Naostatek co naywiększe ukazało się odkrycie, iest to medalik czyli amulet miedziany. (3) Jest to blacha miedziana okrągła, diametru do dwóch cali maiąca, płaska, z uszkiem do zawieszania, nieprzyprawionym, ale razem z całym medalikiem zrobionym. Robota iest gruba i niekształtna. Blaszka ta miedziana z iedney strony gładka, z drugiey ma wyryte nie nayzgrabnieysze zwierzęcia czyli potworu wyobrażenie. Cała ta strona była pozłacana, lecz pozłota starta zupełnie, tylko się trzyma nieco we wrębach potworu. Zwierze to czyli potwór iest wcięty, w rysach zupełnie takich, wiakich podobne twory na pomnikach skandynawskich postrzegamy. Jest to czworonożne stworzenie, z nogami trzypalczatemi, z długą szyią. Głowa z uszami długiemi stoiącemi, dziobem zakończona. Ogon przedłużony i rozgałęziony, w pokręcone wstęgi, a po nad karkiem i koło dzioba roztoczone i poplątane. Oczywiście że taki medalik do stroiu należał. Wiatr rozwiewaiąc piasek mogiły, odkrył go w tey mogile roku 1827 i ułatwił iego wynalezienie. (U Na tablicy Nr. 5. (2) Na tabl. N& 4. <8J Na tabl. Nr 2. wyobrażona we wlaściwey sobie wielkości. Medalik z podobnemi rysami iest zupełnie skandynawski. Podobne zwierzęce twory i wstęgi, widzieć można na pieniądzach i grobowych kamieniach w Danii i Szwecyi. Podobne twory poczytywane były za konia Sleypnera i na którym bóg Odin ieździ. Chciano toj poczytywać za pogańskie pozostałości. Lecz podobne obrazy dostrzegać można na pomnikach niewątpliwe cbrześciaństwa znamiona noszących. Różne pieśni dawney Eddy dziwnie mieszaią ducha chrześciańskiego, z zabobonem i fikcyami bałwochwalczemi. A zdaie mi się, że to iest nadto iasno i dowodnie, iż cała w Eddzie mythologia bałwochwalcza czyli raczej poetyczna iest rozwinięta przez chrześcian i wpływom cbrześciaństwa wykończona. O tern obszerniey mówiłem w powtórnem Eddy wydaniu, nie dawno w Wilnie 1828 wydrukowanem. Skoro się tak z poezyą i mythologią działo, a przeto i pomniki obrazowe, bądź Sleypnera, bądź co mythologicznego wyrażaiące, iako owoc tych zabytków i poetyckiey fikcyi, chrześciańskich też muszą bydź czasów. Nie wzdragali się chrześcianie Skandinawi obrazów które były ich narodowe. Krzyż chrześciański, z bałwochwalską Thora maczugą mieszał się i iednostayney dostarczał postaci. Nie mogę wątpić, aby wszystkie prawie Skandinawskie pomniki, napisy i obrazy iakie na sobie maiące, nie miały być z czasów w których się chrześciaństwo w północy krzewiło i usadowiło. Tym bardziey czasów chrześciańskich były te, które o podał od Skandynawii po świecie rozniesione napotykamy. Dlatego i ten w mogile Ruszczy wygrzebany medalik do czasów chrześciańskich liczyć należy, w których żywsze się Europy ze Skandynawią zawiązały związki. A i tym sposobem pomnik ten nie przestaie bydź bardzo zgrzybiałej dawności, staie się dawnością wieku poważny. Albowiem odnosi się do X, XI a naypóźniej XII wieku. Razem z tejże mogiły wydobyty ułomek odkrojony pieniądza, staie się także nieiaką co do czasu usypania mogiły skazówką. Jest to pieniądz maiący na sobie z iednej i z drugiey strony krzyż; wkoło w obwodowym napisie, zaledwo iedną lub drugą na bok położoną literę; pieniądz srebra czystego, którego krawędź spłaszczona, na obie strony do góry przygięta sterczy. Miałem sposobność o podobnego rodzaiu pieniądzach bliżej nieco zastanowić się, gdym mówił o pieniądzach w Trzebuniu nieopodał od Płocka wykopanych (1). Mniemam bydź dostatecznie dowiedzionem, że tego rodzaiu pieniądze są bite przez tych duków bawarskich, którzy w XI wieku królami niemieckimi i cesarzami zostawali, nadewszystko przez Henryków. Sztuka z mogiły wydobyta, nie tylko że iest nie cała, ale stępia niewyraźnego i z iednej strony nieodbitego. Oprócz tedy litery A na bok położoney, niepodobna iest dochodzić innych jakowych zagadkowych liter. Lecz naywyraźnieysze tej monety litery nie obiaśniłyby więcej poszukiwań naszych. Dosyć tu wspomnieć, że te pieniądze będąc w zbiorze trzebuńskich, były iuż przed rokiem 1040 bite. A będąc henrykowemi bawarsko królewsko cesarskiemi, zaledwie roku 1000 zasięgać mogą. Widoczna (1) W objaśnieniu §§ 27.28.— Obacz dla porównania o pieniądzach kulickieh w 1’amięt Um. czysŁ i stos. TomlY.str. 5. tedy, że sposób ten bicia monet, był w użyciu w XI wieku, a przeto wespół z medalikiem wiążą mogiłę do wieku XI. Mógł się poniekąd sposób podobnego pieniędzy bicia przeciągnąć i do XII wieku: w tym bowiem sposobie bity pieniądz polski mamy z imieniem Władysława, którego za Władysława laskonogiego poczytałem (.1). Wszelako zwaźaiąc że podobny medalik, raczey dawnieyszym powinien się wydawać pomnikiem niżli późnieyszym, że zwyczay sypania mogił w chrześciańskiey Polsce, także też raczey dawnieyszym był niż nowszym obyczaiem, że z upadkiem Bolesława śmiałego, a zgonem iego syna Mieczysława, nowotny obyczay stanowczą brał przewagę (2): a zatem mogiłę Ruszczy płaszczyzna nie wzdragam się iedynastemu przyznawać wiekowi. Bliższe nie tey iedney ale wielu innych mogił rozpoznanie, może na mogiły i rozmaite starodawne odwieczne grobowce światło rzuci. Słyszę o bycie mogił koło Krakowa i w Sandomirskiem. Jak te koło Ruszczów, tak inna iest pod Proszowicami. Jest też mogiła w Kaliskiem w Stolcu. Są mogiły na Żmudzi i koło Nowogrodu wielkiego. Przytoczę tu słowa iednego listu Zoriana Chodakowskiego, który iest złożony w archiwach Towarzystwa Przyiaciół (1) W objaśnieniu pieniędzy trzcbuńskirh § 57. Tabl. IV, N. 24 25. (2) *Uxoratus ergo (Mesco) ndolescens imberbis et formosus, sic morose, sic sapienter se habebat, sic antięuum morem antecesnonim gerebat, quod affectu mirabili toti patriae complacebat, Gall. I. 29 p. 117- Jak potem nastały nowe obyczaie, dostatecznym sn dowodem niedołężne panowania Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Nauk. «W tych dniach (r. 1819) rozkopałem Sopkę za Wolchowcem na Wołotowie, znaną mogiłę Gostomysława pierwszego posadnika nowogrodzkiego. Przekopawszy do czarney ziemi nietkniętey, na podstawie którey ta mogiła usypana, znalazłem gęsią głowę, szczękę końską z zębami, szczęki psie i wiewiorkowe i mnóstwo gęsich nóżek, kilka węgli sosnowych, kilka kamieni, i w całym nasepie piasek z rzeki Wołchowa, na którey prawym brzegu ona usypana. Z tego widać że nie z garści przychylnych Nowogrodzianów, którzy niby ze swoich podwórzy nieśli ziemię, usuta cala mogiła: nie Gostomysła iest pomnikiem, bo ona znayduie się niedalako od miasta przedzielona od niego błotami, rzeką znaczuą i odległością 4 werst. Od Wołotowa daley o werstę nod wsią Uszerską, Radanowem i Wielikopolem, iest ieszcze pięć sopek, które na wysokich wzgórkach ukazuią się i nierównie są większe od Wołotowskiey mogiły: lecz o tych, iako dalszych nic nie pisano, i tu nic nie mówią. W nich leżą odwieczne szkielety. Mogiły nieiednostayney postaci, podłużne lub więcey okrągłe. Nie wszędzie, bo ich Mazowsze nie zna, niema ich ani na Podlasiu. W innych przeciwnie mieyscach są grohowiska naczyń, w których zsypane są popioły przepalonych i ogniem skruszonych kości. Takie się znayduią po Mazowszu (1) (O O milę od Stanisławowa i Okuniewa, we wsi Cygowie przed dworem na dziedzińcu iest odwieczne grzebisko w którym popielnic czyli żarników to iest naczyń z popiołami wiele się dobywa. Przed laty miało sobie towarzystwo z tego mieysca udzielone iedno naczynie, stłuczone przez nieostrożność rydlem. w Wielkiey Polszcze, na Szląsku,w Pomeranii (1) i koło Nowogrodu Wielkiego (2). Wiadomo z kronik, które o Sławianach pisały, że sypano mogiły i ciała w ziemię grzebano, ze ciała palono i popioły w naczynia chowano. Podwóyny ten zwyczay, owoc obyczaju, mniemań, a pewnie i zasad religiynych, czyli był pewnym tylko okolicom właściwy, pewnym; narodom ieden, a innym drugi właściwy? czyli też ieden z drugiemi się po różnych mieyscach mieszał i stał się iawnym dawnych w bałwochwalstwie ieszcze sporów religiynych śladem? są to rzeczy, które podobno zasługuią na rozwagę, ieśli naturę narodowości sławiańskiey zbadać pragniemy. Jeśli się obyczay sypania mogił i palenia ciał do chrześciańskich aż przeciągnął wieków: śledzić należy, kiedy ustał? Śledzić równie wypada, prostego ciał w ziemię grzebania. Podobnych grzebowisk obszerne nieraz pokłady znayduią się na Podlasiu i po nad Bugiem na północnym jego brzegu. W innych mieyscach w Mazowszu i na Pomorzu, nie wzniosłe mogiły, ale małe naspy kamieniami obłożone lub usłane, baczne oko zatrzymuią i do rozpoznawania położenia swego i wnętrza ziemi wzywaią. A kiedy co było? — Ten ułamek pieniążka z mogiły Ruszczy wydobyty, odnosi się do XI wieku: ale w Krakowskiem i w okolicach Bugu, przy zwłokach (1) Wyobrażenie Pomorskich urn czyli narzyii, popielnic i kamieni, iakim sposobem układane są, w idzidd można przy piśmie: Ernter Jahresberirht der Gesellschaft fur Pommersche Geschirhte und Altertbumskunde Stettin 1827. (2, Zorian Chodakowski upewniał, że te naczynia koto Nowogrodu Wielkiego żalnikami zowią. 7'orn 1. ’ t 25 * rzymskie znayduią się pieniądze, Hadriana, Traiana, Antoninów. Czyliż to są z owego tych imperatorów wieku, grzebane zwłoki i równie dawnym w innych Stronach zachowanym, odpowiadają żalnikom czyli popielnicom? Czyli to w iednym było i tak dawnym czasie, ze gdy iedni kruszyli przepalone kości i do naczyń ie glinianych zsypywali; inni tłukli i kruszyli gliniane naczynia , aby ich skorupy w kolo w ziemię pogrzebanych zwłok rozsypywać? Wracam do tego pytania: byłli i kiedy spór między wyznawcami grzebania ciał, a ich palenia? O tem zapewnić nas może iedynie wieloliczne rozpoznawanie grobowisk wszelkiego rodzaiu, iak naylicznieysza wiadomość o bytności mogił, ciał grzebanych, popielnic w ziemi ukrytych. Jeśli własne początki miłe są narodowi, ieśli iest słpdkieni przypomnieniem lat dziecinnych, widok własney kolebki, ieśli wspomnienie macierzystych pieszczot, może serca synowskie obudzić: niecimy każdy pomni na dawne wieki i onych pozostałości, niech ley synowskie, tey obywatelskiey nie zaniedbuje uczynności, i niech raczy uwiadamiać o starodawnych niecmentarzowych grobowiskach, królewskie Warszawskie Przyjaciół Nauk Towarzystwo, które zgromadzonych w swym przybytku wiadomości nie zaniedba ziomkom udzielić, i ogłaszaiąc ie drukiem, poda do podobnych badań i wyjaśnień środki i sposoby. Patrząc na medalik w mogile Ruszcza płaszczyzna znaleziony, i na iego skandynawski charakter słuszne każdy uczyni pytanie: z kąd się ten.mały pomnik skandynawski wgłębi Polski pod Sandomirzem znalazł? Ile są zdarzenia wdzieiach znane, skandynawskie osady i krążenia ich pod imieniem Normandów i Waregów, przez Francją i Ruś, okoliły polskie nad Wisłą i nad Odrą rozległe ziemie, a nie targnęły się na Lechickie posady. Jednakże ledwie nie u źrzódeł Odry i Wisły, znajduią się oto pod Ruszczą skandynawskie pomniki. Choćby ten mały pomnik ze Skandynawii przypadkiem, w lak dalekie zabłąkał się strony, zawsze przypadkowe nawet skandynawskich wyobrażeń między Odrą i Wisłą krążenie, przez niego udowodnione zostaie. Spodziewać się, że podobnych przypadków przy dalszych odkrywaniach dostrzeżemy więcey. I w Skandynawii, iuż to palono, iuż w ziemię chowano ciała, i w niej religijne spory od bałwochwalskich do chrześciańskich przeciągnęły się czasów, obyczay ten religijnie rozstrzygały. A gdy pomniki z charaklereni skandynawskim, oczywiście aź ku źródłom Wisły i Odry błąkaią się, słuszna przeto, nadodrzańską sławiańszczyznę i poluzeźiie bałtyckiemu morzu kraie, gdzie ród pruski i litewski siedział, posądzać oto, że musiały doznać dzieluieyszego Skandynawii wpływu i dać iawne Oznaki wrażenia, iakie z tey strony uczuły. Słuszna iest mówię, poszukiwać ile taki wpływ działał na odmiany, losy i kształcenie się ludów okolic rzeczonych, na co dotąd dostatecznego nie dawano względu. JOACHIM LELEWEL. Wodospad powieść amerykańska przez K. H. (Zdarzenie prawdziwe). OD zacbodniey strony wielkiego łańcucha gór Apalaskich w Kanadzie, wytryska rzeka Jughiogeny i rozdziela się na kilka ramion. Woda iey obfita w wszelkiego rodzaiu ryby, a brzegi gęstym pokryte lasem stawinią tysiące ponęt lubownikom rybołostwa i polowania. Było to w czasie iesieni 1812 r. kiedy zachęcony tylu korzyściami, wziąwszy psa i fuzyą, zapuściłem się w te czarne i samotne knieie, których ieszcze ludzka nie tknęła stopa, a których okropną ciszę samo tylko wycie wiatrów i szum wód przerywa. Drugiego dnia po wyiściu, doszedłem do rzeki i natrafiłem na łódkę umocowaną do brzegu postronkiem uplecionym z trzciny i włókna. Obeyrzawszy ią troskliwie i przekonawszy się o dobrym iey stanie, postanowiłem za iey pomocą powiększyć sobie rozrywkę. Jakoż zarzuciłem sieć i wskoczyłem w statek wraz zpsem, który, z wielkiem zadziwieniem moićm, przez wycie i ociąganie się, długo okazywał nadzwyczayny wstręt do tey wodney podróży. Odbiliśmy od brzegu, skutek odpowiedział moim oczekiwaniom, a wieczór nadszedł kiedym ieszcze ani pomyślał od lube'y oderwać się zabawy. Okolica tyle miała powabów dla przyjaciela natury, żem nie był wstanie odstąpić żywiołu, po którego gładkiey powierzchni z lekka się silzgałem. Mówiłem wyżey, że był czas iesienny.— Grube ściany z drzew rozłożystych przedstawiały po obu stronach rzeki las ciemnobrunatny, a ich szeroko rozpostarte gałęzie, kołysaiąc się nieustannie, miły wydawały szelest; wiszące na nich tu i owdzie zżółkłe listki, służyły za dziecinną dla lada wietrzyka igraszkę. Lekkie i świeże wiatry, nastrzępiały powie, rzchnią wody a rosnące ztąd małe bałwany rozbiiaiąc się o siebie, rozrzucały w około błyszczącą pianę do naydcobnieyszego deszczu podobną. Od zachodu słońce uciekało za góry, i żywo ieszcze iaśniało przez zasłaniający obłok. Ostatnie iego promienie pozłacały wodę, rzucaiąc mdłe ale łagodne światło na gęste drzew wierzchołki. Wszystko oddychało spoczynkiem i pokoiem. Im daley postępowałem, tern więcey zyskiwały na piękności przedmioty. Już iasnośó dnia zniknęła, ukazał się xiężyc wsrebrym swoim blasku, podczas gdy wieczorna gwiazda snem migaiącem się światłem, rozwidniała samotne ustronie. Com czuł wyrazić nie umiem; nie radość, nie ukontentowanie, ale rozkosz iakaś niepoięta, i zachwycenie zapełniły me serce; a wtem słodkiem wzruszeniu, co mnie na widok tak wielkich i wspaniałych dzieł Stwórcy zajęło, zappiuniałem o moim stanie, o moiem przedsięwzięciu, o moiem nawet iestestwie. Łódka moia biegła coraz daley; ale szybkość z inką była porywaną, tak się zaczęła powiększać, iż obudziła moią uwagę. Zrazu przypisałem tego przyczynę mocnemu wiatrowi, który się był zerwał. Pies móy, co dotąd spokoynie w łódce leżał, zaczął na nowo wyć żałośnie, i wpełney pokory postawie usiłował mnie zmiękczyć. Rozumiałem że ma ochotę biedź lądem, gdyż powietrze oziębiać się poczęło; chcialcm mu dopomćdz, ale nad spodziewanie, nigdziem nie uyrzał wygodnego do wylądowania mieysca; w nadziei że ie późniey znaydę, pozwoliłem się daley unosić. W tem obiia się o moic uszy jakieś głuche z dalekiey odległości mruczenie; niespokoyność psa mego wzrasta; poczciwe zwierzę, jak gdyby oczywistym dręczone strachem, lub żywą dotykane boleścią, wyło nieustannie. Wtey samey chwili postrzegam, że lubo wiatr się uspokoił, polot moiey łódki nie słabiał.— Mocno tern zmieszany, postanowiłem skończyć iuż podróż, i troskliwie upatrywałem stosownego do przybicia mieysca — ale nadaremnie. Z obudwu stron rzeki przedstawiały się oczom moim wysokie i prostopadłe skały, a bystry pęd moiego statku niedozwolił mi nawet zaczepić o urwisko, które gdzie niegdzie z brzegów wystawało. Upłynęło chwil kilka, gdy pies móy wyskakuie z czółna, i nie bez wielkich trudności dostaie się na ląd; stanął, a w stroskanemu iego oku malowała się niepewność, czy ma dla własnego bezpieczeństwa pozostać, czyli tćż panu swemu wierność złamać. Tu iuż ogarnął mnie okropny przestrach, dreszczem przejmowała bystrość potoku, i iuż odgadłem, zkąd pochodziło dawiiiey usłyszane mruczenie. Głuchy ów odgłos zamienił się teraz w straszliwy huk wodospadu. Seięła się krew w żyłach moich, struchlałem na myśl, iż biegnę na pewną zgubę bez żadney nadziei ratunku, bo nie byłem w stanie naymnieyszey uchwycić się gałązki, dla uniknienia nieochybney śmierci. Podług wszelkiego podobieństwa do prawdy, powinienem się był w mgnieniu oka, albo rozbić o sterczące skały, albo zanurzyć na wieki w spadaiące ze grzmotem wodospadu fale. Przy takich myślach opuściła innie przytomność. Często słyszałeni rozprawiających o śmierci, sam ią iuż w wielu widziałem postaciach, w czasie bitew przy boku moim, ścinała niemiłosiernie swoie ofiary; ale tak straszną nigdy mi nie była. Jakiś nieznany i nieznośny ciężar przyciskał moie piersi, a zimny pot występował na zmordowane członki. — Juz, nie byłem wstanie odróżniać otaczających przedmiotów; ciemna pomroka powlekła me oczy, grzmot wodospadu głuszył móy słuch i zdawał się sięgać aż do moiego serca. W umyśle moim tysiąc dziwacznych malowało się obrazów, snuły się w około niezliczone w niepojętych postaciach potwory i widziadła; aż nareszcie przestałem widzieć i słyszeć. Gdym wyszedł z tego odrętwienia, zdawało mi się żem spał. Postępowały wrażenia iedne za drugiemi z niepoiętą szybkością; bo w kilka minut po zupełnem zastanowieniu biegu moich myśli, uczułem się nagle z nieporównaną mocą na głowę w bezdenność zepcbniętyip; wstrząśnienie, Jakiego doznałem w tey chwili, zdawało się rozdzierać me ciało na naydrobnieysze cząstki i gasić wszystkie życia iskierki. Tyle atoli zachowałem ieszcze przytomności, iż potrafiłem poiąć że wpadłem w przepaść wodną, że byłem wyrzucony, na powrót połknięty, i znowu przez wrzące wysadzony wały. Dostawszy się na płaszczyznę wody, uyrzałem przez gęstą i białą parę cały blask niebieskiego sklepienia, a straszliwy łoskot zwalającego się potoku ciągle się obiiał o moie uszy. Ile sobi6 przypomnieć mogę, unosił mnie po większey części pęd wody; lecz tak morduiące położenie, przechodziło wszystkie siły człowieka, stawałem się coraz nieczulszy, przestałem słyszeć głuszący huk wodospadu, a zupełna niemoc położyła koniec długiemu udręczeniu. Niemały czas upłynął, nimem przyszedł do zmysłów. Nakoniec zdawało mi się, że się obudzam z długiego uśpienia, ale ani poiąć mogłem gdzie się istotnie znayduię. Skutki tego coin doświadczył były tak mocne, iż nie zachowałem naymnieyszego wyobrażenia o moićm poprzedniczćm życiu, teraźnieyszość nawet była mi obcą. Stan móy był podobny do stanu człowieka, który wszystkiemi obdarzony zmysłami pierwszy raz światło słoneczne ogląda. Patrzę w koło na wszystkie strony i postrzegam że leżę na grubey pościeli w maley ale widney izdebce, powoli się oswaiam z moiem istnieniem i z sobą samym; lecz żadnym sposobem poiąć nie mogę iak się do tego mieysca dostałem; gdyż odbiegła moię pamięć podróż po rzece, i przestrach i niebezpieczeństwa, na które byłem narażony, i nareszcie spadek do rzeki Ohiopili co mnie połknęła. Upatruię w około czy nie spotkam iakiey istoty coby mnie oświecić mogła; ale nie było nikogo, ęhciałem wstać i szukać mieszkańców domu, ale przy pierwszem usiłowaniu poznałem, że członki moie były za słabe do zniesienia onego ciężaru. Wkrótce wpadłem znowu w dawnieysze omdlenie i długo w niem zostawałem. Teraz atoli zatrzymał móy umysł nieiakie o rzeczech wyobrażenie. Kreślił mi się w ciemney pamięci obraz starca z młodą dziewicą, niosących mi otroskliwą pomoc. Gdym dnia pewnego nieporuszony na łożu spoczywał, uyrzałem zbliżającą się tę istotę ukochaną, czułem iak iey delikatna rączka moiego dotknęła się czoła, a to przyciśnienie, jakkolwiek słabe, rozlało się po wszystkich żyłach moich i głęboko utkwiło w pamięci. Głos tey dziewicy rozmawiaiącey ze starcem był dla mnie dźwiękiem zachwycaiącey melodyk Żywe iey spoyrzenia, które poskramiał pokóy czystey duszy, spoczywały na mnie z wyrazem politowania i życzliwości, których dotąd wyobrażać sobie nie umiałem. Przez cały ciąg słabości niespokoyna moia wyobraźnia, widziała tylko iey rączki odbiiaiące białością alabastru, i iey piękne niebieskie oczy żywym iaśnieiące blaskiem; a boski iey głos wzbudzał we mnie naymilsze uczucia. Nareszcie rozsunęły się chmury długo pokrywające mą pamięć. Juz sobie znowu przypomnieć mogłem większą część moich zdarzeń, ale co się tycze mego spadku i przelęknienia, pozostało mi tylko bardzo pomięszane wyobrażenie. Gorąco sobie życzyłem nadejścia lubey istoty, zktórąbym o tym szczególnym wypadku pomówić był wstanie. Uczuwszy że mi siły powracaią, wstałem; ale naywiększego użyć musiałem wysilenia ubrać się w odzież na stołku leżącą; przeglądam izbę ale nie znayduię nikogo; wchodzę do przyległego pokoiu z największą ostróżnością, aby nie weyść do mieysca, gdzieby przystęp mógł bydź zabroniony; lecz i tu nie spotykam źywey duszy. Już miałem powrócić, gdy szczekanie iakiegoś psa zwraca uwagę. Jakież moie zadziwienie, gdy poznaię starego mego Fanora; radość iego nie była do opisania, szukał wokoło mnie ochoczo, a z iego oczów mówiło szczęście i ukontentowanie. Jeszcze byłem nim zaięty, gdy podnosząc głowę spostrzegam zachwycającą istotę, co tak mocno moię wyobraźnią zaięła; oparta o swego oyca, sędziwego starca, stała przedemną trzymaiąc w ręku koszyk kwiatów. Zatopiony w iey spoyrzeniu stałem iak niemy, sani niewiedząc [co za niezwyciężona siła głos móy uwięziła. Leniwe usta nie chciały nawet pracować nad wydobyciem głosu. Sama do mnie zaczęła, a wynurzaiąc swą radość, iż mnie widzi w stanie dozwalającym opuszczać łóżko , połaia- ła zarazem żem to uczynił bez iey zezwolenia. ((Teraz, mówiła daley, iestem WPana lekarzem i zapewniam go, że w tym charakterze moićy nad nim władzy z całą troskliwością pilnować będę.» — «Nie tym sposobem, przerwał iey oyciec, winniśmy traktować naszego gościa, troskliwość iaką dla niego przeięci iesteśmy, nie cierpi żadnego przymusu. Jest on naszym gościem, ale nie więźniem.)! — Powróciła mi mowa, oświadczyłem czcigodnemu starcowi nayżywszą wdzięczność za przykrości i trudy iakich stałem się przyczyną. Nie dozwolił mi kończyć, przerywaiąc kilką życzliwemi wyrazy, które córka iego z większą ieszcze powtórzyła radością. Nazaiutrz prosiłem starca i iego córki, by raczyli odpowiedzieć mi na niektóre pytania. Słodki uśmiech ozdobił ich lica i opowiedzieli co następuie: Starzec miał syna, który przechodząc pewnego wieczora około wodospadu usłyszał żałosne wycie psa, a zszedłszy w przepaść, uyrzał mnie zawikłanego w trzcinę i korzenie które woda napiosła. Z wielką pracą potrafił mnie wydobyć z tak okropnego położenia, i zaniósł w dom oyca, gdzie kilka dni leżałem, dopóki stan móy nie znalazł ulgi przez ciągłą troskliwość iego córki; (sam bowiem był za stary, aby mógł przynieść mi iaką pomoc, syn zaś opuścić musiał dom oycowski dla ważnych interesów). Te były wiadomości które od mego gospodarza i iego córki powziąłem. Był to dzierżawca z Pensylwanii, który padłszy ofiarą zwykłey niestałości losu i szczęścia, schronił się w to mieysce, gdzie usilna praca syna utrzymywała dom i przynosiła ulgę iego starości. Po kilku dniach zdrowie moie tak się polepszyło, iż otrzymałem pozwolenie użyć małego spaceru w ogrodzie otaczającym domostwo. Patrząc na roskoszne położenie okolicy i tysiączne iey wdzięki, westchnąłem na myśl iż mi ią wkrótce opuścić przyidzie. Nie zostawało mi iuż nic więcej iak znaleść sposób okazania uczynne, mu gospodarzowi moiey wdzięczności. Myśl rozstania się z nim i z iego pełną wdzięków córką, zaczęła mnie coraz żywszą przenikać boleścią. «Tak test, mówiłem sam do siebie za każdą chwilą, inaczej nie mogę.— Ale czyż znaydę gdzieindziej podobne szczęście?... może też iego córka.... Czcmużbym nie ntiał bydź owym szczęśliwym ? » Dzisiay jestem ożeniony; z kim?... powiedzieć nie potrzebuię. Chata słomianym pokryta dachem zawsze mi równie iest miłą; bo węzły miłości, oycowskiey pociechy i szczęścia, krępuią mnie boskiemi swenti wdzięki. Mieszkam w niey od lat dziesięciu, dzieci igraią przy moich nogach, żona mnie kocha, a oyciec karmi się naszem szczęściem. Brat kontent i szczęśliwy, zgoła nikt z tey rodziny nie narzeka. Często składam czułe Naywyższemu dzięki, za tak wielki udział pomyślności, i z,zachwyceniem przypominam sobie dzień w którym mnie pochłonęły fale wodospadu. Hr. MAILATHA dzieie Węgierskie (J. Graf MAILATH Geschichte der Magyaren, Wien. 1828—29. 8vo maj.) (1). FRANCUZKIE i Niemieckie pisma czasowe z wielkiemi pochwałami wspominają o tćm dziele. Przyznaią, że Hr. Maylath nietylko gruntownie głębokiemi swoiemi badaniami obiaśnił trudne w wielu mieyscach do poznania dzieie Węgierskie i że potrafił bydź historykiem zaymuiącym dla tćy nawet publiczności, która w czytaniu pożyteczney tylko szuka zabawy. Nie posiadała dotąd literatura nowsza dobrey historyi Węgierskiey; kroniki dawnieysze w łacińskim pisane ięzyku, nie dla wszystkich czytelników są dostępne; a późnieysze historyczne pisma Schwandtnera, Bela, Praya, Katony, lub badania Edera, Schlózera i obiory Werbecza, kollara i t. d., jakkolwiek ważne dla dzieiów Węgierskich, nie zalecaią się po większey części popularnością. Sam Engel, słusznie za naylepszego dzieiów (I) Tom 1. (stronic 299 i przypisanie do Króla Bawarskiego) z planem bitwy z Mongołami. Tom II (str. 31(6) z planem bitwy pod Warną. Tom III (str. 238 i dodatek str. 201) z planem bitwy pod Mohacs. Węgierskich pisarza w niemieckim Języku uważany, w wielu mieyscnch znaczne nawet popełnił błędy, nadto styl iego iest za przestarzały na teraźnieysze czasy, Fesler zaś, lubo dokładny, za bardzo iest rozwlekły aby mógł wielu czytelników zaiąć. Wielką zatem Hr. Maylath położył zasługę, że obeznał publiczność z dzieiami ciekawemi, a ogólnie mówiąc mało znanemi, iak węgierskie. Wyznać albowiem należy, iż Węgry daleko więcey na uwagę zasługuią, aniżeli się dotąd zdawało. Podobnie bowiem iak na ziemi Madżarskiey mieszkaią obok siebie zabytki licznych (1) narodów, utrzymując właściwe sobie znamiona, taki w ich prawodawstwie i rządzie znayduią się rozmaitych wieków i panów obok siebie postanowienia i ustawy, często sprzeczne w dążności. W kraiu gdzie nie wolno iest targnąć się na gmach poświęcony powagą tylu wieków, historya, nie rozumowanie może oświecić o iego stanie. Wiadomości z niey czerpane tem są tu ważnieysze, iż pomimo podobnych początków a może i pierwiastkowey zasady konstytucyi Węgierskiey i Angielskiej, pokazuią nam największą różność w rozwijaniu się dalszem i w ostatecznych wypadkach ustaw tych dwóch narodów. Pierwszy tom obeymuie historyą Węgierską od przybycia Aladżarów do teraźniejszych ich siedzib, aż do zgaśnięcia linii męzkiey Arpada w osobie Jędrzeia (1) W Węgrzech mieszkaią: Madźyary, Kuniany, Jazygi, Szekly, Słowacy, Rusini, Kroaci, Serwianie, Illiryiczycy, Kraińcy, Wołochy, Bułgary, Niemcy czyli Sasi, Grecy, Ormianie, Albańczycy, Żydzi, Cygany. Ludność całkowita 10,800,000. trzeciego r. 1301. Autor idąc za przewodnictwem kronik Admontskiey i Salzburgskiej, mnicha Regino i annalisty Mechelskiego, oznacza rok 889 Ery Chrz. iako epokę, w którćy Madżarowie pod dowództwem Arpada po raz pierwszy rozłożyli swoie obozy Dad Dunajem. Wiadomo zaś, iż Nestor kładzie to zdarzenie w r.888, a pisma greckie w r. 890. Tom II zamyka dzieie Węgierskie od 1301 do 1145, w którym to roku po klęsce Warneńskiey przeszła korona Wigierska na głowę Władysława V pogrobowca. Trzeci tom doprowadza nas do roku 1526, w którym po nieszczęśliwej bitwie Mohaczskiey Węgry zamienione zostały na prowincyą Turecką a koronę odzierzył dom Austryacki. Dla dogodności czytających trzy tomy, o których mówiemy, podzielone są na 36 rozdziałów, odznaczających się waźnieyszemi wypadkami , na których opiera się liistorya. Autor starał się równie unikać morduiącey rozwlekłości iak ubogiej w fakta krótkości i wystawić prawdziwy obraz życia politycznego i moralnego Madzyarów. Zaymuiącym sposobem maluie napady tego woiennego narodu, który z pustyń Azyatyckich na Europę się rzuciwszy, osiadł nareszcie w żyznych równinach kraiu Węgierskiego, zkąd przez długi czas niepowściągnione swoie zagony posuwał do Włoch, Niemiec i chwieiącego się iuź państwa Greckiego. Zwycięztwa Henryka Ptasznika pod i Werseburgiem i syna iego nad brzegami Lechu, dopiero upokorzyły zuchwalstwo Madżyarow a przy- muszaiąc ich do strzeżenia własnych granic, stanowią główną epokę w ich historyi. Ale ieszcze za czasów Fryderyka I Hohenstauffen mieszkali Madżyary po naywiększćy części pod namiotami, iak świadczy Otton Freisingeński. Skierowany w inne strony duch woienny narodu, podbił późnićy znaczną część Słowiańskich kraiów i od królów swoich uzyskał udzielenie znacznych wolności, które mianowicie sławny seym roku 1222 za panowania Jędrzeia II utwierdził. Do naypięknieyszych części dzieła Hr. Maylath należy opisanie napadów i cofania się Mongołów, obraz panowania Ludwika I, iego wyprawy Neapolitańskiey; woyny z Wenecyą, osobliwie czwartey. Równie w sposób zaymuiący opisane są usiłowania Karola Neapolitańskiego dla dopięcia korony Węgierskiey i los Królowych Elżbiety i Maryi. Treściwie i iasno opowiedziane są początki Turków i założenie Państwa Osmanów w Europie. Historya zaś zamieszań Hussytów w Czechach, lubo mistrzowską ręką skreślona, nieco wychodzi z granic głównego przedmiotu, który sobie Hr. Maylath obrał. Tom drugi kończy się pięknem opisaniem bitwy pod Warną, w którym autor nie zgadza się w kilku mieyscach z Englem i z rozprawą Schelsa o tejże bitwie w Wiedeńskim dzienniku woyskowym niedawno umieszczoną. W trzecim tomie naybardziey czytelnika zaymuie mężny Jan Hunyady z przyiacielem swoim Kapistranem, oblężenie i oswobodzenie Belgradu, stan literatury narodowcy pod Mathiasem Korwinem, woyna chłopów pod Władysławem II, a nareszcie obraz bitwy pod Mohacz. Styl ogólnie mówiąc iest poważny, i równie wolny od przesady iak od nudzącćy suchości. Z niecierpliwością oczekuią w Niemczech wyiścia dwóch ostatnich tomów. Chwaląc wydanie całego dzieła pod względem typograficznym zarzucaią iednak iemu zaniedbanie (I) poprawności druku. Między ęiekaweini dodatkami do wspomnionycli trzech tomów zasługuią następuiące na szczególnieyszą uwagę. 1. Tabellaryczny wykaz panuiącycb we wszystkich narodach z któremi Węgry miały iaką styczność. 2. Jerzego Feiera Naczelnika bibliot. w Pesth, z węgierskiego tłómaczona rozprawa o pochodzeniu Madżyarów od Partów. Zbiia mniemanie o pochodzeniu Madżyarów od Hunnów, które niedawno znowu znany ze śmiałych przypuszczeń Prof. Bańkowski chciał usprawiedliwić. Równie usiłuie okazać bezzasadność uczonych, którzy, ink Gyamarth i Schlózer, początek Madzyarów od Finniyskiego (Czudskiego) plemienia wywodzą, albo tych którzy iak Fessler i Koch twierdzą, iż Madżyarowie należą do pokolenia Tureckiego. 3. Horwatha rozprawa o pokoleniach Węgierskich, z węgierskiego na niemiecki ięzyk przez Maylatha tłómaczona. 4. Zbiór 45 listów dworu rzymskiego, pierwszy raz drukowanych z łacińskiego rękopisom Praya, znaydu- iącego się w dworskiem archivum od czasu śmierci Kollara. Tłumaczenie ich niemieckie nie iest naylepsze, ale sam autor usprawiedliwia się pospiechem, z którym był zmuszony tę pracę uskutecznić. Zakończymy ten artykuł umieszczaiąc kilka słów o littcraturze Madżyarów podług Wachlera (Handbucb d.Gesch.d. Lit. Leipzig. 1821 tom III p. 368). Czas świetny Wiener Zeitsclirift fiir Kunst etc. Dccembcr 1829. Nr. 154. literatury Węgierskićy przypada za panowania wielkiego Korwina, ale nie długo trwał, gdyż był dziełem usiłowań tego tylko króla ale nie słabych iegonastępców. Kłótnie zamożnych panów, woyny domowe i Tureckie przyczyniły się do upadku wszelkich środków oświecenia. Reforma religiyna wskrzesiła na czas krótki literaturę Węgierską, przez wpływ uniwersytetów niemieckich; zaczęto wtenczas ięzyk narodowy uprawiać; ale polityczno-religiyne zaburzenia przerwały te wszystkie usiłowania. Łacina stała się językiem szkół i sądownictwa; i dopie'ro wstrząśnienia wewnętrzne za panowania Józefa II ożywiły na nowo w Madżyaracb chęć kształcenia swojego ięzyka. Zaczęto znowu pisać po Madżyarsku i starać się wszel- kiemi sposobami narodowość utrzymywać. Biblioteka Hr. Szecsenyi w Pescie stała się nieiako środkiem badań nad historyą i starożytnościami Węgierskiemu Ale żądza wsławienia się za granicą tak w Węgrzech iak i w innych kraiach bardzie'y ku północy położonych, nie daie wielu uczonym pisać w swoim języku. 