Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Do Redakcyi Gazety PKarszawskiey. Kilka uwag Pana R. nad opisaniem noclegu Pana L. , w Numerze 169 Gazety umieszczone, tak są błahe i tyle granice literackiey przystoyności przechodzące, że śmiałobym ie poczytał za niegodne pisma publicznego, gdybym nie był przekonany o szlachetnem postanowieniu Redakcyi Gazety Warszawskiey względem zachowania zupełney w pismia swoiem bezstronności. Zadziwiło to bez wątpienia nie iednego z czytelników Gazety Warszawskiey mieszkających na prowincji, że Pan R. poiąć nie mogąc, w których to stronach po karczmach znayduią się ieszcze żydzi, mógł tak pewnym i odważnym tonem przypominać Panu L. powinność umieszczenia w swem piśmie życzeń właścicieli małych miasteczek. Że pomimo podnoszenia corocznego konsensów od wyszynków i palenia po wsiach, znayduią się ieszcze po wielu bardzo karczmach wiejskich arendarze żydzi, czyż to iest trudna rzecz do poięcia? Nie chcę tu brać na siebie obowiązku przekonania Pana R., że żydzi mają sposoby na utrzymywanie się dotąd ieszcze po wieyskich karczmach, zostawuiąc wykrycie tey taiemnicy bacznieyszemu dochodzeniu Pana R. i samemu czasowi, który może iedyny tylko szlachetne Rządu zamiary, do uwolnienia właścicieli wsi od niemiłego nam żydostwa dążące, z zupełnością uiścić potrafi. Jeżeli zaś Pan R. nie sądzi się bydź zdalnym do dania temu wiary, i zechce naocznie się przekonać o bytności szynkuiących żydów po karczmach wieyskich, niech się przeiedzie np. traktem od Warszawy na Wyszków ku Łomży; niechay raczy zasięgnąć wiadomość nietylko o niektórych okolicach nad gościńcami publicznemi, ale nadto przeyrzeć mieysca uboczne od tychże gościńców; słowem, niech się stara dokładniey dzisiejszy stan kraiu naszego rozpoznać, a nie będzie iuż miał przyczyny żalić się nad niemożnością poięcia , jakim sposobem utrzymują się ieszcze Izraelici po karczmach, czyli iakim sposobem żydzi są zawsze szachraie. Ale na cóż się przyda wspominać Panu R. o dokładnem rozpoznaniu kraiu naszego, kiedy ten Panu L. doradza ograniczyć podróże na samem zwiedzaniu ulic Warszawskich? Jak zabawny i przekonywający żarcik! Zwrot nieprzyzwoity i nietylko dowcipu ale nawet pusto całkowicie pozbawiony, którym Pan R. uwagi swoie zakończa, nie byłby nawet wspomnienia godnym , gdybyśmy go nie czytali w miłey nam zawsze Gazecie Warszawskiey. Nie wiem co za powód miałby Pan R. do użycia tak mściwego w uwagach swoich stylu. Jeżeli był przekonanym, że pisząc za środkami dążącemi do zreformowania żydów, potrzeba im przykładem własnym okazać zalety naszey wiary, iakże wielce wykroczył w tey mierze! Miłożby albowiem Panu R. było, gdyby mu Pan L. używaiąc równych praw do żartowania , w odpowiedzi swoiey wzajemnie poradził, ażeby, iako właściciel karczmy lab wsi, nie wdawał się w sprawy piśmienne, lecz pilnował kwaterki lub rydla? Jeżeli zaś domyślać się godzi o iakiey urazie Pana R. ze strony Pana L. (którego opis noclegu dąży iedynie do poparcia powszechnego mniemania o chytrości i niegodziwości żydów , i wątpię, ażeby zawierał iakowe przytyki dziedzicom karczem), tedy radbym czytać usprawiedliwienie się Pana L. z użyciem za dewizę Staropolskiego przysłowia: uderz w stół, a odezwą się nożyce. Upraszając Redakcyi Gazety Warszawskiey o umieszczenie ninieyszych uwag moich w swoiey Gazecie, pragnę oraz przeświadczyć publiczność, iż iak Pan L. tak i Pan R. wcale mi nie są znaiomi, a zatem żadne stronnictwo piórem moiem nie powodowało. Chcę tylko odezwać się za słusznością i przyzwoitością w pisaniu; w skutku czego nie wzbraniam się nazwiska, moiego położyć. Grabowo d. 4 Października 1821 roku. Franciszek Waga, Obywatel Wdztwa Augustowskiego.