Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

PODRÓŻ DO CIEMNOGRODU. AUTORA ŚWISTKA KRYTYCZNEGO, W CZTERECH CZĘŚCIACH W WARSZAWIE. NAKŁADEM N. GLUCKSBERGA, KSIĘGARZA I TYPOGRAFA UNIWERSYTETU 1820 WSTĘP. Wachałem się z ogłoszeniem podroży do Ciemnogrodzkiey krainy, bym niepomnożył liczby książek, co się postarzawszy na półkach księgarzy, a rzadko pozyskawszy za szczyt oprawy, rozlatuią się arkuszami po korzennych i piekarskich sklepach. Lecz zaspokoiło tę obawę pisemko umieszczone w Nrze. 32 Tygodnika mianowicie te iego słowa, a ty śpisz Świstku!,, z nich bowiem wniosłem, że kiedy Pisarz tak dowcipny wzywa Świstka by stanął na pomoc dobrey sprawie, miał on czytelników, a może więcey niż ci wielcy ludzie których Dzieła uczenie tęskne, lub heroicznie komiczne, spoczywaią u ich księgarzy in pace, wziąłem się więc natychmiast do zredagowania Dziennika Pielgrzymki moiey Ciemnogrodzkiey. Otóż powód wydania Dziełka tego. Ale może mnie kto zapyta o celu iego: niech przeczyta pisemko odemnie wspomniane, one mu go wskaże, bo mu dowiedzie, ile mamy ludzi interessowanych do popierania wszelkiego rodzaiu przesądów, a zatym nieprzyiacioł wszelkiego rodzaiu oświaty. Gdy zaś iest to prawie przyiętem, choć niesłusznem mniemaniem, że wzrost oświaty w Europie naywięcey się przyłożył do przysporzenia nieszczęsnych iey Rewolucji, korzystaiąc oni z tey chwili, w którey się ludzie dość powszechnie przekonali ze one im więcey złego niż dobrego przyniosły, powstaią przeciwko wszelkiemu rodzaiowi oświaty, twierdząc, iz ona iest rewolucyinych kiesek karmicielką i Matką, a zatym ze ludziom dla ich szczęścia wrócić do dawnych przesądów i nadużyciów wypada, które oni za uświęcone i iedynie zbawienne wystawuią prawidła, dla tego ze ich osobistym sprzyiaią korzyściom. Nie oświata, lecz namiętności i brak oświaty, zakrwawiły i z hańbiły Europeyskie Rewolucye. Niemożna iednak temu zaprzeczyć, ze wśród klęsek które przyniosły, obaliły one wiele przesądów szkodliwych. Drogo zaiste te nabycia ludzi kosztowały, lecz właśnie, dla tego iak naypilniey strzedz ich powinniśmy, by dzieci lub prawnukowie nasi drugi raz ich nie opłacali podobnym nakładem. Złego powodu należy nam się mieć na straży, przeciwko tym, co wraz mięszaiąc złe i dobre z rewolucji wynikłe, pod pozorem pierwszego, chcieliby zniszczyć drugie, a nawet wrócić nas do ciemnoty i przesądów feudalnych wieków, dobru wszystkich Rządów i ludzi zarównie przeciwnych, a których większa część zwalona przed zaczęciem się rewolucyi iuż wtedy w pogardzie leżała. O toż celem Dziełka tego iest odiayć takowych ludzi i na iaw wystawić obłudną ich gorliwość, nie maiącą pod pozorem powszechnego dobra innego cela iak własne zyski, którym wszystko poświęcić są gotowi. Tym końcem ten Romansik przenosi czytelnika, w inny świat i w inny wiek, wcale różny od dzisieyszych, cofa go lulku wiekami, i w Gockiey wędruie z nim krainie, gdzie mu wystawia obraz tych błogosławionych czasów, do których złorzecząc naszemu odwołuie nas interes ludzi, których kastom wyłącznie się za nich dobrze działo. Ten obraz co z lekka tylko, bo nawet pod odmienną postacią zakreślony, ieśli choć w części przypomni barbarzyństwo i srogość tych wieków, stanie się iak mniemam najlepszą odpowiedzią na deklamacje tych, coby nas do nich wrócić chcieli. Kiedy maluię upłynione wieki a w obawie ich zwrotu, kiedy wystawiam ich zwyczaie i obyczaie tak od naszych różne, oczywiście nie iestem krytykiem, ani czasów ani ludzi d zisiejszych, w których staię obronie. Gdzież są dziś Xiążęta do Mruczysława V. podobni, co wśród małpiarzy, pasibrzuchów, i opoiów pędził popielowskie życie? Gdzież dumni, zuchwali, okrutni, zgoła Barbarzyńscy Baronowie, co zamieszkali po zamkach swoich, byli klęską poddanych, sąsiadów, podróżnych i handlu ? Gdzież są dzis ci szlachetni Panowie, pisać nieumieiący, co się tylko polowaniem i kieliszkiem bawili? Oto chyba na teatrach naszych! Gdzież pobożni tylu niegdyś bogatych a dziś zruynowanych klasztorów fundatorowie, lub ci, co zbrodniami okryci mniemali ie tym okupić sposobem ? Chyba w żywej tych pamięci a raczey sercu, coby nas do podobnych czasów zwrócić chcieli? cóż się podziały potęga i bogactwa dziś zruj nowanych powiększey części duchownych, w cóż wziętość Mnichów, ich rozwiązłe po klasztorach życie, którego święty Arcybiskup, żywy za czasów swoich wystawił obraz wierszem wiecznie trwać maiących Będzie lat ternu kilkadziesiąt, wydał Krasicki podówczas Biskup Warmiński Oto znajduiemy ie tylko po kartach historji naszej i wpieniach iego. a później Arcybiskup Gnieźnieński, dwa sławne Poemata polskie, iedne Monachomachią, drugie Antymonachomachią zwane w których najżywszemi kolorami odmalował klasztorną ciemnoty śmieszności i nadużycia. Nikt mu tego choć Duchownemu nie miał za złe, a nawet przykładni Zakonnicy, sami się z niepodobnych do siebie śmieli Braci, i tych Poematów, iak mniemam ku ich poprawie użyli. O tę ia tylko łaskę proszę, i dla Bonzów moich, gdyby się komu, choć przeciwko wszelkiemu podobieństwu uroiło w głowie, ze maią coś wspólnego z dzisieyszemi Zakonnikami naszemi, których prawdziwie Chrześciańskim cnotom nieomieszkałem w miejscu swoiem oddać cześć winną. Nie więcej tedy to, co mówię o Ciemnogrodzkich Bonzach przystosowanem bjó może do skromnych dzisiejszych duchownych naszych i do pokornych Zakonników, iak to co mówię o Mruczysławie V. do czynnych i oświeconych Monarchów, albo co przytaczam o Baronach do inaczej wychowanych i w innych znayduiących się Rządowych stosunkach Panów naszych. Przecież nieomieszkaią ci ludzie, którzy każdego kto nie iest ich stronnikiem bezbożnym wyśmiewaczem i rewolucjonistą mienią, bo taka zwykle iest ich taktyka może i temu dziełkowi, którego zamiar iest tak oczywiście niewinnym, podeyrżanego przypisywać ducha. Lecz raz ieszcze nie idzie tu o wprowadzenie żadney nowości, wierze i Rządom a zatym ludziom szkodliwej, ale o nie zwrócenie się do iuź upadłych przesądów, co tak długo nad światem ciążyły. Niemogą same Rządy oboiętnem patrzyć okiem na ich wznowienie się i szerzenie Z pożytkiem uprzywileiowanych a małolicznych klass poddanych swoich, z ogólną wszystkich szkodą Cozkolwick o tern bądź, pewny nieskazitelności zamiarów moich, odwołuię się w przypadku od samowolnych zarzutów, a raczey czernidłct ludzi powodowanych namiętnością własnego interesu, do zdania twoiego uieuprzedzony Czytelniku, któremu się z zadufaniem poddaię. Zechcesz sohie przypomnieć, ze będzie lat temu kilka wyiawiłem ci tajnik, owego sławnego Smorgońskiego Zakonu, który się od wieku zawiązał, przeciw oświacie, i wziął pod swoią opiekę wszelkiego rodzaiu nadużycia i przesądy podcieniem których niegdyś dni pędził swobodne, Zechcesz pomnieć, ze wielkim mistrzem iego, był Najpotężniejszy Xiążę Mruczayło, Państwa Ciemnogrodzkiego i wielu innych krain Najciemniejszy Pan i Dziedzic. Obiawiłem ci ustawę Smorgońskiego Zakonu i wiele iego czynności, mogę powiedzieć officyalnym sposobem. — Jeśli niemasz co lepszego do czynienia, przejrzej ie w Tomach Pamiętnika Warszawskiego. Niechciej iednak mniemać, ze zamknęły mnie odtąd usta, miotane przeciwko Świstkowi pociski od tych, których dotknął, bynajmniej o nich osobiście nie myśląc, a nawet ich nieznaiąc. Lecz umilkłem, bom był długo nieprzytomny w kraiu, powołany do dworu Najciemniejszego Pana, gdziem bawił dość długo i dość podufale, bym mógł dać wierne iego opisanie, i odkryć mianowicie związki iego z naszym kraiem. Pismo więc, które ci ofiaruię, iest kontynuacją tego, com poczęści wyiawił w Pamiętniku Warszawskim. Wreszcie upodobanie Publiczności w oddalonych podrozach i nowych odkryciach, zaręcza mi więcej, niz słaby móy talent, ze PODRÓŻ DO CIEMNOGRODU. Podróż z Warszawy - do Portu Oślego. Po długiem milczeniu gdy się iuz zapomnianym od Ciemnogrodzkiego gabinetu mniemałem, a nawet przekonany byłem , (widząc tylu czynnych iego u nas stronników) źe któren z nich mnie podsadził, odebrałem depeszę Sekretarza Stanu zupełnie zaspakaiaiącą troskliwość moią, z listem Kanclerza w którym oświadczywszy iak naypochlebnieysze udowolnienie Nayciemnieyszego Pana, wzywał mnie imieniem Jego bym się udał do Ciemnogrodu z Karawaną Polską, która roku tego, to mieysce sławney po całym świecie pielgrzymki odwiedzie miała. Był także przyłączony paszport dla mnie i towarzysza któregobym sobie dobrał, iako gości Nayciemnieyszego Pana w całem Smorgońskiem państwie , co , iak mnie uczył list Kanclerza, było nader znakomitym zaszczytem. Wiedziałem ia dobrze że Ciemnygród był iedną z sławnych świata pielgrzymek; lecz niewiedziałem że przezorna Rządu ostrożność, kołeia tylko dozwalała iey Europeyskim Narodom ; koley roku tego na Polskę przypadła. Przyznam się że mi ta propozycya, iakożkolwiek podchlebna, nie bardzo smakowała; i byłbym się z niey wymówił gdyby mnie do przyięcia iey nieskłoniła ciekawość i naleganie przyiaciela mego Wacława, co mi się za towarzysza podróży ofiarował; a gdy nas do niey także zachęcał Szanowny Wuy iego , pod pozorem wieyskiey przeiażdżki, puściliśmy się w tę oddalony drogę w naypięknieyszey porze roku. Przyiemnie tedy podróżuiąc z iednym tylko służącym, to iest Jamesem Kamerdynerem Wacława, wielkim awanturnikiem lecz bardzo zręcznym i przywiązanym do Pana swego, z którym ostatnią odbył kampanią, stanęliśmy nakoniec w pewnym Europeyskim porcie, którego mi wymienić bronią prawa Pielgrzymki i dane na zachowanie ich słowo. Ju ż tam większa część pielgrzymuiących wraz z przewozowym okrętem na nas czekała, co za pierwszym pomyślnym wiatrem w trzy dni po naszym przyieździe odbił od lądu. Ledwieśmy się oddalili od brzegu, rozwinęła się wspaniale Ciemnogrodzka flaga, przy huku dział, a okręt Niedźwiadkiem zwany, zdawał się latać po morzu z rozpiętemi żaglami. Przyiął nas Kapitan do izdebki swoiey; reszta pielgrzymów w liczbie około piędziesiąt, zaieła pod pomostem - przeznaczone sobie mieszkanie, zawalone pakami towarów , co iakem się dowiedział od Kapitana, na rządowych tylko okrętach sprowadzać wolno, które tym końcem kilkarazy na rok do wyznaczonych Europeyskich portow źegluią. Liczba pielgrzymujących w żadnym przypadku sześćdziesiąt osób przechodzić niemoże. Były to , iak mówił Kapitan, mądre ostróżności Ciemnogrodzkiego Rządu , dla ocalenia kraiu tego od zarazy obcych maxym i obyczaiów. Z tego także powodu niebyło wolno pielgrzymuiącym więcey nad dni trzydzieści w Ciemnogrodzkiey krainie przebywać, gdzie wyiąwszy żydów a to ieszcze za szczególnym pozwoleniem Rządu żadnym innym Cudzoziemcom zamieszkiwać nie iest dozwolonem. Nie mało nas to uderzyło, że wszyscy ekwipażowi Ciemnogrodzanie z Czeska polskim mówili ięzykiem, który iak nas uwiadomili, iest pospolitą kraiu ich mową. Stróy ich był podobny do naszych Krakowiaków; wreszcie cała postać ciała z oryentalna słowiańska. Rozwiązanie ciekawego badania, zkądby pochodziła taka stycznose, między narodami morzami od siebie odciętemi, odłożyliśmy do pobytu naszego w Ciemnogrodzie , spodziewaiąc się , że naywięcey ku temu znaydziemy sposobności w stolicy. Tym czasem obeyrzał okręt nasz Kamerdyner, co między róźnemi rzemiosłami których w życiu swoim doświadczał, bywał także inaytkiem i dosc długo po różnych morzach krążył. Nie zbyt pomyślny był iego rapport o stanie okrętu i Ciemnogrodzkiego ekwipażu, który do Tureckich i Greckich przyrównywał: spodziewał się iednak że pod tak pomyślną dla żeglugi iak wiosna porę roku , wytrwa kilkadniowey podróży: a ta dłuższą bydź niemiała. Ofiarował nam stół swóy Kapitan, co za pomocą prowiantów naszych i zręczności Jamesa, który między innemi talentami posiadał i Kucharski, stał się wcale niezły, mianowicie w porównaniu z Smorgońską strawą , iakiey wspaniałość Nayciemnieyszego Pana innym dostarczała pielgrzymom. Rozstasowawszy się, pierwszem naszem było staraniem poznać towarzyszów podróży, i dociec w iakim ią przedsiębrali celu. Nayprzód tedy sześciu żydów sądząc po uprzeymem obchodzeniu się z nami Kapitana, że im s ię wsparcie nasze w Ciemnogrodzie przydać może, polecili się wysokiey protekcyi naszey iako Deputowani Zakonu swego; daiac nam do zrozumienia, że byli dobrze opatrzeni w złote dowody których z nami pierwszemi użyć byli gotowi. Wzdrygnęliśmy się na takową propozycyą i wypchnęli z izby Żydów. Odrzuceni od Panów trafili do Kamerdynera który znać przekonany złotą ich wymową, wdaniem się swoiem nakłonił Wacława do przyięcia na piśmie pokorney żydów supliki i obietnicy wspierania ich w potrzebie. — Na co pomyślałem gdzież żydzi nie trafią kiedy do nas trafili ? Po żydach wzięliśmy się do rozpoznania mnichów których więcey niż żydów było; lecz niepostąpili oni sobie z nami tak otwarcie iak żydzi, Ten twierdził, że zbiera iałmużnę na pogorzały Klasztor; tamten na wykupno niewolników; ów źe podróżuie po świecie na nawrócenie pogan i iest członkiem Propagandy; inny że zakon iego ma iakiś dług wytlerkafowy zaległy u Ciemnogrodzkich żydów; nakoniec, tego ludzkość skłoniła do wybrania się w tę krainę , iako lekarza , tamtego iako chirurga, owego iako Aptekarza. Widzieliśmy iasno, że sobie rozdali te rolę; bo ieden tylko niewinny braciszek przyznał się Jamesowi, co w potrzebie bywał szpiegiem naszym, źe niemogąc znieść dłużey europeyskiego mnichów uporządkowania, iechał wzywać dla nich opieki Smorgońskiego zakonu, lub otrzymać tak rzadką w czasach naszych męczennika koronę. Mimo rzuconych pozorów, łatwo pomiarkowaliśmy ze poczęści zagorzalcami byli. Lecz wraz przeświadczyliśmy się, że żadnego z nich rozsądne zakonów naszych starszeństwo w tę niewyprawiło podróż: zgoła byli to fanatyczni i ludzcy ochotnicy. Znaydowało się także starych Bab kilka które powiodły do tey podróży osobliwsze, a po większey części mistyczne lub illuminackie marzenia. Na ich czele był szarlatan co w nayściśleyszym żył z duchami związku i za ich pomocą kieszenie illuminatek wypróżniał. Dwie wybielone Aktorki i dwie inne ich towarzyszki nieco, młodsze i ładnieysze, zdały się oczywiście Wacławowi szukać w Ciemnogrodzie z towarem swoiem tego jarmarkowego i odpustowego zysku, którego i u nas szukaią. Mieliśmy także za towarzyszów pielgrzymki naszey dwie Wróżbiarki; tyleż kuglarzy i trzech magnetycznych, sympatycznych, sekretowych i udarowanych cudowną iaką własnością doktorów, których nadprzyrodzone talenta, tak dokładnie Doktór Baba publiczności zalecił, a których tak dowcipnie wygwizdało pisemko we wstępie do tey podróży wspomniane. Kilku ludzi niespokoynych a więcęy ieszcze awanturników, udawało się do Ciemnogrodu z dzikiemi proiektami, w których każdy iasno swoim sposobem dowodził, że byle mu Zakon Smorgoński chciał zawierzyć, przyimuiąc przez niego podany proiekt, i dostarczyć na wykonanie tegoż funduszu, on sławę iego i panowanie, leżeli nie po całym święcie , to przynaymniey po całey Sarmackiey rozszerzy krainie. Ci wyszczekani gadacze naysnadniey się nam poznać dali. Nastąpili po nich uczeni dawney szkoły, główni nieprzyiaciele dzisieyszego sposobu wychowania i wydoskonaloney nauki, perypatetyczni Arystotelesa poddani, co przy dzisieyszym w wychowaniu i naukach postępie, przestawszy bydź wielkiemi ludźmi w oczach innych, nie przestali bydź niemi w własnych: Szukali więc w zaszczytach i opiece Smorgońskiego zakonu, dźwignienia upadłey sławy swoiey. Znaydowało się także między towarzyszami naszem i, kilku ślepych stronników dawnych zwyczaiów i czasów: nie lubili oni naszey Konstytucyi, bo w niey nieznaydowali Elekcyi Królów, liberum veto, wyłącznych przywileiów Szlachty, poddaństwa chłopów, i zatwierdzenia licznych woluminów dawnych praw naszych które mieli iedynie za święte i mądre; ile wsparte tą kardynalną maxymą: że Polska stoi nierządem. Spodziewali się oni nie bez przyczyny, ze im iako braciom Zakon Smorgoński sprzyiać będzie. W całey tey czeredzie, był tylko ieden osobliwszy człowiek któregośmy długo dociec niemógli, tak się krył przed nami. Wyiawił go nam nakoniec przypadek, to iest: złożony w izbie Kapitana paszport iego który, trafem otworzywszy szufladkę, znalazł wniey między innemi Wacław , i tak skoczył z radości że sobie stłukł czoło o belkę niskiey izdebki. — Czy oszalałeś? rzekłem do niego. — Nie, odpowie, przyciskaiąc kluczem zbite czoło. Poniósłbym nie ieden lecz dziesięć guzów za moie odkrycie. Czy uwierzysz dodał śmieiąc się do rozpuku , że ten mistyczny człowiek którego docieczenie sprawiło nam tyle mozołów , iest ów wielki Mistrz pełgaczów J. P. Pipa Dumnopłaski, iak to opiewa paszport iego. — A on co tu robi, rzekłem ? — Zobaczemy , miey tylko cierpliwość. Nie próżno od nas stroni, nie próżno nieehce bydź poznany; wszystko się to w Ciemnogrodzie wyświeci: tym czasem mniemam że szuka w tey podróży Smorgońskich zaszczytów lub pieniędzy, a może wraz obu, bo iedne podchlebiała szaloney próżności , drugie łakomstwu iego. JSie przestał na tern Wacław , porwał mnie za rękę y wyciągnął na pomost : tam gdy uyrzał siedzącego w odludnym zakątku z spuszczonym na oczy kapeluszem , y twarzą na pół płaszczem zakrytą bladego rycerza bias ze go , znienacka zawołał go po imieniu. O n natychmiast, powstał z mieysca swoiego, a my pokłoniwszy mu się głęboko, wróciliśmy czym prędzey do Kapitanskiey budy naszey. jSTie zła sztuka, rzekłem do Wacława, ale nam iey Pan Pipa niedaruie. Dobry on ma odpowie żołądek , wreście któż co o takiem człowieku przewidzieć może, Bóg wie czy w Ciemnogrodzie pełzać się przed nami niebędzie, ieżeli Nayciemnieyszy Pan , i iego Ministrowie, iak zaczęli, uprzeymie z nami się obchodzie nieprzestaną. Czy uważałeś iaka zachodzi różnica między temi wszystkiemi paszportami a naszym , tak w podchlebnych iego wyrazach, iako też w nie ograniczeniu trzydziesto dniami pobytu naszego w Państwie Ciemnogrodzkiem, iak się to we wszystkich innych zawarowanem znayduie. Na takowych poszukiwaniach upłynął tydzień pomyślney żeglugi naszey gdy ieden z maytków uyrzawszy z szczytu masztu obiecaną Ciemnogrodzką ziemię, wszyscy ią wesołym pozdrowili Hura które się wnet po całym rozległo okręcie. W tym wszedł Kapitan do izby z zasępionem czołem ; gdyśmy się go zapytali, czemu powszechney nie dzieli radości, odpowiedział: me cieszcie się za wcześnie moi panowie. Właśnie na samym wstępie do portu znayduie się hak morski. (*) Ten się codzień przez niedbalstwo w nieczyszczemu portu pomnaża a przy tey czarney chmurze, i mocnym wietrze, który się coraz więcey wzmaga, iest nader niebezpieczny. Jeżeli więc niepotrafiemy tak manewrować, byśmy na ciasny przesmyk trafili, który iest iedynem do portu weyściem, co przy mocnym wietrze który nas pędzi iest prawie niepodobnem, naymnieysze złe, iakie nam się trafie może, *) Po Francuzku barre czyli wat piaszczysty , lub skalisty. będzie że osiądziemy na piasku i day Boże by się na tem skończyło. Gdy to mówił wzmagała się burza, a czarna chm ura którą z dala ledwie znac było , wiatrem iuż w wicher zmienionym na okręt pędzona, rozszerzyła się nad nim, i ciemną okryła go pomroką. Buiał nasz okręt po spienionych bałw anach, wśrzód błyskania, grzm otów , piorunów i biiącego nań zewsząd gradu. W tym stanie rzeczy, ile gdy głowę, zacząwszy od Kapitana, wszyscy stracili radosne okrzyki, w smutne zamieniła się ięki a nawet i w konaiącyeh pacierze które Kapitan rozpocząć Kapelanowi kazał, bo w podobnych przypadkach Ciemnogrodzanie nie znaią innego zaradzenia. — Jakżeż rzekł do mnie Wacław , pod tym Oślim portem, my, iak osły utonąć mamy ? Pono dla tego iedynie źe ten okręt iest ich pełny. Do mnie James, weźmy się do roboty. Ja tu odtąd Kapitanem, a ty Sternikiem. — Natychmiast spędziwszy od styru , na pół umarłego od strachu sternika, stanąć przy nim Jamesowi rozkazał, i pędzącey opierać się burzy ; a sam pierwszy na naywyższy maszt wylazłszy, zachęcił zatrwożonych Ciemnogrodzianów , do szybkiego żagli zwinięcia; czego wśród panuiącego zamieszania, zaniedbali uczynić. Zwolniał natychmiast pochód ku lądowi okrętu, a James korzystaiąc z chwilowey zmiany wiatru zwrócił go bokiem ku pełnemu morzu i tym zręcznym kierunkiem , wybawił nas z tey toni. — Oddaliliśmy się od lądu , za pomocą ciągnącey na sznurach nasz okręt szalupy, którą za poradą Jamesa rzucić Wacław na morze kazał , a sam pierwszy na nią skoczywszy zachęcił maytkow swym przykładem. Tak przecie wyszedłszy z przestw oru który zaymowała chm ura , rzuciliśmy pod pogodnem niebem nie bez trudności kotwicę, iak nam tylko dozwoliło mniey głębokie dno morza. Wnet w iatr popędziwszy burzę ku ziemi, up ad ł zupełnie na morzu , i iak mówią marynarze, w płaski się czas zamienił. W tedy odhaczywszy kotw icę, ciągnieni od naszey szalupy , dostaliśmy się po trzech godzmney pracy , bez żadnego szwanku , do owego ciasnego przesmyka , co wstęp daw ał do portu ; i szczęśliwie hak przebyli. Gdy rzucono w porcie kotwicę, a Wacław z szalupy w rócił do okrętu , Kapitan , Maytkowie, Pielgrzymi i co tylko było ludzi na okręcie pozdrowili zbawiciela swego; im Jamesa iako towarzysza swey pracy przedstaw ił; potem wróciwszy do izby rzu cił się na pierwsze które spotkał łożko , mówiąc do mrne : Przyiacielu spocząc m u szę, bo n igdym w życiu niebył tak zm ęczony. Day dwadzieścia dukatów Jamesowi ; wart większey nagrody , która się znaydzie za powrotem naszym do oyczyzny, co iak się spodziewam będzie szczęśliwym , kiedy nas opatrzność ocaliła od tak srogiey burzy i wybawiła