1 ledwoby nie można powiedzieć, iż to późne zaięcie się literaturą narodową należy do owych zjawisk, o których zwykle mówią, że bliski koniec rokuią przyczynom które ie wydały. Ciekawą iest rzeczą, iż pierwszy drukowany abecadlnik węgierski wyszedł w Krakowie r. 1549. Pićrwsze wydanie biblii Węgierskićy, tłómaczenia Ben. Komjathi r. 1533, także w Krakowie iest drukowane. Naydawnieysza zaś grammatyka węgierska napisana iest przez J. Erdósi i wyszła r. 1539 w Visziget. Przedrukował ią w Pescie r. 1808 Franciszek Kaziuczy, z wspomnionym abecadlnikiem krakowskim. J. E. C. O przekładzie Walenroda Mickiewicza na ięzyk niemiecki przez J. M. ELKANĘ, i kilku poezyy drobnieyszych na czeski przez Chmeleńskiego. NARODOWA poezya nasza mało dotychczas znana była powszechności europeyskiey. Używanie w wieku XVI i XVII języka łacińskiego, upowszechniło między uczonemi niektóre poetyczne płody Janickiego, Szymonowicza, a szczególnie Sarbiewskiego, w tymże języku pisane; lecz wszystko co gminney mowie powierzone było, nie wychodziło za obręb mówionych przez narody języków. Wiek dopiero dzisieyszy, za upowszechnieniem się literatur w językach źyiących, od ludu używanych, zniósł te umysł krępujące między narodami przedziały i dozwala odtąd zabytkom rozumu i wyobraźni iednego kraiu przenosić się łatwo do drugiego. Nigdy geniusz nie był mnie'y iak tfzisiay obywatelem iednego kraiu. Otwory iego z szybkością elektryczney iskry, z krainy do krainy i niemal z strefy do strefy przebiegają, przelewając się w uczucia ludów. Dziś i nasz naród, który długo na obcych kształcił się wzorach, poczyna się własnemi wywdzięczać swoim mistrzom, a dowcip, pomysły, natchnienia i uczucia Krasickiego, Niemcewicza, Karpińskiego, Trembeckiego, brzmią na lutni nastroioney nad Renem, Newą, Sekwaną, Tamizą. Lecz, żaden poeta zyiący i zmarły nie zyskał tyle podziwienia i powszechniejszego zaięcia, ile śmiała wyobraźnia Mickiewicza. Wiadomo rodakom, źe niektóre iey litwory przyswoione iuż zostały rossyiskiey, włoskiey, i nawet perskiey mowie. Dowiaduiemy się, że w Wiedniu wyszło niedawno z druku tłumaczenie niemieckie Parysa. Nim iednak te przekłady bliżey poznane zostaną, przyiemnie zapewne będzie rodakom dowiedzieć się, źe ieden z ziomkóW naszych, Pan ELKANA przełożył iego Walenroda i znaczną część drobnieyszych poezyy na ięzyk niemiecki, które zamierza wkrótce drukiem ogłosić, a potem zaiąć się jeszcze większe'm dziełem, bo wydaniem antologii wszystkich poetów polskich. P. Elkana zdolny iest do tey pracy i obiecywać można, że dobrze ićy dokona, bo posiada gruntownie ięzyk polski i niemiecki, i w przekładach swoich tak iest wierny, że wiersze w wiersz tłómaczy, miary oryginału ściśle zachowuie, i ducha poety szczęśliwie oddaie. Jak dalece umie w tern pokonywać trudności, i ile dalsze P. ELKANA przedsięwzięcia zasługuią u nas na zachętę; czytelnicy naylepiey osądzą z kilku próbek iego przekładu, które tu za iego pozwoleniem umieszczamy. Poczniymy od pieśni Halbana, którą tak tłómaczy: Wilia naszych strumieni rodzica, Dno ma złociste i niebieskie lica; Piękna Litwinka co iey czerpa wody, Czystsze ma serce, ślicznieysze iagody. Wilia wniiłćy Kowieiiskiey dolinie, Śród tulipanów i narcysów płynie; U nóg Litwinki kwiat naszych młodzianów, Od róż kraśnieyszy i od tulipanów. Wilia gardzi doliny kwiatami, Bo szuka Niemna swego oblubieńca; Litwince nudno między Litwinami, Bo ukochała cudzego młodzieńca. Niemen w gwałtowne pochwyci ramiona, Niesie na skaty i dzikie przestworza, Tuli kochankę do zimnego łona, 1 giną razem w głębokościach morza. I ciebie równie przychodzień oddali Z oyczystych dolin, o Litwinko biedna! 1 ty utoniesz w zapomnienia fali, Ale smutnieysza, ale sama iedna. Serce i potok ostrzegać daremnie, Dziewica kocha, i Wilia bieży: Wilia znikła w ukochanym Niemnie, Dziewica płacze w pustelniczey wieży. TAYNY TRYBUNAŁ. Stóy, dumny władco! iest sad i na ciebie. W Maryenburgu wiem ia loch podziemny; Tam, gdy noc miasto w ciemnościach zagrzebie, Schodzi na radę trybunał taiemny. Tam iedna lampa na podniebiu sali, I w dzień i w nocy się pali; Dwanaście krzeseł kolo tronu stoi, Na tronie ustaw sięga tajemnicza; Wilia, die Muller umerer Slriime Hat lilaiiliche Wangen und Boden wie Gold; Et tchiipft ein lilwinitchei Magdlein ihr Walter Hat reineret Herx noch, und Wangen 10 kold. Wilia in Kownot liebliehem Thale FIictil,von Narcitten und Tulpen umkranst; Litwiniiche Jugend, dem Magdlein suFiiiten, Noch tchbner denn Iloten und Tulpen erglanxt. Wilia sucht dengeliebeten Niemen, Undachtel to wenig dat blumige Thal; Die heimitche Jugend behagt nicht dem Magdlein, Et liebet den reitigen Jiingling sumal. Der Niemen umtchlingt mitgewaltigen Armen Und sliirzet durćh Stcppen und felsiges Riff, Undtchmiegt an den eitigen Schoos die Geliebte, Und sinket mit ihr in dei Meeret Tief. Auch dich wird der reitige Jiingling enlreitten Dem freundlichen Heimland, lieb’ Magdelein! Und du auch ertrinkst in rergettlicher Welle, Duch trauriger, ach ! du erłrinkeit allein! Dat Magdelein liebt und Wilia enteilet, Uergeblichei Wamen fur Herz und fur Bach; Wilia rcrfliesst im ge/iebefen Niemen, Im Thurme cerhallet des Miigdeleint Ach. DAS FEHMGERICHT. Frohlocke nicht, du iibermiithger Herncher! Noch lebet ein Geridit auch iiber dich. Ich kemiin Marienburg ein Grabgemach, Wenn Nachtin Finsterniss die Siadł rersenkct, Fertammclt dorttich die geheime Vehme. Nur eine Lamp’ ist oJtenĄngefiigel, Die Tag und Nachtdet Saalet Baum erhellet; iiicblf Stiihle lind um einen Througeitellet, Aufdem dat dunkte Buch der Bechte lieget. Dwunastu sędziów, każdy w czarney zbroi, Wszystkich muskam i zamknięte oblicza, W lochach od gminney ukryli się zgrai, A larwą iedcn przed drugim się tai. Wszyscy przysięgli dobrow oluie, zgodnie, Karać potężnych swoich władców zbrodnie, Nazbyt gorszące lub ukryte światu. Skoro ostatnia uchwala zapadnie, I rodzonemu nie przepuszczą bratu; Każdy powinien gwałtownie lub zdradnie, Na potępionym dopełnić wyroku: Sztylety w ręku, rapiery u boku. Jcdeu z maskowych zbliżył się do tronu, - I stoiąc z mieczem przed xięgą zakonu, Itzekt — ‘straszliwi sędziowie! Już nasze podcyrzenic stwierdzone dowodem; Człowiek co się Konradem Walenrodem zowie, Nieiest Walenrodem. Kto on iest? niewiadomo; przed dwunastą laty Niewiedzieć zkąd przyiechal w nadreńskie krainy. Kiedy hrabia Wallenrod szedł do Palestyny, Iły w orszaku hrabiego, nosił giermka szaty. Wkrótce rycerz Wallenrod gdzieś bez w ieści Zginął Ow giermek podeyrzany o iego zabicie Z Palestyny uszedł skrycie, 1 ku hiszpańskim brzegom zawinął. Tam w potyczkach z Maurami dal męstwa dowody, 1 na turniejach mnogie pozyska, nagrody, A wszędzie pod imieniem Wallenroda słynął. Przyiąl nakoniec zakonnika śluby 1 został Mistrzem dla zakonu zguby. Jak rządził, wszyscy wiecie; tey ostatniey zimy, Kiedy z mrozem i głodem i z Litwą walczymy, Konrad ieździł samotny w lasy i dąbrowy, I tam miewał z. Witoldem taiemne rozmowy; Szpiegowie moi daw no śledzą iego czynów ; Wieczorem pod narożną skryli sic wieżycą, In arhiearzer JKeAre titzenswolf der Richter, Und Larrcn achlietien aller Angetiehler. Sie bergen nor der Menge sichin Grabgemiicher, Kinander unbekannt sind die rcrlarrlen Kiicher. Sie schwurenall' infreiem, ein’gem Willen, Der machfgen Uerrscher Fretel, ob im Slillen, Ob offenbar geiibel, su bcalrafen; So bald dea Urtheila lelztea Wort geaprochen, Wird selbat des Rrndera Schutil an ihm gerocKen. Sie Iragen alle der Uergeltung Waffen, Undscy et durch Gewalt, acy'a durch Fcrrath, Der Schuld’ge biisset seine Mitsethat. Dem Throne naht sieli der Fcrlarnlen Einer, llinlretend mit dcm Schwerile ror das Ordensbuch; Furchtbare Richter ! lautete tein Spruch, Fon un tern Fer dach ten triigte Keincr. Der Mann, der Wallenrod sieli hiergenatuit, Isl falschlich Wallenrod, doeh unbekannt lat uer er sey. Zwiltf Jahre tind cntflogen, Seit er, eon fern, ina RKeinland angekommen; Ala Wallenrod, der Graf, ina heilge Landgesogen, Folgi er dem Graf en nach in Knappentraeht. Kicht kumF ist’s wie der Graf unia Leben kominen, Doeh auf dem Knappen lag des Morda Ferdacht. Fon PalestinaJloh er heimlieli fort, Und landete an Spaniem Ufer, dort Gab er im Maurenkriegeh Aten Muths Rewcise, Und in Tarnieren anch gewitnn er riel der Rreise. Ala Wallenrodgliinzt er an jedem Ort. Er tchwur zulelzl der Manche scliweren Eid, Ward Mciater, daaadca Ordena Marhter briiche. Ihr wisat wie ergeherracht. Rei Wintcrazeit, Da wir mit Bunger, Froat und Feindgerungcn, lat er altcin in Forat und Uaingedrungen, Und hegtc mit Wilolden heimliche Gcspriichc. ScKon liiiigat erkunden meine Spiiher aeiue Thaten; Sie bargen Abenda nich beim Ecklhurm, dort Nie poięli, co Konrad mówlt z pustelnicą, Lecz, sędziowie! on mówił iezykicm Litwinów. Zważywszy, co nam taynych sądów posly Niedawno o tym człowieku doniosły, I o czem świeżo móy szpieg donosi, I wieśćiuż ledwie nie publiczna głosi Sędziowie! ia na Mistrza zaskarżenie kładę O fałsz, zabóystwo, herezią, zdradę.» — Tu oskarżyciel przed zakonu księgą Ukląkł, i wsparlszy na krucyfiks rękę, Prawdę doniesień zatwierdzit przysięgą, Na lioga i na Zbawiciela mękę. Umilkł. Sędziowie sprawę roztrząsaią Lecz niema głosów, ni cichey rozmowy, Ledwie rzut oka lub skinienie głowy, Jakąś głęboką, groźną myśl wydaią. Każdy z kolei zbliżał się do tronu, Ostrzem sztyletu, na księdze zakonu Karty przerzucał, prawa cicho czytał, O zdanie tylko sumnienia zapytał, Osądził, rękę do serca przykłada, I wszyscy zgodnie zawołali: — "biada! » I trzykroć echem powtórzyły mury: Biada! — wtem iednem, iednem tylko słowie Jest cały wyrok; — poięli sędziowie, Dwanaście mieczów podnieśli do góry, Wszystkie zmierzone — w iednę pierś Konrada. Wyszli w milczeniu, — a ieszcze raz mury Echazanimi powtórzyły: — biadał PIERWIOSNEK. Z niebieskich nayrańszą piosnek Ledwie zadzwoni! skowrunek, Nayraószy kwiatek pierwiosnek Błysnął ze złotych obstonck. Sprach er zur Klautnerin Litwittitch Wort: Duch nimmcr konnten tie der Bede Sinn errat hen. Beacht' ich nun trat fremder Boten Kunde Em liingst run dictem Konrad hinterbracht, Wat ich rernahm aut meinet Spiihert Monde. I nd trat die laute Sagę kundbar macht; Zeih’ ich dni Meitter rieler tchwarzer That, Er heget Ketzertinn, Mord und Eerrath. Hinkniet der Kldger vor dat Buch zum Eide Und lehnt ant heil'ge Kruzifi* die Hand, End tchwort, dast er die Wahrheit tren bekannt, Bei Gott und bei dci Heilandt bit trem Leide. Er tchwieg. Die Bichler drańf dat Becht erwiigen; Sie ttimmen nicht, auch hurt man keinet Tonet Begen; Jedoch der Augen Wurf, det Haupta Keigen, Siad tiefer drohender Gedanken Zeugen. Dem Throne naht sichjeder aut dcm Kreite, End wendet mit dem Dolchciedet Blatt Det Bucha um: er liett die Bechleleite, Ind merketnur aufdet Gewissent Bath. Dana deutctjeder aufdet Herzent Ort, Und eidgen Sinnet rufen alle: Wehe ! En d eon den Mauera halit et dreimal, Wehe ! Einganzet Ertheil fattt dietieir.e Wort. Die Bichter kennen ceinen schaurgen Sinn Endschwingen zwblf der Schwerdter in die Ubite; Kach Einei Buten zieleń alle hin. Sic gehtn tchweigend ab , und in der Nahc Der Mauern riefdas Echo, wehe, wehe! DAS SCHL USSELBL EMCHES. Die Lerche hatte kanni getrillert Ihr allererstet Friihlingtlied, Alt tchon ein zartet Schliiitelblumchen Dergoltlnen Hiillewarentbluht. JA. Zawcześnie kwiatka, zawcześnie, Jeszcze pólnor mrozem dmucha, Z gór biate nie zeszfy pleśnie, Dąbrowa ieszcze niesucha, Przymruż złociste światełka, Uliryy się pod matki rąbek; Nim cię zgubi aronu ząbek, Lub chłodnćy rosy perełka. KWIATEK. Dni nasze iak dni motylka, Życiem wschód , śmiercią południe; Lepsza w kwietniu iedna chwilka, Niż w icsieni cale grudnie. Czy dla bogów szukasz datku, Czy dla druha lub kochanki, Upiec wianek z mego kwiatku, Wianek to będzie nad wianki. JA. Wpodłey trawce, w dzikim lasku Urosłeś o kwiatku luby! biało wzrostu, mało blasku, Cóż ci daie tyle chluby? Ni to kolory iutrzenki, Ni zawoie tulipana, » Ni liliowe sukienki, Ni róży pierś malowana. Uplatam ciebie do wianka; Lecz zkądże ufności tyle! Przyiacicle i kochanka Czy cię powitaią mile? KWIATEK. Powitaią przyiaciele Mnie wiosny ułodey aniołka; ICH Z friih, su friih, mein holdet BHimlcin! I 'on Nor den bliitl et noch to kall; Der Berge Weiss ist nicht getchmolzen, lid feuditer Nebel driickt im Wald. Drum tchliesse deine gold nen Aeuglein Kehr' in der Muller Schoot suriick, Beeorder Friihreif dich eerlelze Becor dich frostger Thau erdriick'. DAS BLAIEMC HEN. Wir leben swar nur Schmellerlingsleben, Kin Taggiebt Dasei/n uns und Tod; Doeh besser cine Weil im Friihling Ais langer Herbst und lange Noth. Drum sudiest dufiir Gbtter Gabe, Fur treuen Freund,fur Liebchen schiin, Soflidit aus meinen sarlen Bliimlein Den schbnstcn Krauz, den man geseh'n. Icu. In niederm Gras, im wilden Ilaine, Prahlsl du mit deinem Farbenspiel I So klein eon Wuchs, to malt an Sdtcine, Gibst du dt Lobes dir su ciel. Dich scbmucken nicht Aurorens Farben, Dich sicrel nichl der Tulpe Bund, Audi ni elit das Schneegcwand der Lilie, Audi nichl der Bot' enlsiickcnd Bund. Idt konni' in einen Kranz dichflediten, Dodi sag, diess Slolsgefiihl,vohert Bist du dem Freunde denn so thcucrl Gefdllsl dem Liebchen du so sehrf DAS BLUEBCHKN. Sie koten mich die treuen Freunde Weil ich des Friihlingt Bote lin, Przyiażu ma blasku nie wiele cień lubi iak nie ziółka. Czym kochanki godzien rączek? Powiedz niebieska Marylko! Za pierwszy młodości pączek Zyskam pierwszą... ach! Izę tylko. Dla ciekawości przytaczamy tu w dodatku z czasopisma Muzeum Czeskiego ieden sonet Mickiewicza w pobratymczym ięzyku czeskim, tłumaczenia Dr. Chmieleńskiego, który, oprócz innych naszego poety poezyy, znaczną część iego sonetów dał poznać swoim ziomkom. STEPY AKERMAŃSKlE. Wplynątem na suchego przestwór Oceanu, Wóz nurza się w zieloność i iak łódka brodzi, Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi, Omijam koralowe ostrowy burzanu. Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu, Patrzę w niebo, gwiazd szukam przewodniczek łodzi, Tam zdala błyszczy obłok? tam iutrzenka wschodzi? To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu. Stóymy! — iak cicho! — słyszę ciągnące żórawie, Którychby nie dościgły źrenice sokoła; Słyszę kędy się motyl kołysa na trawie, Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła. W takiey ciszy! — tak ucho natężam ciekawie, Że słyszałbym głos z Litwy, — iedźmy, nikt nie woła. Audi Ereundschaft hal des Glanzcs wenig, Vnd will, wie ich, im Dunkeln bliihn. Ob ich der Lielie wiirdig i Lass mich Marilchensehn der Huffnung Spur. Duch ach, fur meiner JugendKnuspe, Gewinu: ich — eine Thrdne nur! A PUSTINY AKERMAKSKE. Wgel sem wprostoru suclidio okeanu Wu z se topi w selenu, co lod' se brodj, Kol ssumnych luk wina w powoden kwet swodj, Itljgjm rużowe Ostrowce se burami. Temno — ni u cest, ni it pomniku stanu; ratre w nebcsa hwczlhlcdam, wudkyn lodi ; Tam se błyska oblak ? — Gitrena lam wzchodj? Lesk to Daestra,wzessla lampa Akermanu. Zastaw! — Gake tichol— Słysz ,gcrabi tahnauprawe, Gezbynedostihlo Sokołowo srenjl Słysz ,gak tam semoteyl koliba na I ratce, Gak hadprsem hladkym stop se tyka w speni, Take tichol — S tauhan slaucham nedockawc Mas chle z wlasti slysset, — gett, nic — marne sneni ROZMAITOŚCI. NA zgromadzeniu akcyonaryuszów Towarzystwa O-szczędności odbytem w dniu 30 Stycznia, Prezes Towarzystwa Henryk Hr. ŁUBIEŃSKI zagaił posiedzenie, a Fr. S. Dmochowski członek deputacyi zdał sprawę z czynności rocznych. Z tego zdania sprawy okazuje się, ze przed rokiem liczyło towarzystwo akcyonaryuszów 474 posiadających kapitału w listacli zastawnych 1,001,100, teraz liczy 924 z kapitałem w lis. zast. 2,205,000 do ostatniego Stycznia r. b. W tey liczbie w przybliżonym stosunku, iest: urzędników 214; woy- skowych 94; obywateli 92; kobiet 142; służących 84; rzemieślników 41; kupców 20; dzieci 127; doktorów 5; duchownych 4; uczniów 21 ;. instytutów 5; artystów 7; niewiadomych 52; starozakonnych 15. Obliczenie to porównawszy z przeszłoroczneni, postrzeżemy że liczba urzędników, y.oyskowycb, obywateli, pomnożyła się o część trzecią; służących przystąpiło dwa. razy tyle iak w roku przeszłym, rzemieślników trzy razy tyle. Mało skorzystać mogą osoby nader krótki czas w towarzystwie pozostaiące, zrzekają się albowiem wszelkich korzyści z narostu procentu złożonego. Dnputacya starała się w rachunkowości i wszystkich czynnościach swoich zaprowadzić ulepszenia, iakich potrzebę doświadczenie wskazało; przybrała płatnego buchaltera. Podwyższenie kursu listów zastawnych uczyniło bardzo znacznym i niespodziewanym narost funduszów towarzystwu oszczędności powierzonych. Akcya ryczałtowa zł. 100 wniesiona w Styczniu r. p. wynosi z końcem Grudnia 122 zł. czyli 22 od sta. Narośl ten składa się z 14 od sta podwyższenia kursu listów zastawnych, a reszta z losowania i z procentu złożonego. Podobnych korzyści na rok bieżący i dalsze spodziewać się inż nie można. Ale to nie szkodzi celowitey instytucyi, bo iey rzeczą iest. oszczędzać, nagromadzać, nie zaś bez pracy wielki mieć procent. X. Chiarini Prof. Uniw. Warsz. Czł. Tow. P. N., który podczas bytności swoiey. w Paryżu obrany był członkiem trzech towarzystw: Filotechnicznego, Geograficznego, i metody nauczania (Methode d’Enseignement), zaszczycony w tych dniach został dyplomatom na członka Towarzystwa Azyatyckiego (Societe Asiatique). Należą do niego nayznakomitsi oryentaliści: Hammer, Wilkins, Frahn, Tychsen, Hr. Castiglioni, A. W. Szlegel, Hamaker, Freytag, Morrison, Haughlon, Moor, Carey, Gilchrist, Humbold, Adelung Abel-Remuzat, Silvester de Sacy, Klaproth, Hase, Chezy. Celem Towarzystwa iest znaiomość ięzyków azyatyckich, i upowszechnianie dzieł w nich pisanych. Języki przez towarzystwo naywięcey uprawiane są następuiące: 1. Różne dyalekta azyatyckie i afrykańskie mowy semetyckiey.— 2. Język ormiański i georgiyski. — 3. Nowogrecki.—4. Perski i dawne iego zgasłe dyalekta. — 5. Sanskrycki i pochodzące od niego nowoczesne ięzyki. — 6. Malayski i ięzyki archipelagu wschodniego. — 7. Języki tatarskie i tibetański. — 8. Język chiński.—Dzieła które w ostatnięh czasach kosztem i przez zachętę Towarzystwa wychodzą lub wyszły, są: Przekład dzieła Menciusza filozofa chińskiego.— Obiaśnienia dramatu indyiskiego Sakontałi przez M. Chezy. — Przekład łaciński Meng-tsen przez Stanisława Julien. — Prawa Manou po sanskrycku z przekładem francuzkim obok, przez A. Loiselenr- Deslongchamp.— Vendidad-Sade, poczytane za dzieło Zoroastra, drukowane z przypiskanii przez E. Burnouf.— Yu-kiao-li czyli dway kuzyni, wydane z chińskim textem przez Lavasseur.— Słownik chińsko-łaciński Bazylego z Glemony, wydany przez P. Jony.— Geografia Aboul-fedy wydana po arabsku przez tegoż.— Przygotowywa się do druku grammatyka Georgiyska i słownik Mandchou. John Bowring nie przestaie przekładami z obcych ięzyków obeznawać Anglików z płodami literatury różnych ludów: osobliwie zwrócił on uwagę na wschód Europy. Wydał iuż, iak wiadomo, Antologią Rossyiską, po którey roku 1827 nastąpił Wybór poezyy polskich. Przeszłego roku wyszła z pod iego pióra Antologia Węgierska, poprzedzona ważnym wstępem o politycznym i naukowym stanie pokolenia madżyarskiego. Wstęp ten umieszczony był wiednym z przeszłorocznych numerów Foreign Review. Obecnie zaymuie się Pan Bowring tłumaczeniami z poetów Czeskich i Duńskich. Po świętach Wielkanocnych ma wyiść zpod prasy w Peście zapowiedziane przez X. Józefa KOLLAR, dzieło zawieraiące rozprawy o imionach słowiańskich, ludów w ogólności, a w szczególności o imieniu Sław, Slowan; Srb, Chrobat, Sarmat, Karentan; Un albo Hun, Henet, Wan, Wenet, Wenedi, Windi; Tech czyli Czech; Polak, Bodreć, Obodrrt i t. d. Autor tych rozpraw zaręcza, że treść ich nie zasadza się bynaymniey na igraszce zgłosek ani uroionych etymologicznych wywodach, lecz w dawnych dzieiach sławiańskich ludów bierze początek. Wszystkie wspomnione imiona maią podług pewney zasady, źródłosłowo, ieograficznie i archeologicznie, nawet z obyczaiów samego ludu bydź wyprowadzone. Uproszeni do zbierania przedpłaty, która wynosi 2 fl. Con M., w Krakowie Prof. Bandtkie, w Warszawie Tow. P. N. Jużeśmy zeszłego roku donieśli czytelnikom, ze w Lipsku istnieie Towarzystwo naukowe przez Xięcia Józefa Jabłonowskiego założone, które ogłaszając zadania do nagród znosi się, osobliwie w rzeczach z Polską styczność maiących, z naszem Towarzystwem P. N. w celu zyskania zaspokaiaiących odpowiedzi. Nie zostaie to bez skutku; i tak na zadanie przeszłego roku nadesłane: Ile Polacy pod sterem Jana III i Sasi za przewodnictwem Jana Jerzego III elektora w r. 1683 przyłożyli się do oswobodzenia od Turków Austryi i Niemiec, (1)otrzymał P. Lochner, niemiecki uczony nagrodę, a Ignacemu Rychterowi ziomkowi naszemu przyznano accessit. Towarzystwo Lipskie imienia Jabłonowskiego, idąc za przyiętym zwyczaiem, nadesłało i tego roku zadania do nagród, i to od razu na lat trzy, 1830, 1831 i 1832. Na każdą z uwieńczonych rozpraw przeznaczony iest medal złoty 24 dukatów wartości. Ponieważ Towarzystwo kładzie za warunek, żeby na pierwszy i drugi dział odpowiedzi były pisane po łacinie, a tylko na trzeci w ięzyku niemieckim lub francuzkim; przeto też ogłosiło swoie zadania w łacińskim ięzyku, które tu dla uchylenia niedokładności wiernie w tymże ięzyku przytaczamy: (1) Ob. Pamiętnik Um. czyst. i stos. T. 11- 192- Tom l. 29 I. Ex historia. In annum 1830 Exponantur lata et rationes enrum familiarum christianarum in Folonia, quae ab ecclesia Romano-catholica alienae fuerunt, inde ab eo tempore, quo Fratres Bohemi, qui dicuntur, eo migraverant, usque ad Consensus Sendomiriensis tcmpus, cujus quae causae fuerint, quae vel commoda vel incommoda inde exislerint, doceatur. In a. 1831. Enarrentur fata christianarum familiarum a Catholicis separatarum, inde ab obitu Sigismundi II regis usque ad medium seculum XVII quo Unitarii Poloniam relinquere sunt coacti, additiscausis et effectis, quae ad Poloniae ejusque incolarum culturam omnem spectant. In a. 1832. Vicissitudines commitiorum in Polonia sub regibus stirpis Jagellopicae actorum, ratione babita civilium institutorum et legiim, esplicentur. Harum rerum disputationes e fontibus bauriendas et ad usum civilis prudentiae esse revocandas, facile intelligitur, II. Ex disęiplinis physicis et mathematicis. L in annum 1S30. Constat inter omnes, quibydrodynamices studio operam dederunt, solutionem pro- blematum liuc pertinentium pendere ab integrapone nequationum differentialium partialium secundi ordinis. Quae integratio quum feliciori successu absolvi possit secundum metbodum a Cel. Fourier in libro: Theorie de la chaleur, expositam, quaeritur, quid inde bau- riri possit commodi ad solvenda problemata hydrodynamica. 2. in annum 1831. Disquisitione novae instituantur de proprietatibus superliciei, quae hac continetur aequatione: o = (1 + q*)r — 2pqs-ł-(l+P*)t; in qua aequat:one _ d z _____ d z _____ d1 z d* z _____ d’z ?_dl’ q~d7’ r“dx‘’ S_ dxdy’ t—d^; et x, y, z, coordinatae cujuscunque puncti in superficie illa. 3. in annum 1832.7FAnnus 1829 et prima pars anni 1830 tam multas praebuerunt tempestatis variationes notatu dignas, ut vix unquam tempus, tam arctis limitibus comprehensum, reperiri possit, quod ad explicanda quaedam meteorologiae pbaenomena magis idoneum videatur. Quam ob rem disiderat societas, ut historia meteorologica anni 1829, et duorum mensium Januarii ct Februarii anni 1830 cońscribatur, e qua, quantum fieri possit, eluceat, quomodo tempestatum variationes in certo quodam loco observatae pendeant a variationibus, quae in aliis regionibus observataesunt, unde orlum sit gelu tantopere saeviens, ubi primum observatuni, qmbus limitibus circumscriptum fuerit, quae fueritcausa tempestatis tam subito glacicm solventis, quomodo se habuerit aestas ubique lere omni calore aestivo carens et quae sunt alia. 111. Ex econornicis disciplinis, ad Suxoniam referendit. 1. in annum 1830. Examinetur res rustica in Saxonia, ut, si euiw cum re rustica, qualis in Belgio esse dicitur, contuleris, recte dijudicetur, annon in melius mutauda sit; quod si affirmuveris, doceatur, quatenus et qnomodo id fieri oporteat? Ea de re in- primis videtur esse consulendus Jonnnes Nepom. de Schwerain libro, quem inscripsit: sinlcitung zurn prak. tischen .Ackerbau. 2 Voll. Stuttg. 1823. 2. in annum 1831 Doceatur, qua ratione linteorum et cliartarum in Saxonia opiiicia adjuronda, adaugcnda, magisque escolenda sint. 3. in annum 1832. Docentur item, quo pacto a rei saltuariae administratoribus opificum in Saxonia industriae opitulandum ac prospicienduni sit, inprimis arboribus ad opificia quadam exercenda utilibus, velut aceribus, lagis, ejusque generis aliis serendis. Commen tationes , bis quaestionibus responsurae, et quidem primae et secundae latina, tertiac autem yel latina, vel lrancogallica, vel vernacula quoque lingua diligenter scriptae, erunt antę mensis Novembris hujus anni fi nem gratis mitteudae ad Societatis Secretarium, Profess. physices P. O. BRANDES, addita schedula obsignała, quae intus auctoris nomen indicet, habealque simul extus inscriptam gnomen eandem, quae in commentationis limine comparet. Wyszło w Paryżu nowe wydanie wszystkich dzieł filozoficznych Tomasza Reida, naczelnika szkoły Szkockiey. Wydaniem ich trudni się Jouffroy. W pierwszych dwóch tomach zawierających naukę o Władzach umysłowych znayduią się ułamki z prelekcyy Royer-Collarda. Juz w Pamiętniku Umieiętności czyst. i stos. T. IV na- 6tr. 222 zwróciliśmy czytelników uwagę, z powodu wyiścia Psałterza Karpińskiego, na ważność drukarni stereotypowey Waleryana Hr. Krasińskiego. Teraz przyjemnie nam iest donieść, że z teyze drukarni wyszło stereotypami na 470 stronnicach w dwóch szpaltach in 4to nowe wydanie wszystkich Dzieł Karpińskiego, i przedaie się dla przedpłacących za niesłychanie nizką cenę, bo za 10 złp. Na czele znayduie się wizerunek poety i iego życie przez K. Brodzińskiego napisane. Nadesłano Towarzystwu P. N. z Paryża jako próbę druku pierwszy arkusz nowego wydania dzieł Krasickiego, które staraniem i nakładem xięgarza Paryzkiego Barbezat się drukuie. Format tego wydania iest in 8vo majori, w dwóch szpaltach, pismem pięknem zwaneni Nonpareille. Papier naypięknieyszy welin. Poczyna się wydanie od baiek i przypowieści i na iednym półarkuszu mieści się icb 4 części, niemorduiąc iednak dla czystości druku wzroku czytającego. Pisownia iest nowa, i poprawność iak nayskrupulatniey zachowana; znać, że do utrzymania korrekty używa P. Barbezat Polaka dobrze swóy ięzyk znającego. Ozdobić ma edycyą portret Krasickiego sztychowany przez Oleszczyńskiego podług rysunku Chodowieckiego. Jest to drugie po poezyach Mickiewicza znacznieysze dzieło Polskie, które w stolicy Francyi z pod prassy wyidzie. Ten sam P. Barbezat iest wydawcą X. Chiariniego dzieła: Theorie du Judaisme i t. d. którego prospekt francuzki załączamy. Życzyćby należało żeby on także zaiął się w przyszłości wydaniem nader ważnego tłómaczenia całego Talmudu. Woyciech Sowiński ogłosił w Paryżu prospekt na dzieło śpiewów polskich, maiące wyiść w tym roku pod tytułem: Chants Polonais nationaux et populaires avec accornpagnements de harpe ou de piano. Obok textu polskiego znaydować się mąią tłómaczenia francuzkie, przez PP. Fulgeme i Fremont dokonane. Śpiewy podzielone są na dumki, polonezy, mazunki, krakowiaki, i niaią zawierać przypiski obiaśniaiące trudnieysze do zrozumienia miejsca dla osób nieznaiących Polski. . P. Bernatowicz, autor Poiaty, pracuie teraz nad nowym romansem, w którym główną osobą ma bydź Król Władysław Warneńczyk. NOWE DZIEŁA. WYSZEDŁ w tych dniach Programmat kursów wykładanych roku 1820/30 w Szkole Przygotowawczey do Instytutu Politechnicznego. Ważny on iest szczególniej dla tego, że interessuiąćy się ważnością i wzrostem tćy nowćy instytucyi znaydą po pierwszy raz obszerne wyszczególnienie prawie wszystkich nauk gałęzi wteoryi i zastosowaniu w plan rozwiiaiącego się instytutu wchodzących. Poprzedzony iest Programmat głosem Ludwika hr. PLATERA i zdaniem sprawy dyrektora szkoły Kajetana Garbmskiego, a kończy się list imienną Professorów i uczniów. Dążność i wartość tey rozwiiaiącćy się instytucyi powinniśmy oceniać ze słów przez Ganilha wyrzeczonych: Podziwiać i błogosławić winniśmy nadzwyczayne skutki przemysłowych usiłowań, pomnąc na to, czem były narody przy pierwiastkowym zaprowadzeniu rękodzieł, a czem są teraz, kiedy przemysł olbrzymie uczynił postępy. Ekonomia polityczna DROZA (Economie , politique par J. Droz, Paris 1829). Dowodzi w swem dziele ua tor, że ekonomia polityczna należycie zrozumiana, będzie zawsze zbawiennie wpływać na moralność; że w nićy nie należy brać bogactwa za cel lecz za środek; że pomnażając pomyślność ludu i ludów zmnieysza między niemi niedolę, cierpienia i nawet liczbę zbrodni. Jest to dzieło zupełnie elementarne, jasnością myśli i wysłowienia dla nieprzywykłych nawet do rozmyślania nad takowym przedmiotem zrozumiałe i dostępne. Uważa nadto P. Droz znajomość ekonomii polityczney za tak potrzebną dla sprawy ludzkości, że nie poymuie, dlaczego nie weszła dotąd w układy publicznego wychowania. Autor, który tak szacowne dzieło o sztuce zostania szczęśliwym (sur l’art d’etre heureus) pisał, musiał tę materyą dobrze zgłębić, i zasługuie na ufność. Polecaiąc samo dzieło, a bardziey jeszcze przedmiot iego czytelnika rozwadze, przyiemnie nam oraz donieść, że ieden z gorliwych o dobro nauk rodaków, ukończył przekład polski ważnego P. Droza dzieła: o filozofii tnoralney. Dzieło to na zdrowych zasadach oparte, we Pr»ncyi uwieńczone, iest równie ważne iak dla nas pożądane. Stan obyczaiów w Pradze i Czechach za Cesarza Karola IP, przez J. M. Schottky (Die Carolinisęhe Zeit oder dęr aussere Zustand und die Sitten und Gebraiiche Prags und Bohtnens iiberhaupt, vor und insbesond^te wahrend der liegierung Kai sers Carl des IV, nebst vorausgehenden gescliichtlichen Abhandlun- gen etc; mit 3 Kupfertafeln Prag. 1830. 8vo).— Wtem dziele obraz Czech za Karola IV iest pięknie i stosownie do historyi skreślony; ale wpływ wielkiego tego monarchy na swoich współczesnych nie dosyć mocno wystawiony. Należało iednak tem bardziey tu żywych użyć kolorów, że syn iego Wacław IV w niczem wzorom, które mu oyciec zostawił, nie potrafił wyrównać. Część dzieła poświęcona historyi S. Jana Nepomucena, na pochwały zasługuie. Ustęp zaś o stanie malarstwa w Czechach za Karola IV zawiera lałszywe zdanie, iakoby kiedyś miała bydź oddzielna szkoła Czeska. Tej istotnie iak znawcy osądzili, nigdy nie było; a to dla wpływu mistrzów Niderlandzkich, klorzy z domem Luxemburgskim do Czech przyszli i tam naśladowców znaleźli. Zresztą dzieło Pana Schottky iest bardzo poźyteczne'm dla miłośników historyi Czeskiej; ale byłoby ieszcze lepszem, gdyby był autor znał ięzyk Czeski. Słownik polsko-rossyiski Mullera 3 tomy Svo, Tom 3 wkrótce prasę opuści, Wilno 1829—30 (złp. 36).