nas z rąk niebezpiecznieyszych od niey osłów. Po czem wypiwszy kieliszek rumu zasnął spokoynie. W net osiadła nasz okręt szarańcza celników których naczelnik wywiedziawszy się o nas oddał mi następuiący bilet Gubernatora Portu Oślego. Witam was zacni Naycienmieyszego P ana gościowie , których z upragnieniem w własnym oczekuie domu. Bagaże wasze od wszelkiey uwolniłem rewizyi prócz tey którą wyrządza Święta Inkwizycya nad xiążkami, bo ta od rządu niezawisła; wszelakoż iakiżkolwiek los ie spotka , bądźcie spokoyni. Mam honor pisać się etc. Grypsalski , Gubernator. Bynaymniey niedbali celnicy , czy zaraza iaka nie panuie na okręcie, lecz czy nie iest zakazanemi zarażony xiążkami ; a wszystkie są niemi co tylko naygrubszą nie tchną ciemnotą. Nie wiele się przeciwnych temu przepisowi u pielgrzymów naszych nalazło, lecz mieliśmy kilka dzieł geograficznych, podróżowych, matematycznych, kilka nowych romansów , i tysiąc nocy upodobałe w drodze Wacława czytanie. Całą tedy biblioteczkę naszą, zapytany o nią, wiernie oddałem Naczelnikowi celników, nie wyłączaiac dwóch xiążek do nabożeństwa i tyleż kalendarzy. Wezwał on natychmiast Cenzora Inkwizycyi Świętey, który przeyrzawszy xiążki nasze, deklarował niemiłosiernie , iż podług przepisów świętey Inkwizycyi wszystkie spalonemi bydź muszą. Zaledwie wyprosiłem xiążki do nabożeństwa i kalendarze które nam za usilnem naleganiem Celnika Cenzor zostawił. Wyszedł on nakoniec z łupem swoim, głęboko się nam pokłoniwszy, a w chwile za nim naczelnik Celników , pożegnawszy mnie z uśmiechem , głaszcząc sobie brodę. Gdym gorszko ubolewał nad utratą xiążek naszych, przebudził - się Wacław i z łóżka wyskoczył. P o kazałem mu bilet Gubernatora i o fatalnym losie xiążek naszych uwiadomiłem. — JSie troskay się powie, przyjacielu , bo iak to nam dość iawnie daie do zrozumienia bilet Gubernatora zręcznieyszym od Inkwizycyi będzie. Ale każ mi dać co leść, bo z głodu umieram. W tem wrócił Naczelnik Celników i zastawić kazał podwieczorek z fruktów, ciast, węsin, ryb , wina i likworów złożony, który nam imieniem Gubernatora ofiarował, prosząc, byśmy się ieszcze nieco na okręcie zatrzymali , nim wszystko wr domu iego na przyięcie nasze wygotowane zostanie. Rzucił się Wacław na ten podwieczorek, zawołał Jamesa , i usiąść mu obok siebie kazał, poezem oba iedli i pili aż do zadziwienia Celnika, tak niezmiernym apetytem . Powierzyłem mu iakie ich fatygi i prace w tym dniu były , iak nas z oczywistego wybawili niebezpieczeństwa. Trzasnął na to głową; mówiąc: muszę o tem zdarzeniu iak nayprędzey uwiadomić Gubernatora , bo gdyby go doszło officyalnie; nim temu zaradzi, byłby przymuszony surowo ukarać Kapitana za to że odstępuiąc od wieczney Ciemnogrodzkiey morskiey manewry, dał się wkraść obcey na Okręt Nayciemnieyszego Pana. Juzci, prawdę mówiąc, rzekł Wacław , wart on wisieć ; lecz za to że będąc tylko Osłem ? podiął się bydź Kapitanem ; ale uczyń WaćPan co mozesz bys go ocalił bo wreście iest to wyśmienity człowiek. Nietroszcie się oto , odpowie , Panowie ; na wdanie się wasze , potrafi Gubernator zaradzić wszystkiemu : nie takie on robi cuda ; niemamy przebiegleyszego człowieka w Ciemnogrodzkiey krainie i w którymby Kanclerz i Sekretarz Stanu, co dziś rządzą, większe zaufanie mieli. Przewiozła tymczasem okrętowa szalupa na ląd bagaże nasze, a myśmy z naczelnikiem Celników na Gubernatorską siedli-. W tey krótkiey przemowie rzekł on do nas: niech to Panów moich nie smuci, że wysiadaiąc na brzegu , musicie bydź świadkami spalenia xiążek waszych, bo tak chcą ustawy świętey Inkwizycyi naszey; ale spodziewam się, że ta chwilowa przykrość pierwszą będzie i ostatnią którey doznacie w tym kraiu. Jakoż byliśmy świadkami tego Autodafe które przy oklaskach zgromadzonego na brzegach ludu , wyprawiła na przyjęcie nasze Święta Inkwizycya. Ledwie się skończyła ta dzika illuminacya, stanęło przed nami kilku dworskich Gubernatora, którego Marszałek pozdrowił nas imieniem iego. Wsiadłszy z niemi i z Celnikiem na piękne i stroyne Osły , udaliśmy się z tą Czeredą do Pałacu Gubernatora, wszędy na ulicach od ludu uprzeymie i z okrzykami, ia ko goście Nayciemnieyszego Pana witani. POBYT W PORCIE OŚLIM . Lubo krótką przeiazdzka nasza do pałacu Gubernatora była, co nie lest oddalonym od portu, dość długą przecież by nam dać nie zbyt pomyślne o porcie Oślim i iego porządku wyobrażenie. Ulice błotniste , niebrukowane, ale tu i owdzie dylami pokryte; domki niskie, zaledwie w dziesiątey części murowane; wszędy pełno żydowi żebraków: taki był pierwszy widok, którym nas kray Ciemnogrodzki uderzył. Pałac Gubernatora oddzielał mur od rynkowego placu , m iał wewnątz wielkie podługowate podwórze, w środku którego wznosił się dom o iednem piętrze murowany, a w koło dziedzińca wysadzonego drzewami obszerne officyny drew niane, powierzchownie kolorami upstrzone oryentalnym sposobem. Zgoła ta budowa, iak wszelkie inne tego kraiu , więcey się do Azjatyckich niż do Europeyskich zbliżała. P rzyiał nas Gubernator u wierzchu p o d w ójnych zew nętrznych schodów , które przystęp dawały do podłużnego Salonu, otoczonego zewsząd oknam i, a daiącego przystęp w narożnikach do czterech nie wielkich pomieszkali , z których iedno dla nas przeznaczone b jło . Salon b y ł otoczony sofami w zdłuz których posadzkę okrywały kobierce; wreszcie biały i bez żadney ozdoby. Gdyśmy na sofie zasiedli, rzekł do nas Gubernator: W ielki to iest dla dom u mego zaszczyt, źe w nim przyim uię znakomitych gości Nayciemnieyszego Pana , który ia zaiste cenić umiem. Na dniu iutrzeyszym będę m iał honor im przedstawić znacznieyszych m iasta tego mieszkańców, i pokazać co w sobie godnieyszego zastanowienia zamyka. Dziś przy spóźnioney porze tylko lekką wieczerzę ofiarować W am moi Panowie będę , bym Znużonych podróżą, nieznużył niewczesną grzecznością. W ziąwszy nas za ręce , w stał i do naszego zaprow adził nas pokoiu, dawszy znać ludziom sw oim , by w Salonie zostali. W pokoiu naszym niedaleko drzwi stał kosz przykryty o który Gubernator niby niechcący zawadziwszy ściągnął z niego kobierzec, a myśmy w nim xiążki nasze porządnie ułożone uyrzeli. W ybaczcie, rzecze, Panowie, wskazuiąc na xiążki, że was w złey przyimuię kompanii potępieńców, wskazanych na ogień ; lecz są to rodacy w a si, uczynić więc im tę grzeczność musiałem. Chcieyeie iednak nie rozgłaszać ich pobytu w tym kraiu , boby się to świętey Inkwizycyi niepodobać mogło , z których rąk wydobyć ich po drugi raz byłoby niepodobnem . Odpowiedzieliśmy na ten pół orientalny, p ó ł europeyski komplement, z oświadczeniem nayczulszey dla Gubernatora wdzięczności. On kosz nazad przykrywszy , wieczerzę dosyć po europeysku przypraw ną przynieść kazał, zastawioną na Chińskiey czy Japońskiey porcelenie, która iest powszechną u możnych w tym kraiu. Za danym znowu od Gubernatora znakiem , odeszli służący. Oddaliłem rz e c z e , tych niewygodnych świadków , byśmy z sobą poufale mowie mogli ; ho Bóg wie czy w dniu iutrzeyszym znaydziemy do tego wygodną chw ile przy natłoku iaki się w nim zwali do dom u mego. Prosiliśmy go by nas chciał od tak hucznego przyięcia uwolnić, na co odpow iedział, iżby to chętnie u cz y n ił, gdyby m u wolno było; lecz że m u tego niepozwalał przepisany gubernatorom tryb przyymowania gości Naycienmieyszego Pana. ATie iesteśm y, d o d ał, w Europie gdzie każdy działa iak mu się zdaie; w tym kraiu uchybienie dawnym przepisom i zwyczaiom iest naywiększym występkiem : Pogorszye ie, iie na wzór przodków, ła two; poprawie niepodobna. Mówię z wami otwarcie Panowie m oi, bo mam zalecenie od Kanclerza i Sekretarza Stanu dobrych przyiaciół waszych, bym was od wstępu waszego do kraiu tego uw iadom ił o tern wszystkiem co warn dalszy w nim pobyt przyiemnym lub nieprzyiemnym uczynić może. Tłayprzód tedy ostrzedz was winienem, że lubo osoby Rząd dzisieyszy składaiace, a przynaymniey Świeccy naczelnicy iego, są stronnikami Europeyskiey cywilizacyi, wszelako kryć się z tem i udawać niedźwiadków muszą : tak wielką iest ciem nota i przesądy panuiące w tym kraiu , a to zacząwszy od Pana naszego, co więcey ceni nad dziedziczne swoie państwo Ciemnogrodzkie, zaszczyt wielkiego Mistrza Smorgońskiego Zakonu k tó ry mu się zdaie że Władzę iego nad całym rozciąga światem. Niemasz albowiem krain w którym zakon Smorgoński niemiał gorliwych stronników i w ciągłym z nimi nie b y ł związku. Wiem ia tak dobrze iak Kanclerz i Sekretarz Stanu, źe niemi nie iesteście Panowie m oi, i że przypadek tylko zapoznał iednego z was z Ciemnogrodzkim Gabinetem ; lecz inaczey iest to przedstawionym Nayciemnieyszemu Panu , który głęboko w te rzeczy niewgląda. Oni zaś stęschnieni napływem nierozsądnych lub interessowanyeh pielgrzymów, przedstawili mu was iako zacnych gości których bezstronne świadectwo sławę wspaniałości i mądrości Nayciemnieyszego Pana po całey Sarmacyi rozniesą. O toż Panowie moi zbyt ostrożnemi w mowach i czynach waszych w tym kraiu , p ełnym podeyrzeń bydź nie możecie, dla niezaszkodzenia sobie i przyiaciołom waszym. — Podziękowaliśmy mu szczerze za to tak ważne dla nas ostrzeżenie którego przepisy, dodałem, byłaby nam wskazała sama rostropnośe. Potem pogadawszy ieszcze nieco z nami, z równą otwartością, rzekł: dzień iutrzeyszy, który iest dniem spoczynku przeznaczonym dla całey karawany, zemną tu Panowie moi spędzicie Smorgońskim obrządkiem ; bo to inaczey bydź nie może. Poiutrze rano wyprawię was w dalszą podróż. Karawanę drogą publiczną, was dworską, nieco dłuższą ale wygodnieyszą. Chceciesz bym kazał obwieścić na każdym popasie i noclegu, przybycie wasze ? Czyli wolicie dla uniknienia tęsknego cerem oniału, bym wam dał tylko listy oznaymiaiące że iesteście gościami Nayciemnieyszego Pana ? a natem dość będzie, by was wszędy uprzeymie przyięto ? Przenieśliśmy ten ostatni sposób. — Jeszcze o iedney rzeczy uwiadomić was muszę. Jako goście Nayciemnieyszego Pana , uważani iesteście w równi co do stopnia z naypierwszemi Baronami naszemi; moglibyście więc iak oni podróżować konno, ale wy sami, nie zaś świta wasza. Lecz prócz iednego Paradiera, na którym pokazuię się czasami iako Reprezentant Nayciemnieyszego Pana, od śmierci naszego Arcykapłana, niemasz drugiego konia w całym mieście, ale za to mnóstwo osłów wyśmienitych, których i ia w podróży używam ; bo w rzeczy do dróg naszych lepsze są od koni. Ofiaruię wam , ieżeli chcecie, na tę podróż, która blisko czterodniową będzie, poiazd czyli wóz kraiowy ; lecz ostrzegam was, że to iest nayniewygodnieyszy a nawet nayniebezpiecznieyszy sposób podróżowania po niegodziwych drogach kraiu naszego ; z tych powodów , iako Gubernator miasta sławnego osłami, zalecam wam osłów . Chętnieśmy na osiołki przystali, zapytując wszelako za co by konie tak rzadkiem i były, za co nieznanem i dobrze poiazdy, i za co drogi tak złemi. Co do pierwszego, odpow iedział: wiedzieć macie, że koń będąc uważany iako zwierzę woienne, iest tylko dozwolone używanie iego Baronom , co równie dogadza ich dumie iako i Policyi Rządu ; bo tym sposobem, za pomocą kawaleryi swoiey , on i Baronowie trzymaią kray pod iarzmem . Wolno także Urzędnikom dworskim , Gubernatorom i gościom Nayciemnieyszego Pana używ ać koni; lecz Baronowie poczytuią to za nadużycie i sprzeciwiaią mu się. Trafiły się nawet z tego powodu nieprzyiemne zayścia, mianowicie na ich gruncie. Panowie moi , dzicy są to ludzie nasi Baronowie, a dziksze ieszcze ich mniemane prawa i przywileje na słabości Rządu oparte , który się powoduiąc zasadami Smorgońskiego zakonu, nie tylko znosi ale szanuie naysroższe nadużycia byle zadaw nionem i były. Dobrych dróg niechcą Baronowie, bo w złym stanie w którym się znayduią, lepiey sprzyiaią rozbóyniczym ich naiazdom. Na koniec me mamy dobrych poiazdów , bo ich nie mieli przodkowie nasi. Nie dawno przyszło do głowy dworskiemu młodzikowi sprowadzić z zagranicy poiazd. Gdy Komora wahała się nad losem tego poiazdu, Święta Inkwizycya spalić go kazała, a gdy się tego iey imieniem lud domagał, spalonym publicznie w Ciemnogrodzie został. Toż samo powiedzieć można o wszelkich innych użytecznych i wygodnych Europeyskich wynalazkach, n. p. o statkach i okrętach naszych które buduiemy, iak ie budowali dziadowie nasi : zgoła od kilku wieków mepostąpiliśmy ani kroku w cywilizacyi, a pono znacznie w stecz cofnęli. Panowie m o i, nieskończyłbym gdybym chciał wchodzić w szczegóły twierdzenia mego. Zobaczycie to wszystko własnemi oczyma. Tym czasem potrzebuiecie spoczynku, życzę wam nocy spokoyney. To mówiąc wyszedł, a James stanął na mieyscu iego. Słuszny to bardzo i dorzeczny człowiek ten nasz Gubernator choć Smorgończyk , rzekł do mnie Wacław. Tła co James z żywością: doday Panie naywiększy pono w tym kraiu zdzierca. Być to nie może odpowie Wacław , przy liberalnych sentymentach iego. Z kądże masz tę wiadomość ? — zapewnie nie od niego iak ią maią Panowie , lecz od wszystkich z któremi gadałem, nawet od dyskretnych żydów i od własnych ludzi iego od których, iak śpieg pański, o wszystkiem wywiedzieć się starałem. Czy uwierzycie że na ich przyięcie iako gości Nayciemnieyszego Pana, nałożył na żydów składkę, a wszystkim ogólnie handlerzom, nie wyłączaiąc piekarzów i rzeźników dostawić darmo kazał co tylko na iutrzeyszy bankiet i dalsze ich przyięcie potrzebnem będzie ? Pieniądze prawie całkiem zostaną się w iego szkatule, a trzy części iadła w spiżarni. Niedawno zapieczętować on kazał wszystkie żydowskie sklepy pod pozorem rewizyi niby dla znayduiącey się w nich kontrabandy, i poty popieczętowane trzymał póki mu się żydzi, widząc czas nadchodzący głównego tuteyszego iarmarku, sowicie nie okupili. Cóż się to dopiero dzieie na komorze która mu prócz prezentów roczną daie pensyą, by celnicy frymarczyli wolnie z kupcami o kontrabandę, zdzierali ich lub uwalniali od cła iak się im podoba. Mówią w prawdzie , że on się znowu za to w Ciemnogrodzie opłaca, to Ministrowi Skarbu , to Kanclerzowi, to Sekretarzowi Stanu, to nawet Inkwizycyi Świętey; a tym sposobem nietylko nieskutkuią żadne przeciw niem u sk a rg i, ale nawet ci którzy ie podaią, iako oszczercy ukarani bywaię ; nikł iuź głowy przeciw niem u podnieść nie śm ie , ręka rękę m yie, panoszą się urzędnicy, a handel i lud się ruynuie. — JMiecli go kaci wezmą z iego liberalnością powie na to Wacław : Lecz iestże to wszystko prawdą ? — Ja o tem po tak powszechnym odgłosie , odpowie James, nie wątpię. Do tego niech sobie Pan przypom ni żeśmy podobne nadużycia i w Europie widzieli , chociaż c i , co ich się dopuszczali , byłi zawołani z liberalności, a mianowicie z grzeczności ludzie. Co do mnie rzekłem , kładąc się do łó ż k a , nigdy się w sądzeniu o ludziach zbyt źle lub zbyt dobrze niespieszę , ani ślepo wierzę tem u, co o nich m ów ią, ani też na oślep zaprzeczam : zawieśmy sąd nasz o Gubernatorze do dnia iutrzeyszego, a w nim się pewnie prawdy dowiemy. Spaliśmy iak zabici do ósmey z rana , o którey wszedł do nas James z Czokoladą, zwykłem naszein śniadaniem. Panowie , rzecze : całe miasto iest dla was w ruchu. Biia od świtu tutaysze dzwony, Gubernator krąży na paradney szkapie swoiey po ulicach , a nawet te co prowadzą do bożnicy i portu , uprzątnąć z sklepików i oczyścić z błota nieco kazał. Ubraliśm y się czem prędzey, ia w móy obywatelski, Wacław w woyskowy mundur , przyozdobiony kilku krzyżykami, które w ostatniey kampanij otrzymał. Jakżeż , rzecze do mnie, nic sobie nie zawiesisz na szyi w Oślim porcie ? Cóż chcesz, odpowiedziałem , niemam żadney ozdoby. — Czyli nie pam iętasz, odpowie, że iesteś Bożogrobskiego Orderu Kawalerem , którym nas, ieżeli pomnisz będzie lat dwa temu , przeieżdzaiących przez Miechów przyozdobił Miechowitów Generał. Masz także Masoniezne ordery. —- Któżby to wszystko z sobą woził? Pierwszy niewiem gdzie zarzuciłem , drugie leżą złożone w szafie moiey w Warszawie. To tedy ta tylko zachodzi trudność względem Miechowskiey ozdoby ? — Jak widzisz niepodobna do zwyciężenia; — bynaymniey, odpowie, przezornieyszym od ciebie iestem , i mam z sobą wielką fioletową Bożogrobską wstęgą, a nawet i czerwoną wolnomularską. Wybieray którą chcesz, ale przynaymniey jednę z dwóch dla moiey przyiaźni et pro decoro gości Nayciemnieyszego Pana zawiesie sobie raczysz. Opierałem się długo, ale na koniec, gdy mnie prawie gwałtem iednę i drugą ozdobę kładli na szyię Wacław z Jamesem, wybrałem Bożogrobską. Jest to, rzecze Wacław, pono skutkiem twoiey roztropności, bo zapewnie tuteysza Święta Inkwizycya ieźeli ich zna, nie więcey sprzyia Masonom iak Rzymska lub Hiszpańska. W tym wszedł do nas Gubernator : a ia się z moią wstęgą zostałem. Wszedł także za nim Jegomość Pan Pipa, co nas niepomału nadziwiło. Pozdrowiwszy nas Gubernator, rzekł wskazuiąc go: Ten Jegomość twierdzi, ze iest dobrze znany WaćPanom i żąda widzieć się z niemi byście wsparli życzenie iego odbierania w tym kraiu równych iak oni zaszczytów, a przynaymniey otrzymania iakiey od innych pielgrzymów dystynkcyi, iako Kawaler Orderu który WaćPanowie na nim zawieszony widzicie. Lubo prócz Smorgońskiego trudno by było Panu Pipie udowodnić iakim prawem inny nosi ; lecz gdy mu to iak wielu innym i w Polszcze uchodzi, niceśmy na to nierzekli, a raczey całkiem zamilkli na zapytanie Gubernatora. Co on widząc tak daley mówił: co do pierwszego iużem oświadczył Jegomość Panu Pipie, że to iest rzeczą niepodobną, bo sam tylko Nayciemnieyszy Pan gości swoich mianuie. Co do drugiego , nie iest mi wolno żadney między pielgrzymami podrożuiącemi nakładem Nayciemnieyszego Pana stanowić różnicy, przecież gdy mi nie iest zabroniono przyimować tych, których mi się podoba w moim domu, ieżeli to WcPanom przyiemnem będzie , proszę go dziś na ucztę do siebie iakoteż dwie inne osoby z Karawany które mi wymienić zechcecie. Dobywszy z kieszeni ołówka Wacław zapisał czemprędzey imiona Moszka Czarnego naczelnika Deputacyi żydowskiey i Wydrwigrosza Kuglarza który go sztuk różnych na okręcie uczył. Wziąwszy ten papier Gubernator i przeczytawszy głośno oddał go Marszałkowi swoiemu zalecaiąe mu : by się ci Pielgrzymi w raz z Panem Pipą u niego na obiedzie stawili. Na te słowa zapłoniła się wywiodła twarz Pana Pipy, zaiskrzyły łzowate oczy, zmarszczyło posępne czoło: przecież przemogło skąpstwo nad pychę; bo głos zabrawszy żalił się, nie o to stowarzyszenie, ale źe podróżuiącemu nakładem Nayciemnieyszego Pana w Kanęellaryi JWo. Gubernatora podróżną Expedycya 3 Dukaty zapłacie kazano. Są to ju ra Cancellariae, odpowie z krwią zimną Gubernator i w Europie dobrze znane ; wyżey ieszcze iak WaćPan opłacili ie żydzi, bo gdy względem nich niema żadnego przepisu, pobiera ie Kanccllarya w miarę możności każdego. W tern kiwnął na ludzi swoich, by wyszli z naszego pokoiu, a gdy Jed gomose Pan Pjpa nieco się ociągał, wyprowadzili go z sobą. Podły to iakis człowiek rzekł do nas Gubernator ten Pan Pipa: pomimo swey wstęgi i zaszczytu Mistrza Pełgaczów w Polsce którym się chełpi. Nie podoba mi się ten Urząd, aez Smorgońskiey kreacyi, lecz Jegomość Pan Pipa dziwy o nim i przywileiach iego powiada. Panów zaś, acz się ich przyiacielern mieni, z pędzlem maczanym w żółci maluie. Lecz łatwo domyślić się źe to iest skutkiem podłodum ney zazdrości iego. Ale czas p u ścić się w naszą w ędrów kę, nim się upał iuż dosyć mocny, mocnieyszym stanie. Ruszyliśmy tedy z Gubernatora pałacu w następuiącym porządku: Nayprzod orszak dw unastu żołnierzy do Policjantów podobnych z wielkiemi kij mi w reku; potem dwór Gubernatora, koń iego powodny i dwa osły stroynie ubrane : daiey Marszałek, Astrolog i dwóch Kapelanów; potem Gubernator między nami dwoma, za nami liczny orszak władz i Urzędników mieyscowych, za mim pielgrzymuiący, na czele których Jegomość Pan Pipa co mu mocno iak nam powiedział James podchlebiać zdawało się, choć miał za towarzyszów tego zaszczytu po prawey żyda po lewey kuglarza, nakornec zamykał pochod orszak Policjantów podobny temu co go otwierał. W tym porządku udaliśmy się nayprzód do bożnicy, w sposobie oryentalnym zbudowanej, zkąd kształt ich kościołów iak religiia bałwochwalcza Ciemnogrodzianow pochodzić zdaie się. Przyjęło nas wyższe Duchowieństwo u drzwi kościoła, a z iakieli sto bonzów uszykowanych wgłębi iego, zaryczało Hymn odpowiadający naszemu Te Deum. Nie brakło na modłach za Nayciemnieyszego Pana i iego rodzinę i na kazaniu a raczey panegiryku panuiącego, Gubernatora, na koniec i naszym. Świątynia był ogromna , lecz nieco niska; przyozdobiona czterema rzędami słupów , kolorami, złotem i srebrem suto upstrzonych, lako tez iego powała. Wrescie widna, i pełna bogato przybranych pa godów, między któremi średnia niezmierney wielkości, wyobrażała wieluramionne bożyszcze naksztalt Indyiskiego; lecz te zamiast rąk miało łapy niedźwiedzie. Wreście w szystkie te rzeźby niezgrabnieysze ieszcze niż oryentalne były Wychodząc z świątyni i pokazuiąc nam gmach ogromny, rzekł do nas Gubernator ; iest to pałac naszego Arcykapłana, iednego z najbogatszych , który wjk ie żyie wspaniale, lecz od lat kilku wakuie ta wysoka Godność, a tyra czasem iey dochody skarb połacia. Znaną iest., odpow iedziałem w Europie ta sztuka. Z świątyni udaliśmy się do portu. Tam pokazawszy nam marynarkę kraiową co się z trzech składa okrętow zle utrzymywanych, gorzey ieszcze zbudowanych : p o tem a rsenał z rozmaitej broni złożony, między którą z parę tysięcy starych karabinów i kilkadziesiąt żelaznych armat znajdowało się; przeprosił nas Gubernator , źe garnizonowi pod bronią stanąć nie kazał: bo ten iak twierdził w dwóch trzecich częściach był rozkomenderowany. Uyrzeliśmy przecież tak na warcie iak i krzątaiącyćh się po porcie kilkadziesiąt żołnierzy z kijmi tylko w ręku. Gdyśmy się zapytali: czemuby mianowicie pierwsi byli bez broni ? odpowiedział nam Gubernator, że w Ciemnogrodzkiey krainie nikomu prócz Baronów i będących w ich randze w czasie pokoiu broni nosić nie wolno, a zatem że i żołnierska leży od potrzeby w arsenale złożona, w zamian którey maią kije, któremi się ćwiczą w mustrze i utrzymuią policyą. Ta ustawa, ze wszystkich Ciemnogrodzkich nayrozsądnieyszą bydź się nam zdała i godna naśladowania gdyby ogólna była. Z portu udaliśmy się na śniadanie do Dyrektora cełł. Ten nas przyiął wspaniałe w domu na poł z Europeyska na wpół z Azyatycka urządzonym , pełnym kosztownych iednego i drugiego rodzaiu sprzętów. Obficie wszystkim szafowane śniadanie, mianowicie wyśmienite wszelkiego rodzaiu w ina, odpowiadały okazałości domu. Niech to, co tutay widzicie , nie dziwi WcPanow; rzekł Gubernator przechodząc się z nami po obszernym Celnika ogrodzie, który się wdłuż morza przyjemnie rozszerzał. Urzędy Naczelniników komor naszych są nayzyskowneysze w kraiu ; bo można powieczice że oni są dowolnemi ich panami, mianowicie zaś dwa wielkie Naddzory z których tuteyszy do wszystkich północnych rozciąga się brzegów y caly z Europą handel obeymuie: drugi zaś południowym zwany bogatszy ieszcze; bo się rozciąga nad całym Azyatyckim handlem daleko wolnieyszym i czynnieyszym niż Europeyski. Ścieśnia słowem ile może ostatni , rząd nasz, a to przez obawę zarazy oświaty Europeyskiey któraby się do nas wraz z wolnieyszym z nią handlem wcisnąć mogła : czem mu bynaymniey nie zagraża handel wschodni i obcowanie z nie oświeconemi narodami. Dla tego też prócz tych okrętów coście WćPanstwo w Porcie tuteyszym widzieli, koleyno wrędruiący do pewnych Europeyskich portów, żaden inny ani kraiowy ani zagraniczny wnosić towarów do portu tego niemoże, a on iest w części północney iedynym który posiadamy. Niewolno pod żadnym pozorem wniyść do niego obcemu okrętowi, Azyatyckie wyiąwszy, ani naszemu wypłynąć w zachodnie strony. Przecież widzicie Panowie że nam nie zbywa na Europeyskich tow arach; to z tąd pochodzi że kupcy a mianowicie żydy za zbliżeniem się Europeyskich okrętów do brzegów , gdy te w pewnych mieyscach i iakby na to przeznaczonych wysepkach staną na kotw icy, tam się na czółnach i szalupach skrycie, a nayczęściey w nocy udaią, i ile chcą nabywaią tow arów , które potym tayno wprowadzaią do krain, wszelako nie bez znaczney opłaty C elnikom , którzy nie tylko na to patrzą przez szpary , ale naw et ku wprow adzeniu kontrabandy są im pomocą. Z tego pom iarkuycie Panowie iak się na niey panoszą, i ile ona Naczelnikowi ceł przynosi, choć m usi się dzielić zyskami swoicmi, mianowicie z kilku naczelnemi dw orskiemi P anam i, którzy go kredytem swoim wspieraią. Praw dą mówiąc po części sam Rząd tem u winien, bo tak źle płaci wszelkiego rodzaiu Urzędników swoich , że gdyby ci podobnych nie mieli zysków, umrzeć by im przyszło z głodu. Przecież żyią okazale, a nawet ruynuią się bo to co iedną grabią ręką, trwonią drugą iak tego WcPanow ie oczywisty w tym domu widzicie przykład , którego właściciel gdyby dziś stracił swóy urząd, byłby iutro tak goły iak kiedy pożyczonemi na lichwę kupił go pieniędzmi. Na to Wacław : Czyli WcPan iesteś pewny Mości Gubernatorze, że gdyby Rząd lepiey płacił urzędników swoich, ci by wiernieyszemi byli ? Juźci odpowiedział, tak by to bydź powinno ; wszelako ręczyć bym za to niechciał, ile przy tak pobłażaiącym iak nasz Rządzie a tak ogólnem zepsuciu urzędników i narodu naszego. Oy ! Mości Panowie! srodze demoralizowani iesteśmy i acz niewycywilizowani, przebiegleysi w tym rodzaiu niż wszystkie cywilizowane narody ! Day Boże bym się co do tego gurowey doczekał reformy. Na te patetyczne słowa rozumieliśmy się poglądaiąc na siebie z Wacławem, myśląc iak mało czyny kaznodziei naszego zgodne były z iego słowami. Zatwierdziła nas leszcze w tein mniemaniu rozmowa którą miał Wacław pod czas Gubernatorskiey uczty, bądź z żydami, bądź z kupcami którzy mu w szczegółach dowiedli, ile ich przyięcie nasze kosztowało i ile na nim Gubernator zyskiwał. Do tego gdy Wacław ośmielony głośnym urzędników rozboiem , winszował Naczelnikowi Kancellaryi gratki iaką mu przyniosła expedycya pielgrzymów: ten mu odpowiedział, zaiste by ona piękną była, gdyby iey w trzech częściach niepobierał Gubernator : obyczay który rozciągnął do wszystkich tak zwanych jura Kancellaryi a nawet do wszelkich innych urzędujących zysków, gdzie ie tylko dociec może, a bystre w tym rodzaiu ma oko. bym to on sposobem i przy rzadkiey w kraiu naszym domowey rządności stał się w przeciągu trzech lat Administracyi, może naymożnieyszym Kapitalistą. Hoyny on iest iedynie, w opłacaniu się tym co rządzą w Ciemnogrodzie; lecz są to pieniądze na dobry lokowane procent, bo przy takowey opiece, nie obawia się żadney odpowiedzialności i iest pewnym długiego na tak zyskownym urzędzie pobytu. Wróciliśmy na koniec do pałacu Gubernatora w tymże któremeśmy z niego wyszli porządku; pokrążywszy nieco po princypalnycli miasta ulicach które widzów były pełne. Ludność iego nieprzenosi dwudziestu tysięcy mieszkańców , lecz iest rozległem , bo rzadko któren z domów wznosi się nad iedno piętro, a większa ich część ma obszerne ogrody parkanam i otoczone. Całą ozdobą miasta tego są świątynie i klasztory Bonzów okazalsze niż inne budowy , lecz zawsze oryentalney struktury. Gubernator powiedział mi że licząc w to dwie Synagogi żydowskie wielkich i małych bożnic miasto to zawiera przeszło 60. Dość widać sklepów, ale naywięcey żydowskich. Miasto te iest nayhandlownieyszym i nayznakomitszym po Ciemnogrodzie, północney części państwa; bo co o południowey mówił nam Gubernator, iakby o obiecaney ziemi miodem i mlekiem płynącey. Ledwieśmy wrócili do iego pałacu, zastawiono obiad na srebrze i wschodniey porcelanie o samem południu. Zasiadło do stołu osób 60, zastawa była w Smorgońskim sposobie, porządną a nawet wspaniała. Co nas w niey naywięcey uderzyło, że wśród potraw , ubarwionych w rozmaite kolory, stało kilka marcepanowych złoconych niedźwiadków w różnych postawach. Wszakże ten obiad w którym szafranu, cynamonu, pieprzu, muszkatołowey gałki, imbieru , kwasów i wszelkiego rodzaiu tłustości, wśród których wszystko pływało, nie żałowano, był tak niegodziwym do smaku , że się dla nas ukończył na parze nie źle upieczonych kuropatw i na kilku malowanych twardych iaiach. — Trwał z iakich parę godzin z wielkiem ukontentowaniem innych biesiadujących, co się nie źle za pieniądze swoie obiedli i po większey części Smorgońskim zwyczaiem nietrzeźwi wstali od stołu, ile źe więcey niź 20 naliczyłem toastów dzikszych ieszcze niź w Europie ; przy których odzywały się kotły i trąby przy zdrowiu za Nayciemnieyszego Pana i iego rodziny, żelazne moździerzyki stoiące na podwórzu z których ieden pękł; lecz szczęściem niezgrabnych Altylerzystów lekko tylko pokaleczył. Po stole roznoszono naytęższe gorzałki pod imieniem likworów a po nich kawę i herbatę i pewne zachwalone ciastka Smorgońskie do pierogów podobne. Póydźmy do ogrodu, rzekł biorąc nas za ręce Gubernator, a idąc, tak cichym do nas mówił głosem : Pewnie Wć Panom dzisiejszy móy obiad nie przypadł do smaku, lecz nie mogłem do mego przypuścić ani iedney Europeyskiey potrawy, bo tak clica przepisy naszych oflicyalnych obiadów. Nie przebaczyłaby mi tego grzechu Święta Inkwizycya, stróż wierny dawnych naszych obyczajów która tu pewnie miała szpiegów swoich. Lecz gdy się te nudy ukończą, wieczerza nasza europeyska odbędzie się z równa wczorajszej wolnością, Pod wielką altaną co się wznosiła wśród ogrodu na kształt kiiosku Chińskiego, znaleźliśmy zgromadzonych kilkanaście Dam miejscowych, którym tak zwana krewna Gubernatora honory domu robiła. Była to iedynie znośna figura wśród tego zbioru malowanych i śmiesznie postroionych koczkodanów. Wnet się Wacław dowiedział że Kuzynka była w raz kochanką bezżennego Gubernatora , i że wielki wpływ na nim miała; dla tego też wszyscy podobać się iey starali. Poszedł Wacław za tym przykładem, a raz się do niey przysiadłszy, nieodstapił aż do końca tey fety, co się bardziey podobać kuzynce , niż Gubernatorowi zdawało. Przecież obróciwszy rzecz w żarty, powinszował Wacławowi dobrego iego smaku, a kuzynce że zwróciła ku sobie względy tak dostoynego kawalera. Rozrywki zaczęły się od koncertu, prawdziwey męczarni dla uszu przywykłych do naszych. Drumle, fuiary, dudy, cymbały, bębny, Kotły, chrapliwe trąby składały orkiestrę, a śpiewy wrzaskliwe, nosowate, i posępne dopełniały zupełnego iey rozwięku, który iednak dla Smorgońskich uszu miał tyle wdzięków, ile go ma dla nas harmonia naydoskonalszey Europeyskiey orkiestry. Nastąpiła komedya, pełna płaskich Bufonad , i naygrubszych żartów, które niezgrabnym dowcipem swoim śmiech i poklaski Smorgończyków wzbudzały. Po niey Balet z ośmiu niedźwiadków złożony. Tu wyznać muszę , że tak powolnych i tak dobrze wyćwiczonych uczniów nawet nasza Smorgońska Akademija nigdy nie miała. Na ten nayprzyiemnieyszy dla nich widok rozumiałem że poszaleli mieszkańcy oślego portu. Takim ich napełnił entuzjazmem, mianowicie niektóre Damy, wzdychały , płakały i omdlewały z rozkoszy. W każdem mieście iest takowa szkoła niedźwiadków nayczęściey iedyna co się w niem znayduie; utrzymywana kosztem publicznym iako szanowne godło Smorgońskiego zakonu. Obchodzą się Ciemnogrodzianie słodziey z niedźwiadkami niż z ludźmi, bo ktoby uderzył niedźwiadka za ieden raz sto by ich odebrał, lecz za to wolno bezkarnie katować ludzi tysiącznemi razami, a tym sposobem zdrowia a czasem i życia ich pozbawiać. Ktoby ranił lub co broń Boże, zabił niedźwiadka, oddałby głowę za głowę : mężobóyca zaś, ieżeli ma się czem okupie podług wyznaczoney prawem za głowy opłaty, w miarę mniemaney iey wartości , składa grzywny : z tąd wypada, że głowa lada bydlęcia więcey iest warta niż człowieka, mianowicie chłopa. Po rozkosznym niedźwiadków balecie nastąpiły sztuki kuglarskie i skoki sznurowe, podczas których roznoszono rympreski na kształt włoskich z tą różnicą że po większey części z tęgich bardzo lecz zamrożonych napojów złożone były ; między któremi przecież znalazła się limonada; lecz na nieszczęście muszkatołową gałką zaprawna. Gdy się zmierzchło zapalono illuminacyą ogrodu po większey części z smolnych kagańców złożoną, która przy przeciwnym wietrze tak kopcącym dymem napełniła ogród, że wnet z niego pouciekały sm olone Damy, a my pożegnawszy się z kuzynką wróciliśmy do domu około dziewiątej godziny. Czekała na nas kollacya nakryta W naszym pokoiu, podobna wczorayszey , to iest: dose w Europeyskim. sposobie. Odesławszy wszystkich służących prócz Jamesa , rzekł siadaiąc z nami do stołu Gubernator: tu dopiero po nudach za które WćPanów przepraszam , wolno oddychać m ożemy. Ju tro zrana puścicie się w podroż do Ciemnogrodu i może iuż nieznaydziemy chwili do sw obodnej rozm ow y; badaycie mnie więc dzisiay o czem chcecie, ia na wszystko ile umiem odpowiem; lecz przedewszystkim ostrzedz was raz ieszcze winienem, byście ostrożnem i w czynach i mowach waszych w tym kraiu byli i strzegli się okazywać naymnieyszego wstrętu do Smorgońskich maxym i obyczaiów, do których Nayciemnieyszy Pan i córka, co u niego wszystko może, nadobna Xiężniczka Pięknosława, są ślepo przywiązani, a których Inkwizycya Święta iak naysurowiey strzeże. Może mnie Panowie zapytacie iakim cudem przy tak mocno panujących przesądach Kanclerz i Sekretarz Stanu co właściwie wszystkiem rządzą , śmieią bydź liberalnemi. Ja wam na to odpowiadam : że liberalność ich iest sekretem nawet pomiędzy ich powiernikami mnie iednemu tylko znanym , ale oni iey przepisów bynaymniey w postępkach swoich nieużywaią, a że są obay ludzie pełni nayzręcznieyszego rozumu, nikt od nich lepiey Smorgońskiemu zakonowi nie służy. Przekonali się oni ze w dzisiayszym u nas stanie rzeczy, wszelka zmiana iest niepodobną , i żeby się na próżno zgubił ten, co by się o nią śmiał pokusie. Z drugiey strony wzywaiąc oni tu WćPanów, wiedzieli dobrze, że sprowadzaią ludzi pełnych światła, i honoru, którzy ich o wielu sprawach Europeyskich oświecić mogą a w Smorgońskich nieskompromituią; dla tego zlecili mi, bym was, Panowie moi, o tem uwiadomił; wreście wstydno by im było byście ich brali za niedźwiadków, sądząc o nich po postępkach które im nakazuie konieczność. Podziękowaliśmy znowu Gubernatorowi za te tak ważne dla nas uwiadomienie, zaręczaiąc mu że protektorowie iego nie pożałuią ufności którą w nas położyli. W tern niecierpliwy Wacław co zaledwie zasłyszał źe Smorgońska Xiężniczka piękna była, zaraz dokładnieyszą o niey wiadomość powrziąść pragnąc , zażądał iey od Gubernatora. le n mu z uśmiechem odpowiedział: zapytanie to iest godne wieku WćPana, choć w doyrzalszym niepowinnoby bydź pierwsze. Xiężniczka tedy Pięknosława uchodzi u nas za naycudnieyszą na świecie i ma się za taka. Odrzuciła ona wszystkie partye, które iey dotąd proponowane były, iako z siebie niegodne. Sprzyia temu kaprysowi oyciec ślepo w córce zakochany. Lepiey się WćPanowie o tern na mieyscu dowiecie, niech im tym czasem dosyć na tym będzie, że ta Xiężniczka która dziś liczy przeszło lat 30 od zgonu matki swoiey, tak opanowała oyca, źe nic niewidzi tylko iey oczyma i nic nie czyni iak za iey poradą. Ona zaś Kanclerzowi i Sekretarzowi Stanu kierować daie się , prócz kobiecych kaprysów, którym i oni ulegać muszą ; i ten to iest właściwie tryumwirat co rządzi Państwem naszem. Niemasz, rzekłem , Nayciemnieyszy Pan następcy płci męzkiey ? ma go zaiste w osobie Xięcia Światosława, lecz i tego młodego Xiążęcia który zaledwie liczy lat ośmnaście tak podbiła siostra, że nim rządzi dowolnie. Do tego dwór iey iest pełnym naydostoynieyszych iakie mamy kobiet, których ona iak mówią wpływu na oycu i bracie zręcznie używać umie. Lecz co pewna źe iuż nie iedna oyca faworytka wypadła z łaski a nawet dworu wygnana była, skoro tylko Xiężniczka Pieknosława dostrzegła, że pod nią dołki kopie ; z tego WaćPanow ie osądźcie co ta piękna Pani u nas znaczy i ile się iey przychylność przydać im pod czas ich pobytu w Ciemnogrodzie może. Ułatwię W ćPanom drogę do iey serca? ieśli tego żądacie. Łatwo wam tu nabyć będzie pozostałe po nieboszczyku Arcykapłanie różne ptaszki, małpeczki, koty i inne zwierzątka, o których on miał pono większe niż o trzodzie swoiey staranie. Sam myślałem posłać ie w prezencie Xiężniczce wiedząc iak ich iest ciekawa. Dla ich iednak przyiaźni, ustępuię im z placu ; Za pomierną cenę czerwonych Złotych 150 są one do sprzedania , a gdybyście i tysiące wydali, nie moglibyście przyiemnieyszego dla Xiężniczki znaleśe daru. Przystaliśmy , nie wahaiąc się na to kupno, na ktorem iak twierdził James, Gubernator kilkadziesiąt dukatów na nas zarobił, wziąwszy targ na siebie, by nas iako Cudzoziemców dziedzice nieboszczyka nie zdarli. Nie bóycie się w rescie, mowi, by wam ciężarem w podroży te zwierzątka były. Znaydziecie ie na ostatnim pod Ciemnogrodem noclegu, dokąd ie z karawaną pielgrzymuiących wyprawię. Podziękowaliśmy Gubernatorowi za tę nową przysługę a ośmieleni uprzeymoscią iego prosiliśmy go o opatrzenie nas podróż ową krain mappą. Rozśmiał się na to, mówiąc: żądacie odemme Panowie rzeczy niepodobney. Rząd nawet mappy kraiowey niema, bo podeyrzliwi Baronowie i Duchowni nie dozwalaią mu mierzyć włości swoich, a Święta Inkwizycya w tym zupełnie im sprzyia , tak dalece, że. gdy Rząd przedsięwziął rozmiar dóbr korony, powstała przeciwko tey nowości tak mocno Inkwizycya Święta że iey musiał zaniechać, a Minister co ią był przedsięwziął, stracił mieysce swoie; lecz powiem WćPanom ile tego dociec mogłem , od podróżnych i żegluiacych po morzu, że kraina Ciemnogrodzka iest w półwyspie na dwie części góram i podzielona ; północna w którey się znayduiemy iest Europy bliższa, południowa Azyi z którą ma większe handlowe niż my z Europą związki,. Ludność tych dwóch części mniemam że iest trzceh milionową, a dwunaśtum ilionow ą bydźby mogła. Zapytany ocl nas Gubernator iakieby były graniczące z oyczyzną iego Państwa, odpow iedział: Mniemam źe pustynie , w reście iest to rządu sekretem który go nikomu dociec niedozwala ; bo nikomu za granicę ziemią wyiechać niewolno. Przekradaią się przez nie tylko rozbóynicy i złoczyńcy, co się kryią po puszczach. Przybywaią nam wprawdzie z tam tey strony nie kiedy karawany z któremi handel na granicy odprawia się i od nich mamy w zamian produktów naszych , kość słoniową i proszek złoty który dołączony do tego co się znayduie w rzekach naszych , czyni że przecież coś złota mamy, bo co się tycze srebra, miedzi, zgoła wszystkich kruszców, wyiąwszy żelazo, te lubo obficie posiadamy w kraiu naszym, wolemy ie nabywać od obcych, z powodu że tak czynili dziadowie nasi. Potem tedy wszystkiem com W ePaństwu powiedział, nie to ich dziwie powinno żeśmy ubodzy, lecz raczey że ieszcze coś mamy. Wiecie że na wzór Chin nieposiadamy ani srebrney ani złotey monety i że te kruszce na wagę w zapłatach daiemy, pożyczamy etc. etc. znayduie się w biegu nieco europeyskiey monety srebrney i złotey, którey lubo zwycźay nadał w handlu pewna cenę, wszelako iest ona towarem nayczęściey na wagę branym . Patrzcie W ePaństw o rzeki, rzuciwszy przed nam i kilka małych miedzianych przedziurawionych w śródku pieniążków, otóż całe nasze numeryczne bogactwo, nader przecież użyteczne do zaspokojenia drobnych potrzeb ludu. Mówią od dawna o papierowych pieniądzach, które iak słyszałem Europa iest pełną. od tey zarazy proszę Boga, by bronił, wraz z Świętą Inkwizycyą owośe ta dogodziłaby skarl iego ambarassach, mianowicie przy dzisiayszey dworskiey rozrzutności; lecz pewnieby do reszty biedny ten kray zniszczyła, o którym wam moi Panowie, iaką mogłem dałem wiadomość ; wnet dokładnieyszą poweżriiiecie własnemi oczyma; to rzekłszy, pożegnał się z nami, mówiąc: iur.ro o 6tey zrana wszystko do podróży waszey będzie gotowe. Gdy wyszedł, rzekł do nas James: grzeczny to człowiek ten Pan Gubernator i dobrze nam u niego ; lecz nie tak się ma z tein i, ktprem i rządzi, i nie wątpię, żeście się Panowie od nieb samych dowiedzieli, do ia» kiego zdziera ich stopnia. Czyliż uwierzycie że Garnizon tutayszy któryby powinien składać się z trzech set ludzi, zaledwie ich sto liczy, a resztę Gubernator rozkommenderował do swoiey kieszeni. Zieżdźa wprawdzie rok rocznie Inspektor na rewią, lecz za odebranym prezentem odieżdża sobie spokoynie i co tylko się podoba Gubernatorowi, zaświadcza. Na to rzekłem, przekonani iesteśmy móy kochany Jamsie, otem coś nam wczoray powiedział; wielka zaiste szkoda że nasz Gubernator nie iest równie uczciwym iak uprzeymym człowiekiem ; tym czasem, dodał Wacław, materace iego są wyśmienite ; kto wie czy podobne znaydziemy w dalszey do Ciemnogrodu podróży. Spoczywaymy więc na nich spokoynie , a to mówiąc, świecę zgasił. DZIEŃ PIERWSZY PODRÓŻY. Popas u Bonzów , nocleg w zamku Barona. Wraz ze świtem obudzić nas kazał Gubernator, a zaledwie dawszy nam czas do ubrania się, wszedł do n a s , i śniadać nam niedozwolił, m ó wiąc: Na czczo rai potrzeba W eP anów do odbycia obrządku bez którego puszczać się w podróż gościom Królewskim me wolno, a nawet bez którego nie życzyłbym nikomu ; zai n tany co by to było ? w net zobaczycie odpowie. W tern otworzyły a drzwi do Sali, w którey nie tylko zgromadzony cały dwór Gubernatora, ale i wielu mieszkańców Portu oślego znaleźliśmy. Wśrodku stał stolik z kilku matematycznemi instrumentami a przed nim astrolog z astrolabem w ręku. Wstawiwszy nas przed niego Gubernator rzekł: o znakomity mężu, powierniku słońca , miesiąca, gwiazd i planet, eheiey mnie uwiadomić mocą mądrości i sztuki twoiey czyli dzień dzisiayszy i ta ranna iego chwila iest pomyślną do rozpoczęcia podróży tych znakomitych gości Nayciemnieyszego Pana ? — Kiwnął na to głową poważny Astrolog i natychmiast ciągnąć nasz Horoskop rozpoczął, wśród głębokiego widzów milczenia.,. Śmiać nam się chciało widząc z iaka zarozumiałością to astrolabem swoim mierzył niebios przestrzeń, to na nas spoglądał, to nam czoło zlekka rozcierał, to szukał na ręku naszych linij długiego życia, i gdy głęboko zamyślony kryślił na czarney tablicy dzikie karaktery i figury, które radąc się gwiazd kilkokrotnie mazał i poprawiał. Już blisko kwandransu trwała ta komedya kiedy na koniec rzuciwszy nam na głowę lekką zasłonę a sam laseczką swoią wywiiaiąc po powietrzu i różne z nią robiąc znaki wyrzekł tubalnym głosem następujący wyrok: że ponieważ o trzydziestu pięciu minutach i sześciu sekundach na siódmą dzisiayszego poranku wchodzi słońce w znak barana, niemasz w całym roku pomyślnieyszey od tey chwili do puszczania się w podróż, mianowicie ku wschodowi zamierza, iaką nasza bydź miała. W tem nastawiwszy podany sobie od Gubernatora zegarek i trzymaiąc go w ręku ukończył te śmieszną ceremonią zdięciem z nas zasłony. Potem powszechny nastąpił oklask, myśmy poszli do pokoiu naszego śniadać a on się został na mieyscu swoićm, pilnuiąc byśmy sekundą podług