— Początki architektury dla użytku młodzieży akademickiej napisane p. K. Podczaszyńskiego in4to, część I str. 188 i tablic 6 in folio, którey ©bacz obszerny rozbiór przez Prof. Garbińskiego w Pam. Urn. czyst. i stos. Tom I. str. 43.; część 11 str. 215, tablic 17 in folio; część III i IV pod prasą, Wilno 1S28—9. Cena pierwszych dwóch części po zamknięciu prenumeraty (złp. 80). — Rys statystyczny i polityczny Anglii przez Xięcia Lubomirskiego, (dzieło pośmiertne) in 4to str. 396 (złp. 33 gr. 10).—Rys historyczny usiłowań w uczeniu głuchoniemych i zakładów na ten cel przeznaczonych przez WolfFgang 8vo str. 313. Wilno 1830 (zł. 9). — Dzieło kaznodzieyskie przez X. Palkowskie- ■ go, tomów 6 Wilno (zł. 1S). — Wielki tydzień dla duchownego pożytku chrześcian wszelkiego stanu przez tegoż, w Warszawie (złp. 7). — Dykcyonarz trudności ięzyka francuzkiego, ułatwionych przez naybieglcyjizycli grammatyków, wyięty z powszechnego dykcyonarza francuzkiego P. Boiste Svo str. 210 Wilno (zip. 7). — Dzieła F. S. klonowicza 2 toiny, Kraków 1829 (złp. 6 gr. 20).—Jan Wyygin romans moralno-satyryczny, oryginalnie napisany po rossyisku przez T. Bułbaryna 4 tomy, Wilno (złp. 25).— Lekcye łacińskie literatury i moralności, albo zbiór prozą i wierszem naiypięknieyszych wyjątków z autorów łacińskich przez Noela i Laplasa, Svo 2 toiny str. 3SS Wilno (złp. 20).— Listy Saya (J. Chr.) do P. Malthus pisane w rozmaitych materyach ekonomii politycznej, a mianowicie, o przyczynach powszechnego zatamowania handlu, przekładu St. Budnego Wilno (złp. 3 gr. 151.— Moia pierwsza w świat wycieczka, powieść Klaurena tłom. Kowalskiego 12mo 2 tomy, Kraków (złp. 6). — Popliński Grammatik der polnischen Sprache nacli Kopczyński, Cassius, Bandlkie und Mroziński 8vo str. 193 Lissa und Glogau 1829 (złp. 5). — Bocznik towarzystwa naukowego z Uniwersytetem Krakowskim połączonego tom 13 st. 382 Kraków 1829 (złp, 7). — Uwagi odnoszące się do bibliografii statutu Litewskiego 8vo, Wilno I829str. 227 (złp. 5). — Archeologia biblica Jołiaunis Jahn post D. Fourer: Ackermanni conamina pritnum edidit M. Bobrowski 8vo str. 350 Vilnae (złp- 7). — Lpgionista powracający do Polski r. 1815, wiersz, ozdobny ryciną zWerneta kopiowaną przez Polaka W. B. (złp. 3 gr. 10). — Kodex cywilny francuzki, nowa edycya staraniem X. Szaniawskiego, w formacie kieszonkowym (złp. 3).— Dzień pobożnego chrześcianina, xiążeczka do nabożeństwa str. 220, z winietami (złp 4).—Lycidas, Alegro, Pensioroso i inne poezye Miltona po polsku przez B. Lenartowicza w Wilnie. — Dumy rossyiskie historyczne K. llylleiewa po polsku w Wilnie.— Krotofile niektóre na Teatrze Rozmaitości przedstawiane: Kucharki — Chłopiec stodukatowy— Waryat z potrzeby — Wuiaszek z Ukrainy. SZYLLERA O wzniosłem (Ueber das Erhabene). (ł) „Wszystko cokolwiek dąży do ścieśnienia władz umyślowych człowieka, zawsze iest upodlaiącą nauką należy te władze kierotrać ku wzniosłemu celowi bytności naszey, ku udoskonaleniu moralnemu. Pani STAEL-HOLSTEIN. NIEPEWNY iestem czy zasłużę na wdzięczność u czytelników, którym ofiaruię to pismo, lękam się zaś czy nie stracę całkiem prawa do niey u Autora samego. Mógłby powiedzieć Szyller gdyby żył, Se nadto wolnie z nim postąpiłem, nadewszystko, że przez znaczne skrócenia ścieśniam iego naukę. Leezjz drugiey strony nauka ta i w tym nawet sposobie wyłożona, razić ieszcze mocno będzie w kraiu dla którego piszę. Jakoźkolwiek bądź, rozumiem, źe zaspokoiłbym moiego autora, okazawszy mu, iż wolność, iakiey względem (1) Potrzebny iest koniecznie wyraz w ięzyku polskim na oddanie stówa sublimc w francuzkiey i das Erhabene w niemieckićy mowie używanego. Że wzniesiony tylko ku wyższym wyobrażeniom umysł, może mieć uczucie i poitjcie tego co lacinnicy nazywali sublime, a za nimi Francuzi; przeto śmiem to rozumowe poincie czyli idrj nazwać wzniosłem, nint komu z ziomków moich trafnieyszy wyraz na myśl przyidzie. Tom I. 30 niego użyłem, nie nadweręża w niczetn iego filozofii, ani w Niemczech gdzie bardzo dobrze iest znaną, ani w Polsce, gdzie wyznam szczerze, widzę potrzebę ograniczenia iey nieco (1). Zostaie mi zatem, ieżeli nie usprawiedliwić zupełnie to pismo przed czytelnikami moimi, tedy przynaymniey wystawić ie w ich oczach przez niektóre poprzednicze uwagi mnićy paradoxalnćin (2). Sądzę że wszystkie systemata filozofii, ile tylko ich umysł ludzki natworzył, do dwóch głównych systematów się odsyłaią. W pierwszym z nich, wszystko się tłómaczy przez zmysły; przez nie tylko przesłane wrażenia zostaią poięciami; wszystko tam iest niateryalne. W drugim przeczy się rzeczywistości materyi i bierze za walną zasadę własne przeświadczenie, które różni się od doświadczenia zmysłów (3). Ale co bardziey jeszcze różni między sobą te dwie (1) Szanowny tego artykułu tlómacz, który nieraz z wieyskiego ustronia swego udziela rodakom owocu swoich rozmyślań, i przenosi nowe wyobrażenia o filozofii, edukaeyi i ekonomii politycznźy z obcych dzieł na ziemię polską, nic tai się z tern, iż w wielu mieyscach iako też i w samym wstępie, szedł za sposobem zapatrywania się na rzeczy Vanderberga, tłumacza na francuzkie pisma Szyllera o Wzniosłem. Uczynił to iak widać dla tego, żeby od wyobrażeń filozofii francuzkiey, która u nas bardziey iest upowszechniona, utorować czytelnikom łatwieyszą drogę do wyobrażeń filozofii niemieckićy. Wyd. (2) Paradmalny, wyraz pochodzący od greckiego Parndoxa, znaczy twierdzenie czyli propozycyą przeciwną pospolitemu mniemaniu. (3) Przeświadczenie się Czyli przekonanie wewnętrzne, iak naprzyklad o wolności woli ludzkićy. nauki filozoficzne, iest to: Se iedna z nicli gruntuje swoię moralność na osobistym interesie, kiedy druga zasadza ią na działaniu przeciw temuż interesowi. Obiedwie chcą cnoty, lecz pierwsza chce pełnienia iey dla pożytku, druga iedynie dla niey samey. Systema zasadzające wszystko na zmysłach i na osobistym interesie iest panuiącćm we Francyi; wNiem- czecb zaś powszecbnie'y idą za systematem przeciwnym. Nie wynika iednakze dlatego wstanie moralnym tych dwóch narodów wielka sprzeczność, która pewnie byćby musiała, gdyby zasady metafizyczne tak wielki wpływ na sprawy ludzkie miały, iak to niektórzy filozolowie wmówić usiłuią (I). Czegóż bowiem obiecywaćby sobie można po ludziach, którzy pełnią cnotę iedynie dla pożytku, kiedy ona byłaby z nim wzupełnym sporze? Lecz chociaż filozofia nie (1) Nie zewszystkiem piszemy się na to zdanie autora, jakkolwiek licznych ma ono stronników; śmiemy owszem przeciwnie twierdzić, że ludzie rządzą eię wyobrażeniami, i iedynie wyobrażeniom winni są swoie uzacnienie i dobry byt społeczny. Nic iednąk pewnieyszego, gdyż na nieszczęście codzienne doświadczenie nas o tern przekonywa, iż zdarza się czasem rozbrat rozumu z czynami, i żc nie zawsze po ludziach uchodzących za światłych można spodziewać się nienaganności postępowania. Bprzecznos'ć taki wa w części pochodzi z niewyprókowanych fałszywych zasad praktycznych, które rządząc człowiekiem, całą iego moralność wykrzywić ntogą; w części ze zbytnićy zasad wysokości, lo którćy tylko ludzie z mocną wolą i charakterem wznieść się i na niey ostać zdolaią. We wzniosley tey sferze, im kto mocniey stoi tym wię- cćy okazuie pokory; słabi nabywają tylko zarozumiałości, tak iak gdyby istotnie naylepiey bydż miało, żeby z ludźmi postępować iak z dziećmi, zbyt Ich nie wznosić żeby się nie zgibnęli i nie dopuścili sromoty prawienia o ideałach, kiedy własne ich czyny zadaią im kłamstwo.— liyd. kiernie naszemi sprawami, iest ona iednak gruntem wszystkich naszych sądzeń. Człowiek naypłochszy, kobieta naylekkomyślnieysza, na sam widok dzieła filozoficznego wykrzyknąć gotowi: czego chceaz od nas metafizyko! sądzą przecież o romansie lub sztuce nowey teatralney podług zasad metafizycznych, które się im mimo wiedzy nastręczaią. Zatem wszyscy ci, co nie przyznaią inney rzeczywistości prócz materyi, inney pobudki w działaniu prócz interesu, a którzy iednak chcą moralności, znaydą niemoratnytn romans, dramę lub tragedyą, w których zbrodnia fizycznie nie będzie skaraną, cnota fizycznie nagrodzoną. Inni zaś, którzy coś więcey nad zmysły widzą, którzy upatruią inny cel prócz dobrego bytu człowieka, którzy godność iego przenoszą nad wszystko, ci mówię znaleść mogą bardzo moralnem dzieło, wktócćm prześladowana cnota zachowuie swoię wyższość, w którem chociaż tryumfuiąca zbrodnia, niemniey iednakźe celem iest wstrętu i pogardy. Osobliwszemi przeto wydaią się spory o moralności lub niemoralności iakiego dzieła; spory te iednak bardzo są częste, i tem trudnieysze do załatwienia, ze nigdy prawie iaśnie wytłumaczyć się nie dadzą zasady, na iakich każdego zdanie oparte. W tem owoź piśmie, zapuszczając się aź do gruntu, rozebrać chciał Szyller istotę tego co zowiemy wzniosłem. Nie pisze on iak Longin o sztuce wzniecenia uczucia tego, lecz uznawszy wzniosłe za będące, poszukuie na iakich własnościach natury naszey bytność się iego zasadza. Rzecz tu właściwie nie o wzniosłem wpmczyi, w wymowie, w sztukach, w wygłowieniu, ale o usposobieniu ducha naszego, które czuć daie nam wzniosłe w naturze, w sztukach, w czynach ludzkich. Autor znayduie ie we wszystkie'm co w zamieszanie wprawia nasze zmysły, naszą wyobraźnię, i wtem co się przeciwi osobistości na- szey fizyczney: przez to samo odróżnia on istotnie wzniosłe od pięknego (1), które powinno razem przy-padać do rozumu i zmysłów. Nie czuł Szyller potrzeby myśli swoich przykładami popierać, snąć że te przytomnemi sądził umysłowi czytelników swoich. My ie przytoczym w przypiskach. Trudno będzie nie uczuć wzniosłości w przykładach iakie przywiedziemy; ale też i na to zgodzić się wypadnie, że podług filozofii zmysłów i interessu, wzniosłość takową śmieszną nazwaćby należało. Podaiąc ten artykuł na pozór tylko literacki, upewniamy, że przebywszy niektóre metafizyczne trudności, stanąć można u kresu, na którym umysł czuie się bardziey wzniesionym i sam człowiek szlachetnieyszym i godnieyszym. Przeydźmy więc do samych słów Szyllera. u Musisz, iest słowo którego nikomu mówić nie należy, powiada starozakonny Nathan de Derwisza (2), i to prawdą iest w obszernieyszćm znaczeniu niżeli się na pierwszy rzut oka wydaie. Wola iest przymiotem (1) Piękne (das Schóne, le Beau); rozumowe poięcie, wcale różne i daleko rozlegleyszc od tego, które przez wjraz Piękność, (Schonheit, beaute) oznaczamy. Piękność iest tyllo przymiotem, który przyznaiem temu lub owemu przedmiotów: piękne oznaczać ma ideę, w ktńrey znaj dować możemy normę - czyli wzór do sadzenia o wszelkiey jakiegokolwiek rodzaiu piekności. Odróżnienie to służy i innym wyrazom używanym do (znaczenia ideów. (-) W dramacie Lessynga, pod tytułem: Nathan der Weise znamionuiącym człowieka, a rozum służy iedynie do ićy kierowania. Wszystko, cokolwiek znamy w naturze, działa wprawdzie podług rozumu, lecz podług rozumu nie swoiego. Prerogatywą człowieka iest działać rozumnie, wiedząc i chcąc co czyni. Jest mus dla wszystkich istot, lecz istotą człowieka iest chcieć wolnie. Lecz niecierpienie wszelkiego gwałtu, wymagałoby istoty dość silnej do odparcia wszelkiej obcey siły. Wistocie zaś niemaiącey takiey siły, z uroszczenia takowego wynika nieszczęśliwa sprzeczność między instynktem i zdolnościami. W takim przypadku zostaie człowiek. Otoczony on iest do koła siłami wyźszemi od siebie, których zdaie się bydź igrzyskiem, niemnie'y przecież z natury swoiey nie chce cierpieć przemocy i władzy ich nad sobą. Dowcip iego wprawdzie tworząc sztuki, służy mu do pomnożenia nadzwyczajnie sił iego przyrodzonych, i potrafią poniekąd panować fizycznie siłom fizycznym. Wiadome każdemu stare przysłowie: znaydzie się sposób na wszystko, akrom na śmierć. Lecz sama myśl na mus przeciwny woli iego, ściga go wszędzie nakształt widma, i wyóaie (iak się dzieie z naywiększą liczbą ludzi) na wszelkie imaginacyi męczarnie. Jakoż zaginęłaby wolność człowieka, gdyby tylko fizyczną wolność umiał rozwiiać. Do siły moralnej uciec się or powinien, dla ukszlałcenia swoiego charakteru i swóćy wolności. Odzyszcze on godność istoty wolnej poddaiąc się ochoczo i swobodnie musowi, którego zwyciężyć nie może, i odrywaiąc się dobrowolnie od wsjystkiego, cokolwiek podlega tylko mechanicznym pracom natury. Takie to usposobienie umysłu zaleca nam moralność pod nazwiskiem rezygnacji czyli poddania się konieczności, i takie nakazuie religia pod nazwiskiem spuszczenia się na Opatrzność. Lecz ieżeli usposobienie to ma bydź owocem rozwagi i naszego wyboru, wyciąga większego roziaśnienia w umyśle i większe'y tęgości woli, niżeli tego człowiek w biegu życia zwyczaynie dostępuie. Na szczęście oprócz moralnego usposobienia, właściwego mu iako istocie myślącej, które doskonalić rozumowaniem może, ma on ieszcze w sobie iako istota myśląca i razem czuła skłonność ku pięknemu, którą pewne przedmioty zmysłowe wzniecić w nim są zdolne, i która to skłonność coraz bardziey oczyszczaiąc się przywieść go naosta- tek potrafi do tego usposobienia o iakiem mówimy. O tey to skłonności rzecz krótko uczynim. Myśl ta iako metafizyczna zaprzeczoną od materyalistów będzie, lecz niemasz między nimi żadnego któryby tey skłonności nie czuł wsobie i nie dowiódł ićy własnćm życiem. Uczucie pięknego należycie rozwinięte, dostateczne^ iest do oswobodzenia nas w pewnym stopniu od zawisłości od przedmiotów zewnętrznych. Wiele iuż bez wątpienia dokażemy, ieżeli potrafim uważać w rzeczach raczćy kształty niż wartość, ieżeli rozkosz uczuiem z samej bytności tych rzeczy nie troszcząc się o ich posiadanie. To źródło pociechy odjęte nam bydź nie może, gdyż skryć przed nami niepodobna przedmiotów, o których posiadanie nam nie chodzi. Zebyśmy iednak cieszyć się mogli rozważaniem tych przedmiotów, potrzebować ich musimy, a przez to samo wracać do zawisłości od tych praw fizycznych natury, od inkich wszelka bytność zależy. Jest to cechą piękney duszy, ale które'y dobroć wyradza się w słabość, niecierpliwić się nie znayduiąc w rzeczywistości wzorów doskonałości moralney, iakie mamy w myśli i boleć nad tern, że ich nie spotykamy nigdzie. Widok wad i występków nie powinien przecie sprawiać ani boleści ani cierpienia, lecz szlachetnieysze i silniejsze obudzać w nas uczucia. Cierpienie rodzi się z niezaspokoioney potrzeby, ale wszelka potrzeba iest słabością. Nie mamy prawa wymagać, zęby dobre i piękne było dla naszey rozkoszy; mamy wszakże prawo wymagać, żeby dobroć, piękność, nawet doskonałość była w przedmiotach od nas niezawisłych. Ta żądza wynikaiąca z szlachetności natury naszćy, zwiększą ieszcze okazuie się energią, kiedy się widzi zawiedzioną w skutku: nie boleść rodzić się znie'y powinna, lecz uczucie wzniosie o naszey wyższości nad prawami musu. Dwa iakby różne od siebie geniusze przeznaczyła natura do towarzyszenia nam w biegu życia. Jeden łagodny i przyiemny, przestawaniem z nami skraca nam podróż przykrą, lżeyszemi czyni więzy konieczności, i prowadzi nas w śród uciech i zabaw aż do tych przepraw niebezpiecznych, które przebywać iako istoty czysto duchowe i wyzute z natury naszej fizyczney musimy; przyprowadza nas nakoniec do poznania prawdy i pełnienia powinności. Tu nas opuszcza ten geniusz, gdyż władza iego tylko się rozciąga do zmysłowego świata; skrzydła iego ziemskie unieść nas dale'y niezdolne. Tu dopiero stawa przed nami geniusz drugi, surowy i milczący, isilnemi barki przenosi nas przez ową przepaść, którey głębokość była dla nas przerazaiącą. W pierwszym z tych geniuszów poznać łacno uczucie tego co piękne, w drugim uczucie tego co wsmWe. Piękne daie nam wprawdzie, iakeśmy to widzieli wyżey, wyobrażenie naszey wolności, lecz nie takiey któraby nas wznosiła nad potęgę natury, a usuwała z pod wpływu zmysłów. Czuiemy się wolnymi, bo rozkosz zmysłów w harmonii iest z prawami rozumu. Czuieiny się wszakże bezwzględnie wolnymi przez wrażenia wzniosłości, albowiem wtedy zmysły tracą wszelką nad uznaniami rozumu władzę i umysł sam działa własnym tylko prawom posłuszny. Uczucie wzniosłości iest uczuciem złożonćm; składa się z boleści, która kiedy bywa w stopniu naywyż- szym, przez dreszcz się wydaie, i z radości odrywaiącey nas niekiedy od zmysłów, która to radość nie będąc właściwie roskoszą, od dusz pięknych nad wszelkie rozkosze przenoszoną bywa (1). To połączenie dwóch uczuć sprzecznych w uczuciu iednćm, dowodzi sposobem niezbitym rzeczywistości istoty naszey moralney. Jakoż niepodobna, żeby iedenże przedmiot w dwóch przeciwnych z sobą zostawał względach; idzie zatem, iż my w nich zostawać musimy do tegoż, przedmiotu. Tego zaś inaczey wyłożyć nie można (1) Jeden tu tylko przytoczę przykład z Juwenalisa (Satyra VIII w.607) który obiasni tę prawdę: — Anibiguae si ęuando citubere testis, 1 ncertaeque rei, Phalaris licet imperet ut sis Falsus, et admoto dictet perjuriam tauro, Sumniiini credc nefaa animam praeferre pudori, Et propter i itani rirendi perdere causa,. chyba tylko przypuściwszy zjednoczenie w nas dwóch przeciwnych sobie istot, które obecność albo i samo nawet przedstawienie w myśli przedmiotu tego przeciwnie dotyka. Doświadczamy więc przez uczucie wzniosłości, iź stan ducha naszego niekoniecznie daie się powodować stanowi zmysłów naszych; że prawa natury zmysłowćy nie są koniecznie prawami dla nas; naostatek że mamy w nas samych siłę odrębną, która mo-że stać się niepodległą wrażeniom przyictym przez zmysły. Dwa są gatunki wzniosłości, ieden ściąga się do na- szey zdolności poymowania i miesza tę zdolność, gdyż wzniosłości tćy wystawić sobie ani w myśli ani w obrazie żadnym niemożna; drugi ściąga się do własney naszey siły, i wydaie nam się władzą, przed którą wszelka władza ludzka znika (1). Lecz chociaż w obu tych razach wznieca się w nas uczucie przykre z ograniczenia naszey istoty wynikające, iednakże nietylko ich nie unikamy, ale czuiemy nieprzezwy- ł) Wyobrażenia bóstwa, nieśmiertelności, nieskończoności, należą do pierwszego rodzaiu wzniosłości. Z cingu pisma iego widać co zamyka pod drugą. Zdaie się iż obie te wzniosłości połączone są w tych wierszach, gdzie Ratsyn (Itacine) wielkość i wszcchmocność Boga wystawia: Que peuveot contrę Lui tnus les Rois de la terre ? En raili ils s'uniraient pour lui faire la guerre, Pour dissiper leur ligue, ii n'a qu‘a se montrer; Ii parle, et dans la poudrc il les fait tous rentrer. Au seul son de sa rois, la mer fuit, Ie ciel tremble, II voit comme un neant tout l'tinivcrs eiisenible, Et les fuibles mortels, raius jouets du trepas, Sont tous devant sesyeu comme s’ils n'etient pas. (Esther, ztcte 1. Sceno 3) ciężony ku nim popęd. Byłożby to podobne, gdyby granice naszego poymowania były razem myśli naszey granicami? Chcielizbyśmy zęby nam przypominano całą potęgę fizyczną natury, gdybyśmy coś takiego wsobie nie mieli, czego ona przezwyciężyć nie zdoła? Podobamy sobie w tćm, co iest dla zmysłów naszych nieskończonem; gdyż myśl rozciąga się daley niżeli zmysły dosięgnąć i poiętność nasza obiąć może. Źródłem entuzyazmu iest wszystko straszliwe w naturze, gdyż zdaiemy się bydź powołani do żądania tego co instynkt odrzuca, a znów do odrzucania co żąda. Dozwalamy imaginacyi ulegać przed zjawiskami świata widzialnego, gdyż zdolność ta od zmysłów zawisła; lecz nie dozwalamy, jakkolwiek niezmierną iest natura, żeby moc ie'y odnosi-ła zwycięstwo nad prawdziwą naszą wielkością. Poddaiemy chętnie nasz byt. samo nawet życic pod konieczność fizyczną, gdyż ona sama nam przypomina że zasady nasze są iey nieuległe, Człowiek zależy od fliey, lecz wola człowieka iest w własnym iego ręku. Tak to natura przemawiając do zmysłów znalazła sposób wskazania, że mamy coś wyższego nad zmysły, tak to użyła ona samych uczuć naszych do okazania, iż niewolniczo nie iesteśmy im poddani. Skutek len różnym iest zupełnie od tego iaki sprawić może piękność zmysłowa; gdyż piękne idealne nigdy nie iest bez przy mieszania wzniosłości. Piękne czyni zadość razem zmysłom i rozumowi, i przez tę zgodę napełnia nas błogością: lecz piękne samo nigdyby nie odkryło w nas dość zdolności do działania w sposób czystym duchom właściwy. We wzniosłem rozum wymaga tego co odrzucaią zmysły, i na tey to przeciwności czarowna moc iego zależy i iey naJ nami zwycięztwo. Człowiek moralny nią się odróżnia od fizycznego człowieka, gdyż właśnie tam gdzie ostatni postrzega swoie granice, pierwszy czuie całą swoię siłę, i co przytłumia iednego, to wznosi drugiego. Wystawmy sobie człowieka, który posiada wszystkie przymioty, iakicli połączenie piękny stanowi charakter; daymy, iź człowiek ten znayduie rozkosz w pełnieniu sprawiedliwości, dobroczynności; że zachowuje umiarkowanie, stałość, dobrą wiarę; że obowiązki wszystkie stanu swoiego z łatwością i iakby od niechcenia dopełnia; daymy nakoniec, że mu maiątek pozwala nieodmówić żadney dla ludzkości przysługi, iakiey tylko serce iego zażąda: kogoż nie uniesie ta piękna zgoda między skłonnościami natury z przepisami rozumu? Któż się wstrzyma od kochania takiego człowieka? Lecz iakożkolwiek natchnie w nas miłością ku sobie, iesteśmyż pewni, że człowiek ten iest prawdziwie cnotliwym? Może też szukał tylko uczuć przyiemnych? Gdyby czynił inaczey, iakąż korzyść znalazłby w występku? Bydź może, iż źródło spraw iego iest czyste, ale o tern serce iego iedynie zapewnić go zdolne, nam to ukryte: widzimy tylko że to czyni coby uczynił każdy zręczny człowiek, chociaż rozkosz byłaby iego bożyszczem. Świat widzialny dostatecznie tłómaczy nam iego postępowanie; myśl wynosić się z niego nie potrzebuie do znalezienia dla człowieka takich pobudek. Ale człowiek ten nagle popada w wielkie nieszczęście; zabieraią mu iego maiątek, niszczą dobre imię; choroba składa go na łożu boleści, śmierć mu wydziera wszystkich co kochał, opuszczaią go przyjaciele. Przypatrzmy mu się w tern nowem położeniu i uważaymy, czy pełni te same cnoty, które z taką pełnił przedtem łatwością? Jeżeli uyrzym go w niczem niezmienionego; ieżeli ubóstwo nie zmnieyszyło iego dobroczynności, niewdzięczność chęci czynienia przysług, a boleść iednostayności umysłu; ieżeli własna niedola nie ostudziła w nim zapału przyczyniania się do szczęścia bliźnich; ieżeli odmianę iego maiątku widać tylko powierzchownie nie zaś w postępkach iego; słowem ieżeli wszystko w iednostaynym czyni sposobie: zapewnie wtenczas teorya zmysłów nie potrafi nam wyłożyć takowego zjawiska. Podług tey teoryi czas teraźnieyśzy uważany iak skutek, powinien zasadzać się na czemściś w przeszłości, co iest skutku tego przyczyną. Nic przeciwnieyszego, iak widzieć tenże sam skutek z odmianą zupełną przyczyny. Należy tu więc wyrzec się wszelkich zwyczaynych wykładów, należy odrzucić wywody postępowania ze względów na położenie. Żeby znaleść przyczynę takiego zdarzenia, wynieść się potrzeba z porządku fizycznego świata i szukać iey w porządku wca|e odmiennym, iakiego rozum daie nam ideę, chociaż poznawanie nasze poiąć go nie może. Te to odkrycie siły moralnej, niezawisłej i wyższej nad przyczyny fizyczne, na widok takiego człowieka, nadaie melancholiczne- mu uczuciu naszemu wdzięk szczególny i niewymowny, że naywytwornieysze rozkosze zmysłowe wyró-wnać iego wzniosłości nie zdołaią. Tak więc wzniosłe wyrywa nas ze świata zmysłowego, w którym piękne nas więzi. Jako zaś nio masz środka między wolnością a poddaństwem, nie stopniami zatem lecą raptem i iakby przez, wstrzą. śnienie nagle wzniosłość oswobadz.a ducha z więzów przez jcmysły narzuconych , z więzów tern silnieyszych, im mniey postrzeganych. Wtenczas nawet kiedy naybardzićy ulegamy zniewieścialemu jakiemu gustowi, który poczytuiem za miłość umysłowey piękności, dosyć iest nieraz iednego dotknięcia wzniosłości do roz.prosz.enia złudzeń, do wrócenia duchowi iego dzielności, dookazania mu prawdziwej iego natury, i zmuszenia go choćby też na chwilę do uczucia swoiey godności. Piękność pod postacią Kalipsy, zniewoliła mężnego Telemaka; moc wdzięków długo zatrzymywała go na ićy wyspie; długo rozumiał że służył Bogini, chociaż był tylko niewolnikiem rozkoszy. W tem go wzniosłość uderza pod postacią Mentora, przypomina mu wyższe przeznaczenie: on rzuca się w morze i odzyskuie wolność. Wzniosłę równie iak piękne hojnie są rozsypane w naturze, i ludzie wszyscy odebrali zdolność do iego przyjęcia i uczucia; lecz, zdolność la rozwiia się w nich bardzo nierównie, potrzebuie uprawy przez, sztukę. Cbciała natura żeby piękność pierwsze nasze odbierała hołdy: poszukuiem iuż iey pilnie wtenczas kiedy unikamy wzniosłości, i tak bydź powinno. Piękność bowiem opiekuie się naszem dzieciństwem; ona nas kształcić zaczyna. Chociaż ona pierwszą naszą odbiera miłość, staraniem przecież było natury, żeby skłonność nasza ku niey okazuiąca się nayczęściey, doskonałości naypóźniey nabyła, i żeby doyrzałość gustu wymagała pierwey należytey urnysiu i serca uprawy. Gdyby się działo inaczey, gdyby gust dojrzewał w nas prędzey nimby prawda i moralność w sercu naszćm opada się na zasadach pewniejszych od zasad przez gust nastręczanych; nie szukalibyśmy nic więcey za tynj światem widzialnym, nie wynosilibyśmy się z niego ani przez myśli ani przez uczucia nasze, i cokolwiekby nam wyobrazić imaginacya nasza nie mogła, byłoby niczem dla nas. Ale, iakieśmy iuź powiedzieli, ze wszystkich naszych zdolności, zdolność gustu doyrzewa naypóźniey. W całym tym przeciągu mamy dość czasu zgromadzić wielkie zapasy wyobrażeni zasad, a nadewszystko rozwinąć przez rozum uczucie wielkości i wzniosłości. Dopóki człowiek niewolnikiem zostaie fizycznego musu , dopóki nie wydobędzie się z ciasnego potrzeb swoich okresu, dopóki moc iego umysłu nie poczuie swćy wolności, póty niezmierność natury przypomina mu tylko granice imaginacyi iego, a siła teyźe natury czuć mu daie tylko słabość iego. Z tych pierwsze odbiera mu odwagę, drugie przeraza go boiaźnią. Skoro iednak wszedłszy sam w siebie, odkryie tam zdolność wolną od przemocy wszystkich sił natury; zaledwie pozna w istocie swoiey coś stałego i wytrwałego wśród potoku przelotnych natury zjawisk (fenomenów), wnet ta groźna natura innym do serca iego przemawia głosem. Stosunkowe wielkości, iakie zewnątrz siebie postrzega, staią się zwierciadłem wielkości iego wewnętrznej. Znikła iego boiaźń; zbliża się z niewypowiedzianą rozkoszą do tego wszystkiego, co imaginacyę iego poruszyło; wywolnie nieiako zdolność do kreślenia sobie dotykał, nie nieskończoności, a to dlatego, zęby w idząc ie'y nieudolność uczuł tem silniey wyższość swey myśli nad wszystko cokolwiek mu zmysły naywzniośleyszego wystawiaią. Nieścigniona okiem przestrzeń, gór wierzchołki niknące w obłokach, ocean huczący u podnóża, a większy ieszcze toczący się po nad głowami, wznoszą ducha naszego nad szczupłą rzeczywistości sferę, i wyrywaią go z tęsknego zmysłowości więzienia. Wspaniała prostota natury, nowy nam podaie rozmiar wicikości i nie dozwala w uczuciach naszych rozdrobnięnia. Któż wyliczy, ile przedsięwzięć bohatyrskich, iie myśli światłych, które nigdyby się nie wylęgły wśród ścian domowych lub w zgiełku zgromadzeń, wzięły swóy początek podczas iedney na wolne'm powietrzu przechadzki, z tey to, że tak powiem, walki ducha naszego z geniuszem natury? Mieszkańcy miast mtiiey nierównie przestaią z tym geniuszem, i boday czynie dlatego widać w ich charakterach nieiaką małość i zwiędłość, kiedy przeciwnie tułacki po stepach pasterz, pod gołe'm niebem żyie ciągle w szczerości i swobodzie. Nieskończoność uderzaiąca wyobraźnię naszą, nie iest przecież iedynem źródłem wzniosłości: iest ona ieszcze we wszystkiem tem, co się pod prawidła zimnego rozsądku podciągnąć nie daie. Samo pomieszanie,kiedy się wcaley swoiey ukazuie wielkości w dziełach natury (indziey bowiem zawsze wzgardy warte), może nas wznieść nad Świat widzialny, i dać wzniosły popęd duchowi naszemu. Któż nie zastanowi się chętniey nad rozrzuceniem i nieładem wielkich w okolicy iakiey widoków, niżeli nad ubogą regularnością włoskiego ogrodu? Kto nie woli z zadumieniem przypatrywać się cudowney walce płodności ze zniszczeniem na równinach Sycylii, i paśd oczu nie zechce widokami wodospadów Szkocyi i tych gór mglistych, które ożywiały Ossyana pienie; niżeli dziwić się w symetrycznej Ifollandyi odniesionemu przez cierpliwość nad naj burzliwszym z żywiołów zwycięztwu? Zaprzeczyć nie można, iżby dogodniej dla potrzeb człowieka fizycznego nie było na buynych pastwiskach Hollandyi, niżeli przy zdradzieckim Etny otworze, ani żeby umysł ludzki, chcąc wszystko poymować i urządzać, nie łacniej tego dokazał wśród ogrodu niż w śród dzikiej pustyni; ale człowiek inną ma ieszcze potrzebę oprócz życia (1), i powołaniem iego iest poymować zjawiska (fenomena) któremi otoczony do koła. Zobaczemy zaraz, że wzniosłe rodzące się z trwogi silnieysze iest ieszcze od tego, iakie z nieskończoności fizycznej wynika. Celem naszym iest żyć W zgodzie ze światem fizycznym, od którego dobry nasz byt zależy, niezrywaiąc iednak ze światem moralnym, który nam naszę zabezpiecza godność. Wiadomo zaś iest, iż niełacno służyć dwom panom, i chociażby nawet (co prawie iest niepodobna) powinność zawsze zgodną była z żądzą naszą, ieszczeby przecież zostały nieugięte nigdy przed człowiekiem przyrodzenia prawa; cała iego siła i zręczność ochronić go od dziwactwa losu nie potrafi. Szczęśliwy zatem człowiek, który umie znosić to czego odmienić nie może, i zrzec się zgodnością, przy czem utrzymać się niezdolny. Są takie zdarzenia, w których los nam wszystko odey- muie, prócz schronienia w nas samych i wsparcia od (1) Człowiek nie samym żyie chlebem, mówi ewangielia. wolności naszey moralney, i w których wolności tćy ocalić i oprzeć się naturze niemożem, bez wyzucia nas samych z wszelkiego interesu zmysłów, z życia nawet samego, nimby siła zewnętrzna nam ie odięła (1). Do nabycia tćy przewaźney siły, pomagaią nam wrażenia sprawiane w nas przez wzniosłość i nawyknienie (1) Byłaby osobna książka z wypisania wszystkich przytoczeń, któreby posłużyć mogły do wyjaśnienia i poparcia tego zdania, zacząwszy od sławnego mieysca w Senece, w któreni powiedziano, że człowiek cnotliwy w zapasach z nieszczęściem, widokiem iest naygodnieyszym Bogów, aż do licznych owych mieysc w Kornelu, porywaiących nas żywem wyrażeniem glębokiey pogardy życia i dóbr światowych. Słowo umrzeć, w uściech oyca Horacych; chrześcianin iestem, w uściech Polyekta, i tyle innych wzniosłych wyrazów i bohatyrskirh sytuacyi w tragedyach autora tego, zacliwycaią nas iedynie przez tę uczucie. Nie masz żadnego z w ielkich mówców ani z wielkich poetów, którzyby nam nie dostarczyli podobnych przykładów. W tych to osobliwie wyrazach czuć się daie niewymowny powab pieśni Horacego. Ucząc nn gardzić nieszczęściem i śmiercią, podoba się nam, zachwyca i przywiązuje silnie do siebie. Dwie pierwsze strofy pieśni iego trzcciey, z księgi 3, boday czy nic są krótkim zbiorem caley nauki o wzniosłem, tak, iż. niuieysze pismo Szyllera zdaie się tylko bydź ich wyłuszczeniem i koninlentarzeni. “Człowiek sprawiedliwy i stały, żeby wypełnił swoię powinność, opiera się wszelkim postrachom ludu, wrzaskom wzburzonego gminu, groźbom wściekłego tyrana, nieprzystępnym iest buiaźni wśród rozhukanych żywiołów, wśród natury zniszczyć go gotowey.