wskazania gwiazd niechyhili wyiazdu naszego. Gdyśmy około śniadalnego stolika zasiedli, rzekł do nas Gubernator : cóź Panowie myślicie o tym obrządku ? Go do m nie przyznam się im , źe choć zupełnie astrologicznym obiawieniom niezawierzam, przecież tak do nich od dzieciństwa iestem nawykły i tyle ich zaniedbania niepomyślnych skutków widziałem że w każdey ważnieyszey życia mego sprawie astrologów rady zasięgam. To co W ćP a n czynisz, odpow iedziałem , ieźeli nie iest koniecznie pomocnem to przynaymniey zaszkodzić niemoże: i na tym się skończyła rozmowa nasza o Astrologii, która iakeśmy się późniey przeświadczyli iest powszechną Ciemnogrodzian manią. Zapytaliśmy się Gubernatora iakie były Astrologów emołum eta ? Odpowiedział nam : znaczne bardzo , bo prócz hoynych darów które od radzących się odbieraią, tak są liczni u dworu i po prowincyach , że Rząd praw ie tyle na nich co na woysko nakłada. Na przykład w dzisiayszym zdarzeniu zegarek któryście W ćP aństwo widzieli w ręku Astrologa , w nich się zostanie. Był on w prawdzie srebrny, myśmy w . zamian, złoty Gubernatorowi ofiarowali, który on broniwszy się nieco niby na pamiątkę naszą przyiąć raczył. Mieliśmy bowiem kilka zegarków i innych Europeyskich błyskotek do użycia w podobnych zdarzeniach. Tak się z Gubernatorem naszym pokwitowawszy, zapytaliśmy go o liczbie woyska Ciemnogrodzkiego, byśmy po niey sądzie o Astrologów mogli. Odpowiedział, iż wraz z przyboczną strażą Nayciemnieyszego Pana woysko składać by się powinno z dwunastu tysięcy płatnego żołnierza, ale źe nie iest kompletnem. Niech W ePanów , doda, tak nuda iego liczba w porównaniu z Europeyskiemi niedziwi, bo prócz tego że nie znamy obcych woien chyba z pogranicznemi złodzieiami i łotrami w potrzebie iako to na przykład: powstania którego z możnych Baronów, za pomocą pospolitego ruszenia może Rząd w którey mu się podoba kraiu części, do kilkudziesiąt tysięcy zbróynego ludu zgromadzić. Powinszowałem Gubernatorowi i całey Ciemnogrodzkiey krainie szczupłości iey woyska, szczerze w duchu życząc by choć kiedyś pozwoliły okoliczności Rządom europeyskim póyść za tym przykładem. W tern dał nam znać Astrolog źe iuż dochodzi moment odiazdu naszego. Ruszyliśmy więc spiesznie ku niemu a on w towarzystwie dwóch bonzów, Kapelanów Gubernatora z Astrolabem w ręku szedł przed nami na podwórze, gdzie nam natychmiast wsiąść na osiołki kazał i zalecił byśmy w punkt ruszyli za danym od niego znakiem . Cośmy szczęśliwie po krótkim oczekiwaniu przy błogosławieniu Kapłanów z powszechnym dopełnili oklaskiem . Odprowadził nas Gubernator aż do iedney z walących się bram portu oślego; tam przestawiwszy nam przewodnika naszego iako też eskortę z dwóch żołnierzy złożoną i cztery iuczne osiołki na których się znaydowały bagaże nasze i prowianty w które nas opatrzył': (wszystko w dobrym porządku: ) pożegnał nas życząc pomyślney podroży, i zalecaiąc nam dane od siebie przestrogi. Z pobliskiego pagórka, rzuciliśmy ieszcze raz okiem na port ośli, któremu z dala liczne minarety, popstrzone złotem i kolorami z różnego kształtu kooułki- orientalny dawały pozor zam ożniejszego m iasta, niż w rzeczy było. W szakże szczątki bruku i zwaliska budowli dość daleko za miasto ro z ciąg arce się poznać nam d a ły , iż pożądnieyszym i ludnieyszym a zatem handlow nieyszym niż dziś iest, niegdyś bywało . Dość smutne nad tym skutkiem Smorgońskich nadużyciów uczyniwszy spostrzeżenia, ięliśmy się uw ażać dalszą postać kraiu . Dała nam do tego czas i sposobność niegodziwa droga, po którey osły nasze żółwim krokiem i to z biedą postępowały. Kraina zda ła nam się piękną a nad wszystko żyzn ą, lecz tak mało ludną i tak źle upraw ną iż sm utny spustoszenia wystawiała obraz i w przeciągu sześciogodzinnego pochodu , łedwiesmy z o czyli kilka mizernych wiosek, i gdzie niegdzie po kilku pracuiących w polach rolników , których dozorca batogiem do pracy zachęcał. Sprzężaie ich z wychudłych wołów i osłów złożone, odpow iadały bladey i nędzney rolników postaci. Przerywał czasami ten smutny obraz, widok klasztornych gmachów i zamków prawdziwie baronialnych, w naypięknieyszych mieyscach po wzgórkach porozrzucanych, otoczonych ogrodam i, sadami, wysokiemi murami i wałami, a których złociste szczvty i wyniosłe wieże zdawały się natrząsać nędzy reszty kraiu. Zajechaliśmy na koniec do klasztoru na popas dla nas przeznaczonego. Gdyśmy przebyli gospodarskie b u dynki w których wszystko obfitość i zamożność lecz nienaylepszy oznaczało porządek, zadzwonił u furty nasz przewodnik Po niejakim oczekiwaniu gdy mocno we drzwi kijem sztukae zaczai, otworzył ie nam nakomec, rozespany i ziewający Furtyan, mrucząc żeśmy spoczynek iego o południu przerwali. Był to bonz rumiany i spasły, co sobie iuż od rana należycie podchmielił, oddal mu Żandarm list Gubernatora, na widok którego zaprowadził nas do furty, a postawiwszy na stole flaszę miodu i kilka lampek sam do klasztoru z nim pospieszył. Tym czasem Wacław eskortę naszę miodem traktował, a ia w kącie usiadłszy dumałem nad tym com widział. Otworzyły się podwoie klasztorne, któremi się wtoczył raczey niż wszedł Przełożony Bonzów, z kilku kapitularnemi, habit wyiąwszy do skonałem i wzotami Bachusów i Silenów, iakich nam dawne wystawiaj niskorzeżby. Po głębokich pokłonach i komplemencie Przełożonego w którym tak mu się ięzyk płatał że to tylko zrozumiałem, iż ten klasztor ieden z nayuboższych w kraiu, niebył godnym tak wielkich iak my gości, weszliśmy do klasztoru, w koło którego kwiecistego pod worzą rozciągały się w kwadrat obszerne korytarze przez które nas do Świątyni wprowadzili Bonzowie. Niemały ten gmach na półzgotycka orientalney struktury sklnił się zewsząd złotem i srebrem mianowicie wotami, za otrzymane od cudowney Pagody łaski. Stała ona w dnie Świątyni na kształt wielkiego ołtarza w mieyscu nieco ciemnem, któremu promyk światła zręcznie z góry wpuszczony tayny iakis i mistyczny blask dawał. Gdy Przełożony po trzech głębokich ukłonach odsłonił bogate pagody firanki, zaiaśniała ona nadzwyczajnym blaskiem drogich kamieni, o które się w srod cieni ów promyk światła odbijał. W tym huknęły trąby i kotły a z 50 Bonzów zaryczało hymn pobożny, na odgłos którego zatrzęsły się złociste powały Świątyni, a kilkunastu młodych Bonziąt ieło się do zapalenia setnych lamp, około Pagody wiszących , które iey nowego dodały blasku i tą zmianą pomnożyły iuż dośe mocne omamienie, co przez się sprawiała . Wychodząc z Świątyni po zwiedzeniu bogatego Skarbcu, powiedział nam Przełożony iż ten obrządek raz się tylko w roku dla ludu odprawia, którego wtedy tłum y z oddalonych naw et zbie gaią się okolic, lecz że w każdym czasie przystęp do Pagody iest otw arty znakomitym iak my osobom , ile za rekwizycyą Gubernatora . Skończyło się na podaniu nam iałm użnianey skrzynki ubogiey Pagody; gdzieśmy dla przyzwoitości lecz z żalem parę wsunęli dukatów , lepiey się użyć mogących na ulgę rzelelney nędzy. Zaprowadzeni do Gościnnych pokoiów które wnet gmin ciekawych napełnił Bonzów, zapytałem iednego z nich, to iest kaznodzieię który mi się naytrzsźwieyszy zdawał, o Klasztorną bibliotekę: rozśmiał się na to odpowiadaiąc że od czasu iak mądrość Rządu wszystkie książki, wyiąwszy teologiczne i nabożne spalić kazała i tych liczbę do stu ograniczyła, wszystkie się w iedney szafie zamknięte w celi iego znayduią, skąd ie za wyraźnem tylko pozwoleniem Przełożonego i to iedynie uczonym Braciom rozdaie. Tym czasem rozeszli się Bonzowie a Przełożony z starszyzną zaprowadził nas do ogrodu wznoszącego się w terrasy w koło klasztoru, którego obszerny widok rozciągał się na okolice. Po dość krótkiey przechadzce co niebardzo otyłym i rubiniastym smakowała Bonzom, a którą na umysł Wacław, ile mógł przedłużał; zwróciliśmy kroki nasze ku Altanie co acz w ciemnym umieszczona gaiu , miała widok w Perspektywie na obszerne klasztoru gmachy, zaniemi zielone łąki, daley rzekę i wzgórki zbogacone widokiem kilku innych klasztorów i Zamków. Tam nas czekało obfite , mianowicie co do napoiów, śniadanie, podczas którego więceysię ieszcze przekonałem, ze wstrzemięźliwość niebyła klasztornym Bonzów przymiotem. Potrzebowaliśmy Wszyscy spoczynku, my po dość przykrey drodze, Bonzowie pono iuż po powtórney ranney biesiadzie. Upał był niemały, zamiast więc wrócenia do klasztoru, przystano na propozycya Wacław a, by się przespać w gam ° gdzie wśród przyiemnego cienia ch ło dzący wietrzyk powiewał. Gwiznął Przełożony a wnet młode Bonzienta których do Braciszków naszych poi o w nać można, poznosiły materace poduszki , któreśmy porozrucane na kwiecistey murawie chłodnika zalegli. Po półtora godzinnym spoczynku który wytrzeźwił Bonzów a nas ożyźwił, dał znać brat szafarz że nas czekał obiad. Na te wieść przyiemną zerwały się Bonzy z łożysk swoich i tak skorym ku sali iadalney posuwali się krokiem, że go Wacław wstrzymać niezdołał choć robił co mógł na przekorę naglącemu Bonzów apetytowi, przedstawiaiac między innemi że po tak obfitem śniadaniu obiad był niepotrzebnym. Lecz mówił do głuchych. Stanęliśmy na koniec w obszerney Sali w dnie którey był obiad dla Przełożonego dla nas i dla kilku starszych dość okazale lecz po Smorgońsku zastawiony; bokami długie stoły wzdłuż których 60. Bonzów stojących na nas czekało. Już oni obiadowali, był to podwieczorek który im sprawiał Przełożony iak nam oświadczył dla większego nas uczczenia Stało na tych stołach flasz miodu i wódki bez końca, pieczenie Wołowe, Szynki, ryby suszone, sałaty wielkie strucle, a gdzie niegdzie kozie syry, włoskie i laskowe orzechy. Zam ruczał Przełożony krotki Pacierz, powtórzyły go Bonzy; a potem pobłogosławiwszy na prawo i lewo zasiadł w krześle między mną i Wacławem , i trzy razy uderzywszy o stół pięścią ogłosił iż dnia tego uwalnia w zbio od czytania i milczenia. Tu się dopiero rozpoczął gwar Bonzów, i szczęk taki talerzy, półmisków, butelek, szklanek, kilichów zgoła całey broni stołowey, że zagłuszał ten gmach obszerny i zdała się rozlegał. Jedli i pili nie miłosiernie Bonzowie i mało który z tey Bachusowey potyczki trzeźwy wyszedł, iie gdy Przełożony wnosił liczne toasty, Nayciemnieyszego Pana, iego rotiziny, Inkwizycyi Świętey, zacnych gości, Kanclerza Sekretarza Stanu , pomyślności Klasztorów, na koniec błagaiąc Iłsebios o zniszczenie wszelkiey oświaty. Tła tem się skończył godny gazet naszych toastowy szereg, ruszyły zapiłe Bonzy iak niegdyś u nas Szlachta po Seymikowey uczcie, wołaiac hura, źegnaiac się z nami, i życząc nam szczęśliwcy podroży: poczem ich Brat Szafarz z Izby Jadalney wyprawił. Rżądca absolutny klasztorney Spiżarni i Piwnicy, on tym zawiadywał bankietem, a mogąc sobie sprawie podobny kiedy mu się podobało ieden pono z niey wyszedł zupełnie trzeźwy, Odprowadziło nas zataczaiące się starszeństwo do furty , zaklinaiąc byśmy ich za naszym powrotem nieimjali, nam zaś Brat Szafarz szepnął, byśmy zalecić Kanclerzowi raczyli na iakie dobre Przeorstwo, na co głaszcząc mu brodę, odpowiedział Wacław; warteś bydź Przyiacielu Przełożonym, spuść się na mnie będziesz nim pewnie Za co Bonz wsiadaiącego na osła w bót pocałował. Gdyśmy się nieco oddalili od klasztoru rzekł do mnie Wacław: cóż myślisz o tern błogosławionem siedlisku głupstwa i szczęścia? Na co gdy ramiona tylko podniosłem , niewiem rzecze daley co o tym trzyma twoia Filozofia, lecz niemaiąziego mieszkańcy przyczyny bydź przyiaciołmi grubego nieoświecenia za pomocą którego tak swobodne prowadzą życie? Żartuiesz, po twoiemu Wacławie, lecz obok wyłączney pomyślności Bonzów i Baronów, patrz na ogólną kraiu tego nędzą a żartować przestaniesz. - A Bonzom co do tego? iest to rzeczą Rządu, każdy na tym świecie myśli o sobie, kocha to, z czem mu iest dobrze i wwłasnem szczęściu szczęście kraiu swego widzi. Masz tych Bonzów za pogrążonych w głębokim nieoswieceniu, ia powiadam iż głupiemi ieszcze byliby gdyby chcieli bydź światłemi, gdyby przestali popierać przesądów sobie tak korzystnych, gdyby prawdziwą pobożność przenosili nad zabobonność, a pracowitość i skromność życia nad próżniactwo i obfitość w śród których żyią? Nie są oni do tego stopnia ciemnemi; inną iest filozoficzna i prawdziwie Chrześciańska, inną Bonzów oświata; pierwsza ma za cel cały ród ludzki, druga pomyślność uprzywileiowaney Klassy do którey należą. Ubi bene ibi Patria, dobrze się dzieie Bonzom po klasztorach , stały się one ich oyczyzną, bronią więc tey oyczyzny ile i iak mogą, a przewiduiąc zagubę którą iey zagraża oświata, otwartą i cichą prowadzą z nią woynę. Zapewnie gdybym był Rządem i gdybym mógł to bez obawy uczynić, położyłbym koniec tem u wszystkiemu: wszelako zwolna i ostrożnie, bo chcieć raptem wykorzenić zadawnione przesądy, na których opiera się dobry byt wielkiey liczby ludzi, iest to siać wiatry, by zbierać burze? Gdybym zaś był dobrey wiary Bonzem, walczyłbym do śm ierci, za nieoświeceniem a przesądami, stara ł się panowanie icli rozszerzyć po całem świecie. - Kochany Wacławie, zgadzam się na twóy wniosek ostatni, lecz przyznay iż on iest nader smutnym dla ludzi. Gdyby ludzie, odpowie rozsadnemi i umiarkowanemi byli a przynaynmiey większa ich liczba, zaradziliby z czasem wszystkiem u do czego ma ich kiedyś doprow adzić ośw iata, lecz dla tego właśnie walczą przeciw mey Bonzowie i te wszystkie klassy ludzi których interesowi iest ona przeciwną ? W tym zwracaiąc. mowę do przewodnika naszego, zapytał. niewieszże Bracie ile Bonzowie co nas tak uprzeymie przyięli maią intraty? - z iakich sto tysięcy, choć juę źle rządzą iak zwykle klasztory, Te wszystkie okoliczne folwarki i ziemie do nich należą; maią do tego znaczne Kapitały , które gorliwość pobożnych ciągle pomnaża. Wiele im i iałmużna przynosi, mianowicie w czasie odpustu, nieiest to przecie ieden z naybogatszych naszych Klasztorów są, co dwa razy więcey od niego liczą intraty , wszelako ubogiemi m ienią się. Słyszysz rzekł do m nie Wacław i chcesz by się tego wszystkiego Bonzowie zrzekli, dla upodobania w liberalności, którey nawet niemaią wyobrażenia ? Ale gdyby im znaną była niemogliżby ieszcze dość rozsądnie powiedzie: ktoż nam zaręczy że gdy się zrzcczemy swobodnego życia naszego dla miłości innych ludzi, stan się ich polepszy? Zmnieyszyłyż się w Europie podatki od czasu złupienia Xięży? Mości Reformatorowie, baczcie i na to , bo i to iest korzyścią dla społeczeństwa, że iakaś cześć iego znayduie sposób swobodnego życia i innym go udziela. Więc podług ciebie, kochany Wacławie, kray ten zostać wieczyście powinien wstanie wiakim się dziś znayduie :-te g o ia bynaymniey nie utrzymuie lecz twierdzę że trudno iest byś go zmienił, gdy ma tyle interessowanych iego obrońców , którzy iak widzisz niezasypiaią sprawy swoiey. Szczęściem dodał, że w naszych stronach, iuź są po większey części połamane te lody. Azalisz Bóg nienatchnie na koniec Rządom i Ludom dość roztropności i umiarkowania by ie zgodnie połamali do reszty? Choć osobliwszemi są środki kochany Wacławie przez które przeprowadzasz twoie ostateczne wnioskowania , zgodzić się na nie przymuszony iestem a resztę poczytuię za igraszkę twego bystrego dowcipu. Wyczerpawszy pro i contra sprawę Bonzów, zapytaliśmy się przewodnika naszego, czyli prócz nich byli w tym kraiu inni Duchowni i czy ich stan był równie iak pierwszych pomyślnym. — A iakże odpowie, mamy ich mnóstwo lecz nierówno podzielonych, ho są między niemi zbyt bogaci i nader ubodzy . W liczbie pierwszych mieszczą się wyżsi Duchowni i ich Naczelnicy Arcykapłani, którzy w pewnych obrębach rządzą Duchowieństwem, w drugich Duchowni powiększey części szczupło uposażeni co po wioskach odbywaią powinność Kapłaństwa, i są prawdziwemi opiekunam i ludzi. Niektórzy z pierwszych liczą krociami intraty swoie, drugim często zbywa na chlebie. Ztąd ia wnoszę, rzecze Wacław, że pierwsi sprzyiać nieoświeceniu przynaymniey tyle ile Bonzowie powinni i do uwiecznienia go bydź niemałą pomocą. Niemaią wprawdzie drudzy żadnego w tym interessu, o w szem przeciw n y , liczna więc ichklassa m ógłażby ustanow ić nieiaką m niem ań równowagę i stać się pom ocą oświacie. Lecz by to p o iąć, by in nych oświecać, trzeba bydź sam em u oświeconym, inaczey zadawnione przesądy biorą tak szanow'ny charakter w oczach ludzi uprzedzonych źe im sprzyiaią, choć im są szkodliwe. W idziemy to co dzień w oświeconey naszey Europie, gdzie dotąd np. Wakcyna i wzaiemne nauczanie tylu znayduie przeciwników, kiedy inkwizycya, tortury a nawet osobista niewola licznych maią stronników. Takie i tym podobne były blisko trzech godzinne rozmowy nasze, gdyśmy na koniec stanęli u przew ozu. Rzeka bystrą i dość szeroką była , statek przewozowy bardziey do złey tratwy niż do dobrego promu podobny. Przewodnicy nasi zaczęli w prawo i w lewo biegać za przewoźnikami, z których tylko ieden, i to bardzo stary , znaydował się u mniemanego promu. Obeyrzawszy go Wacław z Jamsem rzekł do mnie, obawiam się by tu niebył Tom drugi wylądowania naszego do Oślego Portu . Jak się zowie zapyta Starca ta rzeka ? Czarownica odpowie, bo iest zła i niebespieczna iak czarownice, które zwykle w niey pławiemy. Macie tedy Czarownice w tym kraiu ? Niech was Bogowie od nich strzegą Panowie, bo choć ich z iakie sto od moiey młodości utopionych a nawet spalonych widziałem , iest ich ieszcze iak maku. I mnie za ich sprawą Żona i dziatki wymarły a dobytek wypadł ze wszystkiem . Słuchay rzecze do mnie Wacław co sią tu ieszcze dzieie .— Czemuż cię to dziwi, kiedy niedawno i u nas nie trudno było o podobne przykłady, lecz czyliż dziw źe lud Czarownicom wierzy, kiedy się daleko wyższego Rządu osoby radzą wróżbiarzy i wróżbiarek, co publicznie tym oszustwem frymarczą, a których wsławione imiona znayduią się. niekiedy w gazetach naszych obok rzetelnie sławnych. Wtym przybyli spędzeni od przewodników naszych Przewoźnicy z długiem i zamiast wioseł drągami. Uszykował ich James poiedney i drugiey stronie tratwy ustawiwszy w środku osiołki nasze, a sam się wziął do rudla. Płynęliśmy szczęśliwie do połowy rzeki gdzie się nasza tratwa na niezmiernym pniu zahaczyła. Chociesmy się wszyscy wzięli do roboty by się odchaczyć, próźnemi nasze usiłowania przez godzinę i więcey były, noc się zbliżała , tratew trzeszczyć zaczynała a woda lać się zewsząd. Już mi Wacław proponował odciąć część zle połączoney tratwy i na niey się puścić do drugiego brzegu, zostawuiąc osły i bagaże nasze pod opattrzności opieką. Wszak mówił pokazuiąc swóy worek, za pomocą tego i listu Kanclerza do Ciemnogrodu trafiemy, gdyby też i potoneły bagaże nasze . Wreście obay pływać umiemy. Lecz szczęściem niebyło siekiery a wtym też nadpłynęło kilka czołu rybackich wracaiących z połowu. Zbliżyli się do nas, i zrazu osądzili że nie mogą nam dać inney pomocy, iak przewieść nas z bagażami naszemi na drugą stronę, co zaś się tycze osłów naszych, tych nam życzyli zostawić na pastwę Czarownicom, które nam wyrządziły tę sztukę. Ale pokrzepił ich widok kilku dukatów przeznaczonych od nas w nadgrodę za odhaczenie tratwy, czego na koniec z niemałym dokazawszy trudem szczęśliwie nas do drugiego przeprawili brzegu, Żegnaiąc się z nami pokazali nam w oddaleniu zamek w którym mieliśmy nocować, radząc byśmy się spieszyli bo o godzinie dziewiątey most się zwodzi i iuż niemasz do niego aż do poranku przystępu; a to z powodu duchów i rozbóyników co w bliskim goszczą lesie; a będąc z Czarownicami w porozumieniu, nieraz ten zamożny zamek w nocy opanować kusili się. Spiesząc więc czem prędzey ku memu wyprzedziliśmy z dala przewodników i Jamsa, dzięki rączości Gubernatorskich osłów w punkt trafiliśmy gdy 9ta biła , a most miał się zwodzić. Przebyliśmy go na czas, lecz w bramie od straży zatrzymani do Kordegardy zaprowadzeni zostaliśmy iako podeyrzani. Nie było Officera, a żaden z żołnierzy nie śmiał oddać Baronowi listu Gubernatora któryśmy z sobą mieli. Otrzymaliśmy przecież za nasze pieniądze że ieden z nich poszedł szukać officera. Ten wkrótce przybył w nienaylepszym humorze , że go od gry i szklanki oderwano. Ofuknął się zrazu na nas, i iał do ciągnienia z nas inkwizycyi; ale gdy mu Wacław śmiało w oczy zayrzawszy powiedział, Kamracie nie gaday nas na próżno czym iestesmy i pocośmy tu przybyli, oto list Rządowy do Barona, który mu to wszystko wyiaw i, spiesz się z oddaniem go, gdyż iest pilnym i ważnym i miey się za ostrzeżonego, że za naymnieyszą zwłokę odpowiesz. Porwał więc list i z nim pobiegł do Barona który wkrótce sam przybył z kilku dworskiemi, a przeprosiwszy nas za pomyłkę przy pochodniach przeprowadził przez podwórze z kordygardy do zamku z niemałem zadziwieniem żołnierzy co nas pono za leśnych wzięli ptaszków Uwiadomiony Baron o przyczynie opóźnienia się ekwipażów naszych, oświadczył iż to dla Gości Nayciemnieyszego Pana uczyni, coby chyba zrobił dla niego samego, toiest: źe most zamkowy za przybyciem ludzi naszych spuścić każe. Lecz dodał, źe nas wzywa byśmy się wraz z nim i lego całym garnizonem do obrony zamku stawili, bo się obawia by złodzieie i czarownice zagrabiwszy bagaże i ludzi naszych, pod ich postacią nie wcisnęli się do zamku, lecz ia dodał, wszystkiemu natychmiast zaradzę. Kazał wiec zawołać trzech Bonzów to iest: Kapelana, Kaznodzieję i Wróżbiarza swego, i zalecił im by z całym swoim przeciw Czarnodziestwom rynsztunkiem czekali w bramie na pogotowiu, Nie minął kwadrans gdy trębacz wieżowy ogłosił że się ktoś zbliża do Zamku ; Natychmiast cały garnizon z iakich stu ludzi złożony stanął pod bronią na podwórzu; my zaś z Baronem na czele iego uzbrojeni w stare halabardy, szyszaki i pancerze któremu nas w raz z nim w sieni przyodziano. Podczas kiedy Kapelani odpędzali czary i duchy a Baron mężnie po powietrzu halabardą wywiiał, krzycząc iak głuchy, won , won, przeklęte Duchy, w czem mu Wacław potężnie wtórował, wołaiąc na mnie: z nami Rycerzu , iuż ich kilku padło trupem . Więc lałem się do wyrabiania moią halabardą krzyżową sztuką, tak mocno , iż mnie ramię boleć zaczynało, gdy spuścił się przecież most, otworzyły bramy, a osiełki nasze rycząc weszły na podwórze. Otoczyć ie Baron Garnizonowi kazał a Bonzom ponowić swoie exorcyzmy by się zapewnił że osiołki nasze obłudą Czarodzieyską niebyły, o czem się wnet przeświadczył. Nadęło serce nayproźnieyszemu z Baronow te iego mniemane nad Czarownikam i duchami zwycięztwo, tem więcey, że ludzie iego twierdzili iż widma iakieś lataiące nad zamkiem , czy na smokach czy na miotłach czy na łopatach widzieli, w rzeczy były to wrony które obudzone tym zgiełkiem latać ponad Zamkiem i krakać zaczęły. Lubo to równie iak ia wiedział Wacław przecież w szyderskim komplemencie podziękował Baronowi za oswobodzenie nas i osiołków naszych z tak wielkiego niebespieczeństwa, i tym żartem do reszty szalona głowę zawrócił, co święcie strachom upiorom i czarownicom wierzyła. Weszliśmy więc tryumfalnie na zamkowe pokoie, u drzwi których Żona i córka czule Barona przyw itały iak Rycerza powracaiącego z niebespieczney wyprawy. Rozbroiły nas Damy dawnym kawalerskim obrządkiem , a Matka z Córką uwieńczyły Barona laurową koroną, nam zaś po gałązce Lauru rozdały. O toż rzecze do mnie Wacław iak się dosc często wieńce i na naszym nabywaią świecie. Podawszy ręce Damom i przebywszy kilka dość ciemnych pokoi, zatrzymaliśmy się nakoniec w staroświeckiey sali lepiey nieco srebrnemi paiąkarai oświeconey. Po ścianach wisiały na kształt Trofeów stare Chorągwie, pordzewiałe halabardy, hełmy szyszaki, pałasze, kopie pancerze, i Zbroie. W ogrornney zaś niższey przyozdobioney Wizerunkiem suchego Barona i otyłey Małżonki jego Stały na kobiercu dwa wyniosłe krzesła Gotyckiey struktury , a przed niemi krzesełka i taborety w półkole ustawione. Po prawey Baronialnego Tronu stali, Marszałek Dworu, Podskarbi, Koniuszy, Sekretarz, Łowczy i Dworzanie. Po lewey kilku Officerów i przytomni Wazalowie, za krzesłem Pani, dwóch paziów, za Pana, dwóch Giermków co broń iego w ręku trzymali; na przeciw to iest ode drzwi wchód o wy cli przy których podwoyną zaciągniono wartę z wszystkiemi honoram i Woyskowemi, uszykowanych stało z dwóch stron sześciu laufrów i tyleż hayduków w staroświeckiey barw ie, na chórze co się w znosił, nad drzwiam i było czterech Trębaczów a wśród nich Paukier przed srebrzystem i kotłami. Towarzyszyły JW ney Pani i iey Córce, cztery dworskie damy, prawdziwie boleśney pamięci. Gdyśmy weszli do tey sali przy odgłosie trąb i kotłów zasiedli poważni na krzesłach swoich JW . Baronostwo, po ich prawey, Córka na krzesełku, przy niey damy dworskie na Taboretach ; po lewey osadził innie Marszałek na krzesełku, przy mnie Wacława a za nim exorcystę i dwóch icgo towarzyszów. Ucichły kotły i trąby na znak dany od Barona, który temi słowy posiedzenie nasze zagaił. Rycerze, kiedy nas Opatrzność Boska i męztwo nasze z srogiego wybawiły niebespieczeństwa,kiedy duchy, czarownice i rozbóynicy, haniebnie pierzchneli przed bronią naszą, po krotkiey lecz iak mniemam krwawey dla nich rozprawie, nayprzód mi podziękować Bogom należy, za tak oczywistą ich opiekę; potem zapisać ten czyn między pamiętnemi zamku tego, wsławionego od wieków Bohatyrską odwagą przodków moich, lakto swiadcza te woienne godła, na turnieiach i zaiazdach zdobyte, co zewsząd na tych murach iaśnieią. Niewyrodny potomek Derusowskich Rycerzów niegnuśnieię ia w spoczynku. Towarzysze broni, waleczni woiownicy, powiedzcie tym zacnym cudzoziemcom, czy iest iaki kopiec rozległych granic Włości Moich, coby niebył potem lub krwią naszą zkropiony, w tey woynie która od lat i o. z sąsiadami moiemi mniey lub więcey potężnemi Baronami i Bonzami ciągle i niezwyciężenie toczę. Uyrzycie iutro, o zacni Gościowie w ciemnych lochach zamku tego, okutych w kaydauach ich Wazalów i Żołnierzy, a ztąd osądzicie iaka iest potęga i męztwo moie. Mam prócz woyska zktóremiście świeże niebespieczeństwo dzielili drugie tyło mężnych Wazalów, wiernych towarzyszów broni. Czemuz niewczesne przybycie wasze do zamku mego, niedozwołam przedstawić wam , ten kwiat Ciemnogrodzkiey Szlachty? Lecz chcecież bydź świadkami, a iak mi to męztwo wasze wróżyć każe , towarzyszami naysroższey woyny, iaka te okolice za czasów naszych widziały, zatrzymaycie się dni kilka w tym zamku , wyidzie z mego pod dowództwem moim wyprawa przeciw zamożnemu klasztorowi, co się gnieździ w niedostępnych górach a zuchwały bogactwy swemi i kupną opieką sąsiedzkich Baronów przywłaszcza sobie pastwiska wspolne mu z dobrami moiemi, i przystępu do nich broni moim poddanym; a wdziera się w lasy moie, prawem zastarzałego wrębu . Odmowicież mi pomocy waszey Zagraniczni Rycerze, w tak sprawiedliwey woynie? Wy, co iak mniemam wędruiecie po świecie, byście od Wschodu do Zachodu, od Południa do Północy imie wasze głośnem uczynili? u Rzuciłem okiem na Wacława, do którego iako Woyskowego, odpowiedź na tę Bohatyrską mowę należała, którą on natychm iast tak uczynił. Potężny i Waleczny Baronie, zacne i dostoyne Damy! Poniesiemy w świat wam obcy, odgłos cudów męztwa, któremi słynie ten zamek, usłyszy je Europa zadumiona i zapisze unie potężnego Barona Derusa na czele mężnych. Ach czemuż los przeciwny niepozwala mi ćwiczyc się w sztuce woienney pod takim wodzem, i taktyką Ciemnogrodzką Europeyską zbogacić. Lecz wola Nayciemnieyszego Pana, woła nas bez zwłoki przed iego Pańskie oblicze. Naywyższym iego rozkazom poświęcić winniśmy nawet tę wiekopomny sławę , którey nas obfite żniwo czekało w okolicach zamku tego. Daruy przezacny Baronie, lecz wiesz ze posłuszeństw o iest pierwszym przymiotem żołnierza, i żem mu wszystko poświęcić winien. Kiwnął Baron głowa na znak udowolnienia, mówiąc do mnie : ,, żałuię zaiste że ten młody rycerz w szkole moiey zostać niemoże, ukształciłbym go na doskonałego rycerza i na prawego szlachcica, iakich pono iuż w kraiach waszych zabrakło. Jakżeż rzecze z żywością Wacław mniemasz Mości Baronie, że Szlachta nasza zniewieściała ? Wolałbym dadź mu przeciwne tego dowody, niż cierpieć by tak gruby błąd dłużey go uwodził. Na co ostrożnieyszy nad spodziewanie moie Baron tak odpowiedział: Przystoi ta żywość młodości , wielbię ią w niey, bo iest oznaką szlachetnego serca ; lecz inny był cel mowy moiey, zmierżała ona do świętych, do przyrodzonych Szlachcie praw feudalności, niestety iuż pono na całym świecie wygasłych, a w tym iednym tylko Państwie mądrze dochowanych. W ich zaniedbaney w Europie nauce ćwiczyć ia W ćPana chciałem i stać się bodźcem męztwu iego do iey wskrzeszenia. Podziękowałem grzecznie Baronowi za tak życzliwe dla szlachty europeyskiey chęci, a Wacław zapewnił go że ma ona ieszcze żarliwych feudalności obrońców w nayświatleyszych Europy narodach, co serdecznie do niey wzdychaią. Tym lepiey, tym lepiey, zawołał uradowany Baron, dodaiąc ach szczęśliwe feudalności czasy! biedy wszyscy inni ludzie byli niczem , a Szlachta wszystkim , kiedyż znowu przyświecicie światu ; i kiedyż przykład Ciem nogrodzkiey ziemi stanie się dla niego opiekuńczą gwiazdą w głębokiey oświecenia nocy. Tego ia m u iako Szlachcic, a nadewszystko iako godny Kawaler orderu tego życzę dotykanie się niedźwiadka agiey Klassy co m u wisiał na piersiach. W tym wystąp ił Marszałek i głęboko pochyliwszy się oznaymił W. Baronowi, ze wieczerza zastawioną była. Podał on rękę oblubienicy swoiey i pierwszy udał się z nią do stołu, mówiąc do nas : wskazuiemy W cPanom drogę. Mnie rękę łaskawie podała dość świeża lecz niezgrabna Baronówna, a Wacław dwom Nimfom honorowym swoie ofiarował, reszta czeredy ruszyła za nami lak mogła. Zasiedli z nami do stołu Officerowie dworscy Urzędnicy i Wassalowie, a Marszałek robił iego honory. Był on w Staroświeckie srebra dość suto zastawiony, w środku niezmierna marcepanowa piramida z herbami i cyframi Baronowstwa, która iuż me iedną pono przetrwała ucztę. Nie żałował kucharz przypraw Smorgońskich, mianowicie ulubiony szafran prawie wszystkie pozłacał półmiski. Na pieczyste pokazał się Indyk w Pawie pióra przybrany, a przy pośrebrzoney głowie Dzika złociste łapy Niedźwiedzia. Na deser różne zwierzęta z syru, ciasta , pierników a nawet powideł. Podczas kiedy stołuiący uwielbiając wspaniałość i wyborność stoki Barona, żarli lak zgłodniali, on dobrze sobie podchmieliwszy następującą z nami zaczął rozmowę: Panowie moi, kiedy nienadgrodzoną dla Rycerzów ponosicie stratę opuszczaiąc ten zamek w chwili w którey zamyślam wynieść sławę iego pod niebiosa, chcę w am tę stratę choć w części wynadgrodzić wyiawiaiąc wam plan Kampanij, którą zamyślam. Długom się nad nim rozmyślał, a ta głowa osiwiała pod szyszakiem, myśleć na próżno o czynach woiennych nie zwykła. Jak się tylko Wazalowie i poddani moi zgromadzą, i gdy ich połączę z nadwornem woyskiem moiem, wyprowadzę w polę do 600 luda, a z iakie sto w tym zamku zostawię. Sto mam Jazdy nadworney, stem drugiem pomnożą ią wazalowie, a pod- daństwo 4oo luda piechotnego do- starczy od dawna odemnie wyświczonego do broni, która w zbroiowni moiey złożoną znayduie się, z wszelkim innym woiennym rynsztunkiem. Udawać przez dni kilka będę żem lud ten zgromadził iedynie dla cwiczeń woyskowych , które iak wszyscy wiedzą rok rocznie o tey porze odprawiam. Zaproszę na nie sąsiadów, a ieśli mi się tym sposobem niechętnych zwabić uda, ,, uprzeym ie ich w dzień przyiazdu przyiąw szy, teyże nocy zapąkuię ,, do turmy , a sam natychmiast ,, z woyskiem moiem w yruszę i niespodziewanie z Jazda moią na cztery zagony podzieloną iak piorun padnę na ich włości i ze ,, szczętem ie zruynuię rabuiąc, paląc i niszcząc wszystko. Tym ,, czasem piechota moia posuwać ,, się ma pow oli, bym mógł pod iey straż, odsyłać zdobyte łupy a naw et poddanych nieprzyiaciół moich , ich żony i dzieci, ile mi się ich zagrabić zdarzy; bym temi co nie umrą z biedy poosadzał pustki których są pełne dobra moie. Tym sposobem , iak tuszę w przeciągu dni kilku podsunę się pod ów klasztor, który mi dał powód do tey woyny, ,, i natychm iast szturm do niego ,, przypuszczę , niedaiąc nieprzyiaciołom do rozpoznania się czasu. Klasztor acz warow ny, podług wszelkiego podobieństwa albo się podda albo zdobytym zostanie. Ni mniey ni więcey złupię go ze wszystkim, bym sobie wynagrodził koszta wyprawy do którey mię przym usza. Jeśli się tym czasem meprzyiaciele moi zgromadzą, i powracaiącemu do domu przetną drogę, potrafię ią sobie tym pałaszem otworzyć z ia zclg. moią : może mi zarwą nieco pieclioty; lecz nmieysza oto, bo to same chłopy. Niech sobie płynie ta krew podła chama, byleby szlachecka ocalała. Po tych czynach czuiecie Panowie że warunki ugody dyktować b ę d ę , mianowicie ieśli mi się uda zwabionych do zamku mego kilku hersztów okuć w kaydany; bo ci ,, dla odzyskania wolności negoeyować za mnie z pozoslałemi w polu będą, a sami na wszystko przystaną, by się wydobyli czem prędzey z podziemnych sklepów moich. Gdyby wszelako zbyt uporczywi byli w dokonaniu woli moiey, znaydzie się i na to sposób, zniewolą ich turtury , wynalazek ,, prawdziwie zbawienny do wymięszenia na ludziach czego się podoba, a który Święta Inkwizycja nasza doprowadziła do naywyźszego stopnia doskonałości. Tym ,, to sposobem ieden włóczęga, wzięty na to rtu ry , przyznał się nie- ,, dawno, iak mi tego trzeba było, że zabił niedźwiedzia w lasach ,, Królewskich, którego ia własną zastrzeliłem ręką. Lecz ze litościwy iestem , kazałem go udusić - -a-'- ,, nim go wydałem , by nie był żywcem na pal wbity. u Tła te słow a powstały nam włosy na główne; lecz gdy Baron dodał z uśmiechem : iutro po śniadaniu obchodząc z WćPanami więzienie moie, będę miał honor dać im podobne widowisko, którym i Damy bawię. u Prosiliśmy by nam go oszczędził; mnieysza o to odpowie, ,, lecz cóż W ćPaństw o sądzicie o planie Kampanii moiey? Jest godny, odpowiedziałem, Baronów XI i następnych wieków. Tych ia właśnie, odpowie, wielkich mężów naśladować usiłuię. Potym zamyśliwszy się nieco, rzekł do nas niespokoyny: może zbyt ,, otwarcie, Panowie, z wami mówiłem , wszelako dość cicho by nikt prócz was w tym zgiełku sekretu ,, m ego niesłyszał, daycie mi więc słowo, że go niewyiawicie nikomu , u — co gdyśmy ściskaiac rękę, którą nam podał, uczynili. — W ypił duszkiem za zdrow ie nasze puchar wina tak ogrom ny, że się upoił do reszty. Gdy toż za iego Wezwaniem prócz nas uczynili biesiaduiący, wstał' od stołu i przeniósł się Z pucharem w ręku do s a li, a za nim cała tłuszcza zam kowa każdy z kielichem. W śród sali stał Buffet śrebrnem i flaszami i konwiami okryty pełnem i wina, m iodu i gorzałki, a gdy gospodarz , Damy a nad wszystkich Wacław zachęcali do picia, w net sala zam kow a w karczem ną zamieniła się iz b ę , z którey Barona wyniesiono bez duszy ,* wyszły za nim dość spokoynie Dam y, znać do tego naw ykłe, a myśmy się za niem i wymknęli. Błądziwszy nieco po ciem nych korytarzach zamku, spotkaliśmy szczęściem Jamesa, który zasłyszawszy salową wrzawę, biegł nam w w szelkim przypadku na pom oc z pistoletam i w kieszeni a latarką w rę k u : za iego tedy przewodnictwem dostaliśmy się szczęśliwje do przeznaczonego mieszkania. Cóź mówisz, rzekł do mnie Wacław , o zacnym gospodarzu n a szym ? — Po drodze o tein gadać będziem y, teraz myślmy o iak nayprętszem wydobyciu się z rąk tego rozbóynika. W ygadał się przed nami o eałem planie niegodziwcy swoiey kampanii, kto wie czyli się wytrzeźwiwszy nie zechce nas do sekretu ściśley niż daw nym słowem p rz y m u sie, które pewnie w m niem aniu iego nie wielkiey iest wagi; nieprzyjem ną byłoby to rzeczą gościć w lochach zamku ieco. N ie c. bóy się tego, odpowie Wacław, niebym zawierzał gościnności Barona, lecz możemy ztąd ruszyć o świcie przyidzie do zmysłów. Słyszałeś że o tey porze bramy zamku swego dla przyieżdzaiących gości otworzyć kazał; ale, dodałem nie dla odieźdzaiących. Tła to iak m niemam rzecze Wacław dość wiedzieć hasło, które przypadkiem dosłyszałem kiedy go piiany Baron piianemu Oficerowi dość głośno szeptał do ucha. Kazaliśmy tedy Jamesowi pobudzić przewodników i krzątać się około wyiazdu naszego iak się tylko zgiełk zamkowy uciszy. Co gdy nastąpiło około drugiey godziny, byliśmy przed świtem do podróży gotowi: głębokie milczenie panowało w zamku , brzęk się tylko kaydan słyszeć dawał wychodzących niewolników do pracy. Ledwie zaiaśmała jutrzenka spuścił się z strzaskiem most zwodzony i otworzyły ciężkie bramy zamkowe. Com przewidział, stało się , zatrzymał nas szyldwach; lecz usłyszawszy z ust Wacława hasło, które dnia tego było Gościnność broń przed nami skłonił i przepuścił nas bez naymnieyszey trudności. DZIEŃ DRUGI PODRÓŻY DO CIEMNOGRODU. Wy dobywszy się z rak uczciwego Barona, popędziliśmy nasze osiołki , i dobrze się iuż słowa nie mówiąc oddaliwszy od zam ku, zapytaliśmy przew odnika, iak daleko popasać będziemy, i czy w mieyscu bezpiecznym od napaści Barona. — W iak naybezpiecznieyszem , odpowie , o m ała ztad mile iest granica iego , dałey włości Nayeiemnieyszego Pana, na które on z ludem swoim i krokiem stąpićby nieśm iał, bez w yraźnego na to pozwolenia. Widzisz W ćPan te w oddaleniu g ó ry , tam leży zamek w którym u Rządzcy dóbr koronnych popasać będziemy. Cóżkolwiek bądź, odpowiedziałem, spieszmy się przebyć granice Barona, potym kroku zwolniemy. Niemożna bydź zbyt ostrożnym przeciw temu łotrowi, odpowie przewodnik, osobliwie ieśli ma do WćPaństwa iaką urazę, lub spodziewa się na nich bogateyr zdobyczy. Bo lubo i nas wczoray przyięto u niego uprzeymie, przecież niezmrużyłem oka tey nocy, pomnąc na to, com ucierpiał w lochach tego nieszczęsnego zamku, gdym się do niego dostał w niewolą z Panem któremu wtedy służyłem . On tam umarł z nędzy i zgryzoty, a mnie zaledwie po dwóch latach okowów i taczek wyprosił przyiaciel Barona u ktorego przez lat wiele służyli rodzice moie. Przejechaliśm y iednę z biednych wiosek B arona, którego ucisk o taki ią stan przyprawił, że się zdaw ało, iż w niey morowe grassowało pow ietrze, lub że ią splądrowali Tatarzy. Las nam iuż tylko iego do przebycia zostaw ał, który nadspodziewanie nasze dość porządnie poprzecinany znaleźliśmy. Otóż, rzecze do nas przewodnik, mieysce ulubioney Barona zabawy, częstych polowań, a iedna z przyczyn klęski poddanych iego. Niszczą dow olnie dzikie zw ierzęta ow oce ich pracy od czego bronie im się niegodzi. Cóż dopiero gdyby któren Sarnę, Jelenia, Dzika, a nawet Zaiąca lub kuropatw ę zabił; położyłby głowę za głow ę, takie tu są leśne prawa w ściśłym których wykonaniu, iedynie sprawiedliwość Barona polega. Przecież cała ta ludność włości iego ile razy mu się podoba to do siei , to na obławę stawać musi i żyć w puszczach po dni kilka o własnym ch leb ie, a to wśród nay większych upałów lub naycięższych mrozów. Były takie polowania na których więcey padło ludzi niż zw ierzyny, nie ieden z nich niezagrzebany leży w tych la sach , w błąkaiąca się po pow ietrzu dusza iego woła o zemstę. O bogdayby nad temi co za życia litości nieznaleźli u lu d z i, przynaym niey po ich śmierci zlitowali się Bogowie! Z a dobra, godzinę przebyliśmy las B aro n a, co się w lewą i praw ą na mil kilka w dłuż granic iego rozciąga, u których stanąwszy wolnieyszym oddychać zaczęliśmy powietrzem. W net przybyliśmy do nie złey wioski, którey okolice zdały nam się obiecaną ziemią po pustyni Barona, ta różnica ztąd pochodziła , że były to dobra koronne, które lubo uciskane od Rządców czyli Starostów swoich, doznawały iakiey takiey rządowey opieki, a w tym nad wszystko szczęśliwe że ich bynaymniey niedotykały sąsiedzkie woyny Baronów, Stanęliśmy nakoniec w małem miasteczku pod ogromną górą leżącem, na wierzchołku którey wznosił się staroświecki zamek w trzech częściach zruynow any, siedlisko Rządzcy dóbr korony. Miasteczko to źle zabudowane, błotniste i pełne klasztorów i żydów, lak Port Ośli wskazywało ślady bytu lepszego. W ręku żydów był cały handel iego, bo co do mieszczan ci się po większey części rolnictwem bawią, a więcey ieszcze piiaństwem powszechną klęską Ciemnogrodzkiego ludu, do rozszerzenia którey naybardziey przykładaią się żydzi, co wszystkie karczmy i szynkownie tam teyszego kraiu obsiedli, a co żyiąc w próżniactwie, cały swóy przemysł obracaią ku temu , by ich tuczyła cudza praca. Tak więc rozpaiaiąc lud prosty wszelkiemi oszukuią go sposobami. Westchnęliśmy na ten widok, obraz wierny tego, co się często u nas widzieć daie. Wstąpiliśmy do karczmy, na przeciw iedney z Świątyń leżącey. Była to ieszcze dość ranna godzina, bo na zegarze dopiero gta biła, a iuź lud na nabożeństwo zgromadzony, iakby o nim zapomniawszy pił w karczmie, i nie ieden niebył w stanie udania się na modły, kilku nawet powalonych od mocnego napoiu do naszey gorzałki podobnego , w stayni karczemney wśród błota i gnoiu leżało. Krzątały się zewsząd żydówki, chcącym niechcącym obficie dostarczaiąc trunku a podwóyną kretką dwie za iednę znacząc kwaterki. I u nas, rzekłem sobie, tę sztukę żydzi umieią; wszędy więc ten naród iest iednym, to iest: naygłównieyszym nieprzyiacielem tych , którzy mu daią schronienie. Gdym te słowa dość głośno wyrzekł, dodał Wacław: — Wszędy gdzie cywilizacya ludu niedoszła do tego stopnia, by się m ógł obeyść bez tych przeklętych lecz w rzeczy potrzebnych gości, bo w ich ręku iest cały handel i przemysł kraiowy, bez których obeyść się nie podobna. — To tedy i ty, kochany Wacławie, iesteś stronnikiem żydów ? — Któżby ich kochał, lecz dopóki, naprzykład u nas, nieprzekonam się ze lud nasz iest w stanie zastąpienia żydów co do przemysłu i handlu, utrzymywać będę, że żydzi są złym koniecznym; błagaiąc nieba, by za światłą pomocą Rządu bydź nim przestali. Na co przyznasz, że nieco czasu i cierpliwości potrzeba: ani łatwo ani prędko przeistaczaią się ludzie , mimo użycia ku temu nayłepszych środków: a między innemi oświecenią ludu , w m iarę p otrzeb iego. Lecz i w tym ostrożnie postępować należy , bo reszta acz arcydobra i chwalebna ma swoie niebezpieczeństwa. Tem rozumowaniem zamknąwszy mi usta, Wacław śpiewać i gwizdać zaczął, a my się gramolić ku szczytowi zamkowey góry . Wystawiał on osobliwszy widok, bo wśród ogromnych ruin ie- £ 0 , cząstką zamieszkała od Rządzcy porządnie urządzona, tym przyiemnieyszą miała postać, i oznaczała mieszkanie dobrego gospodarza. — P rzyi iął on nas u p rz e y m ie , m ó wią c : T u się kończy, Panowie, Ju risdykcya Gubernatora Portu oślego , a mnie iest powierzonem staranie o dalszey waszey podróży. Wypytuiąc się nas o odbytą, gdy się dow iedział, żeśmy nocowali w zamku Barona Derusa, zdziwił się tak wczesnemu naszemu do siebie przybiciu. Objawiliśmy mu przyczynę nagłey naszey reyterady; na co: Acz równie zuchwałym iak próżnym iest ten niegodziwy Baron, nie śmiałby przecież dopuścić się gwałtu na gościach Nayciemnieyszego Pana. Lecz pod pozorem uprzeymey gościnności, mógł ich przez