“ — Nareszcie, poeta wystawia nam człowieka tego spokoynym na gruzach obalonego świata; “Justum et tenacem." Jakież rysy zacliwycaią nas więcey wczytaniu dzieiów, ieśli nie tego samego rodzaju? Słowa np. Guatymozyna: iestemże na łożu różanem? i Thruzes, który skazany na śmierć przez Nerona, każę sobie otworzyć żyły i poświęca krew pierwszą Jowiszowi wybawcy. uważania natury straszliwey, nietylko kiedy z daleka okazuie nam moc swoię niszczącą, lecz kiedy ią na bliźnich naszych wywiera. Patetyczne czyli wzruszające namiętności, iest to nieszczęście ułożone sztucznie, które równie iak i prawdziwe nieszczęście w prostym stawi nas stosunku z prawem moralnem Władnącem nami. Ale nieszczęście prawdziwe nie zawsze trafnie i czas i osobę wybiera: częstokroć napada na nas bezbronnych, a co gorsza, często bardzo wszelkiey pozbawia nas obrony. Inaczey się dzieie z nieszczęściem sztucznem. To nas zastaie zupełnie gotowych, i przeto że iest wymyślonem, nic umysłowi nie zawadza do użycia całey swoiey niepodległości. Im zaś częściey niepodległości tey zażywa, tern mu łacniey zażywać iey przychodzi, i z czasem nabiera nawyknienia do niey. Przez to instynkt moralny taką z czasem górę bierze nad instynktem fizycznym, że kiedy zamiast zmyślonego nieszczęścia trafiamy na prawdziwe, uważać z nich iedno równie iak drugie możemy i zamieniamy (a nadto nic iuż więcey natura ludzka dokazać nie może) nasze rzeczywiste cierpienia na rozrzewnienie naywyższe. Przeznaczenie. iest złem dla nas nieuchronnem patetyczne zaszczepia w nas nieiako to złe, lecz przez to samo niszczy iego szkodliwość, że całą icgo moc zwraca na naysilnieyszą natury naszey stronę. Odrzućmy zatem owe niebaczne dogadzania i ów gust zniewieściały, które okryć usiłuią zasłoną posąg nieubłaganey konieczności, i które dla pochlebienia zmysłom utrzymuią, iż iest między dobrym bytem i dodrze działaniem zgodność (harmonia) iakiey świat widzialny nie ukazuie naui śladów. Konieczność stawić się nam w obec powinna. Ocalenie nasze nie zależy na nieznajomości niebespieczeństw nas otaczaiących, gdyż nieznaiomość ta trwać długo nie może, lecz na poznaniu przez nas tych niebezpieczeństw, na ścisłem obcowaniu nasze'm z niemi, iakby Montaigne powiedział. Do tego nas sposobi widok wspaniały i razem straszliwy wielkich przygód natury, i rozlicznych przemian losu ludzi. Do tego to poznania przywodzą nas poetyczne obrazy ludzkości w zapasach z przeznaczeniem, niestatku fortuny, tryumfu niesprawiedliwości i nieszczęść cnoty; obrazy iakich nam pełno okazuie historya i iakie sztuka dramatyczna w naśladowaniach swoich przed oczy nam stawia. Gdzież iest człowiek z niewygasłym w. sobie instynktem moralnym, który na widok uporczywej a przecież bezskutecznej walki Mitrydata przeciw Rzymianom, na widok Syrakuzy, Kartaginy i tylu innych tym podobnych obrazów, nie złożyłby hołdu ze drżeniem niezgiętemu niczem konieczności prawu, nie zarzuciłby wędzidła swym żądzom, i rażony odwieczną niestałością dóbr widzialnych, nie uciekłby się do iedynego i niezmiennego dobra, iakie wewnątrz siebie posiada? Uczucie wzniosłości, iest więc iednym Z przymiotów nayszlachetnieyszych natury ludzkiey: jemu należy cały nasz szacunek dla źródła z którego pochodzi, a które wypływa z naszej zdolności do myślenia i chcenia. Uczucie to naypilniej doskonalić winniśmy, z przyczyny wpływu iaki ma na ukształce- nie moralnego człowieka. Piękne i wzniosłe równie są potrzebnemi do tego, żeby człowiek był tem czćm bydź powinien. Bez pięknego nie moglibyśmy nigdy pogodzić tego co się od nas dla naszey istoty fizyczney należy, z obowiązkami na nas przez istotę naszę rozumną wkładanemi. Usilność nasza dla działania iak czyste duchy, skończyłaby się na zaniedbaniu naszey fizycznosci. Co chwila wyrywalibyśmy się gwałtownie z świata widzialnego, i zostawalibyśmy obcemi w sferze do działania dla nas przeznaczonej. Lecz bez uczucia wzniosłości samo piękne dałoby nam zapomnieć o godności naszey. Przytępieni nieprzerwanym ciągiem uciech i rozkoszy, stracilibyśmy tęgość charakteru, a przywiązani silnie do znikomości bytu teraźnieyszego, nie baczylibyśmy na niezmienne powołanie i na prawdziwą naszą dziedzinę. Wtedy tylko, kiedy wzniosłe łączy się z pięknem, kiedy zdolność nasza rozwiia się zarówno w ich uczuciu, żyć możemy w dobrem porozumieniu znaturą, nie będąc iey niewolnikami, nie tracąc prawa naszego do obywatelstwa w świecie umysłowym. Wprawdzie natura wystawia nam sama mnóstwo przedmiotów wydoskonalić zdolnych nasze uczucie, równie tego iest co piękne iak tego co iest wzniosłe, lecz w tym razie, iak i w wielu innych, człowiek z drngićy ręki lepiey usłużonym bywa. Przekłada on raczey to co dla niego wybrane i przygotowane przez sztukę, niż coby sam pracowicie wzmąconćm częstokroć źródle natury czerpać musiał. Instynkt czyli skłonność iego do naśladowania, która zaledwie wrażenie iakie odbierze, natychmiast wydać ie w żywym szuka obrazie, i która w tem wszystkiem co tylko natura stawi wielkiego, upatrywać zdaie się iakoweś do walki z sobą wyzwanie; skłonność ta tę ma znaczną nad naturą korzyść, że co natura iakby nawiasem i bez pewnego zamiaru tam i owdzie rzuciła, insze maiąc na względzie przedmioty, tamta bierze to za główny cel i z cząstek całość osobną składa. Sztuka bez przymusu przydaie czego braknie do doskonałości dzieł natury, częstokroć niezupełnych, gdyż wywodząc ie natura, musiała sama pewnym ulegać prawom. Sztuka nakoniec, tę ma ostateczną korzyść, że naśladuiąc samą tylko pozorność, nie zaś rzeczywistość, duchowi naszemu całą zostawuie wolność, a kiedy cała moc czarowna tego co piękne i co wzniosłe na pozorności zależy, idzie za tćm, że sztuka maiąc te wszystkie co natura korzyści, nie dźwiga krępujących naturę więzów. S. K. Hammera historya państwa Ottomańskiego (Geschichte des Osmanischen Reiches grossetttheils aus bisher unbenutzten Handschriften und Archicen, durch J. v. Hammer. Pest. Svo TomI—V. 1827—1829). WARUNKI, aby w teraźnieyszym wieku dzieło historyczne dobrze przyiętćm zostało, łatwo skreślić się daią, zastanowiwszy się nad charakterem epoki w któtey żyiemy. Wiek nasz bogaty w fakta i doświadczenia, aczkolwiek czasem bolesne, nie iest wcale iednostronnym, i przeniósł ducha postrzeżeń, skierowanego wprzód iedynie na umieiętuości przyrodzone, do nauk moralnych. W krwawych wypadkach któreśmy przeżyli, narody wszystkie poznały się zbliska, i nauczyły się wzaiemnie cenić i poważać. Wyobrażenia o prawach przyrodzonych człowieka i sprawiedliwości upowszechniły się; poięto iż każden wiek ma swoie zalety, ponieważ koniecznem iest ogniwem w łańcuchu dzieiów ludzkich, a przytem że żaden nie iest wolnym od wad, gdyż iest tylko zbiorem czynności przez niedoskonałe stworzenia wykonanych. Przekonano się, że historya każdego narodu i każdey epoki będąc obrazem rozwiiaiącey się iednćy cząstki rodu ludzkiego, ma swoie znaczenie i ważność, prawo do uwagi wszystkich. Ztąd też wynika ów zapał i w uprawianiu wszystkich gałęzi nauki historyczney i powsze- upodobanie w dziełach tey osnowy. Do ciekawych zjawisk, które moralność teraźnieyszych czasów przedstawia, należy pewna giętkość umysłowa, która dozwala z łatwością przenosić się w nayrozmaitsze epoki i kraie dla sądzenia o rzeczach w duchu tychże epok i kraiów. Ta szczególna własność wieku XIX naybardziey wpływa na formę tegoczesney bisiory i, i iest zupełnie przeciwną krytycznej szkole wieku zeszłego, która wierna zasadom założyciela swego Woltera, chciała rozum abstrakcyiny uczynić sędzią dzieiów przeszłości. Nie namy zamiaru rozszerzenia się wtem mieyscu nad przyczynami które nas do tego stanu przywiodły. Wiemy iż gdy iedni tłómaczą wspomnione moralne zjawisko przez wysokie stanowisko, na którem się wiek XIX postawił; drudzy widzą w niem tylko brak silney indywidualności, tak, że gdzie pierwsi szczycą się wspaniałą bezstronnością, drudzy upatruią tylko sztucznie ubarwioną oziębłość. Jakkolwiek te rzeczy się małą, lo iest pewna, że nie chcemy iuż aby historya służy, la tylko za ubranie iakiey oklepaney prawdy lub dziwnego parodosu; ale żądamy aby sama sobie była celem. Dla tegoż nowa szkoła historyczna ma znamię dramatyczne, wierność w malowaniu zdaie się bydź główną dla niey zaletą; usiłuie nietylko żywemi kolorami skreślić polityczne działanie narodów, ale i domowę ich życie i koleie oświaty wyiaśnia; a w dziejach świata iedno tylko ogólne prawo uznaie, nie wdaiąc się w szczegółowe iego rozwiniecie; co w ustach wielkiego J. Mullera brzmi, iak następnie: Panuie nad rodem ludzkim wyższa opatrzność. Dla każdego kraiu, każdego narodu, każdego państwa iest czas sławy i potęgi, ale iest także i ostatnia1 konieczna godzina. Ta wybiia wtenczas, kiedy naród straciwszy gorącą miłość ojczyzny, pogrąża się w egoizmie, niepamiętny na dobro ogółu utrącą siły, i wmdleiącey ręce niezdolny iest dla własnego światła utrzymać pochodni. Do nowey tey szkoły należy historya państwa Ottomańskiego Hammera, którą iak widzieć można ze wstępu, trzydzieści i trzy lat temu, na wezwanie Jana Mullera pisać przedsięwziął. Przez cały ten długi przeciąg czasu pracował nad zebraniem i porównaniem materyałów do niej, i starał się podróżami i badaniami wszelkiego rodzaiu poznać wschodnie narody. Dopomogły mu wtem wiele urzędy w dyplomatyce Autryackiey, wkraiach porty Ottomańskiey piastowane. Przeszło dwieście rękopismów wschodnich, z których ledwo dziesiąta część w Europie była znana, służyły do ułożenia głównych rysów tego dzieła. Sprostowane zostały wiadomości z nich czerpane przez porównanie krytyczne pisarzy europeyskich w liczbie tysiąc kilkuset; ich katalog rozbiorowy osobno iest wydany (1). Oprócz tego pierwszy Hammer korzystał zarchiwów dyplomatycznych wAustryi i Włoszech, między któremi zbiór Marcina Sanudo najbardziej na uwagę zasługuie. Naynowsze te geograficzne spostrzeżenia i mappy posłużyły do ścisłego opisania mieysc w dzieiach państwa Ottomańskiego wsławionych, i nadały dziełu temu szczególnieyszą wartość topograficzną. Jednćm słowem niczego nie szczędził autor dla wydoskonalenia tey historyi, i można nawet powiedzieć, iż liczne dzieła poprzednio przez niego wydane, są tylko przygotowawczemi do tego pracami (2). Powołanie historyka Hammer w pięknym (1) Warchinie Hormeyera z r. 1853—26. (2)—I. Encykl. Uebersicht d. Wissenchaften des Oricnts. I.cip- zig 1801. 2. Resnii Ahmed Efendi’8gesandschaftliclie Berichte. Berlin. 1809 3. Topografische Ansichten auf einer Beise in die Lerante. Wien. 1811. 4- lladschi Chulfa’s Kumili nnd Bosna. Wien. 1812. 5. Geschichte der schónen Kedekiinste der Osmanen in Kiclihorns Lit. Gescli. Góttingen. 1812. T. 111. 6. Des Osmanisehen lleiches Staatsierfassung und Staatsverwaltung Wien. 1815. 7. Geschichte der Assassinen aus morgcnliind. {p/cllen. Stutt- gard 1818. 8. Uniblick aufcincr Beise nach Brussa und den) Olympos, Fest. 1818 9. Turkische Gesandschaftsberichtc im Archirf. Geogr. llist. etc. llornieyer 1822—23. 10 Bibliographisch kritische Uebersicht der in Europa iiber Osman. Gescherschienenen Drockwerke, ibidem 1823—25. 11. Constantinopolis und der Bosporos. Fest. 1822. 12. Baki s des griisstcn tiirkisehen Lyrikers Divau. Wien. 1825. 7bzn 7. 33 wschodnim obrazie tak sobie wystawia. Chciałby bydź, mówi, podobnym do owego posągu Memnona, nieczułego i niemego na wszystkie otaczaiące go ziemskie zjawiska, a wtenczas tylko wydaiącego wdzięczne swe brzmienie, kiedy promienie słońca prawdy nań uderzaią. Jak trudno było promienie tey prawdy w tłumie rozpierzchnionych i sprzecznych opowiadań autorów chrześciańskich i muzułmańskich rozpoznać, kaźden łatwo osądzi. Trudność była tem większą, że często o moralności działań podług ewangelii i koranu rozstrzygnąć wypadało. Ale pośród licznych pochwał, któremi we Francyi, Niemczech, Anglii i Włoszech to dzieło uwieńczone zostało, podnoszą się także skargi na Hammera, że przebiia się wniem czasami zbyteczna przychylność dla zwolenników Mahommeda. - W sposobie pisania, historya Ottomańska Hammera ma wielkie podobieństwo do historyi szwaycarskiey Mullera; tok opowiadania iest dydaktyczny, poważny; daleki od płaskości, czasem nadęty; osobliwie tak się wydaie dla osób na wzorach starożytności greckiey i łacińskiey zaprawionych. Dla wierniejszego wykończenia obiazu, lubi Hammer przytaczać własne 13. Gcograpli. Uebersicliten in Jahrb. d. Litter. B. VII, VIII, XIII und XIV. 14. \Vien’s tiirkische Bclagerung voni J. 1529. Pest. 1829. Nie umieszczamy tu spisu innych dziel Hammera ścingaincych sie do innych części historyi i literatury wschodnidy. Cbronę kilku punktów w pierwszym tomie historyi Osmańskiey przeciw Hamaker, wydal w Paryżu podtytułem: Eclaircissements sur quclque points contcstćs dellust des Arabes, des Byzantins, Seldjoukides et des Ottomans 1829. własne słowa autorów wschodnich; za ich przykładem z upodobaniem zatrzymuie się przy owych dziwnych zbiegach okoliczności i niemal kabalistyce liczb podobnych , przy owey szczególney igraszce nazwisk, do którey fantastyczny mieszkaniec Wschodu tyle wagi przywiązuie. Starannie opisuieautor miaslai kraie; położenie Karamanii, Konstantynopolu, Cizyku, Kahiry, wzorowo iest skreślone. W opowiadaniu bitew pełen iest ognia; załuiemy iż nic możemy tu dla krótkości udzielić opisu bitwy pod Kossową, wsławionćy czynami Miłosza Kobylowicza (r. 1390), albo leszcze bardziey zaymuicey bitwy pod Augorą gdzie nieszczęśliwy Baiezid I (r. 1102) został niewolnikiem Tymura, i gdzie pierwszy raz hufce w ubiorach iednakowey barwy i kroiu (w mundurach) pokazały się (1). Szczęśliwy był pomysł autora przypominania w kaźdem mieyscu krótkiemi słowami zdarzenia starożytności; umysł nasz lubi ten zwrot na dzieie przeszłości, widownia czynów zdaie się powiększać przed naszemi oczyma, gdy ią ożywia pamięć wielkich a dalekich dzieiów. Do malowniczych z tego powodu ustępów należy obraz Suleymana Paszy (r. 1336) między rozwalinami Cizyku. Hammer nie opuścił także żadney okoliczności malowania charakterów osób, główne stanowisko w historyi Ottomańskiey zayuiuiących. Ta gałęź historycznego wykładu iest iedna z naytrudnieyszych; łatwo iest bowiem miarę przebrać w oddaniu odcie- niowań duszy ludzkiey, o przecie na podobieństwie ich cała zasługa zależy. Niewyrównane prawie wzory dla dowcipu swego w tym rodzaiu wyszły z pod (V Były te palki kiryssierskie Tatarskie. pióra sławnego kardynała de Retz,i naśladowcy iego w tym względzie P. Ancillon. Hammer inną obrał drogę; mniey ubiegał się za dowcipem, mniey może iest szczęśliwym w wyrażeniach i antitezacb, ale za to gruntowniey obznaymia czytelnika z osobą opisaną i charakterami historycznemu Portret Tymura, owego potężnego mocarza wschodu, którego imię słusznie obok imion Alexandra, Attyli i Czyngiskana iest kładzione, zdaie się tćm więcey na umieszczenie w ninieyszym artykule zasługiwać, że nad tym wielkim woiownikiem prawda historyi dotychczas nic zaiaśniała. Tymur (ur. 1335 x 1404), pospolicie zwany Tymurlenk, to iest Tymur kulawy, a przez zepsucie w Europie Tamerlan; nie z urodzenia otrzymał tę ułomność, ale w skutku rany przy oblężeniu stolicy Sistanu poniesioney. Wzrostu był wysokiego, miał głowę wielką, szerokie otwarte czoło, cerę białą rumianą, włosy długie, ale od dzieciństwa białe, iak Sarn, sławny bohater perskiey historyi. Nosił dwie ogromne perły iako kolczyki. Surowe i ponure miał weyrzenie; nie lubił ani żartów ani zabaw, a mniey jeszcze kłamstwa; przekładał nawet Ostrość prawdy nad słodycz pochlebstwa; w czem różnił się od Alexandra, który towarzysza broni i przyiaciela swego Klitusa za szczerość iego, własną ręką przebił a Antystenesa filozofa na śmierć skazał. Tymur od raz powziętego nigdy nie odstąpił przedsięwzięcia; nigdy nie żałował tego coiuż się stało, ale nigdy też nie cieszył się przyszłością. Co do siebie, nie cierpiał poetów i kuglarzy; lubił zaś lekarzów, astronomów i prawników, i kazał im przed sobą naukowe spory rozstrzygać; a ieszcze bardziey cenił Szeychów, którzy sławą swoiey świętości do zwycięstw mu dopomogli. Miłośnikiem szachów był tak dalece, iż synowi dałimię Szachroch, od używaney w tey grze zmiany (króla z wieżą). Ilistorya woien, życia woiowników i wielkich ludzi, były ulubionemi iego książkami i nieodstępnemi towarzyszami w pokoiu i woynie. Nic wprawdzie więcćy nie umiał iak czytać i pisać, ale za to tak szczęśliwą obdarzony był pamięcią, iż raz usłyszawszy lub odczytawszy rzecz iaką, na zawsze ią pamiętał; mówił iednak tylko trzema ięzykami, perskim, tureckim i mongolskim; nie znał arabskiego. Księgę praw Czyngiskana zwaną Tora, przekładał nad przepisy zakonowe Islamu; co było powodem prawnikom do wyklęcia Fatwami tych wszystkich, którzy ludzkie prawo więcey niż boskie poważali. Ustawy Czyngiskana uzupełnił i poprawił własnym kodexem Tusukat, w którym stanowi o składzie woyska, stopniowaniu urzędów dworu i państwa, o wymiarze sprawiedliwości i rzeczy skarbowej. Zasady tego prawa, acz dalekie od filozofii Antonina lub uczoney pedanteryi Konstantyna, zawieraią głębokie nauki dla rządu wojskowego i dobrze urządzonego państwa. Tusukat iest poważnym wzorem, do którego zbliżyć się usiłowali w ustawach swych następcy Tymura na tronie Indyi, Szach Buber założyciel państwa wielkich Mongołów i Szach Ekber naywiększy z tych mocarzów. Sprężystość iego rządów i woiowania opierała się głównie na pilnem zasięganiu zewsząd wiadomości od podróżnych, a szczególnie od derwiszów. Naydokładnićy znał siły i zamiary nieprzyiaciela, zdarzenia dworów obcych i opatrzenia miast. Wiadomości o innych kraiach, przez urzędników i podróżujących zebrane, kazał zgromadzać w porządne regestra i mappy, które miał zawsze przed sobą. Przywiązanie woyska do Tymura było tak wielkie, izby nietylko życie ale bogactwo i łupy, co często żołnierzowi są droższe od życia, z radością było mu poświęciło; posłuszeństwo zaś tak ślepe i nieograniczone, iż dosyć byłoby iednego rozkazu dziennego Tymura, żeby go okrzykniono prorokiem Tatarów zamiast Cesarzem. Dla ułagodzenia dzikich okrucieństw żołnierstwa, z różnych narodów pod iego znaki zgromadzonego, miał z sobą na wyprawach poetów i uczonych muzykantów i Sofów.... Wstąpił na tron r. 1369 na zjezdzie (Kurultay) narodu tatarskiego. Stolicę państwa przeniósł do Samarkandy i to miasto ozdobił i umocnił. Na pieczęci swoiey kazał wyryć godło: sprawiedliwość, obrona. Podbił dziewięć dynastyi panuiących; uwieńczył swe czoło ośmnastą koronami, i na ośmnastu wyprawach dowodził. Państwo iego graniczyło z Chinami, z Egiptem i z księstwami Ruskiemi; piramidy z czaszek ludzkich, oznaczały kres zwycięztw i podboiów, które przez lat 36 postrachem iego imienia cały świat napełniały... Taki był Tymur. Samo iego nazwisko, które w narodowym iego ięzyku oznacza żelazo, iuż od iego dzieciństwa zapowiadało w nim woiownika; a przy wstąpieniu na tron ozdobił go Szeych Bereket przydomkami Wielkiego Wilka (Gurgan), Pana czasu (Sahib Kiran) i pogromcy świata (Dżynhangir)... Mówiliśmy dotąd o historyi Ottomańskićy więcey pod względem formy niż rzeczy samey. Zwróćmy teraz uwagę na rzecz. Iłzieie państwa Osmanów, iak uważa Hammer, przedstawiają trzy główne wielkie peryody, z których jkażda potem dzieli się na dwie epoki. Pierwsza peryoda wzrastaiącego państwa: Epoka 1. Założenie państwa; od Sułtana Osmana oyca dynastyi panuiącey do zdobycia Konstantynopolu (1300—1453). Epoka 2. Utwierdzenie państwa; od zdobycia tey stolicy do zawoiowania Egiptu przez Selima I (1453—1517 trzy lata przed śmiercią tego Sułtana). Druga peryoda państwa kwitnącego między zdobyciem wyspy Rhodus 1552 i Bagdadu r. 1638 dzieli się iak następnie: Epoka 3. Naywiększńy potęgi utwierdzonej przez świetne zwycięstwa i mądre ustawy, podczas panowania Suleymana Wielkiego i Selima II (1520—1595). Epoka 4. Trwaiącey potęgi ale iuż zawichrzonćy przez domowe niespokoyności i gwałtowne zmiany w następstwie tronu; od Murada II do końca panowania Murada IV (1595—1640). Trzecia peryoda upadającego państwa; w tey: Epoka 5. Przygotowany upadek przez słabe zniewieściałe rządy Ibrahima, od wstąpienia na tron tego Sułtana do pokoju Karłowickiego (1640—1699). Epoka 6. Ciągłe chylenie się do upadku od pokoiu Karłowickiego do traktatu w Kanardży (1669—1774) a od tego traktatu do czasów teraźnieyszych. Pierwsze dwa tomy zamykaią w sobie pierwszą epokę; ograniczamy się w ninieyszym zeszycie na krótki ich rozbiór. Początki narodu każdego w poetycznych podaniach są ukryte. Turcy teraźnieysi czyli raczćy Osmany, gdyż sami odrzucaią pierwsze to nazwisko iako należące się tylko koczuiącym, pochodzą z podgórza Altai i Boghdo w średniej Azyi, i dopiero w X wieku na scenę historyi powszechney wystąpili. Jednego są plemienia z Uygurami, z których idą Usbegi, z Oghusami i Sedżukami. Ich ięzyk teraźnieyszy czyli nowoturecki rozwinął się z Seldżuckiego i z językiem Uygurów czyli dawnym, iedno ma źródło. Charakter maią twardy, dziki i okrutny; oboiętność na naukę; rozsądek zdrowy i prosty; ciało czerstwe i wytrzymałe; umysł dziarski i dla grubego zaspokojenia namiętności gorący, przytem tak silnie do dawnych zwyczaiów i nałogów przywiązany, że Bonald mógł słusznie powiedzieć, iż Turcy nie mieszkaią, ale tylko obozem stanęli w Europie. Po wiadomościach o oyczyźnie, ięzyku , i naydawnieyszey historyi Turków, wspomina Hammer o pierwszej tureckiej osadzie, która około roku 860 opuściła swoie koczowiska między Sichunem (Jaxart) i Dżykunem (Oxus) i przybyła do Armenii, gdzie wkrótce Islam przyięła. Kwitnęły ieszcze państwa arabskie; ale iuż przygasł ów zwycięzki zapał, który znacznieyszą część znanego wtenczas świata uiarzmił. Handel, nauki i literatura zaymowały umysły; wołano rozprawiać nad znaczeniem słów Koranu niżeli walczyć i umierać za świętą sprawę Islamu. A że całe państwo wzniesione było tylko przez entuziazm i prostotę pierwszych rozkrzewicieli wiary, musiało zatvm schylać się tem prędzey do upadku, im rychley przyczyny wzrostu działać przestawały. W dynastyacli zmiany po zmianach następowały i połączenie naywyższćy władzy religiyney z polityczną, przywiązane wyobrażenie prawności do iedney iamilii Mohammeda, wzniecały ciągłe zamieszania. Gdy Khalifowie Bagdadu z dynastyi Abbasidów przywołali Turków, chcąc się otoczyć wierną strażą, władza ich wkrótce upadła. Przybysze opanowawszy urząd Emiralmery rządzili pod imieniem Khalifów iak za Merowingów we Francyi Maiorowie domu. Jednak istotne panowanie Turków zaczyna się dopiero od czasu w którym Sułtanowie Gaznewidy otworzyli im Khorasan. Gaznewidy pierwsi padli ofiarą swoiey nieprzezorności. Togrulbek, założyciel państwa Seldżuków zwyciężywszy panuiących w Ispahanie Buydów r. 1036 godność Emira Emirów uzyskał. Hammer krótko przebiega historyę państwa Seldżuckiego, woyny z Grekami, z Khowaresmami, z Mongołami i domowe zamieszki. Synom Czyngiskana łatwo było podbić rozdzielone państwa Seldżuków. Gdy r. 1299 w Alaeddynie zgasła linia Seldżuków Rumu czyli Roni (Iconium) panująca od (r. 1092) śmierci Malik Szacha, został Osman syn Erthogrula lennika Alaeddyna udzielnym panem. Tenlo to Osman iest oycem dynastyi w Turczech dotąd berło trzymaiącćy, a księstwo iego u podnoża góry Olympus leżące, było kolebką państwa Osmańskiego. Pamiętne są rządy Urkhana (1326—1359) syna Osmana nietylko pierwszehn wtargnięciem Osmanów do Europy (1263) ale wydaniem pierwszego kodexu tureckiego (1328), do którego myśl iuż był powziął Alaeddyn. Ustawy w nim zawarte tyczą się bicia monety, modlitw za Sułtanami, rozporządzenia stroiów, a nadewszystko organizacyi woyska. Widzimy tu przykład stoiącego woyska o wiek pierwey niż było we Francyi za Karola VII. Jest to instytucya Jańczarów, którą przez omyłkę wiele autorów europeyskicli, a niedawno nawet Foreign Review i Revue Brittanique Muradowi przypisują. Ustanowienie tego regularnego korpusu, przy męstwie Turków, główną była przyczyną prędkiego wzrostu ich potęgi. Głęboki pomysł organizacyi Janczarów daleko lepiey, iak uwaza Hammer, przez autorów muzułmańskich iak przez europeyskich został rozwinięty; zatrzymamy się więc cokolwiek nad tern zdarzeniem. Urkhan rozgniewany na niesforność swoich hufców regularnęy piechoty zwanych Jaia czyli Piade, zapytał się sędziego woyska Kara Chalil Czendereli iakiemi sposobami moźnaby złemu zapobiedz. Ten poradził utworzyć woysko złożone tylko z dzieci chrześciańskich, gwałtem do Islamu nawróconych. Zwyciężeni, mówił Chalil Czendereli, są niewolnikami zwycięzcy; ich maiętność, ich żony i dzieci prawnie do niego należą; nawracać dzieci do Islamu i zapisywać ich w szeregi obrońców w iary, iest ułatwiać im doczesne i wieczne zbawienie. Wszakże podług Proroka nosi każde dziecko w sobie zaród Islamu. Rozszerzona wiara prawdziwa w woysku złożonćm z dzieci chrześciańskich, wzbudzi w woyskach niewiernych chęć nawrócenia się; i nowe woysko nietylko będzie się powiększać przez dzieci zdobyte, ale i przez zbiegi, których pokrewieństwo i zmiana wiary przyciągaią I tak opartą została instytucya Janczarów na potróynem zrzeczeniu się: oyczyzny, uczuć rodzinnych i wiary. Dla poświęcenia nowo założonego woyska udał się Urklian z kilkoma płatnemi renegatami do Szeicha Hadży Begtasz w Sulidże Kenaryun, prosząc o błogosławieństwo, chorągiew i nazwisko. Szeich położywszy rękaw filcowego swego płaszcza na głowę iednego z tych żołnierzy, tak, że część rękawa z tyłu ieszcze wisiała, wyrzekł te słowa: Nazwisko ich niech będzie nowy hufiec (Jeniczery), oblicze białe, ramię zwycięzkie, pałasz siekący, dzida przebiiaiąca, niech wracaią zawsze z zwycięztwy i bogactwem! Na pamiątkę przeznaczono dla Janczarów białe filcowe czapki z kutasem z tyłu wiszącym. Dla oznaczenia zaś starannego i bogatego utrzymania, dostali na znak wojenny drewniane łyżki zamiast kitek; a officerskie stopnie nazwania swe otrzymały od czynności kuchennych. Kocioł zgromadzał Janczarów nietylko do jedzenia ale i do narady, i był iak poświęconym ich znakiem. Dziwne te formy utrzymały się aż do zniszczenia Janczarów przez Mahmuda za dni teraźnieyszych. Ważną tu iest okolicznością, iż Janczarowie mianuiąc się dziećmi Hadży Begtisza uznawali się jako należący do zakonu duchownego przez tego Szeycha założonego. Podobne więc bardzo iest do prawdy mniemanie Hammera, iakoby Hadży Begtasz przemyśliwał o zrobieniu z Janczarów zakonu woyskowego, na wzór zakonów chrześciańskich Templaryuszów, Johannitów. Murad II, Mohammed II i Selim I potwierdzili i powiększyli ich swobody. Liczba pierwotna Janczarów była 1000; ale iuż Mohammed II miał ich 12,000; Suleyman 20,000, a Mohammed IV 40,000. Upadek instytucyi Janczarów rachuie się od panowania tego ostatniego Sułtana, kiedy zaczęto ich zaciągać nie z zabranych dzieci chrześeiańskich, ale z swoich własnych. Pierwszy bunt podnieśli za Baiezida II. Pomyślne skutki tey ustawy uderzaią czytaiąc w dziele Hammera woyny Murada I (1359—1390) syna Urkhana, który postępując świetną drogą wskazaną przez starszego brata Suleymana Paszę zdobywcę Kallipoli, w Europie (r. 1357) rozszerzył swoie państwo nad znaczną częścią Serwii i Bulgaryi i Karamanów zwyciężył. Gwałtowna śmierć tego Sułtana (1390) pod Kossową dotąd śpiewaną iest w gminney poezyi Serwii. On wykształcił naywięcey system woyskowy feodalny między Turkami, przez rozdanie większych (Siamet) i mnieyszycb dóbr (Timar) pod obowiązkiem służby. On także przyłączył do woyska korpus Woynaków to iest chrześcian do posług podczas woyny przeznaczonych, iakie obowiązki u nas odbywali dawniey Ciury. Następca Murada, Baiezid I Jlderim (piorun •f 1401) szczęśliwie zaczął swoie rządy, rozprzestrzeniając granice państwa w Europie i Azy i. Postrach iego imienia rozległ się w całern chrześciaństwie po klęsce pod Nikopolis (1396). Zamyślał o zdobyciu Konstantynopola, ale nawałnica tatarska zaćmiła na czas niejaki blask ottomańskicgo półksiężyca; Baiezid pod Angorą (1402) został ieńcem Tymura. Znayduiący się w teni mieyscu ustęp o Tatarach iest bardzo zaymuiący i prostuie wiele fałszywych wyobrażeń. Większa część europeyskich pisarzów opierała dotąd swoie zdania o historyi Wschodu tego wieku, na czczych zawziętych deklamacyach , które nam współcześni w wielkiey obfitości dostarczyli. I tak np. bez żadney krytyczney podstawy utworzyła się owa sławna bayka o klatce, w którey Baiezid miał bydź zamknięty. Po opisaniu potęgi tatarskiey i klęski Baiezida wprowadza nas autor na krwawą scenę niezgod między dziećmi tego Sułtana. Jednak krótko utrzymali się Musa i Suleyman, przemógł nad nimi Mohammed I (-f 1121) i silną ręką zawicbrzone państwo uspokoił. Podczas burzliwego iego panowania wygrali Turcy pierwszą wielką bitwę morską nad Wenecyanami (1416). Ale daleko ważnieysze, bo tyczy się historyi mniemań religiynych, iest pierwsze wielkie zjawienie się deistów za Mohammeda I, który sam w bogoboyności swoiey wprowadził zwyczay posyłania ofiar sułtańskich do Mekki. Celem tych deistów było, orężem w ręku państwo nad Europą i Azyą rozprzestrzenić, żydów, chrześcian i muzułmanów do tego związku wzywaiąc. Założycielem tey sekty był uczony prawnik i mistyczny filozof Bedreddyn; nauką iego było polecanie ubóstwa i równości, i wspólności wszystkiego oprócz żon. Do rozprzestrzenienia tych zasad przybrał sobie prostego ale fanatycznego Turka Berek ludźe Mustafę, i żyda Torlaka Hu Kemali. Wiele znalazło się stronników w zakonach derwiszów, których iuż za Urkhana było piętnaście rodzaiów. Mohammed I poznał niebezpieczeństwo ztąd zagrażaiące i mieczem kazał zaród nowych mniemań wytępić. Mężnie bronili się nowowiercy, ale napróżno; męczarniami ukarano ich fanatyzm; Bedreddyn, Torlak i Mustafa, poymani i straceni zostali. Jest to iedyny przykład, mówi Hammer, rewolucyi w państwie Osmańskiem, rozpoczętey z powodu religii; i można powiedzieć iedyny w całey historyi Wschodniey, gdzie widziemy samych mnichów sprężynami do zaprowadzenia nowości. Zwykle świeccy usiłowali dążeniem swoiem zwyciężać wpływ duchowieństwa. Bunty za Khalifów inne wcale miały znamię. Charedżyci nie chcieli uznawać osoby Khalifa. Rawendi, Mokana (znaiomy z poematu Moora) i Babek w drugim wieku Hedżyry, uczyli wolności mniemań. Podobnież Karmata i Hasan-Sabby stowarzyszenia religiyne, nie pochodziły od duchownych. Niemówiąc o Magach w odległey starożytności, tylko w nowszych czasach spostrzegamy coś podobnego do buntu Bedreddyna, a to w działaniu sekty Wehabitów, którey wpływ na ostatnie wypadki w Turczech daleko iest znacznieyszy, aniżeli na pierwszy rzut oka się zdaie. Z woien, które następca Mohammeda Murad II (•}• 1450) miał do prowadzenia, korzystnie prawie zawsze wychodził oręż Ottomański, choć czasem chwilowo wstrzymywany. Wielka część Grecyi i Albanii, Srrwii i Karamanii uczuła iarzmo muzułmańskie. Poświęcenie się rycerskie Czarnego Zawiszy, zwycięztwa mężnego Hunyada przezwanego Jankiem przez Turków, nieszczęśliwy koniec Władysława Jagiellończyka, opór wytrwały Skanderberga (Jerzego Kastryoty) wsławiły te czasy. Jak dawniey Dioklecyan, a późniey Karol V i Jan Kazimierz, pokazał w sobie Murad II światu dobrowolnie zrzekającego się tronu mocarza; ale dla obrony państwa po dwa razy opuścić musiał ustronny spoczynek. Z Mohammedem II (-J- 14S1) przenosi się scena bistoryi całkiem do Europy. Wstrzymana do tego momentu burzo, uderzyła na dawną stolicę Cesarstwa greckiego; i co czwarta krucyata przygotowała, co niedbalstwo, podłość i domowe zatargi przyspieszały, stało się nareszcie. Na tronie oddawna siedziały tam, iak pięknie powiedział Gibbon , tylko cienie cesarskie (Imperial shadows); w narodzie mało było encrgii; ciemne proroctwa przepowiadały upadek państwa. Mocarze zaś Europeyscy nie spodziewali się tak blizkiego niebezpieczeństwa i ponieważ na samą tą myśl truchleli, woleli o niey zapomnieć aniżeli połączyć siły dla odparcia Turków, iak iuż radził przezorny nasz Władysław Jagiełło. Smieszney wtenczas zarozumiałości i płochey niewiadomości chrześcian w tym względzie, mamy przykład, w szumney mowie Eneasza Sylwiusza na seymie Frankfurtskim. Obiecuie łatwe zwycięztwo nad Muzułmanami. Ale gdy Mohammed zatoczył swe działa pod mury Carogrodu, minęła godzina zbawienia. Poznał swoie przeznaczenie Konstanty Drogoses, siódmy z Paleologów, ostatni Cesarz Byzantyński, i pamiętny na swoią koronę odważnie z orężem wręku zginął. Koniec cesarstwa greckiego, iak powiedział Maiłam, podobny był do śmierci długą chorobą złożonego, którego dusza opuszczaiąc ciało, ieszcze raz siłą ie ożywia i iuż żegna na zawsze. D. 29 Maia 1453 wiechał zwycięzca do zdobytego miasta (1), i zamiast dawnieyszćy Brusy obrał ie sobie za