dni kilka u siebie zatrzymać. Wreście taynik iego, o naturze którego głębokie Panowie zachowuiecie milczenie, ,, będzie pewnie, iaka nowa łapka zastawiona na nieprzyiaźnych mu ,, sąsiadów, ale znaią oni zbyt dobrze zdradzieckie sidła iego , by w nie wpaść mieli. Raczey sam się w nich uwikła, bo ile wiem, ,, zawiązuie się tajnie przeciw niemu , liczna sąsiadów konfederacya , ile że z wszystkiemi iuz nie raz zawadził. “ Jakzez, rzekłem , Rząd o tern uwiadomiony oboiętnym na to patrzy okiem? Jest to, odpow ie, odwiecznem u nas prawem Baronów , niszczyć się na wzaiem ile im się to podoba. Szanuie to prawo złotem i zapisane literam i, w księgach Smorgońskiego zakonu, najłaskawszy nasz Monarcha , który lest iego naczelnikiem, czyli one iest złym lub dobrym , sądzić o tym wiernym iego sługom niewypada, kiedy on go wspiera na rnocy odwiecznego zwyczaiu. “ Przecież, rzekłem , dobry stan dóbr, któremi WćPan rządzisz , w porównaniu z okropnym stanem Baronowskich , oczywiście mówić do Rządu przeciwko takowemu nadużyciu zdaie się. Nie zaprzeczam ia temu, odpowie, lecz mądrość Smorgońskiego zakonu iest wyższą nad wszystkie, iakożkolwiek oczywistsze rozumowania; ,, musi ona mieć słuszne powody, których docieczenie nie iest dane takim, lak ia nieukom, co się ,, iedynie poświęcili gospodarstwu.i Temi słowy uciął z nami rostropny Rządzca rozmowę rozpoczętą w przytomności służących. Lecz sam na sam przy śniadaniu otwarcie z nami rozprawiać zaczął. Nieluhił on Baronów, ich przywilejów, ich woien, zgoła wszelkiego rodzaiu ich nadużyciów , które klęską kraiu nazyw ał ; niebył Bonzów stronnikiem , ale ich nad Baronów przenosił. Bonzow ie, m ówił o n , wprowadzili początkowie do tego kraiu nieco oświaty, która dziś ze wszystkim u nich wygasła , niektórzy uprawiali własną ręką częśe włości sobie nadanych, i w zór dali kraiow i gospodarstw a. W szystko się to z czasem zm ieniło , są oni dziś tylko pró żn iak am i; w m iarę ich nieczynności , w m iarę •wzmagaiącego się nieoświecenia kraiu tego , w zrósł Bonzów m aiątek, którego oni przecież lepiey niż Baronow ie swego używaią. Kie są tak dalece dla poddanych uciążliw i, nie niszczą włościan łow am i i w o jn am i a nawet ich nierząd, panoszy Administratorów ich włości. K ażdy prawie klasztor karmi mnogich służących i ubogich, zgoła Panowie moi nieźle z Bonzami poddanym i tym wszystkim co maią z niemi do czynienia. Lecz co się tycze Baronów naszych, małą nader liczbę wyiąwszy, są oni rzetelną kraiu klęską , który w ustawnem trzymaią zaburzeniu, niszczą lud i siebie samych, i w pustynie zamieniaią ziemie naszę, którey dzierżą połowę; druga w dwóch przynaymniey częściach do Duchownych i Bonzów należy, reszta lest posiadłością zruynowanych miasteczek naszych i korony, którey dobra zaledwie składaią gtą część k ra iu ; tak ie roztrwonili poprzednicy Nayciemnieyszego Pana, bo początkowie cała ta ziemia do Monarchy należała, a naymożniejsi Baronowie byli tylko lak ia Rządzcami dóbr, które dziś posiadam. Lecz co lest naysmutnieyszym że przywłaszczyli sobie prawa nad poddanemi których nieużywała korona , i nietylko ich pracy i maiątku , ale nawet czci i życia stali się dowolnerni Panam i Powymyślali sobie prócz innych wszelkich danin i takie które nieprzebaęzaią wstydliwości, każąc srom otną lubieżnością m ałżeńskie poddanych związki. Tak to, dodałem , i w Europie za rządów feudalnych bywało , szczęściem kilka wieków temu. Wszakże i dziś niebrak cząstkom feudalności na gorliwych obrońcach a to nawet w nayoświeceńszych narodach. — Ach gdy tak jest, rzekł Rządzca, iakże ona w naszym kwitnąc niema? Lecz wracam do dzisieyszyeh Rządzców dóbr koronnych w liczbie których znayduie się : nauczony przodków przykładem , nie powierza Nayciemnieyszy Pan ich rządu możnym Baronom , ale prostey szlachcie. Choć niektórzy Rządzcy nadużywaią władzy powierzoney sobie nad poddanemi, Rząd nie odmawia ostatnim opieki. Uważa ich za właścicielów g r u n t u , który posiadaią; nie wymaga po nich pańszczyzny nad t e , co początkowie ustanowioną była , nieprzywiązuie ich dzieci do ziemi na którey się urodzili, nie liczy na głowy iak bydła, za swóy dobytek. Wolno im córki swoie w ydaw ać, iak się im podoba, nawet za poddanych Baronów , a ucisk polowania w tych tylko dobrach cięży na nich gdzie Nayciemnieyszy Pan ma łowy swoie, i ten im ieszcze po części wynadgradza wspaniałość iego. Doday W ćPan że są wolni od Baranowskich woien, i nieznaią ustawicznych zniszczeń, które ciągną za so b ą; bo chyba w przypadku pospolitego ruszenia, iść muszą w pole. Z tego com powiedział przekonacie się Panowie, że gdyby nie piiaństwo, i iego podżegacze żydzi, poddani korony mogliby żyć swobodnie. Nie szczęśni, zawołałem, żydzi, iakzeście i do tego za kąta świata trafili, t y iego uzupełnić klęskę ? Cóż W ćPan na to powiesz, rzecze Rządzca, że zakon Smorgoński którego intollerancya iest główną zasadą, co nawet żadnemu cudzoziemcowi, odsiąść w kraiach, które się iego prawidłami rządzą niedozwala, nietylko cierpi żydów , ale im sprzyia, a Święta iego Inkwizycya, co tyle ludzi za m niemania błędne spaliła, cierpi tu publiczne wyznanie religii żydowskiey? Mniey mnie to, odpowiedziałem, dziwi w Ciemnogrodzie iak gdzie indziey ; bo żydzi są nayprzesądnieyszym z ludów, i tyle albo więcey przywiązani co Smorgończykowie do dawnych nałogów swoich ; maią więc z niemi w tern oczywistą styczność, a obawiać się zakon od nich niemoźe rozszerzenia oświaty od którey są tak dalecy. Lecz że w ucywilizowanych Europy kraiach, mianowicie u nas, tak się licznie zagnieździli żydzi. . . . J nie prędko się wygnieżdzą, dodał Wacław, iużemci tego powiedział przyczynę. Doday, ze wygodnie iest Rządom zdzierać żydów bez miłosierdzia, Urzędnikom zaś rządowym iść za tym przykładem, a zniknie zadziwienie twoie. Tak się i u nas dzieie, dodał Rządzca, niemniey iednak w raz z Baronami żydzi są naygłównieyszą przyczyną niedoli ludu naszego. — W tym weszła do pokoiu dostoyna żona iego z córką i synem pięknemi m łodzianiami. W net po ich rozmowie, pomiarkowaliśmy że cała ta rodzina, imieniem tylko Smorgońską była. Między innemi zapraszaiąc nas do nieco dłuższego w ich domu pobytu , mówiła do nas żona: Szczęśliwem iest to dla nas zdarzeniem, posiadać cudzoziemców, od których się wywiedzieć wiele rzeczy możemy, i poufale z niemi rozmawiać o wszystkiem. Z tego powodu wyprawiłam do chorego Kapelana naszego , który mniey przesądny od innych iest przecież Bonzem ; nie zaprosiłam także żadnego z sąsiadów, których iak nayrzadziey w iduiemy, przekonana, że goście europeyscy przeniosą trzeźwy z nami obiadek iak z niemi piianą biesiadę. Podziękowaliśmy iey, za to o nas mniemanie, ile żeśmy na dniu wczorayszym u Bonzów i Barona aż do sytości uczt takich mieli. Siedliśmy nakoniec do obiadu, składał się on z kilku półmisków prostych, lecz smacznie przyprawnyeh, które nam ieden po drugim zastawiały dwie służące chędogo ubrane. Frukta b y ły wyborne, wino doskonałe; zg oła wszystko w ty m dom u p rz ypo m in a ło ochędóstwo i rządnośe europejskiego gospodarstwa. Gdyśmy wstawszy od sto łu ośw iadczyli nad ty m zadziwienie nasze, pow iedz ia ł nam gospodarz: T en sposób ż y c ia , zachow uie się w dom u naszym , od mego pradziada co b y ł rodem Anglikiem , a k tó re m u osiąść W ty m kraiu Rząd doz w o lił dla sporządzenia kalendarzów, iedynie uczoney księgi, k tó ra u nas rok rocznie wychodzi. W ie lk i ich ta y n ik iest sekretem w domu naszym , k tó ry dziś m óy brat posiada z urzędem Naczelnego Matematyków . N iem aiąc dzieci c h c ia ł on um ieiętności sw oiey synowi m em u u d z ie lić ; lecz od m ów iłe m te g o , m aiąc inne dla niego Zamysły , wolę by był gospodarzem ieśli mi się uda by wolnieyszym niż Smorgońskim oddychał powietrzem, Niebezpiecznym zaiste iest wyiawianie tego zamysłu, ale powierzam go W ćPanom iako ludziom po których nawet śmiem się spodziewać u nich pomocy. Zapewniliśmy go o niey z całego serca eo tak uradowało tę rodzinę że nas uściskała koleyno, Widzicie tedy panowie , mówił daley Gospodarz , zkąd pochodzi sposób nasz życia , Żona moia która wraz iest moią kuzynką w iednym co i ia wychowana domu , i w iedney Religii, bo skrycie Chrześcianami iesteśmy, dopomaga mi do utrzymania tego porządku , i w nimeśmy te dwoie dzieci wvchowali. To mówiąc odemk n ął szafę w głębi którey znaydowały się pozawieszane rozmaite sprzęty ; lecz w rzeczy były to drzwi fałszywe , które się otworzyły za poruszeniem sprężyny i przystęp nam dały , do m ałego sklepionego gabinetu lampę oświeconego , w którym się znaydował Chrześciiański ołtarzyk i biblioteczka z książek powiększey części angielskich złożona , naydroższa część iak m ów ił Rządca, z puścizny pradziada iego. O toż rzecze do n a s, skryty zakątek , w którym te słabe światło, co nas oświeca czerpamy. S taramy się go pom nożyć howemi książek Europejskich nabyciami , lecz to iest w tym kraiu nie tylko rzeczą nader tru d n ą , ale nawet niebezpieczną. Woyna przeciwko oświacie iest. w nim dziś mocnieysza niż kiedy b y ła , a inkwizycya święta pali niemiłosiernie nie tylko obce księgi , ale wraz z niemi i ich posiadaczów. Oddawna rodzina nasza iest iey podeyrżana; dla tego idąc za powszechnym zwyczaiem trzymamy kapelana czyli inkwizycyi śpiega; lecz szczęściem nie niebezpiecznego, bo prócz tego źe za takiego od nas znany, tak m u zasmakowało wino nasze które, dzięki książkom naszym , nieco lepiey od sąsiadów robiemy , że bałby się więeey , niż nie łaski świętey inkwizycyi zaginienia z n ami , tak szacownego sekretu. Do te go dopełniając powierzchownie, wszystkich bałwochwalskich obrządków , a przesyłaiąc uboższym Bonzom iałm u ż n y , na ręce kapelana naszego, żyiemy dość spokoyme. Lecz przyznam się WćPanom że ten sposób życia , osobliwie tey młodzieży , wskazuinc na dzieci, przykrzeć się zaczyna, co czyni iż co dzień przemyślamy, iakbyśmy mogli wrócić do naszey dawney Oyczyzny , lub osiąść w którym z Europeyskich kraiów, i za pomocą tey szkatuły skromne tam lecz swobodne prowadzić życie. Wielki Boże Chrześcian dopomoż nam do te g o ! zawołał , ząmykaiąc kaplicę Gospospodarz , powtórzyliśmy wszyscy iego życzenie , a on do nas tak daley mówił. Mimo naylepszey chę- ci posiadania w as Panowie lak naydłużey w moim Domu , nie ,, śmiem im radzić dłuższego w nim ,, p o b y tu , bo trzeba, byśmy wraz ,, z karawaną, do Ciemnogrodu przybyli, ( gdzie ona poiutrze nocowac będzie) a to by nie mnie- ,, mał Nayciemnieyszy Pan, iż opieszałemi iesteście w stawieniu się ,, przed iego obliczem. Nocleg ich n i e iest ztąd oddalony, przepędziemy go u osobliwszego czło- wieka a mego łuskawcy gdzie nie ,, tylko umyśliłem im towarzyszyć, ale i do samego nawet Cieinnogrodu. Zawołany tam oddawna 5, iestem dla spraw dość ważnych, a pewnie mile to przyimie Nayciemnieyszy Pan żem gości iego szczęśliwie i z zupełnem ich udowolnieniem doprowadził do podnóżka tronu iego. ” Czułym było pożegnanie tey tak dobraney rodziny , lecz pocieszyło ią przyrzeczenie że się wkrótce wróciemy , a tym czasem pracować będziemy łącznie ku uskutecznieniu iey zamysłu. Puścił się z nami Rządzca w podróż na osiołku w towarzystwie dwóch służących. Przejechaliśmy przez kilka wiosek i folwarków , w których się nieco zatrzym ywał, z wielką słodyczą rozmawiał z Włościanami , słuchał ich zażaleń , a iak widać było z odpowiedzi iego chętnie im zaradzał. Murowane w chałupach kominy w kraiu gdzie im zwykle drzwi za komin służą dachy dobrze poszyte , ściany polepione , chaty otoczone ogrodem i fruktowemi drzew am i, porządne stodoły i o b o ry , wszystko to oddawało świadectwo dobremu gospodarstw u Rzadzcv , co ile nas zbudowało , radziśmy m u oświadczyli. W ielką odpow ie te obszerne w łości były ruiną , kiedym ich Rząd obiął będzie lat tem u 12. p rz y prowadziłem ie powoli do iakiego takiego porządku i to iedynie z m ego przem ysłu ; bo na reparacyą Dóbr Nayciemnieyszy Pan z dochodów swoich ani grosza ło ży ć nie c h c e ; wspaniałość ze nie powiem rozrzutność iego w innych mniey potrzebnych w ydatkach, niedozwala m u łożyć na ieden z nayistotnieyszych. Przecież maią rządcy kiedy są o to d b a li, inne sposoby zaradzenia choć w części złemu ; ale m ało iest takich, ćoby to czynie chcieli z zmnieyszeniem własnego zysku. Gdyby mi wolno było wygnać z karczem żydów , a szkółki ku oświacie ludu ustanowić, wnet byście W ćPanowie uyrzeli inną ieszcze tych Dobr postać. Lecz w kraiu naszym są to rzeczy niepodobne , bo wyraźnie zakazane, przepisami smorgońskiego Zakonu, którego iest maxyma lud trzymać w nędzy i upodleniu, by cierpliw ie z n o sił wszelkie ciężary , od których inne stany uwolnić się umiały. Zgadzam się na to powie Wacław ; lecz gdybyś W ćPan od siebie wygnał z aręd żydów, a nieuczynili tego sąsiedzi, straciłbyś część znaczną propinacyinego dochodu a złemu byś ńie zaradził, bo by po cudzych karczmach pili WćPana poddani. Nie zaprzeczam ia temu odpowie; lecz trzeba , żeby się na to spiknęli wszyscy Dóbr posiadacze, albo żeby ich Rząd przymusił do tego ; wreście z czasem sama oświata mogłaby włościan oswobodzić z zgubney dla niey żydów opieki. Po czterech godzinnym pochodzie przebyliśmy granice Dóbr rządowych i znowu iakby na pustą trafili Arabiią. Otóż rzecze do nas Rządzca , dożywotnia posiadiosc osobliwszego człowieka, u ktorego dziś nocować będziemy. Czy nie u iakiego rzekłem Barona ? tak iest ale u Duchownego, który lubo tego tytułu nie nosi, iest iednym z pierwszych magnatów Ciemnogrodzkiego Państwa. Wreście iest to nayuczeńszy z Prałatów naszych , a może i naylepszy. Zaszczyca on mnie szezególnieyszem zaufaniem ; od nieiakiego czasu spostrzegłszy sio na koniec iak go oszukiwali powiernicy iego , zupełnie na moiey polega radzie. Ałe cóż mam począć, ogrom ne in traty iego nie wystarczaią ogromnieyszym ieszcze wydatkom Dom nierządny , choyność ku ubogim , mianowicie bonzom , często o taki stan przypraw uią te go bogatego Arcykapłana że nie ma szeląga. Przekonałem go nakoniec, iż bez porządku naybogatszy iest ubogim , że dobrze zrozum iane miłosierdzie świeckiego czy Duchownego Pana , nayprzód się od własnych poddanych zaczynać powinno : że tych niszczyć, by bonzów zbogacać, by włóczęgów podsycać, iest to bydź srodze nie m iłosiernym. O pierał on się długo radom moim , nayczęściey cytuiąc mi iaki wyiatek z ksiąg religiynych które umie na pamięć. Przymusiła go nakoniec potrzeba do przystania na zdanie moie ; bo Dobra iego co rok więcey niszczące się , co rok mniey czyniły mu , a nieład i kradzież domowa rok rocznie pomnażały iego w ydatki, którym nakoniec wydołać żadnym sposobem nie m o g ąc, wezwał mnie roku przeszłego abym iego interessa urządził-. Podiąłem się przez przyiaźń t.ey nieprzyieiriney pracy , oczyściłem ile mogłem Dom iego z pasibrzucbów i złodzieiów. Lecz została większa ich połowa, bo nawyknienie do nich a nawet upodobanie w nich Arcykapłana niedozwoliły zupełney reformy. Odtąd interessa iego są nieco w lepszym stanie , a folwarki podnosić się zaczynaią iak to WćPaństwo zobaczycie w naybłiższych iego siedliska \ bo od tych zacząłem. Póydę koleią po innych, lub kto inny póydzie za moim planem , ieśli gdy mnie braknie, pochlebcy i złodzieie nie przemogą \ co łatwo z naszym Arcykapłanem stać się m oże, ile gdy wy idzie z kłopotu w który go wprawiał zl'y stan interessów iego. Tak rozprawiaiąc przybyliśmy do nieco porządnieyszey wioski bliskiey siedliska Arcykapłana. Widzicie WćPaństwo pierwsze skutki starań moich w tym zbiorze chat iuż nieco do wioski podobnych, i w tym acz dość lichym folwarku który się przecięz nie -wali. Na widok Bządcy uradow ani W łościanie wybiegli przeciw niem u , każdy z prośba lub skargą. Gdy przyrzekł że im sprawiedliwość wym ierzoną będzie , powszechny okrzyk ukontentow ania dał nam p o z n a ć , że słowu iego ufali. N a koniec doieclialisiny do brudnego miasteczka które było stolicą rozległey Arcykapłami. W śród stosów błota , licznych chat mieszkań , a licznieyszych ieszcze domów zaiezdnych żydowskich; wsrod rynku który prawie całkiem otaczały , wznosił się ogrom ny i staio - świecki gmach świątyni, przy mm pałac Arcykapłana , za nim wielki ogród, a z boku ulica ledna w calem miasteczku brukow ana , z obu stron którey znaydowało się kilkadziesiąt domów , dosyć porządnych należących do mollów, którzy naczelne duchowieństwo Arcykapfanii składali: była to właściwie kanonicza ulica. Gdyśmy wiechali do pałacu, znaczna liczba duchownych, bonzów i służących wysypała się na przeciw Rządzcy , który zalecił Marszałkowi by natychmiast oznaymił Arcy-kapłanowi, iż przybył do niego z gośćmi Nayciemnieyszego Pana ; te słowa czarodzieyskie sprawiły , że dotąd nieuważani, odtąd Staliśmy się celem uszanowania i względów całey Arcykapłanskiey czeredy. Wyszedł sam przeciw nam aż do przedpokoiu , otoczony licznym Duchownych orszakiem i mową nas łacińską powitał, na którą Wacław ex abrupto takoż po łacinie odpowiedział, wmieszawszy zręcznie kilka słów greckich, co tak zadziwiło Arcykapłana , ile przy młodym Wacława wieku, ze nas zapytał czy Rzymianami lub Grekami iesteśmy? Gdyśmy go zapewnili ze Grecy i Rzymianie dzisieysi , wcale innym iak dawniey mówią ięzykiem , a że my iesteśmy Polakami to iest dawnemi Sarmatami, poiąe się nie mógł, i zapisał w pugilaresie swoim że Sarmacya iest nayuczeńszą w Europie krainą, bo w niey młodzianie nawet expedite po łacinie i po Grecku gadaią. Był to przeszło 70. letni staruszek niezmierney żywości, w reście niski, chudy a iskrzące się oczy i długa broda, iedyną były tey krótkiey i nieco brudney figury ozdoba ( że nie wspominam o wiszącym na szyi iego wielkim niedźwiadku) . Wcale przeciwny widok wystawił orszak iego złożony z otyłych , i rumianych Szeików i Bonzów których mu przeszło 20. towarzyszyło. Zasiadłszy z nami na staroświeckiey sofie , podał rękę R ządcy, a uściskawszy go i pobłogosławiwszy , podziękował że mu tak znakomitych przyprowadził gości. Zaiął bez ceremonii przy nas inieysce Rządca, Duchowni zaś rzędem iakby wryci na przeciw Arcykapłana stali w postaci nader skrom ney; na pierwsze iego skinienie skłoniwszy się głęboko wyszli wszyscy z Salonu : wtedy Arcykapłan zagaił uczoną mowę , o Perypatetyce i Filozofii Arystotelesa, twierdzijc; iż wszelkie późnieysze filozoficzne systemata , marzeniem ty lko były, i ze ieli dla tego iak naysurowiey w Ciemnogrodzkiem Państwie zakazał, iako Naczelnik Oświecenia Publicznego, niewyłączaiąc romanse Platona sławnego ucznia Arystotelesa. Na co gdyśmy milczeli, rzekł Rządca : Niemogła Wielkość Wasza , lepiey trafić iak na tych Papów, z wyiawieniem uczonych myśli swoich : ale tym czasem niech mi się godzi zapytać iey , czyli myślić raczyła o wieczerzy, dla tych równie zgłodniałych iak uczonych gości? ” Przyznam ci się odpowie, żebym z niemi iedzenia i picia zapomniał , tak iestem zaięty ich nau- lecz chciey się przyiacielu tym zaprzątnąć , wszak tv więcey niż ia Panem mego dom u iesteś , ile razy do niego przybyw ać raczysz. Na te słowa wyszedł Rządca , a Arcy-kapłan zapytał n a s , cobysmy o iego systemacie Filozoficznym myśleli? Odpowiedziałem : Ze A rystoteles był nader wielkim człowiekiem , któremu nie tylko umieiętności ale nauki są winne przepisy, podług których dotąd się rządzą ; zgoła , ze mianowicie w ostatnich uważać go za prawodawcę można: lecz że od czasów Arystotelesa minęło tyle wieków , ziawiło się tylu mądrych ludzi , tyle się wydarzyło odkryć nowych a przecie zapewnionych, że Filozofia A rystotelesa iest dziś powiększey części uważana za ciekawy i szanowny pomnik nic zaś iedyne i niezłamne prawidło , ile od czasów w których Kartesius, Newton , Lok i tylu innych wielkich nowoczesnyeh Filozofów kwitło Ramiona podnosząc i trząsąc głową , skrzywił się Arcykapłan na ten moy w niosek; co widząc Wacław tak mówić zaczął. Ostrzedz wielkość wasza winienem ze propozycya heretycko-filozoficzna , która wyszła z ust przyiaciela moiego , nie iest rzetelnie zdaniem iego , bom go nie raz słyszał w Europie walczącego za Perypatetyzmem , a potężną A rystotelesa prawicą walącego niedorzeczne systemata nowych filozofków naszych ; iest mniemania że z Filozofią tego wielkiego człowieka Lipa dla prawdziwa iey w Europie nauka. Lecz znać by dał pole waszey wielkości do rozwinięcia głębokiey swoiey mądrości i do zbicia niezłomnemi perypatetyzmu dowodam nowomodnych sofizmatow ; uczynił o nich móy towarzysz wzmiankę. Raczy nam tedy wielkość wasza wyiaw ie, co myśli o Systematach Kartezyusza, Newtona, Leibnica, Loka , i t. p. bo zapewne dobrze ie roztrząsnąwzy przekonała się o ich nikczemności przy boskiey perypatetyzmu nauce i przekonać o tem innych iest w stanie. Na te słowa roziaśmła się z ukontentowania twarz Arcy-kapłana , i wypogodziło posępne czoło iego. Przecież iego wielkość znaydowała się w nieiakim ambarassie, z powodu ostatniego wezwania Wacława; lecz wnet z niego wybrnęła mówiąc : Przyznam się W e P a ń stw u ze w młodym wieku moim nienasycona żadza nauki wpędziła mnie w roztrząsanie wszystkich Systematów filozoficznych, a między niemi i tych o których mówicie ; lecz przekonawszy się z porównania , że filozofia Arystotelesa , iak Święta wiara nasza, iest iedynie dobra i prawdziwa, porzuciłem te inne kacerskie pisma a całkiem się perypatetyce oddałem . Do tego pocóż WćPanom dowodzie, to , co za dowiedzione iuź macie, i z nie masz filozofii nad Arystotelesa , a gdyby naw et co iest rzeczą niepodobną, inna iaka doskonalsza. znal esc się mogła , podług sprawiedliwych zasad Smorgońskiego zakonu , odstąpieby się pierwszey dla drugiey niegodziło; słuzy iey prawo starszeństwa i przedawnienia , którego tykae się w niczem nienalezy, dla obawy zepsucia wszystkiego. Zapewnie wiek nasz nie iest ani lepszym ani większym nad wiek Alexandra W. a kiedy tamtemu pomyślnie wiodło się z Arystotelesem i iego filozofią , za cóź naszemu źle z niemi byeby miało? Wyrzekłszy te słowa pół tryumfującym, pół żartobliwym tonem, zatrzymał się nieco poglądaiąc na nas; potem podniósłszy ręce zaklasnął niemi , powtarzaiąc kilkokrotnie vivat, vivat in aeternum magister. Poszliśmy oba za tym przykładem, i tak z wielkiem ukontentowaniem Arcy-kapłana, skończyła się ta uczona konferencya. Weszło albowiem do izby , kilku młodych mollów , wcale rożnych od Duchowieństwa któreśmy dotąd widzieli. Na czele tych Fiutyńców był własny synowiec Arcy-kapłana, aspirant do Stryiowskiego Urzędu. Inni byli panicze , należący do tey Arcykapłanii iako iey członkowie , inni posiadaiący w obcych urzędy, lecz oddani uczonemu Arcy-kapłanowi , by się pod okiem iego uformowali. W smorgonii bowiem sama tylko Wysokiego rodu szlachta, ma wstęp do wyższych w duchowieństwie Urzędów; naymnieysze po Arcykapfaniach szlachectwa dowody są sześćdziesiąt czterech stopniowe, w niektórych zaś tak daleko posunięte że prawie sięgaią potopu : zkąd pochodzi iż mała liczba Baronowskich domów dostarczyć ie może. Pierw sze tedy w kościele Sm orgońskim urzędy Kie są podziałem zasługi lecz przypadku urodzenia. Pomnieysze tylko , pracow ite, a ubogie szeikostwa , dostaią się zasłu żonym kapłanom ; ztad uderzaiąca różnica m iędzy skrom ną postacią orszaku D uchow nych domowych wśród którego nas przyiął A rcy-kapłan a hucznym tonem dworskich paniczów którzy gdy weszli z trzaskiem , przyiął ich uprzeym ie Arcykapłan mówiąc do nas : Zacni i uczeni gościowie! otóż kwiat szlachetnych a naydawnieyszych dom ów , Sm orgońskiego narodu : żadna Arcy-kapłaniia w tym państwie nieobfituie w nich więcey nad tę w k tó re y mam zaszczyt bydź niegodnym naczelnikiem , ile pom nob ona temi wzrastaiącem i światłami kościoła naszego i które się chwalebnie pod oczyma moiemi i ojcow ska inoią rozniecaią opieka. W zywam i proszę ich by latami i niemocą obciążonem u, opiekunowi a raczey przyiacielowi swoiemu, chcieli bydź na pomocy w przyięciu tak znakomitych gości. ” Tła to Synowiec j Tłiech się wielkość Wasza , w tym na nas spuście raczy, obchodziem y dziś właśnie m ałą ucztą wilię iutrzeyszey uroczystości * na którą tych Panów zapraszamy. Z g o da na to , powie A rcykapłan , byle po moiey wieczerzy , ho i ia chce się niemi nacieszyć. Tę gdy w n e t oznaym iono, usiedliśmy do stołu około siódmey godziny , a o ósmey Arcykapłan i cały dwór iego zabrali się do spoczynku. Nie potrzebnie powiedzieć , że kolaeya na iakicli czterdzieści osób zastaw iona, była Smorgońskiego styłu. Zasiedli do stołu sami prawie domownicy Arcykapłana, po większey części D uchowni. Prócz sześciu ubogich dla których zawsze u stołu iego przez naczone iest mieysce, i co prócz tego wstaiąc od stołu , pew ny odb ie r a j zasiłek; dla pogodzenia zrś dobroczynności z ochędóstwem, idąc do stołu porządne lecz skrom ni przywdziewaią szaty. Nie pomału nas ten obyczay, choć pogańskiego zbudował Pasterza, który wciągu tey dość obfitey acz rybami tylko zastawioney wieczerzy , p rz e stał na szklance wody i grzance chleba, ściśley poszcząc od innych , ale się też za to do sytości o Arystotelesie i ulubionym swoim perypaletyzmie z nami nagadał. Ostrzegł nas do ucha kołu stołu krążący Synowiec , o tern co nam sama radziła zastawa , byśmy się nie tykali niczego , obiecuiąc nam molloską wieczerzę sporządzoną przez naybiegleyszego Ciemnogrodzkiego w tym rodzaiu Artystę. Zaledwie się Arcy-kapłan z nami pożegnał, porwali Wacława młodzi mollowie i pędem zbiegli z nim ze schodów. Udałem się powoliniey nieco za n iem i, z starszemi, i Rządcą dóbr korony. Błogosławione rzekł on do nas ci Panowie prowadzą tu życie, bo kiedy Jego wielkość ścisłe pości, przykładnie trudni się, to duchowneini, to uczonem i sprawami, oni czasu nie tracąc używaią światowych rozrywek. Rozśmieli się na te słowa mollowie a zaledwieśmy weszli do domu, rzęsisto oświeconego, który nakształt Rassyna wspólnym utrzym ywali kosztem , pozrzucawszy rew erędy swoie, w kawalerskiem ubiorze stanęli w sali , gdzie iuz na nich zgrom adzonych kilkanaście dam czekało. W szystkie prawie przystoyne i ładnie acz pokraiowem u ubrane. Były to powiększey części kochanki m olłów , każdy nas swoiey Damie przedstaw ił, i każdy nam swoią za nayprzystoynieyszą zalecał ; przytom ni ich m ężowie z oboiętnościfi na to patrzyć się zdawali , ho prawie każdy , iak się późniey dowiedziałem, m iał nawzaiem swoia dam ę zwykle najlepsza zony przyiaciołkę. Ten widok przypomniał mi bądź w Rzymskich, bądź w innych miastach stanów papiezkicli , a nawet nad reńskich prałató w , co zrana święci po kościołach kapłani w wieczór modlą się do Dam sw oich, których są pu blicznie i bez niczyiego zgorszenia, iak ich zowią kawalerami słuźącemi f Cavalieri serventi). Taki iest skutek w Cienmogrodzkiey krainie iak w Europie Duchownych bezżeństwa. W net się bal zaczął przy nie miłym odgłosie muzyki Smorgońskiey. Co nas zadziwiło, że pierwszy taniec był zupełnie do polskiego podobny. Lepiey przecież od tych niedźwiadków, niż od młodzieży naszey wykonany , która go chodzi ale nie tańcuie. Wzmogło się ieszcze nasze zadziwienie kiedy po nim nastąpiły bardzo podobne do naszych mazurki i szumki, a nawet kozaki. Gdy wesoło hassałi mollowie rzekł do mnie Wacław , w domu iestesmy , zacóź tu iak wryci siedziemy , chcę tym niedźwiadkom pokazać co umiem w tym rodzaiu. W tym posłał po Jamesa by przyszedł z Teorbanem i fletrowersem iego a moiemi skrzypcami na których także i James rzępolił. Go gdy w krotce nastąpiło , wybrawszy sobie nayzgrabnieyszą Damę, zaczął z nią kozaka. Dźwięk przyiemny teorbanu , zręczne przysiady Wacława , które antreszakami i piruetami podsycił, nakoniec piękny głos ieao z brzmieniem teorbanu pomięszany, wprawiły w zadumienie Smorgończyków , a wszystkie prawie damy za Wacławem szaleć zaczęły : a każda z nim to tańcować, to śpiewać chciała. Grzecznie i cierpliwie znosili to mollowie widząc dobrze żeśmy nazaiutrz zrana Damy ich opuścić mieli. Widząc w ręku Jamesa skrzypce moie i fletrowers Wacława, ciekawie ie oglądać zaczęły damy , a potem prosić nas byśmy im poznać muzykę Europeyską dali. Wykonaliśmy więc trio Heydena tak często od nas grane że go na pamięć umiemy. Zasłużyły sobie skrzypce moie na szczególnieyszy poklask. Gzem trochę pikowany Wacław zwrócił znow u na siebię uwagę pięknym na fletrowersie solo, a potem spiewaiąc dumę Żółkiewskiego którey wtórował teorbanem. Nie przestały na tym zachwycone muzyką naszą Damy a wywiedziawszy się od Wacława że wszyscy trzey tak źle iak dobrze śpiewamy, prawie nas przymusiły do zaśpiewania im pięknego trya z Opery włoskiey il re Theodoro. Na tym się skończył nasz koncert, mocą którego zostawiliśmy w tem mieście reputacyą muzykantów iakich dotąd niewidziałą Ciemnogrodzką kraina. Zastawiono nakoniec zachwaloną kollacyą na kilku małych stolikach, pełnych wonności, kwiatów , chłodników , i umieszczonych na cukrowych niedźwiadkach amorków, a choć ona była lepszą niż zwykła Smorgońska strawa , bo nieco prościeysza, przecież Melon w tłustośći smarzony dał nam miarę Ciemnogródzkiego w tym rodzaiu smaku : zapewnili nas bowiem rnoilow ie , iż to b y ł ostatni i naymodnieyszy wynalazek sławnego Xiężniczki pięknosławy kuchmistrza. W śród wetów znaydowały się dewizki z płaskiemi iak u nas wierszami i allegoryami do Dam , płód dowcipu iednego z m ollów , zawołanego w krain poety. Śpiewano przy deserze różne dość tłuste i wolne piosneczki, którym w torow ać nierum ieniły się Damy. Piły iak mężczyźni , dość obficie , mianowicie za zdrowie Wacława, przecież wszyscyśmy trzeźw o wstali od stołu. Bal się znowu rozpoczął, myśmy się niego usunąć chcieli, ale nam tego nie dozwoliły Damy; Lecz gdy o północy przełożył Rządca dóbr korony że znużeni podróżą potrzebuiemy spoczynku , radzi pozbyć się nas mollowie, obronną ręką wyprowadzili z sali , z niemałym Dam żalem , które nas pono dla miłości Wacława uściskały koleyno, zamawiaiąc sobie za powrotem dłuższy u nich pobyt. DZIEŃ TRZECI I CZWARTY P o d r ó ż y . Popas u Xięcia Boiosława, nocleg w domu towów Najciemniejszego Pana , Przybycie do Ciemnogrodu. Smacznośmy spali po mollowskim balu, gdy dóśó rano zbudził nas Rządca dóbr koronnych, Porzućcie, powie! Panowie czem prędzey łóżka wasze. Nadzwyczay dziś ranny Arcykapłan , iuż się wybiera do Świątyni, trzebaby czekać godzin kilka na powrót, a tak po krótkiem na modłach pobycie, puściemy się w dalszą wędrówkę , z którey spodziewam się, ze dzis ,,kontenci będziecie." Jakoż wnet stanęliśmy na pokoiach Arcykapłana co in pontijicalibus wyszedłszy z orszakiem swoim duchownym, zatrzym ał się na chwilę w Salome gdzie się z nami pożegnał, żalecaiąc nad wszystko byśmy Arystotelesowi wierni byli. Potem pytał mnie iak się nazywał ten Areopag Ateński co wskazał na śmierć wszystkich Arystotelesa przeciwników, odpowiedziałem , że to był parlament Paryzki Paryzki rzecze, czy Ateński, oto mnieysza. Lecz wielcy to byli ludzie, kiedy tak Arystotelesową naukę cenić umieli. Pochód Arcykapłana, był wspaniały i wolny , tak iż mieliśmy czas stanąć przed iego przybyciem w Trybunie co na cały kościół widok miała. Tłum Duchownych poprzedzaiący Arcykapłana z pochodniami, Trybularzami i wonnemi naczyniami, wszedł do Św iątyni, i uszykował się w niey dwoma rzędami form ując wśród tłum u iakby ulicę do przeyścia dla Arcykapłana. On sam, wspaniale ubrany w długich szatach b iały ch , złotem haftowanych , a Mollowie w błękitnych takoż złotem ślniących się , zatrzymali się u drzwi Świątyni, przed któremi złożono Arcykapłana niesionego na wyniosłem krześle. Zaczął exorcyzmowanie kilku opętanych. Obrządek, co, iak zwykle bywa w Europie, szczęśliwie mu się powiódł, bo1 po okropnych wrzaskach i konwulsyach po kilku czartów wyleciało z każdego opętańca , których się ryk dał słyszeć w Świątyni, smrodliwy dym czuć i widzieć, a ztłuczona przez każdego szyba w oknie przy ich z Świątyni wylocie, wątpić 0 tern cudzie niepozwoliła ludowi, przeiętemu zachwyceniem i trwogą. Niezła na Smorgończyków sztuka , “ szepnie mi do ucha Wacław ; udawaymy z ludem zachwyconych “ powie mi do drugiego Rządca. Więc dobywszy chustek miotać niemi, iak inni widzowie zaczęliśmy, raz poklaskiwać Arcykapłanowi, którego siedzącego na krześle i błogosławiącego na lewą 1 na prawą stronę ośmiu pleczystych Bonzów wniesło do Świątyni. Gdy zasiadł na arcykapłańskim tronie, na przeciw którego wznosiła się Trybuna nasza, schylił meco z udowolnieniem ku nam głowę, i osobnym pozdrowił nas błogosławieństwem. Zaięła około niego mieysca swoie na sofach sutenn kobiercami podesłanych poważna icgo Arcykapłania, po większey części złożona z młodych Mollow, ktorycheśmy tańcuiacych i imiizgaiąeych się tey nocy w idzieli, lecz tu wcale inna była ich postać, okryci błękit tnemi płaszczami , iak Katonowie w Senacie Rzymskim poważnie siedzieli. W net się zaczęła duchowna parada, wszystkie bowiem zgromadzenia Bonzów, tak miasta tego, iak okoliczne każdy mniey .więcey z sześciudziesiąt a nawet i stu osób złożone , wchodziły koleyno do Świątyni, a czołem biiąc nayprzód przed wielką pagoda, a potem przyklękaiąc przed tronem Arcykapłana, odbierali świętym iego błogosławieństwem , pozwolenie rozpoczęcia po swoich świątyniach nabożeństwa, które trzy dni trwać miało , na znak czego rozdawał Arcykapłan każdemu przełożonemu zapaloną pochodnią, a on pokornie kray szaty iego całował. Poczem z kościoła wychodzili i udawali się do siebie. Tym porządkiem więeey niż io o o Bonzow defilowało przed Arcykapłanem i wyższem Duchowieństwem iego. Gdy się ukończył ten obrządek kiwnął na nas głową Arcykapłan i ręką pozdrowił, co iak nam wytłómaczył Rządca, było znakiem że odeyść możemy ; głęboko mu więc pokłoniwszy s ię , wróciliśmy spiesznie do pałacu iego, a mebawiąc w dalszą puścili się podroż. Zegnam cię ulubione siedlisko Filozofii Arystotelesa i Mollowskich zabaw. Potem mowę zwracaiąc do R ządcy : Czy też W ćPan m niemasz, że Arcykapłan nie wie, iak sie ieeo duchow na m łodzież spra- ,, wuie, i czy przekonany iest o cudach swoich exorcyzmow . “ Co do pierw szego, odpowie, m oże przez szpary na to patrzy , bo tak pono i za czasów kiedy bywał Mollem działo się; co do drugiego przekonany iestem , że bynaym niey o dzielności exorcyzmow swoich niewątpi. Za czyią że tedy wiedzą, powie Wacław , czarci Świątynią kopcą i szyby w nim tłuką? Jest to. iak mówią, sekretem Zakrystyana , który następnie ieden drugiemu powierza, Arcykapłan tylko za stłuczone płaci szyby. Innego iak on, Panowie m o i, dziś poznacie człow ieka, mówię o Xięciu Bojosławie , iedynym w kraiu naszym mężu. — Gdy widział, że te słowa wzbudziły ciekawość nasza, tak daley mówił: Jest to naymożnieyszy i nayzacnieyszy z Panów naszych, bo pierwszy krwi Królewskiey Xiąże , do tego wielki gospodarz i woiownik. Póki żyła siostra iego, a żona Nayciemnieyszego P ana, i nim tak władała, iak dziś włada Xiężniczka Pięknosława, miał on wpływ wielki u dworu i ciągle prawie w Ciemnogrodzie przebywał, lecz od śmierci siostry, gdy Xiężniczka po swoiemu wszystkim rządzić zaczęła, oddalił się od interessów i dworu, gdzie rzadko kiedy i to chyba wezwany bywa, i osiadł w włości, do którey iedziemy, gdzie z wielką przystoynością i powagą żyie, szanowany i kochany od wszystkich. Fortuna iego iest niezmierną, bo z siebie bogaty, posiada do tego obszerne włości, które mu żona iego, ostatnia z rodziny nayzamożnieyszych z Baronów naszych, w posagu przyniosła. Wreście, zobaczycie próbkę Panowie, do iakiego porządku rządnośe iego przyprowadziła tak ogromny maiątek, bo wszędy iest ona równą. Ma on tylko iednę córkę, co urodą wralczy z Xięźniczką Pięknosławą, a przechodzi ią przymiotami. Jest ona od dzieciństwa przeznaczona za żonę Xięeiu Swiatosłaswowi, który ią kocha, ale Xiężniezka Pięknosława niemogąc rozpruć tego małżeństwa , zwłóczy go boiąe się takiey na dworze rywalki. Tu ciekawie zapytał Rządzcę Wacław: Jakie były zwycięztwa, któremi się wsławił ten wielki woiownik ? Oto, odpowie, użytecznieysze nad krwawe z sąsiadami woyny , których Bogu dzięki nie znamy, bo wytępił on prawie ze wszystkim pogranicznych rozbóyników i łotrów , którym od czasu, iak się od Rządu oddalił, znowu niestaranność tegoż wzmódz się dozwoliła, a co większa przytarł on rogów zuchwałym Baronom. Jle razy wichrzeć przeciw, Rządowi chcieli, zbił ich na m iazgę, czego dokonał więcey własnym niż kraiowym żołnierzem ; bo woysko nasze, ktorego on iest naywyższym w odzem , mimo wszelkich starań iego iest zle płat nem , źle utrzymanem i zaledwie półkom pletnem , czegoście Panowie dowód w Oślim porcie widzieli; tak u nas prywatny interes nad publiczny przemaga. Lecz Xiąże utrzymuie własnym kosztem , i to w iak naylepszym porządku, trzy pułki, ieden jazdy, dwa piechoty, i kompanią nieźle wyciwiczoney na kray nasz Artyleryi. Z niemi on to cuda dokazywał, mianowicie przeciwko Baronom, co drżą na samo imię iego. Dom iego iest pełen zasłużonych Weteranów , którym dwor bynaymniey nie sprzyia, przenosząc nad nich młodzików podług upodobania Xiężniczki Pięknosławy. Pierwszych on w potrzebie używa, bynaymniey niebacząc na drugich, a ieśli. się który w obozie pokaże, tak sobie z nim po woyskowemu postępuie, źe w net go się pozbędzie. Xiaze ten szczególnieyszetn zaszczyca mię zaufaniem , kiedy myśli o wyprawie iakiey odrzuciwszy dworskich przedsiębiereów mnie chce mieć na czele magazynów swoich, i Bogu dzięki w takowych przypadkach nigdy mu ieszcze na żywności niebraklo. Prawda że w potrzebie płaci ią z własney kieszeni; bo niecierpi by woysko iego naymnieysza krzywdę wyrządzało włościanom, .albo ich nakładem żyło; mogę się i tern pochełpić, że ieden iestem wr tym kraiu któremu znaczne włości nie podał od mego Rządstwa le ż ą c e , puścił w dzierżawę. T rzym am ie korzystnie od lat dziesięciu, wypłacam się regularnie, nie krzywdzę poddanych, czegoby Xiąże co wie o wszystkim n iecierpiał; przecież mogę zaręczyć, źe więcey w zrosłem na tey dzierżawie niż na clilehie Naycieinnieyszego Pana, bo kraść nielubię. Lecz zgadniycie P anowie , iak się u nas często kończą Magazynierów z Rządem rachunki, o to spaleniem przez nich wypróżnionego na zysk własny Magazynu , a to przypadkowe niby zdarzenie, ze wszystkiego ich kwitnie. P rawda że za swych Rządów za tę sztuczkę iednego z nich Xiąże obwiesić kazał. W stronach zaś naszych, dodał Wacrław, gdzie ten sposób obrachunkowości iest przyiętym, nikt dotąd za niego nie wisiał. Po parogodzinney podroży w kraiu opustoszałym, stanęliśmy na koniec w granicach włości Xiążęcia, o czem nas mniey i herby iego ostrzegły, iak iedynie dobra droga, drzewami wysadzona, którąśmy dotąd znaleźli. Niwy nie źle upraw ne, porządne karczmy, wioski czyste a nawet kształtnie urządzone, folwarki zamożne, dobry byt wieśniaków, a nawet i bydła. Otoż iak się nasz Xiąże rządzi, rzekł do nas Rządca , widząc nad tem zadziwienie nasze. P u stk i i tu bywały, i tu panowała nędza, on wszystko ożywił, i dał przykład niestety, mało co ,, dotąd naśladowany ! “ Przybyliśmy na koniec do miasteczka, ktore Xiąże założył i od swego imienia Bojosławiem nazwał, nie podał od którego leży letnie iego mieszkanie. tu lat temu będzie kilkanaście , rzecze do nas Rządca, parę karczem tylko żydowskich, i kilkadziesiąt nędznych chat było, dziś to miasteczko do mieszkańców liczy, a co większa rzemieślników i rękodzielników, ale też za to żadnego w nich iakoteż we wszystkich włościach swoich Xiąże niecierpi żyda. On po większey części pobudował te porządne domki, inne na ich kształt sami sobie wystawili mieszkańcy. Ta ozdobna Świątynia, to szeika pomieszkanie, ten Ratusz, te bruki, te tryskaiące zdroie, wszystko to iego iest dziełem. Jakoż to miasteczko prawie całkiem murowane, choć w gnicie oryentalnym , przyiemną wystawiało p o stać, i angielskie przypominało ochędóstwo. Wiechaliśmy do p ierwszey karczmy, urządzoney na kształt naszych, ale w którey znaleźliiśmy dwa wygodne i wesołe pokoiki, opatrzone w dobre sofy, co w tym kraiu służą za łóżka, i w inne potrzebne a nawet wygodne sprzęty. Ledwieśmy tam stanęli, rzekł do nas Rządzca, okurzywszy się i przewdziawszy suknie: ,, Panowie ubieraycie się czem p ręd zej, ia tym czasem udam się do Xiążęcia, bym rnu ,, oznaymił że iesteście gościami Nayciemnieyszego Pana , i że żądacie ,, bydź mu przedstawieni. Nie minęła godzina, gdy wrócił z Marszałkiem Xiążęcia w pierwszymi pod rządnym poiazdzie, który w tym krai u widziałem. Oznaymili nam oni , że Xiąźe rad będzie poznać się z nami, i że nas czeka na obiad. Wsiedliśmy wraz z niem i, a spiesznie po dobrey iadąc drodze, stanęliśmy w kilkanaście minut wśród Xiążęcia ogrodów. Rozciągały się one w koło przezroczystego ieziora, do którego spadaiące z skał pobliskich kaskady zpienione z szumem niosły wody. Cały ten ogród w guście Chińskim, od Chińskiego sporządzony ogrodnika, równał się ieśli nie przenosił Angielskie, które są pierwszych naśladowaniem. Porozrzucane tu i owdzie budowy i kiioski w chińskim smaku, nayprzyiemnieyszy w doskonale umiarkowanych punktach perspektywy sprawiały widok. Zieloność murawy piękność drzew , rozmaitość rodin i kwiatów , niemniey przyieim ie zewsząd uderzały o k o a skdiste brzegi kosztownie po chińsku wzniesione, niekiedy przyiem ną a czasem i dzika postacią sw oią, wystawiały nowy dla Europeyczyków widok ogrodom naszym nieznany. Stanęliśmy przed Pawilonem ga pomieszkanie samemu Xiążęciu słażącem , a przebywszy sztuk kilka wielkiemi rozwidnionych oknami, ubarw ionych nayżywszemi kolorami, pełnych laków i rzadkich chińskich ciekawości, doszliśmy do ośm iogrannego gabinetu, w którym przyiął nas Xiąże. Piękne iego widoki uderzaiące rozmaitością swoia nie ieden lecz kilka wystawiały obrazów. Wstał Xiaze z sofy, gdyśmy się do niego zbliżyli, i uprzeymie nas i przewodnika naszego pozdrowił. Postać iego iest wraz przyiemną i poważny. Wzrost ciała niezbyt wyniosły lecz kształtny, wzrok bystry i przenikliwy, ale gdy chce łagodny; długa i osiwiała broda, iakoteż włosy ze szwedzka ostrzyżone , przecież nie pospolita, ciała czerstwość w dość podeszłym bo przeszło sześćdziesięcioletnim wieku. Szaty nakształt staroświeckich polskich, iakie zwykle możnieysi używaia w tym k ra iu , iedwabne lecz bez żadnego przepychu , takiż kołpak z kitci. Cała iego ozdobę był łańcuch złoty i nóż bogaty nakształt puginału za pasem ponsowym zatknięty. Dowiedzieliśmy się późniey, iż nieraz mu ofiarowanego orderu niedźwiadka przyiąe niechciał, twierdząc że ta cywilna ozdoba nie przystała żołnierzowi. Utworzył więc dla mego Nayciemmeyszy Pan order woyskowy łańcucha, który on ieden złoty, inni znakomitsi Officerowie srebrny noszą. Jest on iego wielkim mistrzem , i bardzo nim oszczędnie szafuie. Dla tego iest w większym niż niedźwiadka poważaniu. Rozkazawszy nam usiąść przy sobie , rzekł do nas : Przybyliście