stolicę. (1, Było to 29te oblężenie Kplu, a 12te przez Turków. Załuiemy, iż granice tego pisma nie pozwalaią udzielić naszym czytelnikom opisu oblężenia Carogrodu, które iest iednym z pięknych ustępów dzieła. Nie możemy podobnie, z Hammerem towarzyszyć wyprawom Mohammeda II równie Wielkiego w polityce iak i w boiu. Nie możemy także przypomnieć ipgo zwycięstwa w Serwii i Grecyi, płakać nad zburzeniem cesarstw Trapezuntskiego (1161), widzieć podbitą Bośnią, wyspy Archipelagu, Herzogowinę, patrzeć na rozprzestrzenione państwo w Azyi i na porażonego Usunkasana, którego tayne związki z Węgrami i z Polską są wiadome. Posuwał się wtenczas oręż turecki aż do Tagliamento i w głąb Apulii. Ale Rhodus (1 LbO) broniony przez swoich rycerzy iak skała wstrzyma! zapęd muzułmański. Gdy Ralfa na Genueńczykach (1173) zdobytą została, musiał się handel w inną stronę obrócić, i te'm bardziey dała się uczuć potrzeba utorowania nowych dróg do bogactw Wschodu. Ta okoliczność iest bardzo ważną w dzieiacb zawoiowań tureckich. Mało iest panuiącycb, o którycliby tak odmiennie sądzili historycy iak o Mohammedzie II. Gdy iedni maluią go inko potwór okrucieństwa, drudzy wywyższają iako filozofa, a nawet półchrześcianina. Hammer bezstronnie go uważając, nie uniewinnia w nim miłośnika rozlewu krwi, zabóycy brata, mordercy tylu książąt i wielkich mężów, i potępia oddającego się naypodleyszdy rozpuście w pośród męczarni drugich. Ale obok tych okropności, pokazuie nam w zdobywcy Carogrodu wielkiego administratora i prawodawcę, zakładaiącego miasta, meczety i szkoły, czuwającego nad rozwinięciem się literatury osmańskiey i nawet samego poetę. Należenie państwa tureckiego do składu państw europejskich dziełem iest iego geniuszu, a dla historyi sztuki woicnnćy ciekawe iest bezprzykładne na owe czasy rozwinięcie artylleryi. Odmienny obraz przedstawia się nam pod Baiezidem II Sułtanem, częściey nieszczęśliwym niż szczęśliwym wwoyhack. Był on okrutny, ponury i oddany mistycyzmowi. Namnożenie się zakonów Derwiszów iest iednym z głównych tego panowania rysów, większa ich część działała pod wpływem owćy mistyczney nauki sofizmu, którey zręcznie umiał użyć Szach Ismail dla dopięcia naywyższey władzy w Persyi i zostawienia iey swoim potomkom. Znane iest ieszcze imię Baiezida II z powodu nieszczęśliwych losów iego brata Dżema, który po długiey niewoli we Francyi i Rzymie, nareszcie zginął trucizną od Alexandra Borgia zadaną (1494). Nie zdaic się, iż Dżem mógł bydź strasznym dla Baiezida, ale wtenczas iuż, przykładem Sułtana zwycięzcy Carogrodu, zabóystwa braci były prawem dla każdego wstępującego na tron. Smutna historya Dżema długo w Europie była popularną, i wiele romansów i powieści opisuie iego przygody pod nazwiskiem Zyzyma. Dla nas pamiętny iest r. 1490 iako pierwszego z Turcyą traktatu. B. 1512 Janczary zrzucili Baiezida z tronu, okrzyknąwszy syna iego Selima Sułtanem, daiąc pierwszy przykład niesforności i przemocy swoiey. W Selimie I (-j- 1520) skreśla Hammer największego tyrana nowszey historyi. Poświadczone iest to zdanie złorzeczącem przysłowiem dotąd używanem: Bodaybyś był Wezyrem Sułtana Selima.» Na początku iego rządów czytamy o zamordowaniu dwóch braci i pięciu synowców. A iednak przyznali iemu dziejopisarze Osmańscy przydomek Sprawiedliwego; w ich oczach bowiem naypięknieyszą położył zasługę wyrżnięciem, we wszystkich kraiacli wysokiey Porty, Szyitów czyli stronników Aly, od 7 do 70 lat wieku maiących. Przeszło 40,000 ludzi zginęło w tey rzezi, która znacznie powiększyła w Persach inko Szyitach nienawiść przeciw Turkom Sunnitom, Selim poprawiwszy instytucyą Janczarów,pobił Szacha Ismaila i do Eufratu granicę swego państwa posunął. Wkrótce potem obrócił oręż swóy na Mameluków Czerkaskich, panujących w Egipcie po Bahrytach. Damask otworzył swe bramy Turkom po wygraney bitwie pod Alerdsz Babik (1517). Pod Kydanią (1517) los całego Egiptu roztrzygnięty i kray cały na prowincyą Porty zamieniony został. I lak skończyło się panowanie Mameluków Czerkaskich. Była to po Faraonach, Ptolemeach, Rzymianach i Grekach Byzantyńskich ósma dynastya, którą brzegi Nilu powstaiącą i niknącą w prochu widziały. Na silnieyszey podstawie zdawała się dziewiąta koley panów Egiptu opierać. A iednak przed upłynieniem trzech wieków w tych samych równinach uyrzano wstrząśniętą potęgę Osmanów, kiedy Lew Frengistanu swoim hufcom kazał zwyciężać, wołając, iż czterdzieści wieków sławy z wierzchołka piramid, pogląda na ich czyny. Kończy się z podbiciem Egiptu pierwsza peryoda historyi ottomańskiey. Daiąc tu skrócony rozbiór tey pierwszćy części, nie mogliśmy rozszerzać się nad wielą ważnemi przedmiotami, a mianowicie tyczącemi się historyi, literatury i sztuk pięknych. Powiedziećby można, że praca Hammera iest historyk encyklopedyczną, gdyż równie dla polityka jak dla literata, dla filologa iak dla geografa, może bydź użyteczną. Przypisy umieszczone na końcu każdego tomu, są zbiorem ciekawych szczegółów udowodniąjących źródła. Dodał do nich autor tabelle panujących, pierwszych urzędników państwa i krytyczny rozbiór materyałów, które do ułożenia map służyły. Nie dziw, iż wtakiem ogromnehn dziele (każden tom ma przeszło 600 stronnic) wsunęło się kilka omyłek tyczących się rzeczy drobnieyszych; ale za to ileż punktów w historyach europeyskich sprostowanych, ileż nieznanych faktów z zapomnienia wydobytych zostało. Wielce iest do pożądania, aby któren zuczonych naszych zatrudnił się dziełem Hammera pod względem liistoryi narodowey polskiey; ieszcze bardziey należałoby życzyć, aby ieżeli nie tłómaczenie, to przynaymniey skrócone przerobienie historyi ottomańskiey wzbogaciło naszą literaturę. Co do nas, wchodząc w ważność tego arcydzieła Hammera, nie omieszkamy, ile obręb Pamiętnika pozwoli, ciekawości czytelników i o dalszych tomach zaspokoić. J. E. C. Zdanie sprawy z podróży, z polecenia rządu po niektórych kraiach Europy w r. 1828 w zamiarze zwiedzenia zakładów dla ubogich i więzień odbytey przez Fr. Hr. SKARBKA Ref. Stanu Prof. Uni. Alexandryiskiego. OBOK powszechney dążności rządów i ludów do w zniesienia wszelkich rodzaiów przemysłu i do posuwania się w zawodzie bogactw, nie należy spuszczać z uwagi potrzeby zaięcia się tą częścią ludności krajów, która niema dostatecznego udziału w bogactwie pospolitem, lub bogactwu temu złemi skłonnościami swemi zagraża. Jakkolwiek szlachetnym pobudkom miłości ludzi i dobroczynności przypisujemy zwykle to wszystko, co dzisiny w kraiach cywilizowanych dfti ulgi cierpiących i dla poprawy zepsutych czynią; wyznać należy, iż ta upowszechniająca się filantropia ma po części źródło swoie w potrzebie zapłonienia majątków prywatnych i publicznych od uszczerbku, na iaki ic nędza iedney i przewrotność drugićy części ludności naraża. Przebiegaiąc wszystkie niemal kraie Europeyskie, natrafiamy wszędzie na liczne stowarzyszenia dobroczynne; w wielu mieyscach zawiązały się osobne komitety poprawą moralną winowayców w więzieniach i ulepszeniem samych więzień zaięte; duch filantropii zdaie się bydź tym węzłem, który ludzi myślących różnych kraiów łączy, i w tey części usiłowań rządu i prywatnych nietylko nie masz, zazdrości i taiemnicy dla cudzoziemców, lecz i owszem naywiększa wszędzie spotyka się łatwość w poznaniu mieyscowych zakładów; a doświadczenia i próby w iednóin mieyscu czynione, dochodzą szybko d wiadomości wszystkich, ażeby upowszechnić dobre i poniekąd razem złego uniknąć. Nastał iuż bowiem czas, w którym oświecona i zamożna część ludności kraiów, wszelkie usiłowania swoie łączyć winna, aby się nie stała stopniowo ofiarą ubogiey i nieoświeconey a licznieyszey wszędzie klassy ludzi. Poznano dwa główne błędy od wieków w obchodzeniu się z ludźmi popełniane, które trzeba zupełnie wykorzenić, ażeby oświeconej społeczności pożądane rękoymie bezpieczeństwa publicznego zapewnić. Błędy tećzą się ubogich i winowayców, i zależą na tćm: 1. Iż poczytuiąc wszelkich ubogich za godny przedmiot miłosierdzia i do uczynności, przyznawano im bezwarunkowe prawo do pomocy bogatszych, i hoyne iałmużny za sposób zaradzęich niedoli i aa szczytną cnotę możnych uważano; 2. Iż upatruiąc w występnych ciieprzyiaciół towarzystwa, poczytywano ich raczej za przedmiot zemsty spółecznćy, iak za ludzi moralnie obłąkanych, których dalszym losem zaiąć się wypadało. Ztąd wypłynęły smutne bardzo dla ludzkości skutki. Liczba ubogich rosła w miarę większej hojności bogatych, litość i dobroczynność stała się źródłem nędzy. Występni zaś utworzyli, że tak rzekę,groźny związek między sobą, którego zamiarem było walczyć otwarcie i podstępnie z władzą towarzystwo zabezpieczaiącą, i liczba ich pomnażała się w miarę większego ich zaniedbania w więzieniach i w miarę sroższego obchodzenia się z niemi, lnie mogło bydź inaczćy, bo nic tak bar społeczności szkodzić nie może, iak podsycona sionność do próżniactwa z iedney, i podżegnięta chęć zemsty z drugiey strony. Dzisiay inne wcale przemagaią wyobrażenia, na innych zasadach oparto sztukę leczenia moralney choroby rodzaiu ludzkiego. Uznano potrzebę wykorzenienia żebractwa, i szkodliwość hezwarunkowćy jałmużny; o więzienia zamieniono w te zakłady dobroczynne, w których się moralną poprawą winowayców zaiąć można, aby pogodzić poniekąd spółeczność z tymi, w których słusznie nieprzyjaciół swoich upatrywała, aby ich w przyjaciół ludzi i towarzystwa zamienić. Jeżeli te zbawienne zasady nie wszędzie ieszcze w życie społeczne przeszły, nie należy winić oto ani oświecenia ani dobrych chęci rządów i ludzi, lecz pomnić trzeba i trudniey iest przejść z zepsutego stanu rzeczy dobrego, iak pierwiastkowe dobre zaprowadzić; bo trudniejsze, i dłuższe tam zawsze działanie, gdzie trzeba stare burzyć aby nowe wznosić, iak tam gdzie na dobrym gruncie nową budowę wystawić przychodzi. Jak dalece zaś postępowano podług tych zasad w kraiach przezemnie zwiedzonych? co dotąd w nich uczyniono dla ubogich i dla więźniów? to będę się starał wykazać wninieyszem piśmie, mówiąc najprzód o zakładach dla ubogich, a następnie o Administracyi więzień, o tyle ile o nich wiadomości zasięgnąć mogłem: w Państwie Pruskiem, w Xtwie Meklemburskiem, w Hamburgu, w Hanowerze, w Hollandyi, we Francyi i w Bawaryi. O zakładach i urządzeniach tyczących ubogich. Powołaniem moiem było zapatrywać? się na zakłady i urządzenia tyczące się zaradzenia ubóstwu i żebractwu, ze względem na to, iak dalece by z nich w urządzeniu tey części Administracyi kraiowey korzystać można. Przytehn nie należało spuszczać z uwagi różnicy położenia kraiów zwiedzanych z kraicm naszym, zwłaszcza pod względem przyczyn nastania i pomnażania się liczby ubogich. Przymuszona dążność, przemysłowi narodów stałego lądu przez systemat kontynentalny nadana, zupełna zmiana tego stanu rzeczy po ustaniu tegoż systematu, przewaga rękodzielna i handlowa Anglii i wyraźna iej dążność przy wiedzenia do upadku fabryk stałego lądu, stagnacya powszechna handlu, samo nakoniec ustanie woyny, które wróciło przemysłowi ludzi bezpośrednio lub pośrednio woyną zaiętych; wszystko to przyczyniło się w kraiach ludniejszych i zamożnieyszzch od naszego, do pomnażania liczby ubogich, nad miarę tego ileby ich się w zwyczaynych okolicznościach, skutkiem nieszczęść i przywar osobistych znaydować powinno. Za tem poszła także nieodzowna potrzeba zaięcia się gorliwiej i usilniey iak dotąd opatrzeniem losu ubogich i zaradzeniem niedoli powszechnej z ciągłego ich rozmnażania się wyniknąć mogącej. Wszystkie środki, gdziekolwiek bądź w tym celu przedsiębrane, były mniey więcej skuteczne i dobre w miarę: Że mniejszych nakładów i poświęceń wymagały, 2. Że praca ubogich lepiey pokrywała nakłady na ich utrzymanie czynione, i 3. stosownie do tego, iaki był wpływ pracy tychże ubogich na odbyt i sposób zatrudnienia się robotników, ieszcze z własnych zasiłków żyiących. Wszędzie niemal przyięto tę zasadę: iż żebractwo ma być zakazane, i że zdolni do pracy ubodzy na własne utrzymanie pracować winni, lecz rzadko gdzie osiągniono ten cel dwoisty: aby praca ubogich tyle była warta ile ich utrzymanie kosztuie, i aby płody pracy ubogich nie były tego rodzaju, ażeby wpuszczenie ich do handlu, nie miało szkodliwey reakcyi na odbyt płodów przez robotników na własny rachunek pracuiących, dostarczanych. Ten ostatni punkt iest nayważnićyszy. Jeżeli bowiem ubodzy dostarczaj towarów na sprzedaż, za taką cenę za iaką ich robotnicy dostarczać nie mogą albo ieżeli pomnażaią ilość niektórych płodów nad miarę ich żądania, natenczas opatrywanie potrzeb i zatrudnienie iednych ubogich, pociąga za sobą koniecznie nędzę innych ubogich, i pomnaża ogólną liczbę cierpiących. Przez dostrzeżenia, którem miał sposobność uczynić, doszedłem do tego przekonania: iżbym wołał aby ubodzy nakładem publicznym utrzymywani zupełnie nieużyteczną wykonywali pracę, iak żeby mieli wyrabiać płody, których dostawa i sprzedaż przywieśćby mogły zubożenie robotników z własnćy pracy żyiących. Podług tego uważałem wszelkie zakłady dla ubogich, z dwoistego względu: Ras, iak dalece nakłady na utrzymanie ubogich czynione, odpowiadają skutkom za ich pomocą otrzymanym Powtóre, iak dalece użycie ubogich do prac przemysłowych szkodzi lub nie, zatrudnieniom i zarobkom robotników z własnćy pracy żyiących. PAŃSTWO PRUSKIE. W państwie pruskiem poczytano od dawna urządzenie i zawiadywanie rzeczy ubogich za ważny przedmiot służby publicznćy. W każdey prowincyi iest osobna dyrekcya ubogich, która dawniey była w ręku stanów, późnićy poruczył ią król rcgencyom, teraz wrócił ią znowu stanom prowificyonalnym. Każda gmina ma obowiązek utrzymywania własnych ubogich; każdy zaś ubogi, który z niey wyidzie, traci prawo do opieki gminney, a będąc schwytany iako żebrak lub tułacz przechodzi pod dozór prowincjonalnej dyrekcji i odsyłany bywa do domu poprawczo- zarobkowego, po ukaranie i stosowne zatrudnienie. Z tem wszystkiem różnorodność prowincyi państwa Pruskiego, stoi na przeszkodzie przyięciu iednostaynych zasad dla wszystkich części tegoż państwa, tak dalece, iż trzeba było zachować w wielu z nieb mieyscowre zwyczaie. Naywiększa trudność nawiia się w uskutecznieniu tego urządzenia, iż każda gmina ma żywić swoich ubogich, gdyż niema ani stałych ani jednostajnych prawideł na to: kto i pod iakiemi warunkami ma bydź poczytany za członka gminy? W iednych prowincjach stanowi w tey mierze urodzenie się w gminie, winnych trzyletni pobyt, w innych ieszcze niesprzeoiwianie się gminy temu, aby człowiek stałej siedziby niemniący nieiaki czas w niey przebywał’ i poniekąd przez possessyą prawa obywatelstwa nabył; ustawy zaś kraiowe zbyt ogólnie i nie dosyć ściśle ważny ten przedmiot roztrzygaią. Zebranie iest ściśle zakazane urządzeniami kraiowemi, lecz żebractwo i tułactwo nie iest poczytane za występek, tak iak w prawodawstwie francuzkiem, ale wchodzi do rzędu przewinień policyynych, które władza nad porządkiem wewnętrznym czuwająca powściągać i karać ma prawo. Dla tego bez dalszego odwoływania się do sądów chwyta policya żebraków i tułaczy, odsyła ich za pierwszym razem do właściwej gminy, za powtórnem schwytaniem zamyka ich w domu zarobkowym na krótki czas lub wymierza karę cielesną, za trzecim razem osadza ich na dłuższy czas w domu zarobkowym, nie dluźey wszelako nad lat dwa; wszystko to bez żadnego wyroku sądowpgo. Wszystkie te środki okazały się nieraz niedostatecznemi, skoro skutkiem niepomyślnych dla przemysłu okoliczności, ubodzy z domu zarobkowego wypuszczeni, zyskownego zatrudnienia znaleść nie mogli. W tym razie bowiem wracali się ustawicznie do tegoż domu, tak dalece iż się zdarzało, że niektórzy ubodzy po kilkanaście razy, a ieden nawet 32 razy do domu zarobkowego się powracał. Niedostateczność tego rodzaiu instytucyi okazuie się naybardziey w czasach, gdy nastaie powszechny brak odbytu na płody pracy i zatrudnienia robotników, a obok tego drożyzna artykułów pierwszej potrzeby. To miało właśnie mieysce w Berlinie przed kilkoma laty; z powodu nagiego upadku rękodzieł, uwłaszcza wyrobów lnianych, nietylko wielu robotników zostało bez zatrudnienia, ale wiele familiy nie miało nawet żadnego przytułku. Wówczas powziął nieiaki Wildnitz myśl urządzenia osobnych domów, w którychby kilkaset rodzin za bardzo nizkim naymem mieszkać mogło. Te domy są ieszcze po dziś dzień w Berlinie zamieszkane przez ubogich. Panuią w nich nay większa nieczystość, rozpusta i choroby, a mianowicie ospa między dziećmi. Baron Kotwitz usiłował także zaradzić panuiącey nędzy, przez założenie dobrowolnego domu zarobkowego, w którymby ubodzy zatrudnienia pozbawieni po robotę zgłaszać się mogli. Dom ten nie mógł się utrzymać, bo zysk z sprzedaży wyrobów przez ubogich robionych, nie mógł pokryć kosztów utrzymania zakładu i nie wystarczał na płacenie zarobku i dostarczanie wygód pracuiąćym. Dzisiay stanowi sam Berlin osobny oddział prowincyonalny pod względem zarządu ubóstwa, ma przeto Dyrekcyą ieneralną ubogich, i 56 komitetów opiekuńczych ubogich pod zwierzchnictwem teyże dyrekcyi zostających, które skladaią się ziednego przełożonego, iednego stałego urzędnika i z pięciu członków z pomiędzy mieszkańców cyrkułów obieranych, z których każdy 10 do 12 ubogich pod swoim ma dozorem. Dyrekcyą kieruie czynnościami komitetów, urządza udzielanie pomocy lekarskiey ubogim i kieruie dozorem nad nią. Zostaie w związku z prywatnemi instytucyami i towarzystwami dobroczynnemi, czuwa nad niedopuszczaniem żebractwa w mieście, do czego ma osobny oddział z 23 dozorców li na to przeznaczonych, aby po ulicach żebraków chwytali i nikomu żebrać nie dozwalali; zawiaduie nakoniec ogólną kassą dobroczynnych zapisów dla ubogich (Stif- tungskasse) i zdaie publiczną sprawę z tego zarządu. Pod iey dozorem i zawiadywaniem zostaią: 1) wszystkie szkoły dla ubogich; 2) dom sierot; 3) dom poprawczo-zarobkowy (Das Arbeitshaus); 4) szpitale dla starców płci oboiey. Wszystkie szkoły bezpłatne dla ubogich poczytać należy za zakłady zapobiegaiące w części ubóstwu, przez to że sposobią młodzież do dalszych posług towarzyskich. Lecz bliżey ieszcze zmierza do tego celu opiekuńcza instytucya w Berlinie istniejąca i od nazwiska założyciela swego instytutem Wadzeka {kKad- zeksche .dnstalt) zwana. Jest to źarazem dom schronienia i szkoła dla ubogich dzieci, założone przez zmarłego niedawno Professora i bibliotekarza korpusu kadetów Wadzeka, który z uzbieranych składek i z własnych funduszów, wystawił dom obszerny w r. 1819 i wszelkie nakłady pierwiastkowe poczynił. Przyimuią do niego dzieci oboiey płci od 2 do 4 lat wieku, "od rodziców niemogących ie wychować dla ubóstwa swego, na stałe zamieszkanie i wychowanie, tudzież do całodziennego przebywania i naukę dzieci rodziców nie mogących się zaiąć ich wychowaniem wciągu dnia zatrudnienia swego o podał od domu, lub niemaiących przy kim zostaw ić ich w domu. Wychowańców utrzymywanych i mieszkających w Instytucie iest 60; uczęszczających zaś codziennie na nauki 300. Ci ostatni dostaią prócz tego odzież i 2 bułki chleba codzień i cały dzień pozostaią w instytucie, zaięci bądź to ręcznemi robotami bądź też naukami szkolnemi; na wieczór wracaią do rodziców. Zakład ten w bardzo pomyślnym iest stanie ima wielką wziętość w opinii publiczney. Użyteczność iego iest oczywista, nie tak dalece przez to że ułatwia wychowanie pierwiastkowe niemowląt i młodszych dzieci ubogich rodziców, iako raczćy że znaczną liczbę dzieci takichże rodziców naukowo sposobi, i przez ciągły dozór od tego zepsucia chroni, którcmuby niezawodnie popadły, nie maiąc nad sobą ciągłego dozoru rodziców, ulegaiąc od naymłodszych lat nayszkodliwszey skłonności do próżnowania. Koszt roczny utrzymania tego instytutu wynosi 7000 talarów. Dom roboczy Berliński iest zakładem rządowym, służącym za schronienie dla ubogich i za środek powściągnienia żebractwa; przyimuią do niego: 1. Żebraków i tułaczy przez policyą odesłanych. 2. Ubogich robotników dobrowolnie zatrudnienia i przytułku szukaiących. 3. Starców płci oboiey, niezdolnych do pracy 27 ospiłalitami zwanych i 4. Pewną liczbę nieszkodliwych waryatów. W domu samym dzielą osadzonych na 3 klassy: Do pierwszej należą Hospitalici i waryaci nieuleczeni. Do drugiey tułacze i żebracy tymczasowo przez policyą odsyłani, póki ich stosunki towarzyskie i familiyne wyśledzone nie zostaną; familie bez przytułku do czasu obmyślenia mieszkania dla nich, ubodzy dobrowolnie udaiący się do tego instytutu, i żebracy na ulicach schwytani, których dyrekeya do czasu na siedzenie w domu zarobkowym skazuie. Do trzeciey klassy należą oszuści i złodzieie przez policyą na krótki czas osadzeni a niezdolni do pracy, kobiety ciężarne i z dziećmi u piersi na karę więzienia skazane, do czasu odsądzenia tychże dzieci. Sami hospitalici są tylko odosobnieni; wszyscy inni są pomieszani, tyle tylko, że płeć iest oddzielona, hezwzględu nato że ubogi robotnik przytułku szukaiący niepowinienby nigdy być zrównany z tułaczem i żebrakiem występnym i moralnie zepsutym, którego towarzystwo szkodliwem dla innych stać się może. Ogólna liczba osób w domu zarobkowym w miesiącu Czerwca 1828 wynosiła 615 ludzi: w tem było 150 hospitalitów, a męzszczyzn ośm razy więcey iak kobiet. W ciągu roku zaś wchodzi średnim wyrazem dwatysiące kilkaset ludzi. Przez policyą odsyłani żebracy i tułacze, za pier. wszym razem osadzeni bywaią na 6 tygodni, za drugim na 2 miesiące z obostrzeniem wymiaru kary cielesney. Naydłużey zaś lat dwa przebywać mogą w tym domu. Niemasz tu żadnych winowayców sądownie skazanych, prócz kobiet ciężarnych, które przez czas ciąży przebywaią w domu zarobkowym, a na połóg odsyłane są do szpitalu. Osobna sala przeznaczona iest dla matek z dziećmi na żebraniu lub tułaniu się schwytanych dla takich dzieci urządzono szkółkę. Wszyscy w tym domu osadzeni ciągle są zaięci pracą, naywięcey przędzeniem wełny i bawełny; mocnieysi tłuką gips do nawozu pól używany, niektórzy trudnią się stolarstwem, naymniey zdolni darciem pierza. Przychód z tćy pracy należy do instytutu, żaden robotnik nic dla siebie nie zarabia. Sypialnie mieszczą po kilkadziesiąt łóżek; w osobnym dziedzińcu iest pralnia, kąpiel, trupiarnia, i mieysce karcenia osadzonych na cielesne kary skazanych, z machiną do przymocowania osoby bitey,. którey skuteczność bardzo zalecaią. Koszta roczne utrzymania tego zakładu wynoszą według urzędowych drukiem ogłoszonych podań do 25,000 talarów. Podług wiadomości zaś na mieyscu zasiągnioney, ma ta summa do 31,000 talarów dochodzić. Wartość pracy osadzonych równa się ledwo jednej trzecićy tych kosztów. Nayzyskownieyszem ich zatrudnieniem iest przędzenie bawełny. Z tego wszystkiego uznać można: iż dom roboczy Berliński iest instytucyą więcey karną i poprawczą iak dobroczynną, bo niema zamiaru dostarczać ubogim sposobności uzbierania sobie funduszu nadal, ani też wzbudzać w nich chęć do pracy, lub nadać im większą zdolność do niey. Przymus i środki karzące są tutay iedynemi pobudkami do pracowitości; iest to słowem więzienie policyine dla tułaczy i żebraków, które może odstraszyć od tułackiego życia, ale nie podaie bynaymniey sposobu wykorzenienia żebractwa, bo niema w zamiarze wzbudzać w osadzonych chęci do pracy, uzdatnić ich do niey i dać im sposobność obrania stałego powołania gdy instytut opuszczą. Zarzucić mu można pomieszanie różnego rodzaiu ludzi, gdyż própz żebraków, mieści w sobie starców, waryatów i występnych; kosztowność całey instytucyi, gdyż według podań urzędowych utrzymanie iedney osoby do 50 talarów rocznie dochodzi; i nakoniec ten błąd główny w zasadach, że osadzeni wykonywają roboty takie, iż współubieganie ich może mieć wpływ na zubożenie ludzi przemysłami zaiętych i z własnćy pracy żyiących. Wyznać wszelakoż należy, że zakład ten dopomaga uskutecznić usiłowania policyi w powciąganiu żebractwa, i że wszystkie środki w tym celu przedsiębrane doprowadziły rzeczy do tego stopnia, iż w Berlinie niemasz wcale żebraków na ulicach. Co wszakże naybardziey czynności dyrekcyi i komitetów dla ubogich przypisać należy. Nie widzę potrzeby wspominania tutay o szpitalach tey stolicy, schronieniem dla starych ludzi będących, ia ko to: das Dorotheen, das Koppensche Hospital, das Spletthaus i o innych dobroczynnych zakładach, bo te nieprzedstawiaią nic szczególnićy uwagi godnego. X1ĘSTWO MEKLEMBURSK1E. W Xięstwie Mekleinbarskićm wmieście Gustrów jest instytut dla ubogich podobny do domu zarobkowego w Berlinie. Zakład ten umieszczony iest w obszernym starożytnym gmachu, leżącym wśród pól i łąk do instytutu należących. Przyirrftiią do niego żebraków, tułaczy, ludzi bez stałego zamieszkania, piiaństwu lub rozpuście oddanych, i starców. Osadzeni uprawiaią zboże, warzywa i kartofle na potrzebę własną i kopią torf, a oprócz tego przędą wełnę ręcznie i na machinach i wykonywaią różne posługi domowe. To zatrudnianie osadzonych robotami rolniczemi, .mogłoby bydź z wielu miar użyteczne, gdyby z tego umiano korzystać; lecz w całym tym zakładzie panuje taki nieporządek i taka niedbałość o ludzi do niego przyjętych, iż nikt o tern nie myśli, iakimhy sposobem instytucyą tę udoskonalić można było. Pomieszanie kobiet z mężczyznami przy robocie, a przynaymniey stykanie się izb roboczych dla iednych i drugich, brak dozoru nad pracującymi, nieczystość mieszkań, ubioru i pościeli, wszystko to odstręcza i nieprzyiemne czyni wrażenie. Zakład przeznaczony iest na 200 ludzi; by ło ich daleko więcey po skończoney woynie, lecz wywędrowanie do Brazylii wielu ubogich zmnieyszyło znacznie ich liczbę. Dziś znayduie się w instytucie 173 ludzi, w czem daleko więcey iest męzczyzn. Dochód z ich pracy bardzo iest mały w porównaniu z kosztami utrzymania. HAMBURG. W Hamburgu, przed opanowaniem miasta tego przez Francuzów, istniał związek filantropiyny maiący na celu zapobieganie ubóstwu, który utrzymuie się ieszcze dotąd, lubo wiele dawnych instytucyy upadło. Za środki osiągnienia celu zapobiegania ubóstwu służyły: kassa oszczędności dziś ieszcze istnieiąca; kassa zasiłku z którćy udzielano pożyczki bez procentu robotnikom w potrzebie, rozkładaiąc ich zwrot na tygodnie aż do zupełnego umorzenia długu; schronienie i szkoła dla dzieci, do którey przyjmowano dzieci ubogich rodziców, zwłaszcza gdy matka nie miała komu zostawić nieodchowanego dziecięcia kiedy na robotę odchodziła, i gdy rodzice więcey mieli dzieci iak ich wyżywić mogli; tudzież bardzo dobrze urządzona pomoc lekarska po domach bezpłatnie ubogim udzielana. Główniejsze zakłady dla ubogich i tułaczy w Hamburgu dzisiay będące są: I. Das Zucht und Kurhaus. II. Das Artn und Werkbaus. III. Das Waisenhaus. IV. Wielki Szpital. Zakład zwany das Zucht und Kurhaus, iest zbiorem różnych instytncyy tymczasowo, ile się zdaie, wiednym domu pomieszczonych, i oczekujących lepszego urządzenia i stosownieyszego pomieszczenia aby każda właściwemu przeznaczeniu godniey odpowiedzieć mogła. Dzisiay bowiem zawiera dom jeden wśród miasta stoiący: 1. Areszt publiczny dla występnych od kilku miesięcy do lat dwóch naydłużćy na więzienie skazanych. Areszt ten na 10 tylko ludzi urządzony, przeznaczony iest dla takich, których przewinienia nie pociągają za sobą kar hańbiących, i których wypada ochronić od hańby od pospolitych więzień nieodłączney. 2. Dom roboty i poprawy dla żebraków i tułaczy, obok którego znayduie się deptak ludzki (tread mill). Machina ta użyta iest tutay jedynie iako środek karania włóczęgów i żebraków kilkakrotnie przez policją chwytanych i do instytutu odsyłanych. Pod tym względem okazuie się bardzo skuteczną, gdyż rzuciła postrach między żebraków i tułaczy na kilka mil w około Hamburga, tak dalece, iż ieden drugiemu powiada, aby się nie zapuszczał do obwodu tegoż miasta, bo się na deptak dostanie. To samo iuż dowodzi, iż ten nowo wymyślony sposób zatrudniania więźniów, nader nieznośnym i przykrym dla nich bydź musi. Hamburski deptak, nie iest iak inne umieszczony pod gołem niebem, co go ieszcze przjkrzeyszym czyni. Jestto kolo deskami pokryte blisko pięć łokci średnicy, a 8 do 10 długości maiące, ze szczeblami, po których zawsze 6 ludzi depce. Obrót koła nadal ie zarazem ruch zegarowi drewnianemu obok niego umieszczonemu, który co 5 minut biie, aby oznaczyć czas schodzenia iednego a wchodzenia innego robotnika. Szybkość bowiem obrotu machiny i znużenie ztąd wynikające, nie dozwalaią dłużey zatrzymywać depcącego nad 0 minut, tak iż ostatni z 6ciu ludzi obok siebie stoiących, za każdem uderzeniem zegara schodzi z koła, a świeży robotnik u drugiego końca wchodzi na mieysce, za posunięciem się innych pięciu dla niego zrobione. Deptak tuteyszy nadaie ruch foluszowi; idzie tylko przez 2 godziny ciągle, a ośm godzin na dzień iest w ruchu. Trzeba ludzi zupełnie zdrowych do zniesienia tey nużącey pracy; słabi na piersi lub na nogi wytrzymać iey nie zdołaią; dlatego potrzeba decyzji doktora względem każdego człowieka na deptak odesłanego, i skoro który z depcących zasłabnie, odwołuią się podobnież do lekarza i uwalniają go od deptania gdy tego uzna potrzebę. To samo dowodzi, iż deptak uważany li iako kara, iest, pomiiaiąc wpływ szkodliwy na zdrowie, niesprawiedliwą karą, dlatego że nie dosięga tych, którzy lubo winni dla stanu zdrowia znieść tey kary nie mogą. W Hamburgu posełaią na deptak li tylko włóczęgów na 2 miesiące do domu roboty i poprawy skazanych. Przy deptaniu nie wolno iest gadać pod karą plag. Ci zaś tułacze i żebracy, którzy nie mogą znieść deptaka, zatrudniani bywaią różnemi robotami ręcznemi, w miarę zdarzaiącey się sposobności i potrzeby. 3. Szkoła dla występnych dzieci. Jestto kilka sal pod iednym dachem z innemi instytutu tpgo zakładami, w których mieszczą młodzież płci oboiey przyzwoicie odłączoną taką, która iuż dała dowody zepsucia moralnego, a mianowicie chłopców na karę więzienia skazanych, i dziewczęta niekonfirmowane ieszcze a iuż rozpuście oddane, w zamiarze ochronienia ich od dalszego zepsucia. Uczą ich czytać, pisać, rachować, śpiewać i robót ręcznych. 4. Schronienie osobne dla dzieci ubogich rodziców, przytułku dać im niemogących. 5. Szpital dla winowayców w właściwćm sobie więzieniu na chorobę zapadłych. 6. Dom połogowy dla ubogich położnic. 7. Trupiarnia publiczna, do którey odsyłaią zmarłych znalezionych po ulicach, drogach lub nad brzegami wód, celem rozpoznania ich przez znaiomych. S. Izba ratunkowa dla tonących, uduszonych wyziewem szkodliwym, lub innym sposobem na utratę życia narażonych. Prócz tego wszystkiego są ieszcze w tym samym domu kąpiele publiczne. Ten zakład potrzebuie ieszcze wielkiego udoskonalenia i śeiśleyszego oddzielenia różnorodnych instytucyy, aby się stał wzorowym. Das Arm und JPerk Haus. Jest to dobroczynny zakład dla ubogich różnego rodzaiu, a mianowicie, dla starców płci, oboićy, iuż zupełnie niezdolnych do pracy; dla ubogich mogących pracować a pozbawionych zatrudnienia, lecz niedopuszczaiących się ani tułactwa ani żebrania; i dla ubogich dzieci. Mieści w sobie w ogóle 600 osób, wrównym prawie stosunku kobiet i mężczyzn; wte'm iest dzieci okolo 130, rozdzielonych w trzech szkolnych klassach. Wszyscy żywieni są zupą rumfordską i clilebem. Ci Którzy ieszcze są zdolni do pracy trudnią się przędzeniem, robieniem pończoch i skubaniem lin okrętowych na pakuły do kitowania okrętów; niogą zarabiać od 4 do 10 szelągów Hamburskich na tydzień, co im do rąk co sobota wypłacanem bywa. Zysk z ich roboty w małej bardzo części pokrywa koszta całego instytutu. Dom dla sierot, iest od dawna ulubionym od publiczności luteyszćy zakładem. Utrzymuią w nim 400 dzieci płci oboićy, nietylko ze wszelkim względem na wygodę i rzeczywistą potrzebę wychowańców, ale nawet z pewnym rodzaiem zbytku. Niemasz tam wcale tak zwanych podrzutków, gdyż podrzucanie dzieci nie iest ani ułatwiane, ani nawet cierpiane. Zastałem tylko 8 niemowląt przy mamkach. Wielki Szpital iest wcale nowym zakładem, którym się Hamburg słusznie szczycić może, gdyż trudnoby gdzieindziey znaleść zakład tego rodzaiu doskonalszy pod wszelkim względem. Może on mieścić 1,300 chorych, i zawsze iest ciągle zaięty, dla tego że zamożni ludzie nawet z miasta i z okolic naycięższe w nim przebywaią choroby. Ten instytut, wprawdzie bardzo kosztowny, iest w takim stanic, iż raz na zawsze wszelkie uprzedzenia przeciw szpitalom w każdym zwiedzającym zniweczyć może. DANIA. W okolicy Hamburga w granicach państwa Duńskiego iest osada rolnicza dla ubogich na wzór osad Hollenderskich założona, i od daru przez króla na iey uposażenie uczynionego Friedrichsgabe zwana. Jan Daniel Lawaetz obywatel z okolic Altony, w roku zeszłym zmarły, był pierwszym założycielem ley osady w roku 1821. Król Duński, darował na ten zakład 600 beczek (1) odłogów piaszczysto-sapiastych, wrzosami pokrytych; towarzystwo prywatne pod przewodem Lawaetza zostaiące, złożyło kapitał 51,000 mark (2) czyli 100 talarów każda; prócz lego zapisał Lawaetz osobny lundusz osadzie na dopłaty w razie niedostateczności zwyczaynych dochodów. Grunt pól osady iest tak zły, iż dobywaią spodnią warstwę żółtego piasku, aby orną powierzchnie onegoż poprawić. Złe pospolicie urodzaie i brak żyznych łąk i pastwisk nie dozwalaią chodować dostateczney ilości bydła, a za tćm idzie brak nawozu, który muszą dowozić z Hamburga przeszło 3 mile od osady odległego. Z tego wszystkiego łatwo uznać, iż produkcya rolnicza w tem mieyscu nadzwyczay iest kosztowna i że wielkie nakłady przezwyciężają trudności, które sama istota gruntu nastręcza. Ziemio płody uprawiane są, żyto, tatarka, owies, groch, kartofle. Jako osobliwość okazywano mi kwaterę sadzonej pszenicy. Przyymuią do osady zubożałe familie rzemieślnicze lub rolnicze, różnego wyznania. Każda familia otrzymuie porządny dom mieszkalny, złożony z sionki, kuchenki, piwnicy, izby mieszkalnej, ze stodoły i obory, wszystko pod iednym dachem, tudzież (1) Beczka gruntu równa się 240 prętom po 16 stóp pręt. (2) Około 126,000 zip. 9 beczek gruntu ornego, 1 becię łąki i beczki ogrodu. Prócz tego ma opał darmo z torfu na gruntach osady kopanego. Dostaie iednę krowę, sześć owiec i zapomogę. Z kapitału zakładnego wybudowano 20 domów, z których każdy po 350 talarów tamecznych czyli 1,050 mark kosztował, szkołę, dom mieszkalny dla administracyi, składy, staynie i obory dyrekcyi; zakupiono także z tegoż funduszu inwentarze dla osadników, konie spólne dla całey osady i wszystkie narzędzia rolnicze. Osadnik każdy otrzymuie grunt nieuprawny i zasiłek w żywności, póki go nie uprawi. Obowiązany iest pracować naymniey dwa dni w tydzień koło iego uprawy. Używać może do tego koni, i narzędzi na folwarku utrzymywanych, tak dalece, iż czterema końmi dyrekcyi wszystkie pola koleyno uprawiane bywaią. Wiemasz wszelako przymuszaiących środków, któremiby niechcących pracować do pilności i do uprawy własnych pól znaglano gdyż przyięto zasadę, iż każdy osadnik poczytany iest za człowieka wolnego, któremu wolno iest uprawiać lub nie uprawiać, pracować lub próżnować Osadnicy wolni są od podatków i od służby woyskowey. Maią obowiązek robienia iednego dnia na tydzień w folwarku dyrekcyi i oddawania iednćy trzeciej części zbioru rocznego z własnego pola, ale dostaią napowrót słomę na wyżywienie krowy i owiec. Dyrekcya naymuie osadników do uprawy spólnego pola za opłatą 10 szelągów dziennie; naięcie się wszelakoż zależy od ich woli. Konie i narzędzia udzielune im są z folwarku za opłatą 6 szelągów od pary koni dziennie. Jeżeli im brak zboża, mogą ie za 5 ceny uug. kupić od dyrekcyi; obrachunek ułatwia wszelkie zobopolne należytości i długi. Osadnicy maią powoli spłacać wartość krów i owiec od dyrekcyi otrzymanych. Dochód towarzy. stwa maiący pokryć pierwotne zakłady i zapewnić procent od zakładnego kapitału ma płynąć: 1. Ze sprzedaży ziemiopłodów na gruntach folwarcznych uprawianych; lecz gdy ta sprzedaż uskutecznia się zwykle za 3 targowćy ceny osadnikom w zamian za wartość ich pracy do uprawy folwarcznego pola używaney, niemasz przeto żadnego prawie czystego dochodu z tego źródła. 2. Z 3 zbiorów z pól osadników, którzy zwykle nie zbieraią tyle ile na wyżywienie własne potrzebuią, gdyż ieszcze zboże do dyrekcyi kupuią. 3. Z dnia robocizny co tydzień przez każdego osadnika odrabianego, który nie wystarcza na uprawę folwarcznego pola, gdyż dyrekcja osadników do teyże uprawy naymuie. Takie są główne zasady, na których się byt i zarząd osady Fripdrichsgabe opiera. Stan ićy wiecie roku 1823 był następujący: Domów 20 osadniczych, prócz zabudowań folwarcznych, w podwójnym rzędzie, dosyć ozdobnie wystawionych, między temi 2 puste. 18 Familii osiadłych, z których tylko 4 od pierwsżego założenia osady pozostało. Częsta zmiana osadników pochodziła ztąd w części, iż oycowie familii maiący dorosłych synów udawali się z niemi do osady, aby ich od służby woyskowe'y uwolnić, a potem ią porzucali. Między osadnikami iest iedna familia żydowska, utrzymywana dla tego, aby okazać, iż różność wyznań nie stanowi różnicy w udziale dobrodzieystw tego zakładu. Gmina żydowska, utrzymywana dla tego w Altonie, tak hoyne dary czyni temu osadnikowi, iż on sam nic nie robi, lecz robotników do uprawy swego pola naymuie. Od siedmiu lat ustanowienia osady uprawiono dotąd dopiero iednę trzecią część gruntów. Przychód osadników i folwarcznego pola, iako i dochody zwycżayne osady nie wystarczają na iey utrzymanie, dla tego dopłacają corocznie Z funduszu przez Lawaetza zapisanego mniey więcey 2,000 mark. Dyrektorem osady iest bakalarz wieyski, który obok innych zatrudnień gospodarskich uczeniem dzieci w Szkole trudnić się musi. Uskarżał się na niedopełnianie przepisów dla osadników wydanych, i na to iż nie chcą zaymować się pracą tak iakby pomyślność zakładu wymagała. Pochodzi to ztąd, że przyięto za zasadę, iż osadnicy są wolnymi ludźmi, których do pracy znaglać nie należy, i z tego iż nie maią żadnćy pobudki do pracowitości, gdyż są pewni pomocy towarzystwa w razie niedostatku własnych zasiłków. Rzemieślnicze familie okazały się zupełnie niezdatne do robót rolniczych i z trudnością do nich nawykaią. Odebrano im owce, bo o nie nie dbali, i dziś choduią ie w folwarku. Świń nie chcą chować aby uniknąć potrzeby ich pilnowania i tuczenia. W całey Osadzie iest 28 krów, 100 owiec i 4 konie. Corocznie uprawiaią tylko tyle gruntu ile go kolejno temi czterema końmi uprawić można, reszta leży odłogiem. Cały ten zakład będący naśladowaniem osady Pridrichsoord w Hollandyi, nie odpowiada przeznaczeniu swemu i z wieikiemi nakładami (1) bardzo małe (1) Według mego wyrachowania kosztuie Utrzymanie kużdćy wydał skutki; bo przez 7 lat uprawiano tylko 200 beczek gruntu, a przychód z roli uprawnćy tak iest mały, że nie wystarczy na utrzymanie 18 lamiliy, żadnym węzłem du osady nieprzywiązanych, żadnych pobudek do pracowitości niemaiących, gotowych porzucić osadę za iakąbądź sposobnością odmienienia losu i powołania. Opinia publiczna w caley okolicy (1) iest przeciwna tey instytucyi, która niema żadnego wpływu na zapobieżenie żebractwu, bo wyjechawszy tylko z Hamburga przez całą drogę aż do tey osady napastowany bywa podróżny, różnego rodzaiu żebrakami. Towarzystwo trwa iednakże w chęci nietylko utrzymania tey osady, lecz założenia nowey obok dawnieyszey z tą odmianą w zasadach, iż własnym kosztem chce uprawić odłogi i uprawne dopiero grunta osadnikom rozdać. (Dalszy ciąg nastąpi) familii około 430 maik czyli blisko tysiąc zip. Bo procent od zakladnego kapitału 54,000 mark po 4 od sta .... 2160 m. Dopłata coroczna w gotowiżnie 2000 Czynsz z 600 beczek gruntu potowa tylko tego co sąsiedni dzierżawca od uprawnego i nieuprawnego gruntu płaci 3600 Razem 7760. A zatem 43IJ mark na każdą familię. (1) Odwołać się tu mogę do zdania Barona Vogt znanego Filantropa i Agronoma w okolicy Altony mieszkającego; i P. Sieteking syndyka miasta Hamburga. Urok Jazłowiecki. NA Rusi Czerwoney są zabawne, wcale odmienne od naszych, zwyczaie. W niedziele po pierwszey pełni za powrotem wiosny, zbieraią się dziewczęta; stroyne w kosy przewiązane harasówką, zkąd spadaią różne wstążki po koszuli z ustawkami. Z popod koralów i paciorek wyzywa wstyd dziewiczy chłopców do igrzysk swawolnych, lecz oko spuszczone, a czoło ważnćm dziełem zasępione, przykracaią rozpuście. Stopa w żółtem obuwiu, a wysmukłe ciało osłonione fartuszkiem szowkowym i spódnicą w pasamany, żal w nich za świętem Partenopy obudzą. Staią wieńcem i z wyboru iedney kosę rozplatają. I ta, iak serce w środku dzwonu, staie w kole, i żałosnym tonem puka do serc towarzyszek: Ponad góry leci sokół, I sokoła matka, Płacze szuka i pyta się Gdzie oyczysta chatka. A wdzięczny odgłos z żywego wieńca: Ach na górze szumi iawor, Na dolinie łoza; Unoś żale do rodziny, W obcem sercu zgroza. A dziewica uiąwszy się za włosy, zasłania niemi swe oczy, i w koło obchodząc, podsłuchuie natchnienia dokąd się serce przechyli; dziewczęta tymczasem w kanon śpiewaią: U mnie chatynka, U mnie cieliczka, U mnie ogródek U mnie barwinek, i z domysłu każda bogactwa i zamożność swoię wylicza. Ale dusza w natchnieniu nie bogactw szuka. Ach chacina, nie dziecina Ach cieliczka, nie da mleczka; A barwinek dla dziewczynek, Kiedy zranka, na kochanką A chór przeięty prawdą wyrzeczoną dodaie: Czekaią w ogrodzie. I uniesione wspomnieniem, przenoszą się myślą w chwile rozkoszne, i wieńcem w koło na dwa w takt skaczą: Chodźmy, chodźmy na pagórek, Gdzie się dziecię zjawia ; Nam oznaymia szczęście ludu, Z niedoli wybawia. Na co środkowa rozpuszczeniem włosów na włatrx żegna właśnie się z przeczuciem, a wynosząc okoj rękę ku niebu, do wróżbiarstwa się udaie: Namoiey zagrodzie rosną cudne kwiaty, Których się poradzę iak przyidą we swaty. I wyimuie zza głowy gałązkę różaną, ognik i rutę, i mówił Tam w obłokach dziecię iasne Nadzieią nam łechce; Przyimiy róże, ognik, rutę, Day co serce zcchce. I skubiąc czarowne zioła, rzuca ie pod nieba, a chór w tanach odpowiada: Stary zamek, czarna chmura, Nad Jazłowcem stoi; Zwiędnie róża, ognik spali, Ruta ran nie zgoi. Nad Jazłowcem czarna chmura, Nad ludami dola j Dla męzczyzny wolny wybór, Dla dziewcząt niewola. Lecz zą klaśnieniem ręką wróżki, nagle tamuią śpiewy i pląsy, i słuchaią głosu wyroczni. Gołąb, iastrząb się nie zgodzi, Choć w powietrzu żyie; Wiara wiary nienawidzi, Grzech grzechu nie myie. Wolny gołąb iak dzień boży, A iastrząb go dusi; Wolna dusza wszelkiey zmazy Pokutować musi. Przerażone dziewczęta przeznaczeniem, kładą iedqą drugiey lewą rękę na głowę opłakuiąc niedolę wzaiemnąj a prawą od serca do niebafjpodnoszą wofiarze boleści i smutki, którymi dusza ich gore, i wespół: Zdeym plecionkę czarnobrywa; W polu len wysycha; Serce tęskni, dusza płacze, Matka próżno wzdycha; Bo dla dziatek, niema szatek, Schnie oyczysta niwa; I za młodu pomrą z głodu, Bo nie będzie żniwa. Lecz wieszcz oziembłych tylko wzrusza, a namiętnych zawsze poskramia; i wróżka dla tego staie w opór, i na przekor z chórem mówi: W. Zielona dąbrowa, zieleńsza sośnina; I zimą i latem nad myrem dziecina. C. Płynie potok z góry i na łąkach tonie, Szczęście choć zaświeci, iako płomień spłonie,. W. Płynie strumyk rzeką, rzeka w rzekę wpada, Kto idzie za wiarą, temu boska rada. C. Boska rada w Cerkwi, a w sercu tęsknota, Kto przędzę zaplątał, ten ią nie odmota. W. Len na rosie mdleie, nim dzie'wcze odzieie; A serce pokorne stroi się wnadzieie. C. Ach nadzieie w żalu, a w żalu nadzieie; W Ukrainie stepy, a wstępach wertepy. W. W Ukrainie słońce grzeie Czas marnie nie ginie; Miłuy Boga, miłuy brata, Twa niedola minie, I wyrzekłszy te słowa siada na ziemię, chcąc właśnie stałość przykazania wyrazić. A słowa zakonu ocknęły pamięć dziewcząt, i śpiewem wywodzą dzieie swoićy niedoli. Z groźney chmury piorun biie; Pan znieważył sługi! Sługa z żalem dwór opuścił; Źródło nie da strugi! Pomsta wzięła dzie'cię panu; Na niewinnych kara! Po obłokach nad Jazłowcem, Snuie się iak mara! Na to wróżka wstaie i z urzędu wieszcza, przepowiada: Z żelaza kosy, z żelaza sierpy, Za krzywdy oyca dziecina cierpi. Choć stęka zima, lato się śmieie, Kara dzieciny, nam szle nadzieie. I wtedy razem z chórem: Oy w niebie iak w Karpatach Wezbrała się burza, Dziecię małe uleciało, W obłokach się nurza; Płynie Dniester szumnym pędem, Niesie drzewa, młyny! Tak nam dziecię z nieba niesie Obfitość w krainy. Wtem na ustroniu zebrana młodzież; łańcuchem w szybkim pędzie bieżąc, śpiewa; Weseli się nórt podziemny Gdy źródłem wytryska, Źródło niwom; szczęście temu Co wróżkę uściska. Wpada i rozrywa wieniec dziewiczy, staraiąc się schwytać wrózbiarkę. Pierzchają dziewczęta wstecz, i zbieraią się twarzą w twarz we dwa szeregi. Chwytaią się za ręce i kształcą ścieszkę powietrzną. Wróżbiarka lekko wstępuie na nią, i przechodząc od kresu do kresu śpiewa: Świeci księżyc, świeci słońce, Jedno drugie goni, Szczęście w górze nad Jazłowcem Jak ia tu na dłoni. A dziewczęta chórem: Smutny księżyc, smutne słońce, Wiatr chmur nie rozpędza! My cię mamy, uściskamy, Zniknie nasza nasza nędza. Koleyne uściski i pocałowania kończą igraszkę wielkanocną dziewcząt; a chłopcy z boku czatują gdzieby znowu wieniec rozerwać. Podróżny w Zadniestrzańskićh stronach widział wiele podobnych igrzysk, i słyszał różne śpiewy o Zelmanie, Boiarynie, Dziubie czyli kozaku albo młodym chłopaku, ale go naybardziey zabawił Urok Jazłowiecki. Przepytywał się powieści dawnych, i co mu z wiarą lud rozpowiadał, wiernie donosi, prostuiąc tylko dorywcze opowiadanie, świadectwem dziejów, charakterem ludu, i położeniem kraiu. W drugiey połowie trzynastego wieku za panowania Lwa Daniłłowicza, zaszli Ormianie na Ruś Czerwoną, wyplenioną Tatarami, Litwinem i strachem. Gościnna ziemia ruska, dała przytułek Ormianom w Kutach; a pół wieku późniey, przywileie Kazimierza Wielkiego przyznały im państwo bogactw Pokucia. Mniey bowiem obchodziła naród handlowy okolica pyszna z odnóża Karpatu; urwiska gór naddniestrzańskich cenili z wybornych pastwisk, łąki strugami skrapiane, z przedniego siana. Za ich przybyciem ustąpiły z pulchney i czarney gleby, dzikie goździki, tulipany, lilie i inne niepotrzebne kwiaty; na ich miejscu wdzięczyła się kukurudza; we trzy wieki potem tytuń iak dziś kartofle; Pagórek zaś za pagórkiem, w znoszący się po płaszczyznach, nabrał pod ich dozorem nowych ozdób z kóz, wołów i koni; Wykorzeniał Ormianin lepiey niż Karol W. bałwochwalstwo z lasów. Przed iego toporem pierzchały Roxolanki; ołtarze i siedliska ich przestraiał w Cebry, konewki, łyżki, talerze; i spławiał ie Prutem, Dniestrem i Czeremuszem. O łupy świętey wiary! Wy i niewiernych zbogacacie. Już Ormianie wieńcem obsaczyli Ruś Czerwoną. Sniatyn, Kołomyia, Bohorodczany, Łysieć, Stanisławów, Tyśmieniea; a po prawej stronie Kutów, Jazłowiec, Chocimierz, Tłumacz, Buczacz, Brzeżany aż do Lwowa, szczyciły się przewagą możnych rodzin Bołozów, Roszków, Bogdanów, Rloszorów. Handel wyziną, zbożem, wołami i końmi aż do Bawaryi i Hollandyi, zbogacał ów niegdyś w Polsce przemyślny naród, tern bardziey, że lud ten stateczny w niewytwornym stroiu wołoskim, (dziś niemieckim czyli francuzkim) zbytku nie lubił, zbytkowi tylko obcemu się przysługiwał zakładem fabryk safianów, sprowadzeniem towarów bławatnych i bakalii. Zdumiewały sąsiadów ormiański przemysł i pokora, z iaką się wpotęgę panów wkradali; a w opinii ludów tem większe były ich bogactwa, że w zgodzie i w iedności z sobą, Ormian Ormiana z Ormianką żenił, i właściwym językiem mówił. Ztąd przysłowie: wszyscy Ormianie sobie łańcuchem krewni. Lecz równie iak te przedrzyzki sąsiadów zaletą im były, zdobiły oprócz tego lud ten praca, skromność, gospodarstwo, a nadewszystko stałość zakonu i gorliwość wiary. Wszyscy wolni, w obcćy ziemi cierpiani, nie mieli i mieć nie mogli Xiążąt samowładnych. Przymuszeni iednak ulegać stosunkom towarzyskim obcego kraiu, zostawili kierunek duszy i panowanie nad umysłem tey władzy, co towarzystwa tworzy: wierze i zakonowi. Z Władyką (iak Ruś ich Biskupa nazywała) przyszli na Pokucie; Władyka z rządem się umawiał; w Władyce tedy była powagaw iego słowach potęga, w iego doyrzałytn wieku doświadczenie; a ztąd w sercu Ormiana ta sama cześć dla Władyki co dla zakonu, gdyż od tego dwoyga ich byt zależał. I dziś nawet, luboć stosunki wcale się zmieniły, zalecaią się Ormianie wiarą, pobożnością i czcią dla duchowieństwa. Pod opieką rządu samowładni w handlu i gospodarstwie, szukali ieszcze zasłony od napadu Wołochów, na Kuty tuż pod Bukowiną. Związki z rodzinami w Mołdawii, nie dozwalały im się zupełnie z tamtych stron oddalać, zwłaszcza że na rozległych odaiach (pastwiskach) mołdawskich, remonlę dla Europy, a woły dla całych prawie Niemiec wychowywali. Powierzywszy tedy gniazdo swe, Kuty, mniey zamożnym ziomkom, przenieśli stolicę z handlem, przemysłem i Władyką za Dniestr do Jazłowca. Wzniósł się Jazłowiec bardzo. Obfitował w płody kraiowe i zagraniczne; w bazarach iego, towary wschodu i zachodu były; na rynkach ruch, w domach praca, a w świątyni opieka, nauka i obrządek ormiański. Wzniósł się Jazlowiec; ale wzniosło się i dzńdca łakomstwo. P. Jazłowiecki nie ęrzcstaiąc na okupie swobody przez Ormian, grabił bezprawnie część ich dobytku, a przytem pieczętuiąc świątynią, tylko za opłatą służbę bożą odprawiać dozwalał. Boleie serce gdy dobytek traci, ale się iątrzy gdy kto zakon ścieśnia. Stosunki jednak handlowe i dostatki przytłumiały gniew słuszny. Gdy w tern Panu Jazłowieckiemu czyli z rachuby polilyczney z powinowacenia Ormiana zkraiowcem, czyli iak powiadają z łakomstwa i zzdzierstwa, dobrem zdało się, wydać rozkaz zamiany właściwego Ormianom obrządku, na łaciński. Przeczuli Ormianie w upadku obrządku i upadek własny. Zatrwożyli się mocno nowym rodzaiem walki, o byt własny, śmierć duszy i zbawienie; i w przekonaniu krzywdy, a sercem w żalu i sprawiedliwym gniewie, zbieraią się Władyka z wyborem ludu i udaią się na zamek, czynić P. Jazlowieckiemu pokorne przedstawienie. W aktach Ormiańskich z Jazłowca w bibliotece Rzewuskich muszą bydź bliższe wiadomości rozmowy a Panem Jazłowieckim, w uściech ludu znany tylko jest skutek: podniesienie ręki na pomazańca bożego. Nawrzałe uciskiem serce, rozwarło się w rozpaczy, i w szlachetnym uczuciu: «Nie poszczycisz się naszymi popioły:» wychodzi lud ormiański z Jazłowca szukać gośęinnieyszego przytułku. I tam gdzie droga do Lwowa Władyka na czele karawany staie, i z grobowiska swobody, dostatkowi potęgi, rzuca klątew,— nie na Pana, bo wolą złego, Bóg niewinnych dotyka; — nie na ziemię, bo ziemia arką miłosierdzia Bożego; ale na każdego z rodaków, coby w Jazłowcu mieszkał, z Jazłowcem kupczył. «Tu przeydzie twoia miłość braterska w łakomstwo, twoia cnota w sromotę, twoia wiara w bluźnierstwio; zakonem będzie ci piekło, a niezgoda pruć będzie wnętrzności twoie.n A lud na to: ((Niech się stanien i dodał: «Oby ci droga zarosła, a mieszkance twoi stracili ięzyk! Naysroższe przekleństwo kupieckie. Bóg towarzyszył wygnańcom dla wiary do Lwowa, gdzie się wzniosła ormiańska Archikatedra, dotąd wiekiem i nabożeństwem sławna; ą nad Jazłowcem zawiesił gniew i plagę. Nieurodzay, głód, morowe zarazy, pleniły wykonawców woli P. Jazłowieckiego, i obumierało, mu szczęście w około. Szlachetna zwierzyna ustąpiła dla moru z lasów, i ręka pomsty sięgała aż do zabaw pańskich. W rozległych bazarach niepłoszone teraz gnieździły się sowy, i wtórowały nocą dziennym krakaniom kruków snuiących się dla ścierwa i dla złey wieszczby. Xiężyc krwawo wschodził, a miesiąc za miesiącem upływał, z dostatkiem Jazłowieckim. Podróżni z przestrachem zwracali od Jazłflwęą drogę; a sąsiedzi okopali się od powietrza zbroyno, i Jazłowczanin mówić z sąsiadem nie mógł. Czuł Pan na Jazłowcu położenie swoie, i gorycz winem uśmierzał. Lecz — powolny gniew hoży, ale srogi— niewinne dziecię, syn P. Jazłowieckiego , siedziało przy mamce na oknie wysokiego zamku. Piorun pderzył w osięręciate miąsto, i grom skarania zepchnął dziecię w przepaść; za niem rzuciła się mamka, nie» czekaiąc śmierci mimowolney. Wysuszył Pan biodra Jazłowieckich. Helego los spotkał P. Jazłowieckiego na łowach; a Pani Jazłowiecka w włosiennicy pokutowała za trzy pokolenia. Tak wytępił Bóg pletnie Jazłowieckich, i odwrócił twarz swoię od Jazłowca. Anioł stróż tam ludzi odstępuie, a kobieta patronki nie ma. Z gór woda zatapia wiosną i iesienią pola, a latem upał zboże wysusza. Tak opowiadał podróżnemu Ormian karczmarz z Olehradu. Z wesołey równiny, przeniósł mieszkaniec dom swóy ze wstydu między dwie góry; pod cieniem ich, ocienił hańbę Jazłowca. Ztamtąd wieczorem i rankiem wznosi dziewica oko ku obłokom, patrzy zmiłowania. I w chwilach gdy słońce kona, promień iego kształci czasami w obłokach dniestrzańsklcł, naprzód złotą przepaskę, potem złotowłose dziecię, na głowic wianek, w prawey ręce krzyż, a w lewicy kwiaty. Wielki Boże! czego wiara nie widzi. Dziewczęta wtedy wesoło śpiewaią: Goni Xiężyc za słoneczkiem, Noc zbawiła słońce; Uszedł naród przed rozpaczą Miło z dzieckiem dońce. Złote dziecie na obłokach , A na głowie w kłosach; Wróży ludziom żniwo polu, Nam barwinek w włosach. Jedna. Krzyż pokuta, krzyż zbawienie, Czart krzyża się boi; Ach to dzićcię Boża łaska, Wierzcie ludzie moi. Razem. Boża laska , przebaczenie, Choć przekleństwo gniecie; Choć Bóg w gniewie twarz odwrócił, Pamięta o świecie. Podróżny w l821 roku wracał z Mołdawii na Jazłowiec. Już na milę przed Jazłowcem wywrócił się z powozem z Czortkowskiey góry, Z tamtąd iechał na wschód, kręta droga zwróciła go ku północy, i miedzami przeciskał się potem na zachód, aż pod Jazłowcem stanął. Na zachód ku wodom Dniestrzańskim wyrzyna się ogromny ząb góry spadzistey, którey korzeń rozwiera się ku północy, i kształci przepaść przechodzącą może trzykroć wysokość wieży Sto krzyzkiey w Warszawie. W tey przepaści obustronnie stygną chatki Jazłowieckie, bo tylko południowe letnie słońce ie ogrzewa. Nad przepaścią na górze dumo czarny zamek, czem był Jazłowiec dawniey; a czero teraz. Po prze niego, spuszcza podróżnych droga po nad przepaść. Podróżny z 1821 roku, upomniany Czortkowskim wywrotem, wysiadł, i idąc pieszo napotkał młodzieńca strojnie ubranego, i w ojczystym języku o coś go nawiasem zapytał. Młodzieniec spoyrzał, odwrócił się i odszedł. Przekleństwo Boże—, tu i ięzyk zaginął, M. S. TĘSKNOTA. ( Sonet.) Wyszła Z powicia róża niewinna i cicha , I iui zalotnem okiem śledzi tulipana, I na każdy wrZok iego kratą wdzięków zlana, Kryie się w rąbek przed nim . ...i do niego wzdycha. Tak młodzian co z miłości zaczerpnął kielicha,1 Po samotnych pustyniach błąka się od rana, Każda roskosz dla niego smutkiem iest zmazana, I nigdy łza na iego licach nie usycha; Wyobraźnia mu cuda niebieskie utwarza, I niesie duszę iego w rayskich swobód wrota ; Raz chce ślubie kochankę przy stopniach ołtarza, Znów tytko kochać pragnie, a czarna tęsknota Owiia przędzą śmierci wrzeciono żywota, I dopiero w mogile te ognie umarza. S.D. NOC. £ Sonet.) Skonało dzienne światło, nieba krąg miedziany, Zapalał światła, które gasły i wstawały, Dźwigam w potopie piasków krok móy ociężały, IF oddali tylko błędne bieleią kurhany. I wóz zniknął, pagórka piersiami odziany... I milczenie ... i słychać dech wietrzyka mały, A głos móy, który piersi żelazne wydały, Ginie bez odpowiedzi, echem podrzeiniany. Więc siądę na tym głazie, oprę się na dłoni, fiiechay mię sen anielskiramieniem osłoni. Łub raz ieszcze kamiennych wezwę towarzyszy! Lecz próżno ...głosu smutku nie poznaią oni, Skargi moie wiatr niesie i niebo ie słyszy, Ach! śmierć musi bydź słodszą odgrobowey ciszy. Tenże. PSZCZÓŁKA. (Bayka.) Ż przyiacłoimi wśród rodziny Pędził ch wile pracowicie fObywatelskiemi czyny Pierzchliwe odznaczał życie Bliźniemu — przytułek chować, Jegopotrzebom zabiegać, IVspólnemu dobru — ulegać, Wszystkich — zarówno miłować, Gnuśnćm pogardzać próżniactwem —1 Brzydzić się chytrem matactwem — Tiaylichsze niemiiać ziółka ; Skonem bronić od napaści, Matkę swoia i swe wtaści; Komuż nie przypomni Pszczółka, W tym obrazie skreślonego Patryotę— cnotliwego ? — A. K. Batowskh ŚLIMAK. (Bayka.) Bezprzyiaciót — bez rodziny, Oboiętne trawić życie, W przestrachu z lada przyczyny Tulić się w własne okrycie ; Siebie miłować bez granic, Sobą zalegać dom cały: Byleby nas nietykały Bliźniego troski mieć za nic; Cechować zgubne swe kroki Siadem nieczysteyposoki Kaymitszym kwiatkiem potrząsać Całować chytrze, czy kąsać, Trupieć smętnie więźniem w domu, Nie przypomniż Ślimak komu — W tym obrazie skreślonego Samoluba— obrzydłego! — Tenże, Odpowiedź na Recenzyą słownika hebrayskiego, służąca razem za Czwarty Artykuł (1) o przekładzie babilońskiego Talmudu, przez L. A. Chiarini. OGŁOSZONA niedawno, w namiętnym i nieprzyjaznym duchu pisana Recenzya mego słownika hebrayskiego, w którćy kilku adeptów Synagogi usiłują wykazać dziewięćset błędów iakoby w tymże słowniku odkrytych, daie mi powód do umieszczenia ninieyszego Artykułu. Nie iest to prosta odpowiedź, na tę nową i nieostatnią zapewne ze strony moich przeciwników napaść, od którey bronić się nie mam żadney potrzeby, ale raczey stanowcze moie oświadczenie, z powodu przekładania Talmudu w obecnym stanie rzeczy nieuchronne, a któreby późniey zawsze nastąpić musiało. O słowniku zaś moim tyle tylko tu wspomnę, ile tego wymaga sprawa poruczoney mi pracy. Dobroć i słuszność tey sprawy nabiera u mnie coraz większey oczywistości i coraz mocniey ku sobie przywiązuje, w miarę iak wychodzą naiaw coraz inne, nieprawe sposoby, na zniweczenie spodziewanych zićy dokonania skutków wymierzone. Nie żywię żadnćy w sobie zawziętości, nieniam nayinnieyszey niechęci do ludu izraelskiego — a ieżeli wniczem nie myślę ustąpić kroku obłudnym iego przewładcom, czynię to dla tego, że oni zdaią się chcieć mię wyłączyć z uczestnictwa (1) Poprzedzaiące trzy artykuły byty iuż przez X. Chiariniego w innych pismach ogłoszone: lszy w Dzienniku Warsz. z kwietnia 1826; 2 gi. tamże z kwietnia, 1827. 3ci tamże w zeszytach z Lipca, Sierpnia i Września 1829. w doprowadzaniu żydów do szukania własnego ich dobra nie gdzieindziey iak w powszechney i spólney wszystkim ludziom pomyślności. — Nie ieden to ani dway przeciwnicy występuią na mnie wszranki, iak by to wmówić chcieli; iest ich tylu może, ilu bywało rycerzy stołu okrągłego w średnich wiekach: niech mi iednak pozwolą wyznać, ze liczba ta bynaymniey mię nie zastrasza. Zaczynam od krótkiego wyjaśnienia rzeczy, którą przeciwnikom moim wypadało zawikłać i zaćmić, oby łatwiey im przyszło natworzyć tyle mniemanych błędów ile im się podobało, i przy każdym niemal pomawiać mię o fałsz, o nierozwagę, o nieumieiętność, a nawet, prob dii! o niedowiarstwo. W przedmowie do mego słownika powiedziano, że go układałem podług Rosenmüllera, którego treściwy dykcyonarz hebraysko-łaciński uznałem za nayprzydatnieyszy do uzupełnienia poprzednio wydaney przezemnie Grammatyki hebrayskiey. Oto są słowa teyze przedmowy. ,,Za wzór układu służyło nam dzieło: Vocabularium oeteris testamenti hebraeo-chaldaicum . Ernesta Fryderyka Rosenmüllera, zalecone krótkością i porządkiem dla poczynających naystosownieyszym.” Recenzenci mego słownika przyznaią żem uczynił to przyrzeczenie, lecz zarzucają mi, zem się z niego nieuiścił, i zem postępował krok w krok za wielkim hebraysko-niemieckim słownikiem Geseniusza. Ustanowiwszy raz ten zarzut bezzasadny, lecz nader sprzyjający ich zamiarowi, porównywaią następnie moie dzieło ze słownikiem Geseniusza, wypisuią lekkie różnice lub odcienie znaczeń, tudzież konieczne w skróconym słowniku opuszczenia, i te okrzyknąwszy za błędy, liczą ie na móy karb, chociaż mam sobie za chlubę podzielać mniemane te błędy ze znakomitym Rosenmüllerem, który nauką swoią o tyle przewyższa biegłość mędrców Synagogi, o ile blask prawdziwey gwiazdy nieba świetniejszy iest nad połysk wymalowaney na sklepieniu starej świątyni. Az nadto słuszne mam prawo stać przy tćm, źem w układzie słownika postępował nieinaczej iak w przedmowie wyraziłem. Bo naprzód brzydzę się wszelkim fałszem i podeyściem, i uważam za ostatnią nikczemność zwodzenie publiczności; —powtóre że błahy z siebie zamiar ukrycia Geseniusza pod nazwiskiem Rosenmüllera, bez żadnego w tćm celu i powodu, byłby naywiększą śmiesznością i nięrozsądkiem; potrzecie że układaiąc moią książkę, podług słownika Rosenmüllera wcalem go nie przeistoczył, o czem każdy, kto ledwie umie czytać łacinę obok polszczyzny, może łatwo się przekonać, i sprawdzić to, com powiedział w przedmowie, i co tu na nowo powtórzyłem. Recenzenci w osobliwszym zostaią błędzie, sądząc że na odparcie ich zarzutów powinienbym wdać się z nimi w długą rozprawę i szczegółowy rozbiór. — Bynaymniej—Dosyć mi tylko ostrzedz tych, którymby chciało się zayrzeć do pisemka recenzentów, aby raczyli pamiętać, żem szedł za Rosenmüllerem, a nie za Geseniuszem, mimo uporne, lecz fałszywe i bezzasadne twierdzenie moich przeciwników. — Możeż bowiem fałsz zamienić się w prawdę przez to, że go dziewięćset razy śmiał kto iawnie i głośno powtórzyć? Przemiana taka zdaie mi się być trudnieyszą ieszcze niż tworzenie ex nihilo. Dla przekonania wszakże tych, co nie umieią po hebraysku, lub nie maią pod ręką słownika Rosenmüllera, iż twierdzenie moie nie iest płonnem, kiedy recenzyą mego słownika nazwę nieprzerwanym szeregiem błahych zarzutów i potwarczych zmyśleń, wypisuię tu kilka przykładów, przywodząc text oryginału, przekład polski w moim słowniku, i recenzyą miłośnika litteratury (1). Zaiste przez szlachetność tylko zachowam ten sam porządek w przywodzeniu, iakim szli moi recenzenci, bez wybierania tu i owdzie iawnych dowodów ich nieuctwa i złey wiary. Nie zapuszczę się daleko z nimi w uroienia i obelgi, niemaiąc czasu na stracenie (2). Recenzyą moich przeciwników wcale mię nie obchodzi ani zastanawia; podziękowałbym przecież każdemu, ktoby się podjął przełożyć to pisemko po niemiecku lub po francuzku, dla przekonania się po czyiey stronie prawda i znaiomość rzeczy. Naznaczam literą a słownik Rosenmüllera, literą b móy słownik, literą c recenzyą miłośnika litteratury. a. Ev (Ch. Jbba, Jnba) viror, fructus. b. Ev (Ch. Jbba Jnba) zieloność, owoc. c. Ev, zieloność, owoc. ,,Więc na początku zaraz Autor nie dotrzymuie daney w przedmowie obietnicy; opuścił wyrazu tego pierwotnik, który podług Lexikografów, szczególniey Kimchi i Geseniusza iest Avav.” (1) Autorowie tey recenzyi ukryli się pod zbiorowym nazwiskiem Miłośnika Litteratury. (2) Jeżeli recenzentom podoba się daley ciągnąć ze mną rozbiór i porównanie mego słownika gotów iestem to uczynić na umówionem posiedzieniu, lecz z warunkiem że przywrócą rzetelny stan kwestyi, którą zmienili i zamieszali podstawieniem Geseniusza na mieysce Rosenmüllera. Gdyby wszyscy za głębokich znawców uchodzić chcący, znali przynaymniey skład własnego gardła, ięzyk swóy i wargi, wiedzieliby, Se człowiek pierwey musi wymowie av, ev, nim wymówi avav, ze zatem wbrew twierdzeniu wszystkich na świecie lexikografów av, ev, iest pierwotnikiem wyrazu avav, a nie na odwrót. Trzymałem się więc tu prawidła wskazanego i w przedmowie i zdrowym rozsądkiem, to iest, że wyraz niezłożony nie może pochodzić od złożonego i po nim następować. Pokaźnie się więc zaraz na początku, żem szedł za Rosenmüllerem nie za Geseniuszem. a. Aviv, arista; it. nomen et mensis et loci. b. Aviv, m. kłos, i nazwisko miesiąca i mieysca. (Ch. avav, wczesny owoc wydał) c. Aviv kłos i nazwisko miesiąca i mieysca. „Tu autor kilka popełnił uchybień.” Uchybienia te, zdaniem recenzentów moich, popełnione są w tem, żem nie dodał, któremu miesiącowi w roku odpowiada miesiąc Aviv, i żem powinien był dodać Tel przed wyrazem Aviv, uważanym za nazwisko mieysca. — Zarzut ten ściąga się równie do Rosenmüllera iak i do mnie, wiernie za nim idącego. Odpieram go, za siebie i za Rosenmüllera, mówiąc: że pora roku (w Palestynie,) którey odpowiada wyraz Aviv, iako nazwisko miesiąca, w samem znaczeniu kłos i w mocy iego pierwotnika wczesny owoc wydał, dostatecznie iest iuż wskazana. Opuszczenie mniemane wyrazu Tel, w oczach Rosenmüllera i prawdziwych znawców Języka hebrayskiego, wykaże błahość zarzutu wynikłego z niewiadomości sposobu, iakim się układaią słowniki, podciągaiące wszystko pod właściwe pierwotniki i wymagaiące po czytelniku cokolwiek rozeznania i usposobienia. a. Abimelek (pater regis) titulus regum Philistinorum. b. Abimelek (Oyciec króla), tytuł królów Filistyńskich. c. Abimelek tytuł królów Filistyńskich ,, Czy autor nie wiedział o tem, że ten wyraz iest także imieniem własnem osób prywatnych?” Wiedział, i bardzo dobrze; ale dzielił tu zupełnie zdanie Rosenmüllera, że słownikarzom nie wypada w to wchodzić czy podobało się osobom prywatnym przywdziewać szatę cnoty i zdobić się blaskiem gwiazdy, przywłaszczając sobie wielkie imię. Rzecz tu idzie o tytuł, nie zaś o imię własne; idzie o znaczenie wyrazu, które w nawiasie umieściłem, zgodnie z z tem com powiedział raz na zawsze w przedmowie, a które recenzentom podobało się wypuścić.— a. Avir, et abbir, robustus, fortis, potens, heros, nobilis, summus. b. Avir, abbir, silny, mocny, możny, potężny, bohater, szlachetny, naywyższy. c. Avir. ,,Tu znowu wbrew przyrzeczeniu swojemu opuścił autor pierwotnik, który iest Avar." W Słowniku moim idąc za Rosenmüllerem, dodawałem pierwotniki tym tylko wyrazom, od których trudniey byłoby uczniom trafić na nie. W przywiedzionym przypadku zaczynający uczyć się hebrayszczyzny, nie więcey potrzebuie mozołu i wysilenia, aby trafić mógł na avar, pierwotnik wyrazu avir, ile trzeba biegłym być w łacinie na domyślenie się że atnas pochodzi od atno. Po tem znać głęboką naukę moich recenzentów, chcących podobnemi drobnostkami zapełniać słowniki, i podobne opuszczenia poczytywać mi za błędy. a. Avak Hithp. sese convolvit et sursum elevavit. b. Avak II. zwinął się i podniósł się do góry (p. Ar. baak). c. Avak. H. «(to skrócenie znaczy Forma Hiphil), nie zgadza się z prawdą bo słowo to znayduie się tylko w formie Hitphael, w mieysce którey autor używa wszędzie abbrewiacyi Hith.» Otóż znowu błąd, i co za błąd? co za herezya? — Błąd wszakże ten, równie iak wszystkie iemu podobne, nad któremi recenzenci szeroko się rozwodzą, nie do mnie należy; wina to iest składacza (zecera), który aby nie łamać zbyt mozolnie układanych wierszy, z powodu nierówności czcionek hebrayskich z polskiemi, odrzucał przy korrekcie litery zdaiące się mu niepotrzebriemi, niechcąc żadną miarą poprawiać ważnieyszych nawet myłek, niż wytknięty tu błąd. Zamilczeć tu nie wypada, iż zecerem tym był żyd, którego zmuszony byłem przyiąć. a. Aval luxit. b. Aval żałował, w żałobie był, opłakiwał, trapił się. c. Aval «przy tem słowie brakuie całkiem formy Hiphil i Hithpael.... » Pytam się recenzentów, co znaczy słowo aval w formie Hiphil? żałował, a w formie Hithpael? także żałował. Więc podług nich wypadało powtórzyć trzy razy żałował, dla pokazania, że umiem układać słownik, Rosenmüller znalazł to niepotrzebnem i ia także byłem iego zdania. Oba układaliśmy dykcyonarze dla znaiących iuż cokolwiek gramatykę, a nie dla recenzentów, którzy bez niey w całym biegu swoich nauk umieli się obeyść. a. Abrek vox Aegypt. inclinate contra! I. Abrek (wyr. Egip.) schylcie głowę! c. .Abrek Wyraz ten wedle Etymologii Hebr. zna czy padać na kolana.... Wyrażenie to znayduie się raz tylko w biblii, włożone w usta Egipcyan idących przed wozem tryumfalnym Józefa, i wołaiących do zgromadzonegoludu abrek! chylcie się przed nim (Gen. XLI. 43). Uczony Jabłoński, La Croze, Aquila, Origenes, Forster, i inni pierwszego rzędu wykładacze, rozumieią że to iest wyraz egipski, wiedząc dobrze, że pospolita mowa ludu egipskiego nie była hebrayską. Recenzenci moi przeciwnego będąc zdania, daią tern samem wysokie mniemanie o wielkiey biegłości swoiey w starożytnościach wschodu. .Nie póydę iuż daley za nimi, czuiąc się nieudolnym do korzystania z ich światła i nauki. To com dotąd przytoczył, wystarcza do przekonania: naprzód, że zarzucane mi uchybienia i błędy pochodzą iedynie ztąd, iż recenzenci koniecznie uparli się porównywać moie dzieło ze Słownikiem Geseniusza, zamiast ie sprawdzać z dykcyonarzem Rosenmüllera (1) Ostatniey zaś roboty ani mogli ani chcieli (1) Zdaniem recenzentów, wyraźnym dowodem żem się trzymał Geseniusza a nie Rosenmüllera, ma bydź wyraz eder wytłumaczony u mnie po polsku przez obszerność; płaszcz. Pierwsze znaczenie, powiadają, iest dziwaczne; odgadliśmy tego przyczynę Geseniusz oddaie ten wyraz hebrayski, przez ein weiter Mantel; sobie zadawać. Nie mogli, bo synagoga nie była nigdy przybytkiem muz łacińskich. Nie chcieli, bo im trzeba było koniecznie wystąpić z pisemkiem. powlóre, niedowodniey nie wykazuie ubóstwa grammatycznycb wiadomości u recenzentów moich, iak wytykane przez nich opuszczenia i braki form słownych. W moiey książce (1). Jako bowiem pierwotniki są głównym przedmiotem słowników, tak przeciwnie formy będąc wyłączną dziedziną grammatyk, wtedy tylko przywodzą się w pierwszych, kiedy mocno cieniuią znaczenia wyrazów, lub kiedy są osobliwościami i odstępują od zwyczaynych prawideł (anomalia). Wiedzieć też potrzeba, źe słownik móy drukowałem po wydaniu pierwey grammatyki, iako iey dopełnienie, i ze nie powinienem był powtarzać w drugiey części mego dzieła, com w pierwszej iuź wyłożył. potrzecie, co do zarzuconych mi uchybień w punktacyi (2), wiadomo że w tym względzie biblia zawiera w sobie często odstąpienia od powszechnie przyjętych prawideł i niezgodności, które uświęcone zostały przez Massoretów. Lecz słownikarze, i grammatycy kłaść powinni punkta samogłoskowe podług stałych i powszechnych autor nie zrozumiawszy go przetlómaczyl weiter przez obszerność, a Mantel przez płaszcz.«—Cóż mam odpowiedzieć na tak błahy zarzut! Wypisze tu jeszcze raz stewa Rosenmüllera: Eder, amplitudo, (obszerność), item pallium (płaszcz). Oba te znaczenia odpowiadają doskonale wewnętrzney mocy wyrazu hebrayskiego. 0) Podobnych braków i opuszczeń przywidzianych naliczyli recenzenci przeszło pięćset. (2) Takich uchybień mniemanych, recenzenci upatrzyli przeszło trzysta. Niedziw więc że naliczyli aż 900 błędów, między któremi ledwie 17 ulega sporności zdaniem samych krytyków. prawideł punktacyi, nie zaś trzymać się wnićy owych odstąpień, iakie weszły do rękopismów i ksiąg przed wydoskonaleniem systematu Massoretów. poczwarte nakoniec, pomyłki drukarskie w moim słowniku, częścią musiały hydź nieuchronne, iako w dziele niezbyt łatwem do ułożenia, a nader trudnem u nas do wydrukowania, częścią są owocem uporu zecera żyda. Obaczmy teraz na iakich to zasadach gruntuiąc się mędrcy synagogi, pomawiają mnie o niedowiarstwo. Utrzymuią oni, że opuściłem znaczenie stworzyć pod pierwotnikiem bara, i gorszą się ztąd, że tłumacząc wyraz hebrayski malak przez poseł, posłaniec, nie dodałem anioł. Zkąd wypada prosty u nich wniosek, albo iak się im podobało wysłowić, cierpki zarzut, ze uchybienia te zakrawaią na niedowiarstwo (autora) względem stworzenia świata z nicości i istnienia aniołów. Odpowiadam co do pierwotnika bara, że ten w żadnym ięzyku wschodnim nie zawiera w sobie znaczenia stworzyć, ale wyraźnie znaczy nadać postać bezkształtney massie, ukształcić, okrzesać, ociosać, (degrossir, ebaucher une masse informe). Na poparcie tego przytaczam co o tym pierwotniku mówią Scheidius, Schultens i inni znakomitsi wykładacze: Pierwotnik bara znaczy 1. caedere, hauen, aufhauen, hakken, t. i. rąbać, rozcinać, przerzynać (patrz Jos. XVII. 15 i 18 Ezech. XXIII. 47). Znaczy 2. dedolare exasciare., bchauen (mit der Zimnieraxt) t. i. ociosać, okrzesać, obrobić siekierą lub ostrem narzędziem iakiern, a ztąd fabricari, wyrabiać, budować (patrz Ezech. XXI 19 lub 24). Znaczy nakoniec 3. facere, forrnare, machen, bilclen t. i. zdziałać, zrobić, ukształtować (patrz Gen. II. 4. 7. Jes. XLIII. 7 (1). Podług tego pierwszy wiersz biblii wyraża myśl prawdziwie filozoficzną: Na początku rzeczy, t. i. po wyprowadzeniu zamętu (chaos) z nicości, Bóg zaiął się odłączaniem z massy bezkształtney żywiołów maiących służyć do ukształcenia niebios i ziemi, iako dwóch ostatnich ogniw stworzenia. —Tenże sani wiersz synagoga wykłada tak: Dla żydów Bóg stworzył niebo i ziemię (obacz Raschi).— Przyimuię więc i wierzę w dogmat stworzenia, lecz na ostatni wykład żadną miarą zgodzić się nie mogę, i spodziewani się, że z tego powodu nikt mnie o niedowiarstwo posądzać nie ma prawa i nie będzie. Co do wyrazu hebrayskiego małak, komuż niewiadomo że wyraz polski anioł pochodzi z greckiego angelos, i że ten ostatni nie znaczy co innego iak poseł, posłaniec. Ztąd, aniołowie nie są czem innem iak posłańcami nieba, a posłańcy nieba są aniołami, we wszystkich ięzykach całego świata; przyimuię więc także i wierzę w bytność aniołów, ale nie mogę dosyć (1) Biblia przeto używa słowa bara na wyrażenie czynności rąbania drzewa, obrabiania kamieni, utworzenia człowieka. Sądzę zaś, iż kto rąbie drzewo lub ociosuie kamień, nie stwarza przez to ani drzewa ani kamienia—i ktoby chciał utrzymywać, że Bóg. stworzył człowieka ex nihilo, przeciwilby się textowi pisma świętego, które nas zapewnia, że Bóg ukształcił, ulepił człowieka (jatsar), z prochu ziemi (Gen. ił. 7). Zwracamy tu ieazrze uwagę, że wyrażenie Bóg stworzył (bara) niebo i ziemię, (Gen. I. 1.) wysłowione iest niżey przez Bóg uczynił (asa, fecit) niebo i ziemię (Gen, 11. 4). uwielbiać głębokiey nauki i przenikłości moich recenzentów. (1) Ze wszystkiego co się tu powiedziało, naturalny oczywisty wypada wniosek, że powodu do iawney niechęci i oburzenia, z iakiemi rycerze synagogi na mnie powstaią, nie należy szukać w moim słowniku hebrayskim, ale w przedsięwziętym tłómaczeniu Talmudu, nad którem iuż od znacznego czasu pracuię. Oprócz złey wiary i chęci spotwarzenia (2), która się naywyraźniey przebiia w każdym niemal wierszu recensyi fałszywego miłośnika literatury, wymienię tu trzy niezaprzeczone dowody, że w pisemku tćm (1) Rzecz iasna, że kto przyimuie stworzenie ex nihilo i bytność aniołów, wierzy także w Boga, stwórcę wszech rzeczy. Jeżeli zaś obiaśniam wyraz Jehowa przez Bóg narodowy, nie móy to błąd, ale wina samychże żydów, którzy byli i są takiego dotąd mniemania. Bogoboyni przeciwnicy moi nie śmieią wymawiać świętego wyrazu przez uszanowanie, zdeptawszy cześć i uwielbienie należne prawdzie. Dwie rzeczy zupełnie sprzeczne i pogodzić się niemogące. (2) Przywodzę tu ieden z kilkuset przykładów złey wiary i razem błahey złośliwości. Obiaśniaiąc imię własne Miriam (eorum rebellio), napisałem rokosz ich. Zecer zrobił z tego rozkosz ich wtrąciwszy literę z. Recenzenci licząc mi to za błąd, chociaż z wyrazów sąsiednich i z samey nawet pisowni polskiey widać tu oczywistą mylkę drukarską, zapytuią się w ten sposób; Czy u naszego autora powstanie czyli rokosz iest rozkoszą! Niech sie autor strzeże podobnych pomystów i zmian. Gdyby logika była siostrą potwarzy, należałoby owszem wnieść ztąd, że autor robiący podobne zmiany przekłada i woli roskosz nad rokosz. Lecz że recenzenci opacznie wnioskuią, muszę im powiedzieć, że nauczka ich abym się strzegł podobnych zmian, nie stosuie się wcale do mnie, ale do żyda zecera, który ten tak srogo mi zarzucany błąd popełnił. ukrywa się baterya usypana przez synagogę przeciwko przekładowi Talmudu. I tak: 1. Słownik móy wyszedł z druku na początku zeszłego 1829 roku, tak, że między wydaniem iego na widok a ukazaniem się recenzyi rok cały dobrze upłynął. Gdyby więc miłość powszechnego dobra iedynie ożywiała recenzentów, iak się z tem odzywaią, niezawodnie wzięliby się zaraz do dzieła i dokonaliby ie z większym pośpiechem, zwłaszcza iż mieli zamiar iak się z faktu ich pokazuie, sklecić tylko ramotę uwag takich, iako: to niewłaściwie, niewiernie przetłómaczono, tego brak, to opuszczono, to inaczey bydź powinno, i z obelg, na które nie trzeba łamać głowy i natężać wynalazczey siły umysłu. 2. Recenzya ta ukazała się wtedy właśnie, kiedy iey autorowie, przewiduiąc że rękopism tłumaczenia Talmudu wkrótce ma bydź złożony w ręce Rządu, pochlebiali sobie że zostaną wezwani, iako znawcy do iego rozpoznania i osądzenia. Było więc dla nich ważną i roztropną rzeczą przygotować wcześnie umysły do przyięcia nieubłaganego ich wyroku o wartości tey pracy, i zadać iey cios ostatni z ręki jakiegokolwiek rabina, mędrca i rycerza synagogi. 3. Nakoniec, recenzya ta iest płodem tey samey przewrotności i przebiegów do iakich statecznie udawali się przeciwnicy przekładu Talmudu, w miarę iak przedsięwzięcie to brało obrót pomyślnieyszy lub upadało. I tak, od ogłoszenia pierwszego artykułu mego o potrzebie wytłómaczenia Talmudu, czyli zbioru nauk żydowskich, synagoga natychmiast zaczęła rozsiewać i troskliwie wpaiać w umysły sprzyiaiące temu przedsięwzięciu, «że przekład iest tylko czczem uroieniem; że Talmud nie da się nigdy przełożyć; że niesłusznie iest okrzyczany i posądzany o szkodliwe dążenie swoich nauk i przepisów, gdy owszem iest jedną z naymoralnieyszych ksiąg, i zaleca się wyrozumiałością ku wyznawcom innych religii.» —- Późniey widząc, że ten podstęp im się nie powiódł, udali się do innego całkiem przeciwnego, starając się wmówić: «że Talmud zbyt iest niemoralny i nienawistny ku chrześcianom, aby ci mogli zezwolić na iego przekład.» — A gdy i ten bezskutecznym się okazał, i proiekt przetłómaczenia Talmudu przyięty został, chwycili się niedawno inney drogi, utrzymując: ze przekład, ten, niepodobny naprzód do wykonania, szkodliwy potem i niegodzien zrobienia, był iuz wielokrotnie uskuteczniony w kilku ięzykach europeyskich. — Dzisiay nareszcie, widząc że i ten wybieg na nic się im nie przydał, widząc że przekład Talmudu codzień postępuje, gotuiąc się do ostatecznego o nim zawyrokowania, głoszą śmiało że nieumiem po hebraysku, dla wyprowadzenia ztąd oczywistego wniosku, iż tem bardziey nie rozumiem talmudycznego ięzyka. Zbyt daleki iestem, abym ostatni ten cios synagogi na dobicie mię wymierzony, za fatalny dla siebie uważał. Całe złe, iakie mógł nu wyrządzić, kończy się na tern, że daie mi sposobność uroczyście tu oświadczyć: «Iż nigdy nie uznam żadnego żyda ani przechrzty (neofity) iakiego bądź kraiu i narodu za właściwych i bezstronnych sędziów mego tłumaczenia Talmudu.» A to dla następujących powodów: Naprzód Filologią hebrayska w szkołach żydowskich ma dążenie całkiem opaczne i wprost przeciwne temu iakie wzięła od kilku wieków u chrześcian. Rabini przywodzą wszystko do tradycyi czyli do podań swoich uczycielów ; filologowie chrześciańscy idą za postępem odkryć i światła swoich uczonych; pierwsi objaśniaią swoie pomniki według Talmudu; drudzy według ducha nauki starożytności. Albo wyraźniey, żydzi Staraią się różne miejsca w xięgach religijnych brać w lakiem znaczeniu, iakie do nich doktorom synagogi podobało się podług swoich widoków przywiązać; uczeni zaś chrześciańscy w tłómaczeniach swoich maią na celu zawsze samo tylko pierwotne znaczenie, iakie autor w texcie wyraził. Słowem, wszystko iest nieruchome i wsteczne u żydów, a wszystko postępowe w prawdziwćm świetle u chrześcian. Ztąd to pochodzi, że chrześcianie w wykładzie biblii odłączają się i różnią całkiem od żydów, począwszy od pierwszego wiersza aż do ostatniego. W dowód czego powołuiemy się na wykład iey w kommentarzu Raszi, który przecie u wszystkich prawie żydów europejskich uchodzi za dzieło klassyczne. Co powiedziano o biblii, to rozciąga się i do Talmudu, i właśnie dla tych samych przyczyn. Kto zamyśla tłómaczyć Talmud, nie powinien przestawać na tent co w nim znayduią i widzą Rabini, ale śledzić i wyświecać co istotnie autorowie i wydawcy iego chcieli, aby w nim znaleziono, to iest co chcieli w nim powiedzieć. Ztąd pokazuie się dowodnie że: talmudyści nasi niezdatni są na sędziów i nie mogą należycie wyrokować o przekładzie Talmudu przez chrześcian dokonanym. Powtóre, wszystko co chrześciańscy filologowie pisali dotąd o duchu praw moyżeszowych, o treści i dążeniu Talmudu, naymocniey oburzało na nich umysły namiętnych uczycielów synagogi, których nienawisnym wyrokom spólczesność może pobłażała , ale które potomność zmuszona była iawnie odwołać. Michaelis znalazł między żydami przeciwników, którzy w zarozumiałości swoiey wyśmiewali iego naukę, a przecież do dziś dnia żydzi nie maią nic takiego w swoiey literaturze coby się mogło porównać z iego dziełem, znanem pod nazwiskiem Prawo Moyzesza. Co dowodzi, że duch szyderstwa i nauka nie zawsze mieszkają pod iednym dachem. — Eisenmenger odsłonił zgubne dążenie Talmudu, i spotkał zawziętych przeciwników między wielą mędrcami żydowizmu, którym podobało się obwołać dzieło iego za magazyn potwarzy i kłamstw; iednakowoż dzieło Eisenmengera zostało dla nas pomnikiem głębokiey nauki i zdrowey krytyki, a tłómaczone przez niego wyiątki z Talmudu noszą cechę wierności w niczem nieposzlakowanej, zdaniem sławnego Tychsena niezaprzeczonego znawcy w tym przedmiocie. I ztąd znowu się pokazuie iak nie można polegać na zdaniu żydów w tem co chrześcianie piszą o ich prawach. Wreszcie co usunąć może wszelką wątpliwość o prawdzie moich twierdzeń iest: Potrzecie, że religią zabrania żydom wyraźnie i naysurowiey wyjawiać chrześcianom taiemnice ich wiary i nauk. Wszyscy przestępuiący ten zakaz uważani są za przeniewierców, zostaią pod klątwą i stosownie są karani, iak to z różnych mieysc Talmudu okazuje się. A ponieważ to wszystko iest prawdą dowiedzioną i niepodlegaiącą żadnym zaprzeczeniom, rozumiem iż nikomu nie wyda się to rzeczą dziwną, kiedy nie zgadzam się, aby sąd o moim przekładzie Talmudu odbywał się przed trybunałem fanatyzmu. Jeżeli zaś równie odmawiam tego sądu neofitom, niech raczą wiedzieć iż to czynię nie z powątpiewania O szczerości ich nawrócenia, ale iedynie dla tego, źe niesądzę aby można było wpływ edukacyi, zaczętey i ukończoney w szkołach rabinów, zniszczyć w iedney chwili przez samą zmianę religii. Słowem, w rzeczy która mnie tak mocno obchodzi, i w którey idzie o dobro publiczne, nie przystanę i nie dozwolę, aby doktorowie synagogi prowadzili mnie, iak przysłowie niesie, od Heroda do Piłata, i od Kaifasza do Anasza. Pracuię dla nieżydów i przez nieżydów chcę bydź sądzonym.— Na dowód zaś, iż bynaymniey niemyślę unikać i uwalniać się od rozpoznania i sądu, lecz że owszem pragnę całey iego surowości, byle ten sąd mógł wyrokować bezstronnie i sprawiedliwie, odwołuię się do zdania Rosenmüllera, Geseniusza, Sylvestra de Sacy, którzy co do nauki i biegłości w ięzykach i starożytnościach wschodu, staną zapewne za trzy naymniej legie Rabinów. (1) (1) W następującym zeszycie Pamiętnika umieszczony będzie rozbiór L. A. Chiarinicgo dzieła Theorie de Judaisme w Paryżu w 2 tomach wydanego, w którćm znayduie się rozwinięcie autora widoków o żydach i naukach Talmudu. ROZMAITOŚCI. Posiedzenie publiczne Królewskiego Towarzystwa Przyiaciót Nauk. ODBYŁO się tó posiedzenie d. 30 Kwietnia. Zagaił ic Julian Ursyn NIEMCEWICZ, Prezes Towarzystwa, i skreśliwszy ogólny rys postępów nauk i umieiętności w kraiu, wyszczególnił prace członków na tygodniowych posiedzeniach czytane lub też drukiem ogłoszone; wspomniał o zmarłych w ciągu przeszłego roku członkach, wymienił nowoobranych, wyliczył celnieysze dary od różnych osób dla biblioteki i gabinetu towarzystwa uczynione, ogłosił zadania do nagród z funduszu 8000 złp. corocznie przez N. Pana dekretem z dnia Czerwca r. z. dozwolonego. Po Prezesie czytał na posiedzeniu Professor Uniwersytetu Mile D. M. o usiłowaniach dochodzenia nowemi doświadczeniami zmiany ciężkości, iakićy ulegaią ciała ziemskie w skutku attrakcyi ciał niebieskich i obrotu ziemi. — Xiąże JMc. Czartoryski Senator Wojewoda, pochwałę ś. p. Arcybiskupa Prymasa Woronicza.— Kamiński Ludwik, były pułkownik woysk polskich, wyiątki z Jerozolimy wyzwoloney swego przekładu. Nowoobrani członkowie towarzystwa. Z członków dawnieyszych policzeni zostali między czynnych: 1 Stern Abraham chlubnie znany z wynalazku machiny rachunkowey i wielu innych dowcipnych machin, o których były raporta działu umiejętności czyniące tym wynalazkom zaletę.— 2. Kurpiński Karol przybrany do Towarzystwa 1815 roku. Tygodnik muzyczny przez niego 1820 i 1821 roku wydawany, tudzież wykład systematyczny zasad muzyki na klawikord cenione powszechnie On kompozytorem celnieyszych oper narodowych. Na przybranych członków wezwani zostali: 1. Romuald Hube Dr. Prawa Prol. Uniw. Alexandryiskiego; wydawca z objaśnieniami pism Gaia, autor zasad prawa kryminalnego i rozprawy defurtis, ieden z wydawców Themidy Polskiey. — 2. Adolf Szuch znany z talentu w sztuce budowniczey. Doskonalił się on przez lat kilka za granicą i w stolicy sztuk pięknych za swoie architektoniczne plany medalem był zaszczycony. — 3. Jan Geizmer uczony i praktyczny agronom, dla wzorowego w maiątku swym gospodarstwa, chętnego udzielania swych wiadomości wszystkim do niego się udaiącym, powszechnie szacowany. Na członków korretpondentówi 1. Kamiński Ludwik były pułkownik woysk polskich, tłómacz celnieyszych dzieł Popa i innych pism poetów angielskich, zaymuiący się całkowitym przekładem Jerozolimy wyzwoloney Tassa. — 2. Wincenty Hipolit Gawarecki, Prokurator królewski przy trybunale woiewództwa płockiego, od lat wielu poświęcający się z gorliwością badaniom starożytności oyczystych. Pism iego dziewięć różnemi laty ogłoszonych, ztych iedno prawnicze a drugie w przedmiotach statystycznych i historycznych. — 3. Podczaszyński Piof. budownictwa w Uniwersytecie Wileńskim, autor ważnego i gruntownie napisanego dzieła: Początki architektury mogącego stanąć w równi zsławnieyszemi zagranicznemi dziełami o tym przedmiocie. — 4. Pstrokoński Antoni, reient archiwista dawnych akt w Sieradzu, zaymuiący się gorliwie mozolnem swćm powołaniem, tę pracę nadto pod względem naukowym ważną uczynić zamierza. Zbiera ciekawe materyały tyczące się praw i dzieiów polskich, i wszelkie starożytności historyą oyczystą obiaśnie mogące.—5. Konstanty hr. Tyzenhauz za przygotowanie następnych prac naukowych w rękopismach: a) Rozprawa o wielkich czworonożnych zwierzętach w Litwie. b) Opisanie ptaków polskich z rycinami, c) Uwagi myśliwego Litewskiego nad obyczajami dzikich zwierząt w Litwie. — 6. Stefan Zienowicz nauczyciel mineralogii i chemii w Liceum Wołyńskiem, autor kilku rękopismów we względzie tych nauk, i ważne czynił postrzeżenia geognostyczne nad Wołyniem i Podolem.— 7. Józef Korzeniowski nauczyciel literatury polskiej w temże Liceum, autor kursu poezyi, prób dramatycznych i innych poezyi oryginalnych. — Z pomiędzy nierodaków: 8. Żukowski poeta rossyiski, nauczyciel J. C. M. Następcy Tronu. — 9. Oikomonides radca szkół duchownych w państwie Rossyiskiem, członek Akademii Kiiowskiey, autor dzieła: oblizkiem powinowactw ie ięzyka sławiańsko-rossyiskiego z greckim w 3 tomach. —10. Fiszer de Waldheim Prof. zoologii w Uniw. Moskiewskim, członek wielu towarzystw uczonych, założyciel i dyrektor Towarzystwa badaczów natury, autor wielu dzieł.— 11. Campbel Tomasz, poeta, były Rektor Uniwersytetu Glasgowskiego, Prof. literatury angielskiej w Uniw. Londyńskim , autor historyi literatury angielskiej. —12. A. H. Heeren Prof historyi powszechnej w Getyndze, autor dzieł: o handlu starożytnych, o systemacie państw europeyskich i ich osad od odkrycia Ameryki.— 13. Karol de Rotteck, Prof. w Uniw. Fryburskim w Bryzgowii, autor wielce poważanego dzieła o historyi powszeclirtcy, w którem o dzieiacli Polski mówiąc, nie uwodzi się uprzedzeniami wielu cudzoziemskich pisarzy.—14. Baron de Ferrusac.— 15. Degerando.— 16. Thorwaldson. Obrani członkami honorowani: 1. Blumenbach twórca anatomii porównawczej, który sławnemu Cuvier drogę do tej nauki pokazał.— 2. Göthe. — 3. Chateaubriand, których prace genialne komuż w uczonym świecie nie są znaiome? Zadania do nagród przez TOw. P. N. ogłoszone. Zadanie 1. Wygotować dla ludu prostego książkę obeymuiącą naypierwsze i najpotrzebniejsze dla człowieka wiadomości chrzesciańskie i moralne. Książka ta, stylem prostym i do poięcia ludu zastosowanym pisana, zawierać ma: wykład naygłówniejszych obowiązków człowieka względem Boga, względem siebie samego, względem bliźnich, względem króla, wszelkiej zwierzchności i całego społeczeństwa. Ponieważ rzeczona książka obeymować powinna przykłady i powieści z pisma świętego wyięte, do uzupełnienia zalet dzieła pożądane są rysunki do rycin, iako zmysłowe obrazy głów nieyszych rzeczy w książce wykładanych.— Termin złożenia odpowiedni 31 Grudnia 1831 r. nagroda złp. 2,000. Zadanie 2. Zebrać, wyiaśnić i systematycznie uporządkować przepisy polskiego postępowania sądowego (procedury) karnego, poczynając od naydawniejszych czasów; oraz porównać ie z przepisami innych procedur teraz lub dawniey do kraiu wprowadzonych. W tem porównaniu autor postara się ocenić zalety i wady iednych i drugich, pod względem zastosowania do mieyscowych okoliczności, do teraźniejszych potrzeb i obyczaiów kraiowych. — Termin do 31 Grudnia 1833 r. nagroda zip. 4,000. Zadanie 3. Wzywa towarzystwo gorliwości rodaków do napisania: dzieiów narodu polskiego, w obiętości dwóch, trzech a naywięcey czterech tomów, ze względem na następujące uwagi: Byłoby zaletą pracy piszącego, gdyby iakowy widok lub szczegół dzieiów oyczystych, wybadał lub roziaśnił; ale do tego nie obowiązuie niniejsze zadanie: wymaga tylko, aby zabierający się do tej pracy, należycie się obznaymił z tem, co dotąd w dzieiach polskich krytycznie roziaśniono, aby dotychczasowe czy pojedynczych części, czy związku dzieiów zgłębienie, oraz rozmaite przyczyn i skutków rozważenie ocenił i do swoiego wykładu użył. Obeymuiąc zaś w swem dziele to wszystko, co wpływało na życie wewnętrzne, tudzież na zmiany polityczne narodu i państwa, od iego utworzenia się aż do r, 1795. unikać będzie natłoku mniej znaczących zdarzeń: a ściśle przestrzegaiąc prawdy i bezstronności rozkładem i stylem uczyni to dzieło zaymuiące w czytaniu.—Termin 31 Grudnia 1833 r. nagroda złp. 4,000. Zadanie 4. Każdy może mieć starodawne prawa polskie, które były w pospolitem użyciu, ponieważ są z dawna w Woluminach legum zebrane. Wydane tłómaczenia polskie naydawnieyszych statutów w Wilnie 1824 r oraz wkrótce wyiśdź maiący w oryginalnym ięzyku staraniem i pracą Jana Wincentego Bandtkie zbiór praw polskich z wieku czternastego i piętnastego aż do r. 1492 wyiaśniaią byt prowincyonalnych ustaw. Prócz tych pomników drukowanych można po różnych domach i archiwach znachodzić pisane akta, które obiaśniaią: iak mieyscowa praktyka obserwowała prowincyonalne przepisy i zwyczaie. Są to źródła historyczne ziemskich praw narodowych. Towarzystwo maiąc wzgląd na te źródła, żąda: aby z nich wyrozumieć i wyiaśnić od naydawnieyszych iak można czasów, różnicę prowincyonalnych praw: Małopolskich, Wielkopolskich i Mazowieckich; a ile można i innych temi trzemi prowineyami obiętych ziem albo woiewództw; a to w tych wszystkich warunkach, które pisane statuta ziemskie obeymuią, i wyiaśnić różnice form i zasad; wyiaśnić tych różnic początek i przyczyny, oraz zachodzące w nich od czasu do czasu odmiany; zwrócić naostatek uwagę na to, ile wpływać mogły na ogół prawodawstwa, iak się skojarzyły z ogólnemi przepisami i iak dalece ieden ogólny systemat utworzyły. —Termin do 30 Grudnia 1834 r. nagroda złp. 3,000. Zadanie 5. Lubo większa część prawd geometrycznych dowiedziona była sposobem syntetycznym, przecięż Z udoskonaleniem algiebry, a mianowicie rachunków różniczkowego i integralnego, powszechnie i nie bez powodu utwierdziło się zdanie: że iedynym przewodnikiem, wiodącym na drogę wynalazków w całey matematyce, a zatem i geometryi, iest rachunek.—Poźniey znakomici matematycy, mianowicie Carnot, Monge i inni, przykładem starożytnych, bez rachunku, wykryli mnóstwo uderzaiących własności ieometryi płaskiey i trzywymiarowey. W naszych czasach pozostali po nich uczniowie głębiey się zapuszczając, usiłowali stworzyć i zaprowadzić pewne i ogólne principia, zupełnie na pierwszych elementach oparte, któreby w badaniach i wynalazkach geometryi w zupełności algebrę lub rachunek wyższy zastąpić mogty. Towarzystwo Królewskie Przyjaciół Nauk pragnie, aby usposobieni do tego rodacy, poznawszy i zgłębiwszy należycie wszystkie te nowe principia, nadsyłali swoie rozprawy obeymuiące metafizykę wspomnionych dopiero principiów, trafne ich przystosowania, wykrycie nakonicc krytyczne stopnia zalet, iakie też principia mieć mogą względnie do metody przez geometrów analityków dotąd uźywanćy.— Termin 31 Grudnia 1832 r. nagroda złp. 2,000. Zadanie 6. Lubo towarzystwo wysoko ceni nowo odkryte ważne prawdy bez względu na to, czy z nich wypływaią zaraz lub nie, w społeczeństwie korzyści; z uwagi jednak na szczęśliwie rozszerzaiący się w kraiu przemysł, chcąc i z swoiey strony przyłożyć się do iego rozwinięcia, obrało następujące szczegółowe zadania z zastosowanych wiadomości do rolnictwa, rzemiosł i fabryk. Wiadomo iest, że przed właściwą wyprawą, wszelkie skóry zwierzchnie (baudrier, Oberleder) do których należą i siodlarskie, tudzież irchy i zamsze, bywaią odwlaszane i pęcznione (gonfle, geschwellt) za pomocą wapna. Ważnąby nader było rzeczą, tak dla nauki iako i dla przemysłu, wyśledzić i ściśle oznaczyć: 1. Jak działa chemiczne wapno, w drugiey tey nayważnicyszey, i zarazem nieprzyiemney i zdrowiu szkodliwey operacyi. 2. Jaki wywiera wpływ na wypadki garbarskie, czyli iest, i o ile szkodliwein to wapno, tak dla skóry samey, iako też dla operacyi następnych. 3. Czy się bez niego obejśdź nie można, a w razie przeciwnym, czemby korzystnie stosownie do położenia kraiu naszego, mogło bydź zastąpione. Wszystkie te szczegóły powinny bydź poparte doświadczeniami, których wypadki maią bydź przyłączone do rozprawy. — Termin do 31. Grudnia 1832 r. nagroda złp. 3,000. Rozprawy mogą bydź przesyłane w ięzyku polskim, niemieckim i francuzkim. Zadanie 7. Wyrabianie cukru z buraków zaczyna wchodzić do rzędu nayważnieyszych szczegółów wiejskiego przemysłu. Wytrwałość francuzkich techników, światłem chemii wspierana, rzecz tę w nowszych czasach iuż prawie z zupełnego wyratowała upadku, i postawiła na stopie, która w ich kraiu żadney nie każę mieć więcey obawy. Nowe zatem , wiele ponęty maiące źródło bogatey produkcyi, zdaie się otwierać ziemiaństwu w kraiach rolniczych. Wynalazek ten, może w naylepszey porze nastręcza się kraiowi naszemu, który na drodze przemysłu powetować sobie usiłuie to, co na odbycie płodów swoićy ziemi postradał. Światli rodacy zwrócili iuż nań swoię uwagę, a nieporównana gorliwość z iaką się niektórzy onemuz poświęcaią, aby go na oyczystą ziemię przenieść i kraiowi przyswoić, niemylną iest miarą ważności, iaką do niego przywiązuią. Rząd kraiowy, chętnie uzyczaiący swoiego wsparcia pożytecznym zaprowadzeniom, podobnież uznał iego dla naszego kraiu ważność, kiedy pierwszemu w królestwie polskiem tego rodzaiu zakładowi w Guzowie, nie szczędził swojej pomocy, pod warunkiem: aby wzorowo urządzony, służył za szkołę praktyczną do wyuczania krajowców na dyrektorów fabryk cukru z buraków. Lecz trudno zataić, nieiakie, a poważnemi nawet zdaniami popierane, w tey mierze powątpiewanie, które staie na przeszkodzie zjednaniu u nas powszechnego dla niey zaufania. Niepewność tę wznieca Jedynie przewidywana w naszym klimacie trudność przechowywania przez zimę buraków, w znaczniejszych zapasach do fabrycznego użytku. Nie możemy zaś takiemu zdaniu czynić śmiało zarzutu bezzasadności, tem bardziey: że nawet w łagodnieyszym od naszego klimacie północnej Francyi, gdzie tego rodzaiu przemysł naywięcey iest rozszerzony, ieszcze w tey mierze nie trafiono na środek, któryby powszechne zyskał przyięcie, i z tego względu rzecz ta dotąd, i szcze iest przedmiotem starannego na drodze dalszych doświadczeń poszukiwania. Królewskie Warszawskie Towarzystwo Przyiacół Nauk przejęte ważnością rzeczy; pragnące ze swoiey strony przyczynić się do korzystnego iey na pożytek kraiowego przemysłu rozwiązania postanowiło ogłosić nagrodę: Za sposób naydogodnieyszy, naytańszy i naypewnieyszy, przechowywania buraków przez zimę, w znacznych zapasach, do użytku fabryk cukru z tegoż ziemiopłodu, pod warunkami: 1. aby buraki od czasu wykopania w iesieni, przynaymniey do 15 Marca roku następnego zdrowo, bez uszkodzenia od wilgoci, zimna lub zagrzania, i bez żadney straty cukru krystalicznego w nich zawartego, mogły bydź przechowane. 2. aby koszt przechowania przez czas wyżey wskazany, nie przenosił 10 procent wartości samego ziemiopłodu. 3. aby ten sposób dał się łatwo zastosować do zapasów od 1,000 przynaymniey do 10,000 cent. 4. aby był stwierdzony doświadczeniami, przynaymniey przez dwie zimy powtarzanemi, i 5. aby buraki w temże samem zachowaniu przetrwały równie słoty iesienne iak i zimowe mrozy. Termin do 31 Grudnia 1834 r. nagroda złp. 2,000. Zadania 8. Opisać w szczegółach uprawę lnu, mianowicie zaś pod względem włókna, tak iak się obecnie w rozmaitych stronach królestwa Polskiego i w Litwie praktykuie, oraz maiąc wzgląd na mieyscowe okoliczności, wskazać sposoby ulepszenia tey uprawy, które powinny bydź oparte na własnych spostrzezeniach i doświadczeniach. — Termin 31 Grudnia 1832 r. nagroda zip. 3,000. W tych dwóch przedmiotach, przyymowane będą rozprawy więzyku polskim, francuskim i niemieckim. Nadto Towarzystwo chcąc te'm skuteczniey odpowiedzieć zamiarom Nayiaśnieyszego Pana, i pragnąc dać sposobność odznaczenia się pisarzom w pracach, do których naywięcey usposobieni, sami zza. miłowaniem się przykładają, oznaymuie: iż wszelkie ich własnego wyboru prace naukowe według poniższych warunków sobie nadesłane, roztrząsać i według zalet onych i możności funduszu, uwieńczać będzie: W szczególności pragnie Towarzystwo, uwieńczać prace następuiące: 1) Pisma ięzyka, literatury, sztuk i dzieiów polskich dotyczące, tragedye, koinedye i obszernieysze poemata, szczególnićy czerpane z dzieiów i obyczaiów narodowych. 2) Wierne i dokładne opisy kraiu, lub którego woiewództwa, a to bądź pod względem statystycznym, bądź pod względem płodów przyrodzonych, wionie ziemi lub na iey powierzchni znayduiących się. Do opisów pod ostatnim względem, załączone bydź powinny exemplarze uzbieranych płodów, dobrze zachowane. 3) Książki zawieraiące dokładną do poięcia Indu zastosowaną naukę, iakiego kunsztu, rzemiosła lub profcssyi, albo też odrębnego i w sobie stanow iącego całość działania; któreby w rolnictwie, handlu, przemyśle rękodzielnym, lub w gospodarstwie domowa, wyłącznego poświęcenia się człowieka wymagało Nauki te mogą bydź podawane, albo w sposobie opowiadania, lub w sposobie pytań i odpowiedzi; zawsze jednak stosownie do poięcia stanu ludzi, dla którego są przeznaczone. Przydane rysunki, ułatwiaiące zrozumienie rzeczy, zalety tych książek pomnożą. Książki dla ludu w rękopiśmie nadsyłane, otrzymaią tylko połowę przysądzonej nagrody. Za drugą zaś tćy nagrody, uwieńczone dzieło zostanie wydrukowanem, wszystkie iednak exemplarze autorowi iako własność oddane będą. 4) Przekłady klassycznych pisarzów starożytności szczególniey prozaików, wykonane z oryginału i naylepszych wydań, zdołącżeniem potrzebnych obiaśnień według naylepszych kommentatorów. W przysądzaniu takowych przekładów miany będzie wzgląd szczególny na wierne oddanie myśli autora, z zachowaniem właściwości polskiego ięzyka. W razie dopełnienia tego warunku, większa lub mnieysza obiętość dzieła, stanowić będzie ilość nagrody. 5) Z przekładów dzieł nowych języków przyimować będzie Towarzystwo, tylko moralistów, historyków, większe i sławnieysze poemata, tudzież dzieła techniczne w zastosowaniu do krain, powszechny użytek mieć mogące. Warunki wspomnione wyżej są następuiące: 1) Pisma dotyczące teologii i polityki, wcale przyimowane nie będą. 2) Każde dzieło w polskim języku powinno bydź podane. 3) Członkowie Towarzystwa mogą odpowiadać na szczegółowe zadania przez towarzystwa ogłaszane, lecz wyłączały się od prawa do nagrody. Pisma zaś członków z własnego natchnienia zrobione wcale do konkursu należeć nie będą. Pozostałe rękopisma po ś. p. Franciszku Siarczyńskim u sukcessorów tego we Lwowie do nabycia. 1. Rękopism pod tytułem: Obraz wieku Zygmunta III Króla polskiego i szwedzkiego, czyli obraz stanu narodu i kraiu wystawiaiący religię, obyczaie, nauki, prawodawstwo, swobody szlachty, obieralność Królów, swawolę możnowładców, czyny duchowieństwa, stan woyskowy, handlu, rolnictwa, rzemiosł, pobory, monetę, ludzi znamienitych w obywatelstwie i rycerstwie, wnaukach i sztukach, związki z państwami obcemi, przymioty i czyny osobiste Króla i iego rodziny, zgoła wszystko co do dokładnego obrazu wieku tego należy.— 2. Referaty, ułomki i listy własnorę. cznc pisane. — 3. Rękopism o Czerwoney Rusi potrzebuiący uporządkowania.—-3. Statystyka Galicyi w 3 tomach. — 5. Wiadomości historyczno-polityczne o ostatnim rozbiorze Polski.—6. Zbiór różnych listów, pism, wierszy, mów, doniesień politycznych, rozporządzeń z czasów ostatniego rozbioru Polski, odezw i wspomnień pamiętnych czynów, wiadomości O Seymach, fragment z biblii Targowskiej, praememorium ś. p. lir. Reja do Monarchy i patent ustanawiaiący stany Galicyiskie. — 7. Różne starożytne oryginalne pisma.— 8. Rozmaitości, między któremi znayduie się zbiór pisarzów ruskich Wyrwicza.—9. Trzy tomy wypisów bardzo ważnych, częścią zdziel drukowanych, częścią listów tyczących się kraiu polskiego.—-10. Wypisy do geografii polskiej.—11. Rękopism pod tytułem zgodność wschodniego i zachodniego kościoła, czyli pomysł ku połączeniu obydwóch kościołów przez Józefa Hermana Schmitta, a przełożony, przerobiony i przekształcony przez Fr. Siarczyńskiego.—12. Historya woyny moskiewskiej za Zygmunta III przez Stanisława Żółkiewskiego II. K. i inne wiadomości tyczące się Polski. —13. Różne pisma urywkowe iako to: Collectanea z dzieiopisów tureckich do historyi polskiey należące. Prawdziwe opisanie powodzenia Dymitra Iwanowicza. Przysposobienie do żywotopisma Xcia Kazimierza austryackiego, exorbitańcye czynione przez Jana Zamoyskiego. — Familia XX. Czartoryskich.— O Józefie Hrabi na Wiśniczu Lubomirskim.— O X. Józefie Poniatowskim. — De despota principe Valachiae. — Doniesienie o zatwierdzeniu Towarzystwa rolniczego w Galicyi. — Wyiątek z listu Osmana do Zygmunta III. — Uwagi nad wychodzącem w Wiedniu dziele: Pomysł połączenia rzek Pilicy i Warty.— Szczególny przywilćy dany domowi Jastrzębowskich. — Poselstwo do Fryderyka III Sigismundus I. Ryciny Oleszczyńśkiego: Pan Oleszczyński którego talent rytowania tak chlubnie za granicą iest wspominany, trudni się w Paryżu wydaniem zbioru pomników sztuk pięknych polskich, dotąd mało znanych. Ukończył iuż kilkadziesiąt tablic odznaczających się równie pięknym rysunkiem iak mocnym i czystym sztychem. Między innemi odznaczaią się głowy z grobu Jana Kazimierza, portret Czechowicza i wielkie litery C. L. W. z dawnych rękopismów. Nayciekawsza iest litera L; dzieli na dwie części cały kwadrat który napełnia; i iest to obraz satyryczny ważny dla historyi polskiey. Z górney strony, to iest między laskami litery L. znayduie się śmierć Sicińskiego Posła Upitskiego, który pierwszy r. 1652 dał zgubny przykład zerwania Seymu. Diabli przed wielką iakąś figurą piekielną co zdaie się królować nad niemi, noszą pogrzebowym obchodem ciało Sicińskiego, w którego piorun z nieba uderzył. Nemesis z obloków wyglądaiąc zdaie się ziemi grozić. — Pod literą L. widzimy Sicińskiego iuż w piekle; leży na brzuchu pośród węgłów palących się; postawa iego iest bardzo komiczna; czarty piłuią go ogromną piłą w poprzek przez plecy. Szyderstwo maluie się na ich twarzach. Jedna osoba, w kapłańskiey szacie z kosą w ręku i z oślemi uszami, stoi przy męczarni Sicińskiego trzyma oczy spuszczone. Wzdłuż stoiącćy laski litery L iest drzewo z przystawioną drabiną; po tey drabinie wchodzi do góry diabełek z oczyma złośliwemi, i niesie książkę z napisem Liberum Veto człowiekowi nagiemu w czapeczce siedzącemu na drzewie. Ciekawa ta kompozycya dowodzi, że i u nas używano rysunku iako narzędzia satyry polityczney; życzyć wypadałoby aby P. Oleszczyński, ieżeli bydź może, ogłosił więcey takich zabytków dowcipu staropolskiego. Z resztą wiadomo, iż w kilku kraiach Europy, rysunki treści polityczney stanowią ważną gałęź historyi sztuk pięknych, i że krytyka historyczna umie z nich korzystać dla objaśnienia stanu umysłów w mieyscu i epoce ich wyiścia. Towarzystwo Przyiaciół Nauk Warszawskie zatrudnia się przygotowaniem do druku po polsku i francuzku rękopismów ś. p. Albertrandego o medalach polskich. Opisy, których nie dostaie w Albertrandym, dodaie Felis Bentkowski; tłómaczeniem na ięzyk francuzki zaymuie się Władysław hr. Ostrowski; wstęp do dzieła ułoży Julian Ursyn Niemcewicz, Czy Słowianie mieli siedziby we Francyi?— Następuiąca okoliczność daie powód do tego pytania: dawnieysza prowincya Francyi Rouergue nazywa się po łacinie prooincia Ruthena, Rodez zaś stolica tego kraiu : Segedunum Rutheni, Clermont dawnieysza stolica Auvernii mianuic się po łacinie Augusta Ruthenorum; tamże ieszcze w połowie wieku zeszłego iak świadczy Jabłonowski (L’Empire des Sarmatcs etc. Halle. 1712. p. 58.) był w użyciu następuiący sposób mówienia wspominając o mężnym człowieku: Il a du sang jusqu'au bout des ongles comme un Slavon, NOWE DZIEŁA. Mikołaia Kopernika iyciat przełożone z polskiego na ięzyk włoski przez Zaydlera. — Di Niccolo Copernico Astronomo polacco. Ragionamento del Cav. Givo Śniadecki etc. tradotto della lingua polacca nefitaliana dal dottore Bernardo Zaydler. Poligrafia Fierolana 1830. (p. 192). Juz pisma inne doniosły o wyyściu tęgo dzieła. Gdy iednakźe obeymuie w sobie dodatki oryginalne, przez tłómacza zamieszczone, przeto nie od rzeczy będzie blizszą o nich udzielić wiadomość. Ważną ozdobę dzieła stanowi na czele znayduiąca sję rycina wyobraźaiąca popiersie naszego Kopernika. Jest ona wierną kopią obrazu, iak się zdaie dawnego, który X. Ciampi nabył zo spadku sławnego włoskiego astronoma Perelli. Po przedmowie dedykacyiney dzieła Warszawskiemu Towarzystwu Przyiaciół Nauk, dołącza tłómacz dodatki bistoryą Kopernika bliżey obiaśniaiące. Posiada ie w części od Michała Ogińskiego: 1) uwagi doktora Brinkley Professora astronomii i Prezesa królewskiey Akademii w Dublinie; 2) wyiątek z listu J. Śniadeckiego pisanego dnia 13 Października r. 1824 do Prof. Krzyżanowskiego ze względu na pismo poprzednie; wreszcie 3) odpowiedź własną na pismo Barona Zach w przedmiocie oyczyzny Kopernika. Baron Zach w correspondence astronomiąue vol. V. p. 460 Geneve 1821, podaie w powątpiewanie prawdziwą oyczyznę Kopernika. Pan Zaydler odpowiadaiąc, dowodzi że Kopernik był Polakiem i ze względu na naród, i ze względu na rodziców, i ze względu na mieysce odebraney nauki, i ze względu na pobyt i zatrudnienie publiczne. Jak dalece to nie podpada żadney wątpliwości, rozstrzygną wkrótce Adryan Krzyżanowski i Rychter wżyciu tego astronoma, którego napisaniem od nieiakiego czasu się zaymuią i pracę swoią iuż znacznie posunęli. Rozbiór baiek Krasickiego po angielsku.—Czytelnikom idącym w ślad za postępem literatury oyczystey w kraiu i za granicą, wiadomo iest, iż bayki Krasickiego przełożone są na ięzyk francuzki, ogłoszone drukiem w Paryżu r. 1828 i że tłómaczem ich iest P. de Sienne, światły officer francuzki, który w kampanii z r. 1812 będąc zabrany do niewoli w Litwie, tak. dobrze ięzyka polskiego się nauczył, ze mógł czuć i tłómaczyć piękności poezyi Krasickiego. Ten to przekład baiek dostał się do Londynu, gdzie w Tygodniku Weekly Review zrobiony był ich rozbiór. Recenzent angielski zaraz na początku swego obszernego o nich artykułu ubolewa, ze literatura kraiu naszego z którego łona wyszedł Kopernik i Vorstius (może Vitellio albo Hozyus?) iest dotychczas zapieczętowaną dla europeyskich narodów xięgą, i że po epoce niepłodney w geniusze, dopiero podczas samey szczęśliwey gwiazdy zachodu zjawił się Krasicki, który naukową Polski sławę podniósł. Przytacza szczegóły z życia i rozmaite pisma poety, które iako wiadome rodakom tu pomiiamy. Idąc potem za zdaniem francuzkiego tłómacza, zastanawia się nad krótkością wyrzutniami, zwięzłością i łatwością zwrotów polskiey mowy, na które wzgląd maiąc de Vienne wyższe iey przysądzał niż francuzkiey mowie zalety, i bierze ztąd powód do pochlebnego dla angielskiego ięzyka domysłu, że po angielsku bayki Krasickiego musiałyby się lepiey wydawać. Tłómaczy też z nich kilka iako wielką literacką osobliwość (a great literary curiosity) na ięzyk angielski, mianowicie ptaki i osła, konwersacyą, dobroczynność, wilka pokutuiącego. To tłumaczenie z tłumaczenia nie wszędzie iest wierne i krótkie, ale w ogólności myśl w angielskiem nie źle iest wydana. Na dowód przytaczamy baykę mądry i głupi. „The use of wit?“ inquired a fool; The sage was silent. Pray, it's use? What does it teach? What golden rule?“ To give no answer to a goose! “ W roku 1827 wyszedł w Paryżu ieden tom rozmaitych poezyy (Poesies), o w roku zeszłym poema Empedocle napisane przez jednego z naszych rodaków (Łabenskiego), który dla skromności przybrał sobie imię: Jean Polonius. Jego Poesies zalecaią się lekkością i gładkością wiersza francuzkiego, odbiia się w nich charakter wieku naszego, w którym umysł z naydrobnieyszych wypadków i przedmiotów, zwroty czyni do świata moralnego; i kiedy dawnieysi poeci myśli i uczucia swoie przedmiotami fizycznemi uosobiali, dzisieysi odwrotnie świat zmysłowy zaprowadzaią w kryiówki serca, i taiemnice iego odsłaniają. Dążność ta wieku tego iest iawna w poezyach Jean Polonius; szczególnie w piśmie: Empedocle, risionpoetigue, suioie cTautres poesies, i chociaż poezya iego przewyższyć nie może wzorów piękney klassyczności francuzkiey, zasługuie iędnak na uwagę a raczey na rozbiór estetyków, dla pokazania wiak odwrotnym stosunku iest w wieku naszym świat zmysłowy do świata moralnego. Zostawiając rozwinienie zasad i prawd w tym względzie czasowi, miło nam wspomnieć, iak trzech ziomków obcą literaturę polską duszą zbogaca: Bułharyn litwin rossyiską, Bronikowski niemiecką, a Jean Polonius Francuzką. Przykład obiaśni wysłowienie i sposób widzenia Poloniusa. W wierszu Progres du Genie tak się wyraża: Aees~votis ru la lunę tolilaire A lliorizun te farmer lenteinentf Ce n'est dabord qu’une vapcur legire, Qu'im blinie ntiage indecit et flotant. llientilt, la nuil ipaississant set euilet, L'orbe celetle aprit plus derondeur; s'illumine, il s'entoure detoilcs, Elbrille cńfin dc tonie sa splcndeur. Tel A nos yeux s’annonce le genie, Faible nuage, incisible cinbryon , Quand sa pensee, encore indefinie, Flotte A de mi dans un eaguc horizon. Jllais la luiniere appelle la lumiire; Formet, beaute, lont scrcille, lont nąit; Et, d'un joitrpur s'eclairant tout entiere, L’oeuvre immortelle enfin nous apparait! I. Balatresi księgarz w Luce ogłosił 4 Czerwca 1829 prospekt na dzieło X. Seb. Ciampi, byłego Profet, Uniw. Warsz. pod tytułem: Notezie, Scritti ed opi re d'artc degli italiani illitstri in Polonia e (legli illustri polachi in .Italia, Dowiaduiemy się iż 1. toin iest iuż bliski wyyścia.— Celem tego dzieła iest zebrać w iedno ciało wszystkie wiadomości drukowane lub w rękopismach o literatach, lekarzach, osobach dyplomatycznych duchownych lub świeckich, woy- skowych, wexlarzach, budowniczych, muzykantach i t. d. Włoskich, którzy w Polsce iakimkolwiek sposobem dali się poznać; podobnież o wszystkich Polakach którzy się we Włoszech kiedykolwiek wsławili. Znajdą się w tym zbiorze opisania, pamiętniki iuż wydane lub dotąd ieszcze nieznane, wiadomości statystyczne ułożone przez Ambassadorów Xiążąt Włoskich w Polsce; zdania sprawy i tajne instrukeye Nuncjuszów Apostolskich. Oprócz tego będzie dodatek do dzieła zawieraiący wiadomości o familiach włoskich osiadłych w Polsce, wybór listów pisanych w rozmaitych przedmiotach polskich przez Włochów do przyiaciół lub do xiążąt, osobliwie za Jana Sobieskiego, i nareszcie ciekawe i dotąd nieznane szczegóły o handlu Floerentynów, Lukkczów i innych Włochów w Polsce i w Rossyi. Pierwszy tom ma następuiące rozdziały 1. dekarzach 2. o malarzach, rzeźbiarzach i budowniczych, 2. o muzykantach włoskich w Polsce i polskich we Włoszech. Po ukończeniu druku tego dzieła, iezeli koszta się wrócą, wyydzie Bibliografia krytyczna wszystkich dzieł o Polsce wydanych przez Włochów. Zyczemy naypomyślnieyszego ukończenia temu przedsięwzięciu. Jest to nowa zasługa Proles. Ciampi la historyi polskiey położona. Wiadomo, ile iuż ciekawych rzeczy dla nas z prochu bibliotek włoskich wydobył. Mamy nadzieię, iż rodacy nasi nie przyymą oboiętnie odezwy księgarza Balatresi. Rażden tom Sędzię miał około 10 arkursy in8 vo. Przedpłata tylko za ieden tom naprzód się składa; wynosi od arkusza mającego IG stronic druku pół paolo to iest półzłotego monety polskiey.— Listy o wschodnich kraiach pisane wroku 1827-28 . (Letlres sur 1’Orient par les Baron Renouard de Bussierre 8vo2 voi), Listy te z tego szczególnie ciekawe, że zawieraią opis podróży w Polsce, zkąd autor udał się do Turcyi i opisuie Carogród z iego okolicami, położenie dawnćy Troi, północny brzeg Azyi mnieyszćy, wyspy Archipelagu, część Egiptu, Nubii, gorę oynau Nauka serca (Della Suenza del Guore, etc.), przez. Lorenzo Martini, w Medyolanie 1829. P. Martini iest Professorem fizyologii w Turynie. Dzieło iego było iuż w druku, kiedy w stolicy Francyi zjawiła się physiologie des passions P. Aliberta. To zjawienie się Jednoczesne podobney treści dzieła wstrzymało wyiście nauki serca uczonego Martini, zwłaszcza że przeczytawszy pracę Aliberta, w wielu stanowczych mieyscach zdawał się z nim niezgadzać. Uwielbiał talent i wyborność stylu w dziele fizyologa paryzkiego, lecz nie podobał mu się sposób zbyt lekki traktowania wielu ważnych przedmiotów. Chociaż uięło się nowości iego dziełu, i kwiaty iego przez pierwszego Wydawcę były niejako zebrane, nie odstręczyło to iednakże Pana Martini od ogłoszenia swoich badan. Tyczą się one początku, przyczyn i przypadkowych modyfikacyi naszych uczuć i namiętności, tudzież rozmaitych stosunków iakie między niemi a władzami umysłowemi zachodzą, okazuiąc co może naybardziey przyczynić się do nadania im właściwego kierunku i dążenia. Instynkt, podług niego, iest tern idla namiętności, czćm rozum dla działań umysłowych; w instynkcie też dla wszystkich naznacza źródło wyiąwszy żądze pod wpływem porządku społecznego rozwiiaiące się, iako to miłość sławy, patryótyzm, i t. d., które przeto nazywa rozumowemi, tamte zaś instynktowemu Przypuszcza działanie rozlicznych przyczyn fizycznych i moralnych na namiętności, mianowicie klimatu, temperamentu , organizacyi cielesney, wieku , płci, wyobraźni, wychowania, stanu zdrowia i t. d. Nie dzieli zdania tych, którzy iak Bichat namiętności i uczucia odnoszą do życia organicznego, albo iak Cabanis do szczególnego składu wnętrzności, albo iak Gall i Spurzbeim do organów mózgowych: owszem mniema, iż one od caley organizacyi naszćy zależą, a szczególnym orgarnom przyznaie tylko władzę wpływania rozmaicie na ich rozwinięcie. Nie śmie on naznaczyć siedliska dla namiętności, lecz dowodzi iasno, że nosimy w sobie zaród uczuć moralnych, na których rozwinięcie okoliczności swoim wpływem przyiaźnie lub nieprzyiaźnie działać mogą. Miłość własna czyli samego siebie, którey początek kładzie w instynkcie, iest podług niego główną namiętnością, do którćy się inne przyłączają. Wchodzi następnie w rozbiór różnych skłonności ludzkich, i zastanawia się nad każdą znich zosobna. Nakoniec wxiędze trzeciey Praiica del Cuore stara się ukazać każdey dążność i kierunek do pomnożenia szczęścia naszego. L. c. D. ar. Historya Michała Lamberta czyli o wpływie gospodarności (Historie de Michel Lambert ou de 1’lnfluence de 1’Econoniie domestique Paris 1829). Dziełko to, którego autor się nie nazwał, ma na celu wystawienie w naykorzystnieyszem świetle cichych cnót domowych, zachęcenie do ich pełnienia przez ograniczenie swroich potrzeb i zwrócenie całćy usilności na kształcenie umysłu i serca dzieci, iako przyszłych obywateli. Styl poprawny i iasny okazuje autora biegłego; zdrowość rad doświadczonego człowieka; a w zmyślonych opowiadaniach, iakiemi dziełko swoie uprzyjemnić umiał, głębokiego znawcę serca ludzkiego. Pismo, takie jak to, z którego widzi się nayzgubnieysze skutki z złego życia, w którem rządność i praca wystawione są iako środki na-turalne i nieochybne do osiągnienia niepodległości i swobody, spełnienie obowiązków rodzinych i,towarzyskich iako naypewnieyszą rękojmię spokoyności duszy i powszechnego szacunku, iest pisuiem moralnem i wielce godnem uwagi. Maxymy moralne, któremi opowiadanie iest przeplatane, są wyborne, i przypominają zdrowy rozsądek i trafność Franklina. Zgoła nie było iuz dawno we Francyi dziełka, któreby pod względem moralności praktycznej i pedagogiki tyle miało zalet. Pantheon sławnych ludzi różnych wieków i narodów. (Pantheon der beruhmten Menschen, Frey- burg 1830 in folio).—Jest to niciako uzupełnienie znanego Conversations Lexicon; lecz i samo przez się iest ważnem dziełem, zwłaszcza ze przyozdobione iest pięknemi litografowanemi wizerunkami sławnych ludzi. Pierwszy zeszyt, który w bieżącym roku wyszedł, zawiera tylko życia monarchów, xiążąt i mężów którzy u steru rządu stali. Będą także zeszyty dla znakomitych uczonych i artystów poświęcone. Na każdćy stronnicy iest po 20 głów, a każdey głowy rysy charakteryzują osobę przedstawioną. Po numerach podpisanych trafia się do texlu, w którym każda osoba iest opisana. Dzieło to więc nie iest zwyczaynym zbiorem wizerunków, lecz pracą historyczną podług pewnego planu i porządku ułożoną, zkąd można cały ciąg dzieiów świata ogarnąć. Gdzie niepodobna było mieć wizerunki, iak naprzykład w pierwszey epoce, która od lat 2000 do 555 przed erą chrześciańską sięga, dawał wydawca krótkie rysy głównieyszych wypadków; z których można poznać historyą Egipcyan, Fenicyan, Judei i t. d. Pierwszy w zbiorze ley epoki portret iest Thezeusza, drugi Kodrusa. Drugą epokę stanowi od 555 aż do 30 roku naszćy ery; trzecią od Augusta do Theodozyusza; czwartą do Karola W piątą obeymuią krucyaty, a portret Sułtana Saladyna iest ostatnim w tey piękney kollekcyi 200 wizerunków. Ani wątpić, że rysy wielkich ludzi przyczyniaią wiele ponęty dla historyk Następujący zeszyt zawsze nowsze epoki, i obeymie wielu naszych współczesnych. Przeznaczy się także osobny oddział dla sławnych kobiet. Wszystkich tego zbioru portretów ma bydź 3500, samego textu 30 arkuszy. Jest to ważna i pożyteczna dla nauki dzieiów praca. Juliusz Mohl członek Towarzystwa azyatyckiego, wydał na iaw z P. Oelshausen z Kiel Ułamki religii Zoroastra. Text sani iest w perskim ięzyku, tylko przedmowa po francuzku. Zbiór ten zawiera następuiące części: 1) Oulernai Islam czyli doktorów prawa, w którey w kształcie zapytań i odpowiedzi znayduie się skrócona nauka wyznawców Zoroastra; 2. wiadomości o 21 xięgach składających Zend-avestę, zkąd można dowiedzieć się o treści zatraconych części tego dzieła; 3. cztery ułamki z Schah-nameh. Ferduzego, z których trzy pierwsze podług zdania wydawcy, miały należeć do dawnego poematu Dakiki. Ułamki te tyczą się Zoroastra i ustanowioney przez niego religii; zawieraią nadto woyny Gustaspa i Issendiara przeciw Adriaspowi Touranu, który przeszkadzał zaprowadzeniu praw Zoroastra do Persyi. Szkoda, że uczeni wydawcy tych ważnych dla literatury zabytków nie uczynili ich nam przystępnieyszemi przez obiaśnienia, i przekład na który europejski ięzyk; bo oprócz krótkićy przedmowy francuzkiey reszta iest po persku. Ragana czyli Płochość przez L... 3 łomy, w Warszawie 1830. Jest to romans zawierający wiele zaymuiących sytuacyy i wiele obrazów życia z prawdziwą znaiomością serca ludzkiego, lubo przelotnie, skreślonych. Ten szybki postęp w opowiadaniu, bez zagmatwania jednakże związku wypadków, sprawia że czyta się te trzy tomiki z ciągłym i coraz wzrastaiącym interessem. Dla czego autor, albo iak niektórzy mniemaią autorka, niewyprowadziła na widownią wzniośleyszych lub wyrazistszych charakterów, wynika może ztąd, że osnowa do iey romansu iest z powszedniego życia wziętą, albo że u nas w kraiu bardzo trudno o podobne wzory. Walter Scott zakreślał ie, bo miał do nich mnóstwo między własnemi rodakami przykładów. Nic wiernićy nad romans nie odbiia powszechnego ducha i obyczaiów narodu. Mieysce, w którem się głównieysze wydarzenia skupiają, iest Żmudź, Kraków, Warszawa. Czas niewiadomy; nie zdaie się iednak sięgać daley nad lat 30 wstecz. To zbyteczne wypadków zbliżenie do naszych czasów miało swoią niedogodność, lecz autorka starała się iey zaradzi połączaiąc wiele zdarzeń przez zręczne użycia cudowności iasnowidzenia. Łukasz Gołębiowski ogłosił drukiem ważne dzieło: o ubiorach polskich, które ma stanowić tylko początek do wielu innych dzieł o dzieiach i Starożytnościach narodowych. Wkrótce ieszcze ważnieysze, bo powszechnieyszy interes obudzaiące poda do druku: Jest to Opisanie ludu polskiego, iego zwyczaiów, obyczaiów, zabobonów, wesel, chrzcin, pogrzebów, niemnićy obyczaiów z religią w styczności zostających. Szafaryk CzT. Tow. Przyiaciół Nauk zatrudnia się teraz ogólny historyą literatury sławiańskiey od XI do XIV wieku. Spis nowych dzieł: Zygmunt z Szamotuł powieść z dzieiów XIV wieku przez F. W. w Warszawie.— Władysław Herman i dwór iego, powieść historyczna z dzieiów narodowych XI wieku. — Wzory pisma polskiego, rossyiskiego, niemieckiego, włoskiego, gotyckiego i rzymskiego podług naynowszych wzorów trzez F. Putulewicza (złp'. 5.)—Sreniawici romans listoryczny z czasów Władysława Łokietka, przez K. Gaszyńskiego, 3 tomy (zip. 10).—Rozrywki dla dobrych dzieci przez Wandę Małecką z rycinami (złp. 4) . — Leonida czyli Stara z Sureni, romans W. Ducange, przełożony przez F. S. Dmochowskiego 4 tomy (złp. 12). — Rozbóynik morski Waltera Scotta 4 tomy przez tegoż.— Eneida Wirgiliusza przekładania tegoż (złp. 8).—Człowiek tajemniczy czyli córka kościelnego, powieść z dzieł Pani Hontołeu (złp. 3).— Rozeymski herbu Zgoda o powszechnym pokoiu.— Pisma rozmaite wierszem i prozą Felixa Jarockiego 1 tom. — Przysłowia narodowe K. W. Woycjckiego z wyjaśnieniem źródła, początku, oraz sposobu ich użycia, okazuiące charakter, zwyczaie, ohyczaie, przesądy, starożytności i wspomnienia oy czyste, w 3 tomach.— Giaour Byrona tłómaczony przez Wład.Ur. Ostrowskiego w Puławach. — Imionnik przez J. G. D. Z. w Petersburgu.— Powieści historyczne polskie Stan. Jaszowskiego 3 tomy we Lwowie.—Pieśni Józefa Tetmajera tamże. — Obrazy głównych stolic Europy przez T. Kochanowskiego. Ważna poprawka. W rozbiorze historyi Hammera na karcie 365 wiersz 17 i *22, czytay 1575 zamiast 1595; wiersz 21 Murad III zamiast II; a wiersz 30, czytay 1699 zamiast 1669. SPIS RZECZY W I. TOMIE ZAWARTYCH. FILOZOFIA. Strońica Duch filozoficzny, iego określenie i znamiona 3 Bonstettena o zmianie wychowania młodzieży szla- checkiey przez S. K. . . . . 223 Szyllera o wzniosłem (das Erhabene) przez tegoż 335 POLITYKA. Obecny stan żydów w rozmaitych kraiach . 6 HISTORYA. Hrabi Mailatha dzieie węgierskie, rozbiór przez I.E.C ........................................................................ 306 Hammera historya państwa Ottomańskiego, rozbiór przez I. E. C. . . . . .356 STATYSTYKA. O handlu od panowania Karola W. do krucyat, i potędze Wenecyi i Genui. . . . .37 O handlu miast anzeatyckich i odkryciach Portugalczyków wlndyach, Hiszpanów w Ameryce 242 Zdanie sprawy z podróży po niektórych kraiach Europy z polecenia rządu odbyley, w zamiarze zwiedzenia zakładów dla ubogich i więzień, przez Fr. Hr. Skarbka.. .... 378 ESTETYKA. Gminna poezya Czeska, przez M. S. . . 55 Wzmianka o pismach Michała Wyszkowskiego przez L. 81 Stronica Poezye bibliyne Stefana Witwickiego. . . 122 Poezye Alexandra Chodźki. .... 265 O przekładzie Walenroda Mickiewicza na język niemiecki przez I. Elkanę, i kilku poezyy dro- bnićyszych na czeski, przez Clnneleńskiego. 312 Poezye I. Poloniusa. ................................ POEZYA. Oda Horacyusza do Taliarcha; przez II. K. . 93 Oda do Torguata przez tegoż. ... 94 Wiersz Miera do Trembeckiego. . . . 28S Odpowiedź Trembeckiego. .... — Tęsknota, sonet, przez S. D. ... 413 Noc, sonet, przez tegoż. .... — Pszczółka, bayka A. K. Batowskiego . . 414 Ślimak bayka, przez tpgoż. .... — POWIEŚCI. Lilia Lidesdaln, powieść szkocka przez autorkę pamiątki po dobrey matce. ... 96 Wodospad, powieść amerykańska przez K. II. 298 Urok Jazłowiecki, przez M. S. . . . 401 KRYTYKA. Odpowiedź na recenzyą słownika hebrayskipgo służąca razem za czwarty artykuł do przekładu babilońskiego Talmudu, przez L. A.Chiarini. 415 FILOLOGIA. O znakach przecinkowych p. Felixa Bentkowskiego 120 Stronica ARCHE OLOGIA. Mogiła pod wsią Ruszczą płaszczyzna w Sandomierskiem, przez Joachima Lelewela • 287 NEKROLOGIA. X. Gley—Józef Dzierżkowski ,. 117 ROZMAITOŚCI. Ilość dzieł roku 1829 z drukarń warszawskich 113 Zamiar wydawania tłómaczeń starożytnych pisa- rzów ........ 116 Dary N. Pana dla autorów .... — Dr. Kaczkowski, Pr. Hr. Skarbek i Prof. Kunatt 117 Szkoła Kościuszki w New Gernsey . . . 11S Towarzystwo żydów pod nazwiskiem Mendelsona — Towarzystwo Oszczędności .... 324 L» A. Chiarini • •••.. 326 John Bowring .................................................... 326 Zadania do nagród ....................................... 327, 435 Posiedzenie Towarzystwa P. N. . , . 432 Nowoobrani członkowie Towarzystwa . . — Rękopisma po ś. p. Siarczyńskim . . . 444 Ryciny A. Oleszczyńskiego .... 445 Medale polskie ...... 446 Czy Stawianie mieli siedziby we Francyi? . 447 NOWE DZIEŁA: a.) Kraiowe: Kalendarze na rok 1830. . i 113 Pisma czasowe polskie. . . . 114 Pisma polskie w drukarni Missyonarzów Angiel skich i w Puławskiey wydane . . 121 — 462 Stronica Prospekta do uzupełnienia dzieł Krasickiego i do nowego wydania dzieiów polskich Naruszewicza 122 Wydanie stereotypowe dziel’ Karpińskiego 330 Wydanie paryskie dzieł Krasickiego . — Programmat kursów w szkole przygot. do inst. polit ...................................... . . . 331 Rngana czyli płochość prze L. • . 457 Różne nowe dzieła ............................................. 333, 458 b) Zagraniczne: Biblioteka sławiańska . . 122 Literatura narodów państwa austryackiego . — X. Kollar o imionach sławiańskich ludów . 326 Dzieła Reida ....... 330 Theorie du Judaisme . • , . . 331 Wydanie śpiewów polskich w Paryżu przez Sowiń skiego ............................................................................... — Ekonomia polityczna Droza .... 332 Stan zobyczaiów w Pradze i w Czechach przez J. RI. Schottky ....... — Mikolaia Kopernika życie przełożone na język włoski przez Zaydlera ..... 417 Rozbiór baiek Krasickiego w Anglii . . 448 Poezye Jana Poloniusa (Łabeńskiego) . . 450 Prospekt dzieła P. Ciampi o Polakach we Wło szech a Włochach w Polsce osiadłych . . 451 Listy o wschodnich kraiach P. Renoiiard de Bus- sierre ........ 452 Nauka serca Wawrzeńca Martini ... — Historya M. Lamberta czyli o wpływie gospodar ności ........ 454 Pantheon sławnych ludzi .... 455 Ułamki o religii Zoroastra . . . . 456 O ubiorach polskich Gołębiowskiego . . 457 Historya literatury sławiańskiey Szafaryka . 458 KONIEC TOMU PiERWSZEGO.