zdała zacni cudzoziemcy, iak mniemam dla zadosyć uczynienia ciekawości waszey, lecz obawiam się byście na niey zawiedzeni niezostali, bo ten kray w porównaniu z waszemi nic me posiada, coby ich godnym było , chyba osobliwość dzikich ustaw swoich. Odpowiedziałem , że gdybyśmy na podróży naszey m c innego niezyskali, iak zaszczyt poznania tak znakomitego iak męża , iuż byśmy się za sowicie wyrnadgrodzonych mieli. Wacław dodał , a tyleż pięknych rzeczy tu nagromadzonych, które nas do oddalonych Chin przenoszą , za nie liczyć mamyż? “ Nie mylnie iak widzę, “ rzekł Xiąże, powiadano mi, że nie- masz grzecznieyszych ludzi nad dobrze wychowanych Europeyczyków, przekonywacie m nie o tern ,, W ćPanow ie. “ Poczem wstawszy, zbliża się i rz ecz e: obiadowa go- dżina, póydźm y do przeznaczonego na to kiiosku. PODROŻ Pokrąźywszy nieco z nami po ogrodzie, i rad widząc przyiemne wrażenie iakie na nas sprawiał, stanął przed pawilonem, większym i ozdobnieyszym nad ten, w którym sam zamieszkiwał, położonym na w zgórku, którego się widok na iezioro i część wielką ogrodu rozciągał. Tu, rzekł westchnąwszy, było mieszkanie żony , którey żałować nigdy nie przestanę, lubo ią zastępuie córka godna takiey m atki. W tym wybiegła na przeciw oyca dostoyna Xiężniczka, a za nią sześć ładnych panienek, iak ona kształtnie lecz skromnie ubranych. O tóż, uściskawszy ią rzecze do nas Xiąże , Dobrosława , córka m oia; potem wskazuiąc iey towarzyszki, otóż iey siostry, bo córki mężnych, których liczę za braci. Szła za niemi sędziwa ochmistrzyni Xiężniczki , inna podeszłego wieku kobieta, dozorczyna panienek. Z tym tedy całym niewieścim orszakiem udaliśmy się do kijosku ; po drodze wstąpił Xiąże do ogromnego namiotu, w którym wesoło obiadowało z Marszałkiem kilkadziesiąt domowników ieg o , po większey części weteranów. Powstali z mieysc za iego przybyciem, i zdrowie iego spełnili, które on im o d d a ł; z wielką uprzeymością obchodząc stół i przypatruiąc się wszystkiemu skosztował chleba , i rzekł do Marszałka : chleb na tym stole iak na moim dobrym by d i powinien. Równemi były w woynie niebezpieczeństwa nasze , rownemi powinni bydź w pokoiu wygody. Nie podał od walącey się z hukiem kaskady wśród ogromnych drzew na kwiecistey łące wznosił się kiiosk różno farbnemi tylko okryty płótnam i, gdzieśmy obiad zastawiony na 24 osób znałezli. Zasiadł Xiąże we środku, po prawey iego córka i inne Damy, po lewey ia z Wacław em , Rządzca dóbr Królewskich i kilku woyskowych śrebrnemi łańcuchami przyozdobionych. Lecz co mnię zadziwiło, że się w tey kompanii i Astrolog znaydował, dla którego Xiąże sżczególne zdawał się mieć względy. Wszak dowiedzieliśmy się późniey, że ten mąż znakomity, .którego przyrodzony jeniusz zwalczył tyle przesądów, otrząść się z astrologicznych niezdołał, i tak im zawierzał, źe się o wszystkim gwiazd radził. Czuiąc wszakże w tym słabość swahą, mawiał do powierników : ieśli ten obrządek nie pomaga to przynaym niey nie szkodzi. Stół był na porcelanie chińskiey zastawiony, pełny nayw ybornieyszycb kwiatów i fruktów , obnoszono potrawy po Europeysku na dwie strony ; nie wiele ich było, lecz smacznych. Nie lubię, rzecze do nas Xiąże , przypraw wytwornych, dla tego wygnałem ie z żołnierskiego stołu moiego , we wszystkiem podoba mi się prostota , którey nam wrzór daie natura ; wątpię naw et by w Europie ludzie co lepszego nad nią wynaleść mogli, i mniemam źe w iey dobrze wybranym i przystosowanym naśladowaniu wybornośó wrszelkiey sztuki polega. Nie wiedział Xiąże, źe w tych krótkich słowach zamknął cały systemat. sztuki Winkelmana, o którym pewnie nigdy nie słyszał; oczem gdym go uwiadomił , rzekł z uśmiechem : Rozsądek iest podziałem wszystkich kraiów, bez niego nic pięknym i dobrem bydź nieinoże, i cała iak mniemam różnica, która między nami i Europeyczykami zachodzi, iest ta , że nasze wychowanie i ustawy psuią go , wasze prostuią. Nie ze wszystkiem rzecz się tak ma, odpowiedziałem : i u nas o przesądy nie trudno, daleko nam ieszcze od tego , byśmy od nich ze wszystkiem wolnemi byli. Ciekawym będę, pomówić o tern z W ćPanam i, rzecze Xiaze, w czasie swoim, bo spodziewam się , że pobyt ich dość długim w Ciemnogrodzie będzie, byście mieli czas odwiedzić tę ię zaciszę , gdzie im zawsze rad będę. Nieszczęściem, rzekł na to Wacław , pobyt cudzoziemców w tym kraiu iest ograniczony krótkim miesiąca przeciągiem. Spoglądaiąe na niego Xiaze odpowiedział z uśmiechem : wierzay mi W ePan, ze zaradzić temu Xiężniczka Pięknosława potrafi, byles tego po niey żądał. Cóż o tern myślisz córko? — Kochany oycze, odpowie, wiesz, że zawsze iestem twego zdania. Przypatrzcie się, rzekł do nas X iąże, córce m oiey, bo są ludzie dość szaleni by śmieli porównywać słabe iey wdzięki z nieporównana pięknością Xięzniczki Pięknosławy. Ciekawym wiedzie, iak się to wyda europeyskim oczom. Ja tym czasem powie Wacław , po Europejskiemu tw ierdzę, iz bydź piękniejsza od Xiężniczki Dobrosławy niepodobna. J mnie się tak, powie Xiąże, zdaie , ale iestem oycem. — Spuściła Xiężniezka skromnie oczy na te słowa, i dopiero ie podniosła, gdy się odezwała w oddaleniu na kształt Janczarskiey woienna muzyka Xiązęcia. Jey odgłos odbiiaiący się po skałach wielki sprawiał skutek. Xie długo baA vilism y u stołu. Wstawszy od niego Xiaze, poprowadził nas ku bliskiemu brzegowi ieziora, gdzie gdy pod oryentalnym bogatym pawilonem na słupach rozstawionym, sofami i kobiercami zasłanym, piliśmy kawę. Nadpłynęły dwie piękne chińskie łodzie , lekkiemi parasolami i daszkami okryte, na iednę z których wsiadły Damy, na druga Xiąźe z nami i Rządzcą dóbr Królewskich. Tarp gdyśmy mieysca na wygodnych zabrali sofach, odbiły one od lą d u , i pokrążywszy nieco po ieziorze, którego brzegi czarniący zewsząd wystawiały widok, zapuściły się w rzekę w kwiecistey dolinie płynącą, potem skalistą, i coraz ciemnieyszemi drzewami okrytą, która nas doprowadziła do ieziorka posępney p o staci , otoczonego cyprysami i ponuremi skałami. W środku wznosiła się nie wielka w yspa, w którey topole włoskie z cyprysami pom ięszane, smętna lecz przyiemną dawały postać, ile źe po tych drzewach pięły się róże i różne wonne rośliny. Gdy do niey przybyły baty, wyniesły towarzyszki Xiężniczki kosz kwiatów, poszła ona za niemi, my z Xięciem za nią. Uszedłszy kilkadziesiąt kroków znaleźliśmy wśród wyspy grobowiec piramidalney formy, z m arm uru czarnego. Zaczęła Xiężniczka i iey towarzyszki rzucać w koło niego kw iaty, a iey oyciec u drzwi ukląkłszy, wyrzekł głośno te słowa: ,, Czemużeś mnie ,, tak rychło opuściła, kochana żono , i z sobą uniosła szczęście ,, moie. O wielki Boże, poddaię się świętey woli twoiey; lecz ty ,, co po śmierci kazesz zbrodnie, ,, nadgradzasz cnoty , wynadgródź ,, wiecznem szczęściem tę, co ie wszystkie posiadała. — Poczem pocałowawszy drzwi grabow ca, co i córka uczyniła, wrócił z nami do b a tu , a po krótkiem zam}rśleniu się, rzekł do nas : smętny ten obrzą dek iest przyiemny sercu memu, i dopełniam go codziennie, gdy mogę. Tym czasem wypłynęliśmy z grobowego ieziorka ku skale, z którey przestworu ogromnego iakby iaskinia w ykutego, walił się potok spieniony, a nad nim przez przestwór widzieć się dawały w oddaleniu ogromne i okazałe na w y so Idey górze gmachy, o mile z tamtąd lezące. Gdy się tam bat nieco zatrzym ał: O t ó ż ,“ rzecze do nas Xiąże, gniazdo przodków moich , a zimowe moie siedlisko, ,, wraz naymocnieysza kraiu tego warownia. Przedsięwziąłem w niey, powie, różne w fortyfikacyach ulepszenia, ale to wszystko z m e- go tylko domysłu, bo w tey części nie hiegleyszemi od naddziadów naszych jesteśmy, a pono nie tak trwale iak oni stawiamy ,, warownie nasze. Radbym się europeyskiego Inżyniera o tem poradził, ale tu tacy nie przy bywaią nam pielgrzymi. “ Na to Wacław: Woyskowym iestem; lecz nie w tey broni; móy towarzysz, co od lat kilku służbę porzucił, uchodził u nas za dobrego Inżyniera, Bogu dzięki, “ odpowie Xiaze , żem przecie znalazł człowieka, którego szukam tak dawno ; u potem biorąc mnie za rękę , i mocno ściskaiac, rzekł: ,, Nie chciey mi W ćPan odmówić ,, łaskę o którą go proszę, i cbciey ,, tu dni parę, gdy będziesz syt Ciemnogrodzkich zabaw, zemną przepędzić Co gdy chętnie przyrzekłem , kazał się przybliżyć batow i córki, by iey tę dobrą oznaym ił nowinę. Poczem obracaiąc mowę do Wacława, zapytał go, w iakiey służył broni ? Gdy mu odpowiedział, że kommenderuie szwadron Kawaleryi, nie tego m i, rzecze , trzeba, bo iazda nasza iest dobrą, stosownie do naszego krai u , i w tym względzie niewidzę, ęoby można w niey zm ienić; lecz uraieszże W ePan m ustrę europeyskiey piechoty? U m iem , odpowie Wacław , bom od tey broni zaczął służbę moią, i dość długo w niey się ćwiczyłem. Dam tego dowód, bylebyś mnie Wasza Xiążęcia Mość Karabin dostarczyć kazał. ,, Mocno ,, mnie to znowu cieszy, “ rzecze Xiąże, ,, priyszlę W ćPanu do Ciemnogrodu kilku nayzręcznieyszycb z moich jnłodych żołnierzy, byś ich tam w inustrze europeyskiey przećwiczył, bo w ątpię, żeby W ćPana Ciemnogrodzkie Damy zemną dzielić chciały, i tu go choć za krótkim puściły urlo- pem. Zartuiesz Xiąże , rzekł Wacław, stawię ia się tu z moim towarzyszem, wszelako gdy wyćwiczenie w raustrze nieco dłuższego wymaga czasu, rad Panie dla twoiey przysługi i w Ciemnogrodzie kapralować będę. — Ścisnął go serdecznie Xiąże, mówiąc : Oto mi młodzieniec, którego szlache- tny umysł odpowieda dostoyney postaci. “ A znowu przywoławszy bat córki, oznaymił iey i tę drugą pomyślną nowinę. Po dość długiem ieszcze krążeniu na rozmaitych wodach tego pięknego ogrodu , zakończyła się na koniec blisko trzechgodzinna przeiazdzka nasza. Gdy wysiadłszy Xiąże , póyść nam za sobą na podwieczorek do wielkiego Pawilonu kaz a ł, gdzieśmy ieszcze nie byli, dobywszy zegarka Rządzca, wskazał mu iuż dość spóźnioną do dalszey podróży naszey godzinę. Nie frasuy się , rzecze, przyiacielu o to, staniecie tam chłodem poiazdem moim za dwie godziny, i znaydzieeie iuż czekaiące na was ekwipaże wasze, które od dawna wyprawie kazałem. Podziękowaliśmy Xiążęciu za tę nowa dla nas uprzeymość , a zwiedziwszy z nim wspaniały Pawilon na przyięcie gości i dawanie festynów przeznaczony, przyozdobiony licznemi kolumnami i ślniący złotem i nayzywszemi kolorami chińskiego laku, z kilku sal złożony, znaleźliśmy w iednym z gabinetów iego Xiężniczkę, co nas z podwieczorkiem czekała, podczas którego iął się nasz Xiaze wypytywać znać dla zabawy D a m , o stroie i mody kobiece europeyskie, których dobrze wytłumaczyć niem ogąc, sporządziliśmy na prędce kilka rysunków. Podobały się one niezmiernie, osobliwie Panienkom , które ie sobie wyrywać zaczęły. Stanęło na tym dla zgody, by ie pod straż ochmistrzyni oddano. W tym wszedł Officer z krótkim i bez bagnetu karabinkiem: wziąwszy go z rąk iego Xiąźe, podał Wacławowi , który stanąwszy pod bronią, tak zręcznie nią robił, za moią kom endą, że równie zasłużył sobie ną poklaski Dam i Officerów. Gdy Xiążęciu przekładał, że broń ta nie była zdatną dla piechoty , odpowiedział: że ma karabiny dłuższe, ale że im brak na bagnetach, prosił Wacława by mu ieden na model kazał zrobić w Ciemnogrodzie, a to dla naśladowania go w własney fabryce. Nakoniec rzekł do nas X iąże: niechcę dłużey nadużywać cierpliwości WćPanów przy tak spóźnioney dnia porze , i pożegnał się z n am i: toż uczyniła Xiężniczka i Damy; a my wsiadłszy do poiazdu , po trzechgodzinney ieździe stanęliśmy na noclegu naszym. Prędko nam ten czas upłynął , wśród rozmowy w którey nasz Xiąże był iedynym przedmiotem. Dowiedzieliśmy się naprzód od Rządzcy, że wychowanie iego tak zaniedbanem było, że w doyrzałym dopiero wieku czy tać, pisać i rachować nauczył się. Gdyśmy go zapytali, czy miał iakiego w woyskowości i rządzie mistrza ? czy widział iakic wrzory tego wszystkiego , co u siebie zaprowadza ? odpowiedział: Gdzież co takiego znaleśe w tym kraiu ? sam on sobie b y ł mistrzem , i sam sobie wszystko iest w inien. Bystry naturalnie dowcip ie g o , umiarkowany rzad kim rozsądkiem , czego tylko chce domyśla się , i ze tak powiem zgaduie, i on m u iedynie w ciemnocie kraiu tego przyświeca. Lecz iakżeż, rzekłem , rąk m u nie krępuią kraiowe przesądy i Inkwizycya Święta ? Jest on w yższym , odpowue Rządzca , nad pierwsze , możnieyszym nad drugą. Rzadkie um iarkowanie iego czyni iedynie, ze nie nadużyw a swoiey potęgi, którey by się nie oprzeć w tym kraiu mead ołało. Nie obawiał by on się na czele pułków swoich całego woyska naszego ; ale i żołnierze tego, którego od lat 30 iest szczęśliwym wodzem, a któremi się iak własnemi opiekuie dziećmi, w każdym przypadku przeszliby na stronę Xiążęcia za pierwszem iego skinieniem. Ma on znaczne zapasy woienne, po całym kraiu dobrze opatrzone zamki, i zamożną szkatułę, kiedy zwykle w skarbie naszym szeląg szeląga niewidzi. Kocha go lud i wieśniacy , bo wśród powszechnego ich ucisku, widzą iak poddani iego są szczęśliwi. Xięża nic mu do wymówienia niemaią, bo lubo on niewyznaie, iakeście Panowie słyszeli, tylko iednego wszechmocnego Boga , przykładnie wszakże dopełnia obrządków kraiowey religii, i tak się z tego przed powiernikami swoiemi tłum aczy: że uważa wieloliczne Bóstwa wymyślone od ludzi iako wyobrażenia, attrybutów dobroci i potęgi iedynego Boga , i że ich w tern znaczeniu zaćmionem przesądami ludu szanuie. Wreśeie brat iego zupełnie mu uległy, iest wielkim kapłanem, a iego naywyższa władza nad Duchowieństwem niema granic. Przy tak ogromnym na ten kray wpływie, może Xiąże wiele rzeczy sobie pozwolić, któreby w kim innym nagannemi Inkwizycyi Swiętey i zakonowi Smorgońskiemu zdały się ; lecz roztropnie milczą, by nie obudzić lwa śpiącego. Taka iest i dworu naszego względem niego polityka; naylepiey wszakże na rządkiem iego umiar kowaniu i cnocie oparta. Porzucił on dobrowolnie styr Rządu , przyktórym się m ógł utrzymać, widząc wzrastający codzień wpływ Xiężniczki Pięknosławy , a opierać mu się gwałtem nieehcąe. Odtąd tak zamiłował wieyską zaeiszę, i z trudnoby go pono od niey oderwać; przynaymniey nieraz go mówiącym słyszałem, że nie poymuie, iak mógł tak długo bydź dworakiem, mogąc bydź u siebie Panem, i że się dopiero na wsi z ludźmi i szczęściem pogodził. Niema on tedy innych w tym kraiu nieprzyiacioł, iak Xięiniczkę Pięknosławę, która mu niedowierza , ale z tern się kryie, i Baronów , których upokorzył; ale i ci by przeszli na stronę iego, gdyby chciał krok ku nim uczynić, i ogłosić się ich naczelnikiem. Lecz zna on ich dobrze, i woli bydz ich hamulcem. — Tego Wszystkiego ciekawie słuchaiąc , stanęliśmy na noclegu właśnie kiedy Wacław wnioskował, że nasz Xiąźe był drugim Karolem W ielkim , wyższym nad czasy swoie, bo światłym wśród powszechney ciemnoty mocą własnego geniuszu. Zaiechaliśmy do zamku Nayciemnieyszego Pana , mieysca ulubiobionego łowów ieg o , którego gdy szczęściem Rządzca był nieprzytomnym , obeszło się bez wszelkiey ceremonii. Już był James zaiął po militarnemu kwaterę nasza, i przygotował nam herbatę, zwykła nasza wieczerzę. On nam oznaymił, że karawana od południa rozstasowana w bliskiem leży miasteczku, i że iuż przybył po nas poiazd dworski, który w iutrzeyszym poranku m a nas odwieść do bram Ciemnogrodu, gdzie wsiadłszy na przygotowane dla nas konie, wiedziemy na nich do m iasta na czele karawany ; co wszystko potw ierdził wypraw iony do nas posłaniec z grzecznym listem Sekretarza Stanu, zapraszaiącym nas , byśmy w dom u iego w Ciemnogrodzie gościć ra czyli. Położyliśmy się w przyiem nem przekonaniu , że dzień iutrzeyszy będzie kresem podróży naszey. Uradowanych tą myślą iak gdybyśmy przvbyw ah do Rzymu lub Paryża , nadzwyczay rano obudziła nas niecierpliwość nasza. Zawołaliśmy Jamesa który nam przełożył, że się na próżno spieszemy, bo karawana i za godzinę nie będzie do wyiazdu gotow ą, leząc tedy w łóżkach naszych taką z nim mieliśmy rozmowę : Cóż się tam dzieie, Jamesie, z karawana nasza — Źle ; bo ią wszędy niem iłosiernie zdzieraią. —- Jakżeż to bydź może, kiedy ona podróżuie nakładem Nayciem nieyszego Pana ? Na to James ; Tak się to zow ie; wreście nie w ą tp ię , że skarb iego sowicie rachunek ićy podróży przewodnikom opłaci, choć mieszczanie i włościanie wszystkiego dla niey darmo dostarczać musza ; nie rachuiac tego, co przy tey zręczności skrad ną im mieyscowi urzędnicy, mianowicie m agazynierowie, którzy tak złe i tak słabe racye szafuią pielg rz y m o m , iżby z głodu pomarli, gdyby się im za powiększenie i przyspieszenie ich, nieopłaeali, Widzicie Panowie ten łańcuch potróynego na iedney rzeczy złodzieystwa , lecz tak się tu we wszystkiem dzieie, bo zdemoralizowani urzędnicy co tylko hulać i grac w karty lubią, poczytuią te niegodziwe zyski, za część dozwolonych sobie em olum entów ; tak dalece iż w tym kraiu nikt nie pyta , iaka iest płaca teg o , lub owego urzędnika , ale iakie są zyski iego, to iest: możność kradzieży, która często kilkadziesiąt razy lichą iego płacę przenosi. Na to Rządzca, który w iednym z nami spał pokoiu; D obrze nas widzę znasz, Jamesie, i gadasz iakbyś się w tym kraiu urodził. Cóż W ćPaństwo rozumiecie, że Przełożony nad tym zamkiem ma pensyi? oto niespełna sto dukatów. Spytacie mnie się potem , iaka iest iego intrata ? Nie przesadzę, ieśli ia pięćdziesiąt razy wyżey oszacuię. Ale tez za to odpowiedaią lasy K rólew skie, które tnie niemiłosiernie i dozwalać m usi by na nich drugie tyle i w ięcey kradli podręczni wspólnicy iego. Wreście szkoda że go tu niemasz, bo zyie dobrze i wesoło, choć nigdy niem a szeląga przy duszy, gdyż rozrzutność iego nietylko tę in tra - tę pochłania, ale iuź dość znaczny pochłonęła maiątek. Taki iest los prawie wszystkich naszych dw oraków, mimo hoynosci ku nim N ayeiemnieyszego Pana, co ich niezbogaca a iego ruynuie. Gdy umilkł rzekł do nas James : Zapomniałem Panom mówić o małpeczkach, ptaszkach, kotkach i innych zwierzątkach , któreście na prezent dla Xiężniezki w Oślim porcie nabyli. Przybyły one tutay w iak naylepszym stanie. Dzięki, iak twierdzi Pan Pipa , iego troskliwym o nie staraniom, ho dowiedziawszy się, że te zwierzątka są przeznaczone dla Xiężniczki, więeey o nich m iał starania niż o karawanie, którey się przecież naczelnikiem mieni, i zawsze się na ich czele z dwoma godnemi towarzyszami sweini widzieć daie. Wszak on sobie tak przyswoił te lube zwierzątka, źe mianowicie mąłpeczki zakochane się w nim zd a ią , a on zawsze którą z nich iak własne piastuie dziecko. Jakoż gdy karawana pod naszemi oknami defilować zaczęła, uyrzcliśnfty na poważnych barkach Pana Pipy dwie rnałpeczki, które on koleyno głaskał i całował z wielkiem ludu ukontentowaniem i przy rzęsistych poklaskach. Jakże, rzecze do nas Rządzca, ten dumny człowiek poniża się do podłego małpiarzów rzemiosła ? — Nic , rzekłem, podłym mu się niezdaie, co go do zamierzonego może doprowadzić celu, a dziś iak widzę, chce on ziednae sobie iakimkolwiek bądź sposobem przystęp do Xiężniczki. Wyprawiwszy przodem wraz z karawana osiołki nasze, w dobrą godzinę po niey ruszyliśmy z Królewskiego zamku, któryśmy wprzód zwiedzie byli ciekawi. Stary ten i niewielki budynek nic w sobie osobliwszego nie zamyka, prócz wiełkiey sali, pełney niezm iernych ro gów ielenich, za lustra służących, i niezgrabnych malowań z napisam i, wyobrażających faworytalne psy M onarchów i inne iakie osobliwsze ptaki i zw ierzęta: lecz naywiększą ciekawością tey sali byfy niezm ierne puchary wszelkiego rocłzaiu w szafie wielkiey zam knięte , którem i się od wieków Giem nogrodzcy Monarchow ie i ich dw ór na łow ach zapnia. W alczą tam wszyscy o Bachusowa pierw szeństw o, a kto w tey walce innych przetrwa , uchodzi prawie za wielkiego człowieka, i w podarunku kosztowne od X iążęcia odbiera czary. W okolicy zamku tego szerzyły się niezm ierne lasy dość porządnie do łowów poprzecinane. Po dwóch milach niezłey d ro g i, bo czuwał Xięże Bojosław, by tak.| od wieyskiego mieszkania iego do Ciemnogrodu była spotkaliśmy i minęli karawanę. Wnet ziezdzaiąc z pagórka uyrzeliśmy Ciemnogrodzkie szczyty. Na koniec stanęliśmy nad rzeka, gdzie nas nie wiele porzadnieyszy, niź na owey czarownicę zwaney, czekał przewóz, z drugiey zaś iey strony, koniuszy Królewski z kilku dworskiemi powodnemi końmi. Zatrzymaliśmy się z pół godziny w ich towarzystwie, by dać czas karawanie przeprawienia się przez rzekę. Korzystaięc z tey chwili posłaliśmy Jamesa z rozkazem, by podziękował Panu Pipie za iego staranie o zwierzątkach naszych, a sam obiał llzęd nad niemi, czego on z niemałym tamtego żalem dokonał. Przebywszy przedmieście rozległe lecz liche, bo całkiem prawie z chat drew nianych poruynowanycli i w błocie zagrożonych złożone, dostaliśmy się do porzadnieyszey nieco brukowaney ulicy zamkowa zwaney. Tam mnóstwo widzów z ciekawością przypatruiąc się wiazdowi naszemu , uprzeymie nas witało, znaleźli się przecież fanatycy tak cudzoziemcom niechętni, że na karawanę błotem miotali. Lecz ci, gdzie ich tylko Policya dostrzedz zdołała, schwytani, i na mieyscu stu kijmi w pięty ukarani zostali. Zaiechaliśmy nakoniec do domu Sekretarza Stanu, niedaleko zamku leżącego, a karawanę kwaterunkowym sposobem roztasowano po mieście; bo i w Ciemnogrodzkiem Państwie cięży ta klęska nad miastami i iest może nayważnieyszą, przyczyna, która nietylko im wzrosnąć niedozwala, ale ie coraz więcey niszczy. Koniec